Skocz do zawartości

125 na kat. B


Rekomendowane odpowiedzi

Weź jeszcze pod uwagę tych, co już do szkoły nie chodzą.

W ogóle to jest jeszcze w szkole takie coś jak PO? Powinien być przedmiot uczący zasad ruchu drogowego, pierwszej pomocy, reakcji na różne zagrożenia itd.Kilka

Początek był zrobiony kilka lat temu gdy zezwolono na jazdę bez robienia uprawnień. Niestety póżniej zrobiono krok wstecz bo gdyby równocześnie wprowadzono przedmiot o którym wspominałem to z czasem coraz więcej było by wyedukowanych , a coraz mniej tych nie kumatych. I tak oto w dniu dzisiejszym mamy nadal niedouczonych którzy nabyli uprawnienia w momencie wprowadzenia przepisów o możliwości jazdy motorowerem bez prawa jazdy przez osoby pełnoletnie oraz dodatkowo małolatów którzy nie idą na żadne kursy bo co im kto zrobi. Na dodatek zapanowała moda na kupowanie skuterów z okazji pierwszej komunii co daje razem mieszankę wybuchową .

 

W podstawówce i gimnazjum na technice mnie uczyli.

Ja nie mam na myśli kilkudziesięciu minut nauki w ramach innych zajęć , tylko normalny przedmiot który traktował by tylko o przepisach ruchu drogowego i który należało by obowiązkowo zaliczyć aby skończyć szkołę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

->Qadrat

Motorower na dowód to nie jest poroniony pomysł pod warunkiem , (...)

 

za dużo tych warunków, przynajmniej w obecnym stanie rzeczy. do podanych przez Ciebie dodałbym np. kwestie karania osób łamiących przepisy, w tym recydywy. na chwilę obecną poza zwykłym mandatem nic im nie grozi, nie mają uprawnień które można im zabrać - a karanie przez sądy jest tak kulawe, jak taniec muchy po wyrwaniu 5 nóg. nie żeby było wiele lepiej, biorąc pod uwagę ile osób jeździ bez prawa jazdy, a ile jeszcze nie powinno go również już mieć za przestępstwa drogowe

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W obecnym stanie rzeczy ewidentnie widoczna jest potrzeba posiadania uprawnień przez wszystkich, którzy jeżdżą po drogach publicznych. Mam na myśli też rowerzystów.

Destruction of the empty spaces is my one and only crime

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziggi - potrzeba to jedno , a kwestia wyegzekwowania to drugie. Co z tego że będzie wymóg posiadania karty rowerowej , jak nikt nie kontroluje rowerzystów pod tym kątem ? Dlatego uważam , że lepsza jest edukacja społeczeństwa. Oczywiście że efekty przyjdą dopiero po czasie ale gdyby do tematu ktoś podszedł kompleksowo w momencie radosnego zezwolenia na poruszanie się motorowerem niemal wszystkim , to dziś już było by sporo roczników wyedukowanych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ziggi - potrzeba to jedno , a kwestia wyegzekwowania to drugie. Co z tego że będzie wymóg posiadania karty rowerowej , jak nikt nie kontroluje rowerzystów pod tym kątem ? Dlatego uważam , że lepsza jest edukacja społeczeństwa. Oczywiście że efekty przyjdą dopiero po czasie ale gdyby do tematu ktoś podszedł kompleksowo w momencie radosnego zezwolenia na poruszanie się motorowerem niemal wszystkim , to dziś już było by sporo roczników wyedukowanych.

Ja się z Tobą zgadzam, ale jeśli ta edukacja nie będzie w żaden sposób weryfikowana (karta rowerowa/motorowerowa), to jedni się wyedukują, a inni nie.

Destruction of the empty spaces is my one and only crime

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się z Tobą zgadzam, ale jeśli ta edukacja nie będzie w żaden sposób weryfikowana (karta rowerowa/motorowerowa), to jedni się wyedukują, a inni nie.

 

Tutaj problemem nie są młode osoby, które przepisy ruchu drogowego liznęły na zajęciach w szkole i coś tam pamiętają. Tu większym problemem są osoby w wieku 60+, które nigdy nie posiadały uprawnień do prowadzenia pojazdów a z racji przepisów jeżdżą 50ccm na dowód osobisty "bo można". Może i kiedyś mieli zajęcia z przepisów o ruchu drogowym ale to było 50 lat temu i raczej za dużo się z tego nie pamięta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tutaj problemem moim skromnym zdaniem jest ułańska fantazja, absolutne przekonanie o własnej wiedzy i umiejętnościach nie poparte praktyką i faktami, lekceważenie dla wszystkiego i wszystkich w imieniu własnego widzimisię. Polacy po prostu nie znają przepisów, a nawet jak znają - zasadniczo w naturze swojej (i w swoim kraju, bo już np. na Słowacji jeżdżą inaczej) mają ich lekceważenie. to jest rzecz, która wymaga do zmiany czasu, pokolenia lub dwóch

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym raczej celował głównie w brak zrozumienia jakie są konsekwencje... I że mogą spotkać także "mnie" a nie tylko "innych"

Heartstone. Link do założenia konta z nagrodą za aktywację :)

 

https://battle.net/recruit/SGD6NTGVLV?blzcmp=raf-hs&s=HS&m=pc

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Polacy po prostu nie znają przepisów, a nawet jak znają - zasadniczo w naturze swojej (i w swoim kraju, bo już np. na Słowacji jeżdżą inaczej) mają ich lekceważenie. to jest rzecz, która wymaga do zmiany czasu, pokolenia lub dwóch

jsz

 

Moim zdaniem nasze przepisy trochę same proszą się o ich lekceważenie.

Kilka przykładów:

1. linia ciągła prawie wszędzie. Jak masz przerywaną to jest pewność, że przed tobą "lotnisko". Jako ciekawostkę podam, że w Austrii, przyzwyczajony do głupiego polskiego oznakowania kilka razy się zdziwiłem.

2. ograniczenia prędkości bez racjonalnego uzasadnienia,

3. głupie przepisy - np. pierwszeństwo dla pieszych, rowerzystów, etc. Nie chodzi mi o to, że pieszy nie może wejść na przejście, ale nie powinien tego robić przed nadjeżdżającym pojazdem, a rowerzysta bez zatrzymania z dużą prędkością na jezdnię. Pomimo sporego zaostrzenia przepisów dla kierowców, liczba wypadków z udziałem pieszych od kilku lat nie spada. Mało tego, 1/3 wypadków jest z winy pieszych!

4. zbyt duża liczba znaków drogowych - nieraz jest ich tyle, że jadąc niezbyt szybko nie zdąży się ich "odczytać",

 

Przede wszystkim brakuje myślenia i umiejętności. Przepisy i ograniczenia nie zastąpią tego. Niektóre zaś wskazują, jakby wymyślił je ktoś kto z myśleniem nie ma za wiele wspólnego - wypuszczamy na drogi ludzi nieprzygotowanych do uczestnictwa w ruchu - motorowerzystów bez żadnych uprawnień, motocyklistów bez przygotowania do jazdy motocyklem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2. ograniczenia prędkości bez racjonalnego uzasadnienia,

3. głupie przepisy - np. pierwszeństwo dla pieszych, rowerzystów, etc. Nie chodzi mi o to, że pieszy nie może wejść na przejście, ale nie powinien tego robić przed nadjeżdżającym pojazdem, a rowerzysta bez zatrzymania z dużą prędkością na jezdnię. Pomimo sporego zaostrzenia przepisów dla kierowców, liczba wypadków z udziałem pieszych od kilku lat nie spada. Mało tego, 1/3 wypadków jest z winy pieszych!

4. zbyt duża liczba znaków drogowych - nieraz jest ich tyle, że jadąc niezbyt szybko nie zdąży się ich "odczytać",

 

2. Po czesci tak, nie nalezy jednak zapominac, ze przepis dostosowany jest nie do najsilniejszego ogniwa lancucha a do jego najslabszego

 

3. Tu pojechales po bandzie. Pieszy nie musi byc szkolony aby bral udzial w ruchu drogwym. Ma wiedziec, ze jezeli nie przechodzi w miejscu oznaczonym / dozwolonym, to ma sie rozejrzec i odczekac.

 

Na przejsciu dla pieszych moze byc swieta krowa, bo to kierowcy sa szkoleni i Maja na niego uwazac. Kropka

 

Co do rowerzystow nie bede sie wwypowiadac

 

4. przyznaje racje, ale moze w tykim przypadku faktycznie nalezalo by zwolnic aby je wszystkie dostrzec. Z autopsji wiem, ze przy 50 km/h niema z tym problemow, przy 60 km/h kilka osob da jeszzce rade a przy 70 km/h est totalna klapa.

 

Polskie przepisy stworzone zostaly aby mialy luki, nie nbyly dopracowane i aby ludzie ich nie znali. Bledy sa juz w testach na PJ.

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podróżując po Europie (mało) zauważyłem dwie ciekawe kwestie:

 

1. Jak jest znak że "roboty drogowe" to faktycznie te roboty drogowe są. Nie widziałem NIGDY (chociaż jakimś mega podróżnikiem nie jestem, może miałem fart) żeby był znak o robotach, zwężeniu czy czymś takim i rzeczywiście zagrożenia o którym mówił znak nie było. Tymczasem u nas, to jest norma. Zwężenie - kilka dni temu było, znaki zostały. Roboty drogowe - już zakończone, ale znak dalej jest. Uwaga roboty drogowe - tak ale od 7 do 15, potem nikogo nie ma, ruch normalnie, ale znak jest. Na zachodzie widywałem wielokrotnie jak po zakończeniu danego dnia robót drogowych, jeśli ruch wracał do normy to znaki były pakowane na samochód i znikały do dnia następnego. Jak więc u nas poważnie traktować znaki o zagrożeniach skoro w połowie wypadków są nieprawdziwe. Sprawia to że po jakimś czasie te znaki się ignoruje.

 

2. Np w Austrii. Ograniczenia prędkości inne w czasie deszczu, inne w czasie pogody "normalnej". Tymczasem najczęściej jest tak że 40km/h w śniegu, deszczu, w nocy, za dnia, w lecie w słoneczną pogodę - czy ktoś uważa że 40km/h w śniegu jest tak samo bezpieczne jak 40km/h na suchej drodze w słoneczny dzień?

Edytowane przez 4jku

Heartstone. Link do założenia konta z nagrodą za aktywację :)

 

https://battle.net/recruit/SGD6NTGVLV?blzcmp=raf-hs&s=HS&m=pc

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

2. Po czesci tak, nie nalezy jednak zapominac, ze przepis dostosowany jest nie do najsilniejszego ogniwa lancucha a do jego najslabszego

 

3. Tu pojechales po bandzie. Pieszy nie musi byc szkolony aby bral udzial w ruchu drogwym. Ma wiedziec, ze jezeli nie przechodzi w miejscu oznaczonym / dozwolonym, to ma sie rozejrzec i odczekac.

 

Na przejsciu dla pieszych moze byc swieta krowa, bo to kierowcy sa szkoleni i Maja na niego uwazac. Kropka

2. To jest oczywiste, ale u nas takie same ograniczenia prędkości stawia się w skrajnie różnych miejscach i głównie bez sensu. To samo dotyczy innych znaków. Kierowcy są przyzwyczajeni że wszędzie to jest bez sensu i na to leją, a potem jak raz na 5 lat ktoś oleje znak akurat przypadkowo postawiony zasadnie, to jest tragedia...

Jest wiele miejsc, gdzie bez żadnego wysiłku można jechać z dwukrotnie większą prędkością (łuki, zakręty, zwężenia) więc jeśli te ograniczenia dotyczą najsłabszych kierowców, to znaczy że z nimi coś jest nie tak. Chłopaki z ProMotora mówili mi o egzaminie praktycznym A we Francji. Tam jest ponoć trasa do przejechania, która oprócz tego że bezbłędnie, musi być przejechana w ograniczonym czasie. Może to jest właściwa droga, a nie ciągłe równanie wszystkich w dół do poziomu największych głąbów?

3. Piesi powinni mieć uprzywilejowaną pozycję na drodze, ale bez przesady. Teraz cała odpowiedzialność spoczywa na kierowcach i nawet jak pieszy coś odpierdoli, to odpowiada i tak kierowca. No i będzie jeszcze gorzej. Np wtargnięcie na pasy. Stoi sobie ktoś tyłem do przejścia, a potem odwija się biegiem na pasy i wpada w bok przejeżdżającego samochodu. Czyja wina? Jakiś czas temu omijałem autobus stojący na przystanku. Zza autobusu wybiegł mi dzieciak, który był tak rozpędzony że pomimo tego że zatrzymałem się w miejscu, to wpadł mi na przedni błotnik. Nic się nie stało, ale pomyśl co by było jakby sobie ten głupi łeb rozbił na moim zatrzymanym samochodzie? Jeszcze bym mu bulił za wstawienie wybitych zębów, a przecież zachowałem ostrożność, dostosowałem prędkość i zareagowałem w porę.

 

2. Np w Austrii. Ograniczenia prędkości inne w czasie deszczu, inne w czasie pogody "normalnej". Tymczasem najczęściej jest tak że 40km/h w śniegu, deszczu, w nocy, za dnia, w lecie w słoneczną pogodę - czy ktoś uważa że 40km/h w śniegu jest tak samo bezpieczne jak 40km/h na suchej drodze w słoneczny dzień?

Prędkość maksymalna nie oznacza że zawsze możesz z taką jechać. U nas mają w dupie to, czy znak da Ci właściwą informację jak szybko masz jechać. Wszystko po to, że jak już coś się stanie to ma wyjść że jechałeś za szybko i wina jest Twoja. Jest to też argument za kontrolami prędkości i łupieniem ludzi mandatami, bo jak się wszędzie podaje nadmierną prędkość jako przyczynę, to statystyki ładniej wyglądają.

Destruction of the empty spaces is my one and only crime

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki z ProMotora mówili mi o egzaminie praktycznym A we Francji. Tam jest ponoć trasa do przejechania, która oprócz tego że bezbłędnie, musi być przejechana w ograniczonym czasie. Może to jest właściwa droga, a nie ciągłe równanie wszystkich w dół do poziomu największych głąbów?

 

dokładnie. KS kiedyś pisał kiedy szkoli w mieście, to prędkościomierz w dobrych warunkach ma pokazywać (ograniczenie 50kmh) 48-51, jeśli mnie pamięć nie myli. a u nas - standardem jest jazda przez kursanta 30 na 50-tce, i dla instruktorów to jest ok. potem na egzaminie też. a potem jedzie taka łajza na drogę publiczną i nie potrafi jechać zgodnie z ograniczeniem (już nie mówię, że jak wszyscy, czyli nieco szybciej); a nie daj bóg warunki się pogorszą. kilka dni temu jechałem przez lekkie górki z sącza (przez wysokie, jak ktoś ma orientację): ślisko nie było, chociaż droga wilgotna, trochę mgły. 30, a przy mocniej ograniczonej widoczności 20kmh to był standard! 1/3 kierowców po czymś takim jak dla mnie winna stracić uprawnienia, z racji kompletnego braku umiejności radzenia sobie na drodze. ja rozumiem, że paręnaście lat temu jak w totalnej śnieżycy droga sącz/ myślenice wydłużyła mi się raptem o 10min, to była jazda wariata (ale nie idioty), ale bez przesady - trochę mgły i połowa ludzików za kółkiem prawie staje

 

poza tym w całości zgadzam się z uwagami Motocyklisty (na motocyklu), a zainteresowanym profesjonalną opinią polecam peryskop drogowy

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

we Francji. Tam jest ponoć trasa do przejechania, która oprócz tego że bezbłędnie, musi być przejechana w ograniczonym czasie. Może to jest właściwa droga, a nie ciągłe równanie wszystkich w dół do poziomu największych głąbów?

 

3. Piesi powinni mieć uprzywilejowaną pozycję na drodze, ale bez przesady. Teraz cała odpowiedzialność spoczywa na kierowcach i nawet jak pieszy coś odpierdoli, to odpowiada i tak kierowca. No i będzie jeszcze gorzej. Np wtargnięcie na pasy. Stoi sobie ktoś tyłem do przejścia, a potem odwija się biegiem na pasy i wpada w bok przejeżdżającego samochodu. Czyja wina? Jakiś czas temu omijałem autobus stojący na przystanku. Zza autobusu wybiegł mi dzieciak, który był tak rozpędzony że pomimo tego że zatrzymałem się w miejscu, to wpadł mi na przedni błotnik. Nic się nie stało, ale pomyśl co by było jakby sobie ten głupi łeb rozbił na moim zatrzymanym samochodzie? Jeszcze bym mu bulił za wstawienie wybitych zębów, a przecież zachowałem ostrożność, dostosowałem prędkość i zareagowałem w porę.

 

Siggi, nie wiem jak jest we Francji z egzaminem kat. A ale szczerze owiac nie berdzo chce mi sie w ta Historie wierzyc. Najwyzszy dla mnie poziom egzaminow ma chyba Norwegia tam egzaminatorzy to prawdziwy Hardcore ! ( wsiadaja na motocykl z kursantem ) Przejechanie jakiejs trasy w danym czasie to raczej paranoja, bo przy jakimkolwiek zatorze bogu ducha winny Kursant oblewa.

 

Co do ieszych to powiem Cito tak. jest to i do ogarniecia i do przestrzegania. Tyle, ze w PL jest to naprawde ciezkie.

 

Dlaczego ?

 

Bo

 

1. Jest zyt duza ilosc przejsc dla pieszych umieszczona w zlym / niewidoczynm miejscu

 

2. Przejscia dla pieszych sa pozaslaniane drzewami czy innymi kioskami ruchu.

 

Dojezdzajac o Autobusu juz wczesniej trzeba patrzec pod kola tegorz autobusu, czy nie widac tam nogi kogos kto za tym autobusem stoi.

Ja bardzo dobrze kumam, ze prawidlowe zachowanie jest upierdliwe ( dla Was w PL ) ale w innych krajach jest to tratowane inaczej.

 

W Szwajcari za przejechanie przed pieszym ktory stoi na pasach przejscia dla pieszych jest calkiem spora kara pieniezna - tam jakos rozjechan pieszego na przejsciu niema.

 

W Niemczech tez sie to z regoly nie zdarza, a w PL ?

 

Kiedys na egzaminie mialem sytuacje jak z bajki, stala staruszka 2 m od kraweznika do przejscia, siatka na chodniku, ona zgieta i czegos szukala.

( dojezdzajac zalal mnie juz zimny pot wiedzialem jak sie skonczy ) W momencie gdy Kursant byl krotko przed nia, babcia wziela siatke do reki, wyprostowala sie i zrobila krok do przodu w strone przejscia, no i bylo pozamiatane !

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KS, w Krakowie często spotykam się z ludźmi rozmawiającymi przed pasami. Stoją jak krowy i gadają, zatrzymujesz się i... I nic, gadają dalej bo wcale nie chcą przechodzić. Albo jak obok przystanku autobusowego/tramwajowego jest przejście to często czekający ludzie stoją przy samym przejściu. Domyśl się który chce przejść a który tylko stoi.

Heartstone. Link do założenia konta z nagrodą za aktywację :)

 

https://battle.net/recruit/SGD6NTGVLV?blzcmp=raf-hs&s=HS&m=pc

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...