Batman Opublikowano 1 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 1 Maja 2008 Moją pierwszą i jedyną (jak do tej pory :biggrin: ) glebę zaliczyłem... przed domem. Jadę sobie na luzie (jałowy bieg :biggrin: ), podjeżdżam już prawie pod dom, wciskam leciuchno przedni i skręcam... Motocykl w prawo a ja w lewo i do przodu. Pamiętam, że podczas lotu wypowiedziałem głośno "ku*wa" :flesje: :crossy: :clap: . Uderzyłem dłonią i kolanem o asfalt, wstaję, oglądam czy jestem cały i nagle się odwracam a tu moto chodzi i złociste paliwko się leje z gaźnika. Powiem Wam, że szybciej sam podniosłem motor niż trwał lot :rolleyes: . Wynik: dłoń boli mnie do dziś a gmola jeszcze nie wyprostowałem :biggrin: Więcej strat nie ma. Dobrze, że to wszystko odbyło się przy prędkości jakieś 10km/h, dzięki temu niskim kosztem (bólowo sprzętowym) nauczyłem się, że po drogach osiedlowych nie wolno jechać swoim pasem bo tyle jest tam piachu, że hej :biggrin: Od teraz takimi drogami jadę środkiem :evil: Cytuj http://www.moto-batman.pl Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wi(L)ku Opublikowano 4 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 4 Maja 2008 Pierwsza gleba:Zasówamy z kumplem motorkami przez las, za zakrętem straszne błoto no to chciałem lekko przychamowac tyłem. Tył poszedł boki na jakimś błocie nagle złapał przyczepnośc a mnie jak z procy :flesje: Ja wpadłem prosto w to największe błoto. Straty urwał mi się błotnik z tyłu i wszystkie ciuchy mokre i całe w błocie, po prostu OFF ROAD :icon_razz: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
szteki Opublikowano 4 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 4 Maja 2008 WitamMoja pierwsz gleba, miałem chyba 6 lat .... komarek, drewniana deska (na niej naciągnieta rajstopa) pomiędzy bakiem a kieronicą... ja na desce...ojciec za mna .. jednak na piasku miałem za mało pary w rękach no i gleba.. lot przez kierownice.. płacz i oczywiscie ustalanie faktów dla mamy... tego sie nie zapomina :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Marcin1sport Opublikowano 11 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 11 Maja 2008 Moją pierwszą glebą wyglądała tak. Jadę sobie Simsonem około 30 km/h po błocie ale takim bardzo śliskim, dosyć nierównym, było to było po sporym deszczu, więc było dosyć mokro. Jadę tak, jadę i nagle zobaczyłem, że muszę zwolnić i zahamować bo jechałem za szybko a dalsza cześć trasy była obfita w kałuże i wciskam nagle tylny hebel, jednak za mocno :) i tylne koło się blokuje, tracę panwanie nad sprzętem, który sunie się bokiem i zaliczam niegroźnego szlifa. Dla mota nic się nie stało gdyż błoto nie jest szorstkie tak jak asfalt, a dla mnie nic się nie stało bo byłem ubrany dość grubo bo było wtedy zimno. Od tego czasu uważam w terenie i hamuje z wyczuciem :P . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
sewa Opublikowano 12 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 12 Maja 2008 hmm pierwsza gleba:D raczej to był wjazd w dość głęboki rów kończący się niezłym błotemWięc na początku kariery motocyklisty wybrałem się na świeżo wypucowanym i nie do końca zrobionym moto (bez hamulca przedniego:D) na małą przejażdzkę aby sprawdzić moto, no to rura i wokoło jeziora, jezdnia pusta, elegancko i z daleka wyłania się dojazd do głównej drogi, no to ja jeszcze trochę dosoliłem i w pewnym momencie zaczynam hamować tyle że przedni nie działa :rolleyes: a tylni z nie wiadomo jakich przyczyn się zapowietrzył :biggrin:, reakcja była taka ze zacząłem zjeżdżać biegami w dół na jedynkę, heh prawie mi sie udało ale na tej jedynce zamiast w prawo albo w lewo na droge to ja prosto na przełaj w rów prawie pionowo w dół gdzie całe przednie koło zatopiło się w błocie a z gorących kolanek poszła para:) także brawo, byłem taki dumny ze przez resztę dnia przykładałem sobie lód do klejnotów.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PaulaS Opublikowano 15 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2008 Moja pierwsz gleba - rok temu w wakacje, jechałam na gs 500e (i to jeszcze siostry), nie wiem co dokładnie się stało ale wylądowałam na łące, na szczęście nic nikomu się nie stało a siostra nie była zła :wink: upiekło mi się... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
johny5 Opublikowano 15 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2008 A ja właśnie wczoraj miałem swojego pierwszego szlifa, w Warszawie na okopowej blondynka ze srebrnej mazdy nagle zmienila pas, oczywiscie nie spojrzala w lusterko, odruchowo zacisnalem przedni hamulec (pewnie za mocno) i po chwili gleba, na szczescie ani mi ani plecaczkowi nic sie powaznego nie stalo, ale min przez miesiac na motor nie wsiade bo rozwalilem kolano. A ta dzi...ka z mazdy nawet sie nie zatrzymala!!! :) nikt tez nie widzial numerow. Moze sie zestresowala, bo przed nia jechal inny motocyklista i specjalnie ja blokowal (pewnie go zblokowala na poprzednich swiatlach i chcial jej pokazac jak sie jezdzi) tylko ze przez to ja zaliczylem glebe, uszkodzilem moto i przestraszylem mojego plecaczka. Tak sobie mysle czy kolega na srebrnym turystyku ktory zajechal droge i blokowal ta mazde widzial ze glebnelismy bo tez sie nie zatrzymal. Drogi kolego ze srebrnego tyrystyka, jesli widziales numery mazdy to daj znac, inaczej to ja podobno bede winny temu "zdarzeniu komunikacyjnemu" bo jak powiedzial pies z drogowki "motorek przeszlifowal 44 m po asfalcie, wiec nie mogl pan jechac 50 km/h" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fcziom Opublikowano 15 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 15 Maja 2008 moja pierwsza gleba była jakoby na własne życzenie( wiem że to głupio brzmi ale naprawdę tak było) Było to na początku mojej przygody z moto jako młody adept sztuki jazdy motocyklowej postanowiłem ze poćwiczę sobie awaryjne hamowanie :biggrin: jak tez pomyślałem tak żem zrobił ;) znalazłem jakąś boczną uliczkę i zaczołem swoje ćwiczenia wszystko wychodziło pięknie ale postanowiłem ze przeszkolę teraz hamowanie na asfalcie pokrytym piaskiem....najechawszy na ową nawierzchnię dałem po heblach no i zakończyłem hamowanie leżąc na glebie a moto na mnie! po tygodniu leczenia zwichniętej kostki wróciłem na moto :biggrin: Cytuj http://bikepics.com/members/fcziom/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
LuckyŁódź Opublikowano 16 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 16 Maja 2008 ja na motorynce pod kościołem na swoim osiedlu w wieku 12 lat przy zawrotnych prędkościach rzędu 20-25km/h wjechałem kobiecie w malucha a w zasadzie do jego środka prosto w drzwi bo mi sie znaku nie zauważyło...teraz sie śmieje ale dobrze że to tylko tak sie skończyło że ojciec zapłacił za straty a potem potrącał z kieszonkowego a ja pare dni poleżałem poobijany na obserwacji.Później było jeszcze pare gleb ale nie ma co wspominać.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
RooLeZ Opublikowano 21 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Maja 2008 1. Za jeszcze lat szczeniecych czyli ok. 5 klasy podstawowki paskudny szlif na motorynce. Sporo oleju na zakrecie 90', dluzsza przejazdzka na plecach po asfalcie z noga uwieziona pod motorynka, ktora ciagnac za stope nie pozwalala sie zatrzymac :wink: W efekcie do tej pory mam 'asfaltowa czarcia lape' na plecach jako pozostalosc podskorna resztek nawierzchni :D 2. Podczas powrotu z wypadu w Bieszczady natrafilismy z ekipa na objazd pod Leżajskiem spowodowany pracami drogowymi. Owczesny pojazd to CZ 350. Objazd byl niezly do momentu kiedy trafilismy na zakret, ktory przy wejsciu wygladal na dosc lagodny, ale za krzakami zaciesnial sie jeszcze przy wyjsciu. I nie byl oznakowany. Po zbyt glebokim zlozeniu sie mniej wiecej przy 120 km/h CeZetka przytarla wydechem, tylne kolo ujechalo i postawilo mnie do pionu wyrzucajac z zakretu. Przelecialem kilka metrow z motocyklem w powietrzu, wyladowalem na lace, o wlos minalem drzewo i po kilku odbiciach przygrzmialem w sciane trzymetrowego rowu prostopadlego do jezdni, dnem ktorego plynela rzeka. Kiedy ekipa mnie znalazla lezalem nieprzytomny rozplaskany na scianie rowu jak mucha w pozycji z glowa nizej niz nogi :biggrin: Straty to podtopiony motocykl, wyrwa w piszczelu, bolace do dzisiaj plecy, roztrzaskany kask (legendarna Bella :flesje: ), nieusuwalne wgniecenie w zbiorniku paliwa wykonane glowa, roszarpane ciuchy i kilka tygodni cierpienia przy korzystaniu z toalety :biggrin: Jak do tej pory spokoj :biggrin: :) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
virago_78 Opublikowano 22 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2008 Do tej pory tylko raz leżałam, ale moje doświadczenia w porównaniu z waszymi to pikuś.Trzy lata temu dosłownie na 10 minut przed egzaminem na A.Na placu manewrowym, przy hamowaniu awaryjnym (do tej pory nie wiem dlaczego tak się stało)Moto Virago 250.Wyleciałam przez kierownicę prz ledwie 40 km/h.Zaryłam brodą i rękami.Skóra zdarta na brodzie. a dłonie do kości (bo nie miałam rękawiczek).Nieprzytomną wieźli mnie do szpitala.Szok co dzieje się z człowiekiem przy tak mikrej prędkości.Po tym zdarzeniu, powiedziałam że nigdy nie wsiądę na motocykl! Ale miesiąc później miałam już prawko a parę dni po tym mój motocykl.Zawsze zakładajcie rękawice!!!Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
cathykgb Opublikowano 22 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2008 moja pierwsza gleba to za czasów kiedy jakikolwiek pojazd spalinowy jednośladowy był czymś na miarę cudu - z kolegą na motorze jego ojca - na zakręcie na drodze szutrowej ładnie nas wyprzedziło tylne koło, efekt - obdrapania + resztki żużlu pod skórą na łokciu do teraz :icon_eek: ; drugi raz - na nauce jazdy - moto mnie przeważyło jak stałam w miejscu, na szczęście w porę odsunęłam nogę; w międzyczasie jeszcze kilka razy zblokowane koło i zgaśnięcie silnika na zakręcie - ale to udało mi się jakoś utrzymać; no i teraz niedawno, już na własnym moto - w garażu - tak sobie siedziałam na moto i oglądałam mój dobytek z lewej to z prawej no i w końcu mnie przeważyło :flesje: trochę obdrapana klamka hamulca o ścianę w garażu + mój siniak i z lekka przytrzaśnięta moja górna łapka :biggrin: więcej grzechów nie pamiętam :biggrin: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Vatzeque Opublikowano 22 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2008 "zdarzeniu komunikacyjnemu" bo jak powiedzial pies z drogowki "motorek przeszlifowal 44 m po asfalcie, wiec nie mogl pan jechac 50 km/h"Biegły sądowy z bożej łaski qrwa mać :D Cytuj Szkolenia motocyklowe, Żory Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
robinx Opublikowano 22 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2008 W wieku 15 lat miałem Simsonka i ujeżdżałem go od rana do wieczora. Przebijałem się ścieżka biegnącą wzdłuż rzeki bo chciałem sobie skrócić drogę. W pewnym momencie zaczepiłem o jakiś korzeń (zasłonięty przez liście łopianu) i z wysokości 2m glebnąłem do rzeki. Miałem na sobie spodnie ogrodniczki i podczas lotu niefortunnie zadzierźgnąłem się szelką za podnóżek. Rzeka w tym miejscu miała tylko 50cm a ja myślałem, że się utopie. Chwile walczyłem z przygniatającym mnie moto i spodniami zanim wydostałem się na powierzchnie. Jak wytargałem motor na brzeg zauważyłem starszą parkę wypoczywająca na brzegu. Przyglądali się z zaciekawieniem ale nie ruszyli dupska żeby mi pomóc. Co ciekawe, simek odpalił z pierwszego kopa; miałem ogromną satysfakcję. Siadłem i pojechałem. Dopiero po drodze do domu zorientowałem się, że z moimi plecami jest coś nie tak. W domu koszulkę ściągałem razem ze skórą. Mimo, że było to w wodzie to zdrowo mnie przypaliło. W tym szczeniackim okresie jazda była oczywiście na maxa, tyle ile fabryka dała. Podczas składania się do zakrętu wpadłem w niewielką dziurę. W wyniku tego wystrzeliła tylna oponka i z kumplem znaleźliśmy się w dość szerokim ale płytkim rowie. Lądowanie było dość miękkie, mnie nic a koledze pręt z lusterka rozorał kawałek nogi. Według przechodzącego chłopaka moto fiknęło w powietrzu kozła i wyglądało to bardzo groźnie. Stan simsonka po upadku zdawał się to potwierdzać. Dodam, że kilka dni udało mi się go przed starszymi ukryć ale w końcu jego stan wyszedł na jaw i niestety zostałem go pozbawiony. Minęło wiele lat, zmądrzałem, nabyłem doświadczenia (mam nadzieje), rozwagi i dzisiaj śmigam bezpiecznie. Bez żadnej gleby na dużym moto. Strach mnie tylko oblatuje na myśl co będzie jak moje chłopaki dosiądą większych sprzętów. Mają motorynkę ale już im nie wystarcza. Coraz częściej mówią o czymś większym. Mam dylemat czy i co im kupić. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maxiek Opublikowano 22 Maja 2008 Udostępnij Opublikowano 22 Maja 2008 (edytowane) Przede wszystkim, chcę się przywitać. Od wczoraj na forum jestem. A odnosnie tematu, to wczoraj na 1 lekcji na kat. A podczas którejś tam z kolei 8 położyłem motorek na prawej stronie, na szczęście przy praktycznie 0 prędkości, efekty siniak na kolanie, zdarta dłoń, bo piasek był i :icon_razz: buta mi zdjęło podczas spadania, tak że jak wstałem to byłem w jednym tylko :) :clap:Nie wiem jak w innych naukach jazdy, ale tutaj 8 była na spadku, na placu z betonowych płyt (taki plac buraczany) i nad 8 myli instruktorzy auta, tak że praktycznie cała 8 była mokra. Na egzaminie powinno być łatwiej, bo ponoć równy i czysty asfalt i płasko jest. Pozdrawiam. Edytowane 22 Maja 2008 przez maxiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.