Skocz do zawartości

Natrafiłem na mega-minę - pęknięta rama


 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Czy łukasz-aprilla miał podobny problem ?? Barnaby, nie mogę go znaleźć wśród użytkowników ...

nie.... hehehehehhe :banghead:

łukasz to nasz forumowy prawnik. wielokrotnie pomagał w sprawach związanych z prawem, więc może i tobie coś pomoże.

a szukaj go na liście nie użytkowników ale moderatorów. swoją drogą moderuje właśnie ten dział.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie.... hehehehehhe :clap:

łukasz to nasz forumowy prawnik. wielokrotnie pomagał w sprawach związanych z prawem, więc może i tobie coś pomoże.

a szukaj go na liście nie użytkowników ale moderatorów. swoją drogą moderuje właśnie ten dział.

 

Ok rozumiem :banghead: Dzięki :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co radzicie ??

Na przyszłość - kupować motocykl/skuter od osoby godnej zaufania, z pewnego źródła, jeżeli nie nowy.

 

Teraz psioczycie na handlarzy, piszecie, że dorwalibyście człowieka, który zaszpachlował pęknięcie na ramie (akurat takiego dorwiecie, już to widzę; u nas w dalszym ciągu obowiązuje powiedzenie Widziały gały, co brały), ale jak się usiłuje być wobec ludzi uczciwym, to tego nie doceniają. Wiem, co piszę, bo akurat sprzedaję motocykl - z udokumentowaną historią w ASO, bez cofniętego licznika itp. Swego czasu wysmarowałem na forum megaszczegółowy opis motocykla (tak szczegółowy, że bardziej się nie da) - jednak nie było warto. Ludzie wolą kupować "okazje", "bezwypadkowe" maszyny trzymające się siłą inercji, z rzekomo niskim przebiegiem ("bo poprzedni właściciel nie miał czasu i mało jeździł" - akurat!), a potem mają pretensje do całego świata, jak po kilku tygodniach/miesiącach wyjdzie szydło z worka i okaże się, że wpakowali się na minę. Kiedyś miałem nieco inne podejście do tematu, ale w chwili obecnej poważnie się zastanawiam, kto jest bardziej winny: sprzedający, którzy "żenią kity", czy kupujący, którzy sami się proszą, żeby ich nabić w butelkę. :icon_mrgreen:

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro zostałem wywołany to staje do dyskusji.

 

Bez wątpienia jest to wada fizyczna pojazdu za którą sprzedający odpowiada. Czy jest to wada ukryta? To zależy od tego czy przy zachowania maksymalnej staranności mogłeś przy kupnie rozpoznać takie uszkodzenie. Orzecznictwo Sądu Najwyższego precyzuje, że przez maksymalną staranność należy rozumieć tu skorzystanie ze wszystkich dostępnych środków - z wizytą w ASO włącznie.

 

I tu obawiam się właśnie największych problemów dla Ciebie. Nieprawdą jest, że zapis w umowie o zapoznaniu się ze stanem technicznym pojazdu i nie zgłaszanie z tego tytułu żadnych zastrzeżeń nie ma znaczenia. Strony mogą bowiem ograniczyć czy nawet wyłączyć odpowiedzialność z tytułu rękojmi - nie dotyczy to oczywiście wad ukrytych. Problem więc sprowadza się do tego czy wada była na tyle zamaskowana, że wymagała jakiś szczególnych środków, aby ją odkryć. Z opisu wynika, że jednak nie bardzo. W razie sporu sądowego jest więc ryzyko, że sprzedający skutecznie podniesie argument, że Twoim zadaniem było sobie dokładnie pojazd obejrzeć - tym bardziej, że miał on kilku właścicieli.

 

Nie ma co jednak załamywać rąk. Leć jak najszybciej do ASO lub przynajmniej jakiegoś serwisu skuterowego i proś o pisemne zaświadczenie, że uszkodzenia odkryte na ramie wskazują, że pojazd uczestniczył w kolizji drogowej, że taki stan wyklucza jego dalsze użytkowanie w ruchu publicznym.

 

W oparciu o to zaświadczenie piszesz (poleconym) do przedającego oświadczenie o odstąpieniu od umowy albo wezwanie do obniżenia ceny sprzedaży. Koniecznie podkreśl, że usterka została wykryta dopiero teraz (dla pewności podaj date). Wyznacz mu termin na odpowiedź i czekaj.

Jak nie odpisze, albo odmówi - będziesz myślał czy pakować się w proces sądowy.

Potrzebujesz bezpłatnej pomocy prawnej? - Forum Prawnicze zaprasza - ]http://forumprawnicze.info/wykroczenia-i-prawo-drogowe-f10/]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! Nie jest uważane za dobra nutę wciskanie kitu kupującym. I oni nie ponoszą odpowiedzialnosci za to , ze ktoś ich w perfidny sposób nabija w butelkę. sprzedaż motocykla z ukrytymi wadami, to kryminał dla sprzedającego. Parodią jest zachowywać się jak detektyw, przy kupnie motocykla. Powinno się szczerze powiedziec , co było i co jest do zrobienia. A "cfaniaków" do wora i do wulkanu, co by po nich ślad nie pozostał. Takie jest moje zdanie. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Lukasz-Aprilla za wyczerpującą odpowiedź. Problem polega na tym że nie wiem kto jest odpowiedzialny za tą szpachlę i nie wiem czy poprzedni właściciel wiedział o tej wadzie. Jeśli nie wiedział to nie chciałbym Bogu ducha winnego faceta ciągać po sądach. Tak jak napisałem już wcześniej nie zależy mi na tym żeby odzyskać pieniądze, no chyba że okaże się że ramy nie da się zespawać (z tego co się dowiedziałem nie powinno być z tym problemu). Bardziej by mi zależało na tym żeby dowiedzieć się kto jest odpowiedzialny za ukrycie tego pęknięcia. Nawet jeśli facet wyprze się wszystkiego i nie uda mu się nic udowodnić to może przynajmniej się naje trochę strachu ...

 

Lukasz, to co napisałeś dotyczy Kodeksu Cywilnego. Czy istnieje natomiast jakaś podstawa w prawie karnym żeby zgłosić to na policję ?? Ktoś przecież świadomie ukrył wadę, która zagrażała bezpieczeństwu.

 

Bez wątpienia jest to wada fizyczna pojazdu za którą sprzedający odpowiada. Czy jest to wada ukryta? To zależy od tego czy przy zachowania maksymalnej staranności mogłeś przy kupnie rozpoznać takie uszkodzenie. Orzecznictwo Sądu Najwyższego precyzuje, że przez maksymalną staranność należy rozumieć tu skorzystanie ze wszystkich dostępnych środków - z wizytą w ASO włącznie.

 

Kurcze, z tego niestety wynika że nawet kupując skuter za kilka tysięcy najlepiej byłoby go oddać do ASO żeby go rozebrali i dokładnie sprawdzili co niestety kilka stówek by kosztowało ... No cóż motocykl sprawdzałem w Hondzie, natomiast w przypadku skutera stwierdziłem że mam już na tyle duże pojęcie o tym że nie dam się naciąć ... ale jak widać się przeliczyłem

 

Na przyszłość - kupować motocykl/skuter od osoby godnej zaufania, z pewnego źródła, jeżeli nie nowy.

 

 

Olsen, tylko co oznacza osoba godna zaufania lub pewne źródło ?? Kupując kolejną Afrykę szukałbym wśród znajomych z tego środowiska lub u dwóch handlarzy, o których wiem że sprowadzają Afryki w dobrym stanie. Natomiast kupując skuter nie znałem takich źródeł. Trafiłem na faceta, który nie był handlarzem, co więcej jest motocyklistą w średnim wieku, skuter tak jak mi służył mu do poruszania się po mieście, więc uznałem go za godnego zaufania ... ale tak jak pisałem facet mógł nie wiedzieć o tej wadzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie - prawo karne nie ma tu nic do rzeczy. W innym wypadku 99% sprzedających musiałoby zasiąść na ławie oskarżonych, bo taki odsetek używanych pojazdów ma mniejsze lub większe braki, które teoretycznie również mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa.

Potrzebujesz bezpłatnej pomocy prawnej? - Forum Prawnicze zaprasza - ]http://forumprawnicze.info/wykroczenia-i-prawo-drogowe-f10/]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam! Nie jest uważane za dobra nutę wciskanie kitu kupującym. I oni nie ponoszą odpowiedzialnosci za to , ze ktoś ich w perfidny sposób nabija w butelkę. sprzedaż motocykla z ukrytymi wadami, to kryminał dla sprzedającego. Parodią jest zachowywać się jak detektyw, przy kupnie motocykla. Powinno się szczerze powiedziec , co było i co jest do zrobienia. A "cfaniaków" do wora i do wulkanu, co by po nich ślad nie pozostał. Takie jest moje zdanie. Pozdrawiam.

 

Zgadzam się z tym. Niestety u nas panuje przekonanie że skoro dałeś się naciąć to Twoja wina ... Ale gdybym cholera chciał na każdym roku uważać na to czy nikt nie chce mnie naciąć to już dawno bym w Tworkach wylądował z manią prześladowczą. Uważam że problem nie tkwi w tym że w pewnym stopniu ufam ludziom, tylko w tym że jest cała masa zasrańców, którzy chcą to wykorzystać i nic im za to nie grozi, bo większość społeczeństwa uważa że takie cwaniaczki to są "goście" bo umieją się w życiu ustawić ..

 

Nie - prawo karne nie ma tu nic do rzeczy. W innym wypadku 99% sprzedających musiałoby zasiąść na ławie oskarżonych, bo taki odsetek używanych pojazdów ma mniejsze lub większe braki, które teoretycznie również mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa.

 

Czyli nie mogę iść z tym na policję ?? Kurcze nawet nie ma znaczenia to że ktoś świadomie, z premedytacją ukrył tak niebezpieczną wadę ?? Rozumiem prawo karne miałoby tu jakiekolwiek znaczenie gdyby podczas jazdy odpadł mi przód i zabiłbym się na latarni ??

 

A może potraktować to w kategoriach oszustwa ?? Chodzi mi o to żeby dorwać sprawcę tego "usprawnienia" a nie poprzedniego właściciela. Mam nadzieję że rozumiesz co mną kieruje ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) A "cfaniaków" do wora i do wulkanu, co by po nich ślad nie pozostał. (...)

Na forum internetowym łatwo pisać "na drzewo", "do wora z nimi", a prawda jest taka, że sami chętnie kupujecie od wszelkiej maści handlarzy i cieszycie się, że sprzęt jest "bezwypadkowy", "mało używany" itd. Cieszycie się, że cena była (pozornie) atrakcyjna (tak, to najczęściej główny wyznacznik, liczy się, żeby pojazd był jak najtańszy, tylko że taniość niekoniecznie idzie w parze z jakością, ale o tym już mało kto pamięta), a jak potem maszyna się rozleci, to klniecie na czym świat stoi, odgrażacie się, że dorwiecie drania, itd., itp., ale na odgrażaniu zazwyczaj się kończy i pokornie sami użeracie się z niewdzięcznym żelastwem, tracąc czas, nerwy i pieniądze. Ciekawe, ilu z Was odsprzedaje potem takie miny dalej jako "bezwypadkowe" i "w pełni sprawne" w nadziei, że kolejny nieszczęśnik skusi się na "okazję" i zabierze gruza czym prędzej sprzed Waszych oczu.

 

Trafiłem na faceta, który nie był handlarzem, co więcej jest motocyklistą w średnim wieku, skuter tak jak mi służył mu do poruszania się po mieście, więc uznałem go za godnego zaufania ... ale tak jak pisałem facet mógł nie wiedzieć o tej wadzie.

Może facet sam dał się wcześniej naciąć i był nieświadom zagrożenia.

 

Uważam że problem nie tkwi w tym że w pewnym stopniu ufam ludziom, tylko w tym że jest cała masa zasrańców, którzy chcą to wykorzystać i nic im za to nie grozi, bo większość społeczeństwa uważa że takie cwaniaczki to są "goście" bo umieją się w życiu ustawić ..

A jak w takim razie nazwać ludzi (ich też jest cała masa), którzy gardzą wartościowymi pojazdami, sprzedawanymi przez uczciwego człowieka, który nie kombinuje z przebiegiem itp., i wolą dobijać targu z takimi właśnie cwaniaczkami, którzy "wiedzą, jak się w życiu ustawić"? :icon_twisted:

Edytowane przez Olsen

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olsen jak nie przekrecisz tego licznika to nie sprzedasz moto taka jest rzeczywistosc. Mnie tez to wk**ia ze kazdy waly sadzi bo juz mialem okazje w PL kupowac fure i tyle idealow co widzialem to naprawde jestem zmasakrowany faktem jaki stan auta ludzie rozumieja jako idealny.

Niedawno sprzedawalem fure i nabywca choc sie domyslal ze auto ma troche wiecej niz wskazuje licznik to mimo wszystko sie zdecydowal bo zawsze niedmowienia kupujacy odbiera bardziej jako plus niz minus i w swojej naiwnosci i z emocjami zwiazanymi z kupnem mysli ze faktycznie autko ma przebieg taki jaki wskazuje licznik. A probowalem sprzedac z przebiegiem rzeczywistym, trwalo to troche i nawet telefonu nie bylo.

Takie zycie po prostu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olsen jak nie przekrecisz tego licznika to nie sprzedasz moto taka jest rzeczywistosc.

Licznika nie przekręcę. A motocykla i tak się pozbędę :smile: (chyba że postanowię, iż jednak zostawiam go sobie i będzie czekał na mnie, aż wrócę do kraju; raczej jednak tego nie zrobię, gdyż 1) motocykl traci na wartości, 2) "organ nieużywany zanika", 3) przy sprzedaży za parę lat nikt nie uwierzy, że stał 2-3 lata nieużywany w garażu, bo właściciel był za granicą :icon_mrgreen: ).

 

Niedawno sprzedawalem fure i nabywca choc sie domyslal ze auto ma troche wiecej niz wskazuje licznik to mimo wszystko sie zdecydowal bo zawsze niedmowienia kupujacy odbiera bardziej jako plus niz minus i w swojej naiwnosci i z emocjami zwiazanymi z kupnem mysli ze faktycznie autko ma przebieg taki jaki wskazuje licznik. A probowalem sprzedac z przebiegiem rzeczywistym, trwalo to troche i nawet telefonu nie bylo.

Takie zycie po prostu.

Nie potępiam Cię, gdyż zaczynam rozumieć ludzi, którzy mając ciśnienie na sprzedaż pojazdu kombinują, jak tylko mogą, kierując się zasadą "wszystkie chwyty (poniżej pasa :icon_mrgreen: ) dozwolone"; na większe potępienia zasługują moim zdaniem wszelkiej maści handlarze, którzy z premedytacją "żenią kity", żeby jak najwięcej zarobić, tym samym psując rynek pojazdów używanych i zmuszając pierwotnie uczciwych ludzi do postępowania niekoniecznie zgodnego z etyką.

 

Czy nie myślałeś jednak, że gdybyś trochę dłużej niż "trochę" pobujał się ze sprzedażą samochodu z faktycznym przebiegiem, to miałbyś czystsze sumienie i - przede wszystkim - świadomość, iż przyczyniłeś się do tego, że coś się zmieni na lepsze w naszym kraju? :icon_rolleyes:

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nowe wiadomości w temacie. Wczoraj dzwoniłem do poprzedniego właściciela. Powiedział że człowiek, od którego go kupił sprowadził go ze Szwajcarii a jeździł nim tylko 4 miesiące bo podobno kupił go tylko na wyjazd do Chorwacji ... coś pachnie mi tu ściemą ze strony tamtego człowieka. Według mnie to właśnie pierwszy właściciel w Polsce jest odpowiedzialny za ukrycie tego pęknięcia ...

 

Zastanawiam się jak z wydziału komunikacji uzyskać dane poprzedniego właściciela oraz dokumenty na podstawie których był rejestrowany w Polsce ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po 1, jezeli nie wiesz czyja to sprawka to moze lepiej nie zaczynac, 2). na umowie masz jakis pkt, typu ze motor jest uszkodzony? (wspominales o peknietych plastikach, wiec mysle ze mogles wpisac to na umowie)- jezeli tak to ciezko bedzie co kolwiek udowodnic bo jak masz plastiki polamane i wiesz o tym(umowa) to trzeba bylo dalej sprawdzic

3)jakies wartosci jest motor?

4) jest zarejestrowany na 125? czy na 50..jezeli na 50 to nie poruszajmy dalej tego tematu...

5) kiedy byl ostatni przeglad motorku? (przeglad w stacji diagnostycznej, jezeli zarejestrowany na 125 oczywiscie)

 

moze myslicie ze popieram tego co to zrobil, ale tak nie jest jednak po odpowiedzi na moje pytania troche sie wyjasni, a poza tym, chyba najwazniejsze...skad wiadomo ze rame szpachlowali w polsce? moze stal na jakims szrocie w szwajcari i z tamtad go zabrano w stanie takim jaki Ty nabyles. Pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...