Skocz do zawartości

6 runda WMMP


Sherman
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Na 50%, bo drugą deskę mam firmy Mistral ;)

 

Wieści na gorąco:

 

Rookie 600 totalna walka, wyprzedzanie na wejściu do dużej patelni, jazda uślizgami i Rinas wpada na metę jako 12, a Sikor po niezbyt udanym starcie jako 13. Przebijał się i walczył dzielnie, bo startowało aż 18 zawodników! Chłopaki fajne czasy robili na wyścigu, ale niech sami piszą :)

Ja w Rookie 1000 cisnąłem ile mogłem i okazało się, że ukończyłem na 11 miejscu (na 20), przy okazji wykręciłem 1.44 ;) Chłopaki opiszą wrażenia, natomiast ja powiem krótko: jazda uślizgami ponad 150 km/h i darcie setami o asfalt na Dużej Patelni to jest to :) :) :)

 

W tej chwili Rinas ciśnienie w drugiej klasie, także emocje mega i czekamy na kolejność na mecie :)

Edytowane przez Sherman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sherman jesteś wielki. Niedalej jak rok temu jak czytałęm Twoje posty to myślałem "kupił by se chłopok rower" a teraz wyrosłeś na prawdziwego Asa. Asa przez duże A. 1.44 rzuca na kolana. Gratulacje dla was wszystkich. Jak znam życie Rinas na proste wychodził tradycyjnie na gumie ;)

"Leję na fałki i śmierdzące cwajtakty"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No gratulacje, ciesze się, że się skończyło bez większych niemiłych przygód, bo lękałam się nieco, że któryś ciśnienia nie wytrzyma...

Mam nadzieję, że do przyszłego sezonu Wam nie przejdzie i jak się nie udało na zamknięcie, to za rok na otwarcie WMMP przyjadę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rinas w ostatnim wyścigu na ostatnich okrążeniach wytrzymał ciśnienie. Gościu jadący na czwartej pozycji dogonił go i na Sławiniaku opóżnił mocno hamowanie, byłem przekonany że się nie zmieści (stałem tam akurat z Sikorem i to widzieliśmy). Rinas wytrzymał i na wyjściu miał lepszą linię i opanował sytuację potem nie widzieliśmy co się dalej dzieje ale na mecie odetchneliśmy bo widzieliśmy jak wpada trzeci. Wielkie gratulacje. Mam nadzieję że jak chłopaki się dzisiaj trochę ogarną to coś napiszą od siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodam, że w wyścigu Pretendent konkurencja Rinasa była następująca: dobrze wypasiony R1 obsługiwany przez Grandysów i "dobrze wyglądający" gixer 750...

 

W ogóle "zespołowo" dziękujemy za wsparcie i obecność forumowych "ludków" :notworthy: - poza tym naprawdę fajnie jest wykorzystać w praktyce np. radę Thoedora, który zawsze pisał o patrzeniu bardzo daleko w winklu. Potwierdzenie tej rady przez Bartka Lewandowskiego ("na lewym zakręcie pod dębami masz patrzeć aż na wejście pod mostek i nigdzie indziej, bo zjebiesz ten zakręt na 100%") dało mi to, że w końcu zacząłem ten winkiel cisnąć praktycznie bez ujmowania, na lekkim "drifcie". Wyścig jechałem ostatecznie na seryjnym wydechu i dziwnym zestawie opon - z przodu slick pirelli superbike, a tyłu Dunlop D211 w mieszance Medium (nie żebym miał inną, taka się trafiła ;)).

 

To skrobnę krótką relację z wyścigu :): przebieg samego wyścigu Rookie 1000 to dla mnie negatywne nastawienie przed startem, bo jak na starcie zobaczyłem 20 fajnych maszyn dosiadanych przez ludzi, którzy po prostu potrafią tym operować, to sobie pomyślałem "I co ja robię tu?". Ruszenie do okrążenia rozgrzewającego wyszło normalnie, czyli ruszałem jak zawsze w mieście na światłach, bo inaczej nie umiem. Zrobiliśmy jedno kółko, na którym miałem wrażenie, że ciężko mi utrzymać tempo innych, a przecież to dopiero warm-up... ustawiliśmy się na polach (oczywiście pomyliłem pola, bo nie mają numeracji :)) i czekamy na światło. Jak zgasło czerwone, to tradycyjnie wykonałem "procedurę ruszania" - gazu tyle co nic, lewą klamkę puszczam lekko dwoma palcami i czekam, aż sprzęgło się przestanie ślizgać (mam coś skaszanione w nim, bo jak wkręcę silnik na zbyt wysokie obroty, to szarpie i gaśnie przy ruszaniu). Dobra, sprzęgło "złapało", to odwijam manetę, moto wstaje na koło wyżej niż bym chciał, więc lekko odejmuję gaz, ale trzymam i przepinam w locie na 2. bieg. Udaje mi się zachować mniej więcej pozycję startową, więc nie jest źle, w Dużą Patelnię wpadam razem z innymi, blisko wewnętrznej i przeciskam się od razu o jakieś 1-2 miejsca do przodu. Wrażenie niesamowite - wszędzie ludzie! Jedziemy stłoczeni, koło w koło, nic tylko się modlić, żeby ktoś nie zrobił czego głupiego... Na wyjściu z Patelni staram się od razu trzymać lewą, co się opłaca przy hamowaniu do zakrętu Sławińskiego, bo większość ludzi atakuje ten zakręt tradycyjną linią, a ja mam czysty tor po wewnętrznej, więc później hamuję i łykam kolejnych :) Następne kółko to jeszcze wyprzedzanie na wejściu w Małą Patelnię, gdzie stosuję ten sam patent, co wcześniej - napieram do oporu linią bliską wewnętrznej, opóźniam heble i wchodzę tuż przed gościem, który składa się do zakrętu od zewnątrz. Podobny patent robię na szybkich zakrętach "niemieckich", bo udaje mi się przyatakować kolesia po wewnętrznej i wbijamy się w zakręt równocześnie. Prędkość około 150-160 km/h, bo wysoko rozkręcony 3. bieg. Pamiętam o tym, żeby mu zostawić miejsce, ale koleś chyba się przestraszył, że wyjdę szeroko i odpuszcza. Następne 2-3 kółka próbuję utrzymać tempo szybszej grupki, która ucieka przede mną. Mam mega zajawkę, bo wciąż widzę pierwszych zawodników jadących w czele stawki, co mi dodaje +10 punktów do szybkości i wczesuję się pod mostek z minimalnym hamowaniem, na 3. biegu, ze wzrokiem wbitym w... mostek :) Skoro im gumy trzymają, to i mi wytrzymają! W utrzymaniu pozycji pomaga mi trochę żółta flaga, która wisi przez 2 okrążenia w miejscu wypadku, bo mogę trochę zmniejszyć do nich dystans. Jednak Ci ludzie są po prostu lepsi, odchodzą mi w kilku miejscach, w których zawsze robiłem błędy - na ostatnim zakręcie, w który ciągle za wolno wchodzę i na wejściu do Dużej Patelni, w którą zaczynam za wcześnie hamować...

Jeszcze jedna fajna rzecz się zdarza koło 7 okrążenia - ze względu na brak informacji o tym, czy konkurenci są tuż za moimi plecami, każdy zakręt ścinam tak, żeby mi nikt nie wszedł "pod pachę". Ale w końcu nie wytrzymuję i próbuję się obrócić, żeby zobaczyć. Kiedy to robię? Na prostej start-meta, przy prędkości ok. 250 km/h... w efekcie dobrze dopasowany kask obraca mi się prawie o 90 stopni na głowie, ja w śmiech i próbuję go lewą ręką ustawić w dobrym położeniu ;) Po przejechaniu linii mety obracam się dopiero na spokojnie i nie widzę nikogo, także niepotrzebnie cisnąłem...

 

Jak zwykle po kolejnym wypadzie na tor wiele kolejnych wniosków. Trzeba pracować nad fragmentami toru, a nie nad całym torem. Na speed-day jechać z założeniem, że teraz będę się uczył np. ostatniego zakrętu i dużej patelni. A nie jeżdżenie jak małpa wokół trzepaka. Kolejna sprawa to przygotowanie motocykla. Rollgaz musi być jeszcze krótszy, bo ciągle niewygodnie odwijać na maxa, sprzęt musi mieć więcej koni. Wtedy realne będzie wbicie się w pierwszą 5-7 klasy, jestem tego pewny. Kondycyjnie jestem ok, muszę tylko pamiętać o tym, żeby odpoczywać w wybranych miejscach toru - na Dużej patelni można leżeć wygodnie na zbiorniku, na prostej start-meta można oprzeć kask o zbiornik i odsapnąć, na ostatnim zakręcie też można leżeć na zbiorniku lewą ręką i się wyluzować...

Edytowane przez Sherman
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...