Skocz do zawartości

Najwiekszy obciach jaki miałes na moto


Fidel5
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

jesli ktoś się dobierze do tegoą wątku nie związany z motocykalmi to stwierdzi, że w Polsce jeżdżą same ofermy :icon_mrgreen:

 

A tak na poważnie za obiach uważam jedynie wywalenie moto na postoju przy pełnej publice, oraz jakaś akcja z udziałem dziewczyny (naszej) ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm... jak popatrzyłem na ten podtytuł, to jakoś nie mogłem się powstrzymać:

coś będzie ze 2 lata temu, jeszcze na xj600 - wycieczka grupy południe. wracamy zakopianką, słynne winkle w rabce przed nami. motocykle składają się jeden po drugim, ja ostro pałuję - żeby utrzymać się w grupie. przedostatnie złożenie... i nie wydoli. widzę zbliżającą się barierkę... hample do oporu, byle tylko opony nie puściły, oczywiście moto prostuje, gnam na tą cholerną blachę świecąc oczami jak talerze. nie wydoli, nie wydoli..!

wydoliło. zatrzymałem się na centymetry, dosłownie tuż przed żwirkiem i innymi śmieciami, które zalegały na poboczu. niewiele brakło...

tylko Pavka stwierdził potem, że on to tak nie potrafi... a ja myślałem, że się ze wstydu spalę. nie dlatego, że ktoś widział, skomentował, wyśmiał. tylko uświadomiłem sobie, że jestem idiotą

byłem. przeszło mi pałowanie :icon_mrgreen:

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stoimy z kumplami, dziewczyny itd gadka szmatka i ja mówie ze jade... no to zapalam zapinam 1 wolno sprzegło i maneta do końca... potem wajcha w góre silnik gdzies na 7 tys obrotów i zamiast 2 wpina sie loooz.... moto zawyło bolesnie gdy zeszło z obrotów i zapiałem 2 słyszałem tylko smiech .... :icon_mrgreen: ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja przykra wtopa odbyla sie na osiedlowym parkingu. POZBRUK i troszke piasku. Mialem wtedy niewielkie doswiadczenie... Predkosc niewielka, zacisnolem przedni hebel i glebunia na oczach kilku gimnazjalistow...Chwile wczesniej z motocykla zsiadla moja zona (poszla zrobic male zakupy). Straty niewielkie. Za to kaca moralnego mialem przez tydzien...

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Ciekawy temat, napiszę coś i ja.

1. Dawno temu, kiedy jeszcze jeździłem Simsonem jeden kolega miał wywrotkę na ETZ150. Troszke się poobijał. Następnego dnia podjechaliśmy z bratem Simsonem do znajomych i wywiązała się dyskusja o tym wypadku. Pamiętam, że strasznie się wymądrzałem mówiąc m.in., ze jak ktoś nie umie jeździć to nie powinien sie narażać itd. No i zaraz dostałem nauczkę. Chcialem na pożegnanie ostro ruszyć Simsonem, brat siedzial z tyłu. No to dałem dużo gazu, poderwało nam przednie koło, które potem opadło, ale na skręconą kierownicę. No i leżymy na oczach całego naszego poprzedniego audytorium, przed którym tak się przechwalałem.

 

2. Jeszcze wcześniej, uczyłem się dopiero jeździć motorynką kolegi. Kupiona byla bez prawa rejestracji, nie miała żadnej tablicy. Ja nie umiałem jeszcze dobrze ruszać z miejsca. Przeważnie mi gasła. Wtedy jedyny sposób to nogami odpychałem sie od ziemi i paliła na popych, a ja delektowałem się jazdą. I po godzinie takich ćwiczeń postanowiłem wyjechac na miasto. Jeżdziłem sobie troche, aż dojechałem do dużego skrzyżowania, na którym musiałem się zatrzymać. No i oczywiście mi zgasła. Wtedy ja znanym sposobem odepchnąłem się nogami i jazda. A tu za chwilę wycie silnika z tyłu ( nie miałem lusterek), oglądam się a tu radiowóz. Zaraz zajechali mi drogę i wtedy wyszły na jaw wszystkie nieprawidłowości. A najśmieszniejsze jest to, że policjanci nie mieli wcale zamiaru mnie zatrzymywać. Dojechali po prostu za mną do skrzyżowania i nawet nie zauważyli braku tablicy. Dopiero kiedy odpychałem sie nogami, to zwrócili na mnie uwagę i pomyśleli, że uciekam kradzioną motorynką. Miałem wtedy za swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zalałem Vervy do baku, dobrze że tylko za 20 zł :icon_mrgreen: a później pochód przez całe miasto około 2km od stacji do domu wieczorną porą wraz z motocyklem ma się rozumieć :icon_razz:

Dobrze że nie próbowałem odpalać jej,uświadomił mnie koleś na stacji bo zapytał czy dieslem jeżdżę :lalag:

A ludzie tak dziwnie się na mnie "patrzeli":):banghead::D:banghead:

Edytowane przez Zanshin
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przyjechalismy z kumplami do miejscowosci wypoczynkowej po uprzednim przejechaniu ok 400Km bylem tak zcierpniety ze myslalem tylko o tym aby zejsc z moto wiec szybko pieta udezylem podporke i przechylam moto ... przechylam, przechylam... no i okazalo sie ze za lekko udezylem podporke i sie zlozyla a ja na oczach wczasowiczow dalem glebe na parkingu :/ nie mialem nwet sily zeby sie podniesc lezalem i czekalem az mnie ktos wyciagnie spod motocykla :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siemanko !

 

najpierw chcialbym wiedziec co kto rozumie poprzez wolna jazde, troche precyzji.

 

Ogolnie w miescie jezdze z predkoscia przepisowa, czy o taka chodzi ( wolna ) ??? Nie uwazam, zeby bylo ona w jakiejkolwiek sytuacji obciachowa. Co do innych przygod, w zaleznosci od stylu jazdy zdazylo mi sie, ze w DR 350 ( ze wzgledu na brak wskaznika poziomu paliwa ) zabraklo mi pare razy owego. ostatnim razem 25 m przed stacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem wtedy za swoje.

a dostałeś jakiś mandat czy cuś ??

 

kumpel miał niezły obciach

jechał chartem z 60 i szły jakieś zajebiste laski tak sie na nie zagapił że niezauważył TIRa zaparkowanego na poboczu i wbił się centralnie pod niego było niebezpiecznie bo niemogł z pod niego wyjść ale jakoś go wyciągli :icon_rolleyes:

 

 

pzdr

Edytowane przez ziomek91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jade sobie do dziewczyny 12km :) wszystko pieknie ładnie.

Pokonuje ostatni zakręt i spokojnie zbliżam się do domu :) wrzucam prawy kieruneczek przyhamowuje lekko, juz chce wjeżdzać na posesje,

a tu baranek w puszce pochłoniety do końca rozmową z kumplem wjeżdza mi w tył motocykla :icon_razz: Ja na oczach ojca mej Ukochanej wylatuje z moto i ŁUP! o jezdnie :D.

Finał : pęknieta owiewka i lampa, skrzywiona klamka, obolała dupa... i co gorsza siara przed teściami...

:wink:

 

P.S

teraz już wiem do czego służa lusterka ... :icon_rolleyes:

Edytowane przez piechur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

:clap:

 

P.S

teraz już wiem do czego służa lusterka ... :crossy:

 

A myslisz, ze jakbys spojrzal w lusterko to moglo by byc inaczej - ile jeszcze musialbys jechac aby oni Cie zauwazyli ???

 

:clap:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jechalem sobie w miare prosta droga blisko prawej krawedzi... i odpadla mi koncowka tlumika (sama z siebie) i moto zaczelo warczec jak cholera wiec sie odruchowo obejrzalem... a jak sie odwrocilem spowrotem to juz bylem na zakrecie i juz wjezdalem na pobocze... zdzylem tylko wychamowac do 50-60km/h i wpierdzielilem sie do rowu komus przed domem... :crossy: Moto zrobilo 2 pirłety w powierzu a ja sie nawet nie zadrasnaem... Pozniej 15 min wyciagalem moto z rowu i kolejne pol godziny szukalem czesci w prawie metrowej trawie.... Ludzie jak pzrejezdzali to sie glupio gapili bo cala biala bluzka mialem zielona od trawy.... Skonczylo sie na polamanej klamce, 2 owiewkach , lusterku, skrzywionej nozce

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opowiem co mi sie na VFR przydarzyło tego lata.

Smigałem sobie po mieście i juz jechałem do domu. Wlatuje na taką długa prostą droge i cos przy przyspieszaniu przerywa, mysle kurde co jest grane,chyba ja musze przegonic na wyzszych obrotach.Zjechałem juz na ulice gdzie moja chata stoi, a z 200metrow dalej jest restauracja. I wjeżdzam na swoją ulice i pędzel pełen a tu nagle przerywa , przerywa i bach VFRka zgasła. Tocze sie tocze jeszcze pedem, miałem chyba z 80km/h jak zgasła i na wysokości restauracji wytraciłem ten pęd i auta jechały więc zjechalem w taką polną droge obok, naprzeciw restauracji. Wpakowałem sie tam w wielką kałuze, full błota,ochlapało mi spodnie. Patrze, a tu wesele przyjeżdza do restauracji, pełno aut i ludzi, znajomych, a ja siedze na moto w kałuzy i błocie, przłączam na rezerwe i ciezko ciezko , bo paliwo wessało nieźle.Ludzie sie patrzą o co biega , w koncu odpaliłem i wrociłem do domu.

 

To samo miałem jak wpadłem do sasiedniego miasta, i korek przed głownym skrzyzowaniem, no to redukuje biegi (motocykl troche wyje) i efektownie sie przeciskam miedzy autami i w srodku korka mi zgasł bo koniec paliwa i na rezerwa trza przełączyc. I cofam motocykl do tyłu na parking od biedronki. Paliwo tez zassało , ze sie meczylem troszke zanim odpaliła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A myslisz, ze jakbys spojrzal w lusterko to moglo by byc inaczej - ile jeszcze musialbys jechac aby oni Cie zauwazyli ???

 

:notworthy:

 

Pewnie masz racje :)

Ale po tym zdarzeniu, stosuje taki trik, że dojeżdzając do skrętu, zaczynam wcisakć

przedni hebel pulsacyjnie tak żeby tylnia lampa mrygała. Leniwe

oko ludzkie szybciej dostrzega tego typu sygnały.

Polecam bo to działa

 

-----------------------------

piechur

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drugi dzień po kupnie MZ wybrałem się na przejażdzkę po okolicznych nieasfaltowych drogach. W pewnym momencie patrze...z naprzeciwka jedzie kombajn, no wieć trzeba zawrócić bo za wąsko. Na dodatek zgasł mi silnik...więc szybko, kask powiesiłem na kierownicy (sam nie wiem po co go zdjąłem), odpaliłem i chce zawrócić, kombajn blisko. Dałem za dużo gazu i na dodatek zapomniałem o wiszącym na kierownicy kasku. Efekt był taki, że pojechałem za szeroko i władowałem się prosto do rowu, taaaki był głęboki. :clap: Zebyście widzieli minę kombajnisty jak koło mnie przejeżdzał.

 

Tydzień poźniej jade inną drogą...znowy kombajn z naprzeciwka. Ale akurat jest kawałek pobocza, właściwie to trawy, dalej zboże. No to zjeżdzam i nagle....leże na boku w zbożu. W trawie był uskok i przednie koło ześliznęło się na bok. Kombajnista znowu ma radochę.

 

Od tamtej pory minęło już kilka lat, zrobiłem prawko, zmieniłem sprzęta, po polnych i szutrowych drogach nie jeżdze, w dalszym ciągu jednak uważam na czające się na mnie kombajny :bigrazz: ;) :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...