Skocz do zawartości

zaczynam remont


wild
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

http://img516.imageshack.us/my.php?image=warsztat1xe8.jpg

 

pier.. ruskie wyroby, rozwiercam na 800 i zakladam polonezowskie tloki..

 

Czy mam złudzenie optyczne, wynikajace ze słabej widocznosci na fotografii,

czy jednak w uszczelce pod lewym cylindrem nie ma otworka smarowania?

Może to była przyczyna przytarcia, bo prawy widać przeżył.

 

Częstym błędem montażowym, przy rusku jest zaślepienie kanału smarujacego lewy cylinder.

Jak również w przypadku zapodania zamiękkiej uszczelki, jesli jest żle docięta potrafi po dociśnieciu cylindra

zapaść się w kanałek na obrzeżu cylindra skutecznie tłumiąc przepływ oleju. Efekt podobny. :icon_rolleyes:

Zdaża się również, zwłaszcza przy tulejowaniu na malucha, że fachowcy zapominają wykonaniu otworów w tuleii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogolnie tulejowanie na malucha, mimo mniejszej pojemnosci podoba mi sie bardziej niz rozwiercanie na tloki Poloneza.

Przede wszystkim trzeba by porownac ciezar tlokow poldka z pierscieniami i sworzniami z ukrainskim oryginalem, bo jezeli sa ciezsze to wibracje silnika sie zwieksza ( typowe dla Jankow na tloku fiatowskim ).

Po drugie to tloki od silnika chlodzonego plynem, wiec w silniku chlodzonym powietrzem moze byc im za goraco i tez sie beda przycierac.

Wiec trzeba je luzno spasowac co neguje ich glowna zalete jaka jest mozliwosc ciasniejszego spasowania i uzyskania wyzszego sprezania i wiekszej trwalosci silnika.

 

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to jak juz rozwiercac cokolwiek, to na vw garbusa ;)

 

jak Adam mowi, juz lepszym rozwiazaniem wydaje sie pujscie w strone malucha...

 

sam jezdzilem junakiem na fiattloku i poldkowskim tloku. daje sie jezdzic, ale to troche na sile robota. nie wiem jaka wage maja tloki ruska, ale np. fiattloka ciezko jest zblizyc wagowo do junakowskiego - co z kolei ciagnie za soba wieksze wibracje niz w przypadku jazdy na org tloczysku.

jezeli zas jest jeszcze problem z roznica w srednicy sworzni, to juz calkiem przekichane :wink: wtedy to i z garbusa nici ;)

 

tak sie swego czasu zastanawialem, czy starczyloby miesa w bloku i czapkach dniepra, coby je wystrugac pod dwa garki od garba... :]

 

eduit: nie dziw ze zakatowaliscie sprzeta, bo w sumie nie zalowaliscie go za bardzo jak pamietam ;)

Edytowane przez Mazzzi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu tego wątku mam pewne wątpliwości, czy Twój chłopak jest naprawdę mechanikiem.

 

Ja miałem lat 18-19 i zrobiłem remont w mojej K-750. Książka w rękę, instrukcja, katalog częsci i krok po kroku. Na szczęscie remont mi sie udał. Wtedy chodziłem do technikum i znałem malutko ludzi którzy jeździli motocyklami w ogóle.

 

Motocykl przejeździł kilka tysięcy głównie po terenie z koszem, żadnych problemów mechanicznych nie było, elektryka niestety padała.

 

Nie wiedziałem kiedys co to dokładnie docieranie,pasowanie... jedynie luzy tłok - cyinder kazałem zrobić taie jak w książce.

Rozebrałem silnik po kilku tysiącach, tak z cekawości i serduszko miał w porządku, żadnych zatarć, sypiących się łożysk.

 

A w Twojej K750 sypie się silnik... chyba kiepsko robiliście ten remont. Bez głowy i starania sie.

 

Macie zaraz zimę, więc jest duuuużo czasu na dopracowanie każdego detalu.

 

Posłuchajcie kilku moich przedmówców, dobrze gadaja i mają w takich sprzetach doświadczenie.

 

Wild, udanego i porządnego remontu życzę!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biedna Wild juz chyba przestala zagladac do tego watku, a jak zaglada to jej tylko uszy czerwienieja :).

Dla rownowagi zobaczmy co zdzialal mezczyzna i warsztat w pierwszym sezonie uzytkowania swego Sokola 1000 i po tkzw remoncie zimowym poprzedzajacym ten sezon. Mowie o sobie podczas wakacji miedzy pierwszym i 2 rokiem studiow ( jedno co mnie ratuje to nie byla to Politechnika ).

Mialem 22 lata, czyli bylem 5 lat starszy od Wild w tym momencie.

Byl jeden plus remontu zimowego - motocykl zostal pomalowany ( nieumiejetnie ) na kolorek bardzo podobny do Kaski Wild.

 

http://i77.photobucket.com/albums/j60/adam...ewiczHDCWwa.jpg

 

Na powyzszym zdjeciu probuje zobaczyc swiatelko kontrolki ladowania w pelnym sloncu na zlocie organizowanym przez kolegow z grupy BMW przy warszawskim HD Klubie gdzies kolo Skierniewic.

Nigdy nie mialem 100% pewnosci czy kontrolka sie zapali po przekreceniu kluczyka stacyjki, co swiadczy o jakosci polaczen mojej zrobionej od podstaw w zimie instalacji elektrycznej Sokola. Oparta byla ona w dodatku o wspaniala pradnice junakowska, ktora zreszta na szczescie dla mnie padla w pierwszej dluzszej trasie - o czym nizej.

Silnik zlozony byl na tlokach rzemieslniczych odlewanychchyba z lyzek aluminiowych w warsztaciku na ulicy Grochowskiej w Wwie. Poprzedni remont zrobiony na samochodowych tlokach od jakiegos amerykanskiego samochodu przez poprzedniego wlasciciela tego motocykla skonczyl sie zniszczeniem cylindrow przez ciagle zacierajace sie tloki co spowodowalo ze zabezpieczenia sworzni wyszly na zewnatrz. Na tlokach z Grochowskiej wibracje byly na poziomie takim, ze podzespoly po prosty odpadaly z motocykla. Moja pierwsza trasa byla podroz do Ustki - chcialem odwiedzic moja nowa narzeczona, bawiaca tam na wakacjach z rodzicami.

Po drodze odkrecil mi sie silnik ze skrzynia biegow od ramy, zgubilem dekielek zamykajacy od dolu pompe olejowa, wielokrotnie odkrecala mi sie tylna lampa z tablica rejestracyjna, a wiszac na przewodach uderzala w tylny blotnik, dajac znac ze cos jest nie tak :). Oprocz tego junakowska pradnica rozkrecila sie na szpilkach tak ze obudowa odjechala od przedniego dekielka mocujacego ja do skrzyni biegow, a ze dalej sie obracala wiec warabala polowe uzwojen na tworniku nie mowiac o zjedzeniu czesci komutatora i polamaniu szczotek.

Do tego wszystkiego na poczatku jazdy silnik zacieral sie na tlokach co 20 km, potem co 30, 40 i wreszcie przestal, ale jazda trwala od 3 rano do 7wieczorem. Na szczescie byl to piekny lipcowy dzien. tylko niezwyklej prostocie budowy ( moze prymitywnosci ) tego motocykla zawdzieczalem dojechanie na miejsce.

Po powrocie z tej wyprawy ( co nie odbylo sie bez przygod ) musial sie odbyc remont letni, ktory robilem u kolegi w Jozefowie - tez byl wlascicielem Sokola, duzo starszym i bardziej odpowiedzialnym i dzieki niemu glownie motocykl znowu zaczal jezdzic. W miedzyczasie z lipca zrobil sie sierpien, ja zarobilem trocha kasy i postanowilem wybrac sie z ta sama dziewczyna na miedzynarodowy zlot HD, organizowany przez warszawski klub w Wolsztynie za Poznaniem.

Oczywiscie Sokolem.

Z moja dziewczyna mialem sie spotkac w przeddzien zlotu na poznanskim dworcu.

Z Jozefowa wyjechalem poznym wieczorem po na gwalt konczonym remoncie - mialem juz zamontowana prodnice Boscha z zamontowanym na niej regulatorem i jakie takie swiatla drogowe. Mialem, ale krotko jako ze podkladki drewniane, ktorych uzylem do dogiecia sprezyn doprowadzajacych prad do zarowki ( wklad do lampy pasowal tylko srednica ) zajely sie zywym ogniem i zaczely plonac w czasie jazdy.

Gdy skonczyly zostaly mi tylko swiatla postojowe.

Dojechalem juz prawie do Ronda Waszyngtona, gdy zauwazylem patrol Milicji na Rondzie i zaczalem sie zastanawiac, czy czasem nie zatrzymaja mnie za swiatla, kiedy nagle silnik wskoczyl na obroty, a motocykl przestal jechac. Scial sie klin na stozku walka glownego skrzyni, na ktorym osadzony byl kosz sprzeglowy. Stalo sie to na szczescie juz na Rondzie, gdzie, na oczach zdumionych milicjantow zeskoczylem z motocykla i zaczalem go pchac. W chwile pozniej zaczal sie zjazd w strone mostu Poniatowskiego, wiec znowu wsiadlem i zjechalem do Wislostrady i nawet kawalek nia pojechalem. Niestety wkrotce spadek sie skonczyl i musialem zaczac pchac to 300 kilowe bydle. Pchanie na Zoliborz zajelo mi czas do godziny 6 rano. Przespalem sie ze 3 godziny, rozebralem sprzeglo i pognalem do warsztatu dorabiac klin. Mechanik dorobil go ze srebrzanki ( wysokogatunkowej stali chromowo - niklowej ) i nigdy sie on juz nie scial.

Oczywiscie poprzedni tez by sie nie scial, gdyby stozki na walku i koszu sprzegla byly dotarte.

Zlozylem spowrotem sprzeglo, odpalilem i - paliwo zaczelo lac sie z gaznika. A byl to juz dzien, w ktorym mialem wyruszyc ( i dojechac ) do Poznania. Dotarlem zaworek iglicowy plywaka, zlozylem gaznik kopie - urywa sie sprezyna kopniaka. Mimo to odpalam, kopniak mocuje sznurkiem aby nie opadal na krecaca sie zebatke, ruszam i wlaczam swiatla - nie ma pradu w lampie. To bylo to piorko ktore zalamalo wielblada.

Uznalem ze to palec Bozy i ktos chce mnie przekonac, abym nie jechal na motocyklu do Poznania. Jednakowoz dziewczyny nie moglem "wystawic" - wsiadlem w ekspress Wwa - Poznan i za 4 godziny z haczykiem znalazlem sie na miejscu, jeszcze troche musialem poczekac na pociag z Przemysla, ktorym przyjezdzala moja ukochana.

Byla to najlepsza decyzja jaka moglem podjac - spedzilismy bardzo romantyczna noc w miejskim akademiku zamienionym na hotel studencki:) a potem niezwykle mile 4 dni i noce na zlocie w Wolsztynie, nie obciazony stresem zwiazanym z ciagle psujacym sie motocyklem nawiazywalismy nowe znajomosci, pomagalismy kolegom i przede wszystkim kochalismy sie bez ograniczen.

Co prawda skladane lozka rosyjskie z lekkich aluminiowych rurek, ale za to z bardzo mocnymi sprezynami nie pomagaly, ale jakos dawalismy rade :icon_exclaim:

Kiedy w kilka lat pozniej sprzedawalem Sokola stalo sie to po nastepnym z kolei Wolsztynie, kiedy moi koledzy i sasiedzi bracia K. zadziwieni zostali jego mozliwosciami obserwowanymi wlasnie podczas wspolnej podrozy na zlot.

Oni jechali "sportowym" BMW R51, nowszym i sporo szybszym od Sokola.

Tyle ze z Sokola nic juz nie odpadalo, nic sie nie odkrecalo, owszem kiedy w BMW padla pradnica zaproponowalem aby wzieli moj naladowany akumulator, a ja w miedzyczasie bede ladowal ich.

I tak dojechalismy, wymieniajac sie akumulatorami - w miedzyczasie na dwupasmowce pod Wrzesnia zaczalem scigac sie z Renault 8, ktory nawet udalo mi sie na chwile wyprzedzic.

W tym sezonie Sokol byl juz pomalowany profesjonalnie lakierem piecowym, dwukolorowy i ze szparunkami i napisami i mial nowy junakowski lancuch, na ktory dlugo nie moglem sobie pozwolic bo byly wazniejsze wydatki. Szkola "hard knocks" zaczela dawac rezultaty.

Sadze ze w waszym przypadku Wild sytuacja jest podobna - musicie na wlasnych bledach nauczyc sie podstaw mechaniki - wowczas jakos wszystko lepiej sie zapamietuje :icon_biggrin:

Macie latwiej niz ja, bo dzieki internetowi mozecie szybko wymienic informacje i zasiegnac czyjejs opinii, ale mlodosc, niecierpliwosc, zapal i ciagly brak gotowki pozostaly takie same jak "za moich czasow".

 

Adam M.

Edytowane przez Adam M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Biedna Wild juz chyba przestala zagladac do tego watku, a jak zaglada to jej tylko uszy czerwienieja :buttrock:.

Dla rownowagi zobaczmy co zdzialal mezczyzna i warsztat w pierwszym sezonie uzytkowania swego Sokola 1000 i po tkzw remoncie zimowym poprzedzajacym ten sezon. Mowie o sobie podczas wakacji miedzy pierwszym i 2 rokiem studiow...

Adam M.

 

 

przeczytalem jednym tchem :D

fajne opowiadanko, a prawde mowiac dosc analogicznie bylo z moimi poczatkami junaczenia :wink:

odkrecajace sie elementy, blokujaca sie skrzynia, zatarty wal etc.

teraz mam najszybszego junaczka w okolicy, szkoda tylko ze znajomi wyprzedali juz swoje i smigaja japonia, jednak ja nie sprzedam swojego junaczyska :)

 

Adam - nie zal Ci, ze sprzedales Sokola wtedy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaczne od opowiadania adama- po raz kolejny bardzo fajnie mi sie czytalo twojego posta... kazdy sie uczy na swoich bledach, my rowniez. co prawda silnik mial prawo sie zatrzec i to nie bylo powodem zlego (niewlasciwego, niechlujnego czy jak kto woli..) remontu tylko nie zalowania sobie motocykla (niestety facet moj czasem lubial przygwozdzic kasce do spodu, well...)

 

nic, remont to remont :rolleyes: wiec nie uzalam sie nad ruskimi tlokami i jade dalej.

 

Goska

Dzika, tak jak natura chciała

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaczne od opowiadania adama- po raz kolejny bardzo fajnie mi sie czytalo twojego posta... kazdy sie uczy na swoich bledach, my rowniez. co prawda silnik mial prawo sie zatrzec i to nie bylo powodem zlego (niewlasciwego, niechlujnego czy jak kto woli..) remontu tylko nie zalowania sobie motocykla (niestety facet moj czasem lubial przygwozdzic kasce do spodu, well...)

 

nic, remont to remont :evil: wiec nie uzalam sie nad ruskimi tlokami i jade dalej.

 

Goska

 

w takim razie trzeba troche zmadrzec, bo co zime silnik robic to troche hardcore... choc co kto lubi. :evil:

poducz faceta jak ma motora docierac :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...