Skocz do zawartości

davgor

Forumowicze
  • Postów

    226
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez davgor

  1. jestem pewien, że do przyszłego sezonu zbierze się sporo "półlitrów;)". Pod koniec czerwca chyba byłby najlepszy termin, bo co do lipca to różnie być może. ale to jest sprawa do ustalenia. najważniejsze ażeby rozpropagować idee i pomyśleć nad organizacją. :icon_mrgreen:
  2. ok, niech będzie toruń. ale czy uda się teoretycznie w tym sezonie?/może lepiej zaplanować coś na wiosnę i przez zimę złorganizować wszystko jak się należy(?)
  3. a ja mam plecak 26l, fjorda nansena. jechałem 180 km/h i nie odpadł! , a kosztuje tylko 80zł, jest nieprzemakalny i ma zamki dobrej firmy. kolor do wyboru. pozdr. :icon_mrgreen:
  4. nie chcę wprowadzać za dużo zamętu ale bardziej centralnie leży np. Łódz niz Toruń, do tego pierwszego miasta mam 200 a do drugiego ponad 400km. jest ktoś z Łodzi (albo okolic)z możliwościami organizacyjnymi;) :icon_mrgreen:
  5. nawet sam ostatnio sugerowałem co by takie spotkanie zorganizować :bigrazz: . chętnie przyjadę z moją poczciwą hondziną. powiadacie centralna polska :bigrazz: (może nie w samej warszawce bo tam podobno dużo piratów drogowych w puszkach dybie na motocyklistów) :biggrin:
  6. polecam zakup szyby (jeżeli nie dostałeś jej z motorkiem), wielce poprawie komfort. a poza tym pierwszy tysiąc nawiń na prawdę ostrożnie i będą z Ciebie ludzie :)
  7. ja bym napisał nowy temat p.t: "Ile jechałeś najwolniej?", i zaraz sam bym odpowiedział, że w tych czasach puszki jezdzą tak szybko.. chcąc uniknąć rozjechania trzeba naprawde szybko pomykać. na przykład jak testowałem na długiej prostej maxa(ponad 180km/h) to przede mną jechało jakieś audi jeszcze szybciej!!. nie ma zmiłuj się , chyba że posiada się jakiegoś sporta >100KM. pozdrawiam wszystkich z EKG, niedługo do Was dołączę:biggrin:
  8. ja tyle nie jestem w stanie osiągnąć moim potworem, ale.. jest to najprawdziwsza prawda, że jak się szybko jedzie to dystans zostanie pokonany w krótszym czasie a co za tym idzie mniej go będzie(czasu) na powstanie ewentualnych niebezpiecznych sytuacji. zatem im szybciej tym lepiej bez względu na okoliczności i warunki :notworthy:
  9. sie ma, mam tą samą hondę co Ty ale w napisie brakuje jej literki "F" czyli jest tylko CB, heheh. silnik jest ten sam więc mogę coś napisać. spalanie mam około 4 litrów(mam wersję 50KM), 1 i w ogóle reszta biegów nie chodzi tak jak w samochodzie, troche stuka. powoli jednak to opanowuję. co do ssania to w zasadzie używam tylko do uruchomienia i zaraz siadam na moto i powoli (do 3 tys rpm)jadę i oczywiście ssanie zaraz wyłączam jak tylko ruszę. najwięcej na razie km na dzień:240 w 3 godziny;). trzeba by kiedyś zrobić jakieś spotkanie pięćsetek z napisem honda;) pozdr. davgor
  10. to wszystko jest sprawą względną, ja na ten przykład zrobiłem 2200km w tym sezonie,. max co nakręcę do zimy będzie 3000km, heheh. hondy chyba nie wykończę do końca życia :notworthy: ps. a co do kupowania przez laików to powiem tylko tyle że moto które ma realne 40 tys na budziku powinno wyglądać jak nowe.amen pozdr. all
  11. :notworthy: specjalnie zapodałem taki tekst żeby się rzucał w oczy! :notworthy:
  12. Tu się z kolegą nie zgodzę, opony motocyklowe nie dość, że potrzebne jak wiadomo tylko dwie to jeszcze droższe są niz samochodowe.
  13. heheh, chłopak chciał się dowiedzieć kilku oczywistości a dostało mu się za przecinki i inne takie. Jeżeli już walczymy o dobrą pisownię to proponuję stosowanie się do zasad i rządzących pisownią języka naszego ojczystego i pisanie"ą,ę" itp.itd. Azaliż nie mam racji? :notworthy:
  14. motocykle zawsze lubiłem i nawet mam jeden. ale.. idąc na Pilsko z Rysianki(przyjemny spacerowy szlak)co rusz jakiś endurowiec z potwornym rykiem silnika wrzucał bogu ducha winnych turystów w krzaki. to jeszcze rozumiem bo sam tak robie jak rowerem jade;) ale wkurza mnie ten hałas i rozwalanie szlaków jakie sa skutkiem jazdy na moto z klockowatymi oponami. jest jeszcze cała kupa dróżek leśnych, które szlakami nie są i tam proszę bardzo. zatem jestem za i przeciw. pozdr. davgor
  15. kędyś za rowerowych jeszcze czasów wracałem z gór zawinięty w worek na śmieci :biggrin: , dawał radę tylko ludziska dziwnie na mnie patrzyli, heheh
  16. chciałbym skromnie wyrazić swoje zdanie odnosząc się do tytułu tego wielkiego postu. jeżdzę zawsze w kamizeli(sam ją na maszynie do szycia uzdatniałem:), . Ostatnio jednak wybrałem się w góry na moto a ojciec mój zapuszkowan jechał przede mną. Na skrzyżowaniu podjechałem do niego i usłyszałem, że mojej zielonej kamizeli w prawie wcale w lusterku nie widać!! powiedział żebym zapodał długie bo to da gwarancję,że będę widoczny. Ja jednak twardo obstaję przy swoim. Otzchojepka być musi albowiem jeszcze taki plus, iż robactwo plugawe rozbija się o nią zamiast o skórę (a jak wiadomo pierze się szybko i bezboleśnie z owych latających białkowych paintballi.) pozdr, all davgor
  17. hmm, po głębokim i zasadniczym namyśle(jako, że jeździsz już od 9 lat)zaproponuję sokoła wędrownego czyli popularną "hajabuzę" :biggrin: albo honde cbf250, albo suzuki gn250. Ja zacząłem od Cb500 i żyję do dzisiaj!!!
  18. moto doktora widzialem ostatnio w supermarkecie na stoisku z olejami, po 1000km wreszcie wysechl i musze jeszcze raz smarowac :biggrin:
  19. podzielę się z tobą moimi spostrzeżeniami odnośnie jazdy osoby początkującej z plecaczkiem. moto mamy w zasadzie podobne więc do rzeczy. czasem ruszałem z 2 na skrzyżowaniu i raz też tak zrobiłem z pasażerką. efekt? puszka mnie prawie rozjechała bo stałem oczywiście pierwszy(minąłem pare furek). generalnie zacząłem omijać samochody w korku dopiero po przejechaniu 2 tys km, tak żeby czuć się w miarę pewnie za sterami. generalnie jazda z plecaczkiem jest dla mnie na razie stresująca(w ten sposób przejechałem 1000km, dlatego nie przekraczam 110km/h. uczta się i błędów jak najmniej popełniajta pozdr. davgor
  20. w każdym bądz razie z waszych postów przebija niepewność jazdy po tym medium(że się tak wyrażę:D. ja na przyszłość będę tego towaru unikał jak się tylko da. innym moim ciekawym doświadczeniem jest jazda po mokrej górskiej łące na skos w górę stoku. powiadam wam, hardkor jakich mało. nawet porównywalny z piaskiem. kiedyś za młodu dużo jeżdziłem na górskim rowerze w prawdziwych górach i pewnie stąd te ciągoty terenowe :)
  21. czytałem twardo i cierpliwie wszystkie wypowiedzi i naraz coś mnie trafiło(szlag chyba)za dużo tego!! napisze w takim razie co ja wymyśliłem, jeszcze nikt tego nie proponował ; weźcie pod uwagę specyfik o nazwie"MOTO doctor" czy jakoś podobnie. służy on do uszczelniania silników które juz pierwszą młodość mają za sobą.(zapodawałem go do mojej sierry co miała 400tys i dawała rade, heh. ale do rzeczy. w swojej hondzie posmarowałem za pomocą strzykawki po dużej kropli do każdego ogniwka. bardzo mało chlapie(prawie wcale)-łatwo się czyści rozpuszczalnikiem(z felgi) a sprawdzałem do 180km/h. jednym słowem trzyma się łańcucha jak przyklejony, ma dużą lepkość. puszka 300ml, 20 zł zdaje się. starcza na mieszaną jazde 400-500 km, może nawet trochę więcej.. napęd jest cichy, syf się nie klei . olewam wszystkie drogie szpraje :) :D
  22. właśnie, wdzięk i kultura osobista tego jegomościa rozłożyły mnie na łopaty, sam pewnie też bym go podniósł ale waże malutko, motor z bagażem. sami wiecie mojej hondzinie daleko do szlifierki, heheh. jak będe stary gruby i bogaty to kupię sobie enduro do jazdy po posiadłości;) ja miałem to szczęście, że w zasadzie nic (oprócz małych rysek na pokrywie silnika-do spolerowania) się nie stało :flesje: Mikosław: zgadzam się z tym iż piasek powyżej 10cm miąższośći to już hardkor, ale co robić?(pytanie retoryczne) Aciddrinker: teoria teorią ale jak by to w praktyce? widziałem gości na paryż-dakar jak po czymś takim jeżdzą 150km/h!! :cool:
  23. sie ma, chciałbym się podzielić wrażeniami z ostatniej jazdy. 450km podczas dobrej pogody, solo z bagażem na mojej hondzie. jechałem autostradą na wrocław z gliwic, nudno..przed wrocławiem skręciłem w stronę wiosek co moja luba akurat w jednej z nich wakacjuje;). dawało rade śmigać płynnie, ze średnią 90km/h. do tej pory wszystko układało się pomyślnie aż tu na mojej trasie pojawiła się gruntowa droga.. jak mawiali ludzie w okolicy jedyny dojazd do wiochy z tej strony kompasu. Jadę twardo piaszczystą drogą wśród pól kukurydzy a za mną jakis nawiadzony farmer w astrze. Jako że goster naciskał dodałem gazu i akurat wjechałem w odcinek głębokiego i sypkiego piachu z koleinami. przy prędkości 30-40km/h moto zaczęło nosić w lewo, prawo. twardo staram się kontrować. przypomniałem sobie co tata mówił (jeżdził WSK przez 10 lat), że jak jest taki piach to trzeba dodać gazu. uczyniłem tak i razem z maszyną znalazłem się w jednej sekundzie w krzaczasto-piaszczystym poboczu ;) . żaden dzwon poważny to nie był więc zbieram się z tych zarośli i macham do farmera żeby pomógł mi podnieść moto. gość niechętnie wyszedł i powiedział co następuje:" jak jeżdzisz a k!@#a nie potrafisz podnieść?,żebyś jakiegoś orła nie wywinął!" powiada. pobłogosławiłem tego dobrego samarytanina i pojechałem w swoją stronę już bez przygód. mieliście jakieś zdarzenia związane z prowadzeniem moto po takim piachu? jaka jest zalecana technika jazdy po czymś takim?(w końcu pół afryki to taka substancja) pozdr. :flesje: davgor
  24. Panie i panowie, to jest najlepszy do tej pory tekst w tym temacie :icon_question: :icon_exclaim:
  25. witam, jeżeli już się interesować to tylko tym drugim egzemplarzem. cena wydaje się adekwatna to stanu wizualnego i najprawdopodobniej nie ma żadnych stuków w silniku co trzeba omijać szerokim łukiem. jeśli chcesz kupić to weż to moto do serwisu (oczywiście przed transakcja)niechaj to zawodowi mechanicy sprawdzą. sportowe sprzęty z małą pojemnośćią to nie jest wybitnie trwały towar. życzę owocnego szukania, ps. okazje zostaw naiwniakom i innym takim
×
×
  • Dodaj nową pozycję...