Skocz do zawartości

bozoo

Forumowicze
  • Postów

    5607
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Odpowiedzi opublikowane przez bozoo

  1. Witam,

    Jako że internetowe kalkulatory ubezpieczeń OC atakują moją skrzynkę e-mailową jak opętane, postanowiłem kliknąć i sprawdzić ile kosztuje OC na moto. Sęk w tym, że nie znalazłem żadnego towarzystwa, które upubliczniłoby jakiekolwiek info n/t OC motocykla na swojej stronie - tylko puszki. Stąd pytanie - gdzie macie i ile płacicie (przy jakiej zniżce)?

  2. Nie ma pierwszeństwa. Może włączyć się do ruchu, po upewnieniu się, że nie spowoduje bałaganu: art. 18, ust 1 i 2. Ustęp pierwszy wszyscy znają, zas o drugim mało kto pamięta. Znów nie ma stwierdzenia, że autobus ma pierwszeństwo włączając sie do ruchu z zatoki. Ust. 1 mówi, że kierujący zbliżając się do oznaczonego przystanku i widząc autobus sygnalizujący zamiar włączenia się do ruchu, ma wyświadczyć grzeczność kierujacemu autobusem. Wsjo.

    Tak mi nawet powiedział jeden stary kierowca autobusu - że ryje się na własną odpowiedzialność. Zastanawia mnie tylko dlaczego na egzaminach oblewają za nie wyświaczenie takiej grzeczności. Bo w sumie przejechanie obok migającego autobusu nie stanowi naruszenia żadnego przepisu (tak wg mnie)?

  3. I tutaj błąd. To nie była aukcja pod tytułem "Śrubka od motonga", tylko "motór opchnę". Co w opisie nawrzucał, to mniejsza już.

    Błąd. Opis rzecz święta - to tak na prawdę treść umowy. Nie chcesz chyba powiedzieć, że o tym CO konkretnie kolega sprzedaje, mówi sam tytuł aukcji - a moża już sama kategoria, w której została ona wystawiona? Właśnie opis jest po to, żeby sprecyzować co konkretnie dostaje klient za cenę wymienioną w "kup teraz". Osobiście chętnie bym poświęcił złotówkę, żeby pobujać się z człowiekiem mailowo w stylu "no to dawaj tego motonga za zetonga" ale na nic bym nie liczył, poza wymianą (nie)uprzejmości w postaci negów.

    Bo jak w ogóle rozumieć tą akukcję - że po zakończeniu sprzedawca wyśle maila w stylu "to wybierz sobie część, którą chcesz za tego złocisza"?

    Tu treść aukcji jest na tyle nieprecyzyjna, że ma sugerować dogadanie się poza allegro.

  4. A moze tak i to jest wedlug mnie najlepsze zalozyc do kazdego pojazdu gps z pomiarem predkosci, zbudowac caly system drogowy informatyczny z ograniczeniami na drodze i na bierzaco dokonywac pomiarow predkosci przekroczysz o 10km/h predkos mandat

    To może niech ten gps od razu przepustnice ogranicza? Chodzi o bezpieczeństwo czy o mandaty? A co, jak ma być równość wobec prawa, to niech będzie - nie się włodarze w rządowych limuzynach kulają zgodnie z ograniczeniami, jak my wszyscy - nie ma, że immunitet.

  5. Jesteś w błędzie. Otóż wg obecnie obowiązujących przepisów dot. szkolenia i egzaminowania (dz.u. 217) osoba, która posiada odpowiednio prawo jazdy kategorii A1, B1, C1 lub D1 zdaje tylko egzamin praktyczny, z teorii jest zwolniona. Z reguły abiturient zdaje egzamin na kat. A na motocyklu "większym" niż odpowiadającym kat. A1.

    Na samym kursie nauki jazdy podobnie jak na egzaminie, kandydat na wyższą kat. prawa jazdy musi uczestniczyć tylko w zajęciach praktycznych, których liczba jest zmniejszona o 10h w przypadku awansu z kat. A1 na A.

    Sorki, cofam - nie przerabiałem na własnej skórze a jedynie z ciekawości zapytałem, widać w niewłaściwym źródle. Dzięki więc za doprecyzowanie tematu.

    No więc zdając na A, posiadacz A1 robi tylko część praktyczną? W krakowie jest różnica pomiędzy maszynami, YBR125/YBR250 odpowiednio dla kategorii. Czy między nimi jest aż taka różnica, że można robić idiotyzmy większym, jednocześnie świetnie radząc sobie mniejszym z nich?

     

    Jak dla mnie najbardziej prewencyjnie działałby taki system:

     

    Łapią Cię na suszarę, czy cokolwiek i dostajesz mandat. Dostajesz informację, że masz naliczone 300 zł i 4 punkty. Nie musisz tego płacić, tylko zbierasz do 24 punktów. Z każdym kolejnym mandatem zbliżasz się do zapłacenia całej puli.

     

    Nie było by lepiej?

    Czyli nie jak obecnie, na raty, ale w postaci KUMULACJI? A co, jak mi się punkty przedawnią zanim człowiek nazbiera 24? Toż się budżet zawali a i cb-radia przestaną się sprzedawać (nie jeżdżący zawodowo niekoniecznie dobijają do 24 punktów rocznie, natomiast już jeden kilkusetzłotowy mandat rekompensuje radio).

     

    Moze i byc kretynem, z tym, ze osobiscie nie znam az takich ilosci jak w przypadku tych 18 – letnich miszczow. Pozytym 40 latek majacy z regoly 22 letnia praktyke w ruchu drogowym nie bedzie zaskoczony przez sytuacje w ruchu drogowym w taki spocob jak 18 – to latek ! kumasz roznice ?

    Kumam doskonale. Ale "z reguły" nie oznacza "zawsze".

    A myślisz, że gdyby w ogóle podnieść dolną granicę na jakiekolwiek 2oo do 40 lat to będzie bezpiecznie? Nie będzie samobójców wśród 18-latków? Rzecz nie w tym, żeby nie jeździli, a żeby jeździli jak ludzie i mieli świadomość zagrożenia. Z filmów nikt się tego nie nauczy, od rok starszych kumpli szpanujących przed laskami również.

    To jak z piciem wódki - kulturalnego picia się można nauczyć, nawet za młodu. Tylko trzeba mieć dobre wzorce.

     

  6. Piszecie niektórzy że popieracie to, i że jesteście za.... a dlaczego? bo macie już plastik i skończone 24 lata, a ciekawe jakby to was spotkało, to już by była pewnie inna gadka. :cool:

    Ja akurat nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań, bo to tylko półśrodki. Owszem, ubędzie 18-latków na litrowych ścigach (no, przynajmniej tych legalnych), ale ja nie mam nic przeciwko 18latkowi na litrze - ja mam coś przeciwko idiocie na nim. Niezależnie od wieku. Albo tępemu debilowi, który po 20-godzinnym kursie uważa, że wszystkie rozumy zjadł. Kto powiedział, że np. 40-latek nie może być popier*lonym kretynem?

    Myślę, że za duży nacisk się kładzie, za dużo wysiłku ładuje się w ograniczenie dostępności, a za mało w rzeczową edukację użytkowników dróg. W skrócie - państwo ogranicza dostęp, natomiast edukacja jest pozostawiona kierowcy.

    I jeszcze awanse w poszczególnych kategoriach - nie liczę na nic więcej niż poza obecnym kretynizmem, jakim jest przejście z A1 na A. Czyli pełny kurs plus pełny egzamin, teoria plus praktyka. Kretynizm? Wyobraźcie sobie kolesia z A1, który idzie na egzamin na A. I przyjeżdża na ten egzamin swoim 125ccm, zupełnie legalnie, bo przecież ma A1. Pisze teorię, wykłada się jak długi, zapisuje się na kolejny termin, po czym siada na swoje 125ccm i wraca do domu? Zdrowe? Wszystko OK? Czy coś tu nie gra? Na drugi termi też przyjeżdża swoim 125ccm, zdaje testy, na praktycznym wyprawia cuda jaja, że egzaminator zwija go z trasy, żeby się nie zabił. Albo gorzej - podstawowych manewrów na placu nie wykona. No nic, oblał, wsiada na 125ccm i jedzie do domu. Ktoś tu czegoś nie przewidział.

     

    A co jak sprowadzę sobie zdławioną wersję ze Szwajcarii i odblokuję u nas nie mówić o tym nikomu?

    To samo, co z czarterem jachtu na polską kartę rowerową w Chorwacji - da sie! I wszystko fajnie, póki jest wszystko dobrze, ale jak Ci się odrobinę, tylko odrobinę łapa omsknie, to ubezpieczyciel wypnie na Ciebie swoje 4 litery bo prowadziłeś bez wymaganych uprawnień. To tak na "dobry" początek.

  7. no to chyba jakis zart;) jest 2010.. wiec rocznikow mam 22 lata:] a to ze w profilu jest 21 to z racji tego ze jeszcze nie mialem urodzin;>? jakos nie zalezy mi na dodawaniu sobie latek..;)

    dzieki Jeszua:) to chyba wyjasnia kwestie.

    W profilu osobno podajesz datę urodzenia, osobni wiek - i ten wiek Ci nie rośnie. No, chyba, że coś chwilowo szlag trafił, bo ja już po urodzinach a "z lewej" wciąż stara liczba. Mam nadzieję, że nie banują za nie updatowanie profilu przynajmniej raz w roku?

     

    Do adminów: Nie da się tego zautomatyzować?

     

    Myslalem ze skoro moja matula prowadzila auto i miala wypadek,to odbije sie to na jej znizkach.

    Jeśli to auto "służbowe" w sensie mama ma własną DG i kupiła furę "na firmę" to chyba tak. Jeżeli właściciel służbowego to zupełnie inna osoba/instytucja to nie - tamten straci żniżki. Nota bene uważam taką organizację OC za ch* wartą ale póki co - taka obowiązuje.

  8. OFFTOP się robi, ale Ci odpowiem - jeśli to żadna różnica to po co kłamać i zaznaczać, że się jest pierwszym właścicielem jak się nim nie jest.

     

    Różnica jest duża, bo historia auta nie jest wiarygodna jeśli mówi to 5 właściciel i zapewnia mnie, że bezwypadkowy. Jego słowa są wtedy nic nie warte.

    A jeśli pirewszy i jedyny właściciel "zapewnia" to mu wierzysz? Fajnie masz, sorry, ja tak nie umiem, dla mnie to z założenia bujda póki wszelkie znaki na niebie i ziemi przekonają mnie, że jest inaczej. Słowa sprzedającego - niestety/na szczęście - tego nie dokonają.

     

    W Twoim mniemaniu pewnie nie ma też różnicy czy 100 tyś. czy 500 tyś. przebiegu

    W moim mniemaniu RZECZYWISTY przebieg ma znaczenie. Małe znaczenie ma za to samo wskazanie na ODO. Czy wolałbyś 10-lenią puszkę co ma 100tys, czy tą co ma 200tys? Bo ja bym się najpierw zainteresował tą drugą (pierwszą by mi natychmiast ktoś sprzed nosa sprzątnął :D) bo ma przebieg prawdopodobny a ta pierwsza dziwnie mały (a co - jak cofać to od razu o całe 200tys).

     

    Reasumując: nie wierzę w ani jedno słowo sprzedawcy. Nie ma znaczenia czy jest pierwszym czy piątym czy dziesiątym właścicielem - jak pojazd fajny to jestem zainteresowany, jak szrot, to nawet prosto z fabryki nie chcę.

     

    i np. między bezwypadkowy a powypadkowy naprawiony.

     

    Ooo, to istnieją "powypadkowy naprawiony"? Póki co, wszystkie, które widziałem, były "bezwypadkowe" albo "po stłuczce parkingowej". Jednego typa poprosiłem żeby wyjaśnił jak to sie na parkingu zarysowali, że dach nijak nie leży a i cały musiał być pomalowany. Historię miał fajną. Aaaa, i nauczyłem się, że "bezwypadkowy" oznacza dosłownie: "nie musieliśmy go zespawywać z dwóch lub więcej róznych samochodów".

     

    Koniec offtopa.

     

  9. Mnie bardziej denerwuje zaznaczanie "pierwszy właściciel" przez handlarzy złomem samochodowym z zachodu - że niby to, że pierwszy właściciel W POLSCE (pomimo nie wiadomo ilu na zachodzie) się łapie w tą kategorię.

    Co najmniej jakby to miało jakieś większe znaczenie. Np. moja puszka ma już 14 lat, jestem jej pierwszym właścicielem w PL, wcześniej w niemczech miała dwóch. I co w związku z tym? Co za różnica, dajmy na to +/- 2 właścicieli?

  10. a Z tobą i moto :D JA ostatnio też glebe wyłapałem ale nikt mi nie pomógł ale jeśli tacy ludzie się znajdują to chwała im za to że nie podjedzie jak do mnie gościu z puszki i powie szkoda że nie jechałeś szybciej przynajmniej byś się zaj**ał :-)

    Żenada :/

    Ja tam nikomu śmierci nie życzę. Jedynie chciałbym, żeby ów puszkarz usłyszał DOKŁADNIE te same słowa przy najbliższym zarysowaniu swojej bryki.

    Ku*wa, jakim trzeba być imbecylem, żeby na widok cudzego wypadku takie zdanie wyprodukować. Ja wiem, że na motocykach jeżdżą również kretyni ale w samochodach też ich nie brakuje! Życzyć komuś śmierci?

  11. kuźwa taki jesteś zajebisty a nie rozumiesz - jak są roboty drogowe i ludzie pracują w odległości 40 cm od pedzących samochodzów to chyba normalne że należy się ograniczenie - czy nie zapierdalmy 100km/h - kuźwa taki menago a taki ograniczony -

    Tak się w naszym kraju utarło, że robotnicy pracują max 8h/doba, 5 dni/tydzień a znak stoi 24/7. Ja rozumiem Twoją obawę o robotników, to też ludzie. Ale czy nie może być tak, że przyjeżdżają, stawiają znak i zabierają się za robotę a na koniec szychty zabierają go i życie toczy się dalej? Albo niech kopią na 3 zmiany, to się remont szybciej skończy. Tomgor, zastanawia mnie co niemożliwego do wykonania (i z jakiej przyczyny) tym razem wymyśliłem...

  12. Jezeli zarzadca / prawodawca postawil znak to masz prawo wyjsc wymagac aby przy zachowaniu tej predkosci nic zlego sie nie stalo i przejazd odbyl sie bezpiecznie. Sa jednak sytuacje i miejsca gdzie wymagany jest po prostu zdrowy rozsadek.

    A czego Z REGUŁY spodziewasz się, pędząc suchym, czystym asfaltem w środku lata, z zawrotną prędkością 50 km/h? Chyba nie "młynka"?

  13. Oczywiście rzuca się w oczy większy odsetek wypadków związanych z prędkością w Polsce, ale jednocześnie nad wyraz często pojawiają się komentarze, że polska policja idzie na łatwiznę stwierdzając "niedostosowanie prędkości" jako bezpośrednią przyczynę wypadku.

    A co mają wpisywać? W jednym podkarpackim miasteczku był zakręt gdzie co chwila sie ktoś rozwalał. Ograniczenie jak w zabudowanym. Wielu pechowców twierdziło, że jechali przepisowo, kiedy wpadli w poślizg- na suchym. Jako że policjanci nie mieli innego pomysłu, to pisali "niedostosowanie prędkości", przecież nikomu to nie szkodziło, to i tak tylko dla statystyk. Sprawa drgnęła jak na tym zakręcie rozwaliła się córka burmistrza. Okazało sie wtedy, że policja ma możliwość pomiaru śliskości nawierzchni drogi i - zrobili to. Wtedy to policjanci stwierdzili, że nawet sucha nawierzchnia jest tam śliska jak diabli i nie spełnia żadnych norm, oraz że zakręt jest wyprofilowany niewłaściwie. A teraz pytanie do Was - kto widział, żeby np. przy okazji wypadku policja sprawdzała, czy aby na pewno droga spełnia JAKIEKOLWIEK standardy? Bo jeśli nie, to za wypadek można winić zarządcę drogi - czyż nie?

    P.S. Ja wiem, że w razie wypadku "wszyscy winni tylko nie ja", ale może jednak coś w tym jest, może nie jest całkiem tak, że "nikt nie winny tylko ja jak zwykle zapie*lałem".

     

    Tak, za to kary za wypadki powinny być drakońskie.

    Czasem jest tak, że nie ma kogo ukarać - winowajca wywinął się sprawiedliwości.

     

  14. Ale to nie no to chodzi. Chodzi o to, żeby karać, karać i jeszcze raz karać. ;)

    pozdr

    Dzięki za przypomnienie, ciągle mam tendencję do zapominania o tym :]

     

    Nie no pewnie - wszędzie postawmy kładki, skrzyżowania niekolizyjne , autostrady itp.

    Ale zapominacie o jedny NIE MA KASY - na to wszystko.

    No ile wg Ciebie może kosztować taka kładka dla ludzi - albo dziura, przejście pod drogą. Gdzieś czytałem, że sam głupi fotoradar to koszt 200 tys zł (!). Bezpieczeństwo - bezcenne. Wiesz, jeżeli ktoś z dwóch powyższych inwestycji wybiera fotoradar i mając na względzie zacytowany na początku tekst jurjuszi'ego, śmiem wątpić w intencje "twórców" tego miejsca.

     

    Ja też w garażu chciałbym miec 10 motocykli - każdy na inną okazję - ale nie mam bo nie mam kasy - tak samo Państwo.

    Masz fantazję :) Wiesz - nic nam do tego czym jeździsz lub o czym marzysz, dopóki nie wymuszasz datków na pozostałych obywatelach pod groźbą wpiedrolu i w majestacie prawa. Wtedy przynajmniej chciałbym mieć wpływ na co wydajesz pieniądze, które mówisz, że wydajesz "na moje bezpieczeństwo".

     

    Ja wiem, że wszyscy chcieliby jeździc po autostradach do najmniejszego zadupia - ale tak to nawet w Niemczech nie jest. Tam też są drogi, lokalne, nie do każdego miasteczka biegnie autostrada.

    Się zgadza. Ale jak jedziesz z jednego końca Niemiec (wybierz dowolnie zapadłe zadupie) na drugi koniec (wybierz drugie dowolnie zapadłe zadupie) to lekko 90% autostradą. Pozostałe kilometry potrzebne na dojazd do niej to kropla w morzu. Jak przemierzasz całą Polskę to 50% masz... obszar zabudowany.

     

    Podajcie cos konstruktywnego - bo nażekac na Państwo, Przepisy, Prawo - to każdy potrafi i jest w tym "miszczem"

    Ale co zrobić aby poprawić bezpieczeństwo na drogach, aby nie było tyle ofiar i szaleńców za kierownicą, co zrobić aby ludzi nie siadali po wódce za kółko?

    No wymyślcie coś - bo już 7 stron narzekania na Państwo i przepisy i nic wiecej

    Zauważ, że np. ja nie jestem specjalistą od drogownictwa. Zauważ poza tym, że kiedy rozmawiasz z takim specjalistą i mówisz że jest źle i trzeba poprawić to słyszysz "nie da się bo jak?" albo coś jak sam napisaeś "daj konstruktywny pomysł". Otóż odpowiem tak, jak kiedyś usłyszałem (pośrednio) od swojego klienta. Otóż koleś ma dość poważną infrastrukturę radiową (mniejsza o szczegóły) i stwierdził, że pojemność sieci jest za mała o dobre 50% i żebyśmy "coś" wymyślili. Od razu zastrzegł, że nie zwiększy infrastruktury, nie ma mowy o dodatkowych częstotliwościach. Na pytanie "to jak mamy Ci to ztobić" rzekł: "ja nie wiem, ja się w ogóle na tym nie znam wy jesteście spece od tego, wymyślcie coś jak chcecie zarabiać".

     

    A sprawa z fotoradarami jest prosta jak drut - fotoradar dają realny i dający się zaplanować PRZYCHÓD dla gminy i to jest główny powód ich montowania.

    Czyli jego koszt potrafi się zwrócić w realnych złotówkach, potem już tylko zarabia. Kładka i inne tego typu udogodnienia z punktu widzenia budżetu jet niestety tylko kosztem.

     

    A wy ciągle o tym przychodzie - ja wam dane Komisji europejskiej o fotoradarach, jej zalecenia, przykład francji innych krajów - a wy ciagle glusi na argumenty - że to przychód dla gminy.

    Poszukaj info ile ich jest we francji a ile u nas. Dlaczegu u nas tak gęsto? Dlaczego prawie (?) w każdej gminie?

     

    Też to zauwałyłem. Trzeba przestać pić! :)

    No to po jednym i wracamy do roboty :]

  15. To teraz wyobraź sobie, że nie ma tego ograniczenia - 2 pasy - 100km/h i ograniczenie do 50 - kto bedzie go przestrzegał - PRAWIE NIKT - dopóki nie zamontują świateł, fotoradaru, nie będzie tam patrolu policji - prawie nikt nie zwolni na przejściu - i wtedy to dopiero strach przejść przez przejście.

    A wystarczyłoby kładkę zrobić - wilk syty i owca cała, dałoby się bezpiecznie przejść jak i bezpiecznie przejechać.

    Nie dziw się, że ludzie chcą szybko. Nie każdy jedzie od wioski do wioski, ma do przejechania 10 km i ta minuta, którą zaoszczędzi, go nie uszczęśliwi. 50? A dlaczego nie 30? Dlaczego nie 70? Tak na prawdę to więszym problemem niż samo ograniczenie jest jego gwałtowna, skokowa zmiana o sporą wartość. Zwolnienie ze setki o połowę daje wrażenie, że się stoi :]

     

    w podanym przykładzie (...) skoro cały "teren zabudowany" to przejście w polu z tablicą przed i jego końcem zaraz za pasami? o czym myślał jakiś urzędnik, robiąc kilkudziesięciometrową przestrzeń "zabudowaną" na ruchliwej drodze krajowej,

    Dla ścisłości - jest tam kilka budynków i kościół - łącznie z pół kilometra tego obszaru będzie. Że zabudowany to bym się zgodził, ale że tego typu trasaw ogóle "leci" przez środek miasteczka...

     

  16. Bozoo - przeczytaj jeszcze raz cytat, na który odpisałeś powyżej. Nasz inkwizytor podkreślił dwa razy słowo "W WIĘKSZOŚCI".

    Ano podkreślił "w większości" - to może u was w stolicy jest pięknie, ale wyobraź sobie, że poza rogatkami też jest jeszcze Polska.

     

    Na mnie też niektóre stwierdzenia Tomgora działają jak płachta na byka,

    "Też?" A na kogo jeszcze, bo na mnie nie.

     

    Biorąc pod uwagę Twój wiek domyślam się, że spędziłeś na drodze wiele lat

    Daj spokój, napisałeś jakbyś był co najmniej o pokolenie starszy ode mnie. "Trójka z przodu" nie uprawnia Cię do traktowania młodszych z góry.

     

    i potrafisz przytoczyś 1 przykład

    Pytał o jeden to jeden dostał. Mało? No to rozejrzyj się wokoło. Nie kolekcjonuję bzdurnych oznaczeń dróg - co napisałem, to z ostatniego weekendu jest.

     

    To nie zmienia faktu, że WIĘKSZOŚĆ jest potrzebna. W dodatku Twój przykład zwraca uwagę niespotykanym rysunkiem tańczącego TIRa. To powoduje, że zwrócą na niego uwagę wszyscy, a zastosują się kierowcy ciężarówek.

    Albo wybuchną śmiechem, myśląc że to kolejna kretyńska reklama.

     

    Gdyby stał tam permanentnie patrol policji i kasował samochody osobowe, mógłbym się z Tobą zgodzić, ale nie wspomniałeś o tym.

    Akurat patrolu nie widziałem ale nie jeżdżę tamtędy codziennie, żeby potwierdzić/zaprzeczyć informacji o patrolach kasujących kogokolwiek.

     

    W podobny sposób rozliczyłeś kilka innych cytatów,

    A czego się spodziewałeś - raportu n/t każdego znaku w Polsce, żeby łatwo dało się policzyć czy np. 51% z nich (czyli większość) jest potrzebna, czy też 51% jest bezdennie głupia?

     

    ale nie będę ich już punktował, bo i tak się boję, że się zirytujesz,

    A gdzie tam. Masz zastrzeżenia to pisz, a nie zasłaniaj się troską o moje emocje.

     

    a mnie bardziej wkurza tasiemcowe wytykanie nieścisłości na forum niż głupie znaki ;)

    :flesje:

    Z racji, że znaki mają większy wpływ na bezpieczeństwo ludzi, mnie jednak bardziej irytują kretyńsko postawione znaki niż choćby największe przewinienie popełnione na forum, jakie możesz sobie wyobrazić.

  17. Jak mierzyć czy kierowca jest czy nie jest rozsądny?

    A po co mierzyć - żeby karać za bycie nierozsądnym?

     

    I tutaj z pomocą przychodzą przepisy, ograniczenia - które notabene są w większości /powtarzam w większości / właśne rozsądne.

    Przejeżdżałem wczoraj przez miasteczko Sokołów Młp., - zabudowania dość blisko drogi, dość ostry zakręt, mają tam taki znak ( ! ) , oraz tabliczka pod nim, która przedstawia ciężarówkę przewracającą się na budynek. Nigdy nie widziałem takowej na kursie prawka. I ograniczenie stoi, do 30km/h. I tak sobie myślę - pewnie im się te ciężarówki na te budynki przewracały, więc postawili 30. Ale osobówka? Miałem te prawie drugie tyle, samochód przepłynął zakręt w ogóle nie uginając się na zawieszeniu. Zero stresu, zero niebezpieczeństwa. Ale ograniczenie stoi i jest w mocy. Sorry ale mam poważne wątpliwości, czy Ty przejąłbyś się tą "trzydziestką". I to jest wg mnie nierozsądne oznakowanie.

     

    Bo co nie jest rozsądne - ograniczenie do 50 km/h w mieście, przed przejściem dla pieszych, przy szkole, szpitalu, urzedzie? ograniczenie do 70 na skrzyżowaniach poza miastem?

    "Siedemdziesiątka", którą wspomniałeś, o ile wynika TYLKO z faktu, że jest skrzyżowanie. A czy wg Ciebie rozsądne jest ograniczenie do 50km/h na każdym skrzyżowaniu? Tak ma obwodnica Dębicy - lecisz sobie obwodnicą za główną i widzisz co kawałek (50). Jedyną korzyścią tegoż jest fakt, że dowiedziałem się o istnieniu wielu skrzyżowań, których istnienia nie byłem świadom (ruch na tamtych "ścieżkach" znikomy).

     

    Zapytałem się was jakie limity ograniczeń byłyby akceptowalne - czyli takie, których nie przekraczalibyście?

    Odpowiedziała jedna osoba? dlaczego - bo łatwo powiedzieć 50 to za mało w mieście - ale powiedzieć ile jest ok - to już trudniej

    50-60 w mieście byłoby OK, za to na wsi mało. Tym bardziej, że nasze drogi przelotowe idą po wsiach z toą pięćdziesiątką. Nie przekraczałbym powiedzmy 250km/h. No pewnie, że trudno odpowiedzieć bo prędkość z jaką jadę zależy od miliona czynników a najmniej od znaku. Bo na własnym bezpieczeństwie bardziej mi zależy. A co do Twojego pytania - jeżeli przejadę całą długość Polski na piątym biegu to będzie OK. Czyli okolice 100km/h - nie tak dużo, prawda? Ale tą "stówę", to nie w kilku wybranych miejscah na tych kilkuset km, tylko na całym odcinku. Tylko tu nie prawo a jakość dróg jest problemem.

     

    Podaj choć jeden przepis, jedno ograniczenie prędkości - które powoduje zagrożenie bezpieczeństwa

    Trzciana pod Rzeszowem. Jedziesz drogą jednojezdniową o 2 pasach ruchu dla każdego kierunku, czyli wolno Ci 100km/h. Oba pasy pełne aut, dojeżdżasz do moasteczka, widzisz znak "zabudowany" oraz zwężenie (lewy pas staje się wyłączony z ruchu, by potem stać się pasem do lewoskrętu). No to jeszcze ostatnie wyprzedzanie, tamten z boku się nie daje, wpadacie w pięćdziesiątkę kazdy z dobrą setką na liczniku. I tam jest przejście dla pieszych, takie przez całą szerokość jezdni. Wierz mi, w życiu bym się nie odażył tam przechodzić. Za przejściem koniec miasteczka, 2 pasy wracają, znowu możesz 100km/h. Tam właśnie gdzie zaczyna się zabudowany, następuje tak gwałtowna zmiana prędkości, że albo ludzie ją olewają albo dostają w tył.

     

     

    ,wszelkie głupie oznakowania dróg,oznaczenia znakami,i inne śmieszne,a głupie wynalazki na drodze zgłaszaj do zarzadów dróg,gmin,miast,policji.Tutaj nic narzekaniem i poprawianiem prawa nie załatwimy :banghead:

    Tam też niewiele zdziałasz - chyba jedyny sposób, to żeby projektant drogi czy jej oznaczenia był zobowiązany co najmniej przez rok codziennie korzystać ze swojego dzieła.

     

    "Lepiej żeby postawili 100 niepotrzebnych ograniczeń, niż zapomnieli o jednym potrzebnym."

    Dokładnie Shuy.Taka jest moja dewiza :clap: , IMO każdego myślącego :crossy:

    Jak przejedziesz 50 ograniczeń czy ostrzeżeń, które okażą się być zupełnie zbędne, to zignorujesz 51., które może okazać się być sensowne. Tak to działa - zbędne ograniczenia osłabiają czujność i człowiek się przyzwyczaja, że "oni to stawiają na dupochron".

     

    widząc czarne tablice przy skrzyżowaniach i znicze jeszcze bardziej mnie przekonują że to ograniczenie jest sensowne

    I na prawdę wierzysz, że owe znicze są efektem brawurowej jazdy 70-90 km/h? Czy nieznacznego przekroczenia 50 na wiosce?

     

    jedynie cieszy mnie fakt, że na tym forum pojawili się ludzie którzy do przepisów podchodzą w sposób podobny do mnie - czyli uważają, że należy ich przestrzegać. To że nie zawsze to robią /ja czasmi też przekraczam przepisy/ to co innego - ale ogólnie nie prezentują podejścia - co mi tam przepisy - ja tam wiem najlepiej co jest bezpieczne a co nie- i efekty jakie są to widać

    Fajnie byłoby, gdyby wszyscy przestrzegali przepisów, ale jeszcze fajnuej byłoby, gdybśmy mieli rozsądnej jakości drogi z adekwatnie do nich usankcjonowanymi przepisami. Czy satysfakcjonuje Cię moje podejście?

  18. nie sądzę aby w Niemczech za jazdę pow 50 km/h w mieście nie karano surowo

    Fajnie. Codziennie jeżdżę do roboty i prawie nie zdarza mi się przekraczać 50km/h - bo jest to fizycznie niewykonalne (po innych nie pojadę) - zresztą ile czasu mógłbym zaoszczędzić na tym kilkukilometrowym odcinku? Minutę, dwie, trzy? To nie jest problem. A co jak np. jedziesz na drugi koniec Polski? Lekko połowa drogi to tzw. "obszar zabudowany" - trzy chałupy na krzyż i "pięćdziesiątka". Można się upierać przy poszanowaniu takiego prawa i przestrzeganiu jegoż, tylko pomyśl ile czasu zajmuje taka podróż? Tu już nie oszczędzasz pojedynczych minut, lecz godziny. A dążenie do prędkości wynika z natury człowieka - która u nas kastrowana jest bardziej, niż gdziekolwiek indziej na świecie. Wierz mi, że wielu chciałoby wbić tą "piątkę" i przy niskich obrotach tanio, ekonomicznie i EKOLOGICZNIE podróżować - a zarazem robić to w miarę szybko. W zamian mamy rozpędzanie i hamowanie co kilka km, to się nie dziw, że w końcu za którymś razem ludzie przestają hamować, no, może za wyjątkiem fotoradarów.

     

    Drogi się buduja wolno - ale trudno w postkomunistycznym kraju zaniedbanym komunikacyjnie przez ostatnie 40 lat, dojonym przez ZSRR przez lata, o pkb jednym z najniższych w europie zrobić coś od razu i szybko.

    Amerykański program interstate'ów trwał 10 lat - odcinek A4 Wieliczka-Szarów (20km) bodajże 4 lata.

     

     

     

  19. na jakim patencie będąc właścicielem samochodu mam odpowiadać za czyny kierowcy - przecież prawo karne dopuszcza tylko odpowiedzialność za czyny popełnione - więc nie mogę stracić samochodu za to że ktoś jechał nim pijany /np pracownik/ . To tak samo można też zabrać mi prawo jazdy za to że syn,żona, pracownik znajomy po pijaku spowodował wypadek -po raz kolejny totalna ignorancja i nieznajomość prawa.

    Karać można tylko osobę, która popełniła przestępstwo.

    Trudno nie zgodzić się z powyższym. A z czyjego OC pokrywają w razie stłuczki - kierowcy, czy właściciela? Jak pożyczysz auto kumplowi i on spowoduje wypadek to niech poszkodowany do niego puka a nie to Twojego ubezpieczyciela, a co :P Jak widzisz, tu ten dziwny "patent" zastosowano.

     

    Co do reszty - w kraju, w któym większość wypadków po alko dzieje się pod wpływem 0.2 - 0.5 promila można ograniczyć limit i jak się ludzie dostosują to będzie fajnie. A jak u nas jeżdżą barany po 2+ promili to im taka zmiana limitu dynda i powiewa.

    W niektórych krajach mają limit 0.0 promila - ja bym się nawet zgodził na taki limit u nas, ale testowo, tak na z 2 -3 lata, żeby sprawdzić jak zmieni się statystyka. Obstawiam, że się nie poprawi.

     

    Joey, w sumie ważną kwestie poruszasz. Tyle tu osób piszę o surowszym karaniu jadących na podwójnym, a nikt nie przewidział tego co dobrego z takiej kary wyniknie.

    Kara to nie tylko pierdel, już wcześniej ktoś pisał o pracach społecznych. Niestety - za głupotę trzeba płacić, ale niekoniecznie dobrem rodziny. Nie zapominajmy jednak, że odstąpienie od kary, bo "jedyny żywiciel" powoduje, że prawo jest nieskuteczne a takiego delikwenta i jego kumpli ośmiela do dalszych kpin, zamiast powstrzymywać.

  20. Zwykle właściciel roweru (malucha) jest "bezrobotnym jedynym żywicielem"

    Że też tym jedynym nigdy na wóde nie brakuje...

     

    P.S. Jak bezrobotny to jak żywi?? :D

     

     

    A, właśnie sobie kupiłem czeskiego Pilsnera - 4,4% alk :icon_mrgreen:

    A jaki ekstrakt?

    Ekstrakt wpływa na smak, alko tylko na zawroty w dyńce.

     

    Dobrze że są tutaj jeszcze ludzie normalnie myślący :flesje: Mam taką zagadkę - jak złapią Włocha w Polsce w stanie = 0,4 promila, to oczywiście jest potępionym alkoholikiem-mordercą drogowym. Z tą samą zawartością we Włoszech jest zwykłym, praworządnym obywatelem. Kim więc jest ten człowiek ? Czy przyjeżdżając do Polski traci umiejętność jazdy czy po prostu urządasy w jednym kraju inaczej myślą niż urządasy w innym kraju ?

    Jest tym pierwszym. Jeśli gdzieś gościsz, to zachowujesz przepisy gospodarza. Inna analogia - Niemiec zapier*lający naszą A4 tak z 200 km/h - dajemy mu mandat za prędkość, czy nie - bo urzędasy?

     

    nie przeskoczyli jeszcze w statystykach Polski?

    Co do statystyk to oprócz liczby wypadków spowodowanych po pijaku (czyli pow. 0.2%) chciałłbym jeszcze zobaczyć taką, ile wypadków z jakim poziomem we krwi. Generalnie interesuje mnie jaki procent wszystkich wypadków po alkoholu spowodowali napruci mocno a ile powiedzmy w tym niższym przedziale, np 0.2-0.8 promila.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...