Skocz do zawartości

kamikazze

Forumowicze
  • Postów

    221
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kamikazze

  1. Zapewniam, że nie pożałujesz wypadu w dalekie strony :bigrazz:
  2. Witam. Jak w temacie, sprzedam moto żonki, Hondę CB 500S z 2000 roku. Moto bezwaryjne, zadbane, z nowym aku i nowym napędem DID-a, pali na dotyk. Wszystko w 1000% sprawne! Naprawdę polecam. Tu parę zdjęć: http://www.bikepics.com/members/kamikazze/p1/Default.asp Cena 7000zł (dla forumowiczów będzie mały upust) pozdr tel. 606 642 664
  3. Gix spieprzy na prostej, za to winkle należą do RSV. Zasadnicze pytanie: jak jeździsz?
  4. ciekawie się zapowiada: http://www.bikers.pl/aktualnosci,2,5,1501,...ski_diabel.html http://www.bikers.pl/aktualnosci,0,81,1594...iecie_reki.html
  5. Dlatego nie kupiłbym 1198s, tylko 1098s, bo to ostatni prawdziwa V-ka, która potrafi sponiewierać. Jest "mniej przyjazna w użytkowaniu" od 1198, tzn, narowista i TAK MA BYĆ! :bigrazz: Sam sobie odpowiedziałeś - wcześniej o tym pisałem - byle dres wsiada na to cudo pt. BMW, pełna łycha i elektronika bierze górę, zamiast umiejętności. :banghead: Ale tak, macie rację, kto co lubi... :bigrazz:
  6. Ks-rider, wcale Ci się nie dziwię że na MV źle się czułeś, z taką piwną cysterną z przodu :bigrazz: A tak na serio, to supersport nie ma być wygodny tylko szybki, a włosi na dodatek mają piękną linię, która nota bene generuje "nieturystyczną" pozycję. Aczkolwiek Alpy też da się zwiedzić, co nie EnZo? :biggrin: PS. BMW to zapewne super sprzęt, ale kastrujący zmysły kierowcy. Powtarzam, mapy, ABS-y, kontrole trakcji, etc, trza mieć w głowie, a nie w ECU. Co z tego że ECU za kierowce kontroluje np. uślizg koła??? Będąc na torze, zagaiłem Niemca na S1000rr jak się tym jeździ, i gość powiedział wprost, że każdy dres da radę. Facet w złożeniu daje pełną łychę i... i nic, żadnego uślizgu, jak w MotoGP. Gdybym miał takiego Mastodonta, to pierwsza rzecz jaką robię to wypierdzielam te "wspomagacze" elektroniczne!
  7. Jak w temacie: http://allegro.pl/item1188574798_kino_domo...ung_ht_p10.html
  8. Jak w temacie: http://allegro.pl/show_item.php?item=1197538068 pzdr
  9. Dokładnie, Enzo odrobił zadanie domowe. Szacun!
  10. dobra pozycja na moto, to połowa sukcesu. Tylko dupsko i kolana trochę się odzywały, reszta ok. Mój koszt "brutto", czyli paliwo, winiety, spanie, jedzenie, dużo piwa ;) , zacna żona, łącznie - 7100zł Enzo wydał 4750zł. Nie liczę oczywiście przygotowania moto (opony, płyny, torby, etc.)
  11. Witam, poniżej przedstawiam relację z wakacyjnego wypadu jaki odbyłem z żonką oraz z Enzo z Rzeszowa na motocyklach Aprilia RSV 1000 R Czas: od 30.07 - 13.08.2010 Skład: Enzo - RSV 1000 R 08 Ja - RSV 1000 R 07 Factory Żonka - plecaczek Przebieg trasy obejmował następująca państwa: Czechy, Austria, Szwajcaria, Włochy, Francja, Chorwacja, Węgry, Słowacja - w sumie prawie 4300 km http://maps.google.pl/maps?f=d&source=s_d&...877,7.13562&z=8 Dzień 1 Warszowice 30.07. (piątek) W pierwszym dniu spotkaliśmy się w piątek wieczorem u moich teściów w Warszowicach. Warszowice były miejscem pierwszego spotkania, ostatnich uzgodnień przed startem w sobotę rano i poprawek mocowania bagażu Dzień 2 -Warszowice - Zell an See (Austria) 31.07. (sobota), Wstajemy wcześnie rano i ruszamy ok godzinie 6. Pogoda nie nastraja ponieważ jest pochmurno a w piątek już lekko zmokliśmy jadąc do Warszowic. Tankowanie i po chwili jesteśmy już u naszych czeskich sąsiadów , pogoda psuje się jeszcze bardziej i zaczyna padać, na szczęście nie trwa to zbyt długo i spokojnie jedziemy dalej. Prędkość przelotowa na autostradzie załadowanych motocykli utrzymujemy bez problemu między 150 - 180 km/h. Sprawnie docieramy pod Wiedeń gdzie zatrzymujemy się na śniadanie. W samym Wiedniu nawigacja płata nam figla i robimy nieplanowane zwiedzanie Wiednia na motocyklach 30 min w plecy ale widoki bezcenne. Jedziemy dalej, znowu nudne autostrady, sprawnym tempem docieramy do Zell am See po zabukowany wcześniej pensjonat, właścicielka jest nie obecna ale po telefonie zjawia się po 15 min. Rozpakowujemy bagaże, płacimy 25 Euro za nocleg. Dzień 3 - Zell an See (Austria) - Stelvio (włochy) 01.08. (niedziela), Pobudka, śniadanie, pakowanie i już jesteśmy gotowi do drogi na Grossglockner, pogoda świetna wiec ruszamy. Po chwili już jesteśmy na bramkach gdzie kasują nas 18 Euro i wjeżdżamy na legendarną trasę. Kamera w dłoni Ani rejestruje cały przejazd, co chwilę zdjęcia i postoje, na całej trasie mnóstwo motocykli z całej Europy. Widoki jak malowane obrazki - naprawdę trasa godna polecenia (jest kilka osobników na tym forum, którzy już tam byli. Zjeżdżamy do Lienz i kierujemy się do Włoch, przez Bolzano jedziemy do Stelvio na styku Szwajcarii. Po drodze obiad w starej przydrożnej włoskiej restauracji. Wieczorem docieramy do Stelvio gdzie znajdujemy Kemping i robimy pierwszą noc w namiocie który zabraliśmy na wszelki wypadek. Jeden namiot - 3 osoby - i masa bagaży. Po pozostawieniu rzeczy na kampingu ruszamy na Stelvio PASS - śladami TOP GEAR. Kręta jak makaron droga pełna nawrotów o 180 stopni nie pozwala na rozwijanie prędkości - cały czas 1 i 2 bieg, nawierzchnia też do najlepszych nie należy, do tego jest bardzo wąsko. Powoli pniemy się coraz wyżej by na końcu zobaczyć niesamowity widok pięknie położonej w paśmie gór trasy - coś niesamowitego! Dzień 4 - Stelvio (włochy) - Jezioro Magiore (szwajcaria) 02.08. (poniedziałek), Wczesnym rankiem kierujemy się ze Stelvio do Davos - trasa uznawana za najpiękniejszą na świecie, spaniałe widoki i winkle, niestety pogoda się zepsuła i co chwilę spotyka nas mały deszczyk skutecznie psujący radość z jazdy. Docieramy do Davos gdzie deszczyk zmienia się w ulewę, chwilowy postój w Davos - lecz deszczyk nie ustępuję, jedziemy dalej w stronę jeziora Maggiore należącego częściowo do Włoch a częściowo do Szwajcarii. Po drodze przejeżdżamy jeszcze przez San Bernardino Pass, świetną drogę o podobnym położeniu jak Stelvio Pass - niestety pogoda jest fatalna i na szczycie nie wiele widać, jedziemy dalej w okolicach Maggiore pogoda się poprawa i robi się słoneczne. Docieramy nad jezioro, przejeżdżamy przez pięknie położone miejscowości aby znaleźć jakiś nocleg - zatrzymujemy się w miejscowości Brisaggo gdzie znajdujmy pensjonat za 20 Euro od osoby. Motocykle zostawiamy na chodniku ale patrząc na ilość i jakość stojącego sprzętu na ulicach raczej jesteśmy spokojni. Wieczorny spacerek po okolicy, kawka i odpoczynek w zachwycającej okolicy. W nocy burza wiec znowu niepewne nastroje pogodowe na następny dzień Dzień 5 - Jezioro Magiore (szwajcaria) - Lozanna 03.08. (wtorek), Rano jedziemy jeszcze zobaczyć słynną zaporę z 007 Val Verzasca - docieramy malowniczą krętą drogą kątem oka widząc ten niesamowity obiekt. Sama zapora robi naprawdę duże wrażenie, jesteśmy wcześnie rano i jesteśmy jedynymi osobami na zaporze. Widać podest do skoków bunggie, lecz cena 230 Euro za skok skutecznie nas zniechęca aby poczekać na otwarcie wiec jedziemy dalej Jedziemy do Brig Glis i dalej do miejscowości Blatten gdzie docieramy do naprawdę serca Szwajcarii - maleńka miejscowość położona niedaleko lodowca, wąskie dróżki, stare domki wyglądające jak z bajki na kurzej łapce i niesamowity alpejski klimat - warto jadąc przez Szwajcarię zaglądać w takie miejsca aby tak naprawdę zobaczyć serce Alp. My bardzo często docieraliśmy dodatkowo w różne zakątki wybierając najkrótszą trasę w Navi - często bardzo krętą i malowniczo położoną. Jedziemy dalej w stronę Lozanny widząc jak zmienia się Szwajcaria - tak naprawdę przy każdej granicy jest inna i mówi się w języku do którego państwa jest najbliżej, nawet nazwy miejscowości się zmieniają. Lozanna akurat jest Francusko języczna i tak naprawdę czulimy się tam trochę jak we Francji. Przed Lozanną urzekają piękne winnice, samo jezioro Genewskie też jest bardzo piękne. W Lozannie śpimy u mojego znajomego ze studiów - Eik-a, wspólna kolacja na mieście i pogawędki przy piwku. Dzień 6 - Lozanna 04.08. - Chamonix (Francja) - Mediolan (Włochy) - (środa), Odpuszczamy Genewę z planu zwiedzania i jedziemy do Chamonix we Francji w okolice Mont Blanc - świetna droga z Martigny do Chamonix, mnóstwo zakrętów, wspaniałe widoki. Docieramy do Chamonix Mont Blanc i podjeżdżamy pod Aguille du Midi - najwyżej położonej kolejce linowej na Świecie z widokiem na Mont Blanc. Niestety kolejka do kolejki jest tak duża że pewnie należało by tam stać 5 h których nie mamy więc postanowimy jechać dalej. Wybieramy drogę pod Mont Blanc najdłuższym tunelem a Alpach za jedyne 23,5 Euro od motocykla. Cena wysoka ale skutecznie skraca czas i dystans a w tym dniu chcieliśmy dotrzeć do Mediolanu. Jedziemy przez malownicze północne włochy, tępo jazdy nie za szybkie bo co chwila jakieś miasteczko, gdy robi się płasko i nie ciekawie pod kątem trasy i widoków ok 150 km przed Mediolanem postanawiamy wjechać na autostradę. Włoski autostrady są bardzo drogie i za przejazd ok 150 km trzeba zapłacić 8 Euro. Docieramy do Mediolanu, 3 h krążymy w upale na motocyklach bez skutecznie w poszukiwaniu taniego noclegu - bezskutecznie, jedziemy pod Mediolan i znajdujemy hotel za 70 Euro od osoby ...lepiej wcześniej coś poszukać przez interenet. Zostawiamy rzeczy w hotelu i jedziemy na nocne zwiedzanie Mediolanu, przy okazji kolacja ze znajomym żonki i przepyszne lody. Dzień 7 - Mediolan - Venecja 05.08 (czwartek), Wieczorem w Mediolanie burza - rano stajemy a za oknem ulewa stulecia. Prognoza na najbliższe 3 dni taka sama więc mimo oberwania chmury wsiadamy na motocykle i postanawiamy odpuścić wizytę nag Gardą i jechać prosto do Wenecji. Wbijamy na autostradę w strugach deszczu do pokonania mamy 260 km, mimo ulewy lecimy 170 km/h ciągle wkurzając się na najgorszych kierowców Świata - Włochów. Bez sensownie blokują lewy pas na 3 pasmowej autostradzie wiec widząc że nie chcą ustąpić wyprzedzamy ich to z prawej to z lewej - slalom gigant. Docieramy pod Wenecje na capmiping gdzie wynajmujemy mały domek. Ściągamy przemoczone do cna rzeczy i włączamy ogrzewanie na maks - chyba nigdy tak nie przemokliśmy, wszytko dosłownie jest przelane wodą i będzie schło pewnie z tydzień. Przebieramy się i jedziemy autobusem na zwiedzanie Wenecji. Miasto również mnie urzekło - nie śmierdziało :P Spacerujemy do późnego wieczora po pięknych zakątkach Wenecji. Dzień 8 - Venecja - Pieroj (Fazana) (chorwacja) 06.08 (piątek), Ruszamy z Weneci przez Triest na półwysep Istria w Chorwacji. Docieramy na samo południe gdzie poprawa się pogoda i postanawiamy tam zostać - znajdujemy nocleg za 17 Euro od osoby w super standardzie niedaleko morza w miejscowości Pieroj ok 2 km od Fazany i 11 km od Puli. Północna Chorwacja jest całkowicie odmienna od południowej, zielona, płaska i bardziej dzika, mimo to już dosyć mocno komercyjna - wszędzie Niemcy, Włosi, Słoweńcy - mało polaków. Zostajemy tam na 4 dni. Nabieramy brązu. Dzień 9-13 - Pieroj (Fazana) - (chorwacja) 07.08 (sobota) - 11.08 (środa), Odpoczynek - piwo, plaża, opalanie, skutery wodne, wycieczka po parku narodowym, atrakcje wodne (polecam "oponkę"). Wypoczynek w miejscowości Fazana - kamieniste plaże, piękne wysepki, europejskie ceny, mimo to polecam jak ktoś nie był w tym rejonie Chorwacji. W jeden dzień szybka wycieczka do Puli na motocyklach - ciekawe miasteczko z areną przypominającą koloseum i twierdzą. Dzień 14 - Pieroj (Fazana) - KRK (stara baśka) (Chorwacja) 11.08 (środa), Postanawiamy pojechać na wyspę KRK, po drodze zatrzymujemy się na chwile w Rijece, znajdujemy malowniczy zakątek na KRK - Stara Baśka, taki kraniec wyspy gdzie kończy się droga. Zostajemy, noc spędzamy na plaży pod gołym niebem - piękne czyste niebo i deszcz meteorytów przeplatany szumem fal, naprawdę mega! Dzień 15 - KRK (stara baśka) (chorwacja) - Balaton (węgry) - 12.08 (czwartek) Opuszczamy Starą Baśkę i KRK i w ekspresowym tempie (średnia 200 kmh) autostradami jedziemy w stronę domu po drodze wstępując nad Balaton. Sam Balaton jak dla mnie nic ciekawego - takie tam większe bajorko. Nocleg w sezonie za 10 Euro w kwaterze, ceny na mieście też dość przystępne mimo to na wakacje bym tam nie pojechał Dzień 16 - Balaton (węgry) - Rzeszów - 13.08 (piątek) Czas rozstania :) Wstajemy wcześnie i jedziemy każdy w stronę domu - Enzo wybiera drogę przez Budapeszt - przy okazji przejazd przez centrum, i dalej przez Koszyce na Słowacji do Rzeszowa. Ja z żonką drogę przez Bratysławę i Żylinę. Do samej Słowacji Węgry naprawdę mnie miło zaskakują, dobra autostrada. Słowacja to samo. W końcu Czechy i w tej chwili poczułem się jak w Polsce - dziury, beznadziejne oznakowanie i policja - skąd my to znamy. Mimo to powoli męcząc po wertepach bez niespodzianek docieram do Warszowic, tam obiad, kawa i ostatni strzał do domu. Na moim liczniku przebieg 4202 km, u Enzo 4285km. Wszystkim marudom chciałbym powiedzieć, że sportem da się zrobić taki dystans, wystarczy odpowiednia pozycja. Nawet przy dużym wzroście. Z tego miejsca chciałbym też podziękować Enzo za super mototrip! To on prawie wszystko zaplanował i przygotował! Linki do fotek: http://picasaweb.google.com/dawidwaloszek/...trip20104200km# http://picasaweb.google.pl/motoenzo/APRILI...Expedition2010#
  12. Sprzedam tanio sakwy Oxford 48 litrów: http://allegro.pl/item1188574823_tanio_sak...trow_tanio.html
  13. Ja tam nie mam problemów z serwisem, 90% rzeczy robię sam :bigrazz: Części zawsze można ściągnąc u sąsiadów - tanio i szybko (np. http://www.wendelmotorraeder.de/shop/index...fak4vsa0a140au) Mam jż 2 Apkę i jakoś nie mogę narzekać na awaryjność :crossy:
  14. zgadza się - powierzchnia boków 55 jest większa niż 50 - większy margines/wyższa prędkość/lepsza stabilność w złożeniu.
  15. A jednak :biggrin: http://img638.imageshack.us/i/evoblade1.jpg/ 1998 Honda Fireblade Evolution an official "special" built to celebrate Honda's 100th victory in the Isle of Man TT Races, the bike was introduced at the NEC motorcycle show in 1998, with a price starting from Ł22,325 depending on version. The Evo CBR900 was a collaboration between ex Honda racer Mick Grant and Russell Savory of RS Performance, and sold through official Honda dealers by special order only, the Evo Blade design was by John Keogh and had a much more purposeful look with an exposed single-sided swing arm and two ram air scoops from fairing to a larger 22.5 litre capacity fuel tank a single seat unit was also fitted, while the design was different it still retained the unmistakable Blade profile. Engine wise the crankcases were modified, pistons con rods and crankshaft were all balanced the cylinder head was ported and gas flowed, RS Performance high lift cams and springs were also fitted but kept the standard valves, also the standard 11.1:1 compression ratio was retained, the gearbox was changed to an HRC based close ratio unit, with speed shifter, the ignition system was changed to help the bike rev to a higher 12,200 rpm, along with Keihin 41mm FCR flat-slide carb's, exhaust was a custom designed titanium 4-1 with a choice of either road legal or race silencer producing a rear wheel figure of 150+bhp. Ohlins 43mm USD forks and an Ohlins rear damper were added with the single sided (RAM) swinging-arm, stopping power was supplied by Brembo 4 piston caliper and 320mm discs at the front, these were fitted to lightweight Dymag alloy wheels and a Stack electronic dash unit was also added to give the bike further exclusivity. There was also the Ł25,000 all black "stealth" version, which gained unpainted carbon fibre Dymags, carbon fibre bodywork, and a magnesium single sided swing arm, over the alloy one and fuel injection replaced the Keihin flat-slide carb's.
  16. Jeździłeś? Skąd ten sarkazm, skoro nie z doświadczenia :banghead:
  17. Czy ktoś z forum ujeżdża nowe BMW? Jakie wrażenia?
  18. Byłem 28-29.06 jest mega zabawa. pare fotek: http://picasaweb.google.com/dawidwaloszek/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...