Skocz do zawartości

Twoja pierwsza gleba na moto


bakardi
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...

Wczoraj dojeżdzalismy swoją grupą do ośrodka plażowego niedaleko Bydgoszczy.
Znajomy otwozył nam boczną bramę by wjechać na parking - droga 100m przez lasek...

Teraz juz wiem, że jadąc po piasku, błocie czy śliskiej nawierzchni używa się tylnego hamulca.
Na szczęście lądowanie było miękkie i moto całe, tylko "plecaczek" zestresowany :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Pozwolę sobie lekko odświeżyć temat :)
Ja miałem puki co jedną glebę ( odpukać .. )
dokładnie to było ponad rok temu na euro 2012 akurat Polska grała ..
padał deszcz a właściwie mokro tylko było i dojeżdżając już do osiedla i skręcając w prawą stronę były pasy, przednie koło zamiast skręcić pojechało prosto a ja akurat pechowo bo byłem na krótkich spodenkach ale chociaż ochraniacze na łokciach i rękawice mnie uratowały przed gorszym złem :(
Obydwa kolana mocno zdrapane zwłaszcza prawe i tłumik mi łydkę przychlasnął i nie mogłem ciężkiego enduro oczywiście nawet odsunąć a ludzie w domach przed tv i ulice puste hehe .. miałem farta bo panowie policjanci przejeżdżali i szybko ruszyli do boju :)
Miny ludzi na centrum miasta jak jadę z całymi nogami we krwi bezcenne :) - od tamtego czasu postanowiłem nie jeździć na kostkach w deszczu ..
tak przy okazji to pozdrawiam dwóch policjantów którzy mi pomogli, gdyby nie oni to tłumik by mi chyba całą nogę porządnie sparzył :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

od tamtego czasu postanowiłem nie jeździć na kostkach w deszczu .

może warto po prostu zainwestować w ciuchy, które ochronią cię w takiej sytuacji...

 

w sobote zaliczyłem drugą glebę... odbyło sie to w mieście

jechał przede mną gość autem - jechaliśmy tym samym pasem pod górkę

wyjeżdzając na wierzchołek górki na sygnalizacji światło zmieniło się z zielonego na pomarańczowe a baran zamaist przelecieć to na maksa po heblach

jechalismy 60 może 70/h

oczywiście miałem zachowany dystans i w celu unikniecia kolizji nastąpiło awaryjne hamowanie

nie przywaliłem w stojący przede mną pojazd

w momencie przewrotki na liczniku było może maks 40-50/h

poleciałem trochę po ulicy a motocykl odbil na lewą stronę "kozłując po asfalcie " - nikogo nie zachaczając

(jedynie moje koszta tj. zniszczony motocykl kombinezon, kask)

gdyby nie kombinezon, buty i rękawice na pewno połamał bym się i poździerał

dlatego podkreślam po raz kolejny na tym forum - przede wszystkim bezpieczeńswo

motocykl to nie zabawka a zdrowie jest jedno - każde krótkie spodenki czy adidasy znajdują swoje odbicie w w/w sytuacjach

można myśleć, że "niech sobie tam gadają mnie to nie dopadnie"... no... i kończyć jak kolega wyżej ... albo i gorzej...

a z całej sytuacji nalepsze jest to że kiedy typ w aucie skapnął się co się stało to na czerwonym świetle po prostu odjechał zostawiając mnie leżącego na ulicy heh

dopiero ludzie z aut obok wybiegli i pomogli mi wstać ogarnąć motor na chodnik itd...

bezczelność ludzi nie ma granic a wracając do tematu gleby to odczuwam drobny dyskomfort jazdy na motorze

wczoraj wsiadłem na maszynę kolegi i szczerze mówiąc jadąc ulicą miałem jakiś strach w sobie

każde auto było moim wrogiem i jakoś opornie szła mi jazda

nie kontynuowałem jej ... nie wiem może potrzeba kilku dnia na odreagowanie

 

Edytowane przez chudy_bdg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza gleba to była chyba za czasów, gdy miałem 6 czy 7 lat i dostałem od dziadka motorynkę Romet - ale tych gleb to tam było pełno :) Kończyło się na siniakach, obtarciach, podartych ciuchach, motorynka zawsze wychodziła cało. Po prostu niezniszczalny sprzęt :D

 

Na asfalcie jeszcze gleby nie miałem. No, chyba, że za glebę można uznać stłuczkę z samochodem w 2010r (nie z mojej winy), kiedy to skasowałem doszczętnie Bandita 600.

 

Mój pierwszy poważny sprzęt to było Suzuki DR650, w terenie niezliczona ilość gleb przeważnie łamała się klamka, czasami błotnik.

 

A jedną z ciekawszych gleb miałem na XJ600S, motocykl poskładany po malowaniu (kupiłem za śmieszne pieniądze, bo plastiki były w opłakanym stanie) i po złożeniu stał w garażu na stopce bocznej, a ja na nim siedziałem i rozmawiałem przez telefon. W pewnym momencie gibnął się do przodu i stopka się złożyła, motocykl leciał na lewą stronę. Jak już leciał, to specjalnie się próbowałem pod niego wsunąć, żeby nie uszkodziły się świeżo pomalowane plastiki. Udało się, plastiki nieruszone, za to ja przyciśnięty przez motocykl i wielki siniak na pół uda. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza gleba to była chyba za czasów, gdy miałem 6 czy 7 lat i dostałem od dziadka motorynkę Romet - ale tych gleb to tam było pełno :) Kończyło się na siniakach, obtarciach, podartych ciuchach, motorynka zawsze wychodziła cało. Po prostu niezniszczalny sprzęt :D

 

 

Też miałem motorynkę ;D

Ale jechałem bez kasku, bez jakichkolwiek uprawnien , motorynka nie zarejestrowana :D Miałem wtedy z 10-11 lat.

Miałem wyjechać do niemiec z rodzicami, więc stwierdziłem że jak oni zajęci są pakowaniem to skorzystam z okazji i ostatnią rundkę zrobię po okolicznych drogach publicznych (na wsi)

Nagle z naprzeciwka pojawiło się 2 panów na pięknych motocyklach oczywiście policyjnych.

Nie za bardzo miałem pojęcie co robić więc wybrałem kierunek (bezdroża, pola, łąki)

Na moje nieszczęście motorynka to nie cross więc utknąłem w głębokim rowie.

Panowie się zatrzymali :D pokiwali palcem że mam się do nich udać.

Jakoś się doczołgałem :D Pamiętam że jeden wezwał pogotowie i mnie pilnował a drugi po rodziców :D

Ojciec jak wyskoczył to go musieli trzymać :D Ale skończyło się łagodnie ze stróżami prawa (troche znajomości rodzinnych)

Kolano 24 szwy. no i usta troche rozwalone od przywalenia w kierownicę.

(kolano rozwalilem na "kopce" do odpalania)

 

Na szczęście nic więcej się nie stało ;)

Na kolanie pamiątka do dzisiaj, na szczescie wszystkie kosci, itp całe ;)

No chyba że o głowe chodzi :p to napewno coś jest nie tak :D hahah...

Edytowane przez unikatowy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może warto po prostu zainwestować w ciuchy, które ochronią cię w takiej sytuacji...

 

w sobote zaliczyłem drugą glebę... odbyło sie to w mieście

jechał przede mną gość autem - jechaliśmy tym samym pasem pod górkę

wyjeżdzając na wierzchołek górki na sygnalizacji światło zmieniło się z zielonego na pomarańczowe a baran zamaist przelecieć to na maksa po heblach

jechalismy 60 może 70/h

oczywiście miałem zachowany dystans i w celu unikniecia kolizji nastąpiło awaryjne hamowanie

nie przywaliłem w stojący przede mną pojazd

w momencie przewrotki na liczniku było może maks 40-50/h

poleciałem trochę po ulicy a motocykl odbil na lewą stronę "kozłując po asfalcie " - nikogo nie zachaczając

(jedynie moje koszta tj. zniszczony motocykl kombinezon, kask)

gdyby nie kombinezon, buty i rękawice na pewno połamał bym się i poździerał

dlatego podkreślam po raz kolejny na tym forum - przede wszystkim bezpieczeńswo

motocykl to nie zabawka a zdrowie jest jedno - każde krótkie spodenki czy adidasy znajdują swoje odbicie w w/w sytuacjach

można myśleć, że "niech sobie tam gadają mnie to nie dopadnie"... no... i kończyć jak kolega wyżej ... albo i gorzej...

a z całej sytuacji nalepsze jest to że kiedy typ w aucie skapnął się co się stało to na czerwonym świetle po prostu odjechał zostawiając mnie leżącego na ulicy heh

dopiero ludzie z aut obok wybiegli i pomogli mi wstać ogarnąć motor na chodnik itd...

bezczelność ludzi nie ma granic a wracając do tematu gleby to odczuwam drobny dyskomfort jazdy na motorze

wczoraj wsiadłem na maszynę kolegi i szczerze mówiąc jadąc ulicą miałem jakiś strach w sobie

każde auto było moim wrogiem i jakoś opornie szła mi jazda

nie kontynuowałem jej ... nie wiem może potrzeba kilku dnia na odreagowanie

 

Bez urazy ... ale to Twoja wina ... nie szukaj barana tylko spójrz w lustro :icon_mrgreen: .

Możesz za to słusznie narzekać na cham który zostawił ofiarę wypadku bez pomocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wczoraj wsiadłem na maszynę kolegi i szczerze mówiąc jadąc ulicą miałem jakiś strach w sobie

każde auto było moim wrogiem i jakoś opornie szła mi jazda

nie kontynuowałem jej ... nie wiem może potrzeba kilku dnia na odreagowanie

Ja dwa tygodnie temu miałem glebę na piasku i podczas pierwszej jazdy po upadku(do serwisu) miałem jakiś dziwny strach przed dosłownie każdym odchyleniem od pionu, nawet przy lekkich zakrętach. Dosłownie czułem że lecę w dół i zastanawiałem się czy to ze mną coś nie tak czy moto niesprawne :P

Następnym razem było już lepiej, nie miałem już takiego dziwnego uczucia przy każdym zakręcie, a tylko przy mocniejszych pochyleniach.

Wychodzi na to, że terapia 2oo działa :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wyjeżdzając na wierzchołek górki na sygnalizacji światło zmieniło się z zielonego na pomarańczowe a baran zamaist przelecieć to na maksa po heblach

Ja tak samo lata temu (niedlugo po zdaniu prawka) skasowalem samochod. I w sumie dobrze - samochod sie wyklepalo, dawno juz nikt o tym nie pamieta, a czegos mnie to nauczylo.

 

Druga sytuacje, gdy zrobilo sie goraco, mialem na moto, gdy samochod przede mna zaczal ostro hamowac (pieszy przebiegal przez jezdnie).

 

Teraz:

 

a) staram sie trzymac w takiej odleglosci zeby moc sie zatrzymac

 

b) nie zakladam, ze kazdy docisnie gazu, gdy zmieni sie na zolte - zahamowanie to jego prawo

 

c) hamujac ostro przed swiatlami (gdy zmieni sie na zolte a wiem, ze nie zdaze przejechac) patrze w lusterka, wole sie zatrzymac za linia niz miec kogos w dupie (doslownie)...

 

GSX750F 2001 -> GSX1300R 2000

http://motogof.tumblr.com/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

niestety mam już za sobą pierwszy szlif :/ co najlepsze odbyło się to przy prędkości 50 km/h w centrum Wrocławia...Karetka wjechała na skrzyzowanie na czerwonym włączając sygnał dopiero jak już położyłem motocykl... po czym odjechała. Miałem dwie opcje albo przyłożyć w bok karetki albo położyć motocykl. Dwóch świadków za co serdeczne podziękowania.Gmol zjechany, miednica i lewa noga zdarta, Kurtka uratowała mi rękę. Obity mocna bark i lekko starty łokieć. Jutro wizyta w policji. Wezwalem panów i karetkę na miejsce gdyż cała sytuacja była groźna. Ciekawe co powiedza jutro...mam wrazenie ze swiadkowie nic sie nie liczą :((( Moja hondzina do lekkiej poprawy, spisała się bardzo dobrze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

No niestety szlifa nie miałem tylko dzwona w sobote 7.09 gixer skasowany, ja naszczęście wyszedłem bez szwanku nie było nawet otarcia. Spakowałem się i pojechałem na Równice ale to już puszką znajoma mnie wzieła na plecaka, musiałem się odstresować. Stwierdziłem ze gixy to bezpieczne moto i takiego już szukam hehe :)

Edytowane przez Ryś13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez urazy ... ale to Twoja wina ... nie szukaj barana tylko spójrz w lustro :icon_mrgreen: .

Możesz za to słusznie narzekać na cham który zostawił ofiarę wypadku bez pomocy.

No w świetle prawa to pewnie i moja wina i pewnie masz rację.

Tylko nie zawsze suchy przepis musi być stosowany.

Dziadek podejżewam do dziś nie ma pojęcia co się stało i będzie tak jeżdził do puki kogoś nie zabije.

Prowadząc auto, motor czy jakikolwiek pojazd oprócz znajomości przepisów trzeba mieć jeszcze spryt i kontrolować otoczenie.

Jeśli ktoś jest za stary na odpowiednie reakcje oraz nie potrafi spojżeć w lusterko wsteczne nie powinien prowadzić bo stwarza zagrożenie dla innych.

 

Nawet na kursach nauki jazdy uczą, że jeśli jesteś rozpędzony a zapala się pomarańczowe światło (jest sytuacja awaryjna) i czujesz że zatrzymanie może doprowadzić do wypadku to przeleć zamiast na siłę hamować (bynajmiej mnie tak uczył instruktor).

Pan w aucie przede mną pewnie juz 100 lat temu stracił instynkt komunikowania sie z rzeczywistością ... no ale przecież on jeszcze może...on to czuje...

 

żal...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

oprócz znajomości przepisów trzeba mieć jeszcze spryt i kontrolować otoczenie.

 

 

 

Mam wrażenie że to raczej Tobie brakuje tego ostatniego.

 

 

 

 

Nawet na kursach nauki jazdy uczą, że jeśli jesteś rozpędzony a zapala się pomarańczowe światło (jest sytuacja awaryjna) i czujesz że zatrzymanie może doprowadzić do wypadku to przeleć zamiast na siłę hamować

 

 

 

Skąd wiesz że hamował awaryjnie, może poprostu zaczął hamować przed czerwonym, tak jak powinien z resztą, a Ty nie zachowałeś odpowiedniej odległości i dlatego wyglebiłeś.

 

 

 

 

(bynajmiej mnie tak uczył instruktor).

 

 

 

 

Przynajmniej...

Why... So... Serious

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Skąd wiesz że hamował awaryjnie, może poprostu zaczął hamować przed czerwonym, tak jak powinien z resztą, a Ty nie zachowałeś odpowiedniej odległości i dlatego wyglebiłeś."

 

 

Święte słowa Panie Dziejku. Jadąc z tyłu to ty masz zachować dystans i prędkość tak żeby nie wyglebić lub walić w tył pojazdu przed tobą. Kolo zahamował przed światłami, (zapalenie sie żółtego to raczej nie jest sytuacja awaryjna a zwykła akcja na drodze) a jak Sam piszesz NIki Lauda to nie był ...... a jk by mu wyskoczył dzieciak na drogę to też miał by przelecieć coby awaryjnie nie hamować.

 

na next time więcej rozumu i szczęścia

 

pozdro

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez ewave
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...