Skocz do zawartości

LYsY

Go.Naked
  • Postów

    2065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez LYsY

  1. Hmm.. to może kup sobie jakiegoś klasyka, o średniej mocy (np. 70 KM), którym będziesz się kulał 120-130? Do takich motocykli można "bezkarnie" dołożyć dodatkowe lampy i świecić w dzień długimi, które naprawdę widać z daleka. Takie klasyczne moto swoją budową i osiągami po prostu służyłoby Ci do rekreacyjnej jazdy. To w sumie też fajna zabawa. Co do samego wypadku, to cholernie współczuję. Mam nadzieję, że małego gnojka pociągną do odpowiedzialności :icon_mrgreen: Na Twoim miejscu CBR-kę bym sprzedał w stanie takim jak jest, wziął kasę z ubezpieczenia, kupił jakis fajny, zgrabny, nie za mocny motorek do jazdy w niedzielę i w ten sposób zwiększył swoje szanse na przeżycie w tym dzikim kraju bez konieczności rezygnowania z jazdy na 2oo.. A najważniejsze, to wracaj do zdrowia! pozdr LYsY
  2. A może po prostu rozbudować "Błękitny Szlak"? Teraz jest tam mała lista osób. Ale brakuje np. daty śmierci, przyczyny śmierci... i dać jakieś rozsądne zdjęcie. Poza tym możnaby zrobić jakiś prosty link do ostatniego posta danej osoby. Zobaczcie, co napisał s.p. gumis w ostatnim swoim poście. Brat zwrócił mi na to uwagę. Gumis napisał takie słowa, które.. w kontekście tego, że już Go z nami nie ma, robią na mnie ogromne wrażenie. pozdr LYsY "To właśnie jest słońce dzisiejszego dnia, reszta się nie liczy"
  3. Jak obiecał, tak uczynił! :icon_mrgreen: http://republika.pl/hmlysy/foty.zip pozdr LYsY
  4. No kurde, to wypatrujcie na horyzoncie dwóch TDM-ek: SR 1337 - zbyhu SR 1338 - LYsY Oczywiście nie muszę dodawać, że moja lepsza :icon_mrgreen: :buttrock: :buttrock: pozdr LYsY PS Zaraz idę zrobić foty :lalag:
  5. Zdjęcia mocne, a tekst że coś "było" - jest o tyle bez sensu, że na forum pojawiają się nowi ludzie, nie wszyscy wszystko zauważą więc siłą rzeczy zawsze jakieś materiały czy pytania będą się pojawiać. Ja ich wcześniej nie widziałem.. Mnie też stają przed oczami takie fotki, jak mnie nachodzi chęć "pogonienia". Żałuje, że nie zawsze i czasem przeginam, mam tylko nadzieję, że nie za bardzo.. Co do fotek - kto nie chce, nie musi oglądać. Jeśli części z Was takie fotki się nie podobają, nie chcecie ich oglądać, to PO CO zaglądacie do tego tematu? Tylko po to, żeby wyrazić swoje święte oburzenie? Kto chce, nie zajrzy, kto chce, zajrzy.. z tych co zajrzą, jeden to zleje, drugi się przejmie, a to może kiedyś mu uratuje skórę. Chocby dla tego warto.. Humani nil a me alienum puto - niech nic, co ludzkie, nie będzie nam obce. Aha! Faktycznie ten but jest zastanawiający. Ciekawe, że jest jeden but sportowy i tylko jeden motocyklowy.. pozdr LYsY
  6. Witam! Od razu na początku muszę posypać głowę popiołem... :bigrazz: :biggrin: Chciałem nakeda z kardanem... ...a kupiłem cuś z łańcuchem :biggrin: - a dokładniej Yamahe TDM 850 z rocznika 1997. Pracuje fajnie, jedzie fajnie, ale nie ma tego klimatu... A jeśli chodzi o przyszłość, to byłbym zachwycony tym: http://www.maxmoto.co.uk/images/moto_guzzi_breva_1100_xl.jpg PRZEPIĘKNY... :biggrin: LYsY
  7. Nic nie dław. Właśnie kupiłem TDM-e od Drogowca :biggrin: . Fajowe moto! Bardzo neutralne, dobrze się prowadzi, samo chodzi po winklach. A co do narowistości silnika... wystarczy rozsądek i niekręcenie manetką do oporu :buttrock: (przynajmniej nie na początku :biggrin: ) pozdr LYsY
  8. Dziś wieczorem powinny być :biggrin:
  9. Witam! Wczoraj, koło 2:30 w nocy, zaparkowałem w garażu moją nową maszynę - Yamaha TDM 850 z roku 1997. Maszyna jest w ładnym stanie, jeździ się nią genialnie :biggrin: :buttrock: - koleiny nie straszne, kopyto słuszne, pozycja wygodna, klang nie taki znów zły - jestem zadowolony!! Fotki będą jak zrobię :bigrazz: Motocykl odkupiłem od forumowicza - Drogowca. A teraz - Serdecznie podziekowania dla Agghii za transport, cierpliwość, pomoc w wyborze i całokształt! Do zobaczenia na trasie! Dziś będę w 2oo opić tymbarkiem hamulce, coby hamowały :biggrin: pozdr LYsY
  10. Nie wiem czy spełniam wymóg bycia "doświadczonym" kolegą, chyba nie :notworthy: , ale wiem jedno - najważniejsze jest pod czachą. Na moje pierwsze moto kupiłem VX-a - ciężki motocykl (zalany 240kg), o sporej pojemności (800) i wyjątkowo nieneutralnym prowadzeniu (wali się w zakręty). I jeżdzę, poza jedną glebą na razie przygód nie miałem (i obym nie miał) :icon_razz: Bandit 1200 nie ma przesadnej mocy, nawet niejedna 600 ma jej więcej. Kupuj B12 i się nie przejmuj. Szczególnie, że o ile wiem 600 i 1200 są takie same, różnią się tylko silnikiem. 1200 da Ci komfort, świetny dół, a w razie potrzeby - dobre przyspieszenia i prędkości przelotowe, które - nawet będąc wysokie - będą dla silnika lajtowe :biggrin: pozdr LYsY
  11. Osobiście podziwiam kobiety na motocyklach - mając (jakby na to nie patrzeć) mniej siły i często mniejsze gabaryty - dają radę! Pod tym kątem są często dzielniejsze od facetów, bez dwóch zdań :biggrin: . Na pewno są też kobiety, które biją facetów na głowę jeśli chodzi o jazdę czymkolwiek ;) Ale wydaje mi się, że GENERALIZUJĄC (moim zdaniem wolno generalizować) - biorąc statystyczne 1000 kobiet i 1000 mężczyzn jednak w tej drugiej grupie będzie więcej dobrych kierowców. Cały problem z tematem polega na tym, że tu - na forum - w większości mamy Panie, dla których motocykl jest pasją, hobby, często jedną z ważniejszych rzeczy w życiu. I o tą PASJĘ chodzi - rodzaj męski od zawsze lubił zabawki (duzi chłopcy). A jeśli coś jest czyjąś PASJĄ, wkłada w to serce, poświęcenie. Kobiety mniej ciągnie do motoryzacji, wiekszość z Pań jednak traktuje jezdzące maszyny jako narzędzie do przemieszczania się z punktu A do B. Z kolei mnóstwo facetów traktuje je inaczej - jak hobby. Bawi nas grzebanie w silniku, jazda treningowa, wygłupy, ryzyko itd. Czytamy newsy w prasie, że na zamkniętych odcinkach autostrady zjawiają się motocykliści i ćwiczą jazdę na gumie, stoppie itd. Ciekaw jestem, ile wśród nich jest Pań? Pewnie żadnej, lub b. niewiele. Z tych "męskich" treningów, zamiłowania do mechaniki, skłonności do ryzyka, wśród 1000 facetów urodzi się więcej dobrych motocyklistów, niż wśród 1000 Pań. Na tym forum Panie traktują motocykle jako pasję - myślę jednak, że same się zgodzą, że wybijają się ponad przeciętną Polkę, prawda? Dlatego też nie umniejszałbym możliwości kobiet jako kierowców - jeśli KOCHAJĄ jazdę, są w stanie jeździć doskonale, szczególnie, że "braki" w tężyźnie fizycznej nadrabiają nieznanym mężczyznom samozaparciem. Rzecz w tym, że jednak dla większości Pań jazda to nie miłość, a konieczność, a dla większości facetów jazda to przyjemność i często miłość. I tu rodzą się różnice. pozdr LYsY
  12. Hmm :P Jak tak pomyślę to kojarzę tylko parę gestów które coś znaczą :buttrock: 1. środkowy palec - wiadomo co :flesje: 2. ruch dłonią do motonity jadącego za nami w taki sposób, jakby nią udawać "krokodyla", czy inny kłapiący "pyszczek" - to znaczy "masz włączony kierunkowskaz" (jak ktoś zapomni wyłączyć) 3. Palec wskazujący do góry razem z ręką i kręcicsz nim w potwierzu - uwaga, radiowóz (mierzą) 4. ewentualnie - jadąc w kolumnie - jeśli motocyklista wyprzedzający cosik pokazuje znak OK albo macha ręką jakby "przywoływał" do siebie, znaczy to, że droga wolna i następni też mogą wyprzedzać. Innych serio nie znam :( pozdr LYsY
  13. No na tyle inteligentny to jestem :D - ale bardzo daje do myślenia. pozdr LYsY
  14. E, to wcale śmieszne nie jest, ja bym to dał do szkoły jazdy :D :flesje: LYsY
  15. Wyrazy współczucia wszystkim bliskim i przyjaciołom.. Szkoda życia :D Spytaj rodziny. Ich wola w tej sprawie powinna być uszanowana. Andrzej będzie się cieszył, że przyjechaliście, to jest najważniejsze. pozdrawiam LYsY
  16. E no, jak to, kolega przecież zasuwał 900 na godzinę: :clap: :clap: "jechałem sobie spokojnie moim Sradzikiem jakieś 90 dych lewym pasem" :( :P Sorry za OT, ale mi się spodobało. A poważniej - fajnie że nic Ci nie jest. Mam nadzieję, że gość pójdzie do paki, a nie że - jak to zwykle - sprawa się rozmyje po kościach i sądach... :P pozdr LYsY
  17. LYsY

    rybol

    Nie musisz pić, możesz wystawić roga :icon_mrgreen: ;) :) A poza tym ja nie tylko o piciu myślę :D pozdr LYsY
  18. Witaj! Trafiłaś pod dobry adres. Najlepsza droga do Wiednia jest następująca: Cieszyn - czeski Cieszyn - potem kierunek na Cadce/Ziline. Jakieś 30 km po Czechach (bez autostrady), dojeżdzasz do Cadcy, gdzie jest przejście graniczne. Następnie na Słowacji kierunek na Ziline, droga jest przepiekna - bardzo szeroka, idealna do wyprzedzania moto, z fajnymi łukami, widokowa. W Zilinie kierunek na Bratysławę. Jakieś 20 km za Ziliną zaczyna się autostrada - 170 km świetnej drogi. Dookoła Bratysławy jest obwodnica, cały czas są kierunki na Wiedeń. Jedziesz główną... i dojeżdzasz do granicy ;) W Austrii już po prostu lecisz na Wiedeń. Z czeskiego Cieszyna do Wiednia jest jakieś 370 km, z tego jakieś 240 po autostradach. pozdr LYsY
  19. Witam :D Cebe450, widzisz, Xj600n ma ciekawe poglądy o Finlandi i Szwecji, ale całkowicie błędne. Powiem więcej - stan faktyczny dokładnie przeczy temu, co twierdzi Xj600N :) Otóż - Finowie i Szwedzi chleją jak rozregulowany Fiat 125p. Mieszkałem pół roku w Bratysławie, w akademiku, z międzynarodową ekipą, w tym Finem i Szwedem. Z kolegą z Finlandii dużo gadałem i Mikko sporo mi opowiedział. Przede wszystkim - w Finlandii pije się właściwie codziennie. Alkohol jest tam bardzo drogi - http://wikitravel.org/en/Finland#Alcohol - dlatego stworzył się przemysł importu alkoholu z Estonii i Rosji. Między Estonią a Finlandią regularnie zasuwają promy, a ludzie wożą alkohol ciężarówkami. Jeden taki wypad to wiele litrów wódki. Pije się więc codziennie, i tak też pił Mikko na Słowacji. Są też 2 wielkie święta chlania - "Vappu" oraz "Juhannus". W te dni Finlandia emigruje do lasów, dacz itd - i cheleje na umór. Chodzi właśnie o to, żeby się spić w trupa. Takie libacje trwają po kilka dni, i z tego, co mówił Mikko, dzieje się tam naprawdę dużo. Z kolei kolega Szwed - Niclaus - opowiadał o imprezkach w Szwecji. Alkohol tam jest bardzo drogi, więc pije się domowy alkohol przed wyjściem na imprezkę, ale i tak - w tych lokalach, gdzie alkohol jest - popyt jest przeogromny. Ludzie walą tam drzwiami i oknami, w efekcie - jak mówił Niki - na takiej imprezce zostawiasz 300-400 EUR. A na imprezki chodzi się co tydzień, więc akurat jemu miesięcznie na alkohol schodziło koło 1200 EUR miesięcznie (zarabiał 2 800 EUR per month). I co? Chlał i tak, jak dzika świnia. Powiem Wam, że żadnemu z nich nie umiałem dotrzymać kroku. Taka ilość alkoholu by mnie zabiła :icon_mrgreen: ;) Wysokie ceny nic nie zmienią. Ludzie znajdą sposób, jak się "zaprawić". Taka już nasza natura.. Edukacja i jeszcze raz edukacja - to jedyna droga. A szczególnie w przypadku Polaków, którym jak czegoś zakażesz, zareagują: "co k...a, mnie nie wolno?? oj zobaczycie że wolno." pozdr LYsY
  20. LYsY

    rybol

    Hehe :bigrazz: Kręcisz butelką -> na kogo wypadnie ten pije kolejkę -> a jak się uchyla to 'wystaw roga' :biggrin: :bigrazz: :D pozdr LYsY
  21. LYsY

    rybol

    UWAGA!! Ponieważ nigdy nie dojdziemy do ładu z terminem, obdzwoniłem organizatorów i większość z nich jest za 14 października. Zatem: Oficjalną datą Rybnik Party jest 14 października 2006! Kto może tylko 7, proszony jest o przełożenie swoich aktywności planowanych na 14 na dowolny inny dzień i (w)stawienie się w Rybniku!! Draco Fisher dziś zadzwoni do kolesia od domków i sprawdzi czy termin jest wolny. Jeśli tak, przyklepniemy go. Draco, ponegocjuj dwa domki - jeden ten, który ma tych 10 łóżek i jakiś drugi, który ma duuuużą podłogę i jakieś stoły itede :D Nie wiem, kto z poprzedniego Rybnika pamięta :biggrin: ale zamierzam znów zorganizować grę w butelkę :bigrazz: Dwa domki będą zapewne kosztować koło 300 zł. Przy 30 osobach wyjdzie po dyszkę :bigrazz: Bierzemy JEDNĄ noc - z soboty na niedzielę. Startować z imprezą proponuję koło 18:00. Bronx nie ma czasu bawić się w ogranizowanie, więc jego rola ograniczy się do odebrania w Gliwicach ekipy i doprowadzenia jej do Rybnika :D pozdr LYsY
  22. LYsY

    rybol

    Pantoflarz :biggrin: :bigrazz: :D :D Kurde, na razie jest tak pół na pół! Niedobrze.. Wrocław może 14, PeGie też 14.. Qkurde. Rzucamy monetą? LYsY
  23. Hm, jak nie jadę moto albo 4oooo to jestem pieszym i nie poczuwam się do etykietki tłuka :bigrazz: A najważniejsze - to myśleć o jeździe jak się jedzie, a nie jechać myśląc sobie. I mieć respekt przed mokrym, nieważne czy na 2 czy 4 kołach. Dobrze że nic się nie stało! pozdr LYsY
  24. Widzisz, to prawda, co piszesz powyżej. Ale ja jestem po ekonomii i znam też powiedzenie: "rynek nie znosi próżni". Popyt na alkohol był, jest i będzie. Próby jego ograniczania były dokonywane w USA w czasach prohibicji i skończyło się tylko na wygenerowaniu gigantycznego podziemia alkoholowego, całych mafii. Piwo za 9 zł skończy się tak samo. Jesteśmy w UE, w tej chwili możemy sobie przenieść przez granicę w cholerę alkoholu na "własny użytek" (przed wejściem do UE było to 10 piw, dziś - jeśli się nie mylę - tyle można wwieźć półlitrówek). W sumie zostałbym szybko milionerem, rzuciłbym pracę w Wawce i sprzedawał piwo z Czech, do których z Rybnika mam 30 km. Zajebisty interes i prawie legalny, policzmy: 2 zł za kupione piwko, powiedzmy - nawet 50 gr kosztów, 8 zł cena sprzedaży... stopa zwrotu 220%. Miodzio! "Zaporowe" ceny alkoholu doprowadzą dokładnie do tego, że: 1. wzrośnie zjawisko mrówek 2. wzrośnie przemyt (a po naszym wejściu do Schengen będzie to już bajecznie łatwe) 3. spadną radykalnie przychody budżetu z tytułu akcycy (por. krzywa Laffera) 4. wzrośnie ilość zatruć podejrzanym alkoholem 5. zacznie się kombinowanie, jak odzyskać alkohol z borygo, czy np. płynu do szyb 6. pewnie wzrośnie ilość wypadków po alkoholu, bo cała "przygranica" będzie sobie skakać na 5 razy tańsze piwko do krajów ościennych, i będzie to robić samochodami... Same plusy, że ho ho.. pozdr LYsY PS Prewencja nie przez prohibicję, ale edukację!
  25. Dokładnie jestem tego samego zdania. I myślę, że aktualnie mandaty to nie prewencja, ale źródło zasilające budżet. Na przykład: mamy dwupasmową trasę i przejście dla pieszych, którego używa ktoś raz na jakiś czas. Co zrobi zarząd dróg? Postawi ograniczenie. Co zrobią psy? Postawią fotoradar za 100 000 zł. I będą łapać tych, co nie wiedzą, że fotoradar tam stoi. Kaska będzie płynąć... a ten, który nie wie, że stoi radar i zignoruje znak ograniczenia, może kogoś zabić. Alternatywa: budujemy kładkę NAD jezdnią. Niech kosztuje i 200 000 zł. Nie ma ograniczenia, kierowca jedzie bezpiecznie, pieszy nie musi stać przy przejściu i czekać, aż zrobi się wsród samochodów luka na tyle duża, że (może) zdąży przejść. W pierwszym przypadku mamy kaskę zasilającą budżet i co jakiś czas czyjąś śmierć. W drugim przypadku kaski niet, ale za bardzo spada prawdopodobieństwo, że ktoś zginie. Definitywnie jestem za opcją nr 2! pozdr LYsY
×
×
  • Dodaj nową pozycję...