MaRP Opublikowano 29 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 29 Maja 2006 Walczysz do konca, i nie wiadomo kiedy widzisz swoje moto sunace przed Toba... To tylko ulamki sekundy... Instynkt, jak mi sie wydaje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hikor Opublikowano 29 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 29 Maja 2006 (edytowane) hamować na maxa - tyl do dechy bez odpuszczania (żeby nie katapultowało przy odpuszczeniu) a przód szybko pulsacyjnie z coraz silniejszym naciskiem na klamkę. Tak podobno wygląda hamowanie awaryjne.Tył do dechy, hmmm... Spróbujmy przeanalizować, co się w takim przypadku może (podkreślam to może ) stać. Tylne koło traci przyczepność (słabiej hamuje) wpada w poślizg i zaczyna zarzucać motocyklem. Dodaje się do tego hamowanie pulsacyjne (???) no i co się dzieje, jak moto jeszcze jadąc, chociaż bokiem, dostaje strzał po przednim heblu? Przód hamuje a tył zarzuca jeszcze mocniej co powoduje bardzo efektowny rakietowy :biggrin: start kierowcy z motocykla w bliżej nieokreślonym kierunku. Moim zdaniem, jeśli już ktoś czuje szczególną chęć hamowania tylnym hamulcem, powinien to robić w miarę delikatnie w celu właśnie stabilizowania motocykla podczas hamowania. Druga sprawa. Po co hamować pulsacyjnie? Jaki to ma sens? Wiadomo, że ABS wydłuża drogę hamowania a ręka człowieka nie jest w stanie wykonać tylu impulsów, co maszyna więc w efekcie wyhamujemy na jeszcze dłuższym odcinku drogi. Obejrzyjcie sobie jakiś rajd motocyklowy. Czy ktoś tam hamuje pulsacyjnie przed zakrętem??? A przecież kolesie nierzadko muszą zwolnić z grubo ponad 200 km/h. Hamowanie przodem, to jeden ciągły ruch paluchów na klamce, którą ściska się coraz mocniej w trakcie hamowania.A jeżeli uznasz, że nie wyrobisz na hamowaniu, to wyłożyć sięA nigdy w życiu tego nie zrobię i nie polecę tego innym. Hamować należy do końca, odpuścić i próbować ominąć. Jak nie da rady ominąć, to hamować. Na kołach zwolnisz szybciej niż na plecach, brzuchu czy też koziołkując z gracją :flesje:odepchnąć moto nogami od siebie i nie próbować ratować się podpieraniem nogą (ryzyko poważnych kontuzji). Podobno najlepiej jest "jechać" na plecach.Można spróbować się podeprzeć, jednak na ciężkich motocyklach nie polecam. Jeśli już próbujemy, to raczej z przodu - wypróbowane :bigrazz: Tu jednak przydadzą się buty z twardą podeszwą, która wejdzie w poślizg i nie ukręci nogi. Dziewczynom, z racji warunków fizycznych - nie polecam. Faktycznie dla osób, które nie miały okazji tego przetestować polecam unieść zgiętą w kolanie nogę po stronie na którą pada motocykl i starać się upaść plecami na bark i przedramię (nie łokieć!!!) z drugiej strony. Broda do klatki piersiowej z całej siły. Testowałem to parę lat na treningach aikido i przydało się podczas jednego mojego szlifa. Kierownicę puścić. Gdyby nie to, że w sumie był to wypadek mógłbym powiedzieć, że było nawet całkiem fajnie :wink: Nic nie bolało.Oczywiście ideałem jest ominięcie przeszkody z przeciwskrętem i po hamowaniu - ale to już podobno wyższa szkoła jazdy...Odnośnie przeciwskrętu. Jeśli manewr ten ma być wykonany szybko i skutecznie, musi za tym iść odpowiednia praca ciałem, tzn. równocześnie z położeniem motocykla w zakręt (przeciwskręt) należy przenieść ciężar ciała na stronę zakrętu. W przeciwnym wypadku uzyskamy tylko przechylenie motocykla jadącego dalej prosto :wink:Powyższe spostrzeżenia są wynikiem tylko i wyłącznie moich 17-letnich doświadczeń. Jeśli ktoś się nie zgadza to chętnie wysłucham odmiennych opinii.Pozdrawiam.hikor Edytowane 29 Maja 2006 przez hikor Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mierzwa2 Opublikowano 29 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 29 Maja 2006 No i dowiedziałem się co nieco a szczególnie o tym że przy upadku trzeba odepchnąć sie od moto tzn jak najdalej od niego!!! Ale czytałem tekze że trzeba być rozluźnionym..... ktos tak napisał ale tak sie NIE DA!!! Jak całe życie przeleci ci przed oczyma to jak tu sie rozluźnić? cięzka sprawa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
CosmoSquig Opublikowano 29 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 29 Maja 2006 (edytowane) Ja już też kilka razy leżałem i wiem tyle - w terenie zdarzało mi się "kontrolować" w ograniczonym zakresie glebę, gdy np. prędkość była nieduża, a sam upadek był poprzedzony długim ślizgiem obu kół. Na szosie - jak już wspomniano - zwykle nie ma etapu przejściowego. Jedziesz, pojawia się przeszkoda, próbujesz hamować, nie mrugniesz i już budzisz się (optymistyczny wariant) na asfalcie szlifując lub nie. Na crossach się ćwiczy upadanie, bo tam to jest chleb powszedni, zdarza się kilkanaście razy dziennie i zwykle w podobnych sytuacjach. Na szosie ćwiczenie gleb jest raczej kiepskim pomysłem. Edytowane 29 Maja 2006 przez CosmoSquig Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hikor Opublikowano 29 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 29 Maja 2006 (edytowane) Na szosie ćwiczenie gleb jest raczej kiepskim pomysłem.Gdybym miał kupę kasy na moto do testowania i jakąś megazbroję to bym się jednak skusił :buttrock: Na jakimś odpowiednim terenie oczywiście :buttrock: Edytowane 29 Maja 2006 przez hikor Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Janusz Opublikowano 30 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 Ty hikor jestes jednym z niewielu (bardzo niewielu, moze trzech) na tym forum ktory bzdetow na codzien o jezdzie motocyklami nie wypisuje. Az jakos to nie pasuje; jednym slowem milo to widziec i jestem zbudowany. Hamowanie pulsacyjne...Ciekawe czy to juz szczyt bzdury motocyklowej na rowni z "zajechal mi z boku i musialem polozyc motocykl" albo ze sterowaniem cialem lub zmniejszaniem gazu w zakrecie czy tez jeszcze cos lepszego nasze clown'y wymysla. Sto pociech na tym forum. Slowo daje. Ciekawe co oni na tych kulikowiskach wyprawiaja... Jak juz jedziesz cialem po asfalcie to najwazniejsza rada jest byc calkiem luzny i w zadnym ale to zadnym wypadku nie probowac wstac na nogi za wczesnie. Typowo facet jeszcze slizga sie z dobra predkoscia ale z podniecenia tego nie zauwaza i probuje wstac. Jest to najczestsza przyczyna wtornych obrazen calkiem niepotrzebnych i latwych do unikniecia. Oczywiscie zakladamy ze nie walisz w jakas twarda przeszkode bo wtedy latwa mogila. Dlatego warto wywalac sie tylko na torze a ulice zostawic frajerom do jazdy powyzej 7/10. Vale Rossi przejechal sie R1 ktora mu dali dwa razy po ulicy i powiedzial ze jest dla niego za szybka do tego. To nie zart. Natomiast lubi jezdzic MT01 ktora mu tez oczywiscie Yamaha dala do zabawy i reklamy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Pawel Opublikowano 30 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 Vale Rossi przejechal sie R1 ktora mu dali dwa razy po ulicy i powiedzial ze jest dla niego za szybka do tego. Eeee tam, miejscowi mówią że sie nawet nadaje na pierwszy MOTUR, więc jaka tu logika ?? :-). Nie mogłem sie powstrzymać ... A w temacie - ok, walczyć do końca (jak sie tylko da) - jestem ZA. Ale co w sytuacji w której mamy kontakt z samochodem powiedzmy czołowo (typowy przykład zajechania drogi przy lewoskręcie, najczęstsza przyczyna śmiertelnych wypadków na motocyklu, tak mi sie zdaje). Nie mówię tutaj o prędkościach typu ponad 100 km/h, ale załóżmy że udało się walcząc do końca wyhamować do znacznie mniejszej prędkości, ale nie ma opcji na ominięcie czy zastrzymanie się. Jaka wtedy rada? Sporo uszkodzeń powoduje zahaczenie o elementy motocykla, między innymi kierownicę, zbiornik (nie raz widziałem wgniecenie zrobione ... aż boli jak mam napisać). Nie lepiej wtedy starać sie wybić z motocykla i wykonać lot koszący nad samochodem? Wystarczy czasu na taką decyzję i działanie? (bo przed kompem to sie faktycznie łatwo pisze, a w rzeczywiśtości są to ułamki sekund). Pawel Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KLAUDIUSZ Opublikowano 30 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 Załamują mnei ludzie (na forum też jeden taki mądrala był), którzy zakładają że jak jest zielone to można ciąć przez skrzyżowanie 150km/h lewym pasem....... No załamać się można jak to ludzie wyobraźni nie mają. Jest takie przysłowie "Tam jest Krzyż tego co miał pierwszeństwo" sądze że kierując sie tą zasadą uniknąć można dużo przykrych u stresujących sytuacji. p.s. z tym zeskakiwaniem to żartowałem :buttrock: Cytuj MOTOLOOK-WYPRZEDAŻ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
r_c Opublikowano 30 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 Wielkiego doświadczenia nie mam ale po swoim pierwszym szlifie, który wykonałem 25.05.2006 (czyli całkiem niedawno) mogę z autopsii stwierdzić że: 1) są to ułamki sekund2) jedzie się na moto i nagle się jedzie na ziemi3) nie wierzę w to odpychanie nogami moto (nie ma się na to ani czasu ani głowy)4) nasze ciało zachowuje się jak chce bez większej możliwości kontroli5) wierzę natomiast w naturę i w to, że instynktownie nasz mózg poprowadzi nas tak podczas upadku, żeby straty były możliwie namniejsze. Może to głupie co piszę ale tak właśnie uważam. Pozdrawiam wszystkich i NIKOMU (najgorszemu wrogowi) nie życzę upadku na motocyklu. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Agabusa Opublikowano 30 Maja 2006 Autor Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 Tył do dechy, hmmm... Spróbujmy przeanalizować, co się w takim przypadku może (podkreślam to może ) stać. Tylne koło traci przyczepność (słabiej hamuje) wpada w poślizg i zaczyna zarzucać motocyklem. Dodaje się do tego hamowanie pulsacyjne (???) no i co się dzieje, jak moto jeszcze jadąc, chociaż bokiem, dostaje strzał po przednim heblu? Przód hamuje a tył zarzuca jeszcze mocniej co powoduje bardzo efektowny rakietowy :buttrock: start kierowcy z motocykla w bliżej nieokreślonym kierunku. Moim zdaniem, jeśli już ktoś czuje szczególną chęć hamowania tylnym hamulcem, powinien to robić w miarę delikatnie w celu właśnie stabilizowania motocykla podczas hamowania. Druga sprawa. Po co hamować pulsacyjnie? Jaki to ma sens? Wiadomo, że ABS wydłuża drogę hamowania a ręka człowieka nie jest w stanie wykonać tylu impulsów, co maszyna więc w efekcie wyhamujemy na jeszcze dłuższym odcinku drogi. Obejrzyjcie sobie jakiś rajd motocyklowy. Czy ktoś tam hamuje pulsacyjnie przed zakrętem??? A przecież kolesie nierzadko muszą zwolnić z grubo ponad 200 km/h. Hamowanie przodem, to jeden ciągły ruch paluchów na klamce, którą ściska się coraz mocniej w trakcie hamowania. A nigdy w życiu tego nie zrobię i nie polecę tego innym. Hamować należy do końca, odpuścić i próbować ominąć. Jak nie da rady ominąć, to hamować. Na kołach zwolnisz szybciej niż na plecach, brzuchu czy też koziołkując z gracją :biggrin: Można spróbować się podeprzeć, jednak na ciężkich motocyklach nie polecam. Jeśli już próbujemy, to raczej z przodu - wypróbowane :buttrock: Tu jednak przydadzą się buty z twardą podeszwą, która wejdzie w poślizg i nie ukręci nogi. Dziewczynom, z racji warunków fizycznych - nie polecam. Faktycznie dla osób, które nie miały okazji tego przetestować polecam unieść zgiętą w kolanie nogę po stronie na którą pada motocykl i starać się upaść plecami na bark i przedramię (nie łokieć!!!) z drugiej strony. Broda do klatki piersiowej z całej siły. Testowałem to parę lat na treningach aikido i przydało się podczas jednego mojego szlifa. Kierownicę puścić. Gdyby nie to, że w sumie był to wypadek mógłbym powiedzieć, że było nawet całkiem fajnie :biggrin: Nic nie bolało. Odnośnie przeciwskrętu. Jeśli manewr ten ma być wykonany szybko i skutecznie, musi za tym iść odpowiednia praca ciałem, tzn. równocześnie z położeniem motocykla w zakręt (przeciwskręt) należy przenieść ciężar ciała na stronę zakrętu. W przeciwnym wypadku uzyskamy tylko przechylenie motocykla jadącego dalej prosto :biggrin:Powyższe spostrzeżenia są wynikiem tylko i wyłącznie moich 17-letnich doświadczeń. Jeśli ktoś się nie zgadza to chętnie wysłucham odmiennych opinii.Pozdrawiam.hikor Tylko ,ze o tym hamowaniu na maxxxa tylem i potem pulsacyjnie przodem Jo.Bravo dowiedzial sie z moto szkoly suzuki...Czyli co, w szkolkach tez glupoty opowiadaja? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
KLAUDIUSZ Opublikowano 30 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 No i jeszcze można redukować ale z wyczuciem, ostatnio miałem ostre hamowanie i pomogłem sobie redukcją, hamowałem i przodem i tyłem, ale tyłem leciutko :buttrock: No i mam ABS - polecam :buttrock: Cytuj MOTOLOOK-WYPRZEDAŻ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
CosmoSquig Opublikowano 30 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 Agabusa - hamowanie pulsacyjne ma sens tylko wtedy, gdy już masz zablokowane koła, bo nie udało Ci się hamować na granicy przyczepności. Chodzi o to, żeby wtedy odpuścić hamulec i spróbować jeszcze raz. Czasem jak jest bardzo ślisko, to ciężko jest wyczuć granicę przyczepności i wtedy lepiej hamować pulsacyjnie (z krótkimi uślizgami) niż wcale. Ale nie zmienia to faktu, że zarówno blokowanie tyłu jak i pulsowanie przodem to hamowanie znacznie gorsze i bardziej niebezpieczne niż hamowanie obydwoma hamulcami na granicy przyczepności. Dlatego z zasady nie należy pulsować/blokować, chyba że nie ma innego wyjścia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Adam M. Opublikowano 30 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 Czy wydaje ci sie ze swiezy, jak Agabusa albo sredniozaawansowany motocyklista w sytuacji zagrozenia i zaskoczenia bedzie w stanie analizowac coskolwiek co sie przed nim i z jego motocyklem dzieje ?Ja mysle ze to beda wszystkie hamulce do dechy i tyle.W tej sytuacji praktyczniejsze wydaje mi sie trenowanie elementow majacych ustrzec nas przed wypadkiem, czy wyprowadzic z sytuacji podbramkowej niz dywagowac co sie ewentualnie da zrobic w czasie wypadku, tzn w tych ulamkach sekund kiedy uderzamy w przeszkode, czy wywalamy sie z motocyklem. W tym konkretnym momencie i tak swiadomosc u wiekszosci jest wylaczona, lub dzieje sie to tak szybko ze umysl nie nadaza. Na pewno duzym czynnikiem zapobiegajacym wypadkom jest doswiadczenie na drodze i umiejetnosc obserwacji i przewidywania co zrobi za chwile kierowca sasiedniego, czy poprzedzajacego samochodu.Ale o wiele wazniejszym czynnikiem zapobiegawczym jest wolniejsza jazda, specjalnie dla niedoswiadczonych motocyklistow, specjalnie w miescie w gestym ruchu z rownorzednymi skrzyzowaniami.I bede to powtarzal do znudzenia, niezaleznie od tego ilu "scigantow" bedzie sie wypowiadac ze jazda 150 km/h gdziekolwiek w miescie jest OK w kazdym watku dotyczacym bezpieczenstwa jazdy czy wypadkow.Mozecie byc tego pewni, ze pojawie sie tam z tym tekstem jak amen w pacierzu. A wszyscy placzacy nad tymi ktorzy tak jechali i trafili w kogos kto im "wyjechal z podporzadkowanej" niech sobie uswiadomia ze to kierowca motocykla ponosi duza czesc winy za taki wypadek.Tak ze konkludujac, Agabusa ten straszny przeciwskret cie nie minie, jak rowniez hamowanie z omijaniem. Przeczytaj sobie opisy Janusza na ten temat, wszystkie dyskusje, wsiadaj na moto i do roboty. Adam M. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Phoeeenix Opublikowano 30 Maja 2006 Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 (edytowane) A wg. mnie jak ktoś jest sprytny to nie będzie walczył z motorem by nie upaść tylko lepiej już lekko upaść niż po walce przegrać i coś sobie zrobić. Wg. mnie upadanie to też doświadczenie bo tam decyduje sekunda dwie i zalezy w jakiej pozycji sie znajdziesz więc jak ktoś dobrze jeździ to myśle ze po upadku dużej krzywdy sobie nie zrobi. Bo wątpie czy ktoś z was w czasie upadku myśli wogle co tu robić ??TO są ODruchy !! i nie macie na nie wpływu. Jedni to mają inni nie, no chyba ze da sie nauczyć :buttrock:Z biologi niehc ktoś poszuka sobie w google hasło Odruch bezwarunkowy :buttrock: Edytowane 30 Maja 2006 przez Phoeeenix Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Agabusa Opublikowano 30 Maja 2006 Autor Udostępnij Opublikowano 30 Maja 2006 A wg. mnie jak ktoś jest sprytny to nie będzie walczył z motorem by nie upaść tylko lepiej już lekko upaść niż po walce przegrać i coś sobie zrobić. Wg. mnie upadanie to też doświadczenie bo tam decyduje sekunda dwie i zalezy w jakiej pozycji sie znajdziesz więc jak ktoś dobrze jeździ to myśle ze po upadku dużej krzywdy sobie nie zrobi. Bo wątpie czy ktoś z was w czasie upadku myśli wogle co tu robić ??TO są ODruchy !! i nie macie na nie wpływu. Jedni to mają inni nie, no chyba ze da sie nauczyć :buttrock:Z biologi niehc ktoś poszuka sobie w google hasło Odruch bezwarunkowy :buttrock: Pytanie ,czy jest miejsce , gdzie ucza upadania?...choc nie wszedzie ta wiedza bedzie prawidlowo przekazana..jop.bravo np,ktory wyniosl cos ze szkoly suzuki, a spotkalo sie to z duza krytyka w tym temacie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.