Skocz do zawartości

dżej_si

Forumowicze
  • Postów

    227
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dżej_si

  1. A czy w ogóle został spisany jakiś dokument ze zdarzenia, jakaś notatka? Bo jeśli nie i wszystko było załatwiane na tzw. gębę, to wydaje mi się, że właściciel Opla nic nie może zrobić. Pozdrawiam
  2. Moje (i nie tylko) doświadczenia z Laguną: mam takową w wersji kombi z dwulitrowym silnikiem od 2000 (rok prod. 1997). Co prawda nie robię nią wielu kilometrów (ok. 15000 rocznie), ale od zakupu nie zepsuła mi się ani razu. W trasie pali mi ok. 8 litrów przy 130 km/h. Ponieważ służy mi ona raczej do wyjazdów wakacyjnych i poza miasto, trudno mi powiedzieć, ile pali w mieście, chociaż raz sprawdziłem jeżdżąc w paryskich korkach i wyszło mi ok. 11 litrów. Laguna, jako rodzinny samochód, spisuje się wyśmienicie: jest niesamowicie pojemna, wygodna i (tak jak pisałem wyżej) niezawodna. Co do estetyki, to kwestia gustu; wg mnie ma ona ponadczasową sylwetkę i podoba mi się jak jasna cholera :icon_mrgreen: Kiedyś zgadałem się z taksówkarzem wiozącym mnie taką samą Laguną, tyle że w wersji sedan, który bardzo sobie ten model chwalił. Twierdził, że jeśli ktoś dba o silnik, powinien bez problemu zrobić nią 400 000 km (on miał grubo ponad 200kkm). Wujek mojego kolegi, człowiek bardzo zamożny, od kilkunastu lat kupuje Laguny i twierdzi, że chyba do końca życia zostanie przy tej marce. Abstrahując od wszystkiego, rozmowa na temat "Jaki samochód kupić?" przypomina rozmowę na temat wyższości Wielkanocy nad świętami Bożego Narodzenia. Wiadomo, że znajdzie się cała masa zwolenników jednej marki, a przeciwników innej niż na odwrót. Każdy miał tam jakieś doświadczenia, ale absolutnie nie wolno uogólniać. Czytanie tylu rozbieżnych opinii wprowadza u kupującego tylko zamęt w głowie, nic więcej. Jak ktoś już wcześniej pisał, kup auto, które jest w bardzo dobrym stanie technicznym i które będzie odpowiadało Twojemu gustowi i Twoim potrzebom. Pozdrawiam i życzę dobrego wyboru.
  3. http://www.louis.de/_1042c4b6f4bb2ab02ad4d...xt=list&wgr=813
  4. Mnie uczono, że skok powinien wynosić 1,5-3 cm. Tak też powiedziałem i było ok. A sprawdza się tak, jak napisał jurjuszi. Jeśli mogę udzielić Ci jeszcze rady, to nie zapomnij sprawdzić podświetlenia tablicy rejestracyjnej. Bardzo często ludzie o tym nie pamiętają. Przy sprawdzaniu klaksonu zapytaj, czy możesz go użyć, bo egzaminator może się przyczepić, że używasz sygnału dźwiękowego na terenie zabudowanym. Pozdrawiam i życzę powodzenia
  5. Gratulacje banka! Domyślam się co czujesz - ja zdałem przed wczoraj i do dzisiaj radość moja jest wielka :icon_twisted: Mój był "normalny", ale tylko na początku. Byłem pierwszy, dlatego też kazał mi przygotować motor do jazdy, a ponieważ tego jedynego motoru nie było, bo już ktoś się na nim męczył, poprosił mnie o cierpliwość i zarezerwowanie sprzętu, jak wróci, a on tymczasem przeprowadzi egzamin z kimś innym na kat. B. Poprosił gościa do auta, po placyku wyjechali do miasta. Wracają po 5-10 min., a ja widzę, że egzaminator (prowadząc samochód) aż kipi z wściekłości. No i do mojego egzaminu mu nie przeszło. Był wyjątkowo upierdliwy i zrzędliwy, tak że ze 2-3 razy stałem już na skraju przepaści, no ale na szczęcie nie dałem mu powodu do uwalenia mnie. Sądzę jednak, że był w stanie próbować mnie oblać nawet wtedy, gdybym miał kamizelkę założoną tył na przód. Zdającym mogę poradzić, żeby w przeddzień, albo jeszcze w tym samym dniu objechali sobie trasę rowerkiem i starali się wypunktować miejsca, gdzie trzeba szczególnie uważać. Mnie to bardzo pomogło. Wiedziałem, w którym miejscu wziąć zakręt w taki sposób, aby nie najechać na linię ciągłą, w którym miejscu uważać, bo po zakręcie zaczynał się pas wyłącznie dla autobusów itd. Oczywiście wszystkich sytuacji się nie przewidzi, ale takie "zbadanie" drogi znacznie zwiększa prawdopodobieństwo prawidłowego przejechania trasy egzaminacyjnej. Pozdrawiam
  6. Ja również przyłączę się do gratulacji. Piękny sprzęt. Mam niemalże identyczną maszynę, o którą moja żona jest zazdrosna, odkąd zauważyła mój wzrok utkwiony w pięknych kształtach Draga. Bez wątpienia świadczy on o wielkiej miłości :wink: Pomimo że mam swojego Draga od października, za wiele nim kilometrów nie nakręciłem, ponieważ dopiero wczoraj zdałem egzamin na prawko. Ale już widzę, co się będzie działo na wiosnę :wink: Domyślam się, że Tobą targają podobne uczucia :D Pozdrawiam i życzę wielu przyjemnych chwil na motorze.
  7. Dziękuję za wskazówkę. Myślałem jednak, żeby zespawać 4 kątowniki w kształt kwadratu i w środek włożyć deseczki kilka milimetrów grubsze od ścianki kątownika, żeby rama spoczywała na drewienku. Ew. można powierzchnię wyłożyć kawałkiem gumy. Kółka o nośności 70 kg każde (dwadzieścia parę zł za sztukę) zamontuję na rogach tego kwadratu. Myślę, że to wystarczy. Podnośniki są niezbędne, ale jeden kosztuje 20 zł, a dospawać do niego ceownik, to drobiazg. Aby nie zostać posądzonym o plagiat spieszę dodać, że te pomysły bazują przede wszystkim na Waszych ideach :bigrazz: Pozdrawiam
  8. Witam! Z niedowierzaniem czytałem wszystkie posty, w których twierdzono, że lekkie pchnięcie do przodu prawej części kierownicy spowoduje skręt motocykla w prawo. Ponieważ nie mogę jeszcze jeździć motocyklem, postanowiłem wypróbować tę zasadę na ... rowerze. I do chwili obecnej nie mogę wyjść ze zdumienia, że to działa. Zrobiłem już w życiu ładnych "parę" tysięcy kilometrów na rowerze, ale dopiero teraz zauważyłem takie zachowanie roweru. W momencie lekkiego pchnięcia kierownicy prawą ręką, rower zaczyna się przechylać i skręcać w prawo, i na odwrót. Jednakże obawiam się, że z powodu zbyt małego doświadczenia, będę miał spore obawy, aby sprawdzić to podczas jazdy motorem. A już na pewno nie zastosowałbym teraz takiego manewru w sytuacji podbramkowej. Chyba trzeba będzie poświęcić wiele godzin na wyrobienie sobie odpowiedniego odruchu. Pozdrawiam
  9. Poszukaj na forum. Poza tym odwiedź strony WORDów. Na niektórych jest wszystko dokładnie opisane, łącznie z wymiarami ósemki itp. Wpisz w Googla WORD i nazwę miasta wojewódzkiego (stare stolice województw też uwzględnij). Pozdrawiam
  10. Dziękuję za życzenia. Co do twardych zasad, to szkoda słów. Wszędzie tłumaczą się przerwą zimową, pomimo że wiosenna pogoda za oknami. A najśmieszniejsze jest to, że przerwa trwa do ... połowy lutego :lalag: Najgorsze, że oni nie mają konkurencji i wiedzą, że wszyscy oczekujący i tak do nich trafią, bo gdzieżby indziej. Życzę trafnego wyboru. Pozdrawiam
  11. Nie, w Gorzowie. Tam do 20-go grudnia egzaminują. Zaraz po zdanej teorii złapałem za słuchawkę i obdzwoniłem wiele WORD-ów. Okazało się, że jedynym egzaminującym w tym roku i mającym wolne miejsca był gorzowski. Niestety zdawanie tam wiąże się z dodatkowymi kosztami (przejazd, nocleg itp.) i masakryczną stratą czasu - egzamin zdaję we wtorek, a w jedynej szkole, która zgodziła się przeprowadzić ze mną 1-2 godz. jazdy, wolny termin mają tylko w niedzielę i to o 12.00. No ale cóż ... Dlatego też strach przed oblaniem egzaminu będzie spory, bo w takim przypadku sporo kasy pójdzie w błoto. Ale co do terminów to ciekawa sprawa - w Poznaniu pan, z którym rozmawiałem, był bardzo zdziwiony jak mu powiedziałem, że we Wrocławiu egzaminy już się nie odbywają. Zapytał, dlaczego oni (Poznań) mają nie przeprowadzać egzaminów, jeśli jest taka ładna pogoda. Powiedział jednak, że pierwszy wolny termin u nich to 17-y styczeń (a było to parę tygodni temu). Pozdrawiam
  12. Banka, szczerze współczuję. Ale czy w takiej sytuacji nie można się odwołać? Rozumiem, gdybyś nie miał siły dopchać motoru, albo gdyby całą drogę walił się on na Ciebie, tak że ledwo unikałeś przewrotki. Ale za to, że nie w tym miejscu!!! Przecież mógł powiedzieć, o co mu chodziło. Tu, na tym forum, ktoś kiedyś wspomniało możliwości odwołania się. Dowiedz się, czy taki przypadek nie kwalifikuje się do tego. To przecież granda, że ktoś, kto może jeździć bezpiecznie, zgodnie z przepisami oblewa na czymś takim. Jestem niemalże święcie przekonany, że z Twojej grupy zdały osoby, które będą stanowić zagrożenie na drodze. Swoją drogą ja zdaję w tym miesiącu egzamin i tak czytając tego typu historie zaczynam mieć coraz więcej obaw. Zdarza mi się czasem zrobić 6 ósemek i ciekaw jestem, czy to by mnie zdyskwalifikowało. Pozdrawiam
  13. Witam! No właśnie. Załapałem się jeszcze w tym roku na egzamin w tym mieście. Ponieważ Gorzów znam tak samo jak Mexico City, czyli wcale, mam pytanie do osób, które zdawały na kat. A w tym mieście: czy są na trasie egzaminacyjnej tzw. podchwytliwe miejsca, na których trzeba szczególnie uważać, bo np. egzaminatorzy szczególnie je sobie upatrzyli? Jaka opinia w ogóle panuje o gorzowskich egzaminatorach (podejście do egzaminowanych)? Jaki mają sprzęt egzaminacyjny (pani potrafiła mi tylko powiedzieć, że na jakiejś Suzuki). Mógłby mi też ktoś podesłać wykaz ulic, po których odbywa się jazda? Spróbowałbym znaleźć jakąś mapkę w sieci i się również teoretycznie przygotować. Do Gorzowa chciałbym pojechać dzień wcześniej, żeby zrobić mały rekonesans i może wykupić godzinkę jazdy. Znacie jakichś instruktorów godnych polecenia, którzy na dodatek mają taki sam sprzęt, jak na egzaminie? Właściwie nie wiem o co jeszcze pytać w związku z tym, tak więc jeśli mi coś wpadnie do głowy, pozwolę sobie Was jeszcze podpytać. Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam
  14. Karta kredytowa nie ma tu nic do rzeczy. Karta kredytowa jest tylko formą płatności (jedną z wielu). Ja zakładałem konto na niemieckim ebay'u i za wygrane aukcje płaciłem z niemieckiego konta. Jednakże kiedyś wygrałem grzecznościowo dla kolegi licytację w Austrii, za którą on zapłacił zwykłym przelewem z polskiego konta internetowego. Złotówki zostały przeliczone na Euro i tyle. Nota bene ktoś już miał na forum podobny problem, wystarczyło poszukać. Pozdrawiam
  15. Wczoraj naszła mnie taka myśl po wieczornej wycieczce rowerowej. Proszę tylko ze mnie nie szydzić, ponieważ z techniką nie jestem za bardzo za pan brat, ale może będzie to pomysł, który będzie można wykorzystać. Otóż wczoraj, po zapadnięciu zmroku, wjechałem na prostą alejką o długości ponad 1,2 km. Pomimo tego, że alejka biegnie wzdłuż oświetlonej drogi, wokół stoją oświetlone domy, od razu moją uwagę zwróciły dwa jasne światła, które pojawiły się mniej więcej na drugim końcu alejki. Ponieważ było stosunkowo ciemno, nie wiedziałem co jest ich źródłem. W pierwszej chwili pomyślałem, że na alejkę ktoś wjechał samochodem, co się często zdarza. Jednakże po pewnym czasie okazało się, że światła należały do ... rowerów, którymi ktoś jechał obok siebie. Lampki rowerowe rzucały tak ostre światło, że przypominały światło pochodzące z samochodowych reflektorów ksenonowych. Może gdyby w motocyklach stosować tego typu reflektory, stalibyśmy się bardziej widoczni, no i przez to bardziej bezpieczni? Nie wiem, czy to jest do zrobienia, ale ...
  16. Najlepiej byłoby, gdybyś zadzwonił do WORD'a i do wiedział się u źródeł. Z mojego doświadczenia mogę Ci powiedzieć, że warunkiem koniecznym do zapisania się na egzamin teoretyczny było zaświadczenie ze szkoły jazdy o ukończeniu kursu teoretycznego i wyjeżdżeniu motocyklem dwudziestu godzin. Tak więc raczej nie ma opcji ominięcia kursu. Jednakże jest pewna furtka, która pozwala na niebranie udziału w całym kursie: musiałbyś się zapisać na zajęcia, zdać jak najszybciej egzamin wewnętrzny i po kilku godzinach jazdy poprosić o wypisanie zaświadczenia. Szkoły jazdy z reguły idą kursantom na rękę, ponieważ wychodzą z założenia, że przy obecnym czasie oczekiwania na egzamin państwowy delikwent spokojnie zdąży wykorzystać wszystkie godziny. Jednakże nie unikniesz jednego: pełnej opłaty. Pozdrawiam
  17. Dzięki za zdjęcia. Konstrukcja prosta, ale spełniająca swoją rolę. Brawo za pomysł i wykonanie. Wyobraźnia podpowiada mi, że gdyby zamiast dolnego ceownika użyć stosunkowo dużej płytki z kółkami na rogach, mógłby być z tego niezły wózek do przesuwania motocykla. Jeśli się mylę, wyprowadźcie mnie z błędu. Pozdrawiam
  18. Oczywiście, że słyszałem. Nawet się zastanawiałem nad zamontowaniem takiego alarmu. Problem w tym, że (moim zdaniem) da się go "rozbroić" kijem bejsbolowym w ciągu kilkunastu sekund (przynajmniej syrenę).
  19. Domyślam się, co może być tego przyczyną :icon_mrgreen: Przypuszczalnie skierowałeś tę krótszą część motylka w kierunku ON. Jednakże jest to jego tylna część. Zwróć uwagę, że strzałka (fakt faktem ledwo widoczna) jest na dłuższej części tego motylka. Tak więc całkiem możliwe, że jeździłeś cały czas na rezerwie. Na początku też mnie to myliło, ale teraz się przyzwyczaiłem. Pozdrawiam Domyślam się, co może być tego przyczyną :icon_mrgreen: Przypuszczalnie skierowałeś tę krótszą część motylka w kierunku ON. Jednakże jest to jego tylna część. Zwróć uwagę, że strzałka (fakt faktem ledwo widoczna) jest na dłuższej części tego motylka. Tak więc całkiem możliwe, że jeździłeś cały czas na rezerwie. Na początku też mnie to myliło, ale teraz się przyzwyczaiłem. Pozdrawiam
  20. Co do tego, to się zgodzę w 100%. Do tolerancji dodałbym "konsekwencji, co będzie, jeśli ..." Pozdrawiam
  21. Sprzęcik super. Po obejrzeniu pierwszych zdjęć chciałem pójść do garażu, żeby sprawdzić, czy mój jeszcze stoi, ale uspokoiły mnie delikatne różnice na następnych zdjęciach. Ja kupiłem w październiku mojego Draga, również w Niemczech, i jestem baaaaaaardzo zadowolony. Co do przebiegu, możesz być raczej spokojny, nie każdy robi kilkanaście tysięcy rocznie. Mój jest z 2000 roku i miał 8500 przejechane. Tych kilometrów byłem pewien po spotkaniu i rozmowie z gościem, od którego kupowałem. Co do samego zakupu, to radziłbym Ci pojechać na oglądanie z zaufanym znajomym mechanikiem. Niezależnie od tego, czy się znasz, czy nie, on na pewno podejdzie do tego chłodno i z dystansem. Wydasz 100-150 zł, co zaprocentuje w przypadku, gdyby sprzedający w jakiś sposób chciał Cię wpuścić w maliny, czego Ci oczywiście nie życzę. Ale życzę natomiast dobrego wyboru i roztropności przy podejmowaniu decyzji. Pozdrawiam Niekoniecznie. Moja ma regulację wysokości.
  22. Cholera, fakt, chbyba niezbyt zrozumiale się wyraziłem. Pisząc o taniości podnośników, miałem na myśl oczywiście koszt stworzenia własnymi siłami podnośnika trapezowego z przymocowanym ceownikiem i podnośnika z długim ramieniem. Tak mi się zresztą wydaje, że koszt zrobienia tych podnośników jest stosunkowo niewielki.
  23. Dobre, już dawno się tak nie uśmiałem (słusznie przypuszczałem, że nawet te najbardziej znane sentencje są Ci obce). Chętnie bym jeszcze paroma zdaniami Cię sprowokował, żeby całkiem odkryć Twoją naturę, bo jesteś "ciekawym" przypadkiem, ale tak prawdę mówiąc nie zależy mi na tym. Może parę lat temu, ale im częściej mam do czynienia z takimi elementami, tym mniejszą mam ochotę na rozmowę z nimi. Tym postem potwierdziłeś moje przypuszczenia, że jesteś ... eh, szkoda słów, bo jeszcze bym wymusił na Tobie dalsze wypowiedzi, a nie zależy mi na tym, żebyś się kompromitował. Poza tym to forum nie służy do badań psychologicznych. Jak dla mnie EOT. Żegnam
  24. Oczywiście z mojej strony rónież słowa podziwu :) Myślę, że warto mieć 2 podnośniki: jeden trapezowy, drugi z długim ramieniem. Ten z ramieniem służyłby do szybkiego podniesienia motocykla z jednej strony (np. w przypadku jakiejś naprawy), a trapezowy (jako drugi podnośnik), umieszczony z przeciwległej strony, do podniesienia całego motoru. Wydaje mi się, że zrobienie z jednego podnośnika trapezowego podnośnika, który miałby stabilnie podnieść całość, będzie bardzo trudne. I problem, moim zdaniem, leży bardziej nie w jego sztywności, a w zbyt małej powierzchni podstawy. Trzeba byłoby do spodu podnośnika przyspawać (przykręcić) długie szyny, albo płytę o dosyć dużej powierzchni. Ale przy taniości produkcji ww. podnośników i jednoczesnej ich dużej funkcjonalności, jest to IMHO gra nie warta świeczki. Pozdrawiam PS. Jak zamierzacie rozwiązać powierzchnię styku podnośnika z ramą, tak aby jej nie zniszczyć? Guma, drewno, czy może jeszcze coś innego?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...