Skocz do zawartości

johny

E.K.G.
  • Postów

    466
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez johny

  1. Cześć! Szukam szkoły jazdy w Warszawie dla mojej córki. Z uwagi na niski wzrost pożądane moto o obniżonym siedzeniu, ale przede wszystkim szukam naprawdę dobrego instruktora. Znam kilku naprawdę dobrych, ale nie w Wawie, a także nie mam już aktualnych informacji w czasach po COVIDowych. Prośba o konkretne info, bez pobocznych dywagacji 😉
  2. W Szwecji w dzień ok. 5,7 (zero fantazji, 80 km/h). W nocy (hulaj dusza, pusto, policja śpi, a w czerwcu też jasno ;) ) ok. 9,5 l/100. Różnica wynika stąd, iż maszyna jest czuła na "odkręcanie". Wtedy mam wrażenie, iż słyszę zdrowe siąrbnięcie ze zbiornika :sad: . Reasumując - stała prędkość nawet zapakowanego daje przyjemne spalanie. Jak chcesz się zabawić, to cóż - przyjemność co nieco kosztuje. Ale co by nie mówić, odejście dzięki 1,9 l + wydech V&H - uczucia orgastyczne :biggrin:
  3. We wszystkich moto pierwsze co robię to wymiana przewodów na przewody w stalowym oplocie. Skok jakościowy odczuwalny natychmiast w pełnym zakresie (szybkość przekazania impulsu, dozowalność jak i zmiejszenie stopnia siły na klamce niezbędnej do uruchomienia tłoczków w stopniu w danym momencie wymaganym).
  4. -18 st C. Ale to było ok. 7 lat temu, byłem młodszy i na cholernym "głodzie motocyklowym" :biggrin: Wyczekałem na suchy asfalt i w nocy heja przed siebie. Jazda trwała ok. 45 min i z powrotem do garażu. Miny kierowników katamaranów - PRICELESS :laugh: Poza tym trafiały się sytuacje przypadkowe, np. północna Finlandia, przełom czerwca i lipca, godz. ok. 23.00. Termometr na stacji beznzynowej wskazał - 2 st C. Jak ja żałowałem, że nie mam mufek lub manetek podgrzewanych... Tym razem moja mina była "bezcenna"... :mellow:
  5. żarty sie skończyły. podpisuj umowe z papuga i to już. Ad świadek zgłoś go formslnie na piśmie, nic na gębę.
  6. Nie, ale łożysko w główce było do wymiany - drogi w PL wespół z tymi w TR załatwiły sprawę. Rozmowa z serwisem : - Janusz, co ty masz z tym skręcaniem? Tragedia, to w ogóle nie działa?! - O co chodzi? W zakrety Potfur wchodzi jak w masło, jadę z zamkniętymi oczami? - Jak nim jechałem to także z zamkniętymi oczami! Ze strachu... -:) Okazało się, że chłopaki mają - jak zawsze - rację, po rozkręceniu okazało się, że tam niezła demolka... -:)
  7. Jeżdżę na nim z pięć lat i nie chcę nic innego! No może gdyby było miejsce w garażu i brak innych potrzeb to bym dokupił coś jeszcze ale jestem nim zachwycony :) Byliśmy na Nordkappie, w Turcji i razem w ok. 13 krajach. Zawsze sami (lubimy swoje towarzystwo), on zawsze niezawodny. Silny, wygodny, pakowny. Głośnością wydechu życie mi ratował w Stambule, urodą załatwił przejazd poza kolejką na granicy bułgarsko serbskiej, sympatią jaką budzi tonował rozbójnicze zapędy policjantów z różnych krajów (każdorazowo po info dot. pojemności pojawiał się tekst w różnych językch przekazywany przez policjanta do jego kolegi - to więcej niż Twój samochód ma - :). Dał mi wiele wspaniałych doznań. Ma jednakże jedną wadę fabryczną... :mad: Wiek "panienek" jakie na niego lecą (w tym chcą się fotografować z nim, wynagradzać fatygę całusami itp.) jest raczej zbyt leciwy... :banghead: Wprawdzie Potfur twierdzi, iż mam spojrzeć w lustro i raczej tam poszukać przyczyny, no ale gnojek robi sie na starość złośliwy i tyle :)
  8. Spoko, nie mam kompleksów. A i ze ścigniem nie jest żle. Niejednokrotnie spod świateł startuję wraz z tzw. "ścigaczami" i w większości przypadków jestem szybszy. Dlaczego? Po prostu brak umiejętności u osób dosiadających te "drobnoustroje" :biggrin: Ich generalnym problemem jest niemożność wykorzystania dużej mocy w połączeniu z niewielką (relatywnie) masą i długością ich maszyn. Ja mam przyspieszenie ok. 4,3-4,5 sek/100 km ale mogę bez wysiłku wykorzystać wszystko, co oferuje ten silnik. Oni mają możliwości nieporównywalnie większe, jednakże w praktyce niewielu potrafi wykorzystać silnik na maksa, nie zrywając przyczepności lub nie podnosząc w sposób niekontrolowany przedniego koła. Przy każdym z tych zjawisk (podobnie jak przy odpuszczeniu sobie z uwagi na strach przed tymi zjawiskami), jest szybko "po zawodach" :biggrin: . Oczywiście jak trafi się ktoś z właściwymi umiejętnościami, to w tempie ekspresowym mam wskazane swoje miejsce w szyku :sad: Oczywiście gdy moto jest załadowane na dłuższą podróż, moment obrotowy silnika pozwala zachować naprawdę dobry natrój :)
  9. 'hikor' : Kursanci zeznają, że mając w domu po kilka samochodów pierwszy kontakt z kierownicą mają dopiero na kursie. Tak się zastanawiam. Jak to jest możliwe, że rodzice nie dbają o to aby ich pociechy nabierały wprawy w, chociażby, prostych manewrach, wcześniej? Dlaczego NIE POZWALAJĄ (o namawianiu już nawet nie wspominam) pokręcić trochę kierownicą na jakimś parkingu, polnej drodze itp? Przecież tutaj powinien działać instynkt ochrony potomstwa. Wiadomo jak jest na polskich drogach. Tutaj trwa regularna wojna. Nie kumam tego. Ad temat: B za pierszym razem, A ale po latach - :) Ad. w.w. Hikor Mam wrażenie, że teraz są po prostu "inne czasy". Ja jeździłem sam od 14 roku życia (owszem wieczorem i oficjalnie tylko do garażu - w praktyce po całym mieście- :) Na kurs poszedłem umiejąc jeździć, egzamin zdałem i otrzymałem prawo jazdy nie mając ukończonych 16 lat. Do egzaminu na kat. A nie dopuszczono mnie, gdyż ... tak zadecydował mój ojciec. Dzisiaj jest Unia, normy i przepisy których wszyscy się kurczowo trzymają. Kiedyś ojciec uczący jeździć syna na bocznej drodze nie budził zdziwienia a MO (info dla młodszych - taka Policja ale zwana Obywatelską - :) jedynie pouczyła, że raczej z bocznej powinni zjechać na szutrówkę i bedzie git. Coraz więcej norm obostrzeń regulacji. Sami dajemy się wkręcać w postępowanie gdzie zdrowy rozsądek jest zastępowany bezwarunkowymi odruchami. Można jeździć bez prawka pod kontrolą rodzica? Można - vide Wielka Brytania. Świat się tam zawalił? Nie, poprostu zachowują rozsądek i korzstają z tego w odpowiedzialny sposób .
  10. Święte słowa! Ale niestety ... "...ja lubię zapie**alać Panie władzo!" :) Taka niestety jest prawda, tyle, że nawet zapier*alając zawsze staram sie dać szansę Aniołowi (w tym wieku traci się już poczucie nieśmiertelności a i powstaje nieodparte przeświadczenie, że kości już tak szybko się nie zrastają... :sad: ). Z drugiej strony, niestety wszystkiego na drodze nie da sie przewidzieć. Oczywiście można teoretyzować, że każdorazowo prędkość powinna być dostosowana do warunków, okoliczności ... itp. W praktyce jest to nieosiagalne. Przykład? Z jaką prędkością przejeżdżasz przez las? 120, 100, 90, 60 40km/h? Załóżmy, że 40 km/h :laugh: Czas reakcji kierowcy? Od 0,3 do 1,7 sekundy (decydują cechy osobiste, nastrój, aktualne samopoczucie, zmęczenie itp. Zawsze krótszy czas gdy mamy refleks, wyrobione odruchy. Szybsza reakcja gdy sytuacja jest prosta lub dobrze znana z praktyki). Najpierw wzrok zauważy niebezpieczeństwo i poda sygnał do mózgu. Tam następuje analiza sytuacji i wysłany jest sygnał określonego działania. Dopiero po otrzymaniu tego sygnału wykonujemy ruch palcami lub stopą. Tzw. automatyczny odruch stanowi jedynie przyspieszenie w.w. drogi sygnału. Oczywiście należy dodać czas niezbędny od rozpoczęcia ruchu palców do zacisnięcia się tłoczków. Przyjmę łączny czas reakcji 1 sek. (tj. od pojawienia sie przeszkody do rozpoczęcia zaciskania się tłoczków). W tym czasie przejedziesz ok. min. 11 metrów. Samo zatrzymanie nastąpi przy przeciętnej nawierzchni i średnim stanie moto po przejechaniu mniej więcej kolejnych ok. 11 metrów jeżeli nie więcej. Czyli łącznie musisz mieć na zatrzymanie maszyny ok. 22 metry. Max prędkość poruszania się zwierzyny? Wilk - 50 do 70 km/h, jeleń do 50 km/h, dzik 40-45. Czy 40 km/h w nocy w lesie daje gwarancję, że zahamujesz we właściwym czasie? Oczywiście nie. Kto jeździ w nocy w lesie 40 km/h? Ręka w górę! :biggrin:
  11. Masz rację -:) Nikt Ci nie odpowie na to pytanie (przynajmniej nikt odpowiedzialny). Odpowiedź jest każdorazowo uzależniona od konkretnej sytuacji na którą składa się mnóstwo czynników. Czsami lepiej przywalić moto w samochód gdyż np. prędkość jest mała a ominięcie powodowałoby konieczność wjechania do rowu wykonanego wg "norm europejskich" (głęboki, stromy, przejazdy wybetonowane z pionowymi scianami) lub zjechania na przeciwległy pas przy gestym ruchu z naprzeciwka. Czasami lepiej ominąć gdy masz możliwość skorzystania z łagodnego pobocza bez drzew itp. Czasami masz możliwość położenia moto i oddzielenia sie od niskiej puszki w którą walisz, czasami nawet nie chcesz tego robić ale i tak jest to np. wysoki dostawczak, nad którym nie przelecisz górą Itp. itd. ... Sytuacje można mnożyć w nieskończoność. Ma rację ks-rider wskazując, że to, co się stanie to wynik zarówno Twoich świadomych działań, jak i odruchów bezwarunkowych. Dwa razy leżałem na trasie, świadomie wybierając "mniejsze zło" i waląc moto w puszkę. Raz świadomie ominąłem jadącego z naprzeciwka "samobójcę/mordercę". Za każdym razem decyzje były świadome i dzisiaj podjąłbym takie same. Ale... 1/ miałem na tyle dużo czasu (ułamków sekundy -:) ), że istniała mozliwość podjęcia świadomej decyzji, 2/ miałem ("etatowo" zresztą -:) ) wystarczająco dużo farta, że założenia które przyjąłem (co do ruchu moto, ruchu puszek w które waliłem, ruchu innych wokół mnie) okazały się prawidłowe. Jednym słowem, po prostu miałem generalnie farta i podjęte decyzje bynajmniej nie tworzą jakiejś zasady czy reguły.
  12. No coż, na ścigaczach się nie znam - użytkuję je jedynie incydentalnie i to nie moja bajka, więc sie nie wypowiadam. Jeżeli chodzi o cruisery (to te szerokie, długie i ciężkie -:), to powiem wprost: używanie jedynie przednich hebli, jest co najmniej nierozsądne. Owszem, przy przeciętnych hamowaniach mogą w zupełności wystarczyć, jednakże zawsze w sytuacjach gdy trzeba hamowac awaryjnie, na szutrze lub przy mokrym asfalcie używam także tylnego hamulca. Powód? Przy moto o ciężarze własnym 350 kg i słusznej długości jest jedynie kwestią czasu, kiedy złapiesz uślizg przedniego koła, lub kiedy - korzystając przy okazji z pochylenia jezdni, czy jej nierówności itp. - tył zacznie cię "wyprzedzać". Po prostu powierzchnia hamowania (styku przedniej opony z asfaltem) może nie wytworzyć dostatecznego tarcia dla utrzymania bardzo dużej masy umiejscowionej z tyłu a dodatkowo nigdy nie ma gwarancji czy na nierównościach utrzymany moto w linii prostej z drogą hamowania. Jeżeli dojdzie do skręcenia kierownicy na skutek np. nierówności itp. naturalnym jest, iż siła bezwładności (przypomnę, iż działająca na długi odcinek moto jaki mamy w cruiserze) wykorzystując obniżoną przez warunki na drodze przyczepność, zacznie "pchać" tylną część do przodu. Sytuacja ta może zakończyć się "zawinięciem" tyłu, co w iluś % przypadków równa się glebie. Z tych względów każdorazowo - gdy trzeba dać nagle po hamulcach lub gdy przyczepność jest obniżona -ZAWSZE korzystam dodatkowo z tylnego hamulca. Oczywiście z wyczuciem, nie zrywając przyczepności tylnego lacza. Wspomaga to przednią oponę (dwukrotne zwiększenie stykających sie z asfaltem powierzchni hamujących) oraz stabilizuje tył, zapobiegając w.w. niespodziankom. Wiedza ta wynika z praktycznych doświadczeń (nie wdając się w szczegóły - życie jest najlepszym nauczycielem, aczkolwiek lekcje są czasami dość drogie -:)
  13. Generalna zasada: sposobem a nie siłą. Gdyby siła rządziła światem, to premierem Polski byłby żubr a przewodniczącym ONZ bawół afrykański - :) Owszem na poczatku, Potfur (XVS 1900 - 350 kg bez bagażu) budził respekt i szacunek. Zawracanie - najlepiej na parkingu dla TIR-ów, parkowanie - na środku jakiegoś Starego Rynku, pole namiotowe - jeżeli byłoby wyasfaltowane, to byłaby najlepsza opcja- :). Dzisiaj inaczej to traktuję, ale mam świadomość ograniczeń wagowych, szczególnie, iż w 90% dalekich tras jeżdżę sam (taki charakter i upodobania). Nie jestem osiłkiem ale Potfora z bagażem weekendowym podnoszę sam. Jak? Sposobem oczywiście a nie siłą :biggrin: Zresztą kwestia tego czy ktoś podniesie własne moto to wypadkowa jego siły, inteligencji i - przede wszystkim - tego na co samo moto pozwoli. Podnosząc Potfora (przypomnę 350 kg) wcale nie jestem pewien czy podniósłbym maszyny z Dakaru. To wyłącznie kwestia tego jak wysoko jest środek ciężkości i na zastosowanie jakich patentów pozwala budowa danego moto. Podpowiem jedynie, iż Potfur posiada kierę o szerokości ok. 1m-1,1 m, co pozwala a zostosowanie dość dobrze działającej dżwigni. Jeżeli nie działa, to mozna np. zdjąć tylny kufer, co już ułatwia sprawę (w moim przypadku kufer jest zdejmowalny jednym ruchem bez żadnych dodatkowych kłopotów, ale to kosztowało w Yamasze 3.000 PLN ...- :). Oczywiście są sprzęty wyjątkowo (jeżeli w ogóle) ciężko podnoszalne (np. Goldwing), ale co do zdecydowanej reszty nie jest tak źle. Tak więc jeszcze raz: pomyślunek przede wszystkim. :)
  14. Mam kilka kasków. W pełnych mam niestety klaustrofobie :bigrazz: Jedna zasada - przed oczami zawsze szyba. Obojetnie - kasku czy okularow. Po prostu ileś lat temu przy ok. 80 kkm trafił mnie chrząszcz majowy. 1/gdyby trafił wyzej, mógłbym stracić oko (lub co najmniej je mocno uszkodzić), 2/ gdyby tak było, nie utrzymałbym sie na motorze. Trafił mnie w policzek i był jak pocisk. Od tej pory powyżej 80 kkm zamykam kask. ZAWSZE :rolleyes:
  15. Widząc fotki moto, muszę stwierdzić, że farciarz jesteś ogromny. Chyba korzystasz dodatkowo z czyjegoś limitu farta :icon_biggrin: Powrotu do zdrowia :flesje: Tak na marginesie - każdy ma jakiś zapasik farta gdzieś tam na górze zmagazynowany na jakimś koncie. Znasz aktualny stan Twojego konta? Jeżeli nie, lub nawet gdy masz jakiekolwiek wątpliwości co do aktualnego salda - kupuj armaturę i montuj ogranicznik prędkości :crossy: (Kurcze, jaki ja jestem dobry w Teorii Zdrowego Rozsądku - gdyby tak jeszcze w autopsji to stosować :icon_biggrin: ). Pozdro
  16. Byłem na Potforze w 11 krajach. Pełny przegląd: od asfaltu który nasi drogowcy uzyskują jedynie w warunkach laboratoryjnych (Skandynawia) do dziczy Azjatyckiej (głęboka Turcja). Moto wspaniałe, preferuje jednak lepsze drogi. Szutru itp. wynalazków nie znosi! Podsumowując: na Europę i asfaltowe drogi wspaniały sprzet, na bezdroza i inne rejony świata, kup raczej coś innego. ps. Niesamowicie ułatwia pozakolejkowe przekraczanie granic (szczególnie z V&H, lightbarem oraz zamiłowaniem Serbów i ludów bałkańskich do takich maszyn :) )
  17. Oczywiście wina TIR-a, gdyż przed ruszeniem powinien się upewnić, że nic mu nie "przybyło" z przodu. Martwe pole niestety nie jest jakimkolwiek wytłumaczeniem, czy okolicznością uniewinniającą. Faktem natomiast jest, że kierowca TIRa po prostu nic nie widzi na ok. 2,5-3 m przed sobą. Sprawdziłem to rok temu korzystając z "wymiany" maszyn ze spotkanym na stacji paliw ukraińcem. On dostał Potfora na rundke wokół parkingu na stacji paliw, ja dostałem jego "maleństwo" na taką samą rundkę. Obydwaj mieliśmy pietra widząc swoje maszyny w obcych rękach :bigrazz: ale wszystko było ok :buttrock: Oni naprawdę mogą nas nie zauważyć jeżeli przemykany z przodu. Ja sobie z tym radzę za pomocą wydechów. Gdy posuwam wzdłuż samochodów zaznaczam obecność słodziutkim dżwiękiem V&H. Nie ma mowy, żebym pozostał niezauważony, Żadne radio nie jest w stanie mnie zagłuszyć :buttrock:
  18. Nie da się. No chyba, że moto światła dziennego nie widziało poza garażem :cool: Wręcz uważam, że prawa statystyki są nieubłagane, i im większa przerwa, tym większy wypierdal na choryzoncie (no bo jak się już uzbiera, to ...) :flesje:
  19. No właśnie. Tak mam, że jeżdżę sam. Tak po prostu jest. POTFUR daje mi pewność dotarcia do celu, której z innym moto nie miałbym. W przypadku samotnych wojaży, to po prostu bezcenne. Oczywiście, nie chwalić dnia przed zachodem, ale na dziś ... odpukać. Byłem w 2008 r na Nordkappie (droga przez Szwecję, Norwegię, Finalndię, Łotwę, Estonię, Litwę). W tym roku byłem w Turcji, po azjatyckiej stronie (Słowacja, Wegry, Serbia, Bułgaria, Turcja, Bosfor i z powrotem). Nigdy mnie nie zawiódł, dając komfort i relaks nieporównywalny z czymkolwiek innym. Oczywiście może to odczucia subiektywne, jednakże np. na HD-ku nie wybrałbym sie w takie traski sam. XV 1900 :buttrock:
  20. johny

    Motomikołaje

    Gdzie jest coś niecoś więcej o tej akcji?
  21. Dodatkowo mała uwaga: poziom oleju mierzymy zawsze na lekko rozgrzanym silniku (ok. 60 stC). Pomiar np. na zimnym daje zafałszowane odczyty. Pozdro :crossy:
  22. Zapomnij. Myślę o tym temacie na 2010r. Za 3 k Euro nie masz szans obrócić z PL tam i z powrotem. Zresztą poczytaj co nieco relacji z takich wyjazdów i uwzględnij kurs E. Pozdro -:)
  23. Młodsza siostra? Raczej przesada. Nazwałbym ją raczej najmłodszą z sióstr :icon_biggrin: Jeśli możesz i czujesz zaporzebowanie - kupuj i tyle :buttrock: Całkiem fajna i naprawdę ładna maszynka, nie tylko do rozpoczęcia przygody motocyklowej przydatna, ale nawet do jazdy na dłuższy okres sposobna :icon_biggrin: (Ja zaczynałem od Dragusi /Drag Star 650/ - dała mi wiele niezapomnianych przeżyć, rozstanie było naprawdę bolesne...). Powiem Ci tyle - jak ktoś chce omijać korki, to musi kupić skuter i już ... :lapad: Cruiser to zupełnie inna bajka, stymulowana innymi emocjami niż tzw. plastik, naked, czy tzw. "pojazd" użytkowy - skuter. Dla mnie jazda na Cruiserze, jest esencją mojej wizji poczucia wolności, spokoju duszy, nieskrępowania regułami oraz kanonami narzucanymi przez społeczeńswtwo :buttrock: Jeżeli czujesz ten klimat (a jak wynika z Twojego posta, klimat ten jest dla Ciebie naprawdę tym, czego w pierwszej kolejności pożądasz :notworthy: ), kupuj jedynie Cruisera. Czy Kawa, czy Yamaha? To już zależy wyłącznie od gustów, ale zwróć uwagę na serwis. Yamaha ma serwis na każdym większym podwórku (a poza tym - pogląd subiektywny - tak naprawdę poza przeglądami, serwisu nie potrzebuje... :icon_biggrin: ). Zazwyczaj Yamaha ma też niżej umieszczony środek ciężkości ( dla początkującego ma to niemałe znaczenie...). Yamaha XV 950 - ? Całkiem niezły wybór. Być może - Witam w Klubie :flesje:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...