Skocz do zawartości

Na pierwsze moto:Kawasaki VN 1500 Vulcan czy Intruder 1400?


romekjagoda
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

 

jestem tu zupełnie nowy i jest to mój pierwszy post, także witam wszystkich serdecznie! Mam na imię Romek i noszę się z zamiarem zakupu mojego pierwszego moto. Doświadczenia w moto nie mam żadnego, dlatego proszę o wyrozumiałość. Co do tematu pytania, to szukałem, ale nie znalazłem odpowiedzi.

Wiem, że męczą Was już pytania o to co na początek, etc. Myślę, jednak, że nie unikniecie ich :biggrin: bo każdy zielony, jak ja będzie szukał u Was porady, szczególnie jeśli nie ma jeszcze znajomych na motorach.

Ale do rzeczy. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw zdecydowałem się na większą pojemność gdyż:

1) zamierzam jeździć z żoną

2) nie chcę zbyt szybko zmieniać motocykla

3) chcę czuć, że mam pod sobą naprawdę mocne moto - nie chcę kompromisów, ma to być maszyna dla przyjemności, bez oglądania się na to czy jest to praktyczne czy nie. Nie chcę też, by po paru miesiącach okazało się, że mam muła.

 

Wiem, że na pewno ktoś mnie skrytykuje, za taki wybór na pierwsze moto. Trudno. Wydaje mi się, że mam jednak na tyle oleju w głowie, by nie odkręcić od razu manetki.

 

Ok. Pytanie to: jak wygląda porównanie Waszym zdnaniem między Vulcanem 1500 a Intruderem 1400? Intruder mi się, b. podoba, siedziałem na nim, na Vulcanie nie. Wiem, że Intruder jest trudniejszy do prowadzenia przy niskich prędkościach, ale za to ma super silnik. Vulcan podobno jest wygodniejszy i można bardziej przygiąc się do baku przy wyższych prędkościach.

 

Czy możecie przedstawić inne wady i zalety ???

Dodam że mam 183 cm i ważę niecałe 80kg.

 

Z góry dzięki za wszelką pomoc.

Pozdrwiam.

Edytowane przez romekjagoda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

intruder to chopper a vn to raczej cruiser i porownalbym go raczej z vl 1500.

tu nie ma sie nad czym zastanawiac . w obu sa mocne silniki . oba beda ci sluzyc dzielnie az ci sie znudza . parametry sa raczej nieistotne bo sa zblizone a raczej ich roznicy nie zauwazysz. jedynym priorytetem jakim bym sie kierowal to uroda . i choc jestem fanem suzuki to z cruiserow wybralbym vulcana . ale jesli chopper to tylko intruz 1400 wchodzi w gre .tylko kwestia czy kobielka wytzyma dluzsze jazdy na zydelku choppa :icon_rolleyes:

dr750big ,hd evo 1340 ratrost ,gsxr 1100 91' , ram hemi 5.7

http://www.bikepics.com/members/kulka/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, mam 183cm wzrostu i ważę 95kg :banghead: Kilka sezonów latałem turystycznie vs600 po zach. Europie w 2 os plus bagaż, zanim przesiadłem się na vs1.4. Zapewniam Cię, iż mimo 600ccm i poważnego obciążenia w trasie nie był to muł. Pozycja za kierownicą, obsługa przełączników, geometria są w tych motocyklach prawie identyczne, a pomimo tego czułem naprawdę porządną różnicę w masie, momencie i prowadzeniu tych motocykli, gdy ruszyłem vs1400 (miałem wtedy za sobą ponad 50tys w trasie w dwie osoby na vs600). Moje doświadczenie nawet w chwili kupowania vs600 (8 lat temu) NIE BYŁO zerowe. Dlatego ZDECYDOWANIE NIE POLECAM sprzęta tej pojemności na pierwsze moto. O ile się orientuję, vn1500 waży jeszcze więcej, więc może być jeszcze gorzej :icon_eek: . Twierdzenie typu:" nie będę na początku odkręcał, będę jeżdził powoli..' to nic innego, jak oszukiwanie własnego siebie- bez urazy. Może nie pierwszy raz, może nie drugi ale po tygodniu, miesiącu (Twoje doświadczenie na pewno nie będzie jeszcze rewelacją) możesz się poczuć zbyt pewnie i o dramat nietrudno- sam nie raz postawiłem obciążonego vs1400 na koło. Nie mogę wyrazić się inaczej ,bo nie chcę nikogo mieć na sumieniu; z pewnością spotkasz się z innym spojrzeniem na sprawę, ale większość autorów- zwolenników zaczynania z grubej rury zapomniała (albo udaje, że nie pamięta) swoich początków na MZ, Junakach, GNach itp. Takie jest moje zdanie.

 

Ps. Kobietka wytrzyma bez problemu i na mniejszym i większym intruderze- trasy ponad 1tys dziennie...Poza wszystkim, co napisałem wyżej polecam vs-y pod każdym względem, o vulcanach mogę powiedzieć, że są smakoszami oleju (ZWŁASZCZA vn1500 :flesje: )PZDR

Edytowane przez livgren
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wszystkim

Tu lekko nie zgodzę sie z Kulką bo mam vulcana 1,5 ze starszej wersji i jest baaardzo chopperowaty zwłaszcza ze przód jest na widelcu springera. Odpowiadając Romkowi - jeżdżę juz trochę lat (swoich mam 46) i dwa lata temu kupiłem vulcana,zawsze lubiłem duże i cieżkie i na takich jeżdziłem.Vulcan jest motocyklem bardzo wygodnym ,moja żona chwali sobie nawet to mniejsze siedzonko z tyłu i nigdy nie narzekała na niewygodę.Jest też bardzo oszczedny przy grzecznej jeżdzie czyli tak do 130,wbrew powszechnej opinii ,pali mało -do 6l chyba że ktoś go pedzi jak stado to sie nie dziwię. Nie jest to jednak moto dla początkujacych - możesz mi wierzyć, ale nie wierz sobie że nie odkręcisz jak poczujesz 122Nm pchające Twój tyłek ze srzyżowania - zrobisz to napewno a duze motocykle nie wybaczają błedów.Gwarantuje Ci że po 100 kilometrach będziesz zmeczony jazdą bo z trzeba miec troche treningu do tej mocy i masy czy to intruz czy vulcan a jazda nie bedzie przyjemnoscią tylko usilnym staraniem się o okiełznanie maszyny. Z całej duszy - choć na jeden sezon jeśli tak wierzysz w siebie, proponuje mniejsza pojemnosć i cieżar. Do zobaczenia na trasie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otóż to- copa :) Od razu widać, że nie masz 13tu lat ;) PZDR i szerokości...

 

 

Dzięki Wam wszystkim za porady. Czułem, że zostanę skrytykowany za próbę kupna od razu konretnego bydlaka > 1000cm3. Niemniej czytałem trochę i na tym forum, że owszem liczą się umiejętności, ale jeśli ma się olej pod kaskiem to i na dużych maszynach można zaczynać. Oczywiście lat 13 nie mam i nie takie podejście - w zeszłym roku się ożeniłem i nie chcę uczynić mojej żony wdową ;) Tylko że znając siebie, jak kupie moto to będzie już raczej na długie lata i dlatego chciałem kupić coś z zapasem. Nie powiem, jak w weekend siedziałem na Intruderze 800 to mi się wydawał taki w sam raz do ogranięcia - duży, ale jeszcze w sam raz. 1400 to faktycznie dużo - może faktycznie za dużo jak na kompletnego świeżaka... Nie chcę zgrywać chojraka, bo w sumie to rozsądny facet jestem ;) , także z uwagą wysłuchuję porad odciągających mnie od tego kroku. Na pewno nie pozostaję na nie gluchy, tym bardziej, jeśli piszecie, że po 50 tkm cały czas taki Intruder to narowisty koń, który potrafi bryknąć na jedno koło. No to budzi respekt niewątpliwie. Oszukiwać siebie też nie mam zamiaru i faktycznie pewnie prędzej czy później bym odkręcił... więc poważnie się zastanawiam. Dzięki za zwrócenie mi uwagi na to.

 

Poczekam jeszcze na opinie innych. Zdaję sobie sprawę, że temat ociera się kolejny raz, dla Was do znudzenia, o 'moje pierwsze moto', niemniej ciekaw jestem opinii co do pojemności tego pierwszego. Zawsze jest opcja by kupić coś mniejszego, ale w pojemnościach poniżej 1000cm3 to już za duży wybór się robi i nie wiadomo za czym się oglądać ;)

 

Z mniejszych to ewentualnie Intruz 800 lub VN 800 lub Marauder 800. Choć chyba jednak wał kardana i ... dalej nic nie wiem.

 

Ale wciąż czekam na porady odnośnie: czy 1400 to nie samobójstwo na pierwszy motor.

 

Wstyd pytać, ale czy ktoś mógłby w dwóch zdaniach nakreślić świeżakowi różnicę między chopperami a cruiserami? Cruisery to chyba w dłuższe wypady na trasę, a chopper bardziej do lansowania? Czy tak?

 

Dziękuję wszystkim za zainteresowanie i porady. Spełniacie ważną misję ;) wobec początkujących.

Pozdrawiam

Edytowane przez romekjagoda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy 1400 to nie samobojstwo na pierwszy motor? ja powiem tak zaczynalem od Junaka potem byl intruder 700przez trzy sezony teraz bedzie (mam nadzieje) pierwszy sezon na intruderze 1400 i powiem ze pomimo jakiegos tam doswiadczenia mam lekkie obawy co do jazdy tym potworem jest ciezki trudno nim manewrowac i jesli kupisz ten motocykl to na pewno od razu czekają Cie male koszty (wymian kierownicy zrobienie cos z miekkim tylem itd) tu masz pelen opis kolesia ktory jezdzi tą maszyną: Stuknęły 2000 kilometrów. Znam już go lepiej, niż na początku. Zdążyłem go nawet położyć, ślizgiem wbijając pod samochód przede mną (przerażający widok, na szczęście nic się nie stało; zapamiętać: jazda po lodzie to nie jest dobra opcja).

Myślę więc, że przyszła pora na parę słów o Big Bro.

 

Problem z klasyfikacją

Boulevard S83 wymyka się wszelkim próbom klasyfikacji. Na pewno nie jest to cruiser - wąskie przednie koło, smukła sylwetka, komfort dyskusyjny. Nie jest to też czoper[*] - przeczy temu płaska kierownica, podnóżki niezbyt wyrzucone daleko oraz charakterystyka zawieszenia (o wiele bardziej czoperem jest LS 650 Savage). Nie jest to naked ani UJM, bo pozycja jest nieco bardziej odprężona, koła są różnej wielkości... I długo można tak wymieniać, czym ten motocykl nie jest.

Zatem czym jest?

Suzuki zaklasyfikowało go do jednej grupy z S40 (LS 650) i S50 (VS 800). Zatem do grupy "usportowionych cruiserów" (czytaj: czoperów). Ale czy to poprawna klasyfikacja?

 

Pierwsze podejście

Olbrzymi silnik budzi respekt. Ale motocykl nie sprawia wrażenia przyciężkiego mastodonta. Sylwetka lekka, smukła, niemal nienaganna. Wrażenie nieco psują plastikowe kierunki wielkości indyczych jaj - do tej sylwetki ciut nie leżą. Licznik na półce, a nie na zbiorniku - minus. Kierownica płaska, ale zaskakująco wygodnie się siedzi. Siedzenie nie za twarde, nie za miękkie. Siedzi się jednak sporo wyżej niż na Savage, a nogi są mocniej przykurczone. Czyli nie czoper. Naked?

Hamulce są całkiem skuteczne, prędzej kończy się przyczepność przedniej opony niż dostępna siła hamowania. Naked.

 

No to w drogę!

Gigantyczny silnik chętnie budzi się do życia, szybko nabiera temperatury. Poziom generowanych wibracji jest jak najbardziej wystarczający - nie są dokuczliwe, ale daje się czuć, że to duża V-ka. Hydrauliczne sprzęgło można obsługiwać jednym palcem. I to najmniejszym. Biegi wchodzą z głośnym zgrzytem - skrzynia nie należy do tych prezycyjnie pracujących. Zgrzyty przy zmianie, czasem łapie międzyluzy (między 2 a 3 i 4 a 5), czasem niechętnie zmienia bieg w górę, zawsze niechętnie zmienia bieg w dół. Czoper?

W końcu wypracowałem metodę zmiany biegów w górę, która pozwala na o wiele precyzyjniejsze wyczucie skrzyni - najpierw nogą ciągnę dzwignię w górę, a dopiero potem, tuż przed punktem przeskoczenia, wciskam sprzęgło przymykając gaz. Ciężko mi to jeszcze zgrać, ale zmiana biegów w ten sposób odbywa się cicho i bez żadnych nieprezycyjnych zagrań.

Pierwsze jazdy były nieufne, wszędzie czytałem o tendencji do walenia się w wolne, ciasne zakręty - ale okazało się, że niepotrzebnie. Jedyne, czego ten motocykl naprawdę nie znosi, to hamowanie przodem przy jeździe powoli w ciasnym skręcie (np na parkingu). Takie hamowanie wygląda zazwyczaj tak: Hamul... "O kur..." DUP! "...wa!". Czoper, zdecydowanie czoper.

I dopiero wtedy czuć wagę motocykla - tego bydlaka naprawdę ciężko utrzymać jak już zacznie się kłaść; trzeba mieć naprawdę sporo pary, żeby nie dotknął gleby.

Pierdnięcie ma niesamowite (użytkowników sportowych maszyn proszę o powstrzymanie się od złośliwych komentarzy). Na jedynce ostrzejsze odkrecenie gazu powoduje, że przednie koło odrywa się od asfaltu. Na dwójce cięzej, ale - to samo. Na trójce już potrzebna jest pomoc sprzęgła, ale też się da (nie próbujcie tego w domu). I to mimo, że ważę ponad kwintal. Na piątce przy 120km/h odkręcenie manety powoduje, że ta rozmazana plama w lusterku (TIR? Samochód? Kanarek? UFO? Szpinak?) nagle zostaje w tyle. Naked.

A tak, wibracje - to co na wolnych obrotach jest całkiem przyjemne a na średnich do wytrzymania - przy wyższych obrotach powoduje dosyć ciekawe efekty. Nie to, że czuć te drgania - bo nie czuć! Tyle, że obraz w lusterkach wygląda mniej więcej tak: weź obraz Picassa, rozmaż go mokrą gąbką, wypij pół litra i spróbuj powiedzieć, co na nim widać. Ponieważ drgań nie czuć, podejrzewam, że to wina lusterek.

O lusterkach już pisałem, więc szkoda się rozpisywać - dodam może tylko tyle, że udało mi się w końcu znaleźć ustawienie, w którym widzę coś więcej niż tylko swoje ramiona. Niestety, to ustawienie powoduje, że w szkłach sferycznych mam takie same strefy obserwacji jak w Mobsterze przy szkłach płaskich - tyle, że tu są skoncentrowane na mniejszej powierzchni, bo od połowy lusterka widzę siebie. Owszem, może i jakby zgasić światło i ubrać mi torbę na łeb, to mogę uchodzić za przystojnego, ale jednak w lusterkach wolałbym widzieć coś innego. Czoper? Naked? Chyba przypadłość sporej części modeli Suzuki, więc prawidłowa odpowiedź brzmi: Suzuki.

 

Trasy i nie trasy

W mieście motocykl jest zaskakująco poręczny. Mimo, że do lekkich nie należy, całkiem nieźle radzi sobie w miejskiej dżungli. Tylko kierownica irytuje. Jeżdżąc na Mobsterze, nie zdawałem sobie nawet sprawy jak czułym narządem służącym do przeciskania się w korku są... dłonie! Trzymając dłonie na kierownicy dokładnie wiedziałem ile mam cm do lusterka sąsiedniego pojazdu (ze względu na dosyć specyficzną wadę wzroku nie potrafię oceniać odległości "na oko"). Tutaj jest inaczej - raz, że kierownica jest na tyle nisko, że łatwo by było zahaczyć lusterka większości samochodów osobowych, dwa że na końcach kierownicy wystają po 4 czy 5 cm z każdej strony ciężarki antywibracyjne, które skutecznie ograniczają wyczucie. Blisko umieszczone podnóżki sprawiają, że w przypadku napotkania dziury w asfalcie, można unieść swoje szacowne cztery litery, dając nieco ulgi kręgosłupowi. Naked. Dodatkowo motocykl pozwala na bardzo zwinne - jak na taką masę i długość - manewry. Naked, zdecydowanie naked.

Na trasie bywa różnie. Powyżej 120 km/h napór wiatru zaczyna się robić nieprzyjemny. Maksymalna osiągnięta prędkość - licznikowe 160km/h i jeszcze można było odkręcić, ale przyjemne to na pewno nie było. Dodatkowo to, co w mieście było przydatne - lekko przykurczone nogi - na trasie zaczyna dawać w kość. Pierwsza literaz z czterech zaczyna szybko kapitulować i co godzinę - półtorej trzeba robić przerwę na ulżenie siniakom i napompowanie krwi do nóg. Być może gdybym był wielkości przeciętnego Japończyka, to wyglądałoby to inaczej. Ale nie jestem.

Hamulce - o ile w mieście były całkiem skuteczne, o tyle przy większych zatrzymanie masy rozpędzonego kolosa okazuje się nie lada wyzwaniem. Czoper?

I wtedy okazuje się, że tylny hamulec nie jest li tylko ozdobą. Należy z niego korzystać. Niby jak to w czoperach. Ale okazuje się też przy tym, że dozowalność tylnego hamulca jest bardzo dobra, że nie ma problemów z wyczuciem go. No, naked, no!

Zawieszenie - miękkie. Za miękkię. Cruiser? Owszem, na równej drodze jest bardzo bardzo dobrze. W zakrętach nie ma żadnego problemu. Ale każda dziura powoduje dobicie przodu z nieprzyjemnym stukiem. A na dodatek przód nie został wyposażony w żadną regulację.

 

Do czego on właściwie jest?!

No właśnie. Na miasto - za szeroka i za niska kierownica. Na trasę - zbyt niewygodna kanapa i podnóżki. W teren - nie próbowałem, pewnie byłoby bardzo ciekawie. Polatać "koło komina" - e, też chyba nie, od tego są plastiki.

Zaczynam odnosić podejrzane wrażenie, że ten motocykl został stworzony po to, żeby go przerabiać. Wicie, kupuję se S83, a na jego bazie robię coś wyjątkowego, dopasowanego do mnie.

To nawet ma jakiś sens.

 

Słowo o wadach

No cóż, każdy motocykl jakieś ma. Poza wyżej wymienionymi, to S83 na etapie konstruowania przytrafiło się wiele nieszczęść, wszystkie o wspólnej nazwie: "księgowi". Ja rozumiem taktykę cięcia kosztów, ale, do cholery, są pewne granice, wyznaczone choćby przez zdrowy rozsądek. Przykłady? Ależ proszę bardzo.

Chromowane dekielki we wspornikach tylnego błotnika. Chromowane tylko na pierwszy rzut oka. Dokładniejsze przyjrzenie się pokazuje, że są zrobione z plastiku. Jeden kosztuje 2,5 dolara. Dekielki w wahaczu są podobnej średnicy, a zrobione z chromowanej stali. Kosztują 5 dolarów. W ten sposób firma Suzuki zaoszczędziła 15 dolarów na sześciu dekielkach.

Wsporniki tylnego błotnika. Piękne, chromowane. Szybkie zbadanie wykazuje, że przed pochromowaniem zostały - zgodnie z zasadami sztuki - wypolerowane. Prawie całe. Za wyjątkiem dwóch kawałków po 5mm szerokości każdy. "Bo ich nie widać".

Gumy pod risery kierownicy. Ich obudowy są chromowane. Górne są wypolerowane do połysku. Dolne wyglądają jak ocynkowane. "Bo ich nie widać".

Tłumiki. Ich zewnętrzna część składa się zasadniczo z dwóch zespawanych ze sobą elementów - ściętego stożka i rury. Spaw łączący te elementy jest idealnie zeszlifowany, spolerowany i pochromowany. Od góry. Od dołu spaw jest pozostawiony. "Bo nie widać".

Ciekawe kiedy wpadną na to, żeby nie malować ramy pod zbiornikiem paliwa. "Bo nie widać".

 

Kolejna wada - dawno dawno temu Intruder 1400 był jednym z niewielu japońskich motocykli, w którym plastik był tematem tabu. Ok, kierunki - no dobra. Ale poza tym elementów plastikowych było jak na lekarstwo. A w S83 wręcz epatują tym obrzydliwie plastikowym schowkiem po prawej stronie silnika. Niby duperela, a zgrzyta jak piasek w zębach. No po prostu nienawidzę plastiku.

 

A tak, jak już jesteśmy przy schowku. S83 nie ma żadnego nawet najmniejszego schowka pod kanapą. Po prostu kanapa jest przykręcana, a nie odchylana. Z tego, co wiem, to w Intruzach 1400 schowek był w oparciu pasażera (ale może się mylę). W S83 jest ta paskudna plastikowa puszka, która służy za schowek na coś, co ja nazywam "pół kilo złomu", a Suzuki "fabrycznym zestawem narzędzi". Nie wiem, kto wydał im pozwolenie na nazywanie tego narzędziami, chociaż trzeba przyzać, że mają jedną niezłą funkcję. Poprawiają mi humor. Przyjeżdżam do garażu, wysypuję je na biurko i już po chwili porykuję ze śmiechu. To naprawdę działa.

A, jeszcze jedno "genialne" rozwiązanie - dostęp do tych "narzędzi". Otóż wśród tych narzędzi znajdują się m. in. śrubokręty (o święty Narzędziowy, wybacz mi tę profanację). A żeby się do nich dostać, trzeba odkręcić śrubkę. Śrubokrętem[***]. Tadam. Kurtyna.

 

Podsumowanie

Kto dotarł do końca tego tekstu, wie już, że sklasyfikowanie S83 jest trudne. Ale nie niemożliwe. Moim zdaniem temu motocyklowi (a właściwie jego poprzednikowi) udało się coś naprawdę wyjątkowego - stworzył klasę sam dla siebie. Po prostu S83 należy do klasy "Suzuki Intruder 1400". Tego motocykla nie da się porównać z żadnym innym. On po prostu nie ma konkurencji. I to mimo kilku upierdliwych wad - a może właśnie dzięki nim.

Na pewno to nie jest motocykl dla każdego. To jest motocykl, który kupuje się nieukończony, na pewnym etapie budowy. To do nowego właściciela należy zbudowanie dużego Intruza do końca - dokładnie pod siebie. Ostateczny sznyt.

 

Czy kupiłbym go jeszcze raz?

Panie i Panowie - NIE MA INNEJ OPCJI.

Jedynie gdybym miał zbudować swoją własną maszynę, od podstaw - to wtedy nie wziąłbym dużego Intruza. TYLKO wtedy.

 

Dziękuję za uwagę. A już za czas jakiś, jak dobrze pójdzie, to zaprezentuję Wam ciut odmienionego Intruza

 

Pozdrawiam,

 

Yogurt (Crazy)

 

PS. Zużycie paliwa: od 3,7 (trasa, prędkość ok 110-130km/h) do 8,5 (miasto, krótkie trasy, niskie temperatury).

 

[*] Jak już pewnie pisałem (a jeżeli nie, to powinienem), chopper to nie jest motocykl który wyjechał z fabryki. Z fabryki może wyjechać motocykl co najwyżej "stylizowany na choppera"[**]. Ponieważ jednak takie określenie jest dla mnie za długie, konsekwentnie nazywam takie motocykle czoperami. Lub czoprami.

[**] Określenie "fabryczny custom" to coś jakby powiedzieć "suchy deszcz". Maszyna, która jest "customem", a więc jest wykonane jednostkowo dla niewielkiej grupy osób (liczba osób w grupie zawiera się w przedziale od 0 do 1), z samej definicji nie wyjeżdża z fabryki. Granica nazywania jakiegoś motocykla "customem" jest dyskusyjna - w zasadzie wymiana jednej śrubki na inną niż fabryczna już powoduje, że motocykl można nazwać "customem".

[***] Pierwszy tuning: pilnikiem zeszlifowałem tył kluczyka od blokady kierownicy tak, żeby dało się nim odkręcić tę śrubkę. Aż dziwne, że w Suzuki nie pomyśleli o tak trywialnym rozwiązaniu problemu.

Wnioski wyciągnij sam i chcialem jeszcze dodac ze olej z glowy jakos dziwnie wylewa sie podczas jazdy nie tylko tobie wydaje sie ze go masz nam tez ale zawsze kusi zeby odkrecac i wtedy jednak przydaje sie odrobina doswiadczenia

pozdrawiam Chamsin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chamsin dzięki za wrzute - czytałem już :icon_rolleyes:

 

Hmmm, nad hondą shadow się nie zastanawiałem. Być może faktycznie byłby to taki kompromis między pojemnością 800 a potworami 1400 :bigrazz: Na pewno musiałbym usiąść na shadowce. Nie wiem jaka jest pozycja, ale na intruzie było mi bardzo fajnie. Dzięki za podpowiedź. Rozważę!

 

Pozdrowionka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już dokonasz wyboru pomiędzy VN 1500 a VS 1400 to ewentualnie zastanów się jeszcze nad drugim motocyklem, na którym nauczysz się techniki a nie tylko jeździć i nie przewracać, jakaś 250cm by się przydała do zabawy i kręcenia kółek.

 

ps. ja bym nie wziął Vulcana ze względu na jego skomplikowany silnik i żłopanie oleju.

PASTOR GARAGE

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już dokonasz wyboru pomiędzy VN 1500 a VS 1400 to ewentualnie zastanów się jeszcze nad drugim motocyklem, na którym nauczysz się techniki a nie tylko jeździć i nie przewracać, jakaś 250cm by się przydała do zabawy i kręcenia kółek.

 

ps. ja bym nie wziął Vulcana ze względu na jego skomplikowany silnik i żłopanie oleju.

 

 

Ok zrozumiałem :icon_rolleyes:

Na drugi motor to raczej mnie nie stać więc wychodzi na to, że muszę jednak podejść z większą pokorą do tematu i szukać czegoś w okolicach 800 cm3.

Dzięki Pastor za uszczypliwą ale trafną uwagę :bigrazz:

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest uszczypliwość tylko życie, powiem więcej - kiedyś zaczynało się od roweru, motorower.... a teraz zdies my uż amerikany. Zrobisz co zechcesz. Możesz wziąźć 800, możesz wziąźć większy - duży motocykl OPANUJESZ ale nie nauczysz się na nim TECHNIKI, kapujesz? do tego celu najlepsze są nieduże, zwrotne 125/250. powodzenia w zakupie, przede wszystkim żebyś nie trafił na minę :icon_eek:

 

ps. VS 1400 to najgorszy motocykl w prowadzeniu jaki miałem w życiu a miałem ich trochę, jeżdżę VS-em ze względu na piec. Wymieniłem w motocyklu połowę cześci, dopiero wtedy zaczął się lepiej prowadzić i dobrze wyglądać, to ciekawy materiał na customa. pzdr, Pastor.

PASTOR GARAGE

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprawie troche przedmówców .Olej brały i owszem ale Vulcany VN 15 o pojemności 1500 a nie jak większość z was pisze VN1500 .To trochę zmienia postać rzeczy .

Kiedyś zastanawialem sie na intruzem ale zrezygnowalem z prozaicznej przyczyny ...zbyt wąskiej opony na przodzie ,ktora to w polączeniu z naszymi drogami (koleiny)nie daje komfortu jazdy .Wybór padł na Vulcana .Wygodne siedzenia ,mocny silnik ,pozycja za kierownicą miodzio ,jeedyne co bym w nim zmienil to dołożył jeszcze jedna tarcze z przodu choć ta jedna tez świetnie daje sobie rade nawet gdy smigam we dwoje i z dużym bagażem.

Każda pliszka swój ogonek chwali jak to mówią .Najlepiej gdybys miał możliwości przejechania się tymi sprzętami wtedy mógłbys decydować .z Moich prób wynik był jeden .......Vulcan .A najlepiej by było gdybyś sobie zapodał Vulcana po 2000 r .Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romek, ja po dwudziestkilkuletniej przerwie miałem podobny dylemat, mój wybór jednak padł na mniejszą pojemność i wagę, mogę już teraz stwierdzić, że był trafny.

 

Bły przymiarki do VN 1500 bardzo poważne, szukałem motocykla, który byłby odpowiednio duży co bym nie wyglądał jak na motorynce(183cm i 125kg) ale ostatecznie wybór padł na VN 800.

 

Nie polecam na pierwsze moto tak dużych sprzętów o jakich pisałeś i nie chodzi tu tylko o ich moc ale o wagę, naprawdę trzeba doświadczenia żeby dobrze radzić sobie z takimi sprzętami, pośmigaj sezon lub dwa na czymś mniejszym i sam przyznasz rację, że to była sluszna decyzja.

 

Nie będę rozpisywał się, który motocykl jest lepszy ale nie demonizowałbym tego, że VN 800 ma łańcuch nie jest to takie straszne a moto super, jakbym miał ponownie wybierać wśród mniejszych pojemności tylko VN 800, ale myślę już o czymś większym i pewnie będzie to VN 1500-1600.

 

Pozdrawiam :buttrock: i życzę trafnego wyboru.

 

Do zobaczenia na trasie :crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...