Skocz do zawartości

bozoo

Forumowicze
  • Postów

    5601
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    11

Treść opublikowana przez bozoo

  1. Co najmniej jakby to miało jakieś większe znaczenie. Np. moja puszka ma już 14 lat, jestem jej pierwszym właścicielem w PL, wcześniej w niemczech miała dwóch. I co w związku z tym? Co za różnica, dajmy na to +/- 2 właścicieli?
  2. Żenada :/ Ja tam nikomu śmierci nie życzę. Jedynie chciałbym, żeby ów puszkarz usłyszał DOKŁADNIE te same słowa przy najbliższym zarysowaniu swojej bryki. Ku*wa, jakim trzeba być imbecylem, żeby na widok cudzego wypadku takie zdanie wyprodukować. Ja wiem, że na motocykach jeżdżą również kretyni ale w samochodach też ich nie brakuje! Życzyć komuś śmierci?
  3. Tak się w naszym kraju utarło, że robotnicy pracują max 8h/doba, 5 dni/tydzień a znak stoi 24/7. Ja rozumiem Twoją obawę o robotników, to też ludzie. Ale czy nie może być tak, że przyjeżdżają, stawiają znak i zabierają się za robotę a na koniec szychty zabierają go i życie toczy się dalej? Albo niech kopią na 3 zmiany, to się remont szybciej skończy. Tomgor, zastanawia mnie co niemożliwego do wykonania (i z jakiej przyczyny) tym razem wymyśliłem...
  4. A czego Z REGUŁY spodziewasz się, pędząc suchym, czystym asfaltem w środku lata, z zawrotną prędkością 50 km/h? Chyba nie "młynka"?
  5. A co mają wpisywać? W jednym podkarpackim miasteczku był zakręt gdzie co chwila sie ktoś rozwalał. Ograniczenie jak w zabudowanym. Wielu pechowców twierdziło, że jechali przepisowo, kiedy wpadli w poślizg- na suchym. Jako że policjanci nie mieli innego pomysłu, to pisali "niedostosowanie prędkości", przecież nikomu to nie szkodziło, to i tak tylko dla statystyk. Sprawa drgnęła jak na tym zakręcie rozwaliła się córka burmistrza. Okazało sie wtedy, że policja ma możliwość pomiaru śliskości nawierzchni drogi i - zrobili to. Wtedy to policjanci stwierdzili, że nawet sucha nawierzchnia jest tam śliska jak diabli i nie spełnia żadnych norm, oraz że zakręt jest wyprofilowany niewłaściwie. A teraz pytanie do Was - kto widział, żeby np. przy okazji wypadku policja sprawdzała, czy aby na pewno droga spełnia JAKIEKOLWIEK standardy? Bo jeśli nie, to za wypadek można winić zarządcę drogi - czyż nie? P.S. Ja wiem, że w razie wypadku "wszyscy winni tylko nie ja", ale może jednak coś w tym jest, może nie jest całkiem tak, że "nikt nie winny tylko ja jak zwykle zapie*lałem". Czasem jest tak, że nie ma kogo ukarać - winowajca wywinął się sprawiedliwości.
  6. Dzięki za przypomnienie, ciągle mam tendencję do zapominania o tym :] No ile wg Ciebie może kosztować taka kładka dla ludzi - albo dziura, przejście pod drogą. Gdzieś czytałem, że sam głupi fotoradar to koszt 200 tys zł (!). Bezpieczeństwo - bezcenne. Wiesz, jeżeli ktoś z dwóch powyższych inwestycji wybiera fotoradar i mając na względzie zacytowany na początku tekst jurjuszi'ego, śmiem wątpić w intencje "twórców" tego miejsca. Masz fantazję :) Wiesz - nic nam do tego czym jeździsz lub o czym marzysz, dopóki nie wymuszasz datków na pozostałych obywatelach pod groźbą wpiedrolu i w majestacie prawa. Wtedy przynajmniej chciałbym mieć wpływ na co wydajesz pieniądze, które mówisz, że wydajesz "na moje bezpieczeństwo". Się zgadza. Ale jak jedziesz z jednego końca Niemiec (wybierz dowolnie zapadłe zadupie) na drugi koniec (wybierz drugie dowolnie zapadłe zadupie) to lekko 90% autostradą. Pozostałe kilometry potrzebne na dojazd do niej to kropla w morzu. Jak przemierzasz całą Polskę to 50% masz... obszar zabudowany. Zauważ, że np. ja nie jestem specjalistą od drogownictwa. Zauważ poza tym, że kiedy rozmawiasz z takim specjalistą i mówisz że jest źle i trzeba poprawić to słyszysz "nie da się bo jak?" albo coś jak sam napisaeś "daj konstruktywny pomysł". Otóż odpowiem tak, jak kiedyś usłyszałem (pośrednio) od swojego klienta. Otóż koleś ma dość poważną infrastrukturę radiową (mniejsza o szczegóły) i stwierdził, że pojemność sieci jest za mała o dobre 50% i żebyśmy "coś" wymyślili. Od razu zastrzegł, że nie zwiększy infrastruktury, nie ma mowy o dodatkowych częstotliwościach. Na pytanie "to jak mamy Ci to ztobić" rzekł: "ja nie wiem, ja się w ogóle na tym nie znam wy jesteście spece od tego, wymyślcie coś jak chcecie zarabiać". Czyli jego koszt potrafi się zwrócić w realnych złotówkach, potem już tylko zarabia. Kładka i inne tego typu udogodnienia z punktu widzenia budżetu jet niestety tylko kosztem. Poszukaj info ile ich jest we francji a ile u nas. Dlaczegu u nas tak gęsto? Dlaczego prawie (?) w każdej gminie? No to po jednym i wracamy do roboty :]
  7. A wystarczyłoby kładkę zrobić - wilk syty i owca cała, dałoby się bezpiecznie przejść jak i bezpiecznie przejechać. Nie dziw się, że ludzie chcą szybko. Nie każdy jedzie od wioski do wioski, ma do przejechania 10 km i ta minuta, którą zaoszczędzi, go nie uszczęśliwi. 50? A dlaczego nie 30? Dlaczego nie 70? Tak na prawdę to więszym problemem niż samo ograniczenie jest jego gwałtowna, skokowa zmiana o sporą wartość. Zwolnienie ze setki o połowę daje wrażenie, że się stoi :] Dla ścisłości - jest tam kilka budynków i kościół - łącznie z pół kilometra tego obszaru będzie. Że zabudowany to bym się zgodził, ale że tego typu trasaw ogóle "leci" przez środek miasteczka...
  8. Ano podkreślił "w większości" - to może u was w stolicy jest pięknie, ale wyobraź sobie, że poza rogatkami też jest jeszcze Polska. "Też?" A na kogo jeszcze, bo na mnie nie. Daj spokój, napisałeś jakbyś był co najmniej o pokolenie starszy ode mnie. "Trójka z przodu" nie uprawnia Cię do traktowania młodszych z góry. Pytał o jeden to jeden dostał. Mało? No to rozejrzyj się wokoło. Nie kolekcjonuję bzdurnych oznaczeń dróg - co napisałem, to z ostatniego weekendu jest. Albo wybuchną śmiechem, myśląc że to kolejna kretyńska reklama. Akurat patrolu nie widziałem ale nie jeżdżę tamtędy codziennie, żeby potwierdzić/zaprzeczyć informacji o patrolach kasujących kogokolwiek. A czego się spodziewałeś - raportu n/t każdego znaku w Polsce, żeby łatwo dało się policzyć czy np. 51% z nich (czyli większość) jest potrzebna, czy też 51% jest bezdennie głupia? A gdzie tam. Masz zastrzeżenia to pisz, a nie zasłaniaj się troską o moje emocje. Z racji, że znaki mają większy wpływ na bezpieczeństwo ludzi, mnie jednak bardziej irytują kretyńsko postawione znaki niż choćby największe przewinienie popełnione na forum, jakie możesz sobie wyobrazić.
  9. A po co mierzyć - żeby karać za bycie nierozsądnym? Przejeżdżałem wczoraj przez miasteczko Sokołów Młp., - zabudowania dość blisko drogi, dość ostry zakręt, mają tam taki znak ( ! ) , oraz tabliczka pod nim, która przedstawia ciężarówkę przewracającą się na budynek. Nigdy nie widziałem takowej na kursie prawka. I ograniczenie stoi, do 30km/h. I tak sobie myślę - pewnie im się te ciężarówki na te budynki przewracały, więc postawili 30. Ale osobówka? Miałem te prawie drugie tyle, samochód przepłynął zakręt w ogóle nie uginając się na zawieszeniu. Zero stresu, zero niebezpieczeństwa. Ale ograniczenie stoi i jest w mocy. Sorry ale mam poważne wątpliwości, czy Ty przejąłbyś się tą "trzydziestką". I to jest wg mnie nierozsądne oznakowanie. "Siedemdziesiątka", którą wspomniałeś, o ile wynika TYLKO z faktu, że jest skrzyżowanie. A czy wg Ciebie rozsądne jest ograniczenie do 50km/h na każdym skrzyżowaniu? Tak ma obwodnica Dębicy - lecisz sobie obwodnicą za główną i widzisz co kawałek (50). Jedyną korzyścią tegoż jest fakt, że dowiedziałem się o istnieniu wielu skrzyżowań, których istnienia nie byłem świadom (ruch na tamtych "ścieżkach" znikomy). 50-60 w mieście byłoby OK, za to na wsi mało. Tym bardziej, że nasze drogi przelotowe idą po wsiach z toą pięćdziesiątką. Nie przekraczałbym powiedzmy 250km/h. No pewnie, że trudno odpowiedzieć bo prędkość z jaką jadę zależy od miliona czynników a najmniej od znaku. Bo na własnym bezpieczeństwie bardziej mi zależy. A co do Twojego pytania - jeżeli przejadę całą długość Polski na piątym biegu to będzie OK. Czyli okolice 100km/h - nie tak dużo, prawda? Ale tą "stówę", to nie w kilku wybranych miejscah na tych kilkuset km, tylko na całym odcinku. Tylko tu nie prawo a jakość dróg jest problemem. Trzciana pod Rzeszowem. Jedziesz drogą jednojezdniową o 2 pasach ruchu dla każdego kierunku, czyli wolno Ci 100km/h. Oba pasy pełne aut, dojeżdżasz do moasteczka, widzisz znak "zabudowany" oraz zwężenie (lewy pas staje się wyłączony z ruchu, by potem stać się pasem do lewoskrętu). No to jeszcze ostatnie wyprzedzanie, tamten z boku się nie daje, wpadacie w pięćdziesiątkę kazdy z dobrą setką na liczniku. I tam jest przejście dla pieszych, takie przez całą szerokość jezdni. Wierz mi, w życiu bym się nie odażył tam przechodzić. Za przejściem koniec miasteczka, 2 pasy wracają, znowu możesz 100km/h. Tam właśnie gdzie zaczyna się zabudowany, następuje tak gwałtowna zmiana prędkości, że albo ludzie ją olewają albo dostają w tył. Tam też niewiele zdziałasz - chyba jedyny sposób, to żeby projektant drogi czy jej oznaczenia był zobowiązany co najmniej przez rok codziennie korzystać ze swojego dzieła. Jak przejedziesz 50 ograniczeń czy ostrzeżeń, które okażą się być zupełnie zbędne, to zignorujesz 51., które może okazać się być sensowne. Tak to działa - zbędne ograniczenia osłabiają czujność i człowiek się przyzwyczaja, że "oni to stawiają na dupochron". I na prawdę wierzysz, że owe znicze są efektem brawurowej jazdy 70-90 km/h? Czy nieznacznego przekroczenia 50 na wiosce? Fajnie byłoby, gdyby wszyscy przestrzegali przepisów, ale jeszcze fajnuej byłoby, gdybśmy mieli rozsądnej jakości drogi z adekwatnie do nich usankcjonowanymi przepisami. Czy satysfakcjonuje Cię moje podejście?
  10. Fajnie. Codziennie jeżdżę do roboty i prawie nie zdarza mi się przekraczać 50km/h - bo jest to fizycznie niewykonalne (po innych nie pojadę) - zresztą ile czasu mógłbym zaoszczędzić na tym kilkukilometrowym odcinku? Minutę, dwie, trzy? To nie jest problem. A co jak np. jedziesz na drugi koniec Polski? Lekko połowa drogi to tzw. "obszar zabudowany" - trzy chałupy na krzyż i "pięćdziesiątka". Można się upierać przy poszanowaniu takiego prawa i przestrzeganiu jegoż, tylko pomyśl ile czasu zajmuje taka podróż? Tu już nie oszczędzasz pojedynczych minut, lecz godziny. A dążenie do prędkości wynika z natury człowieka - która u nas kastrowana jest bardziej, niż gdziekolwiek indziej na świecie. Wierz mi, że wielu chciałoby wbić tą "piątkę" i przy niskich obrotach tanio, ekonomicznie i EKOLOGICZNIE podróżować - a zarazem robić to w miarę szybko. W zamian mamy rozpędzanie i hamowanie co kilka km, to się nie dziw, że w końcu za którymś razem ludzie przestają hamować, no, może za wyjątkiem fotoradarów. Amerykański program interstate'ów trwał 10 lat - odcinek A4 Wieliczka-Szarów (20km) bodajże 4 lata.
  11. To ma krótkie nogi - w razie kolizji ubezpieczyciel skutecznie miga się od odpowiedzialności :]
  12. Nie zmienia to jednak faktu, że odpowiedzialność spada na niewłaściwą osobę.
  13. Trudno nie zgodzić się z powyższym. A z czyjego OC pokrywają w razie stłuczki - kierowcy, czy właściciela? Jak pożyczysz auto kumplowi i on spowoduje wypadek to niech poszkodowany do niego puka a nie to Twojego ubezpieczyciela, a co :P Jak widzisz, tu ten dziwny "patent" zastosowano. Co do reszty - w kraju, w któym większość wypadków po alko dzieje się pod wpływem 0.2 - 0.5 promila można ograniczyć limit i jak się ludzie dostosują to będzie fajnie. A jak u nas jeżdżą barany po 2+ promili to im taka zmiana limitu dynda i powiewa. W niektórych krajach mają limit 0.0 promila - ja bym się nawet zgodził na taki limit u nas, ale testowo, tak na z 2 -3 lata, żeby sprawdzić jak zmieni się statystyka. Obstawiam, że się nie poprawi. Kara to nie tylko pierdel, już wcześniej ktoś pisał o pracach społecznych. Niestety - za głupotę trzeba płacić, ale niekoniecznie dobrem rodziny. Nie zapominajmy jednak, że odstąpienie od kary, bo "jedyny żywiciel" powoduje, że prawo jest nieskuteczne a takiego delikwenta i jego kumpli ośmiela do dalszych kpin, zamiast powstrzymywać.
  14. Ten fakt ma małe znaczenie w porównianiu z liczbą aut przypadających na... kilometr pasa drogi. Wychodzi, że u nich jest luźniutko :)
  15. Że też tym jedynym nigdy na wóde nie brakuje... P.S. Jak bezrobotny to jak żywi?? :D A jaki ekstrakt? Ekstrakt wpływa na smak, alko tylko na zawroty w dyńce. Jest tym pierwszym. Jeśli gdzieś gościsz, to zachowujesz przepisy gospodarza. Inna analogia - Niemiec zapier*lający naszą A4 tak z 200 km/h - dajemy mu mandat za prędkość, czy nie - bo urzędasy? Co do statystyk to oprócz liczby wypadków spowodowanych po pijaku (czyli pow. 0.2%) chciałłbym jeszcze zobaczyć taką, ile wypadków z jakim poziomem we krwi. Generalnie interesuje mnie jaki procent wszystkich wypadków po alkoholu spowodowali napruci mocno a ile powiedzmy w tym niższym przedziale, np 0.2-0.8 promila.
  16. Tak, zapomniałem, że tak to jest kwalifikowane. Ale ciągle jestem przeciwny konfiskacie prewencyjnej. No co Ty :D to może ja sprzedam swojego. A myślałem, że tankowanie podwaja jego wartość... Nie chodzi o to żeby chciał, a żeby musiał. Bo ten rachunek, to chyba z każdym dniem rośnie, co? (opłata za każdą dobę parkowania)
  17. ... to musiałoby najpierw dojść do samego przestępstwa. Pistolet, siekiera czy nóż do chleba nie jest narzędziem zbrodni od momentu ich powstania tylko od chwili użycia ich do przestępstwa (inaczej policjant na służbie nosiłby narzędzie zbrodni). Zgodziłbym się aby samochód pijanego traktować jako narzędzie popełnienia przestępstwa, jeżeli ten naje*ny osioł spowodował wypadek. Prewencyjna konfiskata do mnie nie przemawia - bo niby ma być dotkliwsza? No cóż, zdecydowanie wolałbym żeby mi skonfiskowali "ukrainę" czy malucha niż prawo jazdy. Wolałbym nawet stracić malucha (ileż on może być wart??) niż dostać mandat, bo pewnie będzie wyższy niż wartość malucha. Ameryańskie DMV (tam gdzie robią prawa jazdy) wyznają zasadę "one drink per hour", a więc jeden drink (lub piwo) na godzinę balowania :) Jeszcze jedno - miałem tam kiedyś wypadek i policjant sprawdzał winnego na trzeźwość. Odbyło się to właśnie tak jak na filmach - przejście po lini z rękami na bok, naprzemienne dotykanie nosa, złączenie palców wskazujących na wyciągniętych rękach. Jak jeden wypisywał papiery to pogadałem z drugim jak to działa, bo mówię, że u nas w kraju to precyzyjnie alkomatem mierzą i że u nas wolno 0,2. A on mi na to, że u nich wolno 0,8 i to już trochę jest ale sama liczba to go tak bardzo nie interesuje jak sama koordynacja ruchowa czy też jej zaburzenie. Że to cecha indywidualna jak dany organizm zareaguje na taką dawkę alkoholu - wielu nie poczuje a wielu wywraca mu się na tej lini. Kara nie może ruinować życia (zawodowego) - bo kto go przyjmie do pracy? No nikt, a Ty chcesz utrzymywać kolejnego menela na socjalu? Za to, że może RAZ mu odbiło? Recydywiści osobna historia. Co do prac społecznych to jak najbardziej - nawet jak pracuje na etacie to zawsze może odpracować w soboty, zawsze jest coś do zrobienia.
  18. Mnie nie pytaj - ja nowy jestem. Dopiero co prawko A zrobiłem, z czego pewnie szybko wywnioskujesz, że umiem "jechać", ale nie "jeździć". Nie wyobrażam sobie na moto po piwie, choćby na "kółko" po parkingu. Z całego pomysłu wyciągam dla siebie ostatnie zdanie. Jak mnie ktoś będzie namawiał, to powiem: "polej! aaa, stary, pożycz mi atua potem - tamtą laskę muszę odwieźć" :P Zadziała, mimo że nie konfiskują ;)
  19. Problem w tym, że spora część ludzi nie wie (a raczej udaje że to nieprawda), że jak się cały wieczór baluje, to na drugi dzień NIE MA JAZDY przez cały dzień - nie tylko z rana. Jak się człowiek dobrze "zrobi" to promile schodzą dopiero pod wieczór. A jeszcze jak się klina zabije...
  20. A w USA w niektórych stanach 0.8 promila i się nie pozabijali. Otóż moja teoria jest taka, że mają 0.8 i jeżdżą z tym 0.8 (to 3 małe piwa, 2 duże), włosi mają 0.5 to jeżdżą z tym 0.5, my mamy 0.2 a pokaż mi jednego, co tyle miał jak go złapali. Generalnie albo ktoś jest trzeźwy albo nawalony do 3 promili.
  21. Spoko, mialas kibicow, ktorzy przeciez za Ciebie trzymali kciuki, bo przeciez nie za egzaminatora. Ja za to mialem tylko jednego widza, przymusowego, bo bylem ostatni i czlowiek ktory jechal przede mna musial zostac jako swiadek. Zebym koperty nie dawal czy co :P Inaczej nie znaczy gorzej, zwlaszcza ze Twoj nastepca (;)) pojechal tak samo jak Ty. Troche mnie dziwilo ze Ci nie szarpie od tych przygazowek - czyzbys caly czas sprzeglem pracowala?
  22. Faktycznie, byłyście tylko dwie przedstawicielki płci piękniejszej. Twój przejazd widziałem, tej drugiej dziewczyny - nie.
  23. Widzę, że masz "Kraków" w profilu. Jeśli właśnie w KRK zdawałaś, to byłaś w mojej grupie :P Moje GRATULACJE!!! To mamy 2:0 dla nas :P bo ja też dziś zdałem, również pierwsze podejście. Również składam podziękowania instruktorce no i rozsądnemu egzaminatorowi, który okazał się być CZŁOWIEKIEM. Aaaaa, podziękowania również do forumowiczów, którzy na duchu wspierali :) A ogólnie wynik dzisiejszego meczu Kursanci vs. MORD wynosi 10:4 (jeden slalom i trzy hamowania awaryjne) - a więc wygraliśmy :P Edit: Aaa, już nawet sobie przypominam która to Ty - fakie fajne "brum brum brum brum" zrobiłaś na koniec placu - tak?
  24. Kierowca samochodu zezna najprawdopodobniej standardowo: "nie widziałem go - motocyklista pojawił się nagle, z nikąd, i nie zdążyłem zareagować". I jestem przekonany, że będzie to zgodne z prawdą (przecież mógł oglądać się za dupami więc go zaskoczyłeś). Teraz jak wyjdzie, że jechałeś 200km/h, to sąd *może* mu się przychylić.
  25. Tak, jasne. Stąd moje porównanie do tej pani. A moja zaczepka wzięła się stąd, że jako inteligentny (?) i wykształcony (zapewne) człowiek, mógłby wymyślać bardziej racjonalne wykręty. P.S. Może wystarczy tego off-topica bo główny temat zszedł mocno w cień - a myślę, że wszystkich nas bardzo interesuje zakończenie sprawy. Pomyśleć, że przez sześć lat mieszkałem w mieście Swawolnego Sama i czułem się tam bezpiecznie - a nie powinienem!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...