Skocz do zawartości

Adam Paweł

Forumowicze
  • Postów

    455
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adam Paweł

  1. Z wielką ciekawością czekam na opinie z jazdy. Ja też kiedyś chcialem kupić chińczyka, ale się wystraszyłem. Mój koreańczyk ma na razie 2.000 km i chodzi bez zarzutu (żadna śrubka nie drgnęła :P). Rometa 125 oglądalem w sklepie. Faktycznie przypomina YBR (też ją mam), choć jest w porownaniu do niej taki "chudziutki" i delikatny - gdyby przypominał jakosć YBR (świetny motorek, choć montowany przez Yamahę w Chinach) - to byłoby super. Keeway też ma model-klon YBR-ki.
  2. Dzięki za odpowiedź, może przyda się komuś innego, bo ja już kupiłem inną 250-tkę - Hyosunga GT 250 :biggrin: Wprawdzie ma tylko 29 koni, ale też jak na swoją pojemność jest dynamiczny :wink: I na razie, odpukać, nie ma problemów. Z EL zrezygnowalem, bo same stare sztuki widzialem w ofertach...
  3. Witam. Właśnie kończę spłacać kredyt i wkrótce będę musiał przerejestrować moto na mnie - bo teraz jest zarejestrowane na mnie i na bank. Wie ktoś, ile to przerejestrowanie kosztuje? Tablice zostaną oczywiście te same? A dowód mi wymienią czy tylko zmienią wpis w starym? Pozdrawiam :icon_razz:
  4. Wcale się 125-tka nie musi znudzić. Mnie się moja YBR-ka nie znudzila w najmniejszym stopniu po prawie 2 latach i zrobieniu 19 tys. km. :) Po kupnie Cometa - 3 razy mocniejszego - YBR-ką tak samo fajnie mi się jeździło jak kiedyś. Chodzi o to, że małe motocykle to jakby inna kategoria pozjadów niż duże. Inaczej się nimi jeździ, są inne plusy i minusy. To tak jakby porównywać kajak do żagłowki :D Po prostu inny rodzaj pojazdu. Nie wrzucajcie wszystkiego do jednego worka. A co do legendarnej trudności w odsprzedaży 125-tki: ja moją sprzedałem za pierwszym razem, w przyzwoitej cenie, praktycznie od ręki. Więc ta niby trudność to też mit.
  5. Piszesz, że to twoja sprawa, co masz w głowie... Byłaby tylko twoja, gdybyś jeździł po pustynii, a nie między ludźmi, których możesz skasować.
  6. Ojej, kolego, widzę, że ty tylko o tym spalaniu. Trochę śmieszne to jest. Jakbyś miał zbankrutować przez te poł litra benzyny. Przecież koszty samego moto, napraw itd. znacznie przewyższą ceny benzyny zakupionej przez parę lat jeżdzenia. Powiem złosliwie: myśl logiczniej. Do potrzeb, o których piszesz, starczy każda 125-tka. Kup najwygodniejszą i w najlepszym stanie - to cała filozofia. Pozdrawiam
  7. No jasne, że da się i 150/h lecieć, ale ja dziękuję za taką przyjemność na wąskich zabudowanych drogach, pełnych łat, traktorów itd. Szybciej to mogę sobie pojechać po dwupasmówce. Co kto lubi, "szybko" jest pojęciem bardzo względnym :cool: Ale koniec off topicu :evil:
  8. Własnie, Luca, tak powinno być. Nie rozumiem, czemu tak nie robią, przecież to nic skomplikowanego. Widziałem coć podobnego w necie w instrukcji jakiegoś auta kiedyś. Wiadomo, że i tak większość ludzi (ja też) kieruje się wyczuciem, ale byłaby to ciekawa informacja.
  9. Jak czytam ten temat, to mam nastrój terrorystyczny typu: cholerne drogi, co za kraj, wysadzić polski rząd itd. :icon_biggrin: Ale naprawdę często miewam myśli, żeby dać sobie spokój z motocyklem - właśnie przez te drogi... Takiego horroru by Stephen King nie wymyślił. Śmieję się przez łzy - i łzy są szczere, a uśmiech upiorny. Dzisiaj trochę km nakręciłem i były odcinki, kiedy 99% energii i uwagi zużywałem na walkę z koleinami, łatami, dziurami, zasłoniętymi zakrętami, frezami, spękaniami, tarkami, studzienkami, piachem...
  10. Te zalecany prędkości dla zmiany biegów to chyba prędkości minimalne. Bo przy takich zmianach osiąganie wyższej prędkości dokonywałoby się tylko na piątce - a o dynamice zapomnijcie. Te dane pewnie są zgodne z jakimiś unijnymi normami oszczędzania i bezpieczeństwa albo diabli wiedzą czego :)
  11. Hmmm..., mechanikiem nie jestem, budowę motocykla dopiero powoli poznaję, ale przeczytałem uważnie wasze fachowe posty i trochę jestem zdziwiony - jak to laik :banghead: Często się powtarza opinia (w innych tematach też), że najzdrowiej jeździć pomiędzy max momentem a max mocą. W takim razie np. wszyscy testujący motocykle jeżdza niezdrowo, kiedy przykładowo piszą, że Kawa ER-6 na piątce zaczyna już gładko ciągnąć od 2 czy 3 tys. obrotów - bo powinni nie schodzić poniżej 7 tys. obr. I tak dalej. I co z różnymi wykresami mocy, momentu w zakresach niskich, średnich i wysokich obrotów? To nieistotne - bo jeździ się tylko na tych wysokich - czyli, dajmy na to, w mieście głośno i na niskich biegach, ciągle je zmieniając, żeby broń Boże nie wypaść z tego wąskigo "zdrowego" zakresu. Specjalnie wyolbrzymiam, ale... Mój motorek ma moment przy 7500, a max moc. przy 10250, ale często jeżdzę na wysokich biegach między 4.5-6 tys. obr. (oczywiście nie pod góóórę) - bo czuję, że wtedy już idzie całkiem gładko - ale pewnie należałoby go kręcić do 8-9 tys i jechać przy prędkościach "zabudowanych" na trójce czy dwójce, bucząc jak wykaszarka... :biggrin: No cóż - do miasta to tylko 50 ccm, bo każdy większy ma za dużo biegów...
  12. Hehe, na warszawskich obwodnicach na pewno byłbym wolniejszy (czytaj: mniej dynamiczny - bo chodziło mi o dynamikę też) niż 95% aut :D Mieszkam na Śląsku i jeżdżę głównie po Rybniku, Wodzisławiu, Raciborzu i okolicach. Tu z racji "uksztaltowania terenu", dróg i zabudowy średnia prędkość ruchu jest nieduża - więc do sprawnej jazdy (więcej nie potrzebuję) te prawie 30 KM i katalogowe 9 sekund do setki mi wystarczy :icon_biggrin: Tak więc teren też się liczy w wyborze moto ;)
  13. Ja, zgodnie ze swoimi preferencjami, polecę nakeda 250-500 ccm. Po co masz się na początek męczyć albo i zniechęcić. Jeśli tyle lat od prawka minęło, zanim się zacząłeś rozglądać - to prawdopodobnie nie jesteś napalony na jakąś ostrą jazdę. Mój motorek ma tylko 30 koni, a i tak w mieście jest szybszy niż 95% aut. Weź też pod uwagę, że im moto lżejszy, tym łatwiej, bezpieczniej i prędzej się nauczysz manewrów itd. A jazda na takich "typowych" nakedach (GS 500, ER5, CB 500, CBF 250-500) pozwoli ci poznać swoje preferencje. Poza tym ja nie rozumiem, jak może być dla nowicjusza za słaby pojazd rozpędzający się do setki w granicach 6 sekund...
  14. Podobno "wolniej zajedziesz prędzej" :P Ja już jeżdżę dwa lata, a GT 250 mam dopiero parę tygodni - nie do końca jeszcze dotarty i wyczuty - więc tylko dwa razy pogoniłem go do 120 licznikowych. To mój aktualny życiowy rekord ;) I jakoś mi się nie spieszy do bicia tego rekordu na razie - widać nie mam natury ściganta. ;) Zresztą przy tych 120/h mimo małej szybki już zaczyna szpetnie wiać.
  15. Ja jednak wolę nie być spychany na drzewa lub do dziur na poboczu. :P Przecież nie cały czas się jedzie w korku, w ścisłym centrum ;) Ale nadal pozostaję Największym Orędownikiem Małolitrażowych Silników Na Forum :icon_mrgreen: (dzięki za Nominację). Ostatnio przeczytałem w czerwcowym ŚM test motoroweru Bad Boy CX 50 - i jestem zafascynowany! Serio :P Ma ktoś może używkę tego motocyklika? Chętnie kupię!
  16. Kolega Samolot podaje niesprawdzone dane i wprowadza w błąd... Ja jeździlem skuterem, znam wlaściciela CBF 250, wiele czasu spędzilem kiedyś na forach skuterowych. Więc: Chińskie skutery 2T (takie jak mój były) pala ok 2.5. Mój spalał 2.4 litra przy jeździe na 80-90% możliwosci. Skutery z innych krajów spalają w okolicach 3 litrów. Skutery 4T spalają 2-2.5 litra. Seryjne skutery 2T i 4T mają podobne prędkości max ok. 65 licznikowe. 2T mogą być szybsze dosłownie o parę km, są też na ogół zrywniejsze, ale to nie są jakieś drastyczne różnice! Honda CBF 250 spala przy w miarę dynamicznej jeździe ok. 3.5 litra, przy katowaniu 4 litry, przy muleniu silnika 3 litry. Skuterem 50 ccm fajnie się jeździ w mieście, ale nie jest wcale fajnie, gdy na wąskich drogach auta cię wyprzedzaja i spychają na pobocze. Ja lubiłem swój skuter, ale to spychanie przyspieszyło jego sprzedaż...
  17. W poprzednim poście dopisałem Ci jeszcze ceny przeglądów. Co do wymiarów, troszkę też jechałem na Hondzie CBF 250 - pozycja, odległość do kiery są podobne jak w Yamaszcze. CBF 250 i YBR 250 są tylko bardziej pękate, co oczywiście ma pewne znaczenie, bo bak w YBR 125 jest wąski - więc nogi masz jakby większe niż w większych moto, przez co motocykl staje się "mniejszy". Musisz się przymierzyć, ale jeśli moj kumpel 195 cm/95 kg na moim motorku spokojnie jechał - to ... :notworthy: Kolor: czarna jest najmniejsza optycznie, srebrny wg mniej za "poważny" (czy "elegancki") do takiego małego moto. Czerwona ma bardzo ładny odcień. Niebieska najczęściej kupowana.
  18. Nie będziesz żałował. Poza tym YBR-ka nie wygląda wcale źle ani jak motorower :notworthy: Zerknij tutaj: http://ybr125.w.interia.pl/ http://www.ybr125.fora.pl Cena standartowego przeglądu w serwisie Yamahy co 6 ty. km wraz z wymianą oleju kosztuje 180 zł. Poważny przegląd z regulacją zaworów po 18 tys. (wg zapewnień dobrych fachowców Yamahy wcześniej nie trzeba na pewno) - 350-400 zl. Ale tę ceny obniżysz jeśli się dogadasz z serwisem i samodzielnie naciągniesz łańcuch, sprawdzisz filtr, świecę itd.
  19. Leszak, ja mam YBR 125 już prawie dwa lata, zrobione prawie 19 tys. km, zero awarii, nawet żarowka nie poszła. Mój sezon trwa od lutego do grudnia, aż do mrozow - a motorek zawsze pali na stk, zero rdzy itd. :notworthy: Ale dodam, że jestem szczupły i mierzę ok 177 cm. Lecz YBR jest tak "wyprofilowana", że więksi kierowcy też się zmieszczą i na krótkich dystansach pewnie nie zdrętwieją. NIGDY nie przekroczyłem 2.5 litra. jeżdzę zazwyczaj w mieście i pod miastem (czasem "trasy" po 100-150 km) z prędkościami 70-90/h (i to są zdrowe prędkości dla tego moto). Na dwupasmówkach motorek jest za wolny i męczący, ale na okolice miasta - świetny :flesje: Nawet na jakieś lepsze szutrowe drogi nim da się wjechać. To jest wlaśnie taki wzorcowy motorek, żeby skoczyć do roboty i do kumpli. Niesłychanie poręczny (rozmiar i profil kół) i prosty. Wiadomo, że wyprzedzić nim można tylko stuletnie maluchy, ale nie o to w takim motocyklu chodzi. ;) Jeśli nie ważysz 100 kilo, to zawieszenie YBR spokojnie da radę. Hamulce są bardzo OK. Skrzynia biegów jak zegarek, tylko reflektor lichawy. AC - czyli ubezpieczenie od kradzieży to koszt rzędu 600 km (zależy czy masz zniżki itd.). Ja niedawno kupiłem Cometa 250, który jest znacznie większy i mocniejszy, ale - mówiąc szczerze - bardzo żal mi sprzedawać YBR :( Teraz, w zestawieniu z większym moto - zalety YBR-ki stały się jeszcze bardziej widoczne. Wiadomo, że Cometem się jeździ pewniej, bezpieczniej i dalej - ale takiej rowerowej poręczności, ekonomii i wciskania się w każdą dziurę już niestety nie będzie... :(
  20. Planujesz, Olsen, zmianę na maksiskuter? Dlaczego? Chociaż, mówiąc szczerze, między wierszami wielu twoich postów plany takiej zamiany dało się wyczytać...
  21. Kiler, są posty o kulturze na drodze, przynajmniej moje. :icon_rolleyes: A ludzie ZAWSZE wolą zło, bo DOBRO jest milion razy trudniejsze. Sam sprawdź: co ci przychodzi łatwiej: skrzywdzić kogoś (choćby przypadkiem albo z braku umiejętności), czy dać mu trochę niekłamanej radości lub szczęścia? Prosty test, prawda? Mierzwa i Kriestekk, przeczytajcie obiektywnie trochę tematów na samochodowych forach - mniej więcej tyle samo pasji, nudy, głupoty, emocji, mechaniki, nerwów i radości - co na motocyklowych. Dodam, że nigdy nie mialem auta. A gdyby auta kupowano tylko po to, żeby przejechać z punktu A do B - to nikt by nie rozróżniał marek samochodów i nikt by nie znał Kubicy. Sorry, ale ideologię można dorobić i do wrotek. To jest wg mnie temat typu: "z braku laku lepszy kit".
  22. Mnie też nie bawią v-maxy. Najbardziej lubię jeździć, gdy jest pusto na drodze i jest na czym zawiesić oko, gwoli pozytywnego nastroju :P Mój aktualny rekord to niecałe 120/h, pewnie będzie więcej, jak dotrę moto i sytuacja albo potrzeba rozładowania stresu każe, ale nie ma większej radości niż spokojnie przelatywać przez wioski i lasy przy aurze wiosenno-letnio-jesienno-wieczorowej, kiedy ma się wszytko - łącznie z sobą samym - w nosie :wink:
  23. W Comecie najpierw dawałem full ssanie na parę sekund, jak doszedł do 3 tys., zmniejszałem ssanie stopniowo i po 1-2 minutkach ruszalem na takim ćwierćsaniu spokojnie przez chwilę, po czym zero ssania i powoli coraz śmielsza jazda. Tak mniej więcej kazała instrukcja i moje wyczucie. Dodam, że na dworze ciepło było. Ostatnio mi mechanik poradzil, żebym unikał ssania (bo zwiększona dwaka benzyny wypłukuje olej), więc daję ssanie na chwilkę i wyłączam go, jak tylko silnik idzie bez niego. Po czym czekam, aż silnik wejdzie na postoju na te instrukcyjne 1400 obr., czasem ponaglając go malutkimi dotknięciami manetki. Dopiero potem jazda. Za to na YBR-ce nie ma żadnych problemów. :P W niskich temperaturach motorek łapie odpowiednie i równe obroty za 10 sekund postoju :evil:, w lecie za 2 sekundy :crossy: Ssania potrzebuje tylko w mrozy syberyjskie :buttrock: Tylko trochę żartuję - bo chodzi czy to śnieg, czy to Sahara jak szwajcarska maszyna do szycia :wink:
  24. Motocyklem się jeździ trudniej niż autem, powiadasz... Widziałem taki niemiecki, raczej poważny, program. Naukowcy udawadniali tam, badając ilość bodźców płynących z otoczenia w czasie jazdy, zmiennych przetwarzanych przez móżdżek (odpowiada za podświadomą synchronizację skomplikowanych równoczesnych czynności), że na średniozaawansowane opanowanie roweru trzeba ok. jednej jednostki czasu, na opanowanie moto jakichś 5 jednostek, na opanowanie auta ok. 50 jednostek. Jeszcze było opanowanie samolotu - natrudniejsze :P. Nie pamiętam szczegółów, ale proporcje były mniej więcej takie. Jednoslady są ponoć latwiejsze, bo "bliższe ciała", są bardziej jego przedłużeniem niż auto albo samolot - tak mniej więcej brzmiała w uproszeczeniu jedna z tez. Druga sprawa, ilu starszych ludzi "od zawsze" jeździło różnymi WSK-ami, motorowerami, starymi Jawkami, a w życiu by nie opanowało auta. Na "motor" siadali, dwie próby i jazda. Żaden problem. Ja wiem, że to słabe motorki, że inne czasy i ruch, inny dostęp do pojazdów - ale powiedźcie sobie szczerze - co jest prostsze dla np. dzieciaka, który niczym wcześniej nie jeździł: najprostszy rower, potem motorek, potem auto. Samolot tylko dla wybranych :biggrin: Jasne jak słońce. Specjalnie prowokuję, bo nie lubię stereotypów z żadnej strony ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...