Jump to content

bozoo

Forumowicze
  • Posts

    5641
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    11

Posts posted by bozoo

  1. Proszę o przepis na podnoszenie gsa :icon_exclaim: . Od tyłu to chyba odpada, bo przecież mogę przerzucić na drugą klamkę :icon_mrgreen: ,nie?

    Cykoria, du ju spik inglisz?

    - tu masz instrukcję jak to zrobić gdy upadnie na prawą oraz na lewą. Oraz co zrobić gdy NA PRAWDĘ nie dajesz rady go podnieść. Moto na filmie na pewno jest znacznie cięższe niż GS.

     

  2. Heh, ja posuwam w koszulce i szortach ale macham. Ostatnio mi sie osa wkręciła pod koszulę - też machałem. Twardy byłem. Tydzień minął a jeszcze mam ślad :biggrin: Fajnie się jeździ w szortach i patrzy się na tych spoconych kosmonautów.

    Zresztą po technice jazdy widzę, że w szortach to jeżdżą naprawdę już fachowcy patrząc na technikę jazdy.

    Ostatnio wracałem znad morza, przede mną gościu na sporcie, jeansy obkrojone do kolan, gołe kolana, adki i jechał naprawdę dobrze. Ja za nim. Jakby tak wszyscy jeździli - nie byłoby wypadków. Doświadczeni motocykliści. W koszulce się jeździ bardzo bezpiecznie i się szybciej w koszulce dojedzie do domu niż w kombinezonie - bo się jedzie ostrożnie. Więcej niż 120/140 w koszulce nie jadę i to na prostej, widocznej.

    Normalnie to 70-90 km a przed skrzyzowaniami to za wczasu zwalniam i uważnie obserwuję puszki.

    Nic mnie złego na drodze nie spotkało. Oprócz osy :biggrin:

    Dzięki za komentarz i jakże cenne uwagi. Wszyscy jesteśmy głupsi o to co tu przeczytaliśmy.

  3. Widzę, że masz problem z rozumieniem podstawowych spraw. Karetka pogotowia ratuje życie a ci panowie uganiali się za gościem, którem groziło kilka punktów kary no i 300 zł. Ciekawe czy to jest warte takiego ryzyka. Rozumiem, że dla Ciebie tak.

    No tak, 130 to rzeczywiście "kilka". Nie wiesz może przypadkiem, po co suki mają te kolorowe swiatełka na dachu i po jaką cholerę wyją jak jadą? Bo zapomniałem... Poza tym to nie wysokość kary ma działanie prewencyjne/resocjalizujące a jej nieuchronność.

    Czytając wasze komentarze mam wrażenie iż sądzicie, że "niebiescy" powinni byli kolesiowi odpuścić i nie psuć mu dobrej zabawy.

     

    Nie do końca - policja ma w Polsce duże możliwości żeby namierzyć gościa i capnąć kiedy indziej. Do tego niestety jest potrzebne myślenie i odrobina finezji...

    Nooo :D

    "Szybko wyszło na jaw, że motocyklista był nie tylko piratem drogowym, ale również jego motocykl był na bakier z prawem, miał bowiem mechanicznie usunięte numery identyfikacyjne ramy, a tablica rejestracyjna nie należała do tego pojazdu."

    Czyli jakby co - "to nie ja" a zresztą "to nie mój motor" i w ogóle ten co widzieli a ten co później "capią" to dwa różne pojazdy. Czyli żyd zawinił, cygana powiesili.

     

     

     

    138 punktów Vitay :biggrin:

    A tak łatwo mógł zarobić 200 punktów Żegnay (się ze światem) :/

     

  4. sprawdzone na burakach co chca sie scigac albo odpier*** glupie manewny , zazwyczaj z blachara w swojej 20 letniej furce

    A ja się lubię "pościgać" (puszką) :P

    Zazwyczaj wygląda tak, że stoimy obok siebie na sąsiednich pasach, na czerwonym, pierwsi przy sygnalizatorze. Póki czerwone, kolega burak ryczy silnikiem na znak, że się ścigamy. Czasem mu "odryknę", że niby się zgadzam. I patrzę wtedy jak siedzi napięty jak barania torba, noga na sprzęgle, bieg wbity, żeby jak najlepiej wystartować. Pojawia się żółte - koleś ryczy silnikiem. Pojawia się zielone - koleś wypada jak strzała, silnik ryczy mało przez maskę nie wyskoczy, gość mordę cieszy, szrot pali 100/100... a ja tymczasem wbijam jedyneczkę, po zapaleniu zielonego czekam z sekundę (nie więcej bo on i tak jest już daleko) po czym majestatycznie, jedynie z lekkim pomrukiem silnika odjeżdżam. Spoko - spotkamy się na następnych światłach bo nie ma siły, żeby mu się udało zielone :] Każdy, kto ze mną jedzie, nie może wyjść z podziwu ;)

     

    - KTO JEDZIE 150 km/h i więcej to ma nasrane we łbie i igra ze śmiercią

    Taki tekst mi się przypomniał - "Wszyscy, którzy jeżdżą szybciej ode mnie to po*eby i samobójcy, wszyscy którzy jeżdżą wolniej ode mnie to cioty je*ne."

  5. przez swoje 21 lat życia nauczyłem się oceniać odległość jednym okiem.

    Czyli robisz to "na oko" :P

     

    Chyba jeszcze raz zrobię badania.

    Napiszę Ci co ja bym zrobił. Oczywiście lekarze są różni i bywają omylni. Poszedłbym na te badania do zupełnie innego lekarza, najlepiej w zupełnie innej przychodni, może nawet skusułbym się na prywatnego, za kasę. O wadzie nic bym nie wspomniał, niech bada, niech się stara najlepiej jak potrafi. To tak, żeby potwierdzić czy wada na prawdę jest, czy jej nie ma. Jak powie, ze jest to dopiero dyskusja, że chcę na motor i czy mogę. Bez nacisków, nie to nie - życie mi miłe, wiatr we włosach można poczuć również w kabriolecie (zwłaszcza, bo na motocyklu raczej nie - ze wzg. na kask).

  6. czy aby na pewno dobrze zrobię ucząc się dopiero teraz, czy tak naprawdę mogę jeszcze poczekać czy powinienem prawo jazdy zrobić jak najszybciej czy jest sens i czy na pewno nie jestem za stary do nauki

    Na naukę nigdy nie jest za późno. Masz ochotę to zrób prawko i ciesz się "wiatrem we włosach" :P

    Mnie trzydziecha goni i właśnie w tym roku robię prawko, więc Ty i tak zaczynasz wcześniej. No ale ja musiałem do tego dojrzeć

  7. W sumie, to jestem ciekaw jak ćwiczyliście w garażu przeciwskręt :cool: ? Chyba duży ten garaż.

    Tak, to taki "multigaraż" (wielostanowiskowy?) pod blokiem, a więc ciągi komunikacyjne spore a i miejsc z 3/4 pustych.

     

    Powodzenia na kursie. Na zwykłym kursie, w typowej szkole ćwiczysz ósemki, slalom i górkę. Dotąd, aż ci zaczynają coraz gorzej wychodzić :bigrazz: . Przynajmniej ja tak miałem. Poza placem spędziłem raptem 3 godziny.

    Dzięki :) Więc zobaczymy jak będzie u mnie.

     

    Ja na placyku bylem dogladany przez kobiete. Nie wiem co tutaj zmienia plec... Wazne sa umiejetnosci a nie to co sie ma miedzy nogami. ;)

    Ja też nie wiem co zmienia płeć w przypadku instruktora (bo faceta-instruktora nie miałem) ale kobieta-instruktor jazdy na moto to chyba mniejszość? Takie mam wrażenie...

     

  8. Tu zaprotestuję. Opona owszem - ugnie się, ale to nie jej średnica się zmniejszy (a zatem również nie obwód). Obwód jest stały, dość mocno pilnowany przez stalowo-płócienny kord. Opona to nie gumowy balon, którego średnica/obwód zależne są od stopnia napompowania, więc ciśnienie obalone ;)

     

    OK, nie średnica i nie obówd opony, fakt, byłem tam nieprecyzyjny. Chodzi o to, że opona się ugnie, a wówczas jak się toczy, to jaki dystans pokonuje na jednym pełnym obrocie? Standardowe 2 PI * promień (tu moja nieprezyzyjność) ale promień mierzony od osi koła do asfaltu. A przyznasz, że wartość ta przy ugiętej oponie jest niższa (o ile procent - nie mierzyłem) niż w przypadku nieugiętej, nie dociążonej opony.

  9. Na początek jako, że jestem tu nowy, witam wszystkich forumowiczów :). Póki co motocykla jeszcze nie mam, ale jestem w trakcie robienia prawka. Póki co nie do końca wychodzi mi ten cały przeciwskręt, ale od momentu jak mnie instruktor uświadomił, że tak jest lepiej niż siłowo pochylać maszynę to staram się bardziej zwracać uwagę na to jak wchodzę w zakręt. Efekt był widoczny od razu. Nie wiem jak jest w innych miastach, ale instruktor mówił, że u konkurencji mało którzy instruktorzy omawiają tę technikę. Coś w tym jest, rozmawiałem ostatnio z osobami, które robiły kurs w innych szkołach i jak pytałem o przeciwskręt o padało pytanie "a co to takiego?".

     

    Pozdrawiam.

     

    Ja dopiero zaczynam, pierwsza jazda za tydzień. Zobaczymy jak to będzie z tą znajomością przeciwskrętu. Póki co, po przeczytaniu o tym "zjawisku" tu na forum (tak, teraz to dla mnie oczywista oczywistość, ot - fizyka) zaczęliśmy z kumplem ćwiczyć w jego garażu i... człowiek całe życie się uczy i głupi umiera.

    Jedna rzecz - skręcamy w stronę przeciwną niż chcemy ale jak się moto złoży to pozwalamy kierownicy ustawić się (skręcić) we właściwą stronę :D Tak, wiem, to oczywiste ale to zdanie nigdzie nie padło i kumpel kilka razy niemal wyrżnął, bo próbował utrzymać kierownicę w skręcie w drugą. I go wyrzucało.

    Acha, czy ktoś z Was mógłby opisać (z grubsza) co ćwiczyliście na swoich kursach? Tak, żebym miał dla porównania.

     

    P.S. Kto z Was miał na kursie instruktora KOBIETĘ? ;)

  10. Jestem za tym aby nie było "jazdy na dowód". Wystarczyło by jak każdy by zdał egzamin na kartę motorowerową. Nawet po takim egzaminie cokolwiek w głowie zostaje.

    Może wystarczyłoby, żeby taki skuter "miescił sie" w prawku B? No bo jak ktoś ma prawko B to przynajmniej przepisy zna. A tak - mamy jeżdżenie na dowód. I co ten dowód niby poświadcza, poza tym, że koleś żyje? Tak to można i bez dowodu jeździć, jeden pieron.

     

    A jak już koniecznie postulujecie osobny papierek, to zróbcie to dla mnie (i dla siebie też) i od razu zastrzegajcie jakieś sensowne przyuczenie do zachowania na drodze i jakiś rozsądny tryb uzyskania dokumentu. Bo to co się dziś wyprawia z prawkiem B to jest cyrk.

  11. Odnośnie "gnoja" to sam wypadek jest mało ważny. On nie udzielił pomocy ofierze. Dlatego bluzgi są jak najbardziej na miejscu.

     

    Nie zapominajmy że zgodnie z prawem WSZYSCY jesteśmy zobowiązani do udzielenia pomocy ofierze wypadku. Nie ważne czy go spowodowaliśmy czy tyko mniej niż inni ucierpieliśmy, czy jesteśmy gapiem. Go do "gnoja" - wolałbym odpowiadać za głupotę i żebrać okoliczności łagodzących niż dowalić sobie drugi, poważny paragraf i teraz sra* w domu w gacie, bo może ktoś coś widział i zapamiętał i jutro obudzą mnie smutni panowie.... Koleś, który pisze, że wszyscy byśmy zwiali - no jakoś codzienie zdarza się dziesiątki wypadków, mniejsza czy z udziałem jedno- czy dwuśladów, czy pieszych. I jakoś "spiedralający" stanowią grubą mniejszość.

    Jeszcze jedno - jak rozjedziesz człowieka, połamiesz go, udzielisz pomocy i poddasz się karze dobrowolnie, to masz jeden zarzut i okoliczności łagdzące więc jak masz kartotekę czystą to "zawiasy" w najgorszym przypadku. Natomiast jak spiedrolisz to skąd masz pewność, że ktoś mu pomoże? Może gościowi nic wiele się nie stało ale się do domu nie dowlecze i się wykrwawi - zemrze mu się tam na drodze. Jak cię dopadną to ci zrobią z dupy jesień średniowiecza i nie ma zmiłuj (dodatkowo nieumyślne spowodowanie śmierci). No, może ci się uda wywinąć, ale będziesz potrafił żyć ze wiadomością, że ZABIŁEŚ CZŁOWIEKA i że gdyby nie to, że zesrałeś się w gacie, ten człowiek mógłby żyć?

     

    Sory koledzy i koleżanki, ale człoweczek mocno wq... mnie swoim pojmowaniem świata.

  12. Żaden...

    Wydaje się, że żaden, ale jednak... Jeśli zapewnisz, że WSZYSTKIE elementy pojazdu, biorące udział w pomiarze, będą stałe i niezmienne przez cały okres eksploatacji, to może kiedyś zrobią.

     

    A przekłamania licznikowe zaczynają się już na pomiarze drogi

    A droga przejechana w czasie to prędkość. Stąd jak zmylisz pomiar drogi, to pomiar prędkości przekłamuje Ci się sam.

     

    w swojej puszce zaobserwowałem +5% (opony o fabrycznym rozmiarze).

    Opony, ciepło, nawet bardzo.

    Ja mam 195/50R15, co daje promień koła 285mm. I teraz pytanie - jaka jest różnica między oponą nową a zjechaną do zera? Hmm... 5mm bieżnika - to stanowi u mnie prawie 2% promienia a więc i obwodu, a więc i przejechanego systansu. Tyle mniej przejeżdżam na łysych ale licznik o tym nie wie. Do tego ciśnienie w oponach - im słabsze tym się opona bardziej ugnie i zmniejszy się średnica koła. Ugięcie o 5mm (kolejne 2% średnicy)? Co to jest, zmierz oponę u góry i na dole i powiedz jaka jest różnica?

    Ja wiem, to są pojedyncze milimetry, niby nie znaczące przy tych setkach kilometrów czy "złotówkachdwadzieścia na budziku" ale składają się one na ostateczną odchyłkę.

    Aaaa, no i dochodzi jeszcze tolerancja (bo i tak nie da się dokładnie zmierzyć, choćby ze względu na opony), czyli przysłowiowe "plus minus". Tu producent nie nadstawia d4 za kierowcę i woli, żeby pokazać za dużo (przez co kierowca jedzie wolniej niż myśli) niż za mało. I zamiast "tolerować" np. +/-5%, to jest +0%/-10% a więc tolerancja przesunięta w dół.

     

    GPS ma w d4 koła, opony i w ogóle środek transportu a jedynie zmianę pozycji geograficznej więc jest odporny na takie przekłamania a dokładność do kilku metrów staje się pomijalna już w perspektywie pojedynczych kilometrów.

     

    a ja najwięcej poleciałem ok. 850km/h, jestem pewien że ta maszynka jeszcze by trochę poszła, ale nie ja prowadziłem więc nie miałem na nic wpływu... ja to bym na pewno jeszcze troch więcej pociągnął :buttrock:

    A ja 1130km/h tak do połowy atlantyku, potem wymiękł i szedł ciut ponad 900km/h - ciekawe czy to ta sama "bryka" :D

     

    Teraz bandyta 12 coś koło 250 km/h na dobrej drodze.No i wózek szpitalny na sale operacyjną 15km/h.

    To żart.

    Pewnie że żart - żaden sanitariusz nie biegnie tak szybko :D

  13. To wtedy oczekuje że koleś przedstawi wiarygodne alibi które go na 100% uniewinni... Bo jest coś takiego jak domniemanie niewinności...

     

    Przykro mi z powodu wypadku ale źle kombinujesz. Właśnie domniemanie niewinności oznacza, że oskarżony, którego zaciągnąłeś pod sąd, jest NIEWINNY, dopóki mu nie udowodnisz winy ponad wszelką wątpliwość. Domniemanie niewinności w żadnym wypadku nie uwiarygadnia Ciebie, oskarzyciela.

    A co zrobisz, jak koleś powie, że on wtedy spał sam, we własnym, pustym domu a jego lexus stał w garażu i nie ma po wypadku zarysowania (sam piszesz, że rąbnął Cię oponą)? Każesz go powiesić, bo nie ma nikogo, kto potwierdziłby jego alibi? Albo był u kochanki i nie chce zdradzić jej personaliów. Uważasz, że to dowodzi jego winy?

    Tak, to dałoby się oskarżyć kogokolwiek o cokolwiek i domagać się, żeby udowodnił że nie jest wielbłądem.

    Sory, ja tu nie chcę kolesia bronić, jedynie uważaj, żeby po dupie nie dostał ktoś niewinny, bo winny będzie nadal rechotał z Ciebie jak mała żabka a Ty nawet nie będziesz tego świadom.

×
×
  • Create New...