-
Postów
221 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Treść opublikowana przez wojtaq
-
Paweł, myślę tak - z każdym chłodniejszym dniem obniża się temperatura pomysłu. Wychodzi, że przez zimę przygotujemy się do spotkania na wiosnę. Będzie to godne i sprawiedliwe tym bardziej, że np. nasza kompania ma w połowie października własne zakończenie sezonu. Nie chcę się wypowiadać za innych, więc niech to będzie moje votum separatum.
-
Ciężki orzech do zgryzenia z kierunkami
wojtaq odpowiedział(a) na Sylwester temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Dokładnie tak jest! Kierunkowskazy LED powinny mieć (i zapewne mają) w swoim obwodzie taką ilość połączonych szeregowo/równolegle elementów, że nie ma potrzeby podłączać w szereg z zasilaniem dodatkowego rezystora. Ale tu konieczny jest dostosowany do konkretnego kierunku właściwy przerywacz. Czyli należy sprawdzić zgodnośc mocy przerywacza z mocą kierunkowskazu. Tak mi się przynajmniej wydaje... -
Ciężki orzech do zgryzenia z kierunkami
wojtaq odpowiedział(a) na Sylwester temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Witajcie! Problem zasadza się o różne wartości rezystancji obwodu zamkniętego zwykłymi żarówkami i elementami LED. Ma tu zastosowanie prawo Kirchhoffa, ale to teoria. Praktyka jest taka, że należy zastosować odpowiedni przerywacz (obojętnie jakiej konstrukcji i ceny) z dodatkowymi wyjściami na kontrolki. A to dlatego, że rezystancja obwodu kontrolnego może wpływać i najczęściej wpływa na wartości prądu w obwodach kierunkowskazów. Stąd świecenie kierunków, jak awaryjnych bądź zmiana częstotliwości pulsowania. Łączenie szeregowych rezystorów prowadzi prowadzi do dużej straty mocy i wydzielanego stąd ciepła. Obydwa skutki są niepożądane, a niekontrolowane ciepło może być przyczyną dużych problemów z instalacją elektryczną wliczając w to pożar. Sam nie instalowałem LED w oświetleniu, więc moje uwagi nie mają nic wspólnego z praktyką, ale wynikają ze znajomości podstaw elektrotechniki. Bilans obciążeń w obwodzie elektrycznym nie może być dowolny i trzeba go odpowiednio zaprojektować lub wyposażyć. Szczególnie istotne to jest przy wszelkiego rodzaju przeróbkach. -
Daję głowę, że masz rację! Przez dwa ostatnie dni kombinowałem zamiast sprawdzić. Miałem już kiedyś przygodę z tym czujnikiem i dopiero trzeźwa ocena sytuacji dokonana przez ar2r wybawiła mnie od doła. Przyznam, że myślę stereotypami pochodzącymi z czasów WSK i MZ - skoro silnik daje się uruchomić i poprawnie pracuje na jałowym, to co jest do diabła!? Ostatnia jazda odbyła się bez żadnej usterki, więc przyczyna musi wiązać się z jej innymi okolicznościami. Jest faktem, że przejechałem ponad 1000 km w deszczu i coś, w tym przypadku styk, kontakt mogło zawieść. Ale nie sądziłem, że wynikną stąd takie objawy, a moje doświadczenie z konstrukcjami w miarę nowoczesnych czterosuwów jest żadne. Jeszcze zanim przeczytałem Twojego posta przeanalizowałem ponownie wszystkie objawy, cechy awarii i zacząłem nieśmiało podejrzewać czujnik. W każdym razie po pracy lecę do garażu sprawdzić, czy wskazówka jest trafna. Obstawiam, że tak :buttrock: Dziękuję! ... Minęły dwie godziny... Szanowni Koledzy! Przyczyna usterki była prozaiczna, a na jej trop skierowali mnie gutek_rapier, ar2r i Szafir. Tak, tak - to czujnik stopki bocznej po przejściach w deszczu przestał działać. A dokładnie trzpień czujnika zatrzymał się w pozycji odpowiadającej podpartej maszynie i już się nie cofnął. Był więc podawany stały sygnał i dlatego odcinało zapłon. Wystarczyło kilka kropel WD-40 i przetarcie szmatką... Tia, uczymy się na własnych błędach, bo ar2r wcześniej sugerował rozwiązanie. Niestety, zadziałały szablony myślowe, gdyż nie widziałem związku między puszczaniem sprzęgła i stopniowym spadkiem mocy, aż do zgaśnięcia. Byłem przekonany, że czujnik odcina nagle zapłon, a nie stopniowo. Już raz dał mi popalić i teraz ponownie zaśmiał się w nos. Serdeczne dzięki dla wszystkich za pomoc i wsparcie. Już mogę jeździć!
-
Kawasaki VN800 Classic 1997 r. Silnik słabnie i dusi się przy ruszaniu.
wojtaq odpowiedział(a) na wojtaq temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Szanowni Koledzy! Przyczyna usterki była prozaiczna, a na jej trop skierowali mnie gutek_rapier, ar2r i Szafir. Tak, tak - to czujnik stopki bocznej po przejściach w deszczu przestał działać. A dokładnie trzpień czujnika zatrzymał się w pozycji odpowiadającej podpartej maszynie i już się nie cofnął. Był więc podawany stały sygnał i dlatego odcinało zapłon. Wystarczyło kilka kropel WD-40 i przetarcie szmatką... Tia, uczymy się na własnych błędach, bo ar2r wcześniej sugerował rozwiązanie. Niestety, zadziałały szablony myślowe, gdyż nie widziałem związku między puszczaniem sprzęgła i stopniowym spadkiem mocy, aż do zgaśnięcia. Byłem przekonany, że czujnik odcina nagle zapłon, a nie stopniowo. Już raz dał mi popalić i teraz ponownie zaśmiał się w nos. Serdeczne dzięki dla wszystkich za pomoc i wsparcie. Już mogę jeździć! -
Kawasaki VN800 Classic 1997 r. Silnik słabnie i dusi się przy ruszaniu.
wojtaq odpowiedział(a) na wojtaq temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Hm... Ale praca klamką sprzęgła prawidłowa - tarcze sprzęgła łączą się i rozłączają, co sprawdziłem na sucho po włączeniu I biegu. Generalnie silnik pracuje na jałowym, ale próba podjęcia jazdy i puszczania sprzęgła kończy się zdławieniem silnika, choć tylne koło chce się niemrawo kręcić. Nie ma szarpnięcia i przeniesienia mocy na tylne koło. On jakby zamierał, bo 'dusić' to także niezbyt odpowiednie słowo. Kiedy nie dopuszczając do zgaśnięcia wcisnę klamkę sprzęgła, jego praca przybiera normalny charakter. Ot co! -
Witajcie! Mieliśmy dzisiaj wyjazdową imprezę i jak zwykle poszedłem do garażu, odpaliłem maszynę i po lekkim nagrzaniu wrzuciłem I bieg. Puszczając sprzęgło czułem, jakby spadek mocy i im mocniej zwalniałem klamkę, tym silnik stawał się słabszy, aż do zupełnego zatrzymania. Silnik za każdym razem poprawnie odpalał, ale kolejne próby zmuszenia go do jazdy nie dały efektu. Obciążanie silnika powodowało jego zdławienie, a tylne koło pod ciężarem motoru i moim ledwo się ruszało. Sprawdziłem iskrę, profilaktycznie wymieniłem świecę w chłodniejszym cylindrze, ale bez efektu. Poprzednio, kiedy tydzień temu wróciłem z Beskidów po tygodniowej tułaczce wszystko było ok i bez problemów wjechałem do garażu. Owszem - po drodze czułem, jakby czasem nie pracował poprawnie jeden cylinder, a przejście z wolnych do średnich obrotów było ślamazarne i połączone, jakby z "sapaniem". Ale już na wyższych obrotach silnik był wydajny, nie było żadnych niepokojących odgłosów, ani kłopotów z pracą i przyśpieszaniem. Zużycie paliwa w normie. Od wspomnianego powrotu przed tygodniem, do dzisiaj nie jeździłem i nie odpalałem. Na zimno przepchnąłem maszynę w tą i drugą stronę, czułem rozklejające się tarcze sprzęgła i nic więcej. Motor nie chce jeździć, jakby nie miał w ogóle mocy. Czy ktoś z Kolegów spotkał się z czymś podobnym? Oczywiście, zakładam nieuniknioną wizytę w warsztacie, ale póki co jest weekend, a ja zdołowany nieobecnością na imprezie i tajemniczą awarią.
-
No i chyba wykrakałem... Mieliśmy dzisiaj wyjazdową imprezę i jak zwykle poszedłem do garażu, odpaliłem maszynę i po lekkim nagrzaniu wrzuciłem I bieg. Puszczając sprzęgło czułem, jakby spadek mocy i im mocniej zwalniałem klamkę, tym silnik stawał się słabszy, aż do zupełnego zatrzymania. Silnik za każdym razem poprawnie odpalał, ale kolejne próby zmuszenia go do jazdy nie dały efektu. Obciążanie silnika powodowało jego zdławienie, a tylne koło pod ciężarem motoru i moim ledwo się ruszało. Sprawdziłem iskrę, profilaktycznie wymieniłem świecę w chłodniejszym cylindrze, ale bez efektu. Poprzednio, kiedy tydzień temu wróciłem z Beskidów po tygodniowej tułaczce wszystko było ok i bez problemów wjechałem do garażu. Owszem - co wspominałem wcześniej - po drodze czułem, jakby czasem nie pracował poprawnie jeden cylinder, a przejście z wolnych do średnich obrotów było ślamazarne i połączone, jakby z "sapaniem". Ale już na wyższych obrotach silnik był wydajny, nie było żadnych niepokojących odgłosów, ani kłopotów z pracą i przyśpieszaniem. Zużycie paliwa w normie. Na zimno przepchnąłem maszynę w tą i drugą stronę, czułem rozklejające się tarcze sprzęgła i nic więcej. Motor nie chce jeździć, jakby nie miał w ogóle mocy. Czy ktoś z Kolegów spotkał się z czymś podobnym? Oczywiście, zakładam nieuniknioną wizytę w warsztacie, ale póki co jest weekend, a ja zdołowany nieobecnością na imprezie i tajemniczą awarią.
-
Łomatko! Miejsce jest OK, ale... Ale może coś bardziej centralnie, bo mamy Kolegów z Dolnego Śląska, Bieszczad itd. Fajnie byłoby znaleźć miejsce, do którego podążylibyśmy, jak w zlocie gwiaździstym... Nie, żebym na wstępie frymarczył, bo zaakceptuję wszystko w myśl zasady 'vox populi, vox Dei'...
-
No, kurde mam dylemat; nie wystawia się młodego, żeby samemu wózek popychać :biggrin: Przyznaj się Remo, że trochę cykasz? Ale spokojnie, nie jesteśmy tacy i pomożeeeemyyy! (co nie, Igor?) Swoją drogą to miłe, że zgredzisko, jak ja może się przydać... Temat aktualny na przyszły rok no, chyba że niezależnie damy popis determinacji i zrobimy coś jeszcze w 2007! Ale to byłby wyczyn, przy którym Spiderman to szmaciarz :D BTW - pinas ta naszywka jest na lewy rękaw, jakby co...
-
Jestem pod wrażeniem tej wypowiedzi i gratuluję podjęcia odpowiedzialnego zadania! Jestem przekonany, że masz na starcie bardzo poważne wszystkich VROC wsparcie :bigrazz: Osobiście głosuję za kandydaturą Remo na animatora I Ogólnopolskiego Spotkania VROC 2008! :wink: To pisałem ja - wojtaq...
-
Witaj, witaj! Jestem zadowolony, bo z dwojga znanych mi rodzajów pogody - dobrej lub bardzo dobrej, tym razem miałem dobrą. Zdjęć nie mam zbyt wiele, po pierwsze dlatego, że solo. Po drugie z powodu deszczu nawet nie chciałem sięgać do sakw po aparat. Po trzecie było dużo innych spraw, które nie nastrajały do naciskania spustu migawki. Niemniej mam kilkanaście, ale motorów na nich niewiele - bardziej krajobrazy i ludzie. Mi także jest miło, że dołączyłeś do VROC. W mojej pilskiej kompanii też mamy kilku i trzymamy się razem. Jak masz ochotę, to spójrz na www.husaria.pila.pl BTW, może któryś z szanownych Kolegów po przeczytaniu poprzedniego posta zechce postawić diagnozę silnikowi mojego VN?
-
Witajcie! Wróciłem po 7 dniach wędrówki na południe naszego kraju. Zrobiłem solo ok. 1500 km przeważnie w deszczu, jako cel obierając Beskid Sądecki. W tym czasie zatrzymywałem się w Poznaniu, Częstochowie, Krakowie, Rytro, Piwnicznej i Popradzie. Miałem bogatsze plany odwiedzin słowackich sąsiadów, ale niestety - nękające deszcze pokrzyżowały część zamierzeń. I tak cieszę się ze szczęśliwego powrotu i maszyny, która w drodze nie odmówiła posłuszeństwa. W trasie spotkałem nielicznych motocyklistów - może trzy, cztery maszyny - prawdopodobnie poruszających się w podobnym celu. Co mogę jeszcze dodać, hm... Może to, że kierowcy wszelkiej maści samochodów począwszy od aut osobowych, na ciężarówkach kończąc bardzo życzliwie traktowali samotnego motocyklistę, często ułatwiając przemieszczanie po szlaku, a szczególnie w korkach np. na Zakopiance. Stan dróg w większości fatalny, a na dojeździe S1 z Krakowa do Częstochowy tuż przed 'świętym miastem wszystkich Polaków' koleiny w asfalcie sięgające 15 cm głębokości! Próba zmiany toru jazdy lub wydobycia z tych transzei, a szczególnie w deszczu mogła skończyć się tragicznie w każdej chwili... Ale jestem zadowolony, że pojechałem, wróciłem i mogę teraz wspominać. Maszyna sprawiła się doskonale, chociaz mam zastrzeżenia do przejścia z wolnych na średnie obroty. Silnik zachowywał się, jakby pracował tylko na jednym cylindrze. Wcześniej byłem na przeglądzie i regulacji zaworów, lecz mechanik niczego nie dostrzegł. Może dlatego, że objawy pojawiają się po rozgrzaniu silnika i towarzyszy im takie dziwne 'sapanie' przy odejmowaniu gazu. Tak czy siak, trzeba będzie go dokładnie przejrzeć. Poza tym motor stabilny na drodze, nie poddawał się łatwo bocznym i czołowym podmuchom. Koleiny na asfalcie po części opisałem. Z głębokimi wszystkie jednoślady będą miały problemy, jednak nawet jazda po świeżo frezowanej nawierzchni dawała się odczuć i wymagała wzmożonej ostrożności. A kapcie mam fabryczne Bridgestone Exedra - ponoć bardzo twarde. Chwalę sobie mocowanie sakw systemem Klick Fix. Fakt - kosztuje to sporo, ale daje komfort wygody i estetyki razem połączonych. Torby kupiłem w Terysie, wzmocnione blachą na tylnej ściance. Jednak, gdybym miał teraz wybierać to zamiast moich tzw. małych cruiserów wybrałbym duże cruisery z uchwytami do przenoszenia i o nieco większej pojemności. Moje mają (długość x wysokość x głębokość) 49 cm x 28 x 18, a większe 51 x 30 x 20. Różnica niby niewielka, ale to już robi!
-
Cześć Kolegom! Mam taką prośbę - w środę, jeśli pogoda pozwoli wybieram się z Piły w Beskid Sądecki. Wyznaczyłem trasę przez Poznań - Ostrów - Kępno - Częstochowę - Kraków - Nowy Sącz - Rytro potem kawałek Słowacja, Czechy i do domu. Czy znacie na tej trasie, jakie punkty serwisowe, do których mógłbym zwrócić się w razie potrzeby? Uprzejmie poproszę o nazwy miejscowości i telefony - o ile znacie. No i nie musza to być przedstawiciele Kawasaki; wystarczy dobry mechanik z Waszego polecenia. Z góry nie dziekuję, żeby nie zapeszyć, ale obiecuję podzielić się po powrocie wrażeniami...
-
Łomatko! Paweł, a to czasem żona cię z domu nie wyrzuciła, co? Z taką determinacją na ten deszcz mykasz, aż podejrzane :buttrock:
-
Może, może... A jak się spotkamy, to jak rozpoznamy, he? Po avatarach nie da rady, więc najlepiej byłoby okleić się czymś, albo obszyć (nie Esperalem). Może zrobilibyśmy projekt i jak ludzie, nie zwierzęta ponieślibyśmy swoje totemy rodowe na dumnie wypiętych piersiach? Nawet na moich sportowych "0" mogłoby to wyglądać bardzo komunikatywnie, a co dopiero u samsung :icon_twisted: Ale poważnie; taki forumowy symbol mógłby być dobrym znakiem rozpoznawczym. Moje propozycje to stylizowana litera F lub napis Forum. Wzór użytkowy powstanie później... I nie bądź taki skromny tomice! Należy ci się zasłużona pochwała za reportaż. Fakt, gdybyś zażył mniej piwa, może fotki byłyby jeszcze bardziej udane, a tak są tylko udane! Powinienem robić u ciebie za sztyfta :P
-
Cześć! Bo u mnie, Misiek słowo cenniejsze od kasy :icon_mrgreen: Dzięki za pozdrowienia, które odwzajemniam z całą serdecznością. Wiesz, na gorąco trudno było o integrację przy jakim browarze, ale co się odwlecze - mówią - to nie uciecze. Ja mam ogromną satysfakcję, że spotkałem Was, nawiązaliśmy kontakt, spotkałem innych znanych wcześniej lub zupełnie nieznanych. To napawa radością, że nasz motocyklowy światek nie jest nieporozumieniem. Jakbyście mieli imprezkę, to dawajcie znak, a przy nadmiarze wolnego czasu na pewno skoczę spędzić z Wami chwilę. Kontakt do mnie, w tym e-mail i telefon są w danych o mnie. BTW - na fotce stanowicie bardzo sympatyczną grupkę, co dopiero teraz dostrzegam. Muszę popatrzeć na nasze zdjęcia z majowego Pikniku w Pile, czy Was tam nie ma. Ale moje zdjęcia czy wrażenia to pikuś, zobaczcie sobie zdjęcia tomice, do których link jest parę postów wyżej. Aż mi dech zaparło z wrażenia. Fotki oddają klimat i sprawiaja wrażenie, że w dalszym ciagu impreza trwa. To niesamowite!
-
Cześć! Zgodnie z obietnicą daną ludziom na Zlocie oraz dla własnej przyjemności możecie obejrzeć moje fotki ze Zlotu. Pomimo krótkiego pobytu uważam, że była to zarąbiasta impreza. Dopisali organizatorzy, dopisali goście i warunki. Bawiłem się dobrze, spotkałem znajomych i oby tak trzymać. A że są tacy z permanentnym ADHD - trudno, a gdzie ich nie ma? Czasem to dobrze, czasem źle i nikomu nie dogodzisz... Najważniejsze, że wszyscy, którzy wyjechali do Debrzna wrócili cali i zdrowi do domów. Wiwat 'Płonące Wały'!
-
Cześć! A my razem z WWaldi nawiedziliśmy Debrzno w sobotę 5.08. Około południa zwlokłem się z pościeli, dałem na naszą stronkę info o chęci wyjazdu na imprezkę Płonących Wałów i doczekałem odpowiedzi z Poznania. WWaldi przyczłapał się ok. 15:00 i udaliśmy się z delegacją VROC nad jezioro Żuczek. Impreza była czadowa, lecz na placu pozostałem tylko ja, bo drugi członek delegacji myknął do Szczecina na jakieś łódki, czy cuś :P Jak napisałem - zlot moim zdaniem udany - program, atrakcje, jedzonko i picie w dostatku. Ponadto trochę kumpli, znajomych własnych i świeżo poznanych, że nie chciało się wracać. Ale mus to mus... Jakby ktoś chciał pooglądać fotki z Debrzna to proszę bardzo, tu także. Również na stronie mojego Klubu Husaria dzisiejszego wieczora będzie zamieszczony reportaż z tej imprezy. Zapraszam!
-
Tomaszu B, ty niewierny Tomaszu, jak mogłeś mi to zrobić? Z Husarii było nas chyba tylko dwóch, w tym jeden bez sprzętu (nie ja!). Bujałem się od 15:00 w sobotę do późnego wieczora i choć byłem tam pierwszy raz, to pożałowałem zbyt szybkiej emigracji. Bo trzeba było wziąć namiot razem z dziewczyną i zagarować na placu trochę dłużej. Jechałem z kumplem z Poznania, z VROC-a, ale jemu nie pasował klimat i myknął do Szczecina popatrzeć na łódki z bliska. Mi pasowało w Debrznie, więc zostałem żałując, że nie na dłużej. No, ale jest pewne, że Krzyżacy i Szwedzi już więcej tej uroczej mieściny nie spalą, więc za rok będzie powtórka! I w ogóle to dawajmy sobie znaki życia na przyszłość. Zresztą podjadę kiedyś do ciebie, to pogadamy, jak czekista z czekistą. A dla innych niezdecydowanych - zlot wypas! Nawet jak dla sędziwego zgreda, hehehe!
-
Ależ DRACO, w żaden sposób nie odbieram ci palmy pierwszeństwa. Ktoś, kiedyś zawsze jest pierwszy i teraz coś sobie przypominam, że chyba ar2r właśnie od ciebie ten znaczek otrzymał. Teraz my obaj, po otrzymaniu przesyłki jeden z gadżetów sprezentowaliśmy młodszemu koledze. Ot, taka mała tradycja być może się rodzi - Ja tobie, ty innemu, tamten następnemu... Ech panie! A jak tam w Gorzowie? Przyznam sie, że planując ostatnio jazdy miałem na uwadze twoje zacne miasto. Serdecznie pozdrawiam!
-
Koledzy z VROC - a! Zaliczyłem kontakt z Joe "Badger" Paradise. To stary VROC zza Wielkiej Wody, który klepie klubowe odznaki. Jeśli zapoznaliście się z wszystkimi zakładkami strony www.vroc.com, to na pewno wiecie, o kogo chodzi. Otóż ar2r dostał znaczek w prezencie i zainspirował mnie do nawiązania kontaktu z Badgerem w tej sprawie. Cena za sztukę to 3$, ale wysyłka na cały świat nie mniej, jak 2 sztuki. Najprościej wysłać kasę zwykłą przesyłką listową z załącznikiem w postaci banknotu. Wyobraźcie sobie, że doszło! Badger zapewniał, że na kilka tysięcy przesyłek, jakie dostał z całego swiata nic nie zginęło. Zresztą to fajny gość z polskimi korzeniami, bo jego dziadek po mieczu przyjechał na początku XX w. do USA i pozostał. Joe jest niesamowicie łasy na polskie przysmaki i nawet oferował znaczki za gryz prawdziwej, polskiej kiełbasy jeśliby pieniądze nie doszły. Sam jest myśliwym i wspólnie ze szwagrem od czasu do czasu kręcą wędliny z dziczyzny, ale przyznał, że to nie to samo. Mieszka w Moscow, w Pensylwanii i jest już honorowym członkiem VROC. Zachęcam do nabywania znaczków, które prócz wartości emocjonalnej i kolekcjonerskiej mają za zadanie wspierać działanie serwera VROC, gdyż od każdej sztuki 1$ jest przeznaczany na wsparcie hostingu tej strony. Pozdrawiam!
-
Oj lelek, lelek! ja bym tam rozbierał czy w ciemno, czy w jasno! Zawsze coś może z tego wyniknąć - ale to chodzi z reguły o panny, mniej o kartery (chyba, że nazewnictwo się zmieniło.) Ale do rzeczy; po pierwsze primo: - nie pochwaliłeś się, w jaki sposób ten swój problem z silnikiem rozwiązałeś. Prosić o poradę to dobrze, ale samemu sposób rozwiązania opisać to już nie, co? Skrobnij może kilka zdań o przyczynie i sposobie rozwiązania, bo może to uchronić innych przed awarią Po drugie secundo: - nie pochwaliłeś się, że od soboty 21.07.2007 jesteś VROC pełną gębą z odznaką klubową ściągnietą zza Wielkiej Wody przez kolegów niemałym nakładem sił i środków :biggrin: Oj Kolo, zaniedbujesz się trochę. Czas chyba na powrót żony, co nie? Hehehe! :biggrin:
-
Kawasaki VN 750 - benzyna w oleju silnikowym
wojtaq opublikował(a) temat w Mechanika Ogólna Motocyklowa
Cześć! Kolega, który jeździ maszyną, jak w temacie miał uszkodzony kranik. Podejrzewa, że właśnie z tego powodu do miski olejowej mogła przedostać się znaczna ilość (ok. 0,75 - 1 l paliwa) Czy jest to prawdopodobne, czy może obecność paliwa w oleju ma inną przyczynę? Jakie mogą być konsekwencje takiego stanu rzeczy, jeśli przejechał ok. 400 km na dławiącym silniku zanim zlokalizował przyczynę? Czy ktoś może coś powiedzieć na ten temat? -
Hehehe! I tak właśnie zrobiłem! Z tym, że po twoim poście zacząłem podejrzewać, że jeżdże chińską podróbką prawdziwego Kawasaki :rolleyes: Zaręczam ci, że wszelkie wskazówki skrzętnie zachowam (oby nigdy) do wykorzystania... Jeszcze raz dzięki. A nasze chłopaki były w zeszłą niedzielę nad morzem, i podobno wyjazd rewelacyjny tylko nikt nie chce pary puścić dlaczego? Ja sobie odpuściłem zważywszy na potrzebę mniej aktywnego wypoczynku i górę prasowania.