A ja robiłam PJ w LOK Gliwice ładnych parę lat temu... generalnie porażka... część praktyczna w 99 % spędzona na ósemkach, dopiero ostatnia lekcja przewidywała przejażdżkę po mieście tzn. trasą egzaminacyjną (jedyną i niezmienną ). Na wykłady musieliśmy chodzić z grupą robiącą B, gdzie nie było żadnego rozszerzenia dot. 2oo ( tłumaczenia, że autkiem jeżdżę na co dzień nie miały znaczenia - obecność obowiązkowa ). Tak więc egzamin zdałam dzięki godnej podziwu cierpliwości męża, który wcześniej nauczył mnie jeździć na zacnej WSK, no a poza tym byłam już szczęśliwym posiadaczem MZ-ki radośnie ujeżdżanej po osiedlu :) Mam nadzieję, że od tego czasu zasady prowadzenia kursu w tym ośrodku się zmieniły, bo jeżeli ktoś by tam przyszedł z założeniem nauczenia się czegoś a następnie zdania egzaminu to... marne szanse