Glootik

Chyba nie wiesz do końca, co mówisz, albo się nie rozumiemy. To do kogo ową skargę chcesz wnieść??? Przecież nie do Izby Komorniczej. Skargę wnosi się do Sądu Rejonowego przy którym działa komornik, czyli piszesz do jego kierownictwa, którym jest Prezes, ( tak przy okazji - kierownictwem są też wiceprezesi, kierownik finansowy w razie jego powołania). Jak chcesz, możesz po prostu napisać Sąd Rejonowy taki a taki. Zaskarżona może być każda czynność komornika oraz każde zaniechanie dokonania czynności. O zaniechaniu mówimy wtedy, gdy komornik nie podejmuje czynności (niezbędnych do zabezpieczenia praw wierzyciela/dłużnika), pomimo, że ma taki obowiązek. Podstawą wniesienia skargi jest tylko i wyłącznie każde naruszenie przez komornika przepisów postępowania egzekucyjnego, które powoduje naruszenie lub zagrożenie naruszenia praw każdej osoby (a więc nie tylko dłużnika lub wierzyciela!). A resztę można poczytać tutaj : Art. 767 Kpc [skarga na czynności komornika]

Z mojego doświadczenia w pracy z komornikami wynika, że niektórzy mają w głębokim poważaniu pisma do nich kierowane i po prostu na nie nie odpisują. Czasem wystarczy zadzwonić, czasem trzeba ponownie pisać, ale czasem straszyć skargą na nich do Prezesa Sądu, któremu podlegają ( ja akurat mam takie kompetencje w swoich sprawach :D Zresztą, każemu przysługuje takie prawo, jeśli ma w tym interes :) )

Może chłopak ma 48-godzinną dobę :D, bo w 24 tego by nie obrobił :) 120 osób*20 godzin praktyki=2400godzin / 120 dni = 20 godzin dziennie musiałby tylko jeździć :) Albo może nie potrzebuje spać, jeść i innych takich tam "bzdetów" robić :)

Ale pierniczysz. Dobrze Tomek K. Ci napisał. Ja też polecam. Gdyby nie fakt, że mam dość daleko do Gostynia, pewnie pojechałabym znowu, bo mnie się ich szkolenie przydało. No to Ci powiem, że o Grouponie wiemy z autopsji, od innych osób, których na nim wyrolowano i od firm, którym go proponowano. Może założenia były jak najbardziej w porządku, ale aktualnie w wielu przypadkach (bo nie w każdym) kończy się na oszukiwaniu klienta. Nikt nie pracuje charytatywnie i nie chce dopłacać do interesu. A klient na tym traci. To prawda, usługa fryzjerska dla Groupona, która miała być na kosmetykach, na których pracuje koleżanka (które znam i wiem, że są dobre i drogie), przyniosłaby jej stratę. Babka z Groupona powiedziała jej wprost, żeby podmieniła kosmetyki na jakieś tanie badziewie "bo wszyscy tak robią". Koleżanka, usłyszawszy tą propozycję, kazała lasce spadać, bo nowych klientów by przez to nie zyskała, a starych- straciła. Znajomi pojechali na 3 dni do hotelu *** w Krakowie... Dostali "ekstra" menu dla osób z Groupona. Musieli zamawiać jedzenie na swój dodatkowy koszt, bo w oferowanym dla nich menu był tylko kotlet z ziemniakami i kompotem bez możliwości jakiegokolwiek wyboru. Natomiast kurs prawa jazdy z Groupona, Groupera i innego G-wartego badziewia to jakieś nieporozumienie. Albo ktoś wystawi tylko zaświadczenie o odbyciu kursu, albo jeśli będzie chciał być rzetelny- narobi sobie kosztów.

No to lepiej chopa tak mocno udami ściskaj, nowych dziur już Ci nie zrobi :D bo przy tankgripach nie trzeba się aż tak spinać - ponoć ;) hihi Zobaczymy jak będzie z moimi gaciami. Na razie nie mam tu doświadczenia :) Bąbelków powietrza żadnych nie mam, ale przyznam, że strasznie się nad klejeniem sp... skupiałam, milimetr po milimetrze - żelowe paznokcie czasem się przydają :)

Fajna sprawa. Polecam ze Stompgripa. Tylko jak się nie ma dedykowanego dla swojego moto i trzeba kupić, tak jak ja musiałam- uniwersalnego tankgripa, to od razu mówię, że jest z tym "trochę" zabawy. Trzeba sobie wymyślić kształt, idealnie wymierzyć i bak i tankgripa zanim zacznie się ciąć to ustrojstwo. Z klejeniem to też zabawa , żeby było z obu stron tak samo itd :) No chyba, że komuś obojętna estetyka :) A. Uniwersalne są w dwóch rozmiarach- pakowane w jednym dużym kawałku albo dwa cieńsze paski. Ja polecam taki w jednym kawałku. Można sobie wydumać ładniejszy kształt :)

Hehe, wszystko zależy, jaki ja chcę wykonać manewr :) ale gadanie o tym "na sucho", tj. bezobrazowo (ilustracje itp) jest jak istnienie punktu G u kobiety. Niby jest, a wyobrazić go sobie nie sposób. :)

Jeśli jednym z nich jestem ja na moto, to ja :D A tak serio, nauczono mnie kiedyś, jak już mówiłam, że ten z "szeroko pojętej prawej" - mówiąc językiem trochę niefachowym. ;)

hm.. to kto rusza pierwszy??? Stoją sobie na tym równorzędnym skrzyżowaniu i dżentelmeńsko sobie gestykulują rękami: "jedź Pan, ja postoję"? :) O tym, że "pierwszeństwo mają pojazdy nadjeżdżające z prawej strony" wyczytałam z informatora dla podróżujących do JuKej :) Walnęli się czy to jakiś martwy przepis? :)

Obowiązuje ruch lewostronny, ale pierwszeństwo mają pojazdy nadjeżdżające z prawej strony, zbliżając się do ronda należy ustąpić pojazdom nadjeżdżającym z prawej strony, o ile przy rondzie nie znajdują się znaki zmieniające pierwszeństwo A ponadto :wink: :

Myślę, że to było pytanie retoryczne :D

Mnie też tak uczyli kilkanaście lat temu. Mnie też tłumaczono (podobnie jak mówi ajriszkofi :) ), że mam- zanim wjadę na skrzyżowanie, wyobrazić sobie swój tor jazdy przez nie i czy w momencie wykonywania manewru (tutaj skętu w lewo) nie będę miała pojazdu ( tego z naprzeciwka) ze swojej prawej strony. Tak to zapamiętałam i stosowałam, i jeszcze nikomu nie wymusiłam pierwszeństwa. Jak widać są różne "szkoły", jeśli chodzi o wytłumaczenie sytuacji, ale czy nie jest najważniejszym fakt, że ustąpię pierwszeństwa? Przypatruję się tej dyskusji i nie upieram się, że będę stała przy swoim. Zobaczę jakie argumenty przytoczone jeszcze zostaną i które mnie przekonają. :)

Tak? A co powiesz na fakt, że 28letnią kobietę z ciężkim zatorem tętnic płucnych, zawałem obu płuc, sinicą na twarzy i paznokciach, tracącą przytomność po przejściu 3 kroków uważa się za symulanta????!!!! i chce się wypisać ze szpitala po tygodniu bez badań diagnostycznych do domu?????? Może sam jesteś w porządku, ale nie zapominaj, że są inni, którzy nie są tacy, jak Ty... Dodam, że trafiłam w końcu na kilku takich zajebistych lekarzy z powołania i do dziś ludziom o nich mówię. Tak, ja i weź sam nie pierd*l.

Powiem tak...Przez ostatnie, 4 lata ponieważ prawie pożegnałam się z życiem, tylko 10% lekarzy (a było ich wielu), na których trafiłam, było ludźmi z powołaniem i godnymi zaufania. Kilku próbowało mnie zabić albo inaczej - wykończyć nie robiąc nic, mimo że stan mój był agonalny, że to tak nazwę. Nie wierzę już w ich dobre serca, a na pewno nie w ich umiejętności czy bezinteresowność. Szansa,że trafię na takiego, który zrobi co trzeba, są marne. Przykro mi, ale tak jest i znam to z autopsji.

To może Kwaśniewska, bo z Dodą to nie chciałabym być "pomylona" w żadnej okoliczności :)

To chyba przemyślę temat swojego oświadczenia i wyjmę z dokumentów, które wożę na moto. Może zamiast tego włożyć zdjęcia 3ki małych dzieci, żeby pomyśleli, że młoda matka je osieroci, a państwo będzie miało dodatkowe koszty w postaci renty, żeby chętniej zabrali się za pomoc w razie czego...Ech..na jakim my świecie żyjemy....

Właśnie zapytałam Cię dziś Tomku o różnicę od strony "technicznej" tych dwóch pojęć ale post mój zniknął jak samolot w trójkącie bermudzkim :) Miałam z matury z polskiego tylko 4, bo jestem raczej matematyczny umysł ;) Mnie jakoś na egzaminie hamowanie awaryjne ominęło, miałam fajnego egzaminatora :)

Na tą chwilę obecny jej posiadacz z sentymentu nie ma zamiaru jej nikomu oddać :)

No, moim zdaniem, nawyk obracania głowy jest bardzo dobrym i ważnym nawykiem i jakoś go wyćwiczyć trzeba. Zatem czemu nie uczyć się go na kursie i nie wymagać na egzaminie? Istnienie martwego punktu to przecież "oczywista oczywistość", nieprawdaż? Po co przekonywać się o tym dopiero na własnej skórze, jak się już w kogoś "wmontuje" ? :)

Tam zamiast na malowanych liniach można się "ślizgać" na paskach ciu...go asfaltu, którym naprawiano nawierzchnię, ale tragedii nie ma.. Tak przynajmniej było w zeszłym roku.

Tzn, ja?:) Poczekam jeszcze, aż wzrośnie jego wartość. :)

Ta folia żaroodporna wydaje się być fajnym pomysłem. Koc też sobie gdzieś obejrzę. Dzięki. Myślę, że skorzystam i dam po urlopie znać, jak się ten patent sprawdził :)

Tłumik mam oryginalny, ale jakoś nie ufam, że ta osłona wystarczy... :) Też myślałam o jakimś materiale izolacyjnym, ale nie do końca miałam pomysł, jaki to mógłby być. Ostatecznie można zrobić zgrabny stelaż, ale nie korzystam ze sakw na tyle często, żebym chciała na niego wydać kasę :)

Czy ktoś z Was ma pomysł co kupić, wykminić jako osłonę wydechu (tu akurat w Hornecie) pod sakwy boczne (Oxford)? Wybieram się w dłuższą trasę, do worka się nie zapakuję, a sakwy zawieszone od tak mogą się "podsmażyć" nieprawdaż? :)

Ciężko Cię zrozumieć. Gdzie kropki?