Skocz do zawartości

marvin_1986

Forumowicze
  • Postów

    61
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marvin_1986

  1. Z ofert które załączyłeś wziąłbym Citroena. Wygląda wizualnie ok, w środku też jest nienajgorzej, facet ma dokumentację do wymienionych części a i OC jest ważne jeszcze jakiś czas, chociaż pewnie będzie chciał jakąś kasę bo pisze "kwestia dogadania się". Części też nie są do niego drogie. Buda na pewno lepiej zabezpieczona przed rudą niż w fiatach. Punciaka w dieslu nawet bym nie brał pod uwagę. Fiata też, kolega miał takiego i mimo że dbał o niego to ciagle coś się w nim sypało, ma też kiepskie plastiki we wnętrzu.
  2. A ja po raz kolejny proponuje Astrę F przed 1998r, 1.6 8V, 75KM. Silnik bezkolizyjny, idealny pod gaz, w miarę dynamiczny. Przed e39 miałem Astrę 1.4 60KM w kombiaku- auto bardzo wdzięczne, nic się nie zepsuło przez 2 lata. Obsługa ograniczała się do wymian oleju i filtrów, przed sprzedażą wymieniłem jedynie klocki hamulcowe. 60KM w takim aucie średnio jedzie, 1.6 się lepiej zbiera. Korozje zżera zazwyczaj tylne nadkola i okolice wlewu paliwa, ale w przedliftach mniej (były robione w Niemczech), od 1998r montowali je u nas na Żeraniu a później zaczęli produkować w Gliwicach i jakość poszła w dół. Za niewielkie pieniądze można znaleźć taką asterkę, warto szukać wersji a ABS-em i wspomaganiem, chociaż na 13" kołach nie ma problemu z kręceniem na parkingu. W tico bym się nie pchał- to auto nie spełnia żadnych norm bezpieczeństwa. Seicento- jadąc jako pasażer takiej puszki zaczynałem mieć początki klaustrofobii :D
  3. Zerknij jeszcze na Hyundai Tucson/ Kia Sportage II. Auta w zasadzie takie same, cenowo bardzo podobnie. Wnętrze nie powala na kolana, w końcu to nie Audi, ale jest całkiem OK, nic nie trzeszczy. Auta dosyć niezawodne, naprawy niedrogie. Dobry diesel 2.0 140KM 305Nm. Jednak to nie są prawdziwe 4x4, oba można kupić w wersji z napędem na przód albo na przód z dołączanym tyłem (przez sprzęgło wielopłytkowe). Bardzo fajny jest również Suzuki Grand Vitara, auto siedzi na ramie, można zapiąć tryb 4x4 na stałe i ma reduktor. Do miasta taki sobie, jak ktoś ma słabą lewą nogę to nie będzie mu się przyjemnie jeździło. Za to ma świetne benzyniaki (swoje) i diesle (od Peugeota), także silnikowo super. Suzuki będzie najtańszą opcją, w środku nieźle wygląda i gdybym miał wybierać to właśnie Suzuki.
  4. Dlaczego te uno jest takie "specyficzne? ;) Zagrało w jakimś filmie?
  5. Zgadzam się z przdmówcą- Felicja jest OK. Ma ważne opłaty co też się liczy. Co prawda ma silnik taki sobie 1.3 Skody a nie niezniszczalny 1.6 8V, ale i tak jest warta uwagi. Rdzewiejąca klapa i nadkola to norma w tym modelu, reszta się trzyma dobrze. Teść ma przedliftową z 1.6 i też u niego rdzewieją nadkola z tyłu i klapa. Co ciekawe, klapa w kombi i hb są takie same, dla oszczędności :D Mondeo było raczej kręcone- cyfry na liczniku "leżą" nierówno. Stan taki sobie, za duże dla emeryta. Ktoś już proponował Fiata Uno albo Tipo?
  6. Silnik w Astrze 1.4 8V jest kolizyjny, więc jak zerwie się pasek, to zawory pocałują się z tłokami. Jedynie 1.6 8V ma bezkolizyjny rozrząd (zresztą to najlepszy silnik dla Astry). I astrę właśnie polecam, części może droższe niż do CC, Tico i innych mikrusów, ale się w zasadzie nie psuje. Sam jeżdżę kombiakiem 1.4 60KM i z perspektywy kilkudziesięciu tysięcy km mogę powiedzieć, że auto jest naprawdę dobre. Oprócz wymian oleju, klocków, opon i żarówek, nie zepsuło się w niej odkąd ją mam dosłownie nic. W środku jest sporo miejsca (jak na kompakt), obsługa banalna i jakoś to wygląda (miękka deska w górnej części). Z ważniejszych rzeczy eksploatacyjnych to rozrząd (markowy) kosztuje ok. 200zł z wymianą, filtry i inne drobiazgi są naprawdę tanie. Opony są tanie (felgi od 13"), można kupić je jako używane za grosze. Na tylnej kanapie miejsca jest wystarczająco dużo, chyba że przodu siedzi king kong. Kolejna sprawa to bezpieczeństwo- Astra jakiś poziom zapewnia. Po lifcie każda ma poduchę dla kierowcy, bogatsze również dla pasażera. Bagażnik kombi ma 500l pojemności (bez złożonej kanapy), po złożeniu nie pamiętam ile. Ale jest równa podłoga. Chociaż jak dla dziadka to szukałbym hatchbacka w wersji 1.6 75KM, ze wspomaganiem. Korozja najbardziej zżera auta po 1998r. (przeniesienie produkcji z Niemiec do nas- początkowo na Żerań, docelowo do Gliwic). Za 1500 może coś znajdziesz, szukaj na gumtree/ tablicy.
  7. A ja polecam akumulatory marki exide- do swojej gpz-tki zakupiłem taki za 90zł bodajże. Jeżdżę na nim bezproblemowo drugi sezon. Ładuję ładowarką mikroprocesorową z lidla za 70zł i jest git. Dodam tylko, że "zimuję" go w domu. We Wrocławiu nie ma problemu z ewentualnym serwisem, pełne 2 lata gwarancji, przywozisz stary, odbierasz nowy. A exide produkuje u nas w kraju w zakładach dawnej Centry. Które też miały dobre opinie. Także może warto być lokalnym patriotą :)
  8. "Bezpieczny odstęp" powinien wynosić tyle, aby móc bezpiecznie wyhamować w danych warunkach. Do tych warunków można dodać nagłe hamowanie pojazdu poprzedzającego z pełną siłą. Nie da się u nas za bardzo takiej odległości określić przepisami, zresztą każdy zna swój motocykl/ auto i mniej więcej wie jak hamuje. Inaczej zahamuje szrot na kołach, a inaczej pojazd kilkuletni bądź nowy. Także do każdego z nas osobna powinna należeć decyzja ile tego odstępu utrzymywać. Swoją drogą, strasznie mnie zaczyna wkurzać, gdy mój "bezpieczny odstęp" inni kierowcy traktują sobie jako miejsce do wjeżdżania na mój pas. Co do tematu sprawy, (jak już zresztą wyżej pisano) bez wiarygodnego świadka (najlepiej kilku, zeznających na Twoją korzyść) sprawy nie wygrasz i bądź tego pewien. Poszukaj nagrań z okolicy miejsca wypadku (jakaś stacja benzynowa, sklep czy cokolwiek co miało skierowaną w tamtą stronę kamerę), może coś będzie na niej widać. Z tym że czas przechowywania nagrań z takich miejsc jest ograniczony, zatem należałoby się pospieszyć. Sąd może Cię ukarać dodatkowo za wyprzedzanie w bliskiej odległości od pasów / przed skrzyżowaniem. Jeśli powołany zostanie biegły (pewnie na Twój koszt, zaliczka wynosi około 1000zł), ustali bez problemu twoją prędkość w czasie tego manewru, a potem sobie hipotetycznie wyliczy ("z przeważającą pewnością") ile wynosiła Twoja prędkość w miejscu wypadku. A kierowca puszki zasłoni się niepamięcią, albo powie że prawidłowo zjechał do osi jezdni i czekał na przejazd- i masz pozamiatane. Sąd sobie zbierze do kupy wszystkie fakty (do tego dochodzą prywatne skojarzenia: "aha, zapie**alał sobie po mieście stówką, to rozje*ał się z własnej winy i ciul z nim") i wyda wyrok mniej więcej taki, że wyprzedzałeś przed pasami/ skrzyżowaniem z nadmierną prędkością, a co do samego wymuszenia przez kierowcę samochodu nie ma na to świadków ani dowodów. A jeśli by nawet było, to gdybyś zachował dozwoloną prędkość, miałbyś szansę uniknąć tego wypadku. Także oszczędź sobie nerwów i pieniędzy. Zbieraj na nowe moto i do wiosny jak znalazł będzie. Najważniejsze że wyszedłeś z tego cały, bo mogłeś już hasać po niebiańskich autostradach.
  9. Nie mówię tu o osobach, które uczą się tylko o wyłącznie po to, aby zdać egzamin. Takie "wkuwanie" zdawania ósemki to oczywisty nonsens. Umiejętność jej zrobienia bez żadnej spiny świadczy o tym, że coś tam już jeździć ktoś umie. Na ósemce można od biedy zaznajamiać się z techniką wykonywania świadomego przeciwskrętu i operowania gazem (ja tam jeździłem na dwójce, z lekkim gazem) gdy jest się pochylonym. No i patrzenia. Wiem że brzmi to na wyrost, ale w moim przypadku starałem się jakoś uatrakcyjnić jeżdżenie po tej nieszczęsnej ósemce.
  10. Może motocykle szkoleniowe będą mogły być dławione? Przecież osoba nie siedząca nigdy na 600 odkręci nawet przypadkiem manetkę trochę za mocno i nieszczęście gotowe... Może i dobrze, że osoby na kat. A będą "oswajane" z 600tkami. Będą mogły sprawdzić jak się na nich jedzie i ewentualnie dać sobie spokój z kupnem motoru o takiej pojemności i stwierdzą że to dla nich za dużo, jak już zdadzą egzamin. Limit wiekowy do kat. A jest rozsądnym pomysłem.
  11. Ósemki jak się okazuje to manewr dla niektórych przekraczający ich możliwości. Gdy zdawałem egzamin na placu, 2 osoby na 12 nie potrafiły jej zrobić (obie podparły się nogą, jedna osoba po zrobieniu jednej ósemki, druga gdzieś w połowie). W dodatku osoby te sprawiały wrażenie jeżdżących nie tylko na kursie (facet koło 50-tki, ubrany w skóry, swój kask i rękawice, babka koło 25 lat, również w takim stroju). Jedna dziewczyna nie potrafiła nawet ruszyć, bo powiedziała że ona uczyła się na ybr-ce, a tu jest dt125 i ona nie umie na niej jeździć.... :blink: Ogólnie mnie to dziwi, bo na placu spędza się większość z tych wymaganych 20h jazd. Mi gdy się już nudziło, jeździłem po ósemce za innym kursantem. Albo starałem się wycisnąć możliwie dużą prędkośc na tej ósemce. Dodam, że przy swoich prawie 190cm wzrostu na tej DT125 jeździło mi się średnio, bo zwyczajnie był dla mnie za mały. Zamiast zmieniać reguły egzaminu, należałoby porządnie sprawdzać szkoły jazdy, bo wypuszczają osoby tylko z papierkiem, bez umiejętności chociażby podstawowych. A manewr ósemki przydaje się w codziennej jeździe, oswaja z ciasnymi zakrętami ;) Swoją drogą manewr nagłego ominięcia przeszkody uważam za trafiony pomysł, który przyda się na co dzień. Np. przy omijaniu rozjechanych zwierzątek.
  12. Od czego są zatyczki :) Okulary noszę i nie miałem większych problemów z jeżdżeniu w nich, gdyby miał zagłębienia na zauszniki to byłoby fajniej. Jedyne co mi przeszkadza w jeździe w pinglach, to to że brakuje w nich antifoga :biggrin: Szyba nie paruje, a okulary niestety tak.
  13. "Dobry kask" to temat rzeka i tyle. Każdy poleci Ci coś innego. Ja osobiście jeździłem w Cabergu V2R i byłem bardzo zadowolony. Wyjmowana wyściólka, opuszczana blenda, szyba z antifogiem i fajne malowanie. Do tego cena poniżej 1000zł.
  14. Być może właśnie chodziło o zapowietrzony układ paliwowy- fajki siedziały jak siedziały, przewody również. Przy okazji wyczyściłem sobie gaźniki, tak dla profilaktyki. Teraz silnik pracuje już normalnie, kręci się jak trzeba. Ale strachu mi trochę napędził, w końcu sezon w pełni :D
  15. Ostatnio miałem niegroźną stłuczkę z Focusem, który nagle stwierdził że zatrzyma się na żółtym. Pomijając okoliczności, silnik zgasł, a w zasadzie zatrzymał się przy prędkości około 10-15 km/h (może i mniej, bynajmniej uderzyłem z minimalną prędkością). Jechałem sobie spokojnym tempem na 5 albo 6 biegu. Po ruszeniu z miejsca okazało się, że silnik kręci się do max 3 tys. obr/min. Po dłuższej chwili jechania 40km/h moto jakby się odblokowało i silnik kręcił się już prawidłowo. Dodam, że moto odpala nadal bez problemu. Po całonocnym postoju w garażu i odpaleniu, reakcja na gaz była bardzo opóźniona powyżej tych 2 tysięcy obrotów. I tu moje pytanie do osób które się spotkały z takim przypadkiem, co mogło się stać z silnikiem po takim nagłym zatrzymaniu? Osobiście zastanawiałem się czy luzy zaworowe mi się nie pozmieniały i ogólnie czy zawory nie dostały przypadkiem po dupie. Na razie nie rozkręcałem silnika, ale w okolicach wtorku mam zamiar się mu bliżej przyjrzeć.
  16. Ja również przed wyjazdem w trasę zaglądam do zbiornika (wskaźnik poziomu paliwa nie jest godzien zaufania), żeby powiedzmy przy 100km/h na jakiejś ruchliwej trasie nagle mi moto nie stanęło. Albo gdzieś na jakimś zakuprzu :) Do tego przed jazdą zawsze sprawdzam poziom oleju w silniku. Potem światełka, stop i kierunki. Zaglądam też czy czasami powietrza nie mam za mało. I w zasadzie tyle, jeśli chodzi o sam wyjazd z chaty. Reszta wyjdzie w drodze z osiedla na główną drogę. A na trasie to już wiadomo, trzeba mieć oczy dookoła głowy i nie świrować z prędkością. Aha, gdy zdarzy mi się wracać skądś wieczorem, wypatruję rowerzystów. Ostatnio miałem małą kolizję właśnie z rowerzystą, na wąskiej drodze, ciemno, trasa obrośnięta drzewami, koleś bez jakiegokolwiek oświetlenia (chociażby odblasku), a do tego browara popijał.
  17. A ostatnio kiedy tamtędy jechałeś? Zdjęcia które zamieściłeś są już nieaktualne, teraz wszędzie są wymalowane świeże linie i jazda po tym rondzie nie jest przecież skomplikowana. Ostatnio jechałem tamtędy kilka razy i nie miałem problemu co z czym i gdzie. A stop dotyczy głównie pory nocnej lub gdy jest awaria sygnalizacji. Stoją one bezpośrednio przed torowiskiem tramwajowym. No i na rondzie jest sygnalizacja świetlna, oddzielna dla pojazdów samochodowych i dla tramwajów. Szanse na kolizję są niewielkie. Chyba że zbytnio pochylisz motocykl, i się wyje*iesz na tej kostce. Miejscami są tam podłużne uskoki, stare szyny minimalnie w poprzek pasa, wklęsłości i wystający bruk. Trzeba tam szczególnie uważać.
  18. Kaski w Lidlu pojawiają się co rok, w okolicach kwietnia. W którąś sobotę robią "wielkie otwarcie sezonu motocyklowego". Kaski są niby OK, ale jak im się bliżej przyjrzeć, to wychodzą na jaw oszczędności- np. w środku kasku, gdzie jest czubek głowy, przez materiał prześwituje styropian. Nie wiem jak w droższych szczękowcach, ale w tych tak było. Integrali w Lidlu jeszcze nie spotkałem, drugi rok z rzędu są szczękowe. Przynajmniej we Wrocławiu. A co do Shiro, to zastanawiałem się wcześniej nad Naxą. Wybrałem Shiro z racji tego że malowanie bardziej mi się podobało i ogólnie "sprawiał wrażenie" całkiem solidnego. W porównaniu do wcześniejszego V2R, wydaje się że ma trochę grubszą warstwę styropianu (różnie to producenci nazywają, ale jak dla mnie to wygląda na styropian). A że z Chin to cóż, tak jak już powiedziano, cieżko znaleźć coś co nie zostało tam wyprodukowane w całości lub w części. Nadzór Hiszpanie jakiś tam prowadzą. Generalnie za 400zł nie kupi się kasku który spełni wszystkie oczekiwania. Albo najtańszy model uznanego producenta ogołocony do cna, albo lepiej wyposażony kask mniej znanej firmy.
  19. Ostatnio kupiłem sobie taki kask http://allegro.pl/sh...2374364109.html (poprzednio jeździłem w Cabergu V2R). Kosztował mnie 310zł (kupiłem bezpośrednio w tym sklepie). Jakość wykonania całkiem fajna, wyściółkę można w razie czego wyjąć i wyprać. Malowanie ok. Jedyne czego mi brak, to antifoga i blendy. Co prawda kask posiada wydajną wentylacje, ale na postojach szybkę trzeba uchylić, bo lekko zaparowuje na wysokości nosa. Powyżej 120 km/h robi się trochę głośno. Wyprodukowany w Hiszpanii, normy spełnia, nie śmierdzi Chinami, pokrowiec dodają gratis. Generalnie polecam.
  20. marvin_1986

    Arrinera

    Kurde ten prezes to jakiś żal jest. Nie rozumie o co go koleś pyta, jakby to był jakiś podstawiony student co się źle swojej roli nauczył a prawdziwy prezes ma inne spotkanie. Jego odpowiedzi słuchać się nie da. Do końca nie dotrwałem. Ale auto bardzo fajne, szkoda że nie za wiele szczegółów można było usłyszeć. W 100% ten samochód polski nie jest, ale dobrze że coś się dzieje. No i ta cała Arrinera to zbytnio lambo przypomina. Czekam na moment, aż ktoś skonstruuje i wdroży do produkcji wielkoseryjnej auto na które będzie stać szarego Kowalskiego, bo na Arrinerę może tylko popatrzeć.
  21. Teraz to już pewnie po ptokach. Niestety, ale "widziały gały co brały". Szkoda że nie pojechałeś z tym moto wcześniej do mechanika. Można było chociaż sprężanie na cylindrach sprawdzić, przy okazji stan świec który też trochę powie o stanie silnika. Pewnie emocje wzięły górę nad rozsądkiem :wink: W umowie kupna- sprzedaży, którą podpisałeś, jest pewnie adnotacja Sprzedawca oświadcza, że "...zapoznał Kupującego ze stanem technicznym pojazdu zgodnie ze swoją wiedzą.Kupujący oświadcza, że stan techniczny pojazdu jest mu znany". Ale że ściemnił co do tego stanu technicznego, próbuj pogadać z gościem i anulujcie transakcję.
  22. A za którym razem koleżanka zdała, tak z ciekawości? ;) Btw. : rozsądny wybór co do 1wszego moto :) Gratuluję i do zobaczenia na trasie!
  23. Taka okragła z dziurkami? Mi się takie coś w moim romecie dawno temu również przytrafiło. Wtedy kupiłem jakiś zamiennik z jakiegoś miękkiego tworzywa i problem znikł na dobre.
  24. Sprawdziłeś dokładnie cały układ ładowania, krok po kroku? Zacznij od szczotek na wirniku. I sprawdź dokładnie pola lutownicze pod kątem tzw. "zimnych lutów". Jak gdzieś jest zimny lut, to raz przewodzi a raz nie. Dla pewności weź transformatorówkę i każdy lut po kolei przygrzej. Możesz też podmienić cynę na nową, dużo roboty nie ma.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...