Skocz do zawartości

Adam Paweł

Forumowicze
  • Postów

    455
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Adam Paweł

  1. Dzięki za podtrzymanie mnie na duchu ;) Zresztą gdybym Ci nie ufał, to bym nie posłuchał Twoich rad :) Mechanik był pewnie przewrażliwiony, bo trzęsą tyłkiem, że a nuż coś nawali i będą musieli wywiązywać się z gwarancji ;) Gdyby to ode mnie zależało, to bym nalał mineralnego - niestety siła wyższa. Ale moto w momencie wymiany miał już prawie 1200 km, więc docieranie powoli się kończy (a sam diabeł wie, czym zalali silnik w fabryce). Sklejania się sprzęgła na oleju 20/50 nie odczułem. Na 10/40 jakby odrobinkę lepiej biegi wchodziły - ale to taka mini-różnica, że może być złudzeniem. Jak skończę docierać - sprawdzę osiągi - i to będzie wniosek i zamknięcie tego tematu. :) A mój motorek ma wszędzie (na silniku też) napisy MADE IN KOREA - nie China ;)
  2. To mnie pocieszyłeś, Wueska... A czemu mineralny robi syfy? Adamie M, a co Ty sądzisz? Pewnie masz nieco inne zdanie...
  3. Sorry za zboczenie z tematu, ale pomyślałeś o np. Kawie EL 250? To wprawdzie cruiserek, ale lżejszy od GS-a, niskie siodło + łatwość manewrowania, moc ponad 30 KM, ponad 150 v-max, 2 cylindry rzędowe dają dobrą dynamikę, oczywiście czterosów. Chyba najmocniejsza dostępna 250-tka szosowa 4T. Z tą masą cię rozumiem, ja ważę jeszcze mniej (60kg) i to było jedno z kryteriów wyboru moto. Zrobiłem parę rundek kiedyś na Virago 535 (zatankowana blisko 200 kg, ale niskie siodło), nie było jakichś większych problemów, ale że bardzo rzadko jeżdzę dwupasmówkami itd., o krętych wąskich drogach - postawiłem na lekkość, kosztem mocy - stąd Comet (który i tak jest wyraźnie cięższy i masywniejszy od kursowego Gienka czy Hondy CBF 250). Pierwotnie chciałem kupić Cagivę River 500, niestety zniknęła z polskiej oferty i obawiałem się o serwis itd. :banghead:
  4. Nseries sobie oczywiście jaja robi :banghead:
  5. Byłem na przeglądzie po 1100 km. Zostało mi 1.5 litra tego oleju, który wlałem po 350 km. Dobry mineralny 20/50. Więc wziąłem olej z sobą, po co go marnować i placić za inny w serwisie. Jak go mechanik ujrzał, to kategorycznie odmówił wlania tego oleju. Bo niezgodny ze specyfikacją. Wg książki ma być 10/40 i koniec! Jak moto będzie po gwarancji - to mogę sobie wlewać, co chcę, ale nie teraz. Stwierdził, ze ten olej jest za gęsty na docierający się silnik, że silnik zaraz po zapaleniu nie ma smarowania, że taki olej na dotarciu go zarżnie. Że wprawdzie obecne upały ten olej rozrzedzą, ale i tak jest to wysoce niewskazane. Dla zamydlenia oczu powiedziałem, ze po tych 350 km wlałem mineral 10/40 - bo jeszcze by mi gwarancji nie podbili. Więc mechanik wlewa olej 10/40, ale syntetyk. Przekazaną mi na forum opinię, że do tych dotarciowych 2000 km lepszy byłby minerał, skrytykował. Poza tym inne czynności serwisowe OK, wszystko robił na moich oczach. Co o tym myślicie? Aha, świece były wypalone idealnie, jeśli ma to jakieś znaczenie, a na filtrze oleju było trochę niewielkich syfów, takich jakby śluzowatych. Gościu stwierdził z troską, że nie powinno tylu syfów być po 1100 km.
  6. Cenę podalem tak na oko :P na podsawie cen na Ebayu Hyosungów (kiedyś oglądałem). Golas 2007 w Polsce kosztuje 17100 !!! W Niemczech co najmniej 3 tys. mniej... Ja kupiłem wPolsce nieużywany 2005 za 14 tys. po długich targch :icon_mrgreen: Wg mnie to baaardzo drogo. Ja mam w homologcji 140/h i czuję, z tyle pojedzie. Kiedyś sprawdzę :icon_razz: 110 przekracza bardzo sprawnie z manetką odkręconą do połowy.
  7. O ile pamiętam, NSR też ma jakieś 6 sekund do setki teoretyczne. Hyosung obudowany GT 250 R ma (wg użytkowników) nieco większą v-max i troszkę lepiej przyspiesza niż golas. Silnik ten sam, lecz pewnie owiewka robi swoje - i chyba ma jeszcze inne modyfikacje. Ja mogę powiedzieć, że mój GT kręcony nienerwowo do 7-8 tys. (maks moc 10250) pozwala poruszać się bez kompleksów względem aut po mieście czy drogach krajowych. Oczywiście nie ma mowy o stawaniu na kole itd. - ale motorek jakoś tam się toczy i zawalidrogę połknie bez problemu :icon_razz: Jest znacznie mocniejszy niż np. taki GN 250. Ale trzeba pamiętć, że to NA PEWNO nie jest motocykl sportowy i nie jest przeznaczony do kręcenia pod czerwone, sprintów z Golfami pod świateł itd. Używka z 2003 będzie kosztowała góra 3-4 tys., a w Niemczch na pewno mniej. Lecz ja bym takiego starego nie kupił, bo to mimo wszystko Korea. Mechanik mi powiedział, że większosć klient nie powiedziala złego słowa na ten motor, ale są i tacy, co często bywają w warsztacie (ponoć zależy to trochę od szczęścia, a nade wszystko od traktowania Cometa).
  8. GS ma do setki 6 sekund wg danych producenta. Początkujący, nie rozumiem, jak GT 250 jest w tej postaci od 2006? Ten model jest na rynku od 2003 roku. W Niemczech jest trochę używek w znośnych cenach. Na Allegro też się sporadycznie coś pojawia: http://www.allegro.pl/item196245576_hyosung_gt_250.html Importer (wiem na pewno) ma nieużywaną sztukę 2004. Znam szacunkową cenę. Wg niemieckiego testu Comet 250 ma do setki poniżej 9 sekund, a wg opinii zachodnich posiadaczy v-max oscyluje w granicach plus-minus 150/h licznikowe (nie sprawdzałem). Moc 28-30 koni (źródła się tu różnią, ja mam w homologacji 28.5). Do ok. 110-120/h można dłuugo jechać bez męczenia silnika. Jak widzisz, osiągi podobne do NSR. Ale Comet jest znacznie cięższy i większy - 170 kg zatankowany, w gabaryty ma praktycznie identyczne jak Suzuki SV 650. Te gabaryty są oczywiście plusem na drodze, na parkingu pewnie mniej pręczny niż NSR. Absolutnie nie wygląda na 250-tkę :) No i jest 4-suwem V. Ja na razie - odpukać - jestem zadowolony :)
  9. Masz rację, Voss. Jeszcze przed wyjazdem sprawdzałem szczegółową prognozę pogody w necie i się zastanawialłm, czy jechać na ten przegląd, bo jakaś tak atmosfera w powietrzu i we mnie... Jak wracałem w tym deszczu już po ciemku - to widziałem tylko światła aut z naprzeciwka, a czułem tylko odrętwienie. Pod koniec praktycznie jechałem poboczem - mialem dość. Sa TAKIE dni. Jutro odkleję emblemat ze św. Krzysztofem z YBR-ki i przykleję go na Cometa.
  10. Dziś pojechałem Cometem na przegląd. Gorąco, duszno - więc forma taka sobie. Na dodatek - jak prawie zawsze - kompletnie się zgubiłem w Katowicach :D (chyba muszę się leczyć - ten mój paranormalny brak zmysłu orientacji kiedyś mnie wykończy ;) ). No i po piątym chyba postoju i zapytaniu o drogę, coraz bardziej spocony i wściekły, wsiadam, ruszam, hamowanie (spokojne) przed Stopem przy wyjeździe z parkinku na skręconej kierze - i sam nie wiem kiedy - moto leci na prawy bok. Resztką sił zdążyłem nieco osłabić upadek. Ale ćwierć klamki hamulca odłamane, lusterko prawe pęknięte i poluzowane w przegubie, końcówka kiery porysowana. :banghead: Na pewno są też jakieś rysy z tyłu: na podnóżku itd - już nie miałem nerwów sprawdzać... jutro się będę dalej denerwował :evil: Poza tym, jak zobaczyłem radosne spojrzenie faceta w aucie obok :banghead: - to podnioslem moto chyba w sekundę - jak na człowieka wagi ekstralekkiej to był rekord świata :) A na serio: ktoś gdzieś dobrze radził: jak jesteś wkurzony - to zamiast jechać, usiądź, napij sie wody i ochłoń. Święte słowa. Dobrze, że gleba parkingowa, a nie drogowa - bo nie powiem, że w tej złości z powodu poplątania dróg jeździlem po tych Katowicach uważnie... PS. Potem był ciąg dalszy: mechanik (w średnim wieku już człowiek) sprawdzając świece chciał się podnieść z kolan i zasadził głową o tę - ostrą jak diabli - zlamaną klamkę - i zaczął szlochać z bólu (przykro było patrzeć - zgroza świat, naprawdę). Wreszcie po przeglądzie - jadę - a motocykl nie chce przekroczyć 50/h i jakiś cichy jest... skrzyżowanie - moto gaśnie - za chwilę znowu - za mna kolejka - Sodoma i Gomora. Wracam do warsztatu - manetka do oporu, a moto ledwo jedzie... Okazuje się, że fajka z tej świecy spadła - faceta pewnie kompletnie zaćmiło i zapomnial założyć i moto szedł na jeden gar ;) Nie muszę dodawać, że w drodze powrotnej dopadły mnie DWIE burze! Na szczęście zdążyłem kupić browara - i teraz koję nerwy. :) Nie ma to jak poniedziałek ;)
  11. GT 125 będzie za słaby. Ja mam pięć tygodni GT 250. Na razie (odpukać) jestem zadowolony. :) Tu opisałem swoje pierwsze wrażenia (weż poprawkę na to, że dotąd miałem tylko 125-tkę 4T, więc Comet na samym początku wydał mi się dość mocny, ale już mi się tak nie wydaje ;) - ale na razie mi starcza mocy w zupełności. http://www.ybr125.fora.pl/hyosung-comet-250-t28.html A tu masz największe w sieci forum o Hyosungach. Ja bym tej marki tak zupełnie z błotem nie mieszał... Sam poczytaj. http://www.korider.com/forum/modules.php?name=Forums
  12. OK, przyjmuję zakład: jeśli do końca sezonu 2008 nawali mi zawieszenie, główka ramu, silnik, skrzynia - wysyłam ci czteropak :) Napędu nie uwzględniamy, bo ja czytalem na forach USA, że jest raczej ch...owy - więc liczę sie z szybką wymianą zębatek i łańcucha na markowe. Ale jeśli napęd trafi mi szlag do końca sezonu 2007 - też dostajesz czteropak :) To samo dotyczy opon - też ponoć takie sobie (ale zdaje mi się, że są lepsze niż chińskie gumki w Yamasze YBR 125). Te plastiki, o których piszesz w Aquilach, raczej mnie nie dotyczą, bo w Comecie nie ma tego problemu :buttrock: Bardziej mnie interesuje mechanika, bo silnik w Comecie 250 i Aquilii 250 jest ten sam. Ale Comet jest robiony w Indiach (w tej samej firmie będą robione teraz włoskie Cagivy). No zobaczymy, co to jest warte.... Hyosung to jednak nie Daelim. Dziś byłem na przeglądzie (1100 km). Na filtrze oleju było trochę syfów niewielkich, filtr powietrza idealny, świece wypalone bez zarzutu, tylne klocki już mocno zjechane (!!!), łańcuch jeszcze nie wymaga naciągnięcia, ale powoli..., aku ma napięcie OK, biegi (twarde i głośne) zaczynają się układać. Poza tym nic niepokojącego nie zauważyłem, jest tylko maly problem rozruchem zimnego - zaskakuje za trzecim razem. Mechanik mi powiedział (chyba szczerze), że teraz wszystko zależy od szczęścia (dużo zależy od tego, kto składał dana sztukę: Pink Ponk Czin albo Czing Pong Pink) oraz od traktowania moto (jest mało odporny na katowanie). Ponoć jeden klient nie może się Cometa nachwalić, a inny co chwila jest w serwisie... Motorek kupilem właśnie od Polonii Cup, zapewniali, że dostarczą wszelkich części w razie czego, ale z zastrzeżeniem, że czasem to może trwać do miesiąca. Zobaczymy. Słyszałem już o nich złe opinie... w ostatecznści zostaje rodzina w Niemczech - tam jest sporo Hyosungow.
  13. 50-60 tys. km to ja pewnie nie zrobię, bo szybciej go sprzedam, jak znam życie ;) Ale jeśli zakładasz, że tyle da się zrobić - to takie g..no to znowu nie jest. ;) Co do tych 40 tys. km z opinii - oni tyle NA RAZIE zrobili, ale jeszcze jeżdżą, więc... :clap: Łańcuch (nie wiem czy cały napęd) w Comecie są ponoć liche. Sprecyzuję swój zakład. Czy wg ciebie pojeżdżę bez jakiejś poważnej awarii silnika, zawieszenia, gaźnika, skrzynki, hamulców (też ponoć średnie) do końca następnego sezonu? Zrobię szacunkowo 18-20 tys. km. Ja zakładam, że tak - i stawiam serio skrzynkę piwa :notworthy: Jeśli pojeżdżę te dwa sezony bez istotnej awarii, będę zadowolony - bo nie oczekuję od koreańca japońskiej jakości, wliczyłem to w koszty zakupu :clap: Ale gdyby to się mialo sypać jak chińczyk - byłbym załamany :lalag: Naprawiałeś Hyosunga GT 250 Cometa albo GV 250 Aquillę - Junaka Millenium? Naprawdę jest źle? Czytalem test długostansowy (już chyba ci kiedyś mówilem) Aquilli zakończony diagnozą silnika w "Motocyklu", z którego wynikało, że wcale NIE jest źle. Jeśli Comet jest fatalnej jakości, to dlaczego tyle się go sprzedaje w Stanach, Australii czy Niemczech? Przeciez nie kupują go tam tylko mieszkańcy slamsów na zasiłku ;)
  14. To są naprawdę chore sytuacje. Nawet moja YBR-ka niektórych prowokuje - a to już jest ciężki idiotyzm dowartościowywać się kosztem takiego motorka, który może tylko z Maluchem nawiązać niełatwą walkę :notworthy: Wiele razy mialem sytuację typu: włączam sie do ruchu z podporządkowanej i widzę w lusterku, jak auto dotąd jadące wolno ledwo mnie ujrzało - zaraz rusza z kopyta. Mam głęboko w d...e opinie tych szoferów i ich zaraz puszczam. Na Comecie jest jeszcze gorzej, bo ten moto wygląda na znacznie szybszego niż jest i jeszcze bardziej prowokuje - już tego parę razy doświadczyłem. A ja nie trawię żadnego ścigania się, bo nie mam ochoty przez jakiegoś durnia się na coś nadziać: w ruchu jeżdzę wolno, tak jak przeciętna wiekszość w danej chwili, wyprzedzam w ostatecznści i tylko furmanki :clap: Szybciej lubię sobie pojeździć - ale na pustych drogach :lalag: Tydzień temu nie wytrzymałem i jak znowu jakiś Polonez po namierzeniu mnie - gdy wyjechałem z podporządkowanej - zerwał się z miejsca - odkręciłem do oporu prawie, no i 30 koników mojego motorka trochę go zaskoczyło. Ale nie trawię takich sytuacji i stosuję tę zasadę "głupiemu ustapić". Bo, sorry, podejmować rękawicę rzuconą przez osła w przysłowiowym Golfie albo niebezpiecznego osobnika z problemami... Zarazy trzeba unikać :clap:
  15. Greedo, ja jestem naprawdę ciekawy, ile wytrzyma mój koreański Hyosung :) Kupiłem go świadomy ryzyka, przeczytałem masę opinii zachodnich użytkowników: owszem, są awarie i zażalenia, ale dotyczą głównie spraw, że tak powiem, drugorzędnych - bardzo rzadko coś się dzieje z silnikiem itd. A ludzie mają przebiegi rzędu 30-40 tys. Najchętniej bym się z Tobą założył o skrzynkę piwa - jazda będzie bardziej emocjonująca ;) Ile obstawiasz tys. km przejechanych dla mojego Hyo?
  16. Adam Paweł

    Suzuki Gn 125

    Moja YBR 125 ma v-max (w zależności od warunków) 100-105 licznikowe ("mierzyłem się" ze Skodą Felicią i Hondą Civic - wskazania praktycznie takie same). Na przelotowej drodze najlepiej się jedzie 80-90/h. Więcej motorek średnio lubi. V-maxu Cometa 250 jeszcze nie zmierzyłem, bo docieram - ale czuję, że trzymanie 110/h nie będzie robiło żadnego wrażenia na silniku - obroty są wtedy w okolicach maksymalnego momentu, do maks. mocy brakuje ponad 2500 obr. (wg książki ten moto ma 140/h, a według użytkowników plus-minus 150/h licznikowe). Więc wiele sie nie pomylileś, Olsen
  17. ADI, tu masz link do forum o chińczykach: http://www.king.host7.pl/for/index.php?sid...2610063aacbdb09 To wprawdzie inne chińczyki, ale sądze, że ci ludzie mogą ci pomoc (np. na PRIVA), powiedzieć, na co zwracać uwagę itd.
  18. Adam Paweł

    Suzuki Gn 125

    Wiesz co, Paweł go testuje (wiec wkrótce test bedzie w Świecie Motocykli) i powiedział, że jest pozytywnie zaskoczony. Więc może zaryzykuj i kup tego Rometa? Ja bym tak zrobił na Twoim miejscu. (Tylko sprawdź serwis!) Załóżmy, że będziesz miał ten motorek 2-3 lata - mało prawdopodobne, że nowy Chińczyk-Romet przez ten czas będzie się bardziej sypał niż 10-letni GN. A prędkośc przelotową 70/h na obu osiągniesz bez problemu :icon_question: Decyzja należy do Ciebie. PS. I pamiętaj, że cokolwiek byś nie kupił - ZAWSZE znajdziesz w zakupionym moto plusy i minusy. Nic na tym świecie nie jest idealne, nic nie jest też zupełnie bez wartości. Najważniejsze jest nasze nastawienie - to ono umie wyczarować COŚ z niczego :lapad:
  19. Adam Paweł

    Suzuki Gn 125

    Tak czy inaczej, nie obawiaj się 125-tki. Mam chwilowo dwa motorki. YBR 125 ma 10 koni i gabaryty zbliżone do GN 125. Comet ma 30 koni i jest znacznie większy i mocniejszy - jednak jazda 125-tką wcale mi nie obrzydła. :) Mówiąc szczerze, z ciężkim sercem ją sprzedam, bo poręczność takiego motorka w mieście jest niezastąpiona. :lalag: Wiadomo, ze trzeba zapomnieć o wstrzeliwaniu sie przed auta itd. - lecz jeśli pogodzisz się z jego ograniczeniami w mocy - to sama radość ;) Wszędzie się zmieścisz, wąskie opony umożliwiają zawrócenie prawie w miejscu czy uniknięcie dziury, eksploatacja bardzo tania, można śmielej jeździć w gorszych warunkach (typu deszcz), bo moto jest lekki i w razie czego łatwiej go utrzymać itd. itp. Jak kiedyś Olsen powiedzial: w polskich warunkach im większe moto - tym mniej uniwersalne...
  20. Olsen, gdybyś wlaścicielowi poloneza (np. mojemu wujkowu), powiedział, że jego auto to inny mauch (czy odwrotnie) - to by cię sponiewierał :lalag: Poza tym zgadzam się z tobą, zawsze uważnie czytam testy tanich chińczyków, w nadziei, że w końcu znajdzie się środek zastępczy dwudziestoletnich simsonów czy aut za 500 zł. Dziś oglądałem z bliska Rometa nakeda 125 (3500 zł - 10 koni) oraz Rometa chopperka 150 (5500 zł - 12 koni wg broszurki). Jak zawsze zaskakuje wyposażenie (wyświetlacze biegów, amperomierz, szybka, gmole), niektóre elementy lichawe na oko (np. łańcuch, "chromy", opony, farba na silniku) - ale w stosunku do ceny tragicznie to nie wyglądało :) W nakedzie drażniący jest prędkościomierz (pewnie wzięty pierwszy lepszy) - wyskalowany do 160/h! Zrestą w moim Comecie też mnie drażni wyskalowanie do 180 - kiedy moto pewnie z bólem przekroczy 140/h ;) To deprymująe - widzieć wskazówkę daleeeko od prawego końca skali ;)
  21. Wiola, to nie jest normalna sytuacja! Ja bym na twoim miejscu poszukał porady prawnej - każąc ci zdawać na 125-tce, ewidentnie łamią prawo. No i dlaczego nie możesz zdawać na Virażce? Przecież kategoria A dotyczy WSZYSTKICH motocykli! Do prawnika!
  22. To jest koreańczyk, nie japończyk. To samo co Hyosung GV 250. Tylko wersja "Junak Millenium" (co za nazwa bez stylu - ufff...) jest gorsza optycznie (np. dziwaczne nakładki na budzikach itd.). No i Junaki mają wg opisu ciut gorsze osiagi niż GV 250. Nie wiem czemu - może błąd w opisach, a może dlatego, że czytałem dane "junaków" sprzed kilku lat, a GV młodszych? Najbardziej śmieszne jest to, ze "Junak Millenium" był komentowany jako koreanskie g...wno i padaka o nędznej jakości, a po kilku latach na temat GV nie spotkałem żadnej takiej opinii, a testy (w Polsce też) są bardzo pozytywne... :biggrin: Wychodzi na to, że ludzie patrzyli na ten motorek wyłącznie przez pryzmat "obrazoburczej" nazwy... Ciekawy materiał badawczy dla psycho-socjologa :)
  23. Adam Paweł

    Suzuki Gn 125

    Ja bym na pewno wybrał GN zamiasta MZ. Nawet gdybym miał poczekać i dozbierać choć z 1000 zł. GN i lepiej wygląda, i jest czterosuwem, i na pewno młodsze będzie itd. W zasadzie nie rozumiem dylematu w wyborze między tymi dwoma modelami.
  24. Już mialem nadzieję, ze Chińczycy się uczą - a tu znalazlem taki post na innym forum: "Niestety jestem posiadaczem tego chińskiego gówna, dałem złapać się na niską cenę (3200-Łódź). Tak jak już ktoś wyżej napisał wyraźnie czuć że motor się skręca (rama wiotka), hamulce ma w miarę, hamują. zestaw napędowy jest bardzo kiepski, przejechałem zaledwie 700km a łańcuch już 2x podciągałem. Przed pierwszą jazdą większość śrubek wymieniłem na normalne, nie ukręcające się. zastanawiam się kiedy w silniku korba bokiem wyjdzie, narazie pracuje ok. Ale ogólnie rzecz biorąc gdybym wiedział w co się pakuję kupiłbym mz250 bądź wziął kredyt i kupił normalny motocykl. Nie polecam "nowych" rometów."
  25. Adam Paweł

    Suzuki Gn 125

    No tak, ale ty sprzedawałeś w UK, a nie w RP... Ale ta czarna z drugiego powyższego linka wygląda fajnie :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...