Skocz do zawartości

Twoja pierwsza gleba na moto


bakardi
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Pierwsza gleba w technikum na etz 250 ale powazna, jadę za miastem (białystok) przede mną tir, więc go wyprzedzam i widze przed nim nyske klucząca - myślę nyska omija dziury to i ją wezmę, gaz do dechy a ta migacz w lewo i szybko skręt w lewo - przestawiłem budę w nysce, mnie pozszywali a moto do kasacji

Druga gleba dziś ale za to takiej gleby sie nie spodziewałem - wyjeżdżam z garażu pod blokiem lecz silnik nie był rozgrzany w ogóle w yamasze , muszę w ścianę nie przywalić i w zakrecie ostrym moto gasnie bo na minimalnych obrotach jechałem a motocykl mocno skrecony w prawo....wolno padam na prawo , staram się podtrzymać nogą ale zszokowany jestem cała sytuacją i motor leży w garażu ..hahha - ledwo podniosłem Yamahę sam - żadnych strat tylko na prawej przedniej nóżce ślad starcia z podłożem betonowym...ale dno :notworthy:

 

Może lepiej założyć temat kto się nie wyłożył ??? :icon_twisted:

Edytowane przez Murdoc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witam gleb w moim zywocie zaliczylem sporo praktycznie kazda wyprawa w teren to minimum jedna gleba najbardziej utkwily mi w pamieci

1 pierwsze starcie z moto w zywocie wujas uczyl mnie jezdzic na simsonie po dlugiej teori wsiadlem zapiolem bieg gaz strzal ze sprzegla gleba

2 moto obecne, rzeka cisza pelno wedkarzy, sieje sciezyna wzdluz rzeki wypadam za luku wynosi mnie z zakretu na beton przy samej rzece niestety beton pokryty glonami gleba, skutki kierownik mocno wygiety siniak na lokcjiu i moto w rzece.

3 najtragiczniejsza gleba poltora miecha temu jade z kumplem ja przy chodniku on przy osi gosc autem wjerzdza pomiedzy nas kolega przy osi mial gdzie uciec ja probowalem na chodnik udalo sie ale niestety zaraz sie skaczyl i zaczol nastepny mocno wysoki gleba, skutki kask mocno zeszlifowany, w moto pogieta kierownica i peknieta, przeszlifowany caly bok, peknieta owiewka, polamane klamki, wyciek plynu chamulcowego i dwie sróby w kopycie do tej pory jeszcze nie doszedlem do siebie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skrzyzowanie w rzeszowie, ja z kolega na moto s zaczynamy manewr skretu, a tu nagle ni z gruszki ni z pietruszki zajezdza nam droge jakis baran samochodem z dosc duza predkoscia, probujac ratowac sytuacje wybija nas na chodnik i na krawezniku moto sie przewraca, kumple jakos przekoziolkowal, ja zostalam pod motorem, pod ktorym przeciagnelo mnie ze 3 metry po chodniku, ten buc z samochodu widzial wypadek kutas nawet sie nie zatzrymal, ostatnia rzecza jaka dobrze pamietam to byl turlajacy sie moj kask po dordze, dobrze ze tylko kask.............. skutki: prawie rok nie jezdzilam (caly sezon 2005/2006 stracony), badania w szpitalu, podejrzenia urazów jamy brzusznej i glowy, (objawy mdlosci i wymioty), chcli mnie zostawic na obserwacji ale madra Justynka sie nie zgodzila. Skutki: obrazenia lewj czesci ciala - reka, noga i kostka stawowa, poprzona lewa noga do tej pory mam blizne.

Jesli zastanawiacie sie jak ja to zrobilam to tez moj idotyzm bo inaczej tego nie nazwe, przejazdzka byla nie planowana i idiotka nie poejchala sie przebrac w odpowiedni stroj fakt moja wina :banghead: :biggrin: , przypuszczam ze gdbym miala wtedy moj spodnie skorzane ewentuwalnie poszly by do wyrzucenia i tyle, a tak ciuchy i tak poszly do wywalenia i ja miala m obrazenia

plus: od tamtej pory nawet jak mam jechac z lancuta do rzeszowa ubieram sie w kompletny stroj,

zgadzam sie ze troche winy jest naszej (bylo zielone swiatlo wiec nie mielismy na liczniku 50km/h, moje zle ubranie, ale najbardziej wpienil mnie ten facet z samochodu, nie zatzryma sie, a widzial co sie stalo dokladnie.............

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1) Prędkość ok 3o km/h., pada deszcz, jade po kostce... Zaczynam hamować i tył mnie wyprzedza :P

Motor sie kładzie i ja razem z nim. Ja juz na ziemi a moto samo do przodu leci.

 

Straty:

 

- złamany kierunkowskaz, lusterko, dźwignia sprzęgła

- skrzywiona kierownica (lekko)

- lekko porysowany przedni błotnik

- lekko obolałe kolano :banghead:

 

 

2) Prędkość ok 5 km/h, piach. Ja zawracam i nagle gleba!

 

Straty:

 

- złamana dźwignia sprzęgła :crossy:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza Gleba byla dosc SPEKTAKULARNA ;) a mianowicie.. mialem przerwe 5-o minutowa w szkole i musialem jechac po ksiazke do domu, moto stalo z zablokowana kierownica.i tak pasowalo ze zebym wyjechal z miejsca prakingowego akurta musialem miec ja skrecaona na full (akurat w ta strona jak na zablokowanym) a mialem oddzielny zamek na blokade nie w stacyjce.. (rozwiazanie starego typu) i ja mu w gaz haha na maX i jak chcialem skrecic kierownice w dróga strone okazalo sie ze sie nie dalo i zatoczylem tak wspaniale kolo niczym cyrklem znaczone i i wylozylem sie jak padajaca kloda :banghead: centralnie na bok

 

Strat zero.. moto oparlo sie na juz wczesniej (nie przezemnie) obdartym tlumiku.. ale noga pozdzierana konkretnie i i na kaski kilka wgniotow :banghead: swiadkow nie brakowalo by mi bili brawa i gwizdali na wiwat :D bo bylo bardzo cieplo i wszyscy byli na dworze i jak zwykle z zadroscia patrzyli na moto... ale jak j*b** Smiechem :D to nie wiedzialem co sie dzieje :D

Fakt nie bylo mi wtedy do smiechu.. ale po czasie sam sie z teog smieje...

 

A pociesze was ze we finale zdarzylem na Polski z KSIAZKA :D::icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

hmmm... no to doczekałem się pierwszej gleby na drodze...

 

sprawa banalna i bez obrażeń i szkód...

podjąłem szybką decyzje o skręcie w lewo, dałem kierunek, zacząłem szybko zwalniac i nagle zniknął mi w lusterkach skuterek ktory za nami jechał, za to mocno zabzyczał koło ucha.

dalej wersje są dwie:

moja: przestraszyłem się że skuter we mnie się ładuje i odruchowo podkręciłem manetke przez co złapałem uślizg tylnego koła i nas wywróciło

Anii: koleś na skuterze nas zahaczył

 

strat na szczęście żadnych nie ma, gmol uratował mi noge, sissybar pchnał Anię na mnie i utrudnił jej zejście z motocykla w momenci upadku

 

wnioski na przyszłość - każdy manewr przygotowywać znacznie wcześniej

CZ 175 '1961 -> Honda VT600c '1999 -> BMW F650GS

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20.09.2006

 

pojechałem sie przewiezc, ot tak tylko na chwilke, tak delikatnie. ubrałem sobie jeansy, kurtke, eee to tylko na moment, t-shirt , na to bluza z bardzo dobrego materiału, ciepła i trwała. Jade sobie, 2 km i dzwoni szef że ma dla mnie klucze od magazynu, bo on jutro jedzie w trase itp itd, dobra spotkamy sie w polowie drogi. Zawróciłem, noi troche przyśpieszyłem tempo, jade podkrecam go sobie ale do czerwonego nie dociągałem nawet. dojeżdzam do samochodu , jakiś biały pickup, jechał 40 może , ja miałem na budziku jakieś 120-130, podwojna ciagla ale mysle bedzie ok, lewy kierunek zjezdzam na lewy i jestem od niego 4 metry a ten wtedy lewy kierunek i zaczyna sobie zjezdzac na mostek, momentalnie hebel i znalem droge wiedzialem ze pobocza jest 30 cm a tak to fosa, to byla jedyna szansa, poszedlem na pobocze, dawalem rade utrzymywać go na poboczu na zwirze, kiedy już wprowadziłem go na asfalt , nagle tylne kolo zaczelo spier*alać to na lewo to na prawo, za chwile widziałem obok siebie tylko szlifujący motocykl i snopy iskier z niego które sypały sie na mnie. Momentalnie wstałem pobiegłem do motocykla, byłem w jakims lekkim amoku, podnioslem moto, tylne zlapalo przyczepnosc i zgaslo. chcialem zapalic ale nie moglem, chcialem go przeciagnac na druga strone ulicy na mostek, silowalem sie z motocyklem, nie zauwazylem nawet ze lewe skrzydelko od kierownicy odpadlo od mocowania. Gosc sobie jakby nigdy nic robi przy samochodzie, krzycze do niego zeby mi pomogl, ten cos kur*a że nie ma czasu, czy coś. Ja już ku*wa nie wiem co tam mówiłem. Wreszcie przyszedł i jego ojciec, pomogli mi. Dzwonie do szefa , przyjechal, obadal czy wszystko ze mna ok, Jeszcze jakis facet przyszedł sprawdzić czy nic mi sie nie stało. Wszyscy zapakowalismy na pickupa samochod i odwiezlismy do mnie. Dowiedziałem się że każdy z nich mnie zna, wie jak mam na imie itp. tyle że ja to tam nie znałem nikogo.

 

Eh.. ja w sumie jestem cały, na początku to nic mnie nie bolało, teraz juz gorzej. obdarcia to moglbym wtedy benzyna polac, pewnie by nawet nie zapieklo.

W każdym bądz razie tak, letnie rekawice sie sprawdzily, rece mam cale, tyle jeden palec sie przetarl i okrwawilem kask itp zanim sie kapnalem ze cos z tym palcem mam.

Spodnie tez sie sprawdzily. Skore mam w sumie delikatnie zdartą na obydwu kolanach. Dupa cała itp. Bluza tak samo, przepalila sie ale nie przetarla. tylko obdarty mam lewy lokiec a nie leje sie krew tylko ropa strasznie. glowa cala, najpierw w sumie nic mnie nie bolalo. Teraz juz prawa reka w zgięciu,coś z kręgosłupem.Mam nadzieje ze jutro wstane bo musze zarabiać żeby naprawić moto... a właśnie co do moto, straty nie są aż tak straszne, przeszlifował tak, że czołowa owiewka bedzie do klejenia i nie wiem jakim cudem,ale prawe lusterko trzeba bedzie kupic, mimo ze szlif byl po lewej stronie. skrzynia jest ok, na spokojnie jak już byłem w miare to włączyłem, silnik chodzi równo, skrzynia wchodzi płynnie i sprzeglo na urwanym sklrzydelku tez działa.

 

mój post z dnia mojego szlifu troche okrojony :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza gleba to tzw. gleba parkingowa. Przejechałam 120 km i kiedy parkowałam pod domem, nagle okazało się że brakło mi 3cm żeby dosięgnąć nogą ziemi( bo wjechałam w jakiś dołek), no i ...gleba. Na szczęście zdążyłam wyciągnąć nogę spod moto, tylko głową nieźle walnęłam. Nie ma to jak kask:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja pierwsza gleba to upadek na simsonku kolegi.

 

"Daj sie karnąć ziomek! Jasne!" Lato, bez kasku gownażeria. "Tylko nie używaj przedniego hamulca bo brzytwa" "ee tam marudzisz."

 

Efekt: zbierali mnie spod simsonka przez którego kierownicę przeleciałem jak ptak. Simson wpadł na mnie, noga wkręcona miedzy szprychy i amortyzator tylni, zdarty cały lewy bok włącznie z facjatą: , dłoń, stopa, piszczel, kolano, biodro barek i czoło. Kości całe. Droga była szutrowa więc długo się goiło. Simsonek pojechał bez urazu do domu.

 

Potem kiedyś jeszcze wyrżnąłem na WSK, ale to podczas nauki hamowań, wystrzeliła mnie jak z procy. Nic mi się nie stało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza gleba:

Simson skuter, maksymalna prędkość, maksymalne złożenie w zakręcie, przyciera, przyciera......lece.....dwa złamane palce. :biggrin:

 

Pierwsza gleba na japońcu:

Wyjeżdżam z podpożądkowanej, z lewej autko więc zatrzymuje się, podpieram nogami.............. a moto pada na ziemie......do tej pory nie wiem jak ja to zrobiłem :icon_evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ładnych parę lat tamu :flesje:

korek, a ja z kumplem szutrowym poboczem na... motorynce.

Kałuża - jak sie okazało głęboka - przednie koło stop, a my lotem supermena.

Jemu nic, a ja utrata przytomności i niesamowicie zdarta skóra z połowy twarzy.

 

Niezła akcja, że przy tak małych prędkościach można się tak pokiereszować.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 dni temu wyleciałem do rowu, na zakręcie przy prędkości ca. 40kmh. Powód: brak doświadczenia, panika, instynkty przejęły władzę :banghead: Nagle motór znik, a ja poszybowałem w przestworza :banghead: Mnie się nic nie stało, motocykl najprawdopodobniej do kasacji, bo dostał uderzenie w kiepskim miejscu i całkiem go zwichrowało. :icon_razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja pierwsza gleba zdazyla sie na egzaminie podczas hamowania awaryjnego... pierwszy raz na motocykl usiadlem na kursie, a o czyms takim jak hamowanie awaryjne dowiedzialem sie dzien przed egzaminem (wczesniej tylko osemki, slalom i dwa razy miasto)

 

Rozpedzilem motocykl... koles w pewnym momencie powiedzial przez krotkofalowke "hamuj" - skutek zblokowane przednie kolo. Przezycie bardzo ciekawe poza podarta kurtka i zdarta skora na dloni (mialem rekawiczki, ale pomyslalem, ze zaloze dopiero jak bede do miasta jechal). Za drugim razem egzamin zdalem bez problemow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejechalem w mej karierze okolo 500 km i pierwsza zaplanowana dłuzsza trasa liczaca 70km w jedna strone. Jechało sie fajnie spokojnie i stabilnie ...tak ze czujnosc usnela w trasie i oddalem sie wrazeniom pedu. Trzy kilometry do celu i skrecam w prawo w wiejska droge waska jakies 4,5 metra szerokosci miedzy krawedziami asfaltu. Widocznosc zero bo skrzyzowanie totalnie zakrzaczone... Skrecam na dwójce jakies 30 na godzine. lekko znioslo mnie do lewej...wjezdzam w drózke a tam 15m przede mna ustawiony czołowo Polonez. Brak doswiadczenia i przedni hamulec wcisniety w panice przy skreconym kole blokuje je. Motocykl kladzie sie na prawy bok .....Kierowca poloneza jest jednak uczynny i pomaga uwolnic mi przygnieciona noge. Strat niewiele...lekko przytarty tłumik i gmol ja takze bez uszczerbku poza urazem psychicznym, bo od tygodnia kazde skrecanie w boczne uliczki wykonuje na jedynce i predkosci max.10/h i z serduszkiem w gardle.

Ale wierze ze przejdzie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...