Marcino Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Moim zdaniem instruktor siedząc za kursantem w sytuacji realnego zagrożenia niewiele jest w stanie zrobić, najwyżej może starać się położyć moto kiedy widzi że może dojść do zderzenia. Kiedy kursant widzi że może dojść do wypadku to albo zacznie gwałtownie hamować albo wskutek stresu nie będzie w stanie wykonać żadnego działania i będzie kurczowo trzymać kierownicę, utrudniając jeszcze bardziej reakcję instruktora. Sądzę że jedynym realnym rozwiązaniem byłoby prowadzenie kursanta między dwoma pojazdami instruktorskimi, które z przodu i z tyłu byłyby w stanie chronić kierującego przed najechaniem przez innych uczestników ruchu. Oczywiście takie rozwiązanie generuje dodatkowe koszty ale w końcu bezpieczeństwo jest najważniejsze. Taa, już to sobie wyobrażam, jak kursant włącza się do ruchu, bądź dajmy na to wyjeżdża z drogi podporządkowanej. No i jak sobie wyobrażasz to "osłanianie"? Chyba jakiś balon by trzeba utworzyć wokół niego. Po prostu przeświadczenie, że instruktor/zy będąc w innym/innych pojeździe/pojazdach są w stanie osłonić kursanta jest mylne i zgubne, bo zawsze znajdzie się sytuacja, gdzie kursant nie będzie mógł być przez nich osłonięty. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
andzej Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Nie ma złotego środka do nauki kursanta na motocyklu każda metoda będzie miała wiele wady i zalety. Uczymy się poruszać motocyklem czy samochodem przez całe swoje życie i tak popełniamy mnóstwo błędów na drodze. Problem polega na tym , że nie każdy z nas chce się do tego przyznać , że popełnia błędy na drodze. Weryfikacja naszych umiejętności będzie trwała przez całe nasze życie i na końcu naszej drogi dojdziemy do wniosku , że nie wiele umiemy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Hero Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 (edytowane) Taa, już to sobie wyobrażam, jak kursant włącza się do ruchu, bądź dajmy na to wyjeżdża z drogi podporządkowanej. No i jak sobie wyobrażasz to "osłanianie"? Chyba jakiś balon by trzeba utworzyć wokół niego. Po prostu przeświadczenie, że instruktor/zy będąc w innym/innych pojeździe/pojazdach są w stanie osłonić kursanta jest mylne i zgubne, bo zawsze znajdzie się sytuacja, gdzie kursant nie będzie mógł być przez nich osłonięty. Oczywiście że może się wszystko wydarzyć, ale zawsze to byłoby zminimalizowanie ryzyka wypadku, zresztą masz jakąś lepszą receptę ? Może po prostu powinny kursy być tylko i wyłącznie na symulatorach ? Tak jak w przypadku szkolenia pilotów wojskowych,którzy dopiero po pewnym czasie wsiadają do prawdziwych maszyn. Edytowane 26 Sierpnia 2010 przez Hero Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piecyk Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Sama obecność instruktora na siedzisku pasażera pomaga tylko w pewnym stopniu. Na pewno instruktor widzi/odczuwa więcej błędów dot. pozycji samego motocyklisty, operowania przez niego przyrządami sterowania pojazdem, może pomóc w korekcie toru jazdy. Jednak w pewnych sytuacjach awaryjnych bez zdublowanej kierownicy i hamulców niewiele będzie w stanie pomóc. Osobiście szkolę z pozycji pasażera. Tak w większości przypadków rozpoczynam szkolenie w ruchu drogowym. Końcowy etap szkolenia wraz z egzaminem wewnętrznym przeprowadzam "na dwa pojazdy" - czyli warunki egzaminu państwowego z pojazdem asekuracyjnym za motocyklistą (komunikacja drogą radiową). Jeszcze w tym sezonie wprowadzam pewne modyfikacje motocykli szkoleniowych. Zdublowana kierownica, sprzęgło, hamulec przedni i tylny. Na zdjęciu poniżej wzór przygotowania motocykla do szkolenia z instruktorem na siodle pasażera: http://www.autoskola-ille.cz/auta/foto/suzuki_gs_500.jpg Cytuj Pozdrawiam, Daniel PiecychnaSzkolenia motocyklowe w Lublinie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzywer Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Sama obecność instruktora na siedzisku pasażera pomaga tylko w pewnym stopniu. Na pewno instruktor widzi/odczuwa więcej błędów dot. pozycji samego motocyklisty, operowania przez niego przyrządami sterowania pojazdem, może pomóc w korekcie toru jazdy. Jednak w pewnych sytuacjach awaryjnych bez zdublowanej kierownicy i hamulców niewiele będzie w stanie pomóc. Osobiście szkolę z pozycji pasażera. Tak w większości przypadków rozpoczynam szkolenie w ruchu drogowym. Końcowy etap szkolenia wraz z egzaminem wewnętrznym przeprowadzam "na dwa pojazdy" - czyli warunki egzaminu państwowego z pojazdem asekuracyjnym za motocyklistą (komunikacja drogą radiową). Jeszcze w tym sezonie wprowadzam pewne modyfikacje motocykli szkoleniowych. Zdublowana kierownica, sprzęgło, hamulec przedni i tylny. Na zdjęciu poniżej wzór przygotowania motocykla do szkolenia z instruktorem na siodle pasażera: http://www.autoskola-ille.cz/auta/foto/suzuki_gs_500.jpg Ale jazda :biggrin: A obecność dodatkowej kierownicy nie powoduje niewygód u kursanta? Cytuj Na pohybel wszystkim zdradliwym sukom! <== kliknij i polub :) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piecyk Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 A obecność dodatkowej kierownicy nie powoduje niewygód u kursanta? Jeszcze nie wiem. Jeśli będzie coś nie hallo, zostanę przy zdublowanych hamulcach. Cytuj Pozdrawiam, Daniel PiecychnaSzkolenia motocyklowe w Lublinie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzywer Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Jeszcze nie wiem. Jeśli będzie coś nie hallo, zostanę przy zdublowanych hamulcach. Ale testowałeś juz na pewno jadąć z kimś z przodu... Cytuj Na pohybel wszystkim zdradliwym sukom! <== kliknij i polub :) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hipol Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Pytanie: czy cos takiego zostanie dopuszczone do ruchu? Gdybym zobaczyl taki wynalazek to bym zmienil szkole. Albo instruktor mi ufa i jedzie ze mna albo niech jedzie drugim samochodem. Ja kierownica w swoja strone, instruktor w swoja i tragedia gotowa. Wystarczyloby aby instruktor mial sprzeglo i hamulec, a nie jakas wbijajaca sie z brzuch kierownice. Poza tym instruktor mial nade mna kontrole: "Mniej gazu! Trzymaj sie prawej krawedzi! Hamuj! Zjedz na lewo!" O tym nikt nie pomysli? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
piecyk Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Ale testowałeś juz na pewno jadąć z kimś z przodu... Z kursantem jeszcze nie testowałem. Mi nie przeszkadzała, kiedy siedziałem na miejscu kierowcy. Mam 180 cm wzrostu, waga 90 kg. Nie zamontowałem tej kierownicy na stałe. Nie mam odpowiedniego uchwytu/podstawy do kierownicy. hipol napisał: a nie jakas wbijajaca sie z brzuch kierownice Kierowca musiałby być baaardzo brzuchaty. Poza tym instruktor mial nade mna kontrole: "Mniej gazu! Trzymaj sie prawej krawedzi! Hamuj! Zjedz na lewo!" O tym nikt nie pomysli? Czyli bardzo mała kontrola. To tylko ustne komunikaty. Czasami co dziesiąte słowo trafia do osoby szkolonej. A propos zdublowanej kierownicy: nikogo nie przekonuję do tego rozwiązania. Na razie sam dopracowuję to rozwiązanie w szkoleniowej ER 5. Nie jest to mój pomysł. Jak wynika z linka ze zdjęciem podpiętego wcześniej przeze mnie, takie rozwiązanie znajduje zastosowanie w czeskich szkołach nauki jazdy. Cytuj Pozdrawiam, Daniel PiecychnaSzkolenia motocyklowe w Lublinie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bozoo Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Sądzę że jedynym realnym rozwiązaniem byłoby prowadzenie kursanta między dwoma pojazdami instruktorskimi, które z przodu i z tyłu byłyby w stanie chronić kierującego przed najechaniem przez innych uczestników ruchu. Tak, jasne, jeszcze z kogutami na dachach. Jazda w ruchu miejskim ma być jazdą w ruchu miejskim a nie po pasie drogi publicznej ale jakby tymczasowo wyłączonej z użytku. Jak taki koleś się potem nauczy zachowywać w ruchu _na prawdę_, jak już dostanie kartonik? Zastanawia mnie - jest kamizelka z "L" na plecach i co? Wiadomo, że taki kierowca jest na drodze dodatkowym elementem ryzyka. Normalny kierowca powinien wiedzieć, że się może wszystkiego spodziewać po takim, bo się dopiero uczy - i zapewne popełnia błędy. Na muldzie mógł się wyłożyć każdy, nawet taki z prawkiem - i co, takiego kobita też rozjedzie? Stan dróg woła o pomstę do nieba ale stan świadomości co niektórych kierowców również. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Madziushka Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 A ja uważam, że instruktor jadący jako plecaczek może więcej zrobić niż jadący osobnym pojazdem za kursantem. Ja uczyłam się jeździć z instruktorem plecaczkiem i np. w sytuacji, gdy wchodziłam w zakręt za szerokim łukiem i trzeba było zacieśnić to instruktor mi pomagał. Na samym początku pytałam się go czy nie boi się jeździć ze mną, to powiedział, że jakby się bał to oznaczałoby, że nie ogarniam tematu i jeździłabym po placu a do egzaminu by mnie nie dopuścił. Poza tym, taka metoda szkolenia pozwala na wyeliminowanie błędów (nie widocznych i nie do wyczucia jak się nie jedzie z kursantem) i pokazanie oraz naukę dobrych nawyków. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Szuberto Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 (edytowane) Pytanie: czy cos takiego zostanie dopuszczone do ruchu? Gdybym zobaczyl taki wynalazek to bym zmienil szkole. Albo instruktor mi ufa i jedzie ze mna albo niech jedzie drugim samochodem. Ja kierownica w swoja strone, instruktor w swoja i tragedia gotowa. Wystarczyloby aby instruktor mial sprzeglo i hamulec, a nie jakas wbijajaca sie z brzuch kierownice. Poza tym instruktor mial nade mna kontrole: "Mniej gazu! Trzymaj sie prawej krawedzi! Hamuj! Zjedz na lewo!" O tym nikt nie pomysli? HAHAHAHAHA 1. Instruktor ufający kursantowi musiałby być idiotą. 2. Musiałby być idotą projektując (jakimś cudem) ruchomą drugą kierownicę. 3. Kształt kierownicy (tej drugiej) jest umowny - wydaje mi się, że chodzi o zamontowanie dodatk. klamek. 4. O jakiej kontroli piszesz w przedostatnim zdaniu - mentalnej??? Poza tym odważny pomysł. Praktyka pokaże, ale chwała temu, który próbuje szukać rozwiązań! Edit: ad 2. dokładniej się przyglądając rzeczywiście jest zrobiona tak, że instruktor może nią kręcić i wpływać na kierunek jazdy kursanta - UPS ?! Edytowane 26 Sierpnia 2010 przez Szuberto Cytuj Gutta cavat lapidem, non vi, sed saepe cadendo... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bozoo Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Jeszcze w tym sezonie wprowadzam pewne modyfikacje motocykli szkoleniowych. Zdublowana kierownica, sprzęgło, hamulec przedni i tylny. Na zdjęciu poniżej wzór przygotowania motocykla do szkolenia z instruktorem na siodle pasażera: http://www.autoskola-ille.cz/auta/foto/suzuki_gs_500.jpg A gdzie lusterka dla instruktora? :P Ja uczyłam się jeździć z instruktorem plecaczkiem A ja ze swoją instruktorką śmigaliśmy po mieście, ja na jednym moto, ona na drugim :P Czasem ona z przodu, czasem z tyłu a czasem obok. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ZIGGI Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Moim zdaniem instruktor siedząc za kursantem w sytuacji realnego zagrożenia niewiele jest w stanie zrobić, najwyżej może starać się położyć moto kiedy widzi że może dojść do zderzenia. Kiedy kursant widzi że może dojść do wypadku to albo zacznie gwałtownie hamować albo wskutek stresu nie będzie w stanie wykonać żadnego działania i będzie kurczowo trzymać kierownicę, utrudniając jeszcze bardziej reakcję instruktora. Sądzę że jedynym realnym rozwiązaniem byłoby prowadzenie kursanta między dwoma pojazdami instruktorskimi, które z przodu i z tyłu byłyby w stanie chronić kierującego przed najechaniem przez innych uczestników ruchu. Oczywiście takie rozwiązanie generuje dodatkowe koszty ale w końcu bezpieczeństwo jest najważniejsze. Od razu widać, kto w gównianej szkole kurs robił :bigrazz: Dobry instruktor siedząc na motocyklu razem z kursantem może zrobić na prawdę sporo. Chociażby skorygować przechylenie i tor jazdy motocykla podczas skręcania. Mnie na początku instruktor łapał za ręce i sprawdzał czy nie trzymam za sztywno kierownicy, czy stosuję przeciwskręt itd. Wiadomo, że nie zapobiegnie wypadkowi w każdej sytuacji, ale na pewno ma duży wpływ na to w wielu przypadkach. Cytuj Destruction of the empty spaces is my one and only crime Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
ivan161 Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Udostępnij Opublikowano 26 Sierpnia 2010 Ja uczyłam się jeździć z instruktorem plecaczkiem W przypadku kobiet sprawa ma sie zupelnie inaczej :D Bo i jest za co sie trzymac i w razie czego poduszki sa :P Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.