Skocz do zawartości

Zostałem konfidentem!


shipp
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Mam wrażenie ,że niektórym myli się ,,obywatelski obowiązek" ze zwykłym kapowaniem ,aby komus zrobić na złość , a sobie poprawić samopoczucie . Znam takich co im tak weszło to w krew że twierdzą , iż ,,dzień bez podj*bania dniem straconym''.

Jakoś po kilkunastu latach śmigania w duchu motocyklizmu nie pasuje mi obraz takiego motocyklisty i jego ,,obywatelskiej postawy'' . Dla mnie to hipokryta lub zwykły konfident :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

przed chwilą KS sam pisałeś, ze dopuszczasz, jak kursant jedzie 20km/h wolniej -to była własnie taka sytuacja.

Trasa Wawa-Gd to był przykład mojej obserwacji, iż zacytowane przez Ciebie badania są niewiele warte w realiach polskich - tylko tyle.

 

wydaje mi sie, zepotrzebujesz nowe okulary, nigdzie nie napisalem 20 km/h

 

napisalem, ze dopuszczam 2 km/h

 

Z tym, ze w realiach polskich sie nie zgadza to sie zgodze, a ty powiesz mi dlaczego, odpowiedz raczej znasz

 

:buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to szacun KS - skoro Ty i Twoi kursanci jesteście w stanie precyzyjnie na szybkościomierzu pilnować, aby nie jechać wolniej niż 1,99 km/h od maksymalnej dopuszczalnej! Jestem pod wrażeniem!

 

Poza tym Twoje słowa: dlaczego L-ki jeżdżą wolniej niż pozwalają na to przepisy? Hmm, raczej w Polsce mało jest miejsc, gdzie przepisy NARZUCAJĄ aby jechać z jakąś minimalną prędkoscią (jak już, to z reguły są to dwupasmówki pod górę, gdzie lewy pas ma rzeczywiscie jakaś ustaloną minimalną prędkość), na pewno nie są to ulice miasta...

Widać przepisy nasze i "insze" sie różnią albo cos pomyliłeś. Ale, że Ty sie nie mylisz...

Edytowane przez Staszek_s
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym Twoje słowa: dlaczego L-ki jeżdżą wolniej niż pozwalają na to przepisy? Hmm, raczej w Polsce mało jest miejsc, gdzie przepisy NARZUCAJĄ aby jechać z jakąś minimalną prędkoscią (jak już, to z reguły są to dwupasmówki pod górę, gdzie lewy pas ma rzeczywiscie jakaś ustaloną minimalną prędkość), na pewno nie są to ulice miasta...

Widać przepisy nasze i "insze" sie różnią albo cos pomyliłeś. Ale, że Ty sie nie mylisz...

 

zacytuj prosze moje slowa, bo caly czas mam wrazenie, ze czytasz i nie rozumiesz. Ja pom prostu nie rozumiem, dlaczego w PL L-ki jezdza az tak wolno ? Czyja to wina ? O ile potrafie zrozumiec, ze kursant nie potrafii i sie boi o tyle nie rozumiem jak mozna nie dostosowac stanu wyszkolenia kursanta dopasowujac mu trase. ( przynajmniej w nieco wiekszych miastach ).

 

Konkretnie co pomylilem ?

 

Pozatym zaczales o miescie i o predkosciach w miastach, teraz nie pasuja Ci argumenty i skaczesz juz na teren niezabudowany i dwopasmowki.

 

:icon_mrgreen:

Edytowane przez ks-rider
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie zacytowałem, mam jednak wrażenie, że to jednak Ty czepiasz się jak zwykle, aby tylko zabrać głos. Dziwisz się takim zachowaniom? Poprzednio pisałeś, że nie rozumiesz takich zachowań. To po prostu zadzwoń do pierwszego lepszego ośrodka szkoleniowego i spytaj dlaczego? Ja podaję konkretne fakty z rzeczywistej sytuacji, kiedy to wolna jazda paraliżuje ruch uliczny. Jak również jazda 100% zgodna z przepisami - dla mnie bez różnicy, czy podaję przykład z terenu nie zabudowanego czy też z zabudowanego.

 

Co do przykładu, iż przepisy w mieście nie przewidują poza wyjątkami sytuacji, gdy kierowca ma OBOWIĄZEK jechać z minimalną dopuszczalną prędkością - to przecież TY napisałeś, że wymagasz tego od kursantów... Napisałem tylko, iż w Polsce to chyba możesz sugerować i uczyć, nie wymagać bezwzględnie, skoro przepisy tego nie wymagają... Zresztą sama policja często tłumaczy, iż maksymalna dozolona na danym odcinku prędkość to nie ta dozwolona zawsze, ale wtedy, gdy sytuacja do tego dopuszcza...

 

Na koniec mała uwaga: zabierałeś głos w dyskusji o ortografii, oprócz tego problemu jest jeszcze problem czytelności przekazu pisanego - pisząc do mnie, iż nie czytam z należytym zrozumieniem - zapominasz chyba o tym... Wiesz, czasami autor stosuje zbyt daleko idące skróty myślowe i jeszcze irytuje sie, że ktoś go nie zrozumiał...

 

Ok - konkludując:

1. uważam, iż ślepe stosowanie się zawsze i wszędzie do przepisów ruchu drogowego jest częstą przyczyną znacznego utrudniania tegoż ruchu drogowego, jak również pośrednią przyczyną wielu wypadków.

Powyższe dotyczy zarówno terenu zabudowanego jak i nie zabudowanego.

2. poruszanie czy nakłanianie innych do poruszania się z maksymalnie dozowoloną prędkością - w istocie samej nie rozumiem zasadności takiego nauczania.

3. Zasada ograniczonego zaufania i elastycznego dostosowywania sie do sytuacji na drodze - to jest wg mnie klucz do bezpiecznej jazdy.

Również gdy oznacza to postępowanie w myśl zasady "jeśli wleziesz między wrony...". Spróbuj jechać zgodnie z przepisami w południowych Włoszech - ciekawe, jak daleko dojedziesz i kosztem jakich nerwów.

 

Na pocieszenie dodam, iż Niemcy są dla mnie wzorem kulturalnej jazdy (w miastach) i rzeczywiscie tam jeździ mi sie naprawdę dobrze.

 

pzdr

Edytowane przez Staszek_s
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. uważam, iż ślepe stosowanie się zawsze i wszędzie do przepisów ruchu drogowego jest częstą przyczyną znacznego utrudniania tegoż ruchu drogowego, jak również pośrednią przyczyną wielu wypadków.

Powyższe dotyczy zarówno terenu zabudowanego jak i nie zabudowanego.

Ja uwazam inaczej. Slepe ? Dlaczego slepe? Sam zauwazyles, ze w Niemczech jakos to funkcjonuje. Tez nie zawsze mi sie pewne rzeczy ( w Niemczech podobaja ), i musze z nimi zyc.

 

2. poruszanie czy nakłanianie innych do poruszania się z maksymalnie dozowoloną prędkością - w istocie samej nie rozumiem zasadności takiego nauczania.

Jezeli w terenie zabudowanym jest dopuszczone 50 km/h to wymagam aby kursant nie blokowal ruchu i jechal te 50 km/h, dopuszczam blad 2 km/h w dol i 1 jeden do gory ( no czasem dwa ) Nie zezwalam na to aby wlokl sie z predkoscia 30 km/h tak jak Ty to opisales. Widzisz w tym cos zlego ?

 

3. Zasada ograniczonego zaufania i elastycznego dostosowywania sie do sytuacji na drodze - to jest wg mnie klucz do bezpiecznej jazdy.

 

Dla mnie tez. Mimo tego musze twardo wymagac " krotkie spojrzenie w lewo - rowerzysta pieszy i jedziemy" nie ogladajac sie na samochody. Tu w tym przypadku musze zastosowac sie do zasady " kazdy prowadzacy pojazd w ruchu publicznym moze zdac sie na to ( zaufac ) ze inn i urzytkownicy ruchu znaja przepisy i stosuja sie do nich ". Jest to podyktowane tym, ze kursant musi poodczas egzaminu pokazac, ze zna rzepisy i stosuje sie do nich - glupie ale prawdziwe.

 

Również gdy oznacza to postępowanie w myśl zasady "jeśli wleziesz między wrony...".

Wali mnie to, bo "wrony" nie beda placily moich mandatow gdy mnie zatrzymaja. Sprobuj wytlumaczyc to policjantowi ktory zatrzyma Cie na Grunwaldzkiej gdzie jesz 70 km/h a nikt nie jedzie wolniej niz 90 km/h.

 

Spróbuj jechać zgodnie z przepisami w południowych Włoszech - ciekawe, jak daleko dojedziesz i kosztem jakich nerwów.

Wiesz mam zlezdzona cala Europe i jakos nikt mnie za to nie zjadl.

 

:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tym Twoje słowa: dlaczego L-ki jeżdżą wolniej niż pozwalają na to przepisy? Hmm, raczej w Polsce mało jest miejsc, gdzie przepisy NARZUCAJĄ aby jechać z jakąś minimalną prędkoscią

 

A słyszałeś o czymś takim jak "pasywna jazda"? Znam osobiście ludzi którzy oblali egzamin praktyczny własnie z tego powod, z powodu pasywnej jazdy. A ta jazda to własnie człapanie się 30km/h w mieście czy 50 na trasie. :)

 

 

. Tu w tym przypadku musze zastosowac sie do zasady " kazdy prowadzacy pojazd w ruchu publicznym moze zdac sie na to ( zaufac ) ze inn i urzytkownicy ruchu znaja przepisy i stosuja sie do nich ". Jest to podyktowane tym, ze kursant musi poodczas egzaminu pokazac, ze zna rzepisy i stosuje sie do nich - glupie ale prawdziwe.

:notworthy:

 

W teorii to jest OK bo jednak młodzi uczą się jakichs wartości. W praktyce to coś innego. Bynajmniej dla mnie. Ja z góry zakładam że kazdy użytkownik drogi to idiota i podchodzę do nich z dystansem. Wiem że to nie fair ale tak jest bezpieczniej dla mnie więc tego się trzymam.

Jak mówił znajomy z grupy motocyklowej British Transpot Police - dobry kierowca nigdy nie daję się zaskoczyć sytuacją na drodze. I tego też się trzymam.

Dla mnie jazda na drodze publicznej to coś w rodzaju gry - podchodzenie innych, baczna obserwacja, ocena zachowania i zamiarów, dopiero wtedy manewr lub powstrzymanie się od manewru.

Kolejna zasada to taka której nauczył mnie instruktor na kursie KARTY MOTOROWEROWEJ w szkole podstawowej. Tyle lat a jednak nadal ją pamiętam, weszła mi w krew i jest jedną głównych zasad. Gdy nie jestem pewien sytuacji na drodze to nie myślę "a może się uda' lecz myśle 'raczej się nie uda' . dotyczy ona wszystkich manewrów na drodze - od przejazdu na pomarańczowym przez skrzyżowanie do wyprzedzania na 3-go.

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A słyszałeś o czymś takim jak "pasywna jazda"? Znam osobiście ludzi którzy oblali egzamin praktyczny własnie z tego powod, z powodu pasywnej jazdy. A ta jazda to własnie człapanie się 30km/h w mieście czy 50 na trasie.

 

O tym to juz w ogole nie mowie, bo egzaminator zwroci uwage raz, moze drugi, i jest po egzaninie. Mialem kiedys Ruska, jezdzil jak mlody bog, oblal na skrzyzowaniu przy skrecie w lewo ( ruszyl patrzac przez lewe ramie a nie zauwazyl ruchu z przeciwka ). Przy nastepnym egzaminie poszlo mu tak na dynymike, ze wlasnie nie oblal za za wolna jazde, zdal ledwo, ledwo.

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gurim - słyszałem, sorry, ale poczytaj posty od początku, to nie będziesz zadawał, no powiedzmy, niepotrzebnych pytań...

Pisałem wcześniej własnie, że dziwię się i wkurzam, ze taka kawalkada "eLek" blokuje ulicę. Ale takie są fakty. Dla ułarwienia podam Ci fakt: gdy spytałem egzaminatora, czy mogę wyprzedzić tę wlokącą się "L' - odpowiedź była: a gdzie się Panu spieszy? To jedno.

Drugie to wspomniane +- 1km - może w Niemczech maja cyfrowe liczniki w samochodach "ćwiczebnych: - w trójmieście są to fiaty punto i rozsądny przedział to 10km/h -inaczej nic nie widać....

 

Ale sorry -piszemy w kółko to samo, z szacunku dla innych i ich czasu ja kończę

pzdr

Edytowane przez Staszek_s
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam zauwazyles, ze w Niemczech jakos to funkcjonuje. Tez nie zawsze mi sie pewne rzeczy ( w Niemczech podobaja ), i musze z nimi zyc.

 

Porównywanie infrastruktury drogowej niemieckiej i polskiej to nieporozumienie. W niemczech można jechać przepisowo i przejechać od jednej granicy do drugiej w rozsądnym czasie (kilka godzin). Spróbuj pojechać z Krakowa do Gdańska trzymając się sztywno przepisów dot. prędkości. Problem w Polsce jest taki że mamy kiepskie drogi (i to nawet nie o nawierzchnię chodzi, ale o infrastrukturę - czyli fakt że poruszajac się nawet na długie trasy jedziesz drogami miejskimi w co najmniej 30% trasy) i ułańską fantazję kierowców. Ta druga owocuje tym że przepisy i ograniczenia stawia się od razu zakładając ich łamanie stąd często nadgorliwie. Przykładowo - na Słowacji lub Czechach - słynne piękne winkle przeważnie mają przerywane pasy namalowane pomimo tego że w dużej części przypadków wyprzedzanie tam oznacza ryzyko śmierci. W Polsce władza obywatelom nie ufa i nie wierzy w ich zdrowy rozsądek - byłaby tam linia ciągła. Po prostu - inna mentalność - inne podejście.

 

Osobiście jak widzę że wystarczy przysłowiowe 5 sekund poczekać żeby móc nie wyprzedzać na trzeciego, to wierz mi że czekam... Ale jak z przeciwka jedzie prawie non-stop łańcuszek a przed nosem mam zawalidrogę to staram się się ją wyprzedzić jak się da najprędzej... Staram się przy tym nie iść na chama na czołówkę, wystarczy żeby zjechał dosłownie metr żeby z toru jazdy pojazd z przeciwka (albo czasem jak się trafi kulturalna zawalidroga na moim pasie... ), nawet często nie trzeba żeby wjeżdżał na pas awaryjny tylko żeby się przytulił do prawej krawędzi swojego pasa...

 

Przez takich ludzi jak ty już kilka razy straciłbym życie gdyby nie mój refleks. Raz - gość w aucie wyprzedzał jakby mnie nie widział, albo uznał że poboczem też przejadę i wyszedł na czołówkę. Albo inny który stwierdził chyba że dla moto żwirowe pobocze to żaden problem, badź jak chcę to się wcisnę jakoś. Sk...ństwo i tyle... Piszesz "wystarczy żeby zjechał dosłownie metr...". Za wymuszanie takich rzeczy kierowcy powinni tracić prawo jazdy, a nawet lądować w areszcie. Pomyśl co będzie jak ktoś nie zauważy, spanikuje itp. Niech się zdaży nawet raz na 100 takich kierowców co nie zjadą o ten jeden metr. Wtedy Twoje podejście oznacza - mam w dupie innych kierowców - przyjmuje na siebie odpowiedzialność za ewentualną śmierć tych co mają słaby refleks i nie umieją zareagować na pędzący w ich stronę pojazd, który wbija się na ich pas ruchu. Poza tym - wprowadzasz takimi manewrami na drodze spore zamieszanie i ludzie się Ciebie po prostu boją co oznacza reakcję gwałtowną i nieprzemyślaną, a to z kolei zwiększa ryzyko wypadku.

 

Co do głosów "równi i równiejsi" - nie ma czegoś takiego moim zdaniem. Jest za to coś takiego jak większa szkodliwość i mniejsza - albo inaczej więskze ryzyko pewnych manewrów i mniejsze. Przykład wyprzedzanie na ciągłej na wzniesieniu jest chyba dużo bardziej ryzykowne niż na płaskim itp. Jeśli autor wątku uznał (a jak widać tak jest) że jazda osoby którą widział nie tylko jest nieprzepisowa (bo nie oszukujmy się - jak się jeździ nad Wisłą wie każdy), ale też jest ryzykowna dla życia innych ludzi to sk...em byłoby nie zareagować. Z kolei trudno mnie i innym na forum oceniać na ile ta ocena była trafna. Czasem np. wyprzedzanie na ciągłej jednego TIR'a przez drugiego może wydawać się igraniem z życiem innych (bo niby z tyłu nic nie widać), ale jak człowiek uświadomi sobie że ten z przodu przez CB temu z tyłu pewnie powiedział że jest wolne to przestaje szokować. Z jednej strony rozpędzony TIR ma prawo wzbudzić przerażenie - np. mojej dziewczynie nie wyhamował taki i wjechał w kufer, chociaż przpisowo sobie chciała skręcić w lewo, a ponieważ z naprzeciwka coś jechało to czekała. Z innej strony - w statystykach raczej TIRy nie powodują dużo wypadków. Ale ponieważ odszczepieńcy nie liczący się z życiem innych trafiają się wszędzie - np. na mogilskim w Krakowie kilka lat temu przechodziłem na pasach. Gość w TIRze postanowił sobie zrobić dowcip i zaczął ruszać jak byłem na środku jezdni. Jakbym nie uciekł biegiem to by mnie pewnie zachaczył. I jeszcze się wychilił przez okno i śmiał się. Ostatnio niecałe 500m od tego miejsca TIR zachaczył na pasach kobietę i ją zabił - kierowca TIRA odjechał - przypuszczam że nawet nie zauważył że ją tyłem zachaczył.

 

Konkludując - Shipp - uważam że skoro chciało Ci się jechać na policję i nie było to coś co robisz często (nie dlatego że to coś złego, a dlatego że widać po tym Twoją determinację i przekonanie że tak należy) to znaczy że faktycznie kierowca musiał zagrażać na drodze innym wiec Cię popieram. Zwróćcie krytykanci uwagę że to nie niedzielny keirowca zobaczył tira i się przestraszył, ale motocyklista który jak widzę w profilu ma wiecej niż naście lat i zapewne na drogach naszych widział już niejedno.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Przez takich ludzi jak ty już kilka razy straciłbym życie gdyby nie mój refleks. Raz - gość w aucie wyprzedzał jakby mnie nie widział, albo uznał że poboczem też przejadę i wyszedł na czołówkę. Albo inny który stwierdził chyba że dla moto żwirowe pobocze to żaden problem, badź jak chcę to się wcisnę jakoś. Sk...ństwo i tyle... Piszesz "wystarczy żeby zjechał dosłownie metr...". Za wymuszanie takich rzeczy kierowcy powinni tracić prawo jazdy, a nawet lądować w areszcie. Pomyśl co będzie jak ktoś nie zauważy, spanikuje itp. Niech się zdaży nawet raz na 100 takich kierowców co nie zjadą o ten jeden metr. Wtedy Twoje podejście oznacza - mam w dupie innych kierowców - przyjmuje na siebie odpowiedzialność za ewentualną śmierć tych co mają słaby refleks i nie umieją zareagować na pędzący w ich stronę pojazd, który wbija się na ich pas ruchu. Poza tym - wprowadzasz takimi manewrami na drodze spore zamieszanie i ludzie się Ciebie po prostu boją co oznacza reakcję gwałtowną i nieprzemyślaną, a to z kolei zwiększa ryzyko wypadku.

 

 

:D Mała korekta, ale ważna ! Ja mówiłem/pisałem o wyprzedzaniu motocyklem a nie samochodem ! Samochodem jeśli mi ktoś nie zjeżdża sam na pobocze, czy to z przeciwka czy na moim pasie, to nigdy (!) nie wyprzedzam na czołówkę !

Motocyklem nawet jak ktoś mi nie zjedzie tego metra w bok, to i tak się zmieszczę w większości przypadków na przestrzeni rozdzielającej pasy ruchu, tyle że mało to komfortowe ale cóż... A jak nie mieszcze się to nie wyprzedzam...

Już inaczej to widzisz...? Nie jako sk*rwysyństwo ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez takich ludzi jak ty już kilka razy straciłbym życie gdyby nie mój refleks. Raz - gość w aucie wyprzedzał jakby mnie nie widział, albo uznał że poboczem też przejadę i wyszedł na czołówkę. Albo inny który stwierdził chyba że dla moto żwirowe pobocze to żaden problem, badź jak chcę to się wcisnę jakoś. Sk...ństwo i tyle... Piszesz "wystarczy żeby zjechał dosłownie metr...". Za wymuszanie takich rzeczy kierowcy powinni tracić prawo jazdy, a nawet lądować w areszcie. Pomyśl co będzie jak ktoś nie zauważy, spanikuje itp. Niech się zdaży nawet raz na 100 takich kierowców co nie zjadą o ten jeden metr. Wtedy Twoje podejście oznacza - mam w dupie innych kierowców - przyjmuje na siebie odpowiedzialność za ewentualną śmierć tych co mają słaby refleks i nie umieją zareagować na pędzący w ich stronę pojazd, który wbija się na ich pas ruchu. Poza tym - wprowadzasz takimi manewrami na drodze spore zamieszanie i ludzie się Ciebie po prostu boją co oznacza reakcję gwałtowną i nieprzemyślaną, a to z kolei zwiększa ryzyko wypadku.

 

 

Dzięki Krycek,że to zauważyłeś.Jest za to mandat 6pkt i 200zł,podobnie jak za zbyt wolna jazdę.Kilku mich kolegów sie o tym przekonało,argumentem bylo"prowokuje pan do wyprzedzania na 3go,a pobocze to nie jest pas ruchu dla pańskiego pojazdu" W krajach takich jak węgry,słowacja,czechy nikt nie zjeżdża z drogi na pobocze i jakoś wszyscy dojeżdżaja bezpiecznie do celu,a od czekania na dogodny moment do wyprzedzenia nikt nie umarł.W pl ludzie nie mogą sie z tym pogodzić i ryzykują życie swoje i innych. To nie pojazdy są niebezpieczne tylko ludzie bez wyobrażni za kierownicą czynią je takimi i odnosi się to do wszystkich.Dlatego podpisałem się pod Twoimi słowami.Pozdrawiam :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dzięki Krycek,że to zauważyłeś.Jest za to mandat 6pkt i 200zł,podobnie jak za zbyt wolna jazdę.Kilku mich kolegów sie o tym przekonało,argumentem bylo"prowokuje pan do wyprzedzania na 3go,a pobocze to nie jest pas ruchu dla pańskiego pojazdu" W krajach takich jak węgry,słowacja,czechy nikt nie zjeżdża z drogi na pobocze i jakoś wszyscy dojeżdżaja bezpiecznie do celu,a od czekania na dogodny moment do wyprzedzenia nikt nie umarł.W pl ludzie nie mogą sie z tym pogodzić i ryzykują życie swoje i innych. To nie pojazdy są niebezpieczne tylko ludzie bez wyobrażni za kierownicą czynią je takimi i odnosi się to do wszystkich.Dlatego podpisałem się pod Twoimi słowami.Pozdrawiam :icon_mrgreen:

Także byłem świadkiem jak kierowca jadąc marginesem na przerywanej dostał 3pkt i 150zł.

Swoją drogą jak te czasy się zmieniają. Jakieś 7 lat temu jak były marginesy na drogach to wyprzedzanie na trzeciego było naturalne, dojeżdżało się do wolniejszego o już wcześniej zjeżdżał widząc to jadący z naprzeciwka także zjeżdżał i można było spokojnie, bezpiecznie wyprzedzić. A teraz?

Jedzie traktor marginesem lub stoi na nim pojazd wystając kawałek na jezdnię, to z naprzeciwka praktycznie nikt delikatnie nie zjedzie żeby upłynnić ruch tylko tych z naprzeciwka wyhamowuje do zera. Takie czasy i chyba trzeba się przystosować.

Notoryczny kłamca :icon_twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przesadzacie wg mnie. Nie ma nic złego w zjechaniu na pobocze i przepuszczeniu innych w dzień, przy dobrej widoczności. Nie ma nic złego w "skorzystaniu" z takiej uprzejmosci innych i wyprzedzeniu na trzeciego. Byle z głową i tam, gdzie widoczność na to pozwala. I bez wymuszania takich zachowań oczywiście -ale to kwestia kultury. Bez takiej uprzejmości na drodze nie wyobrażam sobie trasy z południa na północ Polski w rozsądnym czasie przejazdu.

 

I nadal jakoś nie wierzę, iż jakikolwiek policjant w Polsce mógłby ukarać mnie mandatem za wolna jazdę, tam gdzie nie ma narzuconej minimalnej prędkosci przepisami - jak to kolega wyżej napisał. Chyba coś pomylił lub Ukarany dał się wrobić...

Edytowane przez Staszek_s
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Także byłem świadkiem jak kierowca jadąc marginesem na przerywanej dostał 3pkt i 150zł.

Swoją drogą jak te czasy się zmieniają. Jakieś 7 lat temu jak były marginesy na drogach to wyprzedzanie na trzeciego było naturalne, dojeżdżało się do wolniejszego o już wcześniej zjeżdżał widząc to jadący z naprzeciwka także zjeżdżał i można było spokojnie, bezpiecznie wyprzedzić. A teraz?

Jedzie traktor marginesem lub stoi na nim pojazd wystając kawałek na jezdnię, to z naprzeciwka praktycznie nikt delikatnie nie zjedzie żeby upłynnić ruch tylko tych z naprzeciwka wyhamowuje do zera. Takie czasy i chyba trzeba się przystosować.

 

Jakoś nie widziałem/słyszałem żeby Policja ukarała traktor (albo inna "furmankę") która jechała (turlała się...) poboczem tak żeby dało się go wyprzedzać bez problemu... Sama też korzystała z kultury takiego kierowcy i go wyprzedzała i jechała dalej...

Już widzę jak Wy wszyscy grzecznie jedziecie motocyklem 30 km/h za traktorem i go nie wyprzedzacie..........

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...