Skocz do zawartości

&REW

Forumowicze
  • Postów

    279
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez &REW

  1. Z tymi hopkami to przednia historia, w puszce miałem to gdzieś, a na 2oo to wołam o pomstę do nieba ... jak mam łapki luźno na kierze, to czasem mi je wybije tak, że przez moment nie trzymam kiery, a ściskać cały czas ... cholera powera nie starczy. Jak zdążę zobaczyć i ścisnąć kierę to spoko, ale czasem naprawdę nie idzie ocenić, czy cień w poprzek drogi to hopek, czy łagodny hillclimbing dla krasnoludków :) Greetz, &REW. :)
  2. No cóż. Tylko chciałem dodać od siebie, to co mówił Sierżant i parę innych osób - święte słowa. Łapka z gazu, myśleć za innych i czujność na 120%. Nie wyprzedzać, jeżeli tylko mamy cień wątpliwości co do manewru jadącego przed nami ... widać babcię - założyć, że wejdzie ... etc. Nie mówię teoretycznie, ale z własnego doświadczenia ... tysięcy kilometrów nakręconych puszką. A na moto, jak siadam, moja czujność, o dziwo - wzrasta właśnie powyżej 100%. :icon_twisted: Pozdrowienia serdeczne, &REW. :icon_twisted:
  3. (Tomku, palenisko mówisz jest, podpałka i w ogóle ... ale może by jakiegoś zwierza w częściach przytachać? :icon_twisted: Jak to zazwyczaj jest organizowane? :icon_twisted: Pozdrowienia, &REW. :icon_mrgreen:) Już wiem, zajrzałem w temat powyżej :icon_mrgreen:. Przytacham źwierza i napoje bąbelkowe - głównie wodę sodową ... i soczek w proszku :icon_mrgreen:. Imprę ochraniają Hell'sAngels? ;D Pozdrowienia raz jeszcze, &REW. :notworthy:
  4. Ja fcem taką kamizelkę :icon_razz: Jak mogę ją zdobyć? Greetz, &REW. :clap:
  5. No na pewno będzie lepiej za lat pięćdziesiąt. Dziury powiększą się na tyle, że droga będzie jedną wielką dziurą. Raz wpadniesz i już spoko, bo cały czas w dziurze jedziesz :) :wink: :)
  6. Hihi ... śniętokrzyskie widać tak ma :wink:. Ja miałem podobną do Cię sytuację gdzieś na drodze do Bodzentyna. Zakręt prawy, ja poginam jako drugi, za Braciszkiem (GSX 1400), a za mną jego teściu (Bandyta), siedemdziesiąt / osiemdziesiąt. Zakręt w miarę łagodny, ale oczywiście stok zasłania widok :icon_razz:. No i złożyłem się, a w połowie zakrętu nagle moim oczkom ukazuje się łacha piachu wypłukana na 2/3 szosy ze stoku :clap:. To była moja pierwsza dłuższa trasa moto (i jedna z pierwszych w ogóle) :). Odruchów nie miałem dobrych, ale nauka teoretyczna w las nie poszła :P. Prawa noga powędrowała gwałtownie na hamulec ale nie trafiła, bo Braciszek mnie instruował, żeby na początku jeździć ze stopą z boku hamulca albo pod nim :). No to zaraz potem wyprostowałem moto, poszedł w ruch przedni hebel, odpuściłem hebel, przeleciałem łachę i ... uff zdążyłem się złożyć znowu w prawo (przeciwskręt, bajka rzecz) bo już byłem na drugim pasie, a z naprzeciwka puszka :D. Udało się, bo chwila na pomyślenie była. A teraz poświęcam dużo uwagi na ćwiczenie dobrych odruchów. Bo kiedyś może zabraknąć czasu na myślenie. I tak jeżdżę teraz, łagodnie w zakręt od zewnętrznej szczytu zakrętu, żeby widzieć jak najwięcej, a w razie czego koryguję tor albo przelatuję piasek (albo pasy śliskie) prostując moto i odpuszczając heble (jeżeli była potrzeba ich wciśnięcia). A jak szybko prostuję moto? Wypycham je spod siebie albo odrobinę ciągnę rączkę w kierunku zakrętu. W ciągu ułamka sekundy jesteś w stanie wyprostować w ten sposób moto, nawet chopperka. Greetz, &REW. :D Dokładnie tak jak hikor robię :D, mówiąc o wypychaniu moto spod siebie (znaczy się spod dupy :D). I potem jak wracam na siedzenie, to moto pochyla się do początkowego stanu :D i można dalej zakręcać :D
  7. Wszystko pięknie, tylko jazda po pasach rozdzielających jest zabroniona. A poza tym, jak wężykujesz :D, zawsze mogą się przyczepić do wielokrotnej zmiany pasa bez kierunkowskazu ;) Greetz, &REW. :eek:
  8. Poćwicz przy mniejszych prędkościach gdzie indziej, jeżeli nie czujesz się pewnie. Z mojego doświadczenia im szybciej pokonujesz koleinę, tym lepiej. Więc szybka jazda raczej nie powinna przeszkadzać (oczywiście szybkość w granicach zdrowego rozsądku). A ja koleiny przy zmianie pasa pokonuję w ten sposób (przykład przejeżdżania w prawo, w lewo odwrotnie ofczywiście :D): 0) Jadę sobie prosto | (to akurat jest łatwe ;D) 1) Potem jak wspomniał jeden z forumowiczów - przeciwskręt (countersteering) i kładę moto w prawo / 2) W koleinie prostuję do | 3) I wyjeżdżając z koleiny kładę moto w lewo \ 4) Po wyjechaniu znowu prostuję do | To wszystko trwa moment. Jest bardziej jak wahnięcie. Dzięki temu moje oponki (motocyklowe ofczywiście ;)) są prawie cały czas prostopadle do nawierzchni. I jednocześnie pochylaniem moto by dopasować się do krawędzi przeciwdziałam sile oporu krawędzi (po prostu w tym momencie moto obraca się wokół środka ciężkości dając siłę przeciwko krawędzi). Przejeżdżanie bez przechylania moto na zasadzie | / | \ | może być moim zdaniem niebezpieczniejsze. Wjeżdżając prosto na ściany koleiny mamy mniejszą przyczepność. A jeżeli przelatujemy przez koleinę stale w przechyle / to przy wychodzeniu mamy jeszcze gorszą sytuację niż przejeżdżając na wprost - przyczepność mniejsza i siła oporu koleiny "wymiata" koła spod środka ciężkości motocykla (dlatego lepiej tej sile przeciwdziałać). Tyle ode mnie :eek:. Mam nadzieję, że się przyda :biggrin:. Greetz, &REW. ;) PS. Te znaczki to tak jakbyś patrzył z tyłu moto (nie od góry ;))
  9. Cóż, osobiście uważam, że bardzo dobrze, że się czepiają. Niech się czepiają jak najwięcej. Tak samo moto, jak puszek. Jak dzięki temu jakiś puszkarz albo motonita założy sobie prawe lusterko, mimo że "żyje mu średnio 3 h" i zobaczy mnie w tym lusterku zanim zdecyduje o skręcie w przez mój pas w prawo - chwała im za to :). Greetz, &REW. :)
  10. Zależy czy planujesz szlifować tylko jeden bok, czy oba :buttrock:
  11. Dobre pytanie. Sam się nad tym często zastanawiam. Czy jeżeli chodzi o kierunek, czy coś innego. Ale z sygnałami to trzeba cholernie uważać. Jak mówią nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Ten co daje sygnał powinien się dwa razy zastanowić, czy dać go i w jaki sposób. A ten, co odbiera - co robić? Chyba najważniejsze nie panikować. Ja raz miałem taką sytuację, do tej pory czuję niepokój sumienia. Jechałem puszką po Niepodległości w Wawce. Zaraz za SGHem, koras a jakże. I wolniutko do przodu. Start, pół metra i stop. A po prawej bzyczek skuterek - pizza boy. Stał za puszką, na środku pasa. Ja patrzę, a z kufra mu się wysuwa pizza przy każdym ruszeniu. Dobrze chciałem, a wyszło ... trąbnąłem i pokazałem mu na kufer. On się obejrzał i ruszył w tym momencie. No i się wpakował w puszkę. Nawet się kurczę zatrzymać nie mogłem, żeby mu pomóc, bo puszkarze oczywiście na klaksony i musiałem ruszyć - inaczej dwa pasy byłyby zablokowane i chyba by mnie zlinczowali :buttrock: Da mi ktoś rozgrzeszenie? Sniff ... dobrze kciałem ... &REW. :crossy:
  12. A ja jestem przeciwnikiem wywalania tego tematu. I podobnych. Uważam, że każdy może się wiele dowiedzieć z doświadczeń innych. BTW (pytanie do moderatora), może założyć temat (jeśli nie istnieje jeszcze) w rodzaju badania - kto, kiedy, ile razy, w jakich okolicznościach i w jaki sposób leżał lub miał dzwona? Coś jak badania statystyczne przeprowadzić ... podobało mi się w "Motocykliście doskonałym", że autor przytaczał raport Hurta z USA. Daje do myślenia i pomaga uświadomić sobie na co zwracać szczególną uwagę w ruchu w mieście i poza. Ciekaw jestem czy nasze wyniki odbiegałyby od raportu Hurta. A w sumie wielu i wiele nas na tym forum, więc dlaczego nie zrobić takiego badania? Jest jakiś statystyk, co by pomógł w zaplanowaniu takiej ankiety? Ja służę oczywiście swoją pomocą, ale zaznaczam, że w badaniach statystycznych nie jestem ekspertem. Greetz, &REW. :buttrock:
  13. Hmm ... też słyszałem o tym między innymi od Madee, która nauczyła się od Tomka Kulika. Ja na razie jeszcze nie stosuję, chciałbym mieć pewność, że nie szkodzi na skrzynię. Na razie wyćwiczyłem sobie inny sposób. Bo przyzwyczajenia ze spokojnej jazdy puszką miałem, że po wysprzęgleniu całkiem sporo czasu (w porównaniu do moto) mijało, zanim zmieniłem bieg i puściłem sprzęgło. A to w ogóle się nie sprawdzało w moto. Nie dość, że jak mówicie, traciłem szybkość i metry dość odczuwalnie, to jeszcze zapinanie kolejnego biegu było głośne, i zawsze po dłuższym odpuszczeniu gazu nie mogłem dobrać obrotów, żeby nie zrobić hopka albo położyć sie na baku. Więc sposób mam taki jak przy zrzucaniu z przegazówką tylko w odwrotną stronę :icon_twisted: to znaczy wysprzęglenie, zapięcie, puszczenie sprzęgła i gaz dzieją się prawie w tym samym momencie (wiadomo, nie w tym samym ale cholernie krótko po sobie :rolleyes:). I zdążę wysprzęglić do końca :). Łapka się nie męczy, bo to moment jest :P. Metrów nie tracę, a i sumienie na razie czyste :P. Ale jak się upewnię, że mojej Suzi nie zaszkodzi bez sprzęgła, to będę wolał bez :P. Greetz, &REW. :P
  14. Ja chylę czoła przed osobami, które naprawdę profesjonalnie potrafią poprowadzić grupę moto. Począwszy od uwag przed startem do punktu docelowego. To jest umiejętność i odpowiedzialność. Może kiedyś też się nauczę. Na razie nie czuję się na siłach. Greetz, &REW. :icon_twisted:
  15. Kurczę, no faktycznie pechowo. Zdrowia i potem żeby nie zabrakło odwagi znowu wsiąść. Ja ostatnio też zaliczyłem jumping na prostej niby dobrej drodze. Znaków nie było ostrzegawczych, a łaty poprzeczne wystarczające, żebym przy 70-ciu zrobił parę hopków. Chyba założę amora, wszyscy mi doradzają. W końcu lepiej zapobiegać niż leczyć. Pozdrowienia, &REW.
  16. Hmm ... ja uważam, że zawsze dobrze postawić się z tej drugiej strony. Zasadniczo z własnego doświadczenia uważam, że klaksonu niedobrze używać. Pół biedy w odniesieniu do puszek. Ale do rowerów? Przecież facio albo kobieta z wrażenia się wykopyrtnie. I wtedy dopiero będzie. A co do samych puszek ... klakson również może zdezorientować kierowcę. A wtedy o wypadek nietrudno. Nigdy nie wiesz na 100% czy puszkarz Cię widzi, czy nie. Jak widzi, to się zepnie, bo nie będzie wiedział, czy chodzi o zagrożenie, czy "tylko" go wyprzedzasz. A jak nie widzi, to jeszcze zareaguje gwałtownie i nieszczęście gotowe. Wystraszysz bereta albo babeczkę i machnie kierownicą, albo da po heblach. Sęk niestety w tym, że sam nie mam idealnego rozwiązania. Optymalne dla mnie to szeroka jazda, wyprzedzanie raczej po jednej puszce, a nie całej kolumny (nie zawsze się da unfortunately). I pełna gotowość. I pamięć o tym, że klakson w drugiej i trzeciej kolejności, jak coś się dzieje, a nie w pierwszej - polecam moje doświadczenie z puszki na http://forum.motocyklistow.pl/czolowka-z-k...nem-t45920.html A tak BTW, czy zdarza się Wam zmieniać bieg w czasie wyprzedzania? Na wyższy (bo na niższy to rozumiem, jak momentu brakuje). Czy raczej wbijacie wyższy po zakończeniu? Ja używam sprzęgła przy wbijaniu wyższego (co jak się zorientowałem niektórzy wysyłają na drzewo :cool:) i zawsze deczko stracę na czasie, choć staram się momentalnie sprzęgło + gaz / bieg / sprzęgło + gaz. Greetz, &REW. :clap: Zgadzam się, co do kierunków zamiast awaryjnych. Ale dziękowanie w nocy mnie zaintrygowało. Znaczy się, zjeżdżanie w nocy. Zdecydowanie odradzam tego typu manewry, zarówno moto jak i przede wszystkim puszką. Pół biedy jak puszka może włączyć długie i widzi więcej pobocza. Ale jak ma krótkie, to moment i wykorbi w jakiegoś ziutka z rowerem, albo i bez, nieoznakowanego, albo pchającego właśnie nieoświetlone autko ... wiem z własnego doświadczenia (o włos mi się udało uniknąć przyładowania w grupkę ludków pchających nieśmiertelnego maluszka, bez awaryjnych, bo wiadomo, akumulator nie wytrzyma :biggrin: ). A jak puszka nie wykorbi, to wahnie się w lewo i po nas. Brrr ... nawet nie będzie czasu na ten zalecany klakson ... :biggrin: Greetz, &REW. :biggrin:
  17. Som chętni. Znaczy się ja jestem. Przeczytałem najpierw o Borsku, ale jak by było w Wawie to się piszę wszystkimi czterema łapkamy :D. Czy dopuszczasz świeżaków jak ja? Co będą zadawać pytania non stop? :D
  18. Ja bym się pisał - Madee polecała mi Twoją szkołę :D. Spodziewasz się wielu ludków? Greetz, &REW. :D
  19. &REW

    trakcja

    Przyczyna to nieustawienie koła tylnego w śladzie. Po ustawieniu było dużo lepiej. Późniejsze moje odczucia to myślę raz przewrażliwienie, a dwa, jak mój Brejdak rzekł, pewnie nierówne starcie oponki. Ale już jest OK. Oponka siem dotarła już równo. A Paweł zdalnie postawił bardzo dobrą diagnozę. Ale i tak chciałem podjechać do niego, żeby rzucił okiem na wsiakij pażarnyj. Strzyżonego pan Bóg strzyże :D, a ja się nie znam, więc co ekspert to ekspert :D. Pozdrowienia, &REW. :D
  20. Dokładnie ... ja też miałem podobnych sytuacji sporo. Ale tak jeżdżąc moja Suzi (a jeżdżę naprawdę od niedawna), jak i puszką. Więc teraz, jak jadę moto to kurde nie wyprzedzam, dopóki nie mam pewności, że przeskoczę, zanim mi jeden z drugim ziutkiem zdąży wyjechać. A i tak do tego dodaję pewność tego, co znajduje się przed wyprzedzanym autkiem. Jak to ciężarówka (znaczy się solo, ciągnik z naczepą, zestaw) albo nawet bus, który nie jest przeźroczysty, to odpuszczam i czekam, aż będę z nim sam na sam. Tak mnie doświadczenie nauczyło. Miałem kiedyś właśnie stłuczkę (dzięki Bogu, że tak się skończyło) puszką. Śmignąć chciałem Lagunę z pustą lawetą i ciągnik z naczepą na raz. Miałem dobre autko, a co, rozpędziłem się jeszcze, zaczałem wyprzedzać i ... oczywiście ziutek w lagunie wywalił się przede mnie. Zapomniał, że ma lawetę. Wlazł "rzutem na taśmę" pół metra przede mnie. A ja, głąb, przyhamowałem tylko lekko i po klaksonie ... od tamtej pory mam w dupie klakson, a nogę na hamulcu. Bo Laguna nagle stanęła w miejscu, a ja hamując ostro wykorbiłem i tak w lawetę. Co się stało? Przed naczepą jechał Matizek, chłopek roztropek w czapeczce z daszkiem (a co, lato było ofczywiście). I stwierdził, że sobie skręci. Nagle, bez hamulca, bez kierunku. W Naczepie hamulce gość zblokował. Ale Laguna nie zdążyła. Wywaliła w Matiza i się zatrzymała normalnie w miejscu, a ja w lawetę :D. To było w puszce. Nie chcę myśleć, co by było, gdybym był wtedy moto. Więc jestem zwolennikiem hamulca najpierw, potem klaksonu. I naprawdę ostrożnego wyprzedzania. Pozdrófko, &REW. :D PS. Kto chce zdjęcia z kraksy, maila proszę, podeślę. Wygląda naprawdę niegroźnie :D
  21. Nie sprostował, bo nie dostał takiej szansy :D. Moim zdaniem misie za taśmami były OK. Ale monsieur redaktor robił przecież materiał, który powinien wzbudzić emocje - w końcu po co się mierzy oglądalność? Więc gładko odstawiał od mikrofonu osobę, która nie rokowała nadziei na wypowiedź pasującą do tezy. W materiale widać takie zagrania jak na dłoni. No cóż, ale winić redaktora nie należy, w końcu on tylko robi to za co mu płacą :D Przykry jest nawet nie ten materiał, ale to, że taka czy inna ...wizja nie dba o zwiększenie bezpieczeństwa przez wzrost poziomu świadomości tematu tak po stronie puszkarzy jak i motocyklistów. A czemu nie dba? Bo to nierynkowe działanie by było. A kto będzie marnował piezonki? No chyba, że z budżetu pójdzie ... albo w publicznej telewizji. Ale kto to będzie oglądał? Toć trzeba dbać o oglądalność ... ludzie od wieków szukają sensacji ... po co były pręgierze? Po co publiczne szafoty? Ktoś uważa, że dla prewencji? Skądże znowu, były dla rozrywki :D. Polecałbym p. psychologowi spojrzenie na temat z drugiej, zapewne bardziej socjologicznej nawet strony. Takie spojrzenie na pewno by się przydało. I może wreszcie zaowocowałoby obecnością tematu w jakiejś tam ...wizji. Spokojnie, bez epatowania brutality, dalszego kreowania podziałów społecznych (puszkarze vs. motocykliści) a z głównym celem zwiększenia bezpieczeństwa. Wtedy z pewnością jako puszkarz zanim zostałem motocyklistą dowiedziałbym się o tym, żeby patrzeć w lusterka, lepiej oceniać prędkość zbliżającego się motocykla czy chociaż zrozumieć, dlaczego ludzie robią ryczące wydechy. A nie gromadziłbym wiedzy "kątem" z czasopism i "z ucha". Bogu dzięki, że w moim otoczeniu było zawsze trochę ludzi z pasją do dwóch kółek, którzy mi to wyjaśnili zanim jeszcze stałem się szczęśliwym posiadaczem prafka "A" i dwóch kółek. Bo kto wie, czy abstrahując od mojej inteligencji i nie dla wszystkich wygodnej tendencji do ustawicznego zadawania pytań, nie stałbym teraz po drugiej stronie "barykady" wierząc bezgranicznie w rzeszę szaleńców ze strunami na szyi, którym na każdym kroku chciałbym udowodnić, że stoję wyżej w hierarchii społecznej siedząc w mojej puszce. Uff ... chyba czas się zacząć angażować pro bono. Dla sprawy, bo nie lubię być gołosłownym. Są jakieś wątki tego typu na forum? Ktoś może coś już organizuje? Albo ma pomysł i chciałby podyskutować, co można zrobić w temacie? Pozdrowienia serdeczne, &REW. ;)
  22. &REW

    trakcja

    Byłem u Pawła (sęks Pawle za przyjęcie :D). Odpytał, obejrzał, posprawdzał, przejechał, podregulował. I wlał mniód w serce me. Jest OK :D. A poza tym atmosfera u Pawła jest bardzo sympatyczna. Przy takim podejściu to nawet człowiek żałuje, że ma moto na gwarancji i musi biegać do ASO :D :D. Pozdrawiam serdecznie, &REW. PS. Jeszcze raz Pawle dzięki :D
  23. No i masz rację, że się zbulwersowałeś. Mnie też bulwersuje taki brak wyobraźni. Ja po wąskiej uliczce jeszcze z zaparkowanymi puszkami to pyr pyr pięćdziesiąt, a i to rzadko. Wszystko zależy od mojej oceny zdolności wyhamowania przed czymś czego właśnie nie widzę na tą chwilę. Piesi, dzieci, piłki, koty ... jeżozwierze ;D. Ostatnio jechałem Lotników, raczej ciemno już niż szaro, 60 złociszy, wolniutko, patrzę, kamień na środku pasa. No to zwalniam jeszcze i omijam tak jadąc 40 zeta, a ten kurna kamień sobie do mnie "mryga" :D. A to był jeż cholera :D. BTW kamieni ... kumpel opowiadał mi, jak jadąc jakiś czas temu puszką zobaczył nieduży karton na pasie. Szybko poginał, puszka wiadomo szeroka. To wziął środkiem. I bulił na miskę olejową i coś tam jeszcze, bo w kartonie była cegła. Jak można coś takiego zrobić, to nóż normalnie się w kieszeni otwiera (jak na Scyzoryka z krwi i kości przystało). Ale cóż, nauczka na przyszłość, trza się trzymać z dala od tego typu siurpryz na drodze. Pozdrowienia, &REW. :D PS. No i rowerzyści wjeżdżający na pasy, albo poruszający się drogą rowerową. Nie ma go, i nagle jest. Więc lepiej wolno i cztery razy się rozejrzeć.
  24. Dokładnie jak u mnie. Ja też miałem problem z wyłączaniem, bo się skupiałem na wielu innych rzeczach. Raz, że jestem świerzak, a dwa, że i tak multum jest dystraktorów uwagi na skrzyżowaniach (znaczy się skupiasz się na innych rzeczach). A jeżdżenie z włączonym kierunkiem jest bardzo niebezpieczne. Wystarczy sobie przypomnieć sytuacje, ile razy chcieliśmy wyjechać obserwując kogoś, kto ma włączony kierunek. Nigdy nie wyjechałem, ale parę razy byłem blisko :D, bo mnie jeszcze zwiodła prędkość puszki, że niby gość zwalnia do skrętu. To już teraz nie wyjeżdżam, dopóki nie widzę na 110% że facio skręca (znaczy się jest w takiej pozycji, że już mnie trafić nie może). No, a na moto właśnie taki nawyk w sobie już wyrobiłem, że na kciuk sam wędruje do przełącznika jakiś czas po skrzyżowaniu i kontrolnie naciska (no bo u mnie się naciska :D), żeby w razie czego wyłączyć. A myślę, że z praktyką będzie mi się zdarzało coraz rzadziej nie wyłączyć kierunku. Czego i Wam życzę :D &REW. :D
  25. "Motocyklista..." jest naprawdę dobry. I sprezentowałem go Braciszkowi i też jest zadowolony, a jeździ już ładny kawałek. Tym niemniej na pewno nie wystarczy oprzeć się tylko na "Motocykliście...". Z mojej krótkiej praktyki już mi brakuje w niej wielu rzeczy (np. jazda z kuframi a zachowanie się moto, dobór ubrania, jakieś drobne ustawienia moto etc.), ale cóż, na pewno o moto możnaby napisać wiele tomów :D. Tedy pytam znajomych i na forum, i przeglądam i uczę się każdego dnia. BTW to super sprawa to formu :D. Super, że wchodzi kolejna kniga DLH, na pewno kupię. :D Greetz, &REW. :D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...