Skocz do zawartości

Miras

Forumowicze
  • Postów

    448
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Miras

  1. Patrząc na poziom (nie)przygotowania wielu kandydatów na kierowców kat.B (przy założeniu, że z A może być podobnie), to ilu z Was będąc egzaminatorem państwowym chciałoby być plecakiem u takiego egzaminowanego? Siwizna gwarantowana po 2 tyg. pracy :D
  2. Wiele też zależy od masy plecaczka... Z moją córą (9L) nie miałem żadnych problemów - integrowała się z maszyną zaraz jak jej dosiadła i w ogóle nie było czuć jej obecności. A o wyprowdzeniu moto i wsiadaniu poza parkingiem nie było mowy, bo nie przepuściła żadnej okazji do przejażdżki, choćby kilka metrów. Najlepsze było jak musiałem moto przestawić w cień (na drugą stronę ulicy), bo asfalt miękki i słońce miało zaraz objąć go swoim wzrokiem - tylko wspomniałem, a ona już w kasku - gotowa na 'jazdę' :icon_rolleyes: Nieminiej jednak z większymi (a zwłaszcza niewprawionymi) plecaczkami starałem się żadnej ekfilibrystyki między puszkami na parkingu nie uprawiać. Nie ma nic gorszego jak ktoś z obawy przd wywrotką, dodatkowo (lecz przeciwnie) balasnuje ciałem...
  3. Przedmówcom chodziło raczej o to, że takie 'drobnostki' są tutaj na porządku dziennym, a Ty opatrzyłeś je komentarzem, że to "dla ludzi o mocnych nerwach..." Wiem, że dla Ciebie to duże wydarzenie, ale są motocyklilści, którzy doznali znacznie większych obrażeń (w tym i ja :P ), więc poskręcane na śruby/blachy (przed)ramię, to bułka z masłem :P No i żeby nie było, że się licytuję na ilość śrubek czy szwów - w swojej łapie mam dwie płytki i 12 śrub na obu kościach przedramienia (bliżej nadgarstka), ale to dla lekarzy (i dla mnie) był najmniejszy z problemów. Dlatego patrząc na te Twoje kilka szwów myślę sobie "Niektórym to się poszczęściło", a Ty, że to "dla ludzi o mocnych nerwach..." Pozdro, zrastaj się szybko i na 2oo wracaj :D
  4. A Ty chyba ką pletnie nie zauważyłeś tematu tego (starego jak węgiel) wątku...
  5. Niedługo będę szedł na wyjęcie swoich dwóch sztabek i 12 śrub, to Ci powiem ;) Myślę, że przy płytkach musi być takie samo, bo muszą je jakoś odkręcić (a skrajne śruby są dość blisko brzegów). Nie wiem jak przy drutach/gwoździach. Pewnie mniejsze, bo już tylko wyjąć muszą. Zastanawiam się też, czy tną dokładnie po starej bliźnie, czy starają się przyozdobić delikwenta nową...
  6. Raczej nie za wiele. Moje moto stało miesiąc i jakieś 20pln naliczyli. Chyba, że czas policzyli od momentu kiedy skończyli ekspertyzy... od tego czasu chyba około tygodnia upłynęło. Koszty parkingu też powinno pokryć OC sprawcy. Jak wygląda sprawa? Jest notatka z policji o jego winie? Wypierał się? Czy sprawa poszła do prokuratury "za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu powyżej 7 dni"? Nie jestem pewien czy ten uszczerbek na zdrowiu to pow. 7 czy 14 dni, ale jesli 2 tyg. leżałeś, to chyba wystarczy. Wracaj do zdrowia i na 2oo ;)
  7. A gdzieś Ty się rolnik896 zapisał? On ma/pracuje w jakiejś szkole czy 'na lewo' uczy? Pytanie również czy ma stosowne uprawnienia do wydania odpowiednich dokumentów o ukończeniu kursu. Jeśli nie masz żadnego potwierdzenia wpłaty kasy za "kurs nauki jazdy przygotowujący do egzaminu na kat.A1", to nienajlepiej. Ewentualnie jakieś nagrania mogą pomóc Ci w postraszeniu go, ale nie wiem czy chcesz (albo Twoi rodzice) się w to bawić. Jeśli koleś ma legalną szkołę jazdy (lub jest zatrudniony w takiej) i prowadzi programowy kurs nauki jazdy, to nie powienien mieć żadnych obaw przed zabieraniem Cię na miasto (każde) jeśli tylko przestrzega określonych procedur. Ewentualnie jeśli miałby wątplowości, co do Twojego stanu psychicznego, to może odmówić dalszego szkolenia, ale wtedy musi to pisemnie oznajmić (tak słyszałem od znajomego instruktora kat.B).
  8. Ja również zdawałem w Częstochowie (ze względu na najkrótsze w kraju terminy :D). Moto rzeczywiście inne, ale nie jest tak, że "co kraj to obyczaj" - w końcu to jeden kraj, jedna Ustawa Prawo o Ruchu Drogowym i tak samo dziurawe drogi. Oczywiście w Wawie (jak i w pozostałych miastach) uczą żeby jechać środkiem PASA ruchu. W Częstochowie i innych WORDach wymagają jazdy przy prawej krawędzi DROGI. To mała różnica - przy wyznaczonych pasach ruchu trzeba jechać środkiem pasa, a gdy pasy nie są wyznaczone koniecznie przy prawej krawędzi jezdni (niezależnie czy moto, czy puszką). W Częstochowie kawałek trasy egzaminacyjnej wiedzie drogą dwukierunkową z linią rozdzielającą kierunki ruchu, a kawałek 'dwupasmówką' (bodajże z pasem zieleni) gdzie są dwa pasy ruchu dla tego samego kierunku jazdy. Podczas jazdy uliczkami dwukierunkowymi starałem się trzymać max blisko krawężnika, a gdy wjechałem na ową 'dwupasmówkę', to pokazałem mu, że wiem iż tam powinienem jechać środkiem pasa. Później w 'egaminatorksiej budce' podczas wypełniania kwitów pochwalił mnie za to wyraźne rozróżnienie dróg oraz za "zasadę ograniczonego zaufania", którą też tylko pro forma zastosowałem (właśnie pod kątem egzaminatora) - gdy jechałem właśnie blisko prawej krawędzi jezdni, to osiedlową uliczką (podporządkowaną) dość zdecydowanie zbliżała się puszka. Hamowała w ostatniej chwili, w sumie widziałem, że się wyrobi i nie będzie 'wystawać' na moją - główną drogę, ale właśnie po to by egzaminator to zobaczył - nacisnąłem lekko klamkę, by stop rzucił mu się w oczy. Ważne też (jedną osobę na tym oblał), aby po awaryjnym hamowaniu obejrzeć się przed kontynuowaniem jazdy. 'Oblanemu' kolesiowi, powiedział, że gdyby chociaż zobaczył włączony kierunek, to założyłby, że egzaminowany spojrzał w lusterka, upewniając się o możliwości kontynuowania jazdy.
  9. Dzięki za linka. Na pewno siądę z ekierką, cyrklem i ołówkiem, być może zniknie jedna wątpliwość, która mi się nasuwa po przeczytaniu. W każdym razie temat wygląda na rzeczowo potraktowany, a przy tym w możliwie najbardziej przystępny sposób. Inna sprawa, że parametrów jest tu wiele, a tyle ich jest - taka konstrukcja. Na razie (od teraz przez kilka dni) odpoczynek od kompa, więc po powrocie ekierka, kartka i kreślimy :) Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za linka
  10. Spróbuj zaznaczyć markerem zębatkę i łańcuch w tej 'sflaczałej' pozycji. Następnie zrób kilka/naście obrotów kołem i znajdź ponownie najluźniejszą pozycję łańcucha. Wtedy sprawdź, które znaki są w tej pozycji, w której były poprzednio - na zębatce, czy na łańcuchu. Da Ci to odpowiedź czy coś 'nie halo' z samym łańcuchem, zębatką, a może jednym i drugim. Polecam też zmierzenie łańcucha w sposób jaki podają serwisówki (kilka postów wyżej cytowałem), ale w kilku miejscach. Najlepiej pomiarów dokonać 'co kawałek', tak by się zazębiały obszary mierzone. Dla ułatwienia/przyspieszenia takiego pomiaru (choć w tym przypadku oceny) możesz ustawić suwmiarkę na ileś ogniw w jednym miejscu i porównywać w kolejnych. W ten sposób znajdziesz najbardziej wyciągnięte miejsce i tylko ten fragment możesz poddać dokładnemu pomiarowi. Jeśli wykracza poza "service limit", to bezwzględnie wymienić cały napęd. Jeśli nie wykracza, albo jest na granicy, to też bym zmienił dla świętego spokoju, bo skoro nie wkładając dużej siły możesz dociągnąć go do wahacza, to coś nie tak. Może któryś X-Ring wyleciał, albo był źle zakuty i stąd taka nierównomierność? Kolejnej przyczyny doszukiwałbym się w zębatce - może się nierówno zużyła, ma wadę fabryczną lub jest np. źle osadzona (raczej mało prawdopodobne, ale...) Na centralnej stopce odpal silnik, zapnij np. dwójkę i dokładnie przyjrzyj się zębatce, czy nie ma mimośrodu ('bicia'), czyli czy równo się kręci. EDIT: Po namyśle - jeśli między najciaśnieszym i najluźniejszym naciągiem łańcucha (przy tym samym ustawieniu) masz tylko 'ćwiartkę' (czyli 1/4) obrotu koła, to wygląda na to, że z zębatki masz 'jajo' i to jej bym się przyjrzał najdokładniej. Sprawdź czy konsekwentnie powtarza się to 1/4 obrotu koła (tzn. co pół obrotu masz luźny łańcuch, a pomiędzy tymi połówkami ciasny). Zębatka może być 'jajkiem' o wtedy od ciasnego do luźnego naciągu będzie tylko 1/4 obrotu, albo jest mimośrodowa i wtedy od skrajnych naciągów będzie dzieliło Cię aż 1/2 obrotu. ps. jest już późno/wcześnie i może nieprecyzyjnie się wysławiam, ale wiem co mam na myśli :D jeżeli nie jest to jasne, to dopytaj, a uściślę.
  11. Dokładnie!!! W awaryjnych sytuacjach nie powienieneś myśleć (o ile w ogóle będzie na to czas) o żywotności silnika, tylko swojej... Gdy sprzęgło na tyle lekko trzyma tarcze, to już najwyższy czas na jego zmianę...O ile w ogóle uda się rozpędzić pojazd do jakiejkolwiek prędkości, przy której będzie mowa o (zwłaszcza awaryjnym) hamowaniu... Rzeczywiście dwusuwy znacznie słabiej 'hamują silnikiem', poza tym - nimi właśnie nie powinno się hamować ze względu na utratę smarowania przy zamknięciu gazu. Taka konstrukcja - olej wraz z paliwem. W samochodach 2T robili nawet tzw. "wolne koło" (można było przełączyć również na "ostre", czyli 'normalnie'), które pozwalało na zamknięcie gazu bez wysprzęglania.
  12. Podczas hamowania silnikiem znacznie trudniej jest zablokować tyle koło - moment bezwładności silnika robi swoje. To jest argument za hamowaniem silnikiem (wraz z hamulcami). A gwałtowne zgaszenie silnika... hmmm... jest chyba kilka bardziej niezdrowych dla niego sytuacji. A jak chcesz hamować "na sprzęgle bez jego wciśnięcia"? :icon_mrgreen:
  13. Dowód można wyrobić dziecku (bo samo średnio będzie w stanie) od bodaj trzeciego roku życia. Rzeczywiście jest na 5 lat. Wyrobienie kosztuje bodaj 30zł. Moja córka ma od 8-mego roku :icon_mrgreen:
  14. Ależ "jakiś czas temu" (czyli przed wprowadzeniem obowiązku jazdy na światłach MIJANIA przez całą dobę) nikt nie zabraniał ich używania z własnej woli w warunkach dobrej widoczności za dnia. Co innego ze światłami drogowymi - "od zmierzchu do świtu na nieoświetlonych drogach" i przy założeniu, że nie oślepia się innych uczestników ruchu: - drogowego (jadących z przeciwka, przed nami w tym samym kierunku, lub na drogach bocznych), - pieszego, - kolejowego - wodnego. Może niedokładnie zacytowałem Ustawę Prawo o Ruchu Drogowym, ale to z pamięci... "Jakiś czas temu" moto nie było ponad prawem, fakt - mogło się wyróżniać, ale przepisy nie zabraniały pozostałym uczestnikom ruchu poruszania się na światłach mijania. 'Wtedy' i teraz natomiast jednoznacznie określają kiedy i w jakich warunkach można używać świateł drogowych. Zdecydowanie nie można ich używać w dzień, oraz jeśli mogą kogoś oślepiać. Jeżdżąc więc za dnia na długich łamie się dwa warunki jednocześnie. To chyba wystarczy...?
  15. Rozumiem, że miałeś na myśli szczelinę w terenie? :) Może się czepiam, ale gdy coś napiszesz, to spróbuj to przeczytać - jeśli widzisz, że coś nie tak, to masz taki przycisk "Edytuj" i za jego pomocą możesz poprawić błędnie napisany tekst. Bo tu masz chyba średnio jeden błąd na jedno zdanie. To ciut przydużo... :P Zero znaków przestankowych, nie mówiąc już o konsekwencji używania (lub nie) polskich znaków: O paliwie Verva słyszałem, ale co to jest "zerwa"? :icon_razz: A może to skrót od rezerwa? Weź się chłopie w garść - niedługo matura...
  16. Przy mocnym, awaryjnym hamowaniu to nie zdążysz przenieść się na tył kanapy, bo najpierw zaczniesz hamować, a wtedy siła bezwładności nie bardzo będzie sprzyjać przenoszeniu się do tyłu. Jeśli wstrzymasz się z hamowaniem i najpierw będziesz chciał się przenieść, to stracisz cenne metry. Największa skuteczność hamowania jest gdy hamulec (nie tylko tylny) jest mocno wciśnięty, ale koło nie zablokuje się, tylko toczy się na granicy przyczepności. To czysta fizyka - tarcie statyczne (koło nie ślizga się względem asfaltu, czyli jeszcze obraca się) jest zawsze większe od tarcia dynamicznego (czyli przyblokowane koło). Różnica między tarciem statycznym i dynamicznym drastycznie zwiększa się na mokrej nawierzchni, na suchym asfalcie i przy ciepłych oponach jest niewielka. Odwiecznym problemem jest natomiast wyczucie tej granicy zerwania przyczepności. Hamujesz za słabo - tracisz metry. Naciśniesz za mocno - zablokujesz koło, możesz się wyglebić i też tracisz drogę (na suchym niewiele, ale zawsze...)
  17. A co z tymi co włosów już nie mają? :banghead: (problem już 'niebawem' będzie i mnie dotyczył :crossy:) No a spod otwartego hełmu 'prawdziwego' chopperowca widać głównie zarost, ale nie znaczy, że tylko on tam jest... Zwykle taki hełm zawiera jednak znacznie więcej niż integralny kask niejednego kierowcy szybkiego plastika. Niestety... Ale się już Off Topic zrobił, a to temat przecież o hamowaniu przy bardzo dużych prędkościach :cool:
  18. Radiowóz to i mi bardzo ładnie kiedyś ustąpił i jeszcze zaczekał na światłach (które się zmieniły na zielone zanim dojechałem na pole position), żebym pierwszy z nich odjechał :) Najechałem przy nich na ciągłą, ale jakoś nie widzieli w tym problemu :icon_mrgreen: Podziękowałem łapką, odmrugnęli długimi i tyle żeśmy się widzieli :icon_mrgreen: Dziś natomiast z puszki widziałem dwie sytuacje: 1. w ciągu ulic Hynka-Marynarska (W-wa), chyba na Sasanki, jadę (w zasadzie stoję) lewym pasem, obok mnie duża ciężarówka (nieco tylko mniejsza od 'TIRa', taka w jednym kawałku, chyba żółta :bigrazz:). W prawym lusterku widzę 'coś' jak Drag Star (może nieco większe), widzę że jest miejsce dla przejazdu 2oo, ale koleś w ciężarówce może nie był tego pewien i dodatkowo się usunął. Brawa dla motonity, bo ładnie mu podziękował :icon_eek: 2. chwilę później (i może z 50m dalej) ponownie widzę w lusterku jedno światło. Koleś z ciężarówki musiał już wrócić na swoją wcześniejszą pozycję, bo droga się tam chyba nieco zwęża. Zjechałem więc na max w lewo. Za mną kierowca białego Seicento z kratką (WWL) również przykleił się do pasa rozdzielającego jezdnie (pozdrawiam go:)) i widzę jego zniesmaczoną minę jak w lusterku obserwuje kierowcę następnego za nim samochodu na austriackich tablicach (W to chyba Wiedeń), który nie ustąpił skuterzyście i trzymał go dobre 30 sekund, aż ten wcicnął się gdzieś na prawy pas. Obaj zjechaliśmy na lewo na tyle, że austriacką tablicę widziałem w prawym lusterku! Już samo to mogło dać temu kierowcy do myślenia, że jakiś powód (jednoślad, karetka) takiego zachowania zapewne występował i nie był czysto przypadkowy. Czy w Austrii nie ma motocykli/skuterów? Jakoś wierzyć mi się nie chce. No chyba, że założył, że obaj omijamy dobrze znaną nam dziurę :clap: Ogólnie stwierdzenie mam takie, że sytuacja mocno się poprawia, świadomość kierowców puszek rośnie, maleje ich nienawiść do jednośladów (oczywiście jak zawsze są wyjątki). Wniosek jest taki, żeby wzajemnie się szanować i będzie całkiem nieźle :bigrazz: Ważne przy tym jest by (w miarę możliwosci oczywiście) dziękować za ustąpienie miejsca - to na prawdę mobilizuje pozostałych.
  19. Wszystko jest kwestią ustawienia czułości bramki. Jak nie wyjąłem drobniaków z kieszeni, to bramka zapiszczała. Po zbadaniu skanerem ręcznym okazało się, że dwa miejsca wskazują na zawrtość metalu, ale tylko z kieszeni dało się go wyjąć :crossy: Edit: chyba, że masz na myśli bramki w supermarketach, ale te nie są wykrywaczami metalu (wszak ludzie z wózkami się pakują i nic), tylko wrażliwe są na układ rezonansowy LC (cewka, kondensator) dołączany/doklejany w ramach zabezpieczenia do towarów.
  20. Zdecydowanie tak! Słońce przez niewileką część dnia świci z góry, a więcej z boku/tyłu/przodu powodując zmniejszenie kontrastów gdy patrzy się 'pod słońce' oraz cienie, w których rzeczywiście wiele rzeczy (pojazdów) może być ledwie widocznych. Ale dla tych którzy się rozglądają nie potrzeba świateł drogowych - wystarczą mijania. A inni co i słonia nie zauważą, to jakiegoś drogowego światełka od jakiegoś motocykla również nie dostrzegą. ps. na pewno nie chodziło Ci o światła mijania? :icon_mrgreen: Bo z sensu wypowiedzi można odczytać, że miałeś na myśli "krótkie"...
  21. Ty masz świadomość tego, że swój udział (bardzo duży jak piszesz) miało też szczęście, ale wielu jest takich, co twierdzą, że jak mają kombi za xxxx kasy, to nic im się nie stanie. Kombi owszem - jest bardzo ważne, ale nie zawsze 'niespodzianka' na 2oo kończy się hamowaniem po asfalcie z przyspieszeniem ujemnym (czyli właśnie hamującym) wynikającym wyłącznie z tarcia skóry o asfalt. Często niestety drogę takiego hamowania skutecznie skracają różne przeszkody - pojazdy, drzewa słupy. Ze skróceniem drogi hamowania rośnie przyspieszenie, któremu poddawane jest ciało motocyklisty, a przy pewnych jego wartościach żadne kombi/kask nie pomoże. Kiepskie są też przeszkody, które się 'tylko muśnie' zostawiając na nich np. którąś kończynę... Jakiś stres oraz świadmość pewnych praw jest zdecydowanie potrzebna.
  22. Biorąc pod uwagę, że "motocykliści dzielą się na dwie grupy - na tych, co już leżeli i na tych co dopiero będą leżeć", to zdecydowanie wolałbym być pasażerem przedstawiciela pierwszej z grup :) A tak na poważnie, to tu bym się zastanawiał. Zwłaszcza w przypadku 2oo (chociaż jako plecak nie jeździłem). Jeśli ktoś zaliczył jakąś konkretną glebę, albo poważny wypadek (zwłaszcza nie ze swojej winy), to jest bliższy "motocykliście doskonałemu", który poza tym, że stara się jechać przepisowo, to ma większą świadomość zagrożeń wynikających nie z błędu prowadzącego ten właśnie pojaz. Na pewno jeszcze dokładniej obserwuje otoczenie drogi, bardziej stosuje "zasadę ograniczonego zaufania", 'przewidzi' zacieśniający się zakręt (tzn. jeśli nie widać go w całości, to założy, że może się zacieśniać), na wiaduktach w mieście nie będzie pałował, bo zaraz za szczytem wiaduktu może być korek i brak miejsca/przyczepności na wyhamowanie... Wiem to po sobie, chociaż od 'tamtej' pory nie jeździłem 2oo, ale znacznie mniej ufam temu, że jak mam dorgę z pierwszeństwem czy zielone światło, to nic mi nie wyjedzie. Nie znaczy to, że "zasady ograniczonego zaufania" wcześniej w ogóle nie stosowałem, ani że teraz jeżdżę nie przekraczając 30km/h. Po prostu jeszcze większa ostrożność oraz świadomość tego, że komuś ostrożności może zabraknąć...
  23. No i nie będzie już do czego przykręcić, bo gwint się zerwie :clap: Pełny zrost kostny trwa dwa lata, żelastwo zwykle wkłada się na 12-18 miesięcy. Teoretycznie może pozostać na dłużej (same śruby czy druty nawet na zawsze), ale niektóre elementy (jakieś blachy, płytki, czy inne wzmocnienia/stabilizacje) pozostawione zbyt długo mogą powodować osteoporozę, a tym samym przyczyniać się do kolejnych (właśnie takich nieprzewidywalnych) złamań. Poza tym - po co już do końca życia prowokować bramki do wydawania dźwięków? :bigrazz:
  24. Też nie jestem zwolennikiem używania aż tak ekspresyjnego języka - zwłaszcza w wersji pisanej, bo w mowie zdarza mi się, ale to zależnie od potrzeb - wspomniane kawały, konieczność położenia mocnego akcentu. Za niedopuszczalne wręcz uważam pisanie 'mocnych słów' na forum publicznym, gdzie czytać mogą wszyscy (już podczas pisania do konkretnej osoby mam mocne opory przed wstawieniem jakiegoś 'przecinka/wykrzyknika'). Forum jest dobrem publicznym i zanim zacznie się używać kontrowersyjnego języka, należy się najpierw zaznajomić z zasadami przyjętymi tutaj. Zaglądają tu nie tylko motocykliści, a jeśli się takich przeklinaczy kilku zdarzy, to mogą niezłą opnię wyrobić pozostałym - którzy i tak w powszechnej opinii są "dawcami" czy wręcz "tararami" i nie ma się nimi co przejmować na drodze, skoro wybrali śmierć/kalectwo wsiadając na 2oo. ps. Buber - widać, że nie używasz 'inwektyw' zbyt często, a w wersji pisane to już w ogóle (i chwała Ci za to), ale ch#j pisze się przez "CH" :bigrazz: Tak nam polonistka mówiła, że jeśli już niektórzy muszą na ścianach manifestować, że mają coś w spodniach, to niech to robią poprawnie :) Pozdro dla wszystkich piszących bez przekleństw... ...jak i dla tych, którzy takiego pisania dopiero się uczą :clap: to tak jak z jazdą na 2oo - trening, trening i jeszcze raz trening ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...