marcin700

Przekonałem się kilka dni temu, że na nawierzchni żwirowej trzeba niesamowicie uważać. Chyba, zawracający ma ustąpić jadącym drogą na której wykonuje manewr zawracania. No ale cóż, stało się, współczujemy.

Szkoda, że stanąłeś przed takim wyborem panna albo moto. Ale sprzęcik fajny. Gratulacje.

Piękna wyprawa, czytałem z rozdziawioną gębą. Te 11 tyś. zł to rozumiem, że na 2 motocykle? Jeżeli tak, to cena akceptowalna na takie wakacje. Strasznie zdzierają na granicach.

Młody gniewny 17-latek :biggrin: Prawdę mówiąc na tej 750-tce dużo nie trzeba, żeby jechać 2 - 3 razy szybciej niż ustawa pozwala, co niestety już mnie spotkało jak zobaczyłem doganiającą mnie puszkę.

Ciśnienie w oponach sprawdza się tylko manometrem. Na egzaminie oczywiście tego nie robisz, mówisz że należy sprawdzić wizualnie stan ogumienia (tj. czy nie ma "flaka" i tyle). Kamizelkę nakładasz od razu, a kask po omówieniu obsługi a przed przetoczeniem moto (ale dopytaj, bo co WORD to obyczaj). Jeżeli nie jeździłeś na egzaminacyjnym motocyklu to uzupełnij ten brak jak najszybciej. Najlepiej ze 4 godziny miasto i koniecznie placyk (ósemka).

Polemizowałbym... :) Płyn do czyszczenia monitorów powinien być niezły. Ma tą zaletę, że jest w małych butelkach (w sprayu) i wejdzie pod siedzenie.

Dziękuję, podbudowaliście mnie swoimi wypowiedziami. Jak zrobiłem kat. B to też zeszło się zanim zacząłem radzić sobie z samochodem.

Chciałem się załapać, widziałem ogłoszenie w salonie Suzuki, ale już nie było miejsc. Wybiorę się pewnie na jakiś kurs doszkalający np. do Tomka Kulika, ale to jak zgromadzę $$$ .

Owszem, jak trafiam na jakiś zakręt to zamiast hamować, staram się mocniej docisnąć motocykl (przeciwskrętem). O nuemrze z rondem już myślałem, w końcu krążąc mam cały czas pierwszeństwo. Spróbuję w najbliższym czasie (w nocy). Tak, tak, kupię sobie akwarium :biggrin:

Moto mi gaśnie jak gazu za mało dam przy ruszaniu (typowy błąd początkującego). Jeżdżę suzią GSX 750F, opis moich perypetii w blogu (link w stopce). http://www.mojemotocykle.pl Samochodem jeżdżę tak płynnie i spokojnie, że pasażerowie to mi śpią. Ale jazda na moto to coś zupełnie odmiennego. Liczę na to, że spokój i płynność jazdy przyjdą z czasem.

Mam te książki, przeczytam jeszcze raz. Na razie chyba pojeżdżę jak zawalidroga, czyli prawy pas, 50 - 60 km/h. Z czasem się pewnie będę ośmielał.

Mam wszystkie papiery w porządku (kat. A, OC, rejestrację, grupę krwi, dowód osobisty, świadectwo szczepienia psa, itd. ;) ). OK. Póki co trenuję. Już jeden bak paliwa wyjeździłem :icon_eek:

Jeżdżę od kilku dni i wiem jedno, prawie nie umiem poradzić sobie z moto. Już miałem swój chrzest bojowy, czyli pierwszą glebę (szczegóły w moim blogu). Dzisiaj pojechałem na placyk przed supermarketem i ćwiczyłem ciasne skręty (zawracanie), płynne ruszanie, hamowanie, zatrzymanie i takie tam. Szło mi nawet nieźle, ale problem leży gdzieindziej. Jak dochodzi stres w ruchu ulicznym to staję się strasznie nerwowy, za bardzo się stresuję jazdą. A to mi moto szarpnie, a to zgaśnie. Inny problem to taki, że puszki jeżdżą szybciej. Jadę dzisiaj lewym pasem 80-tką, obok jakaś honda (puszka), dogania mnie. Odkręciłem i ją zostawiłem w tyle, ale zwalniając przed skrzyżowaniem widziałem jak wskazówka mija 120 :icon_eek: . No i dalej była niezła siara bo moto zgasło na amen i nie dawało się odpalić. Zjechałem na bok i przypomniałem sobie, że kranik trzeba przestawić na RES ;) . Na razie chyba będę jeździł moto jak puszką, grzecznie, bez przeciskania się w korkach, prawym pasem, aż nauczę się płynnej jazdy. Jak się odstresować? Jak wyglądały Wasze początki. Z pozdrowieniami, zestresowany świeżak ;) .

Właśnie miałem pytać skąd masz na filmiku moje początki - bo to właśnie tak wygląda :flesje: . No może nie aż tak nieśmiało :smile: .

Ja od trzech dni ujeżdżam 750-tkę. Moto jest spore (GSX-F), ciężkie i całe obudowane. Przyjąłem kilka niepisanych zasad, np. nieprzekraczania w mieście 80 km/h. Tylko że akurat ta 80-tka to o d... potłuc, bo mnie puszki wyprzedzają. Szczerze mówiąc, to nie kręcę do czerwonej kreski, nie odkręcam na max. Nie ma po co, i tak wszystko co się rusza zostaje w tyle, a na liczniku zaraz pojawia się owa 80-tka. Ćwiczę, jeżdżę po mieście dla wprawy. Trudności sprawiają mi manewry z małymi prędkościami (boję się, że się przewrócę) i płynne ruszanie (czasem silnik zawyje, albo moto szarpnie). Ale... praktyka czyni mistrza :D .

Dziękuję za wszelkie rady. Właśnie niedawno wróciłem z firmy Tarbor, gdzie zostawiłem trochę ponad 1000 zł. Kupiłem sobie kurtkę Tarbor Ventus i buty Police. Udało się na szczęście znaleźć kurtkę, w której zmieścił się mój "zasób" określany też "mięśniem piwnym" :icon_mrgreen: . Tak teraz zastanawiam się czy kupić spodnie, czy ryzykować jazdę w jeansach albo innych tam sztruksach... 600 zł piechotą nie chodzi. Heh...

Tarbor Police? Niedawno miałem jednego na nodze, całkiem niezły, wygodny na suwak + rzep (tzn. suwak jest osłonięty żeby woda się nie dostawała). http://www.tarbor.lublin.pl/index.php?mode=oferta&kat=8

Ktoś tu wspominał kiedyś, że kask Tiger spadł z siedzenia skutera i rozpadł się na pół. Ja taki przymierzałem na kursie (na placu). Wyglądał trochę tandetnie, ale w łeb nie gniótł, był dopasowany ale dość wygodny. Wytrzymałościowo go nie sprawdzałem.

A może nową FJR :icon_eek: :banghead: Zawsze słysząc ten dźwięk i czując telepnięcie moto zastanawiam się ile jeszcze wytrzyma sprzęgło kłowe I biegu. No ale skoro piszecie że to normalka, to jestem spokojniejszy :banghead: .

W każdym motocyklu którym jeździłem (na kursie i we własnym) wrzuceniu jedynki z luzu np. stojąc przed światłami towarzyszy niezbyt miły dźwięk, takie "gdynk". Efektem dodatkowym jest wstrząs całego motocykla. Było tak zarówno w MZ-ce, w nowej hodzi varadero 125 jak i w mojm 9-letnim jajku. Klamkę sprzęgła trzymam zawsze wciśniętą do końca. Jak się pozbyć tego "gdynk" :icon_eek: Odepchnąć się nogą i wrzucić bieg jak moto się toczy (nie próbowałem jeszcze :banghead: ) :banghead:

Ah, to ta naklejka :banghead: Tyle się zastanawiałem, czego ja tak mało widzę w tym kasku i jak tu jeździć... :icon_eek: . A teraz już wiem, nie ma to jak forum :banghead: :notworthy: :banghead: :evil: :banghead: :eek:

Drzemka 30 - 45 minut. Tak co do tematu to daleka turystyka to moje wielkie marzenie. Może kiedyś dam radę...

Witam, moim obecnym miejscem przebywania jest Lublin, wkrótce wyciągnę moto z garażu (jak zarejestruję). Organizujecie jakieś spoty cotygodniowe?

Mam w prawku 01.01 więc przy soczewkach mogą się przyczepić. Kłopot też jest taki, że przy ciaśniejszym kasku mogę mieć problem z zakładaniem okularów, tj. problem z wetknięciem zauszników za uszy. Źle się wyraziłem. Moge poruszyć kaskiem tylko na tyle na ile pozwala elastyczność skóry. Obrócić się go jednak nie da. Mierzyłem przed chwilą. A temu kto wynalazł zapięcie DD, to bym złotą malinę dał :D Tak wygląda kask na mojej łepetynie (link): http://foto.mojemotocykle.pl/kask1.jpg

Nie, po łbie mi nie lata. Żeby obrócić głowę wewnątrz to muszę garnek złapać rękami.