Skocz do zawartości

20 h czemu nie 30 h..??


Dzidka
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

(...) Wg mnie - 30 godzin byłoby dobre, pod warunkiem, że ostatnie 10 wygląda jak szkolenie na przykład z SMS - i MOŻE wtedy po takim kursie się chociaż w pewnym stopniu wie, czym jest jazda 2oo. A tak, to zawsze będzie tylko 'wyjeździć godziny i zdać', a potem dopiero się uczyć, często na własnych błędach.

(...)

jeżeli się jeszcze nie czuje bluesa... - łapać się na inne szkolenia (wiem, z tym to tragedia u nas). Też, niestety, jestem jedna z tych, co to po kilku godzinach kursu jazda na egzamin...

(...)

 

Taka jest niestety prawda...,

ludzie kręcą te śmieszne ósemki i śmigają tylko wyznaczoną trasą na której ma się odbyć egzamin(w moim przypadku tak właśnie było), uczymy się na pamięć tylko tego co wystarczy do zdania egzaminu..., niestety nie ma to nic wspólnego z rzeczywistą nauką jazdy na 2oo...,

uważam, podobnie jak Grass, że warunkiem przystąpienia do egzaminu państwowego powinno być ukończenie min. 10cio godzinnego, dodatkowego kursu, doszkalającego z techniki jazdy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Vereena - tak zgodzę się w 100% mojego szwagra szefo ma nauke jazdy i właśnie posiada MZ ETZ 150, a jak mi szwagier powiedział że przed egzaminem mordują się 30min-60min aby ją odpalić także nie dziwie sie że później są jakieś problemy, albo np. kolega jak zdawał na A jeździł także ETZ 150 i robił 8 mało sie nie wywrócił jak się przesiadł na jakieś japońskie 125ccm to leciał fajnie ;]

 

Nawet moi znajomi dokupują sobie godziny na kategorie B, wiec to nie tak chop siup a znam paru takich co mają kat.A ale to wygląda tak jakby dali w łape bo jeżdżą, jakby chcieli a nie mogą poprostu nie umią jeździć i tyle najchętniej to zabrałbym im te PJ. Nie mówię że ja jeżdże pięknie kulturalnie itd. że jestem najlepszym kierowcą na świecie nie ma takiego nigdzie ! ale jak na swój wiek to potrafię jeździć bardziej moto jak samochodem już tak lepiej jeździc nauczyłem się po 3 latach gdy jeździłem jaweczką 50 a dopiero później zakupiłem sprzęt taki jak pisze po lewo a jeden znajomy odrazu na 1 moto kupił ETZ 251 nie raz już by we mnie przy****dolił dlatego wole jeździć spokojnie od kąd zaliczyłem małego boka jak jeździłem w kółko to dopiero po jakimś czasie przegląda się na oczy i myśli "jaki ja byłem głupi"

 

pzdr i sory za błędy

Edytowane przez astra115
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego kursant nie zdaje na sprzecie na ktorym sie uczyl ? ? ? :cool:

 

:crossy:

 

 

"oni" twierdzą że jak "UMIESZ" jeździć to nie ma znaczenia na czym(o tej samej pojemności ofkors :icon_mrgreen: ) :icon_rolleyes:

I nie ma znaczenia czy biegi dają się zmieniać normalnie...

 

I tak jak napisała Grass W końcu muszą zarabiać :icon_biggrin:

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He, he, to ze chca zarabiac to wiemy wszyscy. A tak apropo to przepisow zmienic sie nien da ? Kiedys tak bylo, zostalo zmienione , wiec mozna by pokusic sie o zmiane, w koncu jakies lobby by sie przydalo. ze niby ilu userow zarejestrowanych jest na forum ? - Malo ? ? ?

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ilu parlamentarzystów bundestagu jeździ motocyklami? polskich parlamentarzystów było onegdaj 2, jak kilka lat temu urządzono ich spotkanie w wawie. nie ma ani jednej odpowiednio dużej organizacji, która mogłaby lobbować w interesie motocyklistów: tylko kluby i smp, które niby jest a jakby go nie było

skoro do tej pory szkoły samochodowe, które de facto płacą kosmiczną kasę za ciągłe zmiany taboru wordów, nie potrafiły nic w tej sprawie zmienić, to tym bardziej nie widzę takiej możliwości dla nas

 

z tym, że to akurat mało istotne: uczyłem się jeździć na wsce, raz siedziałem na mz150, egzamin zdawałem na gn250 - inna konstrukcja, pozycja, prowadzenie, charakterystyka silnika; i nie było problemu. większe znaczenie ma umiejętność wyczucia sprzęgła, niż jak w samochodach zapamiętanie promienia skrętu

natomiast istotnym problemem jest poziom szkolenia, po którym de facto kursant nie potrafi jeździć. na naszą małą skalę jako rozwiązanie widzę po prostu promowanie dobrych szkół jazdy

jsz

„Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują.”
[R. Kapuściński]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ilu parlamentarzystów bundestagu jeździ motocyklami?

 

Niewiem.

 

W Niemczech troche inna bajka, bo motocyklisci maja swoje Lobby ( nieduze ale maja ), do tego dochodza organizacje typu ADAC czy ACE ( Auto Club Europa ) w ktorych dzialaja ludzie ktorzy maja o tym pojecie i ktorzy sa konsulowani przy wprowadzeniu nowych przepisow.

 

To co napisales o zmianie taboru i o jego kosztach dokladnie uzwierciedla problem o ktorym mowie i to wlasnie jest bardziej niz chore.

 

Kursant nie jest na tyle wyszkolony aby mogl poanowac na dziendobry zmiane pojazdu. W przeciwienstwie do kierowcow z PJ i jakas tam praktyka, ci daja sobie bez problemu rade. Kursant potrzebuje niestety na to czasu i tego zaden WORD czy ZORD nie zmieni notabene pan minister rowniez nie.

 

Samo dobranie pojazdu ( motocykla ) porzez osrodki egzaminujase to juz dyskryminacja sama w sobie. ( z autopsji ). O ile za sterami klasy 500 zasiadzie bez problemu 90 % kursantow to na SR 250 ( czy podobnej klasia ) odpada juz conajmniej w 50 % ( o ile nie wiecej ).

 

:crossy:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa jestem czy w momencie gdy ktoś otworzył by szkołę której wymogiem ukończenia kursu była by większa ilość godzin ludzie godzili by się na to....

Czy woleli by iść do zwykłej szkoły która nauczy nawet nie wiem czy podstaw..

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytajac tematy zwiazane z tym zagadnieniem widze, ze wiekszosc mlodych kieruje sie cena, moze starsi i zamozniejsi zdecydowali by sie na jakosc.

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytajac tematy zwiazane z tym zagadnieniem widze, ze wiekszosc mlodych kieruje sie cena

I - a może przede wszystkim - odległością. Tak się składa, że większość robiących prawo jazdy nie posiada własnego pojazdu, którym można by sprawnie podjechać na drugi koniec miasta (a może mi powiecie, że statystyczny kursant ubiegający się o prawo jazdy kat. A i B jest posiadaczem motoroweru?), więc nieduża odległość i dogodna lokalizacja często ma znaczenie pierwszorzędne. Dlatego wybiera się szkołę koło domu/szkoły/miejsca pracy. Ja np. prawko robiłem u siebie w liceum. Do szkoły dojeżdżałem rowerem. :crossy:

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytajac tematy zwiazane z tym zagadnieniem widze, ze wiekszosc mlodych kieruje sie cena, moze starsi i zamozniejsi zdecydowali by sie na jakosc.

:crossy:

 

 

Ceną, bo jakby nie patrzeć zazwyczaj mają kasę uciułaną na sam kurs i jedno podejście do egzaminu plus wydanie dokumentu. A jak obleją, to egzaminatorów wyzywają od najgorszych, bo przecież świetnie im poszło ;) Z tymi kursami i prawkiem to długo będziemy w powijakach jeszcze, na razie jesteśmy na poziomie "gnębienia" tych, co jeżdżą bez (vide chociażby forum). Na jeżdżenie bez prawa jazdy wciąż jest jednak ciche przyzwolenie społeczne, a dla wielu powód do dumy wręcz.

nie

 

M.G.S. - jesteśmy otwarci jak inkunabuł w gablocie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Czytajac tematy zwiazane z tym zagadnieniem widze, ze wiekszosc mlodych kieruje sie cena, moze starsi i zamozniejsi zdecydowali by sie na jakosc.

 

:crossy:

 

 

Pewnie spora grupa sugeruje się ceną ale jednak nie wszyscy. Właśnie skończyłem kurs w Krakowskiej Szkole Motocyklistów, która w Krakowie jest chyba najdroższa ale i najlepsza. Różnica w cenie to jakieś 300-400 zł. W tej chwili przyjmują chętnych na kurs, który rozpocznie się dopiero w sierpniu. Czyli jednak jest w Krakowie trochę ludzi, którzy nie dość, że zgodzą się zapłacić więcej to jeszcze poczekają na kurs. W zamian dostają instruktorów, którzy cały czas są na placu i uczą techniki jazdy, sporo godzin spędza się jeżdżąc po mieście. Pierwsza jazda po drogach to wycieczka w Jurę. No i instruktorzy sami są czynnymi motocyklistami i na kursie jeżdżą na moto.

 

"Ja tylko nie wierzę w jednego więcej boga niż ty. Gdy zrozumiesz, dlaczego nie wierzysz we wszystkich pozostałych, zrozumiesz, dlaczego ja nie wierzę w twojego." Stephen Roberts

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Kolega teraz kończy kurs, i niestety nie ogarnął tematu..

I podejrzewam że takich ludzi nie brakuje.

 

Pojawiły się jakieś propozycje w tym temacie?? (po za płaceniem kupy pieniędzy za dodatkowe godziny)

 

No własnie, czasem warto dopłacić za kilka dodatkowych godzin... I może w innej szkole. Przeceż nikt nie powiedział, ze w trakcie kursu nie można dobrać lekcji gdzieś indziej... Jeśli już po fakcie ktoś sobie zda sprawę, ze źle wybrał kurs.

Inna sprawa, że dobry instruktor powie komuś, kto "nie ogarnął tematu", że pasowałoby mu kilka dodatkowych lekcji.

Tak czy inaczej: jeśli formalnie dołożą godzin, ceny i tak pójdą w górę. Patrząc z perspektywy własnych umiejętności i własnego bezpieczeństwa, chyba lepiej dopłacić samemu za dodatkowe lekcje, niż kilka razy bulić za egzamin. Raz, że kasa nie pójdzie w kosz (kieszeń egzaminatorów), dwa - zostanie wykorzystana z pożytkiem.

 

 

Spotkales juz osobe ktora mialaby watpliwosci co do swoich " umiejetnosci " ? Przy wymaganiach PL przepisow egzaminacyjnych ( lacznie ze znajomoscia trasy na pamiec i dlugosci samego egzaminu ) az sie prosi aby miec takie nastawianie - ze sie potrafi lub jakos to bedzie.

 

Dopuki o podejsciu do egzaminu bedzie decydowal sam kursant, to nic na lepsze sie nie zmieni.

:crossy:

 

Ja miałam. Ale instruktorka powiedziała, że spokojnie dam radę. Dałam... Ale później i tak potrzebowałam dużo czasu, żeby odważyć się jechać całkiem samej. Tak, są tacy kursanci. ;)

 

I - a może przede wszystkim - odległością.

 

Tu też nieprawda. Jeździłam na kurs przez cały Kraków. Nie tylko ja z resztą. Chłopcy zgadywali się i jeździli wspólnie samochodem... Ale nam wszystkim zależało, żeby dobrze się nauczyć. I tu chyba tkwi główny problem: w świadomości przyszłych/obecnych kursantów. W załapaniu faktu, że "tu będzie pan sobie robił ósemki" - to nie jest kurs, po którym można bezpiecznie wyjechac na ulicę.

 

Jedynym sesnsownym wyjściem byłaby zmiana przepisów, zmiana wymagań w celu utrzymania uprawnień, zmiana metod szkolenia i wymagań. Ale do tego daleka droga.

Fakt, iż jakiś pogląd jest szeroko rozpowszechniony, nie stanowi żadnego dowodu na to, że nie jest on całkowicie absurdalny. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że większość ludzkości jest zwyczajnie głupia, należy oczekiwać z dużym prawdopodobieństwem, iż powszechnie panujące przekonania będą raczej idiotyczne niż rozsądne.

Bertrand Russell

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Różnica w cenie to jakieś 300-400 zł. W tej chwili przyjmują chętnych na kurs, który rozpocznie się dopiero w sierpniu. Czyli jednak jest w Krakowie trochę ludzi, którzy nie dość, że zgodzą się zapłacić więcej to jeszcze poczekają na kurs.... No i instruktorzy sami są czynnymi motocyklistami i na kursie jeżdżą na moto.

 

I dobrze, znaczy zmienia sie na lepsze, szkoda tylko, ze takich szkol jest tak malo.

 

:crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety w naszym kraju malo instruktorow to prawdziwi motocyklisci;/ nie jeden z nich zrobil prawko kat. A polozyl w szafce na trzy lata zdal egzamin na instruktora i teraz trzepie kase ;/ juz od paru osob slyszalem opinie o naukach jazdy typu ze nie ucza jak dobrze i plynnie bieg zmienic ze biegi sie zrzuca dopiero jak sie zatrzymasz itd. nie mówie juz o krzyku jak proboje sie samemu cos ogarnac albo moto ci sie zabardzo przechyli ;/

Edytowane przez Notturno SV

Romet Z 125 ----> Suzuki SV 650 S K1 -----> Honda VTR 1000 F 97 :D

https://www.facebook.com/WozniakLukaszFotonotek

 

Fotografia Motoryzacyjna i nie tylko :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie oprócz oczywistego "więcej faktycznych jazd, mniej kręcenia kółek na placu", na kursie uczącym jeździć (a nie tylko zdawać egzamin) przydały by się pod koniec dwie rzeczy.

Jedno, to jazda z pasażerem - wsiadanie, ruszanie, manewrowanie, zakręty - aby później na własnym sprzęcie nie było niespodzianek z wylotem w krzaki, bo moto gorzej skręca czy hamuje. Oczywiście kursanci szkoleni z instruktorem na tylnym siodełku mają to już z głowy :)

A drugie, to prawidłowe podnoszenie przewróconego motocykla. Kursową 250 można dźwignąć byle jak, ale przy nieumiejętnym szarpaniu czegoś większego można sobie zrobić krzywdę. Są opisy i filmiki na YT, a mimo to jest jak ze stawianiem na centralkę - niby proste, ale trzeba przećwiczyć samemu, żeby się nauczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...