Skocz do zawartości

Olsen

Forumowicze
  • Postów

    6768
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Odpowiedzi opublikowane przez Olsen

  1. Wydaje mi się, że jeżeli jeździ się po emerycku - jak piszący te słowa :buttrock: - to nakedem da się pokonywać dłuższe dystanse i czerpać z tego przyjemność, natomiast do szybszej jazdy (tak od 120 km/h w górę) lepiej mieć maszynę sportowo-turystyczną. We wrześniu (a może to był sierpeń?) miałem okazję przejechać się ZRX-em Jaskiera (klasyczny naked) i pomyślałem sobie: No tak, do 130 km/h jedzie się całkiem fajnie. Ale może jestem w błędzie, bo z własnych "nakedów" mialem tylko MZ-etkę i nie robiłem nią tras do Gdańska czy Zakopanego.

     

    Podobnie jadąc cruzerem jeśli nie przekraczasz 120 km/h to czerpiesz przyjemność z jazdy, Jednak już nawet wolna jazda po dziurach daje ci już mocno w kręgosłup, bo wyciągnięte nogi nie pozwalają na unoszenie się do góry w celu zminimalizowania uderzeń.

    I właśnie tego się obawiam: że jak sobie sprawię maksiskuter (YP 250/XP 500), to za sprawą takiej a nie innej pozycji wszelkie dziury będą dużo bardziej odczuwalne, niż były na Bandicie. :)

     

    Ja na kurierce uzywam GS500E i czesto mam deliverki za Londyn a to juz trasa. Czasem jeżdzę do Manchesteru a to jest ok. 400km w jedna stronę na nudnym motorawy`u i powiem ci ze taka trasa to koszmar. Nieraz snila mi sie po nocy. Motorkiem rzuca po całej autostradzie, zmiana pasa to horror z powodu rowków w nawierzchni miedzy pasami, plecy wysiadają, ręce też, nogi juz w ogóle - czasem poprostu ciagnę buty po ziemii jak juz nie moge wytrzymać. Traska nawet 50km za miasto to juz tortury a co dopiero setki km.

    Poważnie jest aż tak tragicznie? Bo nie ukrywam, że myślę o sprawieniu sobie nakeda niedużych/średnich rozmiarów, biorę pod uwagę także poczciwego GS-a (kupiłbym go na przekór wszystkim! :) ). Wziąłem jakieś 2 lata temu do testów tę nową wersję (bodajże F, z owiewką) i nie przypominam sobie, żebym jakoś specjalnie narzekał na komfort (starszą wersją też miałem okazję się przejechać). Inna sprawa, że nawinąłem nim jedynie jakieś 120 km, i to z postojami w międzyczasie. Myślę też o XJ-ocie 600, chociaż w przypadku tego modelu pewnie raczej optowałbym za wersją S, ale golasy też mi się podobają wizulanie.

     

    Po głowie z biegowców chodzi mi także mniejszy V-Strom, chociaż jest on nieco kobylasty (nawet 650).

  2. żeby nie być zupełnie OT powiem, że o ile tam zapewne takie pojazdy mają sens - o tyle u nas w kraju nie widzę takiej potrzeby. co, na tych ca 200-300km autostrad, rozrzuconych kawałkami po całym kraju mają działać? bo przecież do niczego innego się taki plastik nie nadaje, poza pościgiem na autostradzie; patrolowania dróg 8h w pozycji "z kolanami przy uszach" jakoś nie widzę

    Też mi się wydaje, że w naszych realiach jako motocykle policyjne lepiej się sprawdzą maszyny sportowo-turystyczne niż stricte sportowe.

  3. Jak sama nazwa wskazuję k7 to motocykl na 7 miesięcy w roku! Nie każdy musi być Olsenem i by czuć się prawdziwym motocyklistą jeździć w zimę :wink:

    Tu nie chodzi o czucie się prawdziwym motocyklistą, tylko o względy praktyczne...

    Tu, gdzie aktualnie siedzę, motocykliści (także ci na większych maszynach) o tej porze roku jeżdżą w lekkich cywilnych ciuchach (jeansy itp.), niektórzy nawet bez rękawiczek (chociaż większość już je zakłada). Ludzie w pełnym rynsztunku stanowią kuriozum na drodze. Częściej spotykany widok stanowią ludzie w samym garniturze (ci to muszą być naprawdę zahartowani, wszak upały już się skończyły). W Warszawie już we wrześniu było ciężko jeździć Banditem w jeansach...

    I tak sobie myślę (czytaj: łudzę się :lalag: ), że jak sobie po powrocie do kraju sprawię maksiskuter (a nie biegowca) wraz z zestawem opon zimowych, to będę miał całoroczny pojazd zarówno na miasto, jak i do turystyki. W kraju o cieplejszym klimacie zdecydowanie łatwiej byłoby poruszać się na co dzień klasycznym jednośladem także w miesiącach zimowych...

  4. nie mogę zgiąć kolana, ponieważ zanikły mi prawie w ogóle mięśnie (teraz je ćwiczę), a w kolanie na skutek zmiażdżenia kłykcia powstały różne zakrzepy i kości nie mogą się swobodnie przemieszczać. Dopiero dzięki rehabilitacji wszystkie płyny wrócą na swoje miejsce i kolano będzie się zginało samo, także mechaniczne przyspieszanie niewiele pomoże.

    Do wesela się zagoi!

  5. He he, początkowo planowałem zostawić skuter u taty w garażu z prawie pustym bakiem (przewidywany postój min. ok. półtora roku), ale za namową paru znajomych (m.in. Jagroskiego) zalałem do pełna. Mam tylko nadzieję, że paliwo nie straci swoich właściwości (nie zwietrzeje?) i skuter da się uruchomić. :D

     

    A jak spuscic paliwo z gaźników? Wypalić nie mogę bo nie mam pozycji OFF przy kraniku.

    W Peugeocie SV mam taką śrubę spustową na dole (i spuściłem wachę przed wyjazdem), a jak jest w innych modelach - nie wiem.

  6. Chyba jestem najbardziej niezdecydowanym gościem, ale po namyśle skupię się na Suzuki GS 500.

    no i wybral CBR 600 :bigrazz: Data zalozenia tematu to 11 pazdziernika :)

    Wiecie, co mnie korci? :wink: Żeby po powrocie do kraju sprawić sobie GS-a 500... Tym bardziej że kiedyś to było moje marzenie (może czas wreszcie je spełnić? :rolleyes: ).

     

    A tak już całkiem serio, to poważnie myślę o XJ-ocie 600, najlepiej w wersji S. Przy mojej "emeryckiej" jeździe powinna być w sam raz. Szkoda, że już jej nie produkują...

  7. ropcik: jak się sprawuje ten tłumiczek microna? jakie ma brzmienie?

    Od kilku dni się zastanawiam nad takim, bo bardzo mnie kusi trochę poterroryzować sąsiadów.

    Czym Ci zalezli za skore? :icon_mrgreen:

     

    Ja nie zakladalem glosnego wydechu m.in. dlatego, ze czesto zdarza(lo) mi sie wracac do domu pozna noca, a nie chcialem stawiac calego osiedla na nogi. :wink:

  8. Mam kumpla cykliste.....do szosowych rowerów dobijają nawet do 9atm.

    To jest dopiero kamień.

    Tylko wtedy jazda po innej nawierzchni niz gladki jak stol asfalt jest, mowiac delikatnie, malo komfortowa.

  9. W polsce ludzie lubią kupić moto od handlarza z przekręconym licznikiem ,ja mam do sprzedania f4 z 00r z przebiegiem około 50t km i na 1500 ogladających na allegro jedna osoba zadzwoniła a nie ma do czego się w nim przyczepić

    Nie przejmuj sie glupkami, predzej czy pozniej znajdzie sie ktos rozsadny, kto doceni wartosciowa maszyne i niekrecony licznik przebiegu. Nie sluchaj/czytaj opinii ludzi, ktorzy twierdza, ze takie czy owakie motocykle sa niesprzedawalne. Mi tez doradzano, zebym cofnal licznik, bo inaczej nie sprzedam Bandita. I co? Sprzedalem.

  10. kolega posługiwał się tzw. "wiedzą powszechnie znaną" czyli rzecz ujmując bezpośrednio - plotkami. oczywiście wszystko zależy od rodzaju silnika, czasami również modelu - ale w twoim przypadku przebiegi nawet znacznie przekraczające owe 50kkm nie będą tak naprawdę oznaczały jeszcze remontu

    BTW przebiegi po 30kkm w 15-letnim motocyklu (w ogłoszeniach) zazwyczaj oznaczają kręcony licznik... :/

    Do-klad-nie! Odpowiednio traktowany czterosuw spokojnie zniesie nie 50, tylko 150 tys. km (dwusuwy odznaczaja sie troche mniejsza trwaloscia). Oczywiscie nie twierdze, ze nie da sie zakatowac motocykla przez 50 tys. km, ba, mozna zarznac maszyne przez 5 tys. km, ale trzeba naprawde sie starac.

     

    W Polsce wszystkie używane motocykle mają przebieg 40 tys. :) .

    Nieprawda - moj mial 65000 km z hakiem. :icon_eek:

     

    Ja mam Bandita 600 który ma nalatane 40tys mil czyli ponad 60tys km i ma się świetnie - odpala od jednego obrotu, zbiera się ładnie i generalnie problemów nie ma - jedynie co to sprzęgło muszę zrobić, ale to droga impreza nie jest.

    Dla odpowiednio traktowanego B6 60000 km to pikus.

  11. Musisz zwiększyć ciśnienie w oponkach i powinien z 50 km/h polecieć :icon_evil:

    OK, nastepnym razem nabije opony na kamien. :icon_evil:

     

    A tak w ogole, to co slychac w Griszowej mordowni? Dalej zjezdzaja sie tlumy we czwartki i dni weekendowe czy frekwencja nie dopisuje juz tak jak w lecie?

  12. he, he,

     

    powiedz lepiej czy aby u nich wypozyczyc trzeba okazac sie uprawnieniami ?

     

    :buttrock:

    Nie wiem jeszcze, ale niedlugo sie pewnie dowiem. A jak jest w Niemczech? Bo w Polsce (w Sopocie) nie pytali mnie nawet o karte plywacka.

  13. Ja bym takiego szefunia pogonil, zeby sam z lodowkami zap*******l, jakby sie czepial, ze niechcacy cos zarysowalem, zwlaszcza gdyby to wynikalo ze zmeczenia. A jakby mi cos z pensji potracil, tobym mu te kase z gardla wyciagnal. Niech sie madrala ubezpieczy na taka ewentualnosc, ze cos moze ulec uszkodzeniu. Albo niech sam zaiwania z towarem, nadwerezajac stawy i kregoslup.

     

    Dziwi mnie, ze takie bubki jeszcze maja racje bytu w obliczu masowego exodusu rodakow za granice (a co za tym idzie, braku rak do pracy).

  14. Odkopię temat, bo niestety nadziałem się dziś wieczorem na SM.

    Wjechałem za znak B1 - zakaz ruchu w obu kierunkach (przyzwyczajenie, kiedyś nie było + nie zdążyłem wyhamować :lalag:).

     

    Stali tam, no i niestety dostałem mandat, 50zł i 5 punktów :clap:

    To jak to jest, Straż Miejska może karać punktami, czy mnie oszukali? :lalag:

     

    Ma ktoś linka do ich taryfikatora, w którym jest to wykroczenie (kasa i punkty)??

    Lepiej by sie ciecie "odkupianiem" trawnikow zajeli...

×
×
  • Dodaj nową pozycję...