Skocz do zawartości

Luca

Forumowicze
  • Postów

    2447
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Luca

  1. Overkill jaki masz rozstaw ogniwek w łańcuchu? Tak z ciekawości pytam, bo może Chińczyki różne zestawy napędowe dają? Chodzi mi o to ile jest milimetrów od sworznia do sworznia w twoim łańcuchu? Pozdrawiam.
  2. Jest osobny temat założony ,, Przejażdżka południową stroną" i tam znajdziesz więcej informacji.
  3. No mi się wydaje, że to ten mechanik coś zapieprzył, co robił Ci zatarty silnik. Jedno jest pewne, że trzeba znowu rozkręcić silnik i znaleźć to coś, bo inaczej jak podczas jazdy wpadnie gdzie nietrzeba to rozpierdasi silnik.
  4. U mnie jest sytacja bardzo podobna 75kg+55kg i nic mi nie dobija a ustawienie mam na najmiększe. Gdy wiozę osobę cięższą niż 60kg to tylko przy większych nierównościach słychać czasami skrzypienie i nic poza tym. Może masz amortyzatory o innej charakterystyce do chińczyków a nie dla europejczyków? Najpierw to sprawdź (albo przyślij fotkę) ustawienia tylnych amortyzatorów, tam są takie ząbki na dole i przekręcając dolną część amortyzatora regulujesz jego twardość. Ustaw tak, żeby jak najmocniej ściskało sprężynę (na najbardziej wystające wycięcie). Co do tłumienia amortyzatora to mogło by być faktycznie lepsze ale na razie to nie mam się do czego doczepić (jak masz za duże ciśnienie w tylnym kole to będzie się tłukło, opona lepiej niech delikatnie się ugina). Gdzieś w internecie już ktoś napisał, że wymienił tylne amortyzatory i podpasowały mu nie pamiętam dobrze, ale chyba od Suzuki, Hondy lub Yamahy, któryś z tych trzech. Musisz wykręcić swój i pobiegać po salonach. Ważny jest by skok amortyzatora był taki sam i rozstaw mocowania. Jeśli by ten chiński był rozkręcany to by można mu było wymienić olej amortyzatorowy na gęściejszy i tłumienie drgań by się poprawiło, ale chyba nie da się dostać do środka. Co do łańcucha to jeśli go za mocno naciągasz to będzie Ci się na siłę szybko wyciągał. Jak naciągniesz to ma lekko zwisać, ni może być na sztywno bo po jeździe go wyciągnie. U mnie jak jade to na większych nierównościach czasem łańcuch uderzy w chromowaną obudowę łańcucha wydając przy tym dzwięk niezbyt miły dla ucha, ale się tym nie przejmuje i jade dalej. Wtedy dopiero naciągam łańcuch jak nagminnie zaczyna walić po obudowie, ale nie częściej. Druga sprawa to smarowanie łańcucha, jak nie smarujesz to też szybciej się wyciąga. Ja smaruję co 500 km i najpierw czyszczę szmatką z brudu a potem nasączam drugą szmatkę w oleju przekładniowym Hipol i przecieram łańcuch. Moja metoda jest nadzwyczaj tania bo taki olej poprostu posiadam, ale jak widać skuteczna bo przejechałem ponad 7tyś. km i naciągałem dopiero raz. Ale się rozpisałem. Pozdrawiam wszystkich co doczytali do końca. Lagi miękkie (w razie czego składają się jak harmonia) - Dlaczego tak twierdzisz? Tylko przy awaryjnym hamowaniu mocno się uginają, ale wtedy siła jest tak duża, że trzeba się nieźle trzymać kierownicy, by nie kontynuować podróży drogą lotniczą. Nie mam najmniejszych zastrzeżeń do przednich lag (to jest chopper/ cruiser a nie ścigacz). Srubki śruby nakrętki rzadko podokręcane mimo, że sprzęt prosto ze sklepu (generalnie raczej zawsze coś odpada). - Tak to prawda, serwis nie skręca na przeglądzie zerowym i trzeba samemu przed pierwszą jazdą posprawdzać wszystkie śrubi i słabo dokręcone dokręcić. Później nic nie odpada i nie ma tego pproblemu. Z hamulcami bywa różnie. - Tylny hamulec troche słaby, trzeba bardzo mocno nacisnąć by zablokować koło. Przedni bardzo wydajny jak na choppera, jedyne co to przydał by się ABS. Opona z przodu bardzo niebezpieczna. - Nie przesadzaj, zachowuje się przeciętnie na suchej i mokrej nawierzchni, tylko na zanieczyszczonej piaskiem kiepsko, ale na taką nawierzchnię ciężko o super oponę. Opona przeciętna, ale nie bardzo niebezpieczna Gdy motor stoi na podpurkach to lepiej nie zezwalać okolicznym przechodniom robienia pamiątkowych zdjęć ( gleba murowana- giętkie podpurki) - Nie mam swojego zdania bo fabrycznie dostałem tylko boczną podporę i z nią nie mam problemów. Lancuch (guma z majtek) - Ja chyba miałem szczęście, albo odpowiednio się z nim obchodzę (raz tylko naciągałem do tej pory). Zawory wypada ustawić od razu po wyjeżdzie z salonu (bo chinczycy mogli zapomnieć) - Zaglądnołem po przejechaniu 5 tyś i trzymały ustawienia fabryczne, tylko jeden delikatnie dociągnołem, ale mieścił się jeszcze w granicach tolerancji. Widocznie mój silnik trafił na solidnego chińczyka przy skręcaniu. Liczne wycieki i Bóg tam wie co jeszcze... - tu już przegiołeś, nic nie cieknie, kompletnie, wszędzie suchutko. Jedyny wyciek jaki mam to jak odkręce korek spustowy oleju. Chińczyki są takie jak cena za nich, trafiją się mankamentyi nikt tego nie ukrywa, ale nie przesadzajcie w drugą stronę, wszystkie nieszczęścia zbieracie razem i przypisujecie je wszystkie do każdego chińczyka. To jest loteria trafisz na dobry, albo z jakąś wadą, ale to na szczęście uwidacznia się w okresie gwarancyjnym, w którym jak masz dobry serwis to zrobią. No chyba, że komuś się trafi taki chińczyk w którym skumuluje się wszystko nieszczęście to ten gość naprawdę będzie miał pecha. :notworthy:
  5. Jakbyś się przesiadał z 20 letniej japonii 250cc na nowego chińczyka 250cc to mógłbyś jakieś pozytywne wrażenia mieć, ale w twoim przypadku to tak jakbyś się przesiadł ze starego skutera na nowy rower. Moje zdanie, jest takie, że kup japonię bo chińczyk o tak małej pojemności nie spełni twoich wymagań. Chyba, że cię kusi by troche chińszczyzny skosztować to kup na rok używany i potem sprzedaj bez staraty.
  6. No ja nie mam takich problemów, bo raczej preferuje prędkość około 80km/h, bo wtedy mam czas na rozglądanie się po krajobrazie. Głównych tras raczej unikam, bo wtedy głównie musze się skupiać co inni wyprawiają na drodze i zamiast podziwiać widoki robie wszystko by przeżyć. Mimo to manewrując prędkościami sam staram się ustawiać miajsce w którym ma mnie ktoś wyprzedzić (nie dotyczy tych co pędzą ponad 130km /h bo na tych to już nie mam wpływu). Najlepsze jest to, że moja jazda na sprzęcie o większej mocy wygląda prawie tak samo. Jedyna różnica to krótszy czas wyprzedzania. Na moje potrzeby i upodobania ta moc mi wystarcza, choć nie przeczę, że świadomość większej mocy pod sobą, choć się jej nie wykorzystuje daje pewną przyjemność. Co do tej chińskiej mocy w tych silnikach to zastanawia mnie jedno, że Junak Millenium ma o 10 koni więcej na wtrysku a przyspieszenia ma tylko troche lepsze, prędkość max taką samą no i jeszcze o litrę więcej pali.
  7. Overkill, gdzie się podziewałeś, jak Cię nie było? Jak tam maszyna chodzi? Ja ze względów oszczędnościowych leje samochodowy Lotos półsyntetyk 10W/40, ale jak ktoś nie jest sknera to niech lepiej leje Motula. Ja za 4L oleju płace 70zł. Mam tani sprzęt to moge zaryzykować. Jest jeden minus tego oleju, że jak się silnik bardzo nagrzeje to przy ruszaniu sprzęgło szybko bierze i trzeba z wyczuciem operować klamką sprzęgła, by nie robić powerśladów przy każdym ruszaniu. Do tego jeszcze to polska instrukcja podaje by wymieniać co 2 tyś.km a to raczej bardzo często. Ja wymieniam co 3tyś a ile silnik pochodzi to zobaczymy.
  8. Tego nikt nie wie co oni za olej leją, ja dla pewności pozbyłem się go już po 100km, bo głównie od oleju zależy trwałość motocykla. I jedno i drugie ma w sobie jakiś urok. To zależy na co trafisz z japonii i jaki masz styl i potrzeby jazdy. Jeśli byś się zdecydował na chińczyka to polecam Jinluna 250, ale nie kupuj nowego bo szkoda kasy, tylko kup od ,,ludzia", który kupił nowy, tylko dlatego, że było tanie i tym nie jeździ. Kupisz takiego za 5tyś zł z przebiegiem 500km. Motor praktycznie nówka a zaoszczędzisz kase. Ja kupiłem na samym początku jak się pokazały 250tki i używanych jeszcze nie było a jak bym miał kupować teraz to tak bym zrobił. W razie nietrafienia w gust, zawsze możesz sprzedać i kasy nie stracisz.
  9. Jak ktoś ma już charmonogram zlotów na 2007 to niech zamieści tutaj, bo czas by zacząć planować to i owo.
  10. Koło Jasła w Warzycach Nowy Styl, tam gną i chromują rurki ale to kawałek od Ciebie.
  11. No to będzie prawdziwy test dla Jinluna i chwila prawdy. 800 km w trzy dni udało mi się zrobić, ale 1500 za jednym machnięciem, jeszcze nie. Shipp napisz co tam z tym serwisem, czy byłeś i co powiedzieli? Najpierw to się rozeznaj co łatwiej kupić i co będzie tańsze. Moim zdaniem przy twojej mocy najlepiej by było przednią o jeden ząbek więcej. Spalanie będziesz miał na trasie mniejsze niż teraz. Co do dynamiki to musisz po prostu kupić zębatkę i się samamu przekonać i osądzić, czy takie przyśpieszenia Cię zadowolą. Zawsze możesz wrócić do starych ustawień.
  12. Dziwne, że dopiero teraz o tym piszesz, bo ja po czymś takim to pierwsze co bym napisał, że miałem wypadek na Lifanie. Napisz co było przyczyną i ile wtedy jechałeś. P.S. To do solidności lag nie masz zastrzeżeń ;)
  13. Przez dwa sezony zrobiłem ponad 7tyś. Na zlocie spotkałem gościa który miał 9tyś i twierdził, że tylko leje wahe i jedzie. Było widać, że nie dba o sprzęt bo moto było nie czyszczone chyba od nowości. Pytanie do Greedo. Ile przejechałeś km na tych straszliwych chińskich wynalazkach?
  14. No to po prostu wolisz zaniedbane od niedopracowanych a ja wole niedopracowane od zaniedbanych. Jak by na to nie patrzeć to obaj mamy frajdę. No i dla mnie Jinlun ma klimat z całą tą jego niedoskonałością. Trzeba odrobinę serca do niego i się odwdzięcza. Ja uwielbiam zwiedzać zapomniane miejsca na ziemi i do tego Jinlun jest świetny. Rocznie robię od 3 do 4tyś. km z braku wolnego czasu i sądzę, że starczy mi na ładnych parę latek. Lifana natomiast bym nie kupił bo mi się nie podoba i jest znacznie bardziej awaryjny, choć można go już kupić za 6tyś. zł. Co co MZ-250 to robiłem szlif cylindra, wymiana tłoka z pierścieniami po kilka razy, jak już traciła moc, zerwane sprzęgło na stożku wału, wymiana gaźnika, ciągłe problemy z ładowaniem i aparatem zapłonowym, problemy z hamulcami itp, itd. W końcu dałem ją bratu i się teraz on z nią męczy. Mimo tego wszystkiego uważam, że to też fajny motorek. Co do klimatu to każdy jednoślad może być na swój sposób cool. Parę ładnych latek temu w Bieszczady na zlot do Ustrzyk Górnych przyjechał gość na starym komarku (te z tym owalnym bakiem), niby nic, śmiechu warte, ale ten gość przyjechał z wielkim plecakiem gdzieś ze środkowej Polski i jechał dwa tygodnie, z awariami sprzęta po drodze, ale dojechał. Posiedział jeden dzień w Ustrzykach, wypił piwo, ubrał na drugi dzień plecak i ruszył w droge powrotną z uśmiechem na twarzy. Dla mnie ten stary słabowity komarek, który ledwo się ciągnął pod tym obciążeniem miał klimat z tym gościem dosiadającym go. Wtedy na zlot nie odważyłem się pojechać swoją MZ bo można było za to dostać po mordzie. MZ wtedy było uznawane za badziewie. Pozdrawiam
  15. No trzeba Ci przyznać Greedo, że rzoruszałeś troche temat. Sam przyznajesz, że robiłeś 150 różnych rzeczy przy swoim sprzęcie, wiec nie jest tak całkiem bezawaryjny i jakoś nikt nie alarmuje, by nie kupować starych sprzętów bo trzeba przy nich dłubać. O gustach się nie dyskutuje, tobie się motorek nie podoba a mi wręcz odwrotnie. Jeździłem swego czasu na WSK, MZ, Jawach ale te sprzęty były o wiele bardziej awaryjne. Kilka razy w trasie miałem spore kłopoty bo mi się rozlazły ( a to ładowanie, a to linka, a to zgasło niewiadomo dlaczego i za nic nie chce zapalić i tak w koło macieju, remont generalny silnika co 20 - 30 tyś. km) A na tym chińczyku siadam zapalam i jade. Ani razu nie byłem z nim w serwisie, ani razu nie musiałem go pchać, jak jade to nie mam obaw, że mi gdzieś stanie w drodze, jedyną część jaką musiałem dokupić to był przekaźnik za 50zł. Na moje potrzeby i możliwości finansowe to ten motorek jest tak jak byłby specjalnie zrobiony dla mnie a spalanie poniżej 3L to poprostu bajka. Teraz zbieram na 20 letnią Honde Goldwing ale tego nie sprzedam, tylko będę miał dwa. I nie przeszkadza mi czy ktoś kupi japońca, czy chińczyka i tak będe się cieszył jak go spotkam na trasie. P.S. Nowa Japonia 250cc i chińczyk 250cc w osiągach i pod względem apetytu na spalanie wcale się tak bardzo nie różnią a opona z przodu w chińczyku przyznaje jest do wymiany w naszym chłodnym klimacie.
  16. No gratulować wytrwałości w czytaniu lektury bo powyciągałeś linijki, o których już dawno zapomniałem. Po pierwsze to skręca się go tylko raz i drugi raz tylko warto sprawdzić po przejechaniu paru kilometrów, czy dobrze podokręcane, potem problem znika. A brak poskręcania zawdzięczamy naszym przedstawicielom i servisom, które uważają, że przegląd zerowy wykonuje się na papierze. W tym przypadku przegląd zerowy zalecam zrobić samemu. Kto tego nie potrafi, albo nie ma zdolnego kolegi, lub solidnego dervisu niech jeżdzi 20letnimi sprzętami. Piszesz, że jeździłeś na czymś podobnym a właściwie na takim samym to wyjaśnij mi w końcu na czym jeździłeś i gdzie był dramat podczas tej jazdy? Sądzę, że cały Twój problem tkwi w tym, że masz straszny dyskomfort psychiczny przed dokrędeniem jakiejś śruby. To nie jest sprzęt dla Ciebie i tyle, a skąd wiesz, że nie spełnia oczekiwań kogoś, kto nie ma tak wygórowanych potrzeb. To jest sprzęt 250cc i miło spędziłem na nim pare ładnych godzin i za tą cenę to rewelacja.
  17. Tylko nie przesadźcie z tym zwiedzaniem, bo te dwa tygodnie nie starczą wam nawet by dojechać do świętokrzskiego i będę sam musiał za was odwalić resztę trasy :clap:
  18. Jeżeli czujesz, że sprzęt ma moc a dostaje kosmiczne obroty to jedynym rozwiązaniem jest zmiana zębatki. Zasada jest taka, że zwiększając liczbę zębów na przedniej zębatce lub zmniejszając na tylnej to sprzęt robi się słabszy pod górkę, ale szybciej jedzie. Przekonałem się o tym już na początku mojej przygody z jednośladami. Miałem komarka (romet-kadet) i on wyciągał max 45km/h a silnik wył jak zażynany. Założyłem mu zębatkę z tyłu o cztery zęby mniejszą i przyspieszenie zmalało ale spokojnie można było jechać 55km/h z z górki nawet 60. W twoim przypadku zmień przednią zębatkę o jeden więcej lub tylną o 3, 4 zęby mniej i wprawdzie stracisz trochę dynamiki przy ruszaniu, ale na trasie motorek będzie leciał, że aż miło. Masz troche koników to silniczek nie będzie protestował.
  19. Zdobądź taką zębatkę tylną mniejszą o jeden ząb a będą mieli klienta na drugą. No jeśli można wierzyć wskazaniom licznika to te 130km/h i ciut da się wydusić na prostej. Po zmianie zębatki jest szansa na te 140, ale 150 na takim sprzęcie to raczej przesada, no i troche strach, czy nie zacznie latać. :notworthy:
  20. Nie lepiej wymienić przednią zębatkę o jeden ząb większą, to będzie taniej, niż ruszać tylną. Gdybyś jednak wymieniał tylną i chciał się starej pozbyć to bardzo chętnie odkupię ją od Ciebie. Ja nic nie zmieniam bo choć uważam, że przydał by się jeszcze jeden bieg więcej to zmiana zębatek za bardzo obciąży silnik i skrzynie biegów, zwłaszcza przy jeździe w dwie osoby. Niemniej jednak daj znać jake wrażenia to może zmienie zdanie. U mnie przednia ma 14 zębów a tylna 32 zęby, przełożenie z=2,2857 Przy zmianie przedniej zębatki o jeden ząb więcej (15zębów) z=2,1333 jak widać spora różnica Przy zmianie tylnej na mniejszą o jeden ząm (31zębów) z=2,2143 Przy zmianie tylnej na mniejszą o dwa zęby (30zębów) z=2,1429 Jak z tego wynika najlepiej zmienić tylną zębatkę na jeden ząb mniejszą (tylko, czy taką się znajdzie?) Wtedy będzie najmniej obciążony silnik a różnica w jeździe może być spora. Natomiast tylna o dwa zęby w dół, czy przednia o jeden do góry to już będzie bardzo podobnie i jak na mój gust to trochę za dużo. O jeden ząb z tyłu bym się skusił. W jeździe po Bieszczadach w dwie osoby mocy było wystarczająco, trzeba było pod góre ujmować gazu na manetce by wejść w zakręt. Silniczek spisał się znakomicie.
  21. No dobra, ale skąd wiedzą jakie części, jak niewiadomo co poszło. Śruba może być dobra a gwint może być spieprzony w tym do czego się wkręca. Części zciągną a okaże się, że to nie to. Moim zdaniem lepiej to rozebrać i zobaczyć co jest grane. Z tego co widzę to jest tam tylko długa śruba i nakrętka M14x1,5. Jak to będą mieli to rozkręcaj.
  22. Nie wiem dlaczego Ci się łańcuch popuszcza bo nie powinien. Napisze ci Jak ja naciągam łańcuch. Najpierw popuszczam z prawej strony główną śrubą mocującą koło a następnie kluczykiem o ile pamiętam to 10-tką wkręcam równoniernie obie nakrętki z tyłu wahacza aż do właściwego naszpanowania łańcucha. Potem dokręcam śrubę główną i dociągam niewielką siłą te nakrętki z tyłu. Dodatkowo nakręciłem jeszcze po jednej zwykłej nakrętce chyba M6 po to by przypadkiem nie zgubić oryginalnej. Przy takim naciągnięciu łańcucha nic się nie popuszcza a naciągałem tylko raz do tej pory. Może sprawa tkwi w tym jaki łańcuch Ci chińczyki założyli bo słyszałem, że w Lifanach po tysiącu się wyciągają jak guma od majtek.
  23. Luca

    Trajka, traja

    No też uważam, że wózek boczny to nie taki głupi pomysł. Wtedy mógłbyś jeździć na swoim ukochanym sprzęcie.
  24. Luca

    Trajka, traja

    No też uważam, że wózek boczny to nie taki głupi pomysł. Wtedy mógłbyś jeździć na swoim ukochanym sprzęcie.
  25. No w Bieszczadach to można utknąć na dobre. Ci co będą mieli więcej czasu to pewnie zabawią dłużej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...