Skocz do zawartości

lr1
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

No i stało się. Po ośmiu latach jeżdżenia na motocyklu, kolana odmawiają posłuszeństawa.

Gdy rozpoczynałem przygodę z motocyklem, gdzieś tam się czytało... gdzieś tam się słyszało, jak starsi mówili, radzili, chroń swoje kolana przed chłodem, bo na starość to odczujesz. Wtedy myślałem: "starość"... kiedy to będzie? Możliwe że nie dożyję, a jak dożyję to i tak będzie mnie bolało w tylu miejscach, że kolana będą akurat najmniejszym zmartwieniem. A może medycyna już w tych czasach będzie ne tyle zaawansowana, że kolana będzie dało się bez problemu wyleczyć tabletkami.

Nie sądziłem że ta "starość" dopadnie mnie w wieku 31 lat. I naprawdę jest niewesoło. Zaczęło się od bólu po przejażdżce około 50 kilometrowej, i ból już pozostał. Był sierpień, było ciepło, jechałem w przewiewnych spodniach, i nic nie wskazywało na to że przewianie kolan tamtejszego dnia, będzie miało negatywny wpływ na dalsze moje życie. Oczywiście stawy kolanowe nie odmówiły mi posłuszeństwa po tym jednokrotnym przewianiu. Jazda w zimie, przy temperaturze około 5 stopni (choć sporadycznie, ale jednak), brak ocieplaczy na kolana, wiosną zawsze tylko jeansy itd. No więc w owym sierpniu stawy kolanowe odmówiły posłuszeństwa. Jest druga połowa stycznia, a ja dzień w dzień czuje "że mam kolana". Niestety nie dają mi o sobie zapomnieć. Ciągły ból (jeszcze nie tak bardzo mocny na szczęście, choć pewnie najlepsze dopiero przede mną), "mrówki" w kolanach, szybkie męczenie stawów kolanowych w trakcie chodzenia, stania, to tylko niektóre dolegliwości z którymi się muszę dzień w dzień zmagać. I to przy dość młodym moim wieku. Co będzie za 10, 15, 30 lat skoro już teraz podnoszę się z siedzenia jak inwalida, gdzie więcej używam mięśni rąk niż nóg, chodzę jak by mi ktoś na stałe usztywnił nogi, w kolanach co trzeci krok wydobywa się trzask, i jakby minimalne przemieszczenie stawu. Przy schodzeniu ze schodów, to bardziej ręce idą trzymając się poręczy, niż nogi stąpając po stopniach itd, końca nie widać. W tej chwili rozważam bardzo poważnie zaprzestać definitynie czegoś, co kocham. Sprzedać motocykl, i nigdy więcej nie rozkoszować się jazdą. Co się stało, to już się nie odstanie. Trzeba przyzwyczaić sie do towarzyszącego dzień w dzień bólu. A wystarczyło należycie dbać o kolanka w trakcie jazdy w zimniejsze dni. Nie tłumaczyć sobie tego w ten sposób, że nic mnie nie boli w trakcie jeżdżenia w chłodne dni, więc nic mi nie będzie. Kolana nie dadzą o sobie znać na początku, tylko to się nawarstwia. Z początku jeśli pobolą, to przez dzień, dwa. Ale kiedyś przychodzi taki czas jak w moim przypadku, że pojawia sie ból, i już nie ustępuje. Lekarze - bo byłem u nich, a jakże - popatrzą, postukają, pocmokają, przepiszą jakieś tabletki, maści, i na tym się kończy. Lecz trudno mieć do nich pretensje, skoro na własną prośbę znalazłem się w stanie, w jakim jestem. Może gdyby ktoś kiedyś napisał o problemie przewianych kolan na motocyklu w bardziej "drastyczny sposób", to dało by mi to do myślenia, i nie popełniał bym takiej bezmyślności. Mam nadzieję że ten post przyczyni się do tego, że chociaż jedna osoba zmieni podejście do ochrony swojego organizmu. Nie popełniajcie tego samego błędu co ja. Nie myślcie że ciało jest odporne, że kiedyś na starość wyjdzie zaniedbanie na zdrowiu, ale jeszcze nie teraz. Bo ja jestem przykładem tego że moja głupota wyszła teraz, w nie tak odległej przyszłości odkąd zacząłem swoją przygodę z motocyklem, i przez tą głupotę skutki, trwają, i będą się pogłębiać niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i stało się. Po ośmiu latach jeżdżenia na motocyklu, kolana odmawiają posłuszeństawa.

Gdy rozpoczynałem przygodę z motocyklem, gdzieś tam się czytało... gdzieś tam się słyszało, jak starsi mówili, radzili, chroń swoje kolana przed chłodem, bo na starość to odczujesz. Wtedy myślałem: "starość"... kiedy to będzie? Możliwe że nie dożyję, a jak dożyję to i tak będzie mnie bolało w tylu miejscach, że kolana będą akurat najmniejszym zmartwieniem. A może medycyna już w tych czasach będzie ne tyle zaawansowana, że kolana będzie dało się bez problemu wyleczyć tabletkami.

Nie sądziłem że ta "starość" dopadnie mnie w wieku 31 lat. I naprawdę jest niewesoło. Zaczęło się od bólu po przejażdżce około 50 kilometrowej, i ból już pozostał. Był sierpień, było ciepło, jechałem w przewiewnych spodniach, i nic nie wskazywało na to że przewianie kolan tamtejszego dnia, będzie miało negatywny wpływ na dalsze moje życie. Oczywiście stawy kolanowe nie odmówiły mi posłuszeństwa po tym jednokrotnym przewianiu. Jazda w zimie, przy temperaturze około 5 stopni (choć sporadycznie, ale jednak), brak ocieplaczy na kolana, wiosną zawsze tylko jeansy itd. No więc w owym sierpniu stawy kolanowe odmówiły posłuszeństwa. Jest druga połowa stycznia, a ja dzień w dzień czuje "że mam kolana". Niestety nie dają mi o sobie zapomnieć. Ciągły ból (jeszcze nie tak bardzo mocny na szczęście, choć pewnie najlepsze dopiero przede mną), "mrówki" w kolanach, szybkie męczenie stawów kolanowych w trakcie chodzenia, stania, to tylko niektóre dolegliwości z którymi się muszę dzień w dzień zmagać. I to przy dość młodym moim wieku. Co będzie za 10, 15, 30 lat skoro już teraz podnoszę się z siedzenia jak inwalida, gdzie więcej używam mięśni rąk niż nóg, chodzę jak by mi ktoś na stałe usztywnił nogi, w kolanach co trzeci krok wydobywa się trzask, i jakby minimalne przemieszczenie stawu. Przy schodzeniu ze schodów, to bardziej ręce idą trzymając się poręczy, niż nogi stąpając po stopniach itd, końca nie widać. W tej chwili rozważam bardzo poważnie zaprzestać definitynie czegoś, co kocham. Sprzedać motocykl, i nigdy więcej nie rozkoszować się jazdą. Co się stało, to już się nie odstanie. Trzeba przyzwyczaić sie do towarzyszącego dzień w dzień bólu. A wystarczyło należycie dbać o kolanka w trakcie jazdy w zimniejsze dni. Nie tłumaczyć sobie tego w ten sposób, że nic mnie nie boli w trakcie jeżdżenia w chłodne dni, więc nic mi nie będzie. Kolana nie dadzą o sobie znać na początku, tylko to się nawarstwia. Z początku jeśli pobolą, to przez dzień, dwa. Ale kiedyś przychodzi taki czas jak w moim przypadku, że pojawia sie ból, i już nie ustępuje. Lekarze - bo byłem u nich, a jakże - popatrzą, postukają, pocmokają, przepiszą jakieś tabletki, maści, i na tym się kończy. Lecz trudno mieć do nich pretensje, skoro na własną prośbę znalazłem się w stanie, w jakim jestem. Może gdyby ktoś kiedyś napisał o problemie przewianych kolan na motocyklu w bardziej "drastyczny sposób", to dało by mi to do myślenia, i nie popełniał bym takiej bezmyślności. Mam nadzieję że ten post przyczyni się do tego, że chociaż jedna osoba zmieni podejście do ochrony swojego organizmu. Nie popełniajcie tego samego błędu co ja. Nie myślcie że ciało jest odporne, że kiedyś na starość wyjdzie zaniedbanie na zdrowiu, ale jeszcze nie teraz. Bo ja jestem przykładem tego że moja głupota wyszła teraz, w nie tak odległej przyszłości odkąd zacząłem swoją przygodę z motocyklem, i przez tą głupotę skutki, trwają, i będą się pogłębiać niestety.

 

Super maszyna. Wątpię abyś zdołał zerwać z nią. Jest coś co w imię miłości dla kochanego warkotu silnika możesz uczynić. Zapewne nie lubisz babskich porad a jednak... Sorry. No więc zostań morsem. Zimowe kąpiele to nie tylko wygłupy przebranych bab w zielonych perukach i chłopów w kretyńskich czapeczkach. Jest to ciekawe wyzwanie dla człowieka w każdym wieku. Systematyczne zanurzanie się w lodowatej wodzie sprawia, że zażywasz adrenaliny w sporej dawce i wzmacniasz swoje ciało. Jest pewna przewrotna subtelność w takowym moczeniu się. Bowiem w wodzie obezwładnia Cię chłód, ciało aż boli od zimna i czujesz tzw. szpileczki na skórze. Można wytrzymać. Po wyjściu z wody i tzw. trzepotaniu ciała szybka rozgrzewka. Jesteś w stanie zapanować nad chłodem który atakuje z ogromną siłą właśnie po wyjściu z jeziora. Chłód skumulowany w organiźmie zamienia się powoli w ciepło. Właśnie to ciepło jest tak idealne, że żadna maść, żadna tabletka nie dorówna. Ciało zaczyna się w sposób doskonały rozgrzewać i samoistnie usuwa bóle. Przez morsowanie masz szansę dojść do zdrowych stawów. Po prostu wchodzisz do wody i wyrzucasz z piersi dziki okrzyk „ mamusiu za co!!!”. He he he. Pozdrawiam :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd pewność, że to z powodu jazdy na moto bez odpowiedniego ubrania? Jazda w jeansach z wielu powodów jest głupotą, ale kolana możesz mieć chore z różnych przyczyn. Byłeś u lekarza? Postawił diagnozę? Jeśli tak, to zwykle można podjąć jakieś leczenie. Więc je podejmij.

 

A swoją drogą, zawsze jazda bez odpowiedniego ubioru na moto źle się kończy.....

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem u jakich lekarzy byłeś, ale polecam wizytę u ortopedy jeśli jeszcze nie dostałeś skierowania od rodzinnego. Widzę że traktujesz całą sprawę jako przegraną, "stało się, nie ma odwrotu", ale można się rehabilitować i poprawić stan kolan. Sam od roku borykam się z bólem kręgosłupa, a było podobnie jak u Ciebie. Kiedyś po kilkugodzinnym dłubaniu przy moto pobolał parę dni i przestał, ale w końcu doszło do tego że boli cały czas. Teraz co pół roku chodzę na zabiegi w kriokomorze (NFZ finansuje 20 zabiegów w roku czyli 2 razy po 2 tygodnie), do tego ćwiczę w domu i jest lepiej. Oczywiście muszę się pilnować cały czas żeby się nie garbić, chodzić ze ściągniętymi łopatkami i "wypiętą klatą" ;), w pracy siedzieć prosto w krześle, ćwiczyć regularnie itd., i tak pewnie do końca życia, ale jak są efekty to i motywacja lepsza. Sam zastanawiam się nad tym co napisała qubusia, czyli zostaniem morsem, bo to pewnie ma takie same efekty jak kriokomora, ale szczerze mówiąc trochę mnie to przeraża :). W każdym razie nie ma co się poddawać tylko wziąć się do roboty ;). Powodzenia.

Why... So... Serious

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem u jakich lekarzy byłeś, ale polecam wizytę u ortopedy jeśli jeszcze nie dostałeś skierowania od rodzinnego. Widzę że traktujesz całą sprawę jako przegraną, "stało się, nie ma odwrotu", ale można się rehabilitować i poprawić stan kolan. Sam od roku borykam się z bólem kręgosłupa, a było podobnie jak u Ciebie. Kiedyś po kilkugodzinnym dłubaniu przy moto pobolał parę dni i przestał, ale w końcu doszło do tego że boli cały czas. Teraz co pół roku chodzę na zabiegi w kriokomorze (NFZ finansuje 20 zabiegów w roku czyli 2 razy po 2 tygodnie), do tego ćwiczę w domu i jest lepiej. Oczywiście muszę się pilnować cały czas żeby się nie garbić, chodzić ze ściągniętymi łopatkami i "wypiętą klatą" ;), w pracy siedzieć prosto w krześle, ćwiczyć regularnie itd., i tak pewnie do końca życia, ale jak są efekty to i motywacja lepsza. Sam zastanawiam się nad tym co napisała qubusia, czyli zostaniem morsem, bo to pewnie ma takie same efekty jak kriokomora, ale szczerze mówiąc trochę mnie to przeraża :). W każdym razie nie ma co się poddawać tylko wziąć się do roboty ;). Powodzenia.

U lekarza ortopedy oczywiście byłem. Zastanawiam się czy nie iść prywatnie do innego. Ortopeda u którego byłem podtrzymał tylko to co przepisał mi rodzinny, tzn. brać tabletki, iść na lasero i dźwiękoterapię (która jak się zdążyłem dowiedzieć, tak naprawdę jeszcze nikomu nie pomogła), i stwierdził że nic więcej na razie zrobić nie można. Zresztą nie napisałem tego posta żeby się jakoś wyżalić, i pokazać światu jak to bardzo zostałem przez los skrzywdzony. Niektórzy są skazani na wózek inwalidzki, lub leżą patrząc cały dzień w ścianę, i to jest dopiero problem. Mi mam nadzieję jeszcze daleko do takiego stanu rzeczy. Tak jak tytuł postu "ku przestrodze" miałem na celu chociaż w niewielkim stopniu uświadomienie nieuświadomionych, o konsekwencjach dla kolan jakie mogą być w przypadku jeżdżenia w chłodne dni bez odpowiednich ocieplaczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hop hop. I nikt nie chce zaliczyć kąpieli w jeziorze... . Same korzyści z tego płyną. W komorze krio... eee tam, nie zażywa się ruchu, żadna frajda. Komora nie sprawia doznania euforii czyli relaksu psychicznego. A kąpiel no, to jest to, naprawdę odświeża umysł, napawa optymizmem i radością. Zanurzenie w jeziorze w grupie to świetny sport. Poza tym takie kąpiele odmładzają, a więc na pewno i leczą. Można wyzbyć się bólu nie tylko kolan ale i kręgosłupa zarazem. Świetny sposób na dobrą kondycję. Tego żaden lekarz nie odradzi. Łykanie tabletek nikomu nie wyszło na dobre. :dry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łatwo Tobie pisać, bo kobietom chyba łatwiej wychodzi zanurzenie, mężczyznom nawet w lecie najtrudniej zamoczyć jajka a przy minusowej temperaturze to już sobie nie wyobrażam. Ale podziwiam :)

 

Przy intensywnej jeździe w zimie kiedyś rzuciło mi się na ramiona - tragedia jak w nocy czuć jakby ktoś wykręcał ręce w drugą stronę.

Wtedy starałem się wykręcać ręce w różne strony, bolało podczas tego jeszcze bardziej ale po zaprzestaniu dalej bolało ale na znośnym poziomie.

Na szczęście po kilku dniach tortur przeszło.



Tak p.s.

qubusia a wszyscy mogą się tak kapać, nie grozi szok termiczny albo zatrzymanie serca czy coś?

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Śpiwor - zawsze, jak się wchodzi do wody, głównie latem, trzeba się najpierw "natrzeć" wodą - twarz, kark i okolice serca, aby uniknąć szoku termicznego. Zimą, co oczywiste, różnce temperatur między powietrzem a wodą są znaczniee mniejsze, ale zawsze należy się oswoić.

 

P.S. dlatego, m.in. taką głupotą są skoki do wody.

Edytowane przez piórko

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pragnę aby powiało fanatyczną formą zachęty. Tak po prostu odezwałam się, gdyż ćwiczę kąpiele i słyszę co mężczyźni opowiadają, co kto doświadczył i z jakich wyszedł opresji. Chęć do kąpieli trzeba mieć w głowie. Namowa nic nie pomoże. Zaczynałam nieśmiało, sama z siebie postanowiłam zacząć te praktyki. Uznałam, że przyszedł na mnie czas. Przyuważył mnie gospodarz ośrodka nad jeziorem i polecił tutejszych morsów i tak to się zaczęło... Grupa i własna intuicja są w stanie wiele rozwinąć. Jest w tym odrobina szaleństwa, która może wyjść na dobre. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za późno ;)

Poczytałem trochę http://pl.wikipedia.org/wiki/Mors_(cz%C5%82owiek) , pooglądałem zdjęcia https://www.google.pl/search?q=morsy&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=TiPcUpGUE8fnswaU0YDIBw&ved=0CC0QsAQ&biw=1280&bih=683

i filmiki, i myślę, że to świetna sprawa i muszę kiedyś spróbować choć raz.

Strach przed nieznanym plus nowe hardcorowe doświadczenie - związane z tym uczucie musi być świetne :)

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...