Skocz do zawartości

firmino

Forumowicze
  • Postów

    142
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez firmino

  1. 10 tysięcy. A najdłuższa jednodniowa trasa to Tokaj - Warszawa 734 km z plecaczkiem oraz Warszawa - Tuchów - Warszawa 908 km.
  2. Mnie się to zdarzyło ze dwa albo trzy razy :banghead: Raz mi upadł, ale bez konsekwencji. Chyba zależy od tego w którym miejscu koła będzie. Jak zrobi prawie cały obrót to może być problem.
  3. Pierwsza średnio poważna. Trasa Transfogaraska w Rumunii, leżał jeszcze gdzieniegdzie śnieg, ale wydawało się że koleiny są spore . W jedną stronę przejechałem, ale jak wracałem to źle trafiłem. No i uślizg przedniego koła i gleba. Motocykl wyje! Ja leże na boku na śniegu i jeszcze przycisnęło mi nogę. Dziewczyna w szoku, bo dla niej też to była pierwsza gleba. Na szczęście tez spadła w śnieg i jej nie przycisnęło. Ona mi nie możne pomóc, bo motocykl z bagażami był ciężki jak diabli. No ale dałem radę się wygrzebać :) But ochronił nogę i właściwie obyło się bez strat. Nawet siniaka. Następna 24 h później. Po ponad 400 km, podróży w deszczu, i z marudzącą dziewczyną zjeżdżałem już pod dom. Noc była i żwirek. No znów uślizg i gleba. Straty lusterko. Dla niej dwie gleby to już było za dużo i do domu musiałem odwieźć ją samochodem :) Dwie nauczki - nie jeździć po śniegu i byc super ostrożnym po długiej trasie. Szczególnie jak się dojeżdża już do domu.
  4. Jest ogromnie duża różnorodność cen najwięcej płaciłem dwa lata temu w Odessie za naprawdę dobry hotel około 80 zł za dwuosobowy pokój, parking strzeżony. Najtaniej w wiosce Michałowka 20 złotych za pokój w kwaterze prywatnej + garaż. Sporo spałem w namiotach na plaży. Tam są wszędzie pola namiotowe i wieczorami pan zbiera pieniążki. Grosze :) Polecam okolice Sudaku ładne i czyste plaże. Fajna jest arbacka striełka. Ciekawe wybrzeże. Miałem problemy między Jałtą a Bakczysarajem - na mapie ta droga wygląda jak jelita jest naprawdę trudna. Zakręty prawie 180 stopni, ostro pod górę albo w dół, kierowcy ukraińscy bez świateł ale widoczki ładne. Drogi ukraińskie były też dla mnie wyzwaniem. Dziury ale też i kamienie, belki. Wszystko co można zgubić na drodze leżało. Czasem lepiej było bocznymi drogami niż tranzytową, bo potworne koleiny. Dwa lata temu autostrada do Odessy była prawie pusta i żadnych hoteli aż do Odessy. Policja łapie też na autostradzie, ale mimo to miałem zero problemów. Tylko tuż zagranicą mnie zatrzymali, ale nie było o co się przyczepić. Miłej zabawy.
  5. Długo nie zaglądałem i od razu takie info. Nie ma co powiedzieć. Żal.
  6. Byłeś Rometem 125? Załadowanym i z żoną? Szacun!
  7. Spróbuj ustawić lusterko tak jak kierowcy tirów, czyli trochę do przodu, a nie równolegle jak jest zazwyczaj w motocyklach. Wówczas martwy punkt przesuwa się do przodu i samochód, który cię mija co prawda ginie w lusterku, ale prawie w tym samym momencie pojawia się obok ciebie. Zobaczysz go nawet kątem oka. Ja sprawdzam ustawienie na dwu pasmówkach. Liczę ile czasu mija od zniknięcia samochodu w lusterku do zobaczenia go z boku bez odkręcania głowy. Można ten czas zminimalizować. No ale oczywiście tak jak tu wszyscy radzą zanim zmieniamy pas warto zerknąć :icon_rolleyes:
  8. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało nie ma różnicy pomiędzy wycieczką pod Łódź, a dookoła Polski. Jeśli chodzi o ryzyko oczywiście. Prawda jest też taka że większość „plecaczków” nadaje się tylko, aby w chwili kryzysu podtrzymać dzielnego motocyklistę na duchu, a nocą ogrzać - więc nie ma się co martwić, że jedziesz sam. Wręcz przeciwnie samotna podróż otwiera nas na nowe znajomości, nowych ludzi. Wiem bo kilka tygodni temu wróciłem z Afryki (od Kairu do Kampali) Też sam choć nie na moto. Za rok będziesz chciał się wybrać dalej, dużo dalej :flesje: Powodzenia i napisz relację po powrocie
  9. Krym jest fajny, dość egzotyczny. Wrzesień po sezonie ceny radykalnie w dół. Okolice Sudaku puste piękne plaże, po prostu wybierasz miejsce i śpisz. Benzyna tania. Drogi są zdecydowanie złe na Ukrainie. Burczaka nigdy nie piłem, ale słyszałem wiele. Jeśli nie masz ochoty narażać się na stresy na przejściu granicznym czy policje na Ukrainie to może Węgry - Tokaj -cudne miasto ( w knajpach winko od 20 groszy do 10 zł), palinki. Poza tym strefa Szengen. Z Warszawy do Tokaju machnąłem sie w jeden dzień albo Rumunia to coś pomiędzy Węgrami a Ukrainą. Taka Transylwania piękna krajobrazowo, zabytki, fajne lokalne jedzenie. Ciut taniej niż w Polsce.
  10. Ja jeżdżę Pegaso 650 - to daleki przodek Dakara (F650). Sądzę że będzie miał podobne wady i trochę więcej zalet. Pegaso świetnie sprawuje się na długich dystansach, a oto przecież chodzi w turystyce. Zrobiłem na nim kiedyś jednego dnia prawie 900 km właściwie bez zmęczenia. Sądzę że BMW jest podobnie wygodne. Z drugiej strony z tego co słyszałem ten KTM - jest naprawdę dla twardzieli. Jeżeli chcesz zabrać pasażerkę to możliwy dystans do pokonania w ciągu dnia sporo spadnie. Na pewno jest lepszy w terenie, ale jeśli w Europie można przejechać asfaltem od Lizbony nad Bajkał i jeszcze dalej - to jakie walory są cenniejsze? Jeżeli chodzi szutr, doły czy takie zwykłe wertepy to na pewno BMW da radę. Co do suzuki, to mnie ten motocykl po prostu nie leży. Parę razy wsiadałem i jest zbyt stateczny. Choć lepiej się prowadzi na drodze, to wyczuwałem w nim mniejszą tolerancję na uślizgi - pojawiający się żwirek na drodze itp. Ale to tylko odczucia. Z tych trzech wybrał bym BMW.
  11. Takim samym językiem piszą czasami o motocyklistach kierowcy puszek. Zasraniec (czytaj motocyklista) . Bez mała 20 lat jeżdżę zarówno samochodem a potem motocyklem i nigdy nie potraciłem psa. Kot i to tylko dziki, fretka, lis, ptak i inny zwierz wpadają pod koła bo wybiegają gwałtownie. Pies podobnie jak człowiek rzadko kiedy rzuca się pod koła, a jak chce się rzucić to wtedy to doskonale to widać i można zareagować. Poza nielicznymi wyjątkami, gdzie wyjeżdżamy szybko zza zakrętu itp. (ale wtedy pozostaje tylko hamulec i modlitwa) potrącić psa jest naprawdę trudno. Trzeba być skończonym zasrańcem (czytaj posiadaczem małej wyobraźni i umiejętności), aby potrącić psa, którego widać przy jezdni.
  12. Parę słów o tusipekcie. Składnik który pobudza to pseudoefedryna - znajduje sie również w gripieksie, sudafecie i wielu innych lekach popularnych lekach na przeziębnia, które mają za cel obkurczać naczynia. To pochodna arenaliny i rzeczywiście może być w pewnym sensie uznana za narkotyk (pobudza jak adrenalina). jeśli bierzesz to przed wszystkim nie syrop, jeśli już to tabletki. Przynajmniej wiesz ile wziąłeś. Dwa. Ten lek w nadmiarze może wywołać zawał serca, podnosi ciśnienie itp. Jaka dawka jest niebezpieczna? To zależy od organizmu. Jeśli ktoś jest ciśnieniowcem może go zabić, drugiego nie ruszy. Trzy. Jeżeli przedawkujesz (czasem wystarczy że weźmiesz więcej) i masz zamiar uprawiać seks w przeciągu 24 h. Zapomnij! W końcu to obkurcza naczynia, a ten narząd potrzebuje sporo krwi :) Cztery. Zbyt duża dawka powoduje kołatanie serca w efekcie lepiej zapomnij też o motocyklu. To średnio niebezpieczny lek, ale większość z nas jeździ dla przyjemności i nie ma sensu ryzykować swojego zdrowia.
  13. Małe ostrzeżenie i pytanie, choć nie wiem czy takich sytuacji można uniknąć. Wyjazd do Rumuni i trochę ponad 2 tys. W sumie nie tak dużo. W drodze powrotnej na Węgrzech, tuż przy granicy ze Słowacją, przy zjeździe z ronda słyszę potworny zgrzyt. Wciskam odruchowo sprzęgło i zjazd na pobocze. Nie wiem jakim cudem nie zaliczyłem gleby, bo... spadł łańcuch, który zablokował tylne koło. Nie sądziłem że łańcuch może w ogóle spaść i jeśli byłby to jakiś łuk na drodze, a nie zjazd z ciasnego ronda to byłoby naprawdę źle. Łańcuch był wysłużony, ale przed wyjazdem zrobiłem przegląd i autoryzowani fachowcy w serwisie nie rekomendowali mi go do wymiany. Nie miałem kasy więc oszczędziłem :bigrazz: Jakby to się zdarzyło w lesie to totalna porażka, bo nawet nie ma jak przepchnąć, zablokowane koło. Szczęście Węgrzy – motocykliści i mechanik z pobliskiego od salonu samochodowego Suzuki pomogli mi go założyć i dowlokłem się do Polski. Pytanie czy można tego uniknąć i czy komuś spadł łańcuch w trakcie jazdy? Jak z tego wybrnął? Smarowałem jak trzeba, w trakcie podróży sprawdzałem łańcuch – może było trochę powyżej tych 2-3 cm, ale nie jakoś zbyt wiele. Czy jest jakiś punkt krytyczny luźnego łańcucha, ze lepiej nie wsiadać na motocykl.
  14. Jestem zwolennikiem zgłaszania zawsze takich sytuacji na policji. Owszem traci się czasem godzinę albo dwie, ale gość może był naćpany i może kilka kilometrów dalej trafił butelką innego motocyklistę. Nie należy odpuszczać. Nie bić się ale zgłaszać. Inaczej tacy kolesie będą się zawsze czuli bezkarni.
  15. I ja się dołączam do tych opinii. Walcz, bo tu też chodzi o zasady. Bandytom na drodze się nie odpuszcza.
  16. W sumie jakie to ma znaczenie, że tak sobie tu gadamy. Pytanie jest co można zrobić, aby kierowcy zauważali motocyklistów. Dla mnie tylko jedna rada. Za każdy wypadek z motocyklem lub skuterem obowiązkowe 10h jazdy po mieście. Jak dwa razy ktoś jej zajedzie, "przyciśnie" ją autobus, to będzie uważniejsza. No i nie dawać kategorii B, jeśli ktoś nie ma A. Bo ci ludzie nie mają świadomości czym jest jazda jednośladem. Obowiązkowe coroczne badania psychofizyczne po 65 roku życia. Mam nadzieję, że wyjdą z tego bo motor wyglądał źle.
  17. Nie wiem jak z motocyklem, ale kierowcy samochodów też skręcają prawie zawsze w lewo. Dlatego częściej ginie pasażer niż kierowca. Wiąże się to chyba z podświadomą próbą oddalenia czy tez zasłonięcia siebie w chwili wypadku.
  18. Ja będę tam ciut wcześniej, ale liczę, że chociaż kawałek da się przejechać :D
  19. Na niektórych kursach uczą, aby wbić sobie do głowy, że zawsze jest wina motocyklisty jeśli ma wypadek. Bo to on ginie. Nie ufaj nikomu!
  20. Uważam, że każdy kto chce mieć prawo jazdy kategorii A powinien najpierw jeździć przez rok skuterem wśród samochodów :lalag: Dopiero potem siadać za kółkiem.
  21. Skierniewice. Czekałem 10 dni, prosta trasa egzaminacyjna, dobre połączenia z Wawą, 90 % zdaje za 1 razem.
  22. Bez paniki :icon_razz: Jeżeli jest prawdą to co piszesz to po pierwsze nie możesz robić z siebie winnego skoro nim nie jesteś. Mów prawdę. Zapłaciłem i już!!!! Sprawy karnej na 100 % nie będzie. Stacja może ci założyć sprawę cywilną, ale w sumie dopiero jak się przyznasz, bo jak ci udowodni, ze nie zapłaciłeś. Skoro byleś wchodziłeś, regulowałeś jakiś rachunek? A jak ktoś nie nabił na kasę przez pomyłkę? Trzy, koszty sądowe mogą wynieść ze 300 stówy jak się będziesz bronił, a stacja nie ma gwarancji że wygra. Krótko mówiąc wyluzuj, nie takie sprawy się umarza. A policja musi wezwać, przesłuchać, postraszyć. A nuż się przyzna.
  23. Nie bardzo kumam części postów, które pochwalają, bagatelizują, tę prędkość, a przede wszystkim sposób jazdy w terenie zabudowanym. To że kilka razy się udało, to nie znaczy, ze uda się innym. Tu było ogromnie duże prawdopodobieństwo, że jakiś rowerzysta wyjedzie z bocznej uliczki. Tyle już zapalono na tym forum świeczek za takich kolesi.
  24. Nikt mnie nie przekona, że jest na świecie piękniejsze miejsce niż czerwcu Mazury, albo bary z kiszkami ziemniaczanymi na Podlasiu, albo puszcza Augustowska ... ehhh :cool: Byłem już w tylu miejscach i nigdzie wiosna nie jest tak ładna jak w Polsce :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...