-
Postów
236 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez biblo
-
Tylko nie wiem, czy mówimy/piszemy o tym samym filmiku, bo ja go znalazłem na innym forum... :)
-
Przy wizie turystycznej faktycznie wpisujesz termin, który Cię interesuje - w domyśle: aby dojechać do Gruzji, a potem z niej wrócić do PL. I dostaniesz wizę ważną np. cały sierpień. A, że w międzyczasie wyjedziesz z Rosji do Gruzji i po dwóch tygodniach znów wjedziesz do Rosji, to inna sprawa - masz takie prawo, o ile zmieścisz się w czasie ważności tej rosyjskiej wizy i będzie ona dwu- lub wielokrotna. P.S. Wysłałem Ci PW.
-
Pierdu, pierdu Panie Szymek... :cool: Wiem, co widziałem na filmie. I wiem też, jak wygląda droga do Omalo, bo tam byłem... To zmień tą miłą Panią, a na jakąś bardziej kompetentną... Widać, że za mało na tym zarobią i nie chce im się ruszać doopy... Wystarczy wystąpić o wizę turystyczną wielokrotną lub przynajmniej dwukrotną np. na miesiąc i wówczas wjeżdżasz do Rosji, jedziesz jak chcesz i ile chcesz, potem jedziesz do Gruzji (Ruscy nie będą wiedzieć o Twoich planach, bo w paszporcie nie będziesz miał wizy gruzińskiej), a w drodze powrotnej znów wjeżdżasz do Rosji i jedziesz do PL... Wyrobienie dwukrotnej wizy tranzytowej też nie jest jakimś wielkim problemem... Tutaj masz szczegółowe informacje http://warsaw.kdmid.ru/pl.aspx?lst=pl&it=/Wiza%20tranzytowa.aspx A najbliższy Konsulat FR masz chyba w Krakowie... Nawet dwukrotna wycieczka do niego będzie prostsza i tańsza od kombinowania z promem...
-
Cześć Alan! I jak przebiegła, a może przebiega Twoja wyprawa?
-
Czy Twoja trasa ma wyglądać tak: Sumy (granica) - Kursk - Woroneż - Saratów - Wołgograd - Astrachań - Elista - Niewinnomysk - Nalczyk - Władykaukaz - granica Gruzji? Jeśli tak, to w Północnej Osetii (odcinek z Nalczyka do Władykaukazu) też musisz uważać na policję... Dwa lata temu nas tam skasowali dwa razy po 200$ za przecięcie ciągłej linii, raz przed, a raz za Biesłanem... :( Ale ja bym tego nie demonizował... Jak nic nie "przeskrobiesz", to możesz jechać spokojnie. W ciągu ostatnich 5 tygodni zrobiliśmy po Rosji ponad 15 tys. km i zatrzymali nas tylko raz i to z ciekawości :) Motocyklistów traktują jakoś lepiej, a z kolei Ukraińców chyba gorzej... Ja bym nie omijał Machaczkały i Groznego... A jak będziesz w Biesłanie, to podjedź do szkoły, w której miało miejsce to tragiczne wydarzenie w 2004 roku i koniecznie zobacz Aleję Aniołków na miejscowym cmentarzu. Poza tym, nam w tym roku miejscowi radzili omijanie drogi przez Saratów, bo podobno jest tragiczna. Dlatego pojechaliśmy przez Tambow i Penzę. Ty możesz w Borisoglebsku od razu odbić na Wołgograd. Co do Gruzji, to prawie wszystkie główne drogi to asfalt, z reguły całkiem przyzwoity, więc nie rozumiem w czym problem... Jadąc wzdłuż morza nic praktycznie nie zobaczysz... A dodatkowo będziesz jechał tam i z powrotem tą samą nieciekawą drogą przez Kutaisi, bo odcinek z Batumi do Achalciche jest fatalny. Z przejściami granicznymi na Białorusi i w Rosji jest różnie - raz stoisz 5 godzin, innym razem 15 minut. W każdym wypadku musisz liczyć się z dłuższym staniem... My u Białorusinów straciliśmy godzinę, ale u Ruskich staliśmy 5 godzin... Dwa lata temu wyjazd z Rosji do Gruzji też zajął z 5 godzin, a z powrotem wjechaliśmy w 20 minut...
-
A dlaczego nie chcesz jechać przez Grozny? Tak w ogóle, to w Rosji praktycznie wszystkie duże miasta mają obwodnice, często odległe o kilkadziesiąt kilometrów, tak więc nie ma problemu z objechaniem niechcianego miejsca... A co do Gruzji, to trzymając się "bliżej morza" ominiesz najciekawsze miejsca tego kraju. Jedziesz przez Ukrainę (którym przejściem?), czy przez Białoruś?
-
Wakacje w Afryce – Maroko 2016 – zaproszenie
biblo odpowiedział(a) na Motocyklista na motocyklu temat w Podróże
Jadąc samochodem można zakładać przejazdy rzędu 900 km w 8 godzin. Na motocyklu zajmuje to więcej czasu... Częstsze tankowania, jakaś przerwa na jedzenie, siku, itd. i lekką ręką wyjdzie 12 godzin.- 27 odpowiedzi
-
Po trzech miesiącach przygotowań wyruszyliśmy we wtorek 14 czerwca! Najpierw dojazd do Terespola, a w środę wcześnie rano wbijamy się w Białoruś. Przed nami największy kraj na świecie, śliczne rosyjskie dziewczyny i zimna wódka :) Naszą aktualną pozycję można śledzić tutaj: http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0p8iQBHajqvdOAcJYoloGUJpsnNDvNToq Mój Tiger przeszedł duży przegląd, dostał nowe opony (Anakee 2) oraz trochę wyprawowego szpeju i jest gotowy do drogi P.S. Postaram się na bieżąco wstawiać jakieś fotki z najciekawszych miejsc. Dzień 1. Na granicy zeszło nam około półtorej godziny i ruszyliśmy w drogę. Pogoda była kiepska, na przemian pochmurno, deszcz i burza. Niestety pojawił się też problem, bo złapałem gumę... Z tylnej opony wyjąłem takie cuś - dla zobrazowania wielkości obok leży "mały paluszek", czyli bateria AAA - tak na oko ta połówka podkładki ma z 5 cm średnicy Udało się to jakoś skleić i dojechaliśmy do Homla, ale powietrze schodzi, tak więc jutro czeka mnie poszukiwanie nowej opony. A jak nie znajdę, to załatam ją w jakimś szynomontażu i ruszamy dalej. W Woroneżu w Rosji jest m.in. serwis Suzuki i tam powinno się udać - mój Tiger ma taką samą tylną oponę, jak V-Strom. Dzień 2. To był ciężki dzień... Najpierw dzięki namiarom od znajomego pojechaliśmy do Andrieja, miejscowego speca motocyklowego. On nam pomógł znaleźć sklep z oponami, ale okazało się, że na miejscu mają tylko szosówki do jakiegoś ścigacza. No to zawiózł nas do swojego gumiarza i oponę mam załataną. Nad wymianą będę się zastanawiał w Woroneżu. Na szczęście mam czujniki ciśnienia, tak więc mogę obserwować, czy powietrze nie schodzi. Andriejowi należą się wielkie podziękowania za zaangażowanie i pomoc - wkleję tu później namiary na niego, to może komuś się przydadzą. Około 11-tej wyruszyliśmy z Homla główną drogą do Briańska. Na granicy z Rosją okazało się, że dla inostrańców jest inne przejście graniczne, bo muszą przejść pełną kontrolę i odprawę. A więc dawaj do tyłu 60 km do punktu styku Białorusi, Ukrainy i Rosji. Tam najpierw Białorusini trzymali nas ponad godzinę - przeglądali nasze kufry i byli strasznie poważni u urzędowi, nawet wizy oglądali jakimiś lupkami. A potem 5 godzin stania żeby dostać nowe karty imigracyjne i wriemennyj wwoz. Istny horror... Nie ma gdzie usiąść, nie ma sklepu z jakimś piciem i czeka się bez jakiegokolwiek wpływu na cokolwiek... Ech... sjudba czełowieka... W każdym razie jadąc w tę stronę trzeba się uzbroić w cierpliwość i pamiętać, że między Białorusią i Rosją jest dla nas normalna granica... Dzień 3. Dzisiaj pogoda faktycznie nam dopisała, nawet za bardzo... Przez całą drogę mieliśmy ze 30 stopni, tak więc trochę nas wygrzało. Droga miejscami jest w porządku, miejscami w remoncie, ale daleko jej do polskich standardów. Sporo "wariatów" w samochodach, tzn. pędzących na złamanie karku wypasionymi brykami, wpychających się na siłę lub dojeżdżających pod sam tylny błotnik... A w Woroneżu gorzej mi się jechało, niż w Marrakeszu... To co dobre, to dużo nowych sieciowych stacji benzynowych (Lukoil, Gazprom, Rosnieft), gdzie nie ma problemu z płatnością kartą i nawet nie trzeba jej zostawiać, jak tankuje się do pełna (czyli bez podawania konkretnej ilości). Tak ku pamięci: benzyna Pb95 na Białorusi kosztuje 11900 BYR, a w tej części Rosji 35,90-37,90 RUB - w obu wypadkach jest to ok. 2,30 zł/litr. Nocleg w hotelu kosztował 1200 RUB za osobę (w pokoju 3-os.) + 100 RUB za parking - czyli w sumie ~80 zł za osobę, moto i śniadanie. Jutro ruszamy dalej, ale trochę zmienioną trasą - na Tambow i Penzę. Zobaczymy dokąd uda się nam dojechać... Wieczorem załapaliśmy się na ostatnie pół godziny meczu Polska-Niemcy - fotka z kibicowania poniżej Dzień 4. Znów wystartowaliśmy dość późno, bo chcieliśmy podjechać do serwisu Suzuki. Kolega jedzie na nieoryginalnym regulatorze napięcia i myślał, że kupi lub zamówi z wysyłką do któregoś z miast, przez które będziemy jechać. No, ale taki numer niestety nie jest tu możliwy... A w ASO ze strony Suzuki praktycznie nic nie mają i handlują mydłem i powidłem... Dla mnie zaczęli szukać nowej opony na tył, ale w całym Woroneżu (aglomeracja liczy ok. 1,5 mln ludzi) znaleźli tylko jakieś szosówki od ścigaczy i jedną TKC 80. A ona na długą trasę po asfalcie się nie nadaje... Tak więc - ahoj, przygodo - jedziemy dalej z łataną oponą i zastępczym regulatorem. A swoją drogą, to mój Tiger wzbudza bardzo duże zainteresowanie. Ludzie z tego serwisu moto w Woroneżu powiedzieli mi, że w Rosji są... trzy takie. Chyba im nie wierzę... I znów dzisiaj mieliśmy 30-32 stopnie, tak więc zaczynamy powoli się rozpływać. Asfalt również - chwilami tworzą się takie "ścieżki" ze smoły - głównie od strony pobocza. A sposób w jaki remontują tu drogi woła o pomstę do nieba, bo za rok-dwa będą musieli robić wszystko od początku. Ruch na drodze jest bardzo duży - do tego pierdyliard ciężarówek, mimo iż dzisiaj sobota... Na wyjeździe z Penzy była mała stłuczka, ale korek w obie strony miał z 10 km! I to wieczorem... Wcześniej nieopatrznie wjechaliśmy do Tambowa, zamiast objechać go obwodnicą. Ale za to mieliśmy okazję zobaczyć pięknie odrestaurowane cerkwie. Dzień 5. Tak jak napisałem wcześniej dzisiaj nadganialiśmy, czyli cały dzień jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy i jechaliśmy... Udało się ujechać ok. 800 km. Temperatura znów nas nie rozpieszczała, bo w kulminacyjnym momencie było 33 stopnie. Mimo niedzieli droga pełna ciężarówek - typowych tirów i Kamazów z przyczepami. Te pierwsze jeszcze jakoś jadą, ale Kamazy na wszystkich podjazdach wloką się 5-10 km/h tworząc dodatkowe korki. Drogi są nadal dramatyczne - płynny asfalt, długie odcinki ze sfrezowaną nawierzchnią, no i to co najgorsze, to takie objazdy puszczone wzdłuż remontowanej drogi - potrafią się ciągnąć kilometrami i jedzie się częściowo takim prowizorycznym asfaltem, a częściowo jego poboczem... Dramat! Ale już się oswoiliśmy z miejscowymi zasadami i gdzie się tylko da, to tniemy na maxa. W takich miejscach nie ma policji, bo się chyba boją, że ludzie by ich zlinczowali! Cel na jutro to Czelabińsk, a może i dalej. Zobaczymy, czy się uda, bo jest to odcinek przez Ural. Tak, czy inaczej, jutro dojedziemy zapewne do Azji :) P.S. Poniżej nasza dzisiejsza trasa - na dwóch mapkach, bo na jednej się nie zmieściła. Dzień 5 - suplement Wczoraj przejechaliśmy przez kawałek Tatarstanu, a teraz jestem w Baszkirii. Na początku trochę dziwił mnie wszechobecny zapach ropy, ale jak zobaczyłem na polach dziesiątki pomp tłoczących to płynne złoto, to wszystko było jasne. W przydrożnym barze prowadzonym przez tatarskie małżeństwo mieliśmy okazję spróbować świetnego lokalnego jedzenia (manty, bliny i naleśniki). Dzień 6. Dzisiaj przebijaliśmy się przez Ural i wjechaliśmy do Azji. Trochę bałem się tego odcinka, bo czytałem o ciężarówkach blokujących podjazdy i Policji czyhającej na niecierpliwych kierowców, wyprzedzających na zakazach i przez ciągłą linie. A okazało się, że tych ciężarówek było wyjątkowo mało, Policji też, tak więc mogliśmy śmiało popylać do przodu. Takiego szczęścia nie miał spotkany po drodze Francuz na Tenerce, który za przejechanie ciągłej linii zapłacił 2 tysiące rubli sztrafu. A spotkaliśmy go pod Subwayem na drodze przez Ural - dość dziwne miejsce, jak na taką knajpkę... Co więcej, jej filozofia działania - jak każdej amerykańskiej lub zachodnioeurpejskiej "placówki usługowej" - jest sprzeczna z rosyjskimi zasadami. U nich nie rządzi klient, lecz Pani bufetowa/ekspedientka/sprzedawczyni/kasjerka - tu nie ma miejsca na zastanawianie się, prośby o doradzenie, itd. Jak będziesz marudził lub zbyt długo odpowiadał na polecenia, to dostaniesz zjebkę od osoby za ladą. I jak mnie zaczęła pytać o dodatki do kanapki i co chwilę widziałem zniecierpliwiony wzrok, bo nie rozumiałem wszystkich nazw, to w końcu jej powiedziałem, że chcę kanapkę taką jak na obrazku w menu - dopiero wówczas przestała pytać i to ja zostałem panem sytuacji... A w ogóle, to jest niesamowite zjawisko - ten kto tutaj ma władzę, ten rządzi. Nawet pani na stacji benzynowej zachowuje się tak, jakby w kolejce po 10 rodzajów kaw stało 10 różnych osób i trzeba każdą z nich przywołać. Ja stałem sam, po jedną kawę, ale musiałem wysłuchać "przywołania". A wczoraj, podczas wymeldowania z hotelu pani przyszła sprawdzić pokój i była mocno zdegustowana, że jeden ręcznik położyliśmy przed kabiną prysznicową... Przed kabiną, z której lała się woda, bo brakowało jednych przesuwnych drzwiczek... Ale o tym, że dzięki temu nie musi wycierać zalanej podłogi jakoś nie pomyślała... Po prostu Pani Etażowa musiała pokazać, że to ona tu rządzi. Wracając do naszej podróży, to dzisiaj i drogi były lepsze i samochodów jakby mniej, no i mniej odcinków w remontach. Było trochę tej sfrezowanej nawierzchni, ale chyba już nauczyliśmy się po niej jeździć lub... mniej się boimy ;) Poza tym, coraz większe odległości między stacjami benzynowymi, gostinnicami, miastami. Ceny za nocleg coraz niższe, wprost proporcjonalnie do standardu...Zgodnie z zapowiedzią znajomego, były po drodze stragany z baniakami do pędzenia bimbru. Był też znak Azja, ale Ural jakoś przegapiliśmy... A jutro chyba wjeżdżamy w Syberię. Już teraz komarów jest jak psów, a co będzie dalej?!? Chyba poprosimy o paczkę z Mugą... Dzień 7. Dzisiaj udało nam się dojechać za Omsk, czyli przejechaliśmy jakieś 720-750 km. Praktycznie cała droga wiodła przez bezkresne brzozowe lasy, pola i bagniste tereny. Bywa tak, że stacje benzynowe są co 80-100 km. Niepodzielnie rządzą tu miliardy komarów, końskich much i tym podobnych latających stworzeń. Podczas tankowania nawet się nie rozbierałem i nie zdejmowałem kasku. A mój motocykl wyglądał tak: Dzień 8. Dzisiaj znów udało się przejechać ponad 800 km. Droga w okolicy Nowosybirska znacząco się poprawiła, widać, że jest to jakiś bogatszy i lepiej zarządzany rejon. Zmienił się również krajobraz na bardziej urozmaicony, jest trochę górek, fajnych łuków, trochę wiosek przy drodze. I po tych wioskach widać, że ludzie na "prowincji" są bardzo biedni. Te domy wyglądają podobnie do tych, które widziałem w starym polskim filmie "Chłopi" z Władysławem Hańczą. Takiej biedy na wsi nigdy nie widziałem w Polsce, mimo iż mam już piątkę z przodu... Wracając jeszcze do wczorajszego dnia, droga przed Czelabińskiem była tak koślawa (nie dziurawa, ale trzęsło niemiłosiernie), że koledze wykręciły się i wypadły obie śruby trzymające czachę - trzymała się tylko na plastikach! Do Irkucka mamy niecałe 1500 km, tak więc spróbujemy tam dotrzeć pojutrze. Dzień 9. Dzisiaj znów udało się przeskoczyć o przeszło 800 km oraz o kolejną strefę czasową, tak więc u nas jest teraz + 5 godzin. Kolejny dzień bardziej urozmaiconych krajobrazów, lekkich górek i długich zakrętów. Za radą kolegi oraz rosyjskich kierowców TIR-ów przejechaliśmy przez środek Kańska, bo na obwodnicy podobno nie ma dziur, ale są "jamy" :) Wcześniej przejechaliśmy też Aczyńsk, jakieś koszmarnie zapylone przemysłowe miasto... Podczas tej podróży przejechaliśmy już Wołgę, Ob, a dzisiaj Jenisej. Z ciekawostek, to dzisiaj spotkaliśmy Nocnego Wilka, który pomógł nam namierzyć serwis i sklep z akcesoriami motocyklowymi w Irkucku. Koledzy muszą kupić i wymienić olej, a ja popytam o opony. Wklejam wizytówkę z namiarami, bo może komuś się przyda. I jeszcze jedna ciekawostka: tak się tutaj ciągają TIR-y. Dzień 10. No i jesteśmy w Irkucku - strefa czasowa +6 godz. Na ok. 150 km przed Irkuckiem ruch na drodze bardzo się wzmógł, pojawiły się też niestety odcinki w remoncie i często jedzie się po szutrze w tumanach kurzu... Ogólnie jest tu dość brudno... Kurz, spaliny, wiele kominów jakichś fabryk lub elektrowni, wioski z rozpadającymi się domami... Nie chciałbym tu żyć... Większość samochodów ma kierownicę po prawej stronie i coraz więcej aut z Mongolii. Jutro planujemy zmianę oleju w DL-u, umycie motocykli oraz wizytę na stacji kolejowej, aby wybadać temat powrotu z Irkucka do Moskwy Koleją Transsyberyjską. Kolega chce też spotkać się z rodziną znajomej, tak więc w dalszą drogę wyruszymy w niedzielę. Jeden dzień spokoju i odpoczynku nam się przyda. Dzień 11. Dzisiaj odpoczywamy - najpierw znów umyliśmy motocykle :), a czekając na wymianę oleju w DL-u podziwialiśmy miejscowe wynalazki motocyklowe Spotkaliśmy też młodego Koreańczyka, który od 3 tygodni podróżuje skuterem dostawcy pizzy ;) Dotarł już do Irkucka, a planuje dojechać do Moskwy. Spotkaliśmy też Pawła, Polaka, byłego zakonnika, motocyklistę, który od lat żyje w Irkucku. Od niego dowiedzieliśmy się, że na 99% nie mamy co liczyć na przewóz motocykli Koleją Transsyberyjską. Utrudnienia pojawiły się podobno od momentu, gdy dwóch kretynów (jeden Polak i jeden Francuz) przejechało na jednym kole po peronie w Moskwie. Mieliśmy trochę czasu na poszwendanie się po mieście, głównie po 130-tym kwartale, czyli odrestaurowanej części miasta ze starymi drewnianymi domami. Zdjęcia wstawię później, bo robiłem je aparatem, a nie telefonem i muszę je zgrać. P.S. Wspomniany Paweł zajmuje się organizacją eventów turystycznych nad Bajkałem. Gdybyście byli zainteresowani przyjazdem w te rejony (czymkolwiek: na moto, autem, pociągiem, samolotem) i chcieli mieć miejscowego przewodnika, to zajrzyjcie tutaj: www.irkuck.pl Dzień 12. Dotarliśmy do granicy z Mongolią. Pierwsze 200-300 km drogi z Irkucka było super. Góry i lasy wzdłuż Bajkału, masa fajnych winkielków, jechało się wyśmienicie, mimo iż chwilami kropiło. Potem było płasko i prosto, ale nadal zielono. Na południe od Ułan Ude krajobraz zmienił się diametralnie - jest trochę drzew i krzaków, ale czuć, że to już step. Jutro opuszczamy Rosję i wkraczamy do kraju Czyngis-chana :)
-
No to musisz załatwiać wizę rosyjską przynajmniej dwukrotną.
-
Żeby dostać wizę tranzytową musisz stworzyć dokładny plan podróży, a w Konsulacie przyjmują potem ok. 500 km na dzień. Jadąc przez przejście graniczne koło Sumy (pewniejsze) lub na wysokości Charkowa i potem najkrótszą drogą do Władykaukazu wychodzi ~1500-1600 km. Czyli teoretycznie jest szansa na wizę 4 dniową, ale z ruskimi nigdy nic nie wiadomo - myśmy składali trzy identyczne komplety dokumentów (trasa ~1000 km) i dwaj kumple dostali po 3 dni, a ja tylko 2... Z wizą turystyczną jest więcej zabawy, bo sam jej praktycznie nie załatwisz (chyba, że masz jakieś zaproszenie od rodziny, itp.). Musisz skorzystać z pośredników, którzy wszystkim się zajmą, doliczając oczywiście swoje prowizje (cena wizy w Konsulacie to ok. 150 zł, ale przez pośredników zapłacisz łącznie 400-500 zł). Nie potrzebujesz żadnych rezerwacji hoteli, ani meldunków podczas przejazdu przez Rosję. Możesz też zastanowić się nad trasą przez Białoruś (dłuższą o jakieś 100-150 km), dzięki czemu omijasz Ukrainę i tylko raz stoisz na granicy PL-BYA (pomiędzy BYA i RUS nie ma granicy). Musiałbyś tylko mieć jeszcze wizę tranzytową białoruską. My właśnie ze względu na dwie granice, niepewną sytuację na wschodniej Ukrainie i tańszą benzynę na Białorusi jedziemy do Mongolii omijając Ukrainę. A przypomnij proszę, bo już zapomniałem - wracasz też przez Rosję, czy dookoła Morza Czarnego, czyli przez Turcję?
-
Wakacje w Afryce – Maroko 2016 – zaproszenie
biblo odpowiedział(a) na Motocyklista na motocyklu temat w Podróże
Hmm... Do Hiszpanii, do promu jest ok. 3500 km, czyli podróż w jedną stronę zajmie najmarniej 4 dni. A więc w obie strony + przeprawa promem, to jakieś 9 dni. Zostaje 12 dni na Maroko, a zaplanowana przez Was trasa liczy ok. 2200 km. I w sumie wychodzi, że czasu macie bardzo mało... Jak skończy się autostrada, to średnia prędkość wyjdzie Wam ok. 50 km/h, bo po drodze są miasta, miasteczka, góry, czasem bardzo kiepskie drogi (np. N12 w kierunku Merzougi to szuter). Marrakesz i Fez warto zobaczyć i za dnia i wieczorem, czyli pójdzie na nie po jednym dniu. Niedaleko Waszej trasy są też słynne wodospady Ouzoud, grzechem byłoby również ominięcie "niebieskiego miasta" Chefchaouen (Szefszawan). I na "kilka dni nad morzem" chyba nie starczy czasu... Weźcie też pod uwagę panujące tam w tym okresie upały - ja byłem pod koniec września i temperatury w głębi lądu osiągały 35 stopni. Koniec sierpnia, to też koniec europejskich wakacji, czyli wzmożony ruch i korki na autostradach... A jak z noclegami? Namiot, czy hotele? P.S. Gdybyście dali radę przesunąć wakacje na październik (a to jest dużo lepsza pora na zwiedzanie Maroka), to wówczas moglibyście skorzystać z ofert firm/ludzi, zajmujących się transportem motocykli do Hiszpanii lub nawet do Marrakeszu - a sami dolecieć na miejsce tanimi liniami. P.S.2 - Jak Ci wyszło 11 tys. km?- 27 odpowiedzi
-
Jeśli chcesz zrobić większe kółeczko po Rosji, to musisz starać się przynajmniej o wizę turystyczną. Tranzytowe dają na styk, tak więc nie ma czasu na odbijanie w bok od najkrótszej drogi. Myśmy na 1000-kilometrowy odcinek tranzytu od granicy Ukraińskiej do Gruzji dostali 2/3 dni.
-
Z Tallina można też sobie zrobić wycieczkę promem do Helsinek. Dużo nie kosztuje, a można zasmakować i tego kraju.
-
A co Wy tak z tą Gruzją przez Turcję??? Dalej, drożej, trudniej się dogadać, nudna droga przez wschód Turcji...Przez Rosję jest zdecydowanie ciekawiej :) Ewentualnie można zrobić kółeczko dookoła Morza Czarnego, żeby nie jechać dwa razy tą samą drogą...
-
W sierpniu w Rzymie będzie zajebiście gorąco, tłoczno i drogo. A może warto zastanowić się nad przeciwnym kierunkiem? Np. Pribałtyka, czyli Litwa, Łotwa, Estonia plus wyskok promem do Helsinek. Ewentualnie bliska Skandynawia, np. Dania i dalej promem na południe Norwegii, a potem powrót przez Szwecję i promem na Rugię... Ciekawa jest też Białoruś, ale musiałbyś zakręcić się za wizami.
-
To Ci pomacham, jak będę wracał z Mongolii :) A w końcu którędy? Przez Rosję, czy Turcję?
-
Gdzie się zrobiło głośno? W Gruzji? Jakoś nic nie słyszałem... Jak tak patrzę na podejście i zapał (niby) zainteresowanych tym kierunkiem, to widzę, że nic nie wyjdzie z tych planów...
-
Zostało mi trochę rzeczy, które wystawiłem na Allegro, m.in. poniższą kangurkę: Kangurka motocyklowa Harley Davidson - używana - cena wywoławcza 200 zł Ale mam też jakieś bluzy, koszulę, kurtkę - niektóre są wystawione na aukcji, inne jeszcze nie. W większości są to nowe rzeczy w rozmiarze M. Myślałem, że uda mi się dopasować do tego rozmiaru ;) ale niestety nie udało się... :sad: Mam też coś Large. Fotki na życzenie. Ewentualne pytania przez PW lub mailem: biblo(małpa)wp.pl. Zapraszam tutaj: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=145161
-
Ponownie pozwolę sobie wstawić tutaj linki do kilku moich aukcji na Allegro. Dołączam też zdjęcia i ceny wywoławcze. Dodatkowe fotki, bardziej szczegółowe informacje o produkcie oraz kosztach wysyłki zawarte są w aukcjach. Nie sprzedaję poza Allegro, tak więc zapraszam do licytacji! :) Ewentualne pytania przez PW lub mailem: biblo(małpa)wp.pl Damskie rękawice Adrenaline - nowe - cena wywoławcza 95 zł Damskie spodnie Modeka - nowe - cena wywoławcza 250 zł Damski kask IOTA - nowy - cena wywoławcza 135 zł Jedyna męska rzecz: Kangurka motocyklowa Harley Davidson - używana - cena wywoławcza 200 zł P.S. Wystawiłem też parę innych rzeczy, ale ich tu nie będę reklamował ;) Zapraszam tutaj: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=145161
-
BMW R 1200 GS adv - pytanie / prośba
biblo odpowiedział(a) na Piotr K. temat w Sport/Naked/Turystyk/Turystyczne Enduro/Maxi Skutery
Ja nie mam wprawdzie GS-a, ale mój Tiger jest bardzo zbliżony wymiarami i wagą do beemki. I też mieszkam w stolicy ;) Musisz się liczyć z tym, że na GS-ie nie wjedziesz tam, gdzie wjeżdżałeś na dotychczasowym motocyklu. Inna szerokość, inna waga, inna pozycja za kierownicą. Ale nie jest to jakiś wielki problem - ja jestem niższy od Ciebie i sobie radzę. Na szerokich ulicach, z szerokimi pasami ludzi coraz częściej robią miejsce, a tam gdzie wąsko, to i tak trzeba chwilę postać... Co do zamiany na motocykle, to jest to dość zabawna, a rzekłbym że nawet niepoważna propozycja :rolleyes: Pojedź sobie do jakiegoś dilera BMW i od nich weź maszynę testową - zwykłą lub ADV. Na kilka godzin nie ma problemu, a jak dobrze pogadasz, to może dadzą Ci na weekend - oczywiście bezpłatnie. Ja w 2014 roku brałem od Fusa trzy razy, a potem kupiłem... Triumpha :cool: -
500 zł to pewnie kosztuje wiza turystyczna, a w tym wypadku wystarczy tranzytowa... Koszt wizy to 152 zł, opłata "serwisowa" centrum wizowego to ok. 120 zł, ubezpieczenie kosztuje grosze. Tranzytową można załatwić samemu, ale faktycznie jest przy tym trochę zachodu i niepewności, bo potrafią z byle powodu kazać poprawiać papiery. Myśmy składali w Konsulacie w W-wie trzy identyczne komplety dokumentów i każdemu kazali poprawić coś innego! :cool: Wizy turystyczne i inne faktycznie najlepiej załatwiać przez doświadczonego pośrednika. Sam teraz czekam na wizę roczną lub dwuletnią wielokrotną. Zobaczymy, co uda się załatwić :)
-
Nie ma co się martwić, tylko trzeba działać :) W Twoim wypadku najlepiej skorzystać z pomocy jakiegoś pośrednika. Załatwienie wizy rosyjskiej zajmie ze 2-3 tygodnie i nie powinno kosztować więcej niż 400 zł.
-
oxygen:: a co chcesz sprawdzać? Swoją wytrzymałość na zimno i deszcz?
-
No to z pogodą Ci się udało... Mnie dwa lata temu przyszło jechać przez tydzień w deszczu i temperaturach 3-5 stopni (druga połowa czerwca). A za 5 tysięcy złotych, to można spędzić miesiąc na Bałkanach :-) Co do mandatów, to sama roztropność nie zawsze wystarcza... Norwescy policjanci mają prawo się chować i urządzać "łapanki". Spotkany starszy pan z Holandii zbyt wolno hamował z 80 do 50 i jak go namierzyli zaraz za znakiem, to miał jeszcze 65 km/h. Dostał 500€ mandatu! Sam był przerażony wysokością kar w NO...
-
Rozumiem, że to jest pytanie do autora wątku? Jeśli tak, to w drugim cytowanym fragmencie jest mowa o TUiR Allianz...