Skocz do zawartości

DZIADU

Go.Naked
  • Postów

    2051
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez DZIADU

  1. Zależy do czego się człowiek przyzwyczaił, lecz Hondy mają to do siebie, że są bardzo przyjazne użytkownikowi i nawet mało wprawiony kierowca nie powinien się obawiać np CBR 1000F z uwagi na płynną charakterystykę oddawania mocy.
  2. Ten co masz na avatarze bardzo sie rozni od GSX1100EF ktory ma calkiem inna bude z obszerna owiewka. W tym co mam w avartarze STARSZYM modelu nigdy nie było owiewek, różnice w poszczególnych latach polegały na zmianie miejsca montażu kierunkowskazów przednich, kształcie zegarów oraz reflektora i zastosowaniu antynurka. W zależności od rynku zmianie ulegał też zbiornik paliwa. Ta w moim avartarze to GS75X z 84r. jest przejściówką, ma okrągłą lampę (mój egzemplarz nie oryginalną) i zegary okrągłe, po niej była goła Katana (ta bez nosa). GSX 1100EF/ES oraz GSX 750EF/ES, miały zupełnie inaczej zbudowane nadwozie i zawieszenie. Posiadały już owiewki, centralny amor, 16 calowe koło przednie i 17 calowe tylne, w późniejszych modelach zrezygnowano z antysiurka. Miały równierz zmodernizowane silniki. Tutaj masz historię modelu 1100 począwszy od GS110X który poza silnikiem praktycznie nie różnił się od GS75X: http://www.republika.pl/chudzikj/GSX1100.htm
  3. Szczerze mówiąc, to mizerne porównanie, poniewaz stawiasz naprzeciw siebie potulnego baranka wagi muszej (naked 500ccm) i wściekłą bestję o gabarytach statystycznej krowy (enduro 600ccm). Ja osobiście jestem zakochany w dużych golasach, uważam że dynamiczny naked jest idealnym sprzetem na miasto i do dalszych wypadów (w teren odpada całkowicie). Natomiast żyjemy w państwie dziurawych dróg i sam zaczynam się zastanawiać czy z rozsądku nie zakupić na miasto jakiegoś enduraka lub Supermoto, tyle że ja uznaję enduropojemności max do 400ccm. Jeśli enduro to musi być motocykl bardzo zwrotny i lekki np Suzuki DR 350 albo Honda XL 250, musi się nadawać do dynamicznego pokonywania miejskiej dżungli i radzić sobiue w cięższym terenie, a czegoś takiego nie uświadczysz na bawole typu Africa, XT 600 czy DR 800. Wybór należy do ciebie, ewentualnie możemy pójść na kompromis i na wiosnę sprzedam ci na wpół obudowany motocykl pojemności 750ccm mający tak samo narowisty charakter jak endurak klasy 600ccm. :banghead:
  4. Raczej zabójcza to ta niedostosowana do warunków jazdy i umiejętności, nie chcę kreować się na niewiadomo kogo, ale nie wyobrażam sobie jechać na Trasie Łazienkowskiej po suchej nawierzchni wyremontowanej 4 lata temu z przepisową prędkością 60 a miejscami 50km/h. Szczerze mówiąc, to osobnika który wydał decyzję o wprowadzeniu niniejszego ograniczenia na tej drodze powiesiłbym za jaja. Łazienkowska to przykład pierwszy z brzegu lecz takich kwiatków jest dużo, dużo więcej. Owszem, czasem zdaża się prawidłowo oznaczona droga, postawiony jest znak ograniczenia prędkości do 40km/h obowiązujących na zakręcie, po suchej nawierzchni można jechać tam szybciej, lecz w określonych warunkach okazuje się że prędkość ze znaku drogowego okazuje się być maksymalną do bezpiecznego pokonania powyższego odcinka drogi. Więc jeszcze raz powtarzam, przepisy to jest jedna rzecz, należy się zgodzić iż czasem niektóre ograniczenia mają sens, ale podstawową sprawą są warunki jazdy, do których na tle własnych umiejętności musimy dostosować prędkość, wtedy możemy mówić o prędkości bezpiecznej. Dodać należy sprawność oraz możliwości sprzętu o których pisałem wcześniej. Porównajmy do siebie dwa motocykle, Jawę TS 350 i Yamahę R1. Załóżmy, że obydwoma motocyklami poruszają się kierowcy trzeźwi o bardzo podobnych umiejętnościach i refleksie. Teraz pozostaje pytanie, u którego zacznie się poziom tzw zabójcej prędkości???? Jak już wcześniej pisałem, to jest pojęcie względne, ze 100km/h Jawka zatrzyma się na podobnym odcinku jak R1 z 200km/h. Nalezy dodac że kierowcy w sytuacji niebezpiecznej muszą reagować w identycznym czasie, pierwszy z uwagi na sprawność hamulców w swoim sprzęcie a drugi z uwagi na prędkość z jaką się porusza. Obaj hamują awaryjnie, obaj wychodza z opresji cało i jadą dalej. Kogo w tym momencie można nazwać zabójczym pociskiem??? Moje wywody nie mają na celu zbuntować was drodzy koledzy i koleżanki, abyście wszyscy zaczeli średnio dwukrotnie przekraczać prędkość. W moim wątku chodzi o pracę nad sobą, własnymi umiejętnościami oraz wyrobieniem umiejętności obiektywnej oceny samego siebie. Przemierzając kolejne kilometry zbieracie coraz większe doświadczenie oraz poznajecie sprzęt. Najważniejsza jest obiektywna samoocena, nie należy się sugerować i przejmować tym co mówią w telewizji, piszą w gazetach i wywieszają na słupach przy drodze. Na bieżąco nalezy monitorować sytuacje ciągle zmieniającą się na drodze, znaki drogowe mają na celu dać nam wskazówki i czasem pomóc w podjęciu decyzji a nie bezpośrednio i bezkrytycznie kierować naszymi poczynaniami na jezdni.
  5. Jeździłem dokładnie jedną generację starszym modelem GSX 750E (GS75X), od 1100E (GS110X) różnił się tylko silnikiem, a buda i zawieszenie były te same (widzisz go ją w moim avartarze). Nie ma co gadać do jazdy we dwoje potrzebny jest kawał kloca. Pozdrawiam posiadaczy streńkich Suzuczek :D
  6. HEHEHEHE, nie musisz, po prostu mam dziadowską xyfkę, która daje mi czasem wiele powodów do smiechu tak jak teraz :D
  7. Z jednej strony tak, w końcu po to jest gwarancja. Ale co gdy na jedną naprawę gwarancyjną będziesz jeździł 10 razy?? Np nie splanują głowicy po zdjęciu, odwrotnie założą uszczelkę pod głow, źle wyregulują zaworki, nie ustawią gaźników, zamienią wałki rozrządu... Obyś nie miał żadnych nie miłych przygód w czasie trwania gwar, a po gwarancji polecam samemu zajmować się motocyklem.
  8. Statystyki mowia co innego - nie to co my uwazamy w danej chwili. Najwiecej wypadkow tez nie powoduja osoby poczatkujace ani najstarsze ale osoby ktore jezdza juz 2-4 lat i wtedy zaczynaja uwazac ze potrafia jezdzic i jezdza ponad swoje umiejetnosci. I tutaj uważam iż trzeba mieć zawsze świadomość własnych umiejętności oraz wiedzieć co robić w danych warunkach. Szczerze mówiąc to prawko mam od 6 lat od tego właśnie momentu zacząłem jeździć pewnie i ćwiczć swoje umiejętnści. Wraz z biegiem czasu zaczynam jeździć szybciej i coraz bardziej ofensywnie nie boję się prędkości, o gęsią skórkę przyprawiają mnie pecyniarze wlekący się lewym pasem ponieważ są całkowicie nie przewidywalni. Uważam też, że nie powinniśmy nigdy osiąść na laurach i twierdzić, że nic już nas nie zaskoczy, takiemu osobnikowi należałoby od razu zakazać jazdy nawet chulajnogą. Więc po raz kolejny dochodzimy do wniosku, że bezpieczna jazda to przede wszystkim technika oraz świadomość pewnych zagadnień a nie zmuszanie motłochu do wolniejszej jazdy ponieważ tak samo z wolną jak i szybką jazdą wielu sobie nie radzi.
  9. Pewnie temat się wiele razy przewijał na niniejszym forum, z resztą tak samo jak wszędzie, lecz nie zauważyłem aby został ujęty obiektywnie. Media oraz cała masa "mądrych" ludzi karmi nas, że najczęstszą przyczyną wypadków jest właśnie nadmierna prędkość. Czym tak na prawdę jest nadmierna prędkość?? To jest pojęcie względne, dla jednego będzie to 70km/h na pustej drodze a u innego czerwona lampka zapala się w poniedziałek wczesnym popołudniem przy 150km/h na Łazienkowskiej. Na bezpieczną prędkość składa sie wiele czynników które wpływaja na wasze samopoczucie w danym momencie przy danej prędkości. Każdy wie, że prędkość nalezy dostosować do warunków jazdy, na ów warunki składają się miedzy innymi: 1. Natężenie ruchu 2. Stan nawierzchni 2. Pogoda (również warunki biometeorologiczne) Do tego nalezy zaliczyć swiadomość własnych umiejętności, sprawność oraz możliwości pojazdu którym się poruszamy oraz stan psychofizyczny naszej osoby. Wielokrotnie słyszymy, że motocyklista się zabił bo szybko jechał albo w ogóle wypadek był spowodowany po prostu nadmierną prędkością. Moim skromnym zdaniem główną przyczyną jest technika jazdy trenowana bądź nie przez tysiące przejechanych kilometrów. Jedni mają do czegoś zdolności inni nie. Szczerze mówiąc zaobserwowałem ostatnio jak to wygląda u osób o zróżnicowanym charakterze jazdy i dochodzę do wniosku iż najmniej wypadków mają właśnie ci ludzie którzy jeżdżą najszybciej. Nie nauczymy się zachowywać w określonych sytuacjach jeśli sami ich nie będziemy powodować, tak samo nie wyczujemy pojazdu w określonych warunkach jeśli nie będziemy w nich uczestniczyć. Dopiero wtedy gdy będziemy wiedzieli jak się zachować poradzimy sobie z niespodziewanym poślizgiem i unikniemy wypadku ponieważ pewne czynności wykonamy odruchowo. Zauważyłem, że to właśnie te bogdany jeżdżący ciągle 60km/h swoimi lanosami nie potrafią hamować awaryjnie oraz wychodzić z poślizgów i to właśnie oni potem pieprzą nam że jak by jechali szybciej to by już w ogóle nie żyli. W ich przypadku to prawda, jak nie potrafią jeździć to niech nie wsiadają za kierownicę, wiadomo że uczymy się stopniowo i z czasem podnosimy poprzeczkę ale należy cały czas się UCZYĆ i nie osiadać na laurach!!! Warunki mamy bardzo ciężkie do nauki ponieważ stan naszych dróg jest katastrofalny i to właśnie ON jest najczęstszą przyczyną wypadków. Dostosowanie prędkosci do warunków jazdy czyli np do nawierzchni też nie jest sprawą łatwą, gdy nie znamy drogi musimy bardzo uważnie ją obserwować ale to nie znaczy że musimy jechać 30km/h bo to też nie jest bezpieczne. Zawalidrogi również są czestą przyczyną wypadków i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. P.S. Sorka za długi wątek, to i tak jest mało ponieważ jest to temat rzeka. Pozdrawiam wszytkich pracujących nad swoimi umiejętnościami!!
  10. Owszem zgadza się, z przykrością musze stwierdzić iż w ostatnim roku przejeżdżanie na czerwonym zaczyna być normą, a podjeżdżanie co chwilę kilka centymetrów w oczekiwaniu na zielone już przestało mnie wk***wiać. Szlag mnie trafia gdy jeżdżę po moim ukochanym mieście bo staje się to coraz cięższe, nagminne stało się zatrzymywanie się przez cierpów na środku ulicy i wysadzanie pasażerów. Opieprzam ich dokładnie od stóp do głów ale oni skretyniali idioci nie wiedzą czego ja od nich chcę. Jesli chodzi o jeżdżenie na zdeżaku to tez nie jest żadna nowość, ale szczerze mówiąc sam też nie jestem w stanie zdzierzyć zasmarkanych pecyniarzy co z ów przepisową predkością 50km/h telepią się lewym pasem, takiego ch**a to bym obdarł ze skóry. Ale gdy ja jadę w okolicy 140~150km/h lewym pasem i jakiś caban próbuje mnie zgonić to mam go głęboko w dupie bo sam mam juz co najmniej dwukrotność więc jak chce łamać przepisy bardziej niż ja to niech kombinuje, w sumie na tym poziomie to już jest wolna amerykanka. Mendy zasrane i pecyniarze jeżdżący po MOIM mieście najczęściej popełniaja: 1. Nie stosowanie zasad pierszeństwa ruchu 2. Przejeżdżanie na czerwonym 3. Nie potrafią rozróżnić zielonej strzałki kierunkowej od warunkowej 4. Podjeżdżają co chwilę do przodu w oczekiwaniu na zielone, w wyniku czego po chwili nie widzą sygnalizatora i trzeba na frajerów trąbić żeby ruszyli dupę ze skrzyżowania 5. Nie używają kierunków i spychają z drogi (niezaleznie czy jadę eFZeta czy nexią) 6. Wleką się lewym pasem 50~60km/h 7. Zatrzymują się tak że uniemożliwiają przejazd np cierpy wysadzające pasażerów ale nie tylko, kiedyś to się podjeżdżało pod czyjś garaż albo w zatokę autobusową ale stało się to chyba nie modne :D 8. Zbierają się spod świateł jak by chcieli a nie mogli, w wyniku czego na jednym cyklu świetlnym przejeżdżają 3 samochody a mogłoby 5 albo 6. Tu po krótce wymieniłem wszystkie rzeczy których nie czynię a wręcz tępie je u innych, żal mi dupę ściska gdy patrze na kolejne rzesze pseudokierowców, którzy nigdy nie powinni zasiadać za kierownicę. Potem wszyscy się dziwią że są korki albo tragiczne wypadki. Jak ma ich kur****a nie być jak taki motłoch jeździ po ulicach????
  11. Przedni absolutnie nie wystarczy, docenisz tylny hebel na mokrej nawierzchni (z głową), przedniego też można na deszczu używać lecz też trzeba znać sprzęt którym się jeździ. Tylny hebel docenisz równierz pod czas hamowania awaryjnego, pod czas którego naciskasz przedni i tylny hamulec na przemian i pulsacyjnie zarazem, trzymając jednocześnie siłę hamowania na granicy przyczepności i w tym samym momencie redukujesz jeszcze biegi. To może brzmi dosyć skomplikowanie, ale gdy już zakumasz o co w tym chodzi to będziesz tak robił odruchowo.
  12. I dlatego nie serwisuję motocykla, dzięki temu mimo wieku moja eFZeta wygląda i jeździ lepiej niż nie jeden pięciolatek :D
  13. W związku z tym, że poruszam się czesto z pasażerem, potrzebuję motocykla, który "lubi pasażerów". Między innymi interesuje mnie właśnie VFR (rocznik zależy od mamonki) i interesuje mnie jakość prowadzenia się małej Hondy po obciążeniu jej tyłu balastem. Chciałbym wiedzieć czy nie staje się niestabilna pod czas jazdy po kiepskiej nawierzchni, przy toczeniu się z minimalną prędkością, przy wolnych manewrach i na zakrętach zarówno tych 90* jak i szybkich łukach. Interesują mnie oczywiście opinie użytkowników I oraz II edycji RC-36. Pozdrawiam
  14. Przerabialem ostatnio ten temat u mnie w eFZecie, jest to wykonalne przez zwykłego śmiertelnika, lecz potrzeba trochę cierpliwości i pomysłowości. Jeśli chodzi o Jawencję to z tego co pamiętam to nie jest zbyt skomplikowana rzecz powinno pójść ci dużo łatwiej niż mi;)
  15. A masz może nie uszkodzone prawe wypełnienie owiewki?? Tam gdzie jest korek od chłodnicy. Możemy się zamienić, ja ci dam moje popękane a ty mi prześlesz ładne, tobie i tak juz nie będzie potrzebne a mojej kobiecie nie wiele brakuje do super hiper mega giga dobrego stanu jak na 87r :)
  16. Ale czasami - musisz przyznać - wychyli się parę browców' date=' a wtedy kobieta z prawkiem się przydaje. :)[/quote'] Muszę przyznać - nie pamiętam kiedy to było ale kiedyś wychyliłem parę browców, w dalszym ciągu uważałem, że kobieta z prawikiem (lub bez) stanowi na drodze identyczne zagrożenie ja ja po paru browcach, więc do chaty udałem się nocnikiem ponieważ szkoda było mi kasy na taryfę.
  17. HEH racja, a najlepiej EXUP + siakiś tjunink i nie trzeba wydawać majątku na R1 :banghead:
  18. Pewnie wałki nierządu + dysze do gaźników. Dodatkowo montuje się przelotowy układ wydechowy ze strumienicą w tubie i wysokoprzepustowy filtr powietrza.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...