Skocz do zawartości

Sherman

Forumowicze
  • Postów

    2111
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Sherman

  1. Hej! Nie wiem, czy to Was widziałem, ale przez 10 km jechałem na końcu grupy około 10 motocykli, która skręciła do Czerska, koło godziny 10:30-11:00. Jeżeli tak, serdecznie pozdrawiam - mam nadzieję, że następnym razem nawinę z Wami całą trasę :)
  2. Posmaruj denaturatem, to zawsze działało :) A druga opcja, nieśmierdząca, to pianka do golenia - po prostu posmaruj od wewnątrz.
  3. Sherman

    Tor Radom

    Nie kuś... :)
  4. Sherman

    Tor Radom

    Mam ponad 50 fotek z dzisiejszej sesji, także jak tylko wrzucę na jakąś Picassę to podeślę link. Ogólnie fajnie było, no i bez strat sprzętowych z mojej strony :) Pozdrawiam i do zobaczenia na jednej z kolejnych sesji!
  5. Aj, czyli w złym dziale - przepraszam i proszę admina o usunięcie tematu :notworthy: Pzdr!
  6. Sherman

    Tor Radom

    Ja się wybieram, chyba wezmę busa, więc gdyby się ktoś (odpukać) "zepsuł" to zawsze jest transport do wawki. Będę niebiesko-czarnym gixerem k2 koło 14:00, także mam nadzieję, że do zobaczenia. Startuję z Piaseczna koło 13:00
  7. Będzie może ktoś z Was na dzisiejszej sesji popołudniowej? Wybieram się i bardzo mi zależy na tym, żeby ktoś doświadczony mi podpowiedział co i jak robić, żeby się jakichś szkolnych błędów maksymalnie ustrzec :) Jakby co to jestem od 14:00 niebiesko-czarnym gixerem K2.
  8. Wielkie dzięki - czyli redukcja po prostu po to, żeby utrzymać prędkość obrotową w optymalnym przedziale w momencie ponownego odwijania. :flesje: przy najbliższej okazji!
  9. Theodor, czyli przy hamowaniu z większej prędkości po płaskiej nawierzchni radzisz po prostu tylnego hamulca/mocnego hamowania silnikiem nie używać? Ze zdjęć, które ktoś z Was wrzucił jakiś czas temu wyraźnie było widać, że przy hamowaniu "torowym" tył prawie każdego motocykle praktycznie się unosi, więc miałoby to sens. Z kolei zawsze mi się wydawało, że "pływanie" tyłu podczas hamowania silnikiem nie jest niebezpieczne, bo mimo wszystko dopóki się nie zaczynasz składać, to ten "myszkujący" tył nie sprawia problemów, a mimo wszystko pewnie coś tam hamuje... szczególnie, że jest nad nim kontrola w postaci klamki hamulca+manetki gazu, w razie zbyt dużego uślizgu. Dobra, to jeszcze jedno pytanie: czy hamowanie silnikiem podnosi tył motocykla, tak jak przyspieszanie, czy przeciwnie, powoduje jego obniżenie? Skoro podczas hamowania silnikiem to tylne koło "napędza" silnik, to tył ma tendencję do obniżania się, dobrze rozumuję? Bo jeżeli tak, to oznaczałoby, że przy mocnym hamowaniu przednim hamulcem hamowanie silnikiem nie ma sensu, bo to powoduje odrywanie się tylnego koła od asfaltu...
  10. Nie, wszelkie strzały i detonacje czy "marchewy" z wydechu to skutek kombinowania z czasami otwarcia/zamknięcia zaworów (nie mówię o amatorskich zabiegach polegających na opóźnianiu zapłonu, żeby mieszanka waliła praktycznie w kolektorze wydechowym). Te strzelanie najczęściej jest skutkiem wykorzystania efektów falowych i polega w skrócie na tym, żeby przez określony moment otwarte były i zawory dolotowe, i wydechowe - tworzy to sytuację, w które następuje wyssanie resztek mieszanki z komory spalania i zassanie świeżej mieszanki jeszcze przed fazą właściwego ssania. Generalnie jak zwykle myk polega na tym, żeby w komorze upchnąć jak najwięcej mieszanki przed strzałem. Tylko takie silniki zazwyczaj w ogóle "nie robią" w niskim zakresie obrotów, bo mają bardzo wąski przedział użytecznej prędkości obrotowej. Co do hamowania jeszcze - chciałem podpytać zawodowców (o ile nie jest to tajemnica), na ile wykorzystujecie tylny hamulec? Jak pisałem, chodzi TYLKO o jazdę dynamiczną, czyli hamowanie z maksymalną skutecznością i z relatywnie dużych prędkości (czyli pełne przeniesienie ciężaru na przód motocykla). Z góry dzięki za wskazówki!
  11. Z tego co się orientuję, błaznowanie na motocyklach pochłania nieporównanie mniejszą liczbę ofiar wśród osób trzecich, niż pijacy za kierownicą - więc pełen szacun dla łódzkiej ekipy. A dopóki są na świecie ludzie, którzy wykorzystują pojazdy mechaniczne do zabawy, dopóty wiadomo, że świat nie ulegnie totalnemu spedaleniu i jest szansa, że nie będziemy żyli w ekologiczno-erotycznym śnie błaznów, którzy wmawiają nam, że elektryczne samochody są super, że moc nie jest potrzebna, że prędkość zabija i że bezpieczeństwo jest najważniejszą sprawą na świecie. Ps. Jak dla mnie minus tylko za jedną akcję - przejeżdżanie na czerwonym świetle :icon_rolleyes:
  12. Zawsze staram się tak robić. Jeżeli jadę równo po linii, to nie używam kierunków, jednak jeżeli zjeżdżam wyraźniej na któryś z pasów, to zawsze staram się sygnalizować to kierunkiem. To samo dotyczy zmiany toru jazdy w obrębie jednego pasa. To akurat głównie z myślą i innych moto, które mogą jechać za mną, żeby po prostu wiedzieli tym, co zaraz będę robił. Nie kosztuje to dużo wysiłku, a fajnie jest sobie wzajemnie pomagać :icon_biggrin:
  13. Hej! Chciałem prosić o radę - nurtuje mnie temat hamowania silnikiem do zakrętu i sprzeczne informacje, które posiadam. Z jednej strony w kultowym poradniku Keith'a Code'a autor mówi, że silnik nie służy do hamowania motocykla i że jest to szkodliwe dla jednostki napędowej. Z drugiej strony kilkuletnie doświadczenie rajdowe (samochodowe) dobitnie nauczyło mnie, że nawet najlepszy układ hamulcowy potrafi się zagotować, jeżeli nie pomaga się hamując silnikiem. Jakie są według mnie dodatkowe zalety hamowania silnikiem? 1) lepsza (czytaj: płynniejsza) redukcja biegów i utrzymywanie silnika w odpowiednim zakresie prędkości obrotowej 2) precyzyjniejsza możliwość dozowania siły hamowania tylnego koła, niż w przypadku operowania tylnym hamulcem Ale to tylko amatorskie przemyślenia. Jak powinno się operować tylnym kołem (hamowanie silnikiem, hamulcem, obydwoma, a może ani jedno ani drugie, bo cały ciężar i tak jest na przednim kole podczas dynamicznego hamowania?). Chodzi mi o jazdę dynamiczną, gdzie naprawdę priorytetem jest skuteczne zmniejszenie prędkości jazdy na jak najkrótszym odcinku. Z góry dzięki!
  14. Z tymi owiewkami to bym polemizował - dopóki jadę wyprostowany, mam względną ciszę. Dopiero jak się złożę na zbiornik robi się gwizd. Mam Nolana N85 i wychodzi, że świszcze tylko przy szyi, więc wystarczy doszyć/dokleić trochę materiału (np. pasek od plecaka, taki z pianką w środku) i jest spoko. Przymierzałem różne inne typu Shark czy Uvex, ale to była porażka, powyżej 110-120 łomot gorszy niż podczas koncertu deathmetalowego :buttrock:
  15. Słuchajcie, bez przesady, nie załamujcie rąk - chodzi po prostu o to, czy sprawca przyzna się do spowodowania kolizji w momencie, gdy dostanie pismo z ubezpieczalni. Zawsze jest tak, że ubezpieczyciel wysyła zapytanie z prośbą o potwierdzenie zdarzenia i tu jest czasem problem, bo na "gorąco" ktoś się przyznał do winy, ale wróci do domu, ochłonie, pogada z teściem i po miesiącu wyprze się zdarzenia albo zacznie kręcić. Dlatego nie przesądzajcie sprawy - po zgłoszeniu dzwona do Interrisku trzeba po prostu poczekać na reakcję zakładu ubezpieczeń. Ubezpieczyciel ma 30 dni na wypłatę odszkodowania bądź na poinformowanie pisemne o ewentualnych przedłużeniach (z czego niestety korzystają często - na mnie naciskali, jak pracowałem jako likwidator szkód, żeby przedłużać z wypłatą odszkodowań i zlecać np. dodatkowe badania lekarskie i tego typu pierdoły, na szczęście już dawno w tej łachmanerii nie pracuję). Ale spokojnie, jeżeli skutki zdarzenia nie będą odczuwalne/widoczne dla poszkodowanego ponad 7 dni, to zdarzenie jest kolizją i nie ma konieczności wzywania policji na miejsce zdarzenia. Więc spokojnie, będzie dobrze :flesje: Ps. dobrze, żeś cały! Wczoraj miałem identyczne zdarzenie, tylko zdążyłem uskoczyć w lewo i przyciąłem tylko poboczem z 50 metrów, ale bez żadnych strat.
  16. Igawron, to fakt - ja praktycznie wszystkie większe nierówności typu tory tramwajowe i dziury przejeżdżam w pozycji "endurowej", co pewnie dość zabawnie wygląda zważywszy na sprzęt. Ale cóż, lepiej wyglądać przez chwilę jak małpa na drążku, niż mieć obite jaja :icon_biggrin:
  17. Ja z kolei czasem szczerze współczuję kierowcom skuterków, jak widzę jak ich traktują kierowcy puszek. Wielu uznaje, że kibel nie różni się niczym od roweru i wyprzedzają przyciskając nieszczęśników do krawężnika (inna sprawa, że takie zachowanie w stosunku do rowerzystów woła o pomstę do nieba) :icon_evil:
  18. Ludzie jeżdżą bez opamiętania. Dziś zrównałem się na światłach w Wawie z kolesiem, który siedział na R1. Jak wyciął na zielonym, to trzymałem się mniej więcej do 160 km/h i widziałem tylko znikający punkt, mimo tego, że się następne skrzyżowanie zaczęło zbliżać :banghead:
  19. Właśnie na tym mi zależy, więc pewnie się tak skończy :) Wtedy na tor do nauki zostanie 600-tka, w końcu i tak jestem za stary, żeby się poważniej w to bawić, więc przynajmniej będę miał coś sprawdzonego do upalania za niewielkie pieniądze... Zastanawiam się, coby sobie coś sprowadzić we własnym zakresie w zimie (myślałem o Włoszech/Francji), ale to temat na inny wątek. Chociaż jeżeli ktoś z Was ma podobny pomysł, to można się razem ustawić jakoś. Mam busa, więc w razie znalezienia czegoś konkretnego można śmignąć i przywieźć (chyba 2 moto wejdą na pakę, tak mi się wydaje).
  20. Staram się po prostu myśleć racjonalnie - z jednej strony kusi mnie przebieg momentu obrotowego w silnikach większej pojemności, to oczywiste. Sporo jeżdżę w trasie i mimo, że przy wyprzedzaniu nie można powiedzieć, że 600-tka się kiepsko zbiera, to jednak wymaga to czasem redukowania i bardziej "szarpanego" stylu jazdy, który pewnie w litrze nie występuje - po prostu odkręcasz i jedziesz. Problem jest jednak taki, że odkręcanie manetki na winklu w 600-tce nie generuje takiego przypływu mocy, jak w litrze, a ja po prostu muszę się jeszcze duuuużo nauczyć. Stąd zainteresowanie 750-tką :) No i kombinuje, czy by sobie obecnej 600-tki nie zostawić na tor, bo chciałem pośmigać w przyszłym sezonie... Tak czy siak, ciekaw jestem Waszych opinii na temat pierwszego posta. Rexar - Co do R6 to raczej chyba bazujesz na opinii o modelach 99-01, bo one wtedy rzeczywiście były bezkonkurencyjne. Ale roczniki 06-10 to chyba nie jest jedyna słuszna opcja. A może po prostu mam słabość do gixxerów K5/K6? :)
  21. Widzę, że nie ja jeden mam dylemat - co dalej? Pytanie, czy we wszystkich 600tkach nie będziesz miał konieczności permanentnego kręcenia motoru powyżej 8 k obrotów, żeby zaczął jechać. Ja z tego samego powodu myślę o 3/4 litra, ale nawet wczoraj rozmawiałem z kolesiem, który twierdzi, że to zmiana bez sensu i że lepiej brać od razu litra. Tylko też mam dylemat, bo na cholewę mi litr, skoro nawet 600 nie umiem wykorzystać... Niby nie mam już 18 lat i wiem, że nie daję się podkręcić na przekraczanie własnych umiejętności i różne "zajawki", ale jednak różnica między czymś, co ma 120-135 KM a 180-200 KM jest raczej drastyczna :icon_rolleyes: Nad jednym się tylko nie zastanawiam - to będzie na pewno Zuzia :biggrin:
  22. Heh, miałem tak po zakupie moto - zastanawiałem się, jak do cholery poprzedni właściciel mógł tym skutecznie operować, skoro nawet w pozycji złożonej przy szybszej jeździe (czyli kąt ręki i tak raczej "poziomy" w stosunku do jazdy np. po mieście) trzeba było wyginać nadgarstek do góry przy heblowaniu i sprzęgłowaniu... Na szczęście rozwiązaniem problemu jest klucz 8 i 2 minuty wolnego czasu :icon_biggrin:
  23. Sherman

    Rewanz.

    33-letnie doświadczenie życiowe pozwala mi nieśmiało stwierdzić, że od łamania palców i dźwigni lepsza jest dobra gadka, pewność siebie i pozytywne nastawienie do ludzi. I wcale nie mam 213 cm wzrostu :icon_razz:
  24. Jako, że mnie w końcu zmolestowali panowie z drogówki po cywilu (pozdrawiam cywilne Mondeo na blachach WPI....), to zrobiłem kat. A (WORD w Skierniewicach, najkrótszy termin mieli) Co to Twoich pytań: 2- obracaj głowę wyraźnie w 2 strony. Nie jest powiedziane w którym miejscu 8mki masz to zrobić, ale co Ci szkodzi rozejrzeć się w obydwie? Ja tak robiłem i było ok. 4- rozglądaj się za prawe, następnie za lewe ramię, dopiero potem ruszaj. Rób tak samo w mieście przy ruszaniu, w żadnym wypadku Ci nie zarzucą, że coś robisz źle. Pamiętaj o obejrzeniu się PRZED zmianą toru jazdy, PO włączeniu kierunkowskazu. Powodzenia!
  25. Kilka dziur w nawierzchni skutecznie potrafi wyperswadować opieranie się jajami o zbiornik ;) Jakiś czas temu próbowałem różnych kombinacji i w sumie doszedłem do wniosku, że (dotyczy sportów): 1) jeżeli jedziesz szybko, to automatycznie masz dobrze ułożone ręce w łokciach, bo przyciskasz lekko tułów do baku, dociskasz moto nogami i odsuwasz jaja od zbiornika. Ręce są rozluźnione, masz błyskawiczną reakcję na przeciwskręt i dużo płynniej można przerzucać moto z jednego winkla w drugi. Czyli tak, jak radzą eksperci na wklejonym wyższej filmie. 2) jeżeli jedziesz wolno, wszystko się komplikuje - wyprostowane bardziej ręce wymuszają lipną pozycję, siedzisz bliżej baku, dociążasz nadgarstki. Dużo zależy od konkretnego sprzętu: mam małe porównanie, ale np. na R6 miałem wrażenie, że mniej "leżę" na baku, na Gixxerze jestem zawsze bardziej "rozciągnięty", więc siłą rzeczy częściej zdarza mi się jechać "na baku" :icon_rolleyes: Wychodzi na to, że mam chyba z grubsza te same odczucia, o których pisze Konrad1f...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...