Skocz do zawartości

&REW

Forumowicze
  • Postów

    279
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez &REW

  1. Temat już trochę ma, ale ponieważ sam sięgnąłem ostatnio po zatyczki do uszu, to się udzielam. A zgodnie z zasadą forum najpierw użyłem "szukaj" ;). Fajnie, że Janusz założył ten temat bo dowiedziałem się kilku naprawdę ciekawych rzeczy i mogłem porównać ze swoimi ostatnimi doświadczeniami. A ze swojej strony dzielę się pozytywnymi wrażeniami z użycia zatyczek piankowych. Super sprawa, po paru kilometrach byłem już przyzwyczajony do ich obecnościu w uszach (czyt. zapomniałem o nich). Stwierdziłem, że moja kontrola nad moto wzrosła od jakieś 30% (to oczywiście subiektywne uczucie, że o tyle, ale takie właśnie miałem wrażenie). Manewry wykonywałem pewniej i w krótszym czasie, nie spinałem się jak czasem mi się zdarza i odniosłem wrażenie, że jestem bardziej "odporny" na podmuchy. Po przejechaniu 200 km nie byłem otumaniony hałasem tak, jak czasem bywałem wcześniej. Naprawdę duża różnica. Minusem na początek był wzrost prędkości przelotowej. Od razu zauważyłem, że jadę szybciej. I że jadę agresywniej. Ale czy to naprawdę minus, to nie jestem do końca przekonany, przynajmniej w kwestii agresywności, bo poszło to w parze ze wzrostem pewności kontroli nad moto, co jak mówię sprzyjało pewności manewrów. Teraz zamierzam spróbować z tymi 3Mkami, czy co tam będzie obecnie w aptekach. I generalnie polecam wszystkim, którzy nie próbowali do tej pory, jazdę w zatyczkach. Greetz serdeczne, &REW. :(
  2. Nie poddawaj się Tommi. Teraz po tych wszystkich nerwach to już luzik ;). Trzymam kciuki za powodzenie :buttrock: i również najlepszego na sezon. Greetz serdeczne, &REW. :lalag:
  3. Hej, ja przy dłuższej trasie po prostu zjeżdżam i idę spać do hotelu. Chcę jeszcze pożyć i pojeździć, a z doświadczenia wiem, że taka sytucja to masssakra. Nie piszę się na szosowy survival. A zanim zjadę to oczywiście oczojebkę na siebie. Greetz, &REW. :)
  4. Hihi ... niby "w marcu jak w garncu", ale pewnie powoli temat zacznie zamierać :lalag:. No chyba, że siłą rozpędu jeszcze w sierpniu będziemy pisać "... Czyli kto jeszcze daje radę a kto już odpuszcza". Ja też już jeżdżę codziennie. Ale puszki jeszcze nie są przyzwyczajone. Jeszcze nas trochę za mało na ulicach. Dwóch gości zdążyłem opierdolić. Chyba mają kompleks małego penisa i muszą się popisać przed wiezioną właśnie lasencją. Tak że oczy dookoła głowy, tradycyjnie, ale okręcić je trzeba ze dwa razy dookoła :). Temperatura już znośna dla ciała (choć w sumie łatwo znosiłem i tą w "zimie"), ale oponki jeszcze nie trzymają tak jak w pełni sezonu. I tak jak mówicie, syf na asfalcie. Przydałaby się porządna ulewa, a potem proszę słońce :lalag:. Powodzenia życzę Wam wszystkim i bezpiecznego sezonu, &REW. :lalag:
  5. Pogadaj z Renbia. Ona też wzrostu szpiega :D Greetz, &REW. :D
  6. Grzecznościowo wrzucam posta od Reni z żółtą GSką :icon_mrgreen: "Jeżeli chodzi o mnie to ja chętnie skorzystałabym z jakiś hardcorowych kursów dotyczących jazdy enduro – ale w prawdziwym lesie i rzeczywistych warunkach...nawet teraz zimą. Drugi kurs – chętnie przeszłabym jakieś podstawy z jazdy po torze wyścigowym;-)))" A ja z dziką rozkoszą wezmę udział w zajęciach czegokolwiek by nie dotyczyły, czy jazda miałaby być po piasku czy po asfalcie, w mieście czy po torze. Zawsze się czegość nauczę, co będę mógł rozwijać i wykorzystać. I tak przychodzi mi do głowy, może oprócz jazdy ktoś chciałby się dowiedzieć jakichś kwestii mechanicznych - jak łańcuch naciągnąć, smarować, jak oponę mieniać i takie takie. Pozdrowienia serdecznie, &REW i ofkors od Reni z żółtą GSką ;)
  7. Zapodaj fotkę :) Greetz, &REW. :eek:
  8. OK, Hikor, tylko nie zapominajmy, że u podstaw modelowania zawsze leży uproszczenie. I np. w przypadku hamowni widać pracę tylnego zawieszenia, ale to jeszcze nie mówi wszystkiego o zachowaniu moto w zakręcie przy dodaniu / odjęciu gazu (choćby z tego powodu, że reszta motorsajkla ma zerowy pęd). To tak na marginesie tematu, który zapodałeś jakiś czas temu i w którym Janusz się uaktywnił. Więc uczulam innych, żeby pamiętali przy wybiórczej analizie o innych czynnikach. Natomiast generalnie pomysł z hamownią i filmowaniem jest gites. Sam chętnie bym popatrzył na różne ciekawe zachowania moto. W sumie możnaby się pokusić również o filmowanie zachowania się różnych układów w moto w trakcie jazdy, celem późniejszej analizy. Tylko czy nie wyważamy otwartych drzwi? Może gdzieś są takie historie dostępne? Bo że istnieją to nie ma wątpliwości - choćby ostatni Motocykl i szkółka jazdy - pomiary opóźnienia, drogi hamowania, pracy przedniego zawieszenia etc. Greetz serdeczne, &REW. :icon_rolleyes:
  9. Jak mawiał Valentine Michael Smith (wtajemniczeni wiedzą o kim mowa :D) "jestem tylko jajkiem", ale swoje trzy groszę staram się zawsze dorzucić, tam gdzie mogę się podzielić moimi doświadczeniami. U siebie zaobserwowałem trzy etapy podejścia do hamowania: 1) nie będąc jeszcze motonitą uważałem, że tylny to podstawa - ba, nawet że 110% hamowania w moto powinno się wykonywać tyłem. W uważaniu tym, jakże mylnym, utwierdzała mnie znakomita większość moich "intruktorów", których dziś chętnie bym spuścił z falami wiadomo czego. Dzięki nim nawet panicznie bałem się przedniego hamulca, bo albo straszyli wizjami gleby, albo w ogóle nie mówili nic poza "pan weźmie motocykl i tam jest ósemka". 2) po przeczytaniu "Motocyklisty doskonałego" i rozmowach ze znajomymi przygotowałem się psychicznie do otwarcia sezonu w kwestii używania przedniego hampla. Strach minął, umiejętności wzrosły i praktycznie używałem tylko przedniego, oczywiście z zaleceniem stopniowego zaciskania klamki tak, by pozwolić przenieść masę na przód. Noga prawa pod hamulcem nożnym - tak mi powiedział kiedyś mój Braciak i faktem jest, że raz naprawdę jego rada uratowała mnie przed ślizgiem i prawdopodobnie czymś poważniejszym - dzięki niemu uniknąłem skutków odruchu z puszki wciśnięcia nożnego hebla "do dechy" :D. Ale to były początki, więc rada na początek była całkiem słuszna. 3) a teraz przychodzi chyba etap najistotniejszy, czyli właściwe używanie obu hamulców. Dużą zasługę w tym mają Tomek i Piotrek, którzy wbijali mi wiedzę teoretycznie i praktycznie na Kulikowisku na Bemowie. Zasługę również oddaję glebie na piasku, gdzie prawie przy zerowej prędkości za bardzo się skupiłem na przednim heblu. Dzięki temu nauczyłem się, że zdecydowanie efektywniejszy jestem na moto używając obu hamulców - a na pewno przy awaryjnym hamowaniu. Jednak do przełożenia tego w pełni na praktykę jeszcze mi daleko. Pozostaje ćwiczyć i to na pewno będę robił na początku przyszłego sezonu. Bo ten trzeci etap jeszce nie zakończony :) A poza tymi moimi wywodami wrzuciłbym jeszcze kilka kwestii z prośbą do Tomka o rozwinięcie: - czy warto używać tylnego hamulca, kiedy można hamować silnikiem? Czy lepiej iść w kierunku nawyku używania tylnego, czy hamowania silnikiem? A może jedno i drugie jest błędne i trzeba ćwiczyć różne warianty w zależności od sytuacji w szczególności przedni+tylny+silnik? :) - w ostatnim Motocyklu jest mowa o takim ustawieniu dźwigni tylnego hampla, żeby noga swobodnie na nim spoczywała, a nie by była pod nim. Co Ty na to? - kwestia szutru i piasku - myślę, zwłaszcza z własnego doświadczenia : :icon_mrgreen: , że kwestię trzeba wzmocnić i podkreślić znaczenie tyłu i zdjęcia palców z klamki :bigrazz:. Mi niestety te akurat uwagi z "Motocyklisty ..." nie zapadły wystarczająco w pamięć, a 99% km to była szosa i pierwsza dłuższa jazda po piasku zakończyła się niemile :D. - napisałem o trzech etapach. A może trzeci to nie koniec? :) Pozdrowienia serdeczne, &REW. :D ---- zawsze machnę jakieś literówki - może jestem dyslektykiem? To teraz trendy ... choć trendy już nie jest trendy. Bo teraz jazzy jest trendy. Więc może bycie dyslektykiem jest jazzy? :D ... pójdę już lepiej do pana doktora z eNeFZetu ... nie piszę więcej bo mi na dekiel daje ...
  10. Sihaja, oczywiście, że komplement :icon_mrgreen:. A tak baj de wej, zwracając się do Ciebie per Sihaja - "pustynna wiosna z obietnicą nadchodzącego raju", to już w ogóle na komplement pełną gębą :icon_mrgreen:. Co do schylania się do kompa ... właśnie zaraz zamykam i jadę po moją Suzi, cobyśmy jeszcze w tym roku nieco czasu razem spędzili - pogoda wszak piękna :icon_mrgreen:. Greetz serdeczne, &REW. :biggrin:
  11. Widać jesteś studziesięcioprocentową Kobietą :):biggrin: Pomysł z tematem dobry. Czytam z zainteresowaniem. Greetz serdeczne, &REW. :biggrin:
  12. Chyba Ci się pomyliło coś :). My jeździmy. A jak ktoś chce latać, to polecam tanie linie lotnicze :biggrin: Greetz, &REW. :biggrin:
  13. No to sobie dzisiaj pośmigałem gadzinkę ;) Super ;). Ale już chyba czas zakończyć sezon. Asfalt był w zasadzie dobry, nie narzekałem na jakieś uślizgi. Faktem jednak jest, że jeździłem sobie ostrożnie. A i uwagę zwracałem na miejsca gdzie było trochę mokro, bo to jednak mrozek lekki chwycił i można się zdziwić. No i pasy oczywiście ;). Ale śmiganko bajka, wcale nie zmarzłem ;) Greetz, &REW. :D
  14. A ja mam jeszcze dzisiaj ochotę śmignąć sobie teraz po nocy :D Dopiero nad ranem ma spaść poniżej zera ... :clap: Greetz, &REW. ;)
  15. Poczytałem topic i nic dodać nic ująć do postów Tomka i Janusza. Oczywiście mówię tutaj z pozycji użytkownika i dzieciaka jeszcze (rookie - tu ukłon w stronę Janusza :) ), bo jestem przekonany, że zarówno Tomek, Janusz a pewnie i paru z bardziej doświadczonych Motonitów coś tutaj jeszcze doda. Mam na myśli jedynie to, że o przegazówce usłyszałem od Tomka na Kulikowisku dokładnie w momencie, kiedy trapił mnie problem zgrzytania skrzyni przy zrzucaniu biegów oraz zbyt długiej jazdy na wysprzęgleniu. Po trudnych początkach z koordynacją stopy, lewej łapki i prawej łapki robię od dłuższego już czasu przegazówki jak odruch (bo to pewnie już jest odruch) i trwa to naprawdę ułamek sekundy. Dzięki temu zrzucając wbijam biegi jak w masło i nie szarpię tylnym kołem. Zapinać w górę też nauczyłem się dzięki Tomkowi. Podkreślić chciałbym jeszcze tylko ze swojego doświadczenia trzymanie nogi po zrzuceniu biegu przez chwilę na dźwigni. Tomek też o tym wspomniał. Bardzo się przydaje - po pierwsze stopa odpoczywa, nawet przez krótką chwilę przed ew. zrzuceniem kolejnego biegu; po drugie jest przez moment w pogotowiu właśnie do zrzucenia biegu kolejnego; po trzecie - mam pewność ruchu i zrzucenia biegu. W porównaniu do początków mojej jazdy to teraz jest po prostu bajka. :) dla Tomka oraz dla Janusza za przybliżenie tematu. Będę zaglądał jeszcze tutaj bo jestem pewien, że coś jeszcze mogę poprawić. Pozdrawiam serdecznie, &REW. :)
  16. Abstrahując od merytoryki zawartej w opisach zjawiska "chain pull" etc., pozwolę sobie na drobne komentarze. Bo choć postać Twoją znam z innych postów, i wiem że komentarze nie wniosą nic pozytywnego do Twojej osoby, bo przecież Ty jesteś jednym wielkim chodzącym pozytywem, to nie mogę się powstrzymać. Forgive me it's the way I am :icon_razz:. Primo po pierwsze - brzmisz Janusz jak "ostatni sprawiedliwy". Pytanie, jaki jest cel Twoich wypowiedzi i czy środki do jego osiągnięcia dobierasz najwłaściwsze? Polecam Tobie w wolnej chwili przemyślenie tego pomiędzy telewizorem, piwem a studiowaniem hobby. :D Wnioskami możesz się podzielić, albo nie. Tak czy tak będzie je można zobserwować :D Primo po drugie - idą Święta. Wielkimi krokami. Pod choinkę Janusz dostaniesz ode mnie słownik języka polskiego. Przyda Ci się, o czym świadczą angielszczyzmy. Choć muszę przyznać, że ostatnio jakby ich mniej :). Mam nadzieję, że prezent się nie zdubluje :P. Ale tam zapewne znajdziesz definicję słowa "mogiła", co pomoże Ci zrozumieć moje oburzenie. Pomoże wespół z ponowną lekturą Twoich postów, gdzie również dajesz argumetny za hamowaniem w zakręcie. :crossy: Primo po tertio - Zaiste, ignoranctwo to jedna z gorszych rzeczy na świecie, choć zapewne jednocześnie wygodna. Pewnie w zgadzasz się z tym skoro zwracasz uwagę na studiowanie swojego hobby. Dlaczego w takim razie starasz się zdeptać ludzi, którzy wiedzy poszukują aktywnie? Czy to aby nie przez wygodę płynącą właśnie z ignoranctwa? Wybacz ale nie masz monopolu na prawdę :). Czasem warto posłuchać innych, bo obcowanie wyłącznie z samym sobą prowadzi w przyrodzie często do zagłady gatunku. :) Pozrowienia serdeczne, &REW. :D
  17. OK Kriters. Już rozumiem. Poćwiczę i zobaczymy w praktyce jaki jest efekt. Szczególnie przy uwzględnieniu drugiej siły działającej przeciwnie, a wynikającej z przesunięcia środka ciężkości. Ciekaw jestem co zaobserwuję. Pozdrófko, &REW. :bigrazz:
  18. Wiem wiem, tylko unoszenie tyłu wynika z czego zupełnie innego :P. Chain pull nie ma bo nie ma chain to nie można zrobić pulla. W kardanie chodzi o push :biggrin: Greetz, &REW. :biggrin:
  19. Jakoś mnie, Hikor, Twoje tłumaczenie nie przekonuje, co do ostatecznego efektu. Bo oczywiście, jak mówi Browarny, że jak postawię moto na stopce to będę widział jak wahacz lata tam i z powrotem. Tylko w rzeczywistości nie jeżdżę na stopce. Pod kołem jest asfalt. A poza tym jeszcze prosiłbym Janusza o wytłumaczenie, jak odnosi się zjawisko "chain pull" do napędu kardanem? Pozdrowienia, &REW. :icon_twisted:
  20. Przyznam szczerze Janusz, że zabiłeś mi tymi dwoma efektami klina. Z moich obserwacji w trakcie jazdy, z lekcji fizyki i lektury artykułów fachowych lub "fachowych" wynikało, że oba efekty występują - to jasne - ale odwrotnie. Przecież ciągnięcie łańcucha przez silnik (górna część łańcucha) przy dodawaniu gazu powoduje ściskanie tylnego zawieszenia (bo wahacz jest "podciągany do góry"). A poza tym zawieszenie tylne jest ściskane przez przeniesienie masy moto na tył ze względu na działającą siłę bezwładności. I odwrotnie przy hamowaniu silnikiem - dolna część łańcucha jest naciągnięta a siła bezwładności przesuwa masę moto na przód. Więc zawieszenie tylne jest rozciągane. Ejże, to jak to w końcu jest? Powinienem wrócić do szkoły czy jak? Janusz, daj łopatologicznie bo naprawdę nie jarzę :icon_twisted: Greetz, &REW. :icon_razz:
  21. Oj Yaco, Yaco ... przeca ja się nabijam jedynie :flesje:. To jest właśnie ta luka :) Greetz, &REW. :crossy:
  22. Po tym wywodzie od dziś będę wchodził 140 km/h w 90-cio stopniowe zakręty, żeby nie zaliczyć gleby :biggrin: Hihi, nie no, pamiętajmy również o promieniu, jak zwolnię i zacieśnię promień skrętu, to ani mnie nie wyrzuci ani nie glebnę na ziemię :biggrin: Greetz, &REW. :D
  23. Ja nie odpuszczam póki pogoda. Zimno nie jest, wystarczy się dobrze ubrać. Jeno choróbsko mnie zmorzyło ostatnie 2 dni i domu siedzę. Ale zamierzam śmigać również w zimie, jeżeli tylko będą warunki pogodowe po temu, czyt. słoneczko i brak opadów :( Pozdrowienia, &REW. :notworthy:
  24. Ja się tutaj mądruję, a w sumie to jestem zieleniak. Bo pominąłem ważny aspekt sprawy jakim jest moment prostujący. Dzięki Adu obejrzałem filmik i zwróciłem uwagę właśnie na to. I zwracam honor tym, którzy twierdzili, że odpuszczenie gazu może spowodować poszerzenie zakrętu :( . A może, bo odpuszczenie gazu oznacza hamowanie, a to z kolei (w zależności od motocykla) skutkuje jego wyprostowaniem (jak ktoś by ładnie rozrysował jak działa moment prostujący z hamowania to by nam się przydało), jeżeli oczywiście nie będziemy temu przeciwdziałać. A jak to zrobić ... cóż będę ćwiczył w przyszłym sezonie bo jeszcze za mało mam doświadczenia, przyznaję. Greetz, &REW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...