ReBeLlion Opublikowano 17 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2006 (edytowane) ja mialem troche obciachowa sytuacje przy duzym gronie widzow a mianowicie zatarlem kawe 636 z 2004 r nie mialem transportu z lotniska do domu ale kumpel pojechal po busa:) bus jak bus tylko na masce wyj****bane duze litery SKUP ZLOMU :bigrazz::D:D: posmialismy sie troche pozdrawiam:) http://img86.imageshack.us/img86/313/dsc00008on2.jpg Edytowane 17 Grudnia 2006 przez ReBeLlion Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
^lunatyk^ Opublikowano 17 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 17 Grudnia 2006 Drugi dzień po kupnie MZ wybrałem się na przejażdzkę po okolicznych nieasfaltowych drogach. W pewnym momencie patrze...z naprzeciwka jedzie kombajn, no wieć trzeba zawrócić bo za wąsko. Na dodatek zgasł mi silnik...więc szybko, kask powiesiłem na kierownicy (sam nie wiem po co go zdjąłem), odpaliłem i chce zawrócić, kombajn blisko. Dałem za dużo gazu i na dodatek zapomniałem o wiszącym na kierownicy kasku. Efekt był taki, że pojechałem za szeroko i władowałem się prosto do rowu, taaaki był głęboki. clap.gif Zebyście widzieli minę kombajnisty jak koło mnie przejeżdzał. Tydzień poźniej jade inną drogą...znowy kombajn z naprzeciwka. Ale akurat jest kawałek pobocza, właściwie to trawy, dalej zboże. No to zjeżdzam i nagle....leże na boku w zbożu. W trawie był uskok i przednie koło ześliznęło się na bok. Kombajnista znowu ma radochę. Od tamtej pory minęło już kilka lat, zrobiłem prawko, zmieniłem sprzęta, po polnych i szutrowych drogach nie jeżdze, w dalszym ciągu jednak uważam na czające się na mnie kombajny icon_mrgreen.gif icon_mrgreen.gif icon_mrgreen.gif ot, właśnie o tym pisałem wyżej ;) oni się tak rozpierdalają na drodze, że bania mała Ty mu zjechałeś wyglebiłeś się a on Cie wyśmiał :icon_mrgreen: ot cały burak :bigrazz: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kwakami Opublikowano 22 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 22 Grudnia 2006 Postanowiłem zabrać siostrę na zjazd rodzinny Yipką Madżestą (Majesty400). Jechaliśmy z wawy na dalekie kurpie do najmniejszej wioski do dziadka, gdzie czekała już cała wielopololeniowa rodzina - mamy ciocie wójkowie, Bóg wie kto jeszcze... No i wszystkich przygotowałem, że będzie atrakcja w postaci skutera nówka sztuka. Wszystkie ciotki strasznie się bały, że niebezpiecznie tak jeździć w 2 osoby i ze tyle wypadków. No ale nic, uparłem się i wiozę siorkę. Jechaliśmy przez kurpiowskie okolice i mówię jej podczas relaksującej jazdy - " słuchaj, tylko robimy wjazd z jajem i zeby ładnie było, rozumiesz, trzeba machać i usmiechać się" Patrzę z daleka - brama otwarta, ciotki lecą od chaty, dziadek w oknie. Skręcam w bramęz asfaltu a tam 10cm warstwa piachu! Przednie koło się zaryło, siorka poleciała na cztery łapy w piach a majesta 400 oparła się na mojej nodze :) rewelacja... manewr się udał... hehe jak tu potem przekonać, że jazda jest bezpieczna? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mamut Opublikowano 22 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 22 Grudnia 2006 Mój pierwszy motocykl MZ150 (mam go zresztą do dziś). Początek sezonu, wystawiam maszynę z garażu, małe odkurzanko, montujemy akumulator i nic tylko odpalać. Wystawiam maszynę za bramę i stawiam na bocznej stopce. Kątem oka widzę rudo-biały podłóżny kształt pędzący od ogródka w moją stronę. Przez głowę przemyka myśl: o kurde!! Tylko nie to!!! Po chwili leżymy wszyscy troje: najpierw MZ, na niej ja a na mnie mój pies (owczarek szkocki- 20 kg żywej wagi). Moto-urwane lusterko, benzyna leje się z baku, zlamana klamka sprzęgła i mój ból fizyczny na ten widok. Zaskoczony obrotem sprawy pies oblizał mi twarz i pobiegł dalej. Chciał się bydlak tylko przywitać :icon_evil: Kiedy teraz wyjeżdżam moto z garażu, najpierw pacyfikuje psa.Mamut Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rez Opublikowano 22 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 22 Grudnia 2006 no to i ja dodam coś o siebie :icon_mrgreen: 1) jadę ogarem z jeziora kumple na rowerach jadę powoli brak światła z przodu było jeszcze w miarę jasno bo to lato patrzę w lusterko policja to ja na bok zjeżdżam i gaszę maszynę kumple sie śmieją odpalam za chwile i jadę dalej dojeżdżam do mojej miejscowości na poboczy stała ciężarówka przed sklepem wiec ja omijam pech chciał ze kawałek dalej jest skrzyżowanie i policja wyjeżdżała z lewej strony chcieli jechać w lewo ( ja jechałem z prawej strony ) no to miałem zaraz zjazd w prawo to zjechałem i rura komarem :icon_mrgreen: niestety poldek ma wydarcie no i sygnał i światłami mi dali zatrzymałem sie kolo baru gdzie było pełno ludzi siara na maksa słychać było śmiech ludzi kasku nie zdjąłem zostałem spisany moja wina od razu następnego dnia wymieniłem żarówkę 2) jakieś 3 tygodnie po kupnie kawy jadę do miasta tak wyprzedzam samochody i zaczyna przerywać zanim znalazłem kranik to zatrzymałem sie na poboczy jaki wstyd jak ludzie mnie wyprzedzali których prędzej wyprzedziłem :icon_mrgreen: 3) 2 grudnia pojechałem do kumpla pogadać z nim wziąłem drugiego kumpla po drodze i wpadliśmy do niego grał w piłkę wiec wbiłem sie na dróżkę polna ok przyszedł i przyszły dziewczyn i jedna na której mi zależy ech no idą a ja zawracam moto na tej wąskiej dróżce dojeżdżam do ulicy wystarczy przejechać ja i kawałem jeszcze po piasku do kumpla to chciałem mały szpan zrobić i dałem więcej gazu na asfalcie dupę mi za rzuciło co za wstyd :notworthy: no to chyba by było wszystko teraz juz wiem ze nie ma co szpanować Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
_Monter_ Opublikowano 22 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 22 Grudnia 2006 Jechałem z Białegostoku do Gizycka pogrzebać sie sprzecie u kumpla w garazu(zamontować nowe tłumiki)i załozyłme dwie sakwy z materiału i jak wjechałem do Grajewa zobaczyłem dym w lusterku i pierwsza mysł jak mi przszła przez głowe to to, że pierscienie mi poszły i olej wpierdziela.Wkurzony na maksa zjechałem przy skrzyzowaniu i zsiadłem z moto i dopiero wtedy zobaczyłem że sakwa zajeła się od tłumika (hehe ku mojej radosci).Ludzie mnie obcinali jak debila gdy skakałem po tej sakwie żeby ja zgasić (w środku wiozłem tłumiki).Poszła do kosza.Taki lekki kwasik.No i parkingówka tradycyjnie-nózka do góry-utrata równowagi i sprzęt gleba....Dobrze że mamy kaski.. :icon_mrgreen: lewa noga: http://forum.motocyk...__1#entry782383 prawa noga: http://forum.motocyk...__fromsearch__1...i tak wszyscy umrzemy... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ED manetka (KURCZAK) Opublikowano 23 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 23 Grudnia 2006 ja jak jeszcze latałem ETZ 251 wywinąlem niezy numer, zalecialem zatankowac na stacje podjezdzam pod dystrybutor tankuje w miendzy czasie podjezdza koles w carnym oplu kadecie GSI (przynajmniej mial napisane tak na grilu) w aucie 3 panienki kotes tankuje i slyse jak mówi do dziewczym " zobsczcie jaki burak na emzecie" i wszysci w aucue w smiech. mówie sobie burak juz ja wam pogaze, poszedlem zaplacic wracam pale maszyne na strzala i jade ruszylem kawalek wkrecilem na obroty strzal ze sprzegla motor na kolo jade jakies 5-10 metrów i masz GLEBA niewiem jak i dlaczego przeciez tyle razy mi to wychodzilo a tym razem i to jeszcze w takim momecie. No i lerze plackiem na tym cpenie i se musle burak to to ze mnie jest i to jeszcze jaki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Daevon Opublikowano 23 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 23 Grudnia 2006 Ale masakra Ed :buttrock: :smile: :lalag: dobre :clap: . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Revolution Opublikowano 23 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 23 Grudnia 2006 To teraz moja kolej. Tez mam się czym "pochwalić". Nowy Dwór Mazowiecki, parking tuż koło parku. Na jednej z ławeczek siedzi kilkauroczych istot płci przeciwnej. Podjeżdżam. Czuje na sobie te spojrzenia...Zdejmuje kask i wieszam na lusterku. Rozkładam stopkę. Z gestem zsiadam z motocykla.W pewnym momencie czuję,że moto zamiast oprzeć się na stopce przechyla się nadal na moją stronę.Staram się go utrzymać ale na staraniach się kończy. Ja na plecy a moto na moją nogę."Siedzę" na nim w pozycji horyzontalnej. Wstyd jak cholera. Wygrzebuję się.Z ławeczki dobiega chichot. Momentalnie podnoszę moto bo wychodzę z założenia,że im krócej leżę tym mniejszy wstyd. Kask na głowę i ewakuacja. Skończyło się na lekko otartym deklu silnika i trochę mocniej otartej dumie. ;-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bandzior Opublikowano 25 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 25 Grudnia 2006 Kurs prawa jazdy. Zostawiony sam sobie na placu, postanowilem na leciwej Jawie TS350 potrenowac burnout :buttrock: Kraweznika brak, przedni hempel slaby, wiec ustawialem tyl moto na.. trawie! Wszystko milo i pieknie, az za n-tym razem zblokowany na asfalcie przod odjechal, tyl zlapal przyczepnosc na twardym podlozu i zaliczylem pierwszego (odpukac, jedynego) w zyciu high-side'a :banghead: . W jakis sposob czeska produkcja nie doznala uszczerbku. Mimo, ze raczej nikt tego nie widzial, gdy zacieralem piaskiem pokazne slady gumy na asfalcie, cholera, mialem wyrzuty sumienia :banghead: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Fidel5 Opublikowano 29 Grudnia 2006 Autor Udostępnij Opublikowano 29 Grudnia 2006 Kurs prawa jazdy. Zostawiony sam sobie na placu, postanowilem na leciwej Jawie TS350 potrenowac burnout :icon_mrgreen: Kraweznika brak, przedni hempel slaby, wiec ustawialem tyl moto na.. trawie! Wszystko milo i pieknie, az za n-tym razem zblokowany na asfalcie przod odjechal, tyl zlapal przyczepnosc na twardym podlozu i zaliczylem pierwszego (odpukac, jedynego) w zyciu high-side'a :D . W jakis sposob czeska produkcja nie doznala uszczerbku. Mimo, ze raczej nikt tego nie widzial, gdy zacieralem piaskiem pokazne slady gumy na asfalcie, cholera, mialem wyrzuty sumienia :P Bandzior jaki obciach? na jawie i na prawku takie akcje to czad :D Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Filip Opublikowano 30 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2006 na prawku takie akcje to czad :icon_twisted: Pewnego razu na plac kursowy przyjechał jakiś instruktor kat.B na pogaduchy z naszym, a z nim jakieś dwa blond stworzenia. No więc ja i kolega postnanowiliśmy pokazać im poważną jazdę poważnymi sprzętami. Kumpel dosiadł Gn-250 a ja TW-125 :buttrock: i wjechaliśmy razem na ósemkę, on przodem, pięć coraz szybszych okrążeń i dzida do końca placu i z powrotem. No i za którymś tam razem, gdy już sobie dość szybko po ten ósemce pomykamy widzę, że kumpel przede mną jakis taki wyprostowany i pali mu się światło STOP, ja odwrotnie, pochylony. Zamiast wyjechać z ósemki omijając go zaciagam przedni hamulec :banghead: :lapad: :lapad: (sam nie wiem dlaczego, to był impuls) i leże jak długi a moto na mnie. Stojący 10 m dalej instruktor skwitował to słowami "O, patrzcie, wyje*** się". Obiach jak ze Szczecina do Przemyśla. Do dzisiaj mam portki z dziurą po tej glebie, zakładam je czasem gdy jade, skoro piorun nie uderza 2 razy w to samo miejsce to może asfalt nie przyciaga 2 razy tych samych spodni ;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
spiwor Opublikowano 30 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2006 (edytowane) Może nie obciach ale porażka: W pewien weekend planowany miałem Bornholm na etce, z przyczyn niezależnych okazało się, że wyruszam sam na motocyklu a znajomi jadą tam samochodem z Niemiec. Urlop zamówiony, niestety zawiłość przeznaczenia nie zawsze daje to co sobie zaplanowaliśmy i okazało się, że w noc poprzedzającą wyjazd muszę jeszcze strzelić, jak się okazało później 817 km ciężarówką i z załadunkami i rozaładunkami zajęło tyle czasu, że wróciłem do domu po południu.Później tylko szybkie opłacenie promu (200zł za 1 osobę + motocykl w obie strony) i bezowocne poszukiwania kombinezonu przeciwdeszczowego, spakowanie śpiworu i o ok. godziny 21.00 odpalenie maszyny kierunek Miastko gdzie miałem spotkać się z forumowym kumplem, pogoda w ciapkę, gdzieniegdzie mokro ale na szczęście nie pada, była to jedna z tych nocy gdy niewidoczne kropelki wody powodują oślepianie przez nadjeżdżające samochody z naprzeciwka i wyszła na jaw przy okazji niedoskonałość szybki do kasku marki TIGER a mianowicie tak zniekształcała światła samochodów, że przez chwilę nawet przez głowę naszła mnie absurdalna myśl"przydałyby się okulary przeciwsłoneczne" ale zaraz się zreflektowałem, przecież jest noc! Powoli zaczęło robić się coraz zimniej i nadeszły mgły ale to nie problem bo zawsze uwielbiałem szybko jeździć we mgle gdy konieczna jest pełna koncentracja i nie można pozwolić sobie na żadne błędy, tylko, że szybka zaczęła nachodzić rosą i mgła, że nic nie było przez nią widać ale na szczęście problem szybko się rozwiązał, pod wpływem jakiegoś twardego owada lub kamienia lecącego sobie w niecnych zamiarach trafiając mnie w szybkę pod wpływem czego pekła a następnie po kilkudziesięciu kilometrach pod wpływem wiatru całkiem odpadła. Problem z głowy. Byłem już na wysokości Szczecinka gdy zaczął delikatnie deszczyk pokapywać, spadając na niczym nie osłoniętą część twarzy tak jakby miliardy szpilek wbijały mi się w twarz, i tak co chwilę padało i nie padało, jak padało jedną ręką osłaniałem się od deszczu a drugą odkręcałem gaz i zawitałem do kumpla, była około trzecia godzina. Tam koleś poratował mnie swoim kaskiem i pokazał świetną drogę do koszalina. Gdybym ja tam mieszkał od rana do wieczora doginałbym po winkielkach z Miastka do Koszalina i spowrotem. I tak doginałem sobie po winkielkach mimo, że gdzieniegdzie były kawałki mokrego asfaltu oponki dobrze trzymały, jak wjechałem prawie na jedno wzgórze silnik nagle zaczął odmawiać mi posłuszeństwa, co jest grane?? Okazało się, że zabrakło mi paliwa:))) W środu lasu, ciemno w nocy, wokół żywego ducha... Z najgorszymi bluzgami jakie tylko mogłem wymyśleć na siebie zacząłem pchać niunię na szczyt, na szczycie wsiadłem na nią i na szczęście było z górki i tak dowlokłem się do Koszalina i tam dlaej pchać przyszło sprzęta. Zmarnowany, wyzuty ze wszystkich sił wreszcie udało się znaleźć stację benzynową niestety czynną dopiero od 6 rano. To ponad godzinę czasu. Miałem dość. Etkę postawiłem pod dystrybutorem, rozłożyłem gazetę na krawężniku, usiadłem i zasnąłem.Cały skostniały obudziłem się o szóstej, stację otworzyli 15 po, jeszcze miałem nikłą nadzieję, że zdążę do Kołobrzegu na prom o 7 i że wpuszczą mnie mimo, że nie byłem godzinę wcześniej na odprawie. Powoli zaczął deszcz padać, ale odpaliłem etkę i zacząłem doginać. Dojechałem do Kołobrzegu była 7.10. Promu ani widu ani słychu... Edytowane 30 Grudnia 2006 przez spiwor Notoryczny kłamca :icon_twisted: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mily_mk Opublikowano 30 Grudnia 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Grudnia 2006 A no ja to się zapatrzylam na kolesi grających w piłkę.Jade sobie jade po żużlu..nie tak szybko...no ale nie patrzylam wcale na droge tylko na boisko,no i tu łubudu o krawężnik,w pore spojrzalam,ale sie jakos tak gaz zwiekszyl =P i moto pedzi mi spod pupy..a ja biegiem za nim,wskoczylam,ogladam sie za siebie na to boisko,a oni przestali grac i sie patrzą..szybko zawróciłam i do domu! a teraz coś innego : http://wiadomosci.onet.pl/1457093,11,item.html ktoś się sam prosi o wyśmianie,a co gdy wkoncu ktoś sie wywali?ze skory malo co zostanie =/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Don_Corleone Opublikowano 2 Stycznia 2007 Udostępnij Opublikowano 2 Stycznia 2007 Moja sytuacja wyglądała tak ... spieszyłem sie do domu bo byłem nieźle spuźniony ;/ leciałem na pełnym gazie ( simson s51) nom i nagle lewy łuk wbijam w niego 60km/h , bo doskonale znałem ten winkiel i wiedziałem, że bez problemu wbije przy tej prędkości... a tu nagle j*b... jakiś piach na drodze... i piękny książkowy slizg na lewy bok :P naszczęście w simku podnurzki dalego wystają i zadziałały jak crashpady :P nic sie nie stało, poza zdarta gumą z podnózka ( i moimi lekkimi obra==tarciami... ale podczas zdartzenia nic nie zułem / adrenalinka:P ).... nom ale najgorsze było to ,ze niedaleko był przystanek PKS, gdzie było dosyc duzo ludzi... cwstyd jak nie wiem ...;/ pozbierałem sie szybko i wystraszony pojechałem dalej :D ... dobrze, że nie stalo sie nic powaznego :) :buttrock: pozdrawiam :) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi