adwent Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 No to stało się. A już się tak pewnie czułem. Deszcz, nie deszcz- wymiatałem :icon_mrgreen: ;) . Nawet zaczynałem specjalnie prowokować uślizgi tylnego koła. Dziś padało wcześniej, jezdnia była mokra i pamiętam jeszcze taką myśl jak wsiadałem na moto: lubię mokrą nawierzchnię bo jest ciekawie :crossy: . Jak jedzie się Powstańców Śląskich z Bemowa w stronę Połczyńskiej, to zaraz za skrzyżowaniem z Człuchowską, samochody skręcają często w prawo, w uliczkę na parking pod Halę Człuchowską. Wiedziałem o tym, i najczęściej jechałem na tym odcinku lewym pasem, by omijać zawalidrogi. Dziś jakoś zapomniałem. Sunąłem prawym jakieś 50 km/h, kilka samochodów przede mną widzę czerwień świateł stopu- więc chcę wyminąć kolumnę i wskoczyć na lewy pas. Jednak samochody przede mną za szybko hamują - ja będąc już w skręcie, chyba zbyt raptownie ścisnąłem prawą klamkę, i dupcia sunie już po asfalcie. Śmieszne, zapamiętałem, że lecąc na glebę miałem taką myśl: niemożliwe! - jak to się mogło stać? :icon_eek: Ja jestem cały, lewe biodro lekko boli- tak jakbym dostał kopa (spodnie mają ochraniecze biodrowe z pianki chyba jakiejś). Na spodniach (Modeka YarraII) ledwo widać ślad przytarcia, trochę nitka się spruła, kurtka (Macna Observer) zupełnie bez śladu, poza ulicznym brudkiem -zupełnie tak jakby observowała akcję z boku - a troszkę na pleckach przejechałem, choć faktycznie niewiele, kilka metrów. Motocykl poszlifował chyba z 10m. Utarła się nieco nóżka od podstawki centralnej (to uratowało dźwignię sprzęgła) , popękała cholerna owiewka, którą wymieniłem miesiąc temu w Poland Position po zeszłoroczno-jesiennych parkingówkach :icon_evil: , kierownica martwi mnie najbardziej. Krzesała efektownie iskry wzbudzając zainteresowanie ludzi na przystanku. W tej chwili jest tak, że moto jedzie prosto przy kierownicy skręconej lekko w prawo. Poza tym przy hamowaniu coś stuka w kierownicy- łożysko jakie czy co? :icon_twisted: - zupełnie się nie znam. Po glebie znalazł się usłużny gość i pomógł podnieść motocykl. Oblukałem straty i uznałem, że da się jechać. Bez kolejnych przygód, pełznąc 50-60 km/h dotarłem na miejsce- do klubu snookerowego a tam, jakby mi było jeszcze mało na dziś, znajomy dał mi totalne baty. Wypiłem pół wiśniówki i humor mam podły. Z jednej strony fajnie, że gleba już zaliczona, szkoda tylko, że będą koszty. I nie wiem, co zrobić z moto. Myślałem, że jestem już taki gość :rolleyes: i nie wykupiłem AC (poprzednie skończyło się jakoś w październiku). W Suzuki pewnie nieźle bulnę, ale cóż- nauka kosztuje. W sumie i tak mogło być gorzej- mógł mnie przejechać jakiś samochód jadący za mną - a było ich pełno, na szczęście wszyscy wyhamowali, jakaś dobra kobieta spytała nawet, czy wszystko w porządku. Pierwsza nauka- po glebie -natychmiast orientować się, co się dzieje na jezdni - dziś zupełnie o tym nie pomyślałem. Wstałem sobie z jezdni powoli, jak gwiazda...ehh :buttrock: , zagram sobie chyba w snookera online, może komuś spiorę dupsko... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość DEALER Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 ....w tym samym miejscu cmoknąłem kiedyś VFRą w tył W124.........cóż, pozytyw,że nic Ci się nie stało.....! Szczęść Boże Bracie Adwencie.Amen. ;) BTW. co zabiłeś w GSie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Leszek Karlik Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 kierownica martwi mnie najbardziej. Krzesała efektownie iskry wzbudzając zainteresowanie ludzi na przystanku. W tej chwili jest tak, że moto jedzie prosto przy kierownicy skręconej lekko w prawo. Mi po szlifie pomogła rada tutaj z forum, czyli poluzować śruby w półkach, naprostować kierownicę i dokręcić. :-) [Warto mieć serwisówkę żeby wiedzieć z jakim momentem dokręcić te śruby, kierownica ważna rzecz ;->] A stukanie przy hamowaniu to może być łożysko główki ramy. Anyway, ciesz się, że nic Ci się nie stało, motocykl powinno dać się małym kosztem doprowadzić do sprawności w jeździe, kosmetyka kosztuje więcej. ;-) BTW, uderzyłeś głową o asfalt? Bo jeżeli tak, to w zasadzie kask powinien być do wymiany, wiesz. :-) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tango Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 Najwazniejsze ze jestes caly i, jak piszesz, wszyscy zdazyli wyhamowac, wiec obeszlo sie bez dodatkowych strat. Ja zdecydowalem juz powstrzymac sie od jazdy w taka pogode (wracalem z trasy w niedziele w deszczu i stwierdzilem - enough). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
YaroZS Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 ... W Suzuki pewnie nieźle bulnę, ale cóż- nauka kosztuje. ... Najważniejsze, że cały wstałeś. Kierownica to mały pikuś, koszt 100 zł i 20 minut pracy . (Wiem, bo już trzecią w tym sezonie zakładałem :icon_mrgreen: ) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marcin700 Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 Owiewka? Trzeba było kupić GSa w nakedzie ;-) . Heh, ja na swoim już przygód nie miałem, ale w razie czego demolka owiewek i kufra centralnego. Strach się bać ;-) Cytuj Wszędzie dobrze, ale najlepiej w siodle :-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kornol Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 z jednej srony ładny wygląd z drugiej strony klejenie owiewek, coś trzeba wybrać :D Cuż, jesteś cały, jest dobrze :D Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tmi Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 Z jednej strony GS jako motocykl dla początkujących, z drugiej strony owiewki. Firmy zawsze coś wymyślą aby mieć dodatkowe wpływy ze sprzedaży akcesorii. Mam na myśli wywrotki parkingowe, bo jeśli chodzi o ślizg to nawet bardzo doświadczonym się to przytrafia, niestety, motocykl ma tylko dwa koła, uślizg jednego to najczęściej gleba. Będzie jeszcze masa pięknych słonecznych i suchych dni, czy naprawdę warto tyle ryzykować jeżdżąc motocyklem w takie pogody jakie mamy teraz... wątpię. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qurim Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 (edytowane) No to stało się. A już się tak pewnie czułem. I tu właśnie popełniłeś błąd. :biggrin: :banghead: Edytowane 20 Listopada 2008 przez qurim Cytuj MotorcycleStorehouse Dealer. Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla! Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Aśka Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 czy naprawdę warto tyle ryzykować jeżdżąc motocyklem w takie pogody jakie mamy teraz... wątpię. Nie znasz się :icon_mrgreen: Adwent-no masz trochę czasu do wiosny, żeby wypucować motocykl na błysk :crossy: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
qurim Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 czy naprawdę warto tyle ryzykować jeżdżąc motocyklem w takie pogody jakie mamy teraz... wątpię. No właśnie, nie znasz się. :biggrin: Żarcik. Wyboraź sobie że kupiłem wymarzone moto jesienią rok temu, moto o którym marzyłem od dziecka. Ale kilka dni po zakupie musiałem wracać do UK. W Polsce jestem tylko na święta więc nie mam wyboru co do pogody - trzeba sprawdzić jak się jeździ nowy moto. No i jeździłem. Pojechałem do domu rodziców ok.20km. Zostałem na noc, moto na parking strzeżony i następnego dnia miałem wracać do siebie. Rano wstaję, patrzę przez okno - -3 stopnie i śniegu napadało w nocy. A moto muszę odstawić do garażu bo za kilka dni wyjazd i nie mogę go zostawić na cały rok na strzeżonym. Więc wsiadłem i pojechałem. Masakra to była. 400kg motocykl na śliskiej, ośnieżonej nawierzchni. Musiałem upuścić sporo ciśnienia z kół żeby dało się jechać. A żeby było zabawniej 16km z tego dystansu to kręta i ciasna droga przez lokalne wioski. Gacie miałem pełno bo jakbym się ślizgnął to nogi na pewno połamane i moto skasowane by było. :banghead: Ale dojechałem szczęśliwie. Największym problemem było wjechać na podjazd przed garażu bo tam już mocny lód był. Cytuj MotorcycleStorehouse Dealer. Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla! Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
HooLooVoo Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 (edytowane) Dobrze że jesteś cały i nic Ci się nie stało. czy naprawdę warto tyle ryzykować jeżdżąc motocyklem w takie pogody jakie mamy teraz... wątpię. Nie znasz się :icon_mrgreen: Taa Aśka wczoraj na Spacerowej drift uprawiała ;) To że była to Ona poznałem po szczurze :D Edytowane 20 Listopada 2008 przez HooLooVoo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Aśka Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 Taa Aśka wczoraj na Spacerowej drift uprawiała ;) Może nie drift, ale faktycznie przemykałam tamtędy :bigrazz: No i dzięki temu, że mokro, zimno i ślisko, to nawet wyjątkowo nie łamiąc za bardzo przepisów ;) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
grzegorz9139 Opublikowano 20 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 20 Listopada 2008 No właśnie, nie znasz się. :biggrin: Żarcik. Wyboraź sobie że kupiłem wymarzone moto jesienią rok temu, moto o którym marzyłem od dziecka. Ale kilka dni po zakupie musiałem wracać do UK. W Polsce jestem tylko na święta więc nie mam wyboru co do pogody - trzeba sprawdzić jak się jeździ nowy moto. No i jeździłem. Pojechałem do domu rodziców ok.20km. Zostałem na noc, moto na parking strzeżony i następnego dnia miałem wracać do siebie. Rano wstaję, patrzę przez okno - -3 stopnie i śniegu napadało w nocy. A moto muszę odstawić do garażu bo za kilka dni wyjazd i nie mogę go zostawić na cały rok na strzeżonym. Więc wsiadłem i pojechałem. Masakra to była. 400kg motocykl na śliskiej, ośnieżonej nawierzchni. Musiałem upuścić sporo ciśnienia z kół żeby dało się jechać. A żeby było zabawniej 16km z tego dystansu to kręta i ciasna droga przez lokalne wioski. Gacie miałem pełno bo jakbym się ślizgnął to nogi na pewno połamane i moto skasowane by było. :banghead: Ale dojechałem szczęśliwie. Największym problemem było wjechać na podjazd przed garażu bo tam już mocny lód był. Witam. Tez tak mam, ze zimä moto u rodzicöw w Polsce stoi (ale ta zima jest ostatnia), wiec jak ich odwiedzam , to nie ma takiej opcji, teby moto nieprzewietrzyc. A z pogodä jest röznie - ale to dobry trening. Pozdro :crossy: Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
G3d Opublikowano 21 Listopada 2008 Udostępnij Opublikowano 21 Listopada 2008 (edytowane) Teraz to trzeba spokojnie ponizej 150 i nie skladac sie w zakrety za bardzo :) Do tego studzienki, biale itp. Jazda przetrwalnikowa - nie chcialo sie robic prawka B to mam. Jedzie ktos do 2oo bo wlasnie zaraz wychodze :) ? Edytowane 21 Listopada 2008 przez G3d Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.