Skocz do zawartości

Pierwsze złamanie :P


slo_mo
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ja miałem dwa razy połamany z odstępem czasu jakiś 10 lat :) ale za to ten sam, prawy, obojczyk...
To ja mam dwa złamania lewego obojczyka - 'odstęp czasowy', to myślę, że jakieś milisekundy :biggrin: Edytowane przez Miras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja też na niepozornej łące przy niepozornej prędkości bo ok 20km/h na stojaka zaliczyłem pierwsze złamanie...w sumie nie wiem co tam było że znalazłem się na ziemi ;] ból w nodze...złamanie kości śródstopia ;] pozbierałem się i wróciłem 10km przez pola do domu...dzień w domu..szpital gips... :)

Par montaignes et par valees

Et par forez longues et lees

Par leus estranges et sauvages

Et passa mainz felonz passages

Et maint peril et maint destroit...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak tez mi powiedzial jeden ortopeda - motocyklista ze szpitala (sam jezdzi na jakims plastiku :icon_question: - nazwiska nie wymienie bo moze sobie tego nie zyczy ) i radzil mi zeby po pewnym czasie (jak juz wszystko bedzie w pelni sprawne) wyciagnac cale zelastwo z nogi, albowiem wzmocnienie to moze zaszkodzic przy nastepnym jakims wypadku tzn wystepujece sily, naprezenia itd moga spowodowac calkiem nieprzewidywalne zlamanie.

Edytowane przez ural_zgora
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak tez mi powiedzial jeden ortopeda - motocyklista ze szpitala (sam jezdzi na jakims plastiku :) - nazwiska nie wymienie bo moze sobie tego nie zyczy ) i radzil mi zeby po pewnym czasie (jak juz wszystko bedzie w pelni sprawne) wyciagnac cale zelastwo z nogi, albowiem wzmocnienie to moze zaszkodzic przy nastepnym jakims wypadku tzn wystepujece sily, naprezenia itd moga spowodowac calkiem nieprzewidywalne zlamanie.

No i nie będzie już do czego przykręcić, bo gwint się zerwie :clap: Pełny zrost kostny trwa dwa lata, żelastwo zwykle wkłada się na 12-18 miesięcy. Teoretycznie może pozostać na dłużej (same śruby czy druty nawet na zawsze), ale niektóre elementy (jakieś blachy, płytki, czy inne wzmocnienia/stabilizacje) pozostawione zbyt długo mogą powodować osteoporozę, a tym samym przyczyniać się do kolejnych (właśnie takich nieprzewidywalnych) złamań.

Poza tym - po co już do końca życia prowokować bramki do wydawania dźwięków? :bigrazz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No fakt, te tytanowe nie piszczą :)

 

Za to te śruby i blachy co kiedyś wkładali bramki wykrywają i piszczą aż miło!

 

Już jutro zdjęcie gipsu i kontrola - czekam na wyrok.....

Edytowane przez slo_mo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blachy i pręty nie wywołują piszczenia bramek :] Sprawdzone - mój starszy ma poskładany kręgosłup klamrami tytanowymi, i bramka jest nieczuła na to :icon_question:

Wszystko jest kwestią ustawienia czułości bramki. Jak nie wyjąłem drobniaków z kieszeni, to bramka zapiszczała. Po zbadaniu skanerem ręcznym okazało się, że dwa miejsca wskazują na zawrtość metalu, ale tylko z kieszeni dało się go wyjąć :crossy:

 

Edit: chyba, że masz na myśli bramki w supermarketach, ale te nie są wykrywaczami metalu (wszak ludzie z wózkami się pakują i nic), tylko wrażliwe są na układ rezonansowy LC (cewka, kondensator) dołączany/doklejany w ramach zabezpieczenia do towarów.

Edytowane przez Miras
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18-07-2008 zaliczyłem swoje pierwsze złamanie "motocyklowe" (i pierwsze złamanie w ogóle :) ).

Otóż w piątek wyrwałem się wcześniej z pracy w celu podbicia przeglądu moto, rzeźbienia i wymiany tłumika oraz poszalenia sobie w terenie. Podjechałem sobie spokojnie na przegląd, który moto przeszedł bez najmniejszych problemów mimo uwagi pana, że "...ten tłumik to coś głośny..". Po przeglądzie postanowiłem podjechać sobie na łęgi przy rzece (trochę sobie lightowo poskakać i "podriftować" bokiem na krętych drogach wśród łąk), a potem wymienić tłumik. Niestety do speca od tłumików nie dojechałem...

Sytuacja wyglądała następująco - jechałem sobie ok. 60 km/h po łące pełnej delikatnych hopek. W pewnym momencie tuż przedemną zobaczyłem spooory rów (świeże wykopki ukryte w trawie). Na wyhamowanie nie było szans, więc przygotowałem się na kontakt z glebą. Finalnie moto zostało w rowie, a ja lewym bocznym supermanem poleciałem na spotkanie matki ziemi po spotkaniu której poczułem lekki ból w małym palcu lewej ręki (stłuczeń na ręku i nodze nie wspomninam bo to norma). Najlepsze jest to, że wszędzie była trawka i miękka ziemia, a w miejscu spotkania mojej dłoni z ziemią była twarda górka z kamieniem... Jak spojrzałem na rękę to mały palec był sporo przekrzywiony w stronę pozostałych palców, ale że nigdy nie miałem nic złamanego pomyślałem że to tylko stłuczenie i pojechałem dalej (moto po całej akcji nietknięte). Po ok. 15 minutach ból się nasilił i ręka spuchła tak, że nie mogłem zdjąć rękawiczki więc zapadła decyzja - podjadę na pogotowie. Na pogotowiu pośmiałem się trochę z lekarzem i pielęgniarkami (powiedzieli że najwięcej mają złamań po wypadkach ma quadach - "....szatanskie maszyny..." cytat) oraz zrobiłem zdjęcia RTG po których wyszło że palec ma złamanie wzdłużne. Finalnie wylądowałem w mini-gipsie z realną perspektywą "odpoczynku" od motocykla na 3-4 tygodnie.....

Cóż, pierwsze koty za płoty - dołączam do grona rekonwalescentów i "złamasów" :biggrin:

 

Wyniesiona nauka:

- nigdy nie jedź na maxa w nieznanym znanym terenie, tzn. zawsze przed jazdą sprawdź trasę nawet jeżeli jesteś pewny że ją znasz

- zawsze miej przy sobie telefon w razie nagłych wypadków

 

Ogólnie :lapad:

 

 

i tak nie było strasznie w porównaniu do kumpla- kiedyś jak jeszcze regularnie trzeba bylo wytaplać się w błotku, wpadłem do znajomych na wieś gdzie była sympatyczna piaskownia.... troche polataliśmy,a tu kumpel nagle że nie ma cyfrówy i leci na chate po ten aparacik w celu nakręcenia klika akcyjek :wink: Chyba nie chcialo mu sie po normalnej polnej tylko postanowil pojechac 'na przełaj' w kazdym znaczeniu tego słowa :lapad:. Widziałem tylko- jedzie, zapie*dala, leci i cisza. Wszyscy na maszyny i ogień... na miejscu widziamy metrowy nasyp, a szczcie studzienka kanalizacyjna :buttrock: . Skonczyło sie na złamanej ręce :lapad: i klamce sprzęgła.

Nie ma co trzeba uwazac tak w terenie jak na ulicach bo nigdy nie wiadomo kiedy gdzie i kiedy kilka nowych rowów wyrośnie, albo drogowcy zerwą płaty asfaltu, a oznaczeń brak.

 

pozdrawiam

Edytowane przez Mayeran
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co trzeba uwazac tak w terenie jak na ulicach bo nigdy nie wiadomo kiedy gdzie i kiedy rolnik kilka rowów sobie szczeli
Rozumiem, że miałeś na myśli szczelinę w terenie? :)

 

 

bympatyczna... w celu karecenia klika akcyjek... na miejscu widziamy metrowy nasyp na którego szczcie...
Może się czepiam, ale gdy coś napiszesz, to spróbuj to przeczytać - jeśli widzisz, że coś nie tak, to masz taki przycisk "Edytuj" i za jego pomocą możesz poprawić błędnie napisany tekst. Bo tu masz chyba średnio jeden błąd na jedno zdanie. To ciut przydużo... :P

 

 

Zero znaków przestankowych, nie mówiąc już o konsekwencji używania (lub nie) polskich znaków:

albo drogowcy zerwa płaty asfaltu
O paliwie Verva słyszałem, ale co to jest "zerwa"? :icon_razz: A może to skrót od rezerwa?

 

Weź się chłopie w garść - niedługo matura...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jestem po kontroli i całość nie wygląda różowo....

Wyrok brzmi - złamanie i przemieszczenie podstawy palca (całość nie zrasta się tak jak powinna).

 

Lekarz skierował mnie do szpitala do specjalisty (który nomen omen też jest motocyklistą i który kiedyś miał uszkodzony kręgosłup po wypadku na Aprilii), który widzi dwie możliwości:

- zostawienie tak jak jest - motoryka palca będzie nieznana, wygląd kiepski - skzywienie w bok w stronę kciuka. W sumie jest to jakieś wyjście jeżeli nie planuję być w przyszłości pianistą :icon_mrgreen: Przy tej opcji czas "wyleczenia" palca to 2-3 tygodnie.

- operacja - powtórne złamanie, nastawienie palca i wstawienie drutów stabilizacyjnych. Może okazać się, że zastosowanie drutów jest niemożliwe, wtedy bedą ciąć i otwierać palec żeby wstawić mi na stałe jakieś żelastwo. Dojście do zdrowia w tym przypadku to 4 tygodnie gipsu i dodatkowo ~2 tygodnie lekkiej rehabilitacji.

 

Ciężka sprawa i waham się co wybrać, ale pewnie pójdę pod nóż - nawet już mam termin w najbliższy poniedziałek o 8:00 rano.

Szlag by to, niby tylko paluszek a mam zafundowaną pełną gamę doświadczeń!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że miałeś na myśli szczelinę w terenie? ;)

Może się czepiam, ale gdy coś napiszesz, to spróbuj to przeczytać - jeśli widzisz, że coś nie tak, to masz taki przycisk "Edytuj" i za jego pomocą możesz poprawić błędnie napisany tekst. Bo tu masz chyba średnio jeden błąd na jedno zdanie. To ciut przydużo... :icon_mrgreen:

Zero znaków przestankowych, nie mówiąc już o konsekwencji używania (lub nie) polskich znaków:O paliwie Verva słyszałem, ale co to jest "zerwa"? :crossy: A może to skrót od rezerwa?

 

Weź się chłopie w garść - niedługo matura...

 

 

Tak przepraszam przyznaje bez bicia, że nie czytałem co pisałem. :wink:

 

PS matura za 3 lata więc nie tak niedługo

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałbym kiedyś podobną akcję. Droga polna, którą jeżdżę prawie, że każdego dnia, i to tak szybciej bo jest tam akurat prosta, i po chwili leci kawałek w dół. Dzień wcześniej było bardzo silne oberwanie chmury. Więc ja zadowolony jadę sobie jak zwykle, w pewnym momencie zauważam rów w poprzek na głębokość ok. 1m... jakimś fuksem wyhamowałem, po prostu wystarczy niekiedy stosować zasadę, jakże prostą - nie widzisz, nie jedziesz. Silne opady utworzyły rwący potok, który wyżłobił takie koryto, akurat w poprzek drogi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wygląda to tak, że 15 maja 2008 miałem złamanie spiralne trzonu kości piszczeli w 1/3 dalszej i trzonu strzałki w 1/3 bliższej - cokolwiek to znaczy ;)

Nawet nie wiem kiedy się wypieprzyłem ;)

Jechałem powoli (ze 20) na równej dróżce. Taki był luzik, że sobie siedziałem na siodełku.

Chyba nawet nie miałem czasu żeby spiąć poślady ;)

Jakbym jechał na stojaka, albo szybciej, to pewnie noga byłaby cała.

Pamiętam tylko, że sobie siedzę na moto, a później leżę na glebie, noga dziwnie się obraca w bucie, wacha leje się spod korka paliwa, a jak się podczołgałem do moto, ni chu... chu...., nie ma możliwości go postawić ...

Na szczęście jechało dwóch kolesi na rowerach i moto postawili i pogotowie wezwali i poszli z krzaczorów na Wał Miedzeszyński, żeby ekipę pogotowia do mnie zaprowadzić :icon_twisted:

Niestety, w tym całym nieszczęściu, nie udało mi się polecieć śmigłowcem, bo było za późno, żeby lądował po krzaczorach i do karetki musiałem pojechać na motocyklu z nogą w szynie i sanitariuszami i kolesiami trzymającymi moto po bokach, żebym się nie wypierdzielił i jeszcze bardziej nie połamał :)

Ale idę o zakład, że opowieści o tej interwencji długo będą krążyć wśród tej załogi pogotowia ;)

17 maja była operacja i mam wstawiony pręt dwunastkę, z tego co usłyszałem w otumanieniu operacyjnym, pewnie chodzi o średnicę. Miałem 2 śruby stabilizujące przy kolanie i jedną przy kostce.

Nie obciążałem nogi, chociaż stawiam ją pod własnym ciężarem, przez 7 tygodni. Chodzę cały czas o kulach. Po 7 tygodniach miałem mieć wyjętą jedną śrubę przy kolanie i zezwolenie na obciążanie tak w granicach 20 kg. Noga mnie nie boli wcale, czasem wstając muszę się zastanowić chwilę, której nogi mam nie przeciążać ;)

Noga po 5 tygodniach przestała być napuchnięta, obrzękniętą miałem stopę od kostki do palców, ale jak sobie rozmasowywałem stopę, to opuchnięcie malało, ale stopa nie była taka, jak zdrowa. Łydka do tej pory cała jest napięta i jest większa od zdrowej. Generalnie z nogą jest ok, nie odczuwam wcale tego, że jest połamana, chociaż wcześniej skóra była strasznie wrażliwa na dotyk, nawet kołdra nie mogła na niej leżeć.

No, ale ja przyjąłem taktykę, żeby słuchać lekarza.

Boję się, że za długo może trzeba by naprawiać, jakby coś się zj**ało z mojej winy.

Już i tak straciłem sezon motocyklowy w tym roku, winsurfing i pewnie narty zimą.

Boję się stracić więcej.

Samochodem jeżdżę, z manualną, ale lewą nogą kombinuję i z hamulcem i ze sprzęgłem.

Jeśli ktoś, niestety, ma jakieś doświadczenia z przeszłości ze złamaniem piszczela, niech opisze jak to było u niego - może czegoś nie robimy, co warto byłoby robić.

Ja ze swej strony dorzucę informację, jaką uzyskałem od rehabilitantki w szpitalu. Zapytałem jej, co powinienem jeść, żeby szybciej się kości zrastały i powiedziała mi wtedy, że dobrze jest jeść ryby z ośćmi (w ościach jest dużo witaminy D), no i dużo nabiału. Polega to na tym, że biorę puszkę szprotek w oleju, wywalam je do miseczki, do tego dokładam jeden serek wiejski Piątnicy (można też biały ser czy twaróg), mieszam to, czasem dodaję troszkę cebulki i wcinam to z chlebkiem.

Kupiłem sobie jeszcze takie cudo - Shilajit Mumio, są to kapsułki zawierające specyficzne nacieki skalne z gór Kaukazu, Pamiru, Syberii. Ponoć idealne dla połamańców. Mam nadzieję, że też w jakiś sposób pomogą ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie bylo zupelnie na odwrot - skora nie byla wrazliwa na dotyk tylko dretwa - w ogole nie czulem jej w tej okolicy. Jednak spac w nocy nie dalo rady, a na kolanie mozna bylo jajka smazyc, takie bylo gorace. Normalnie zaczelem sypiac po jakichs 4 tygodniach, z tym ze w domu nie bralem zadnych przeciwbolowych - szkoda zdrowia. Co do lydki to faktycznie opuchlizna trzyma bardzo dlugo, ale jezeli zaczniesz cwiczyc, pomalu chodzic to wszystko dojedzie do siebie - nawet bedzie mizerniejsza od tej zdrowej.

Ja tez sluchalem lekarza dopoki nie poszedlem na rehablitacje. Tam sie ostro wzieli za mnie, ja nabralem pewnosci siebie no i chodze miesiac przed czasem (lekarz stwierdzil ze po trzech miesiacach bede mogl stopniowo zaczac chodzic). Spec od rehabilitacji stwierdzil ze 3 miesiace bez pelnego stawania na nodze/chodzenia moze cos tam w kregoslupie sie poprzestawiac i bedzie jeszcze wiekszy klopot.

Z tym ze u Ciebie wysypaly sie kosci na dlugosci, a ja mialem bardziej uszkodzony staw, no i masz troche wiecej latek.

Zycze powodzenia przy stawianiu pierwszych krokow :(

Edytowane przez ural_zgora
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...