Skocz do zawartości

Robienie prawa jazdy kat. A


tmi
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Paweł - rozumiem Twoje zdanie. Jesli ktos nie umie jezdzic i nie bardzo ma na czym - taki kurs to jedyna możliwość nauki jazdy. I to porzadna, bo nawet 'gowniane ósemki' ucza obycia z moto, rownowagi itd. Z tym nie ma dyskusji.

 

Piszesz, że nie mialeś kolizji żadnej - podziwiam i życze dalszej jazdy bez ekscesów. To jednak, czy ktoś będzie dobrym kierowcą nie zależy bezpośrednio od kursu. Liczy się to co człowiek ma pod czaszką, chęć nauki, rozwaga i ostrożność, NIE przekraczanie granic swoich możliwości (które notabene trzeba znaleść) i coś czego nie da się wykluczyć w całym życiu - szczęście. Bo nawet Tobie może go kiedyś zabraknąć i nawet miliony lat ćwiczeń, mistrzostwo w panowaniu nad pojazdem, hektolitry oleju w głowie nie pomogą (czego oczywiście tobie, jak i nikomu nie życze). Na to czy ktoś będzie dobrym kierowcą sklada się tak duzo czynników, że wprost nie sposób ich wszystkich wymienić.

 

Nie znam Timiego i nie wiem kim/jaki jest. Decyzja co zrobi ze swoim życiem jest w jego rękach. Jeśli obrał taką nie inną drogę to ja podziele się swoją skromną wiedzą mając nadzieję, że dobrze z niej skorzysta.

 

Ja osobiście nie byłem na kursie. Mam nadzieję, że to nie powoduje automatycznie, że podziele los nieszczęśników o których wspomniałeś. Choć wykluczyć się tego nie da. I to nie tylkow moim przypadku Pawle. Obyśmy nigdy do nich nie dołączyli. A przynajmniej nie przedwcześnie :)

 

Wszystkim życze szerokiej drogi i duzo szczęścia w wojażach.

Pozdrawiam.

Rafał.

 

Oczarowany, zafascynowany, zaślepiony i ogłuszony motocyklizmem. Jak nie ugania się po krzakach, to wyciera beton, asfalt lub kostkę brukową. Instruktor z powołania i zamiłowania.

 

www.paramoto.pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość pawelmoto2

Paweł - rozumiem Twoje zdanie. Jesli ktos nie umie jezdzic i nie bardzo ma na czym - taki kurs to jedyna możliwość nauki jazdy. I to porzadna, bo nawet 'gowniane ósemki' ucza obycia z moto, rownowagi itd. Z tym nie ma dyskusji.

 

Piszesz, że nie mialeś kolizji żadnej - podziwiam i życze dalszej jazdy bez ekscesów. To jednak, czy ktoś będzie dobrym kierowcą nie zależy bezpośrednio od kursu. Liczy się to co człowiek ma pod czaszką, chęć nauki, rozwaga i ostrożność, NIE przekraczanie granic swoich możliwości (które notabene trzeba znaleść) i coś czego nie da się wykluczyć w całym życiu - szczęście. Bo nawet Tobie może go kiedyś zabraknąć i nawet miliony lat ćwiczeń, mistrzostwo w panowaniu nad pojazdem, hektolitry oleju w głowie nie pomogą (czego oczywiście tobie, jak i nikomu nie życze). Na to czy ktoś będzie dobrym kierowcą sklada się tak duzo czynników, że wprost nie sposób ich wszystkich wymienić.

 

Nie znam Timiego i nie wiem kim/jaki jest. Decyzja co zrobi ze swoim życiem jest w jego rękach. Jeśli obrał taką nie inną drogę to ja podziele się swoją skromną wiedzą mając nadzieję, że dobrze z niej skorzysta.

 

Ja osobiście nie byłem na kursie. Mam nadzieję, że to nie powoduje automatycznie, że podziele los nieszczęśników o których wspomniałeś. Choć wykluczyć się tego nie da. I to nie tylkow moim przypadku Pawle. Obyśmy nigdy do nich nie dołączyli. A przynajmniej nie przedwcześnie :crossy:

 

Wszystkim życze szerokiej drogi i duzo szczęścia w wojażach.

Pozdrawiam.

 

heh no widzisz ale tu koles podwazal sens robienia kursu w naszych realiach a jak dla mnie robienie prawka sto lat przed zakupem sprzeta w ogole mija sie z celem, bo pozniej takie ofiary siadaja na moto czy do auta i wiedza ze kiedys sie na kursie uczylo ale nie wiedza czego, poza tym z jednej strony koles jawi sie jako profi ktory by chcial sie na kursie wszystkiego nauczyc, kazdej ekstremalnej sytuacji itd a z drugiej chce robic kurs a nie ma nawet planow na zakup sprzeta,a wiadomo ze bez praktyki itd, ciekawe czy ktos by chcial zeby go operowal lekarz, ktory zrobil specjalizacje ale pozniej zajal sie czyms innym ale ogolnie pamieta jak to sie robi-mysle ze raczej nie i ja tez nie lubie na swojej drodze spotykac ludzi, ktorzy prawo jazdy maja od stu lat ale dopiero dzis kupili autko

 

pozdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jednak, czy ktoś będzie dobrym kierowcą nie zależy bezpośrednio od kursu. Liczy się to co człowiek ma pod czaszką, chęć nauki, rozwaga i ostrożność, [...]

Ależ właśnie snucie rozważań na temat zasadności pójścia na kurs, czy "dogadania się" stawia pod znakiem zapytania wzmiankowaną powyżej rozwagę i "manie-czegoś-pod-czaszką".

Drugą stroną medalu jest to, że takei podejście kursantów do tematu powoduje, że takie pseudo-szkółki jazdy istnieją i maja się dobrze.

Pawelmoto2 mówi konkretnie i bez zbędnych eufemizmów.

 

pozdr

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... cóż moto miałem zanim zrobiłem prawko ... na kursie pominąłem teorię całkowicie (18 lat za różnego rodzaju kółkami) poćwiczyłem tylko testy ... no i jazdy ... jeździłem ósemki by się ich przed egzaminem nauczyć (nie wiem do końca po co jest potrzebna jazda między dwoma słupkami) i jazda po mieście z samochodem za d...pą - bo lubie jeździc motorem ... nawet nauką jazdy :wink: ... całość trwała dwa tygodnie ... potem 2 godziny ósemkowania przed egzaminem ... i tyle ... sam kurs w takim kształcie jak jest w większości szkół jazdy uważam za zbędny ... żeby nie własny motocykl nie umiałbym jeździc do tej pory ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pawelmoto2 niestety, nadal bełkot i żadnych konkretów :-(

 

więc spróbuję jeszcze raz - więc co konkretnie mnie nauczy cały ten kurs?, bo wiem, że to odświeża wiadomości z zakresu przepisów na przykład bo jak wiadomo dwa lata to taki szmat czasu, że zmieniło się 90% rzeczy, a i autostrady 2012 napewno będą wyjątkowe jak i reszta dróg - będą takie gdzie znak STOP będzie oznaczał coś całkiem innego niż teraz, właściwie to co roku zmienia się jego znaczenie.

 

Np. reanimacja 15/2 pewnie za np. dwa lata ludzie zmutują się tak diametralnie, że będzie potrzeba 16/3..., z pewnością bardzo istotne. Ósemki też przejdą mutację... w groźną wersję liczby 69 i na cholere mi dzisiaj kręcić ósemkę skoro po 2012 tyle się zmieni, że ona mi nie będzie potrzebna tak?.

Mam dobry pomysł, oparty zresztą o Twoje rozumowanie - wszyscy po 2012 MUSZĄ robić nowy kurs bo będziemy mieć drogi oraz autostrady k#%^* będzie się trzeba na nowo uczyć jazdy. HAHA ale będzie jazda, lepsza od obowiązkowych wymian PJ... HAHAHA bo tu ino było papierek/plastik a tu będzie stara wiedza o jeździe nieprzydatna po 2012 i nowa wiedza niezbędna do jeżdzenia po drogach. LOL poprawiłeś mi humor lepiej niż Kabaret pod Wyrwi Groszem.

 

ŚMIECH NA SALI. A ja dalej czekam na konkretne trzy argumenty ZA kursem, który nauczy mnie bezpiecznej i dobrej jazdy!. Nadmienię po raz kolejny, że nie interesuje mnie super sport 1000cm3... skromne 125 cm3, konkretniej mówiąc to HONDA Varadero ale pewnie nie wiesz nawet, że takie coś istnieje.

 

"p.s nasuwa mi sie takie pytanie skoro na kursach nie ucza jezdzic tylko ucza jak zdac egzamin dlaczego tak wielu kursantow oblewa te egzaminy czyzby byli.........."

 

Nie mam pojęcia, jednak wiele przypadków było takich, że linijki panów instruktorów były za dokładne, a jak wiemy 1 cm w złą stronę na parkingu to wartość decydująca o śmierci lub życiu...

...mrówki, która tamtędy przechodzi

 

@jurjuszi pójdę do instruktora, który mnie uczył na B i powiem, że chcę odbyć rzetelny kurs jazdy na moto. Wymienię mu wszystkie elementy, które powinien zawierać taki kurs. Napewno ten instruktor doszkoli się w ciągu paru dni i będzie w stanie zaoferować mi swoje usługi na takim poziomie na jakim być powinny, wiadomo prosta sprawa, a jak nie zechce (lub przedstawi mi wymagania, które on otrzymuje odgórnie czyli z jakiegoś ministerstwa co jest wymagane do nauczenia...) to przecież do Poznania nie mam wcale tak daleko... rzut beretem.

 

Trzeba chyba jeszcze uprościć lub jaśniej napisać:

Czy osoba, która nie ma możliwości odbycia prawdziwego kursu na motocykl (ma możliwość jednak koszty znalezienia się na tym kursie przewyższały by jego faktyczny koszt o 100%) i mająca dwa lata PJ kategorii B powinna:

 

A) jeździć bez prawa jazdy kategorii A

B) pójść na kurs do powszechnej szkoły nauki jazdy

C) pójśc na kurs i ograniczyć godziny teorii tj. nauka czym jest znak STOP albo jak renimować poszkodowanego (na obrazkach lub ekranie telewizorni) i tym podobne oraz ograniczyć godziny praktyki tj. kręcenie ósemek na placu, jazda w kółko po placu.

D) to samo co w punkcie B jednak dodatkowo wykupić 10 godzin jazdy na placu i dodatkowo 15 godzin zajęć teoretycznych aby doszlifować swoje umiejętności niezbędne do bezpiecznego poruszania się po drogach.

 

Na rozwiązanie zadania jest 5 sekund, a dla osób mających problemy z myśleniem logicznym - 60 minut.

Edytowane przez tmi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o temat to uważam że jeśli się nie chce iść na kurs to powinno się dogadać z instruktorem. Ja poszedłem na kurs i żałuję tych pieniedzy. To było 4 lata temu. Kurs odbywał się na motocyklu WSK złożonym przez instruktora. Kręciłem przez 6h zasrane ósemki I NIC WIĘCEJ a poźniej 2h jazdy po mieście. Dodam że wcześniej nie miałem żadnej styczności z moto. Poszedłem na egzamin i oblałem na górce :icon_biggrin: Cóż nigdy motocyklem nie zatrzymywałem się na górce... Tak się zdołowałem że zostawiłem moto na rok. Po roku kupiłem sobie etz 150 bez papierków i w lesie (nie wyjechałem ani razu na ulicę - żeby nie było) kręciłem ósemki narysowane patykiem na ziemi, śmigałem po górkach - a po mieście jeździłem samochodem. Po kilku miesiącach poszedłem na egzamin - zdałem w cuglach.

Nikogo nie zachęcam ale moim zdaniem lepiej kupić sobie coś do śmigania po lesie - motorower, czy jakies mz, wsk, cz - poznać dobrze moto - nauczyć się jeździć i dopiero wtedy wyjechać na ulice.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem leży w tym, że nie dopuszą nikogo do egzaminu bez zaświadczenia z jakiejś szkoły o tym, że został ukończony kurs :-(

 

Nie wiem jak to dokładnie jest bo może wystarczy wyłożyć np. dwie stówki aby wystawili odpowiedni papierek i po robocie... jak to wszystko wygląda?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja też nie robiłem kursu. Tylko dlatego, że nie trafiłem do szkoły jazdy, która mogłaby mnie czegoś nauczyć. Niestety Promotor-a poznałem troszkę później. Ale z pewnością wezmę udział w "kursie doszkalającym".

 

Tmi, na Twoim miejscu zrobiłbym tak:

 

1. Otrzymałbym dokumenty z OSK o ukończeniu kursu na kat. A (po bardzo promocyjnej cenie)

 

2. Zdał egzamin państwowy

 

3. Zakupił sprzęta

 

4. Udał się na doszkalanie do stolicy - na weekend (całkowity koszt nie powinien przekroczyć różnicy pomiędzy ceną kursu a "zaświadczeniem po promocyjnej cenie").

 

 

 

Pawelmoto, zgadzam się z Tobą w wielu wątkach (co myślę już Zauważyłeś), ale w tym przypadku nie ma co się oszukiwać. Szkoły jazdy kat. A, w większości przypadków to tylko dodatek do innych kategorii. Być może w Twoim przypadku było inaczej i instruktor potrafił przekazać Ci wystarczającą wiedzę teoretyczną i praktyczną. Niestety nie zawsze tak jest.

 

 

 

Pozdrawiam

 

Maciek

 

 

 

nawet jak ten kurs bedzie prowadzony przez najlepszego fachowca na swiecie to nic ci nie da bo jak za pare lat kupisz motonga to wszystko bedzie inaczej(niektore przepisy, warunki na drodze, drogi-same autostrady po euro2012,sprzety itd) i jak wsiadziesz na motor to bedziesz gorzej jezdzil niz ludzie zaraz po kursie, jak mawiaja praktyka praktyka praktyka,

PS. Ciekawe co na to powiedziałby Olsen? Z tego co pamiętam to prawko przeleżało w szufladzie 4 lata.

Edytowane przez capon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość pawelmoto2

pawelmoto2 niestety, nadal bełkot i żadnych konkretów :-(

 

więc spróbuję jeszcze raz - więc co konkretnie mnie nauczy cały ten kurs?, bo wiem, że to odświeża wiadomości z zakresu przepisów na przykład bo jak wiadomo dwa lata to taki szmat czasu, że zmieniło się 90% rzeczy, a i autostrady 2012 napewno będą wyjątkowe jak i reszta dróg - będą takie gdzie znak STOP będzie oznaczał coś całkiem innego niż teraz, właściwie to co roku zmienia się jego znaczenie.

 

Np. reanimacja 15/2 pewnie za np. dwa lata ludzie zmutują się tak diametralnie, że będzie potrzeba 16/3..., z pewnością bardzo istotne. Ósemki też przejdą mutację... w groźną wersję liczby 69 i na cholere mi dzisiaj kręcić ósemkę skoro po 2012 tyle się zmieni, że ona mi nie będzie potrzebna tak?.

Mam dobry pomysł, oparty zresztą o Twoje rozumowanie - wszyscy po 2012 MUSZĄ robić nowy kurs bo będziemy mieć drogi oraz autostrady k#%^* będzie się trzeba na nowo uczyć jazdy. HAHA ale będzie jazda, lepsza od obowiązkowych wymian PJ... HAHAHA bo tu ino było papierek/plastik a tu będzie stara wiedza o jeździe nieprzydatna po 2012 i nowa wiedza niezbędna do jeżdzenia po drogach. LOL poprawiłeś mi humor lepiej niż Kabaret pod Wyrwi Groszem.

 

widzisz jak bys byl chociaz odrobine rozgarniety to bys kumal ze chociazby reanimacja wygladala kiedys inaczej, dzis wyglada inaczej i pewnie za pare lat bedzie wygladal inaczej(pewnie o tym nie wiesz ale medycyna ciagle sie rozwija), jezeli chodzi o przepisy to tez pewnie nie wiesz ale i one ewoluuja i jak bys autem jezdzil troche wiecej niz na konsoli tez bys o tym wiedzial, dziwi mnie ze skoro jestes taki figofago to nie pojdziesz po prostu na kurs i nie zdasz egzaminu(pewnie dlatego ze bys mial problem jak pewien procent ludzi a ponoc to formalnosc), co sie tyczy autostrad to i one wygladaly inaczej w czasie kiedy ty ciagnales za soba papier toaletowy i dopuszczalna predkosc byla tez na nich inna ale skad tobie o tym wiedziec,osemki tez przeszly mutacje i sa teraz szersze niz jakis czas temu(pewnie dlatego zebys i ty dal rade zdac egzamin), jazda miedzy slupkami poprawia opanowanie motocykla tylko nie wie o tym ktos kto motocykl widzial w "swiecie motocykli"

argument za tym zebys musial robic ten kurs-bo takie sa wymogi ze zeby zdawac egzamin trzeba miec zaswiadczenie o ukonczeniu kursu,zeby zaden burak, ktoremu sie wydaje ze umie zahamowac autem z 80km/godz do 0 nie dostawal prawa jazdy dlatego ze mu sie wydaje ze jest najlepszym kierowca( i chocbys nie wiadomo jak sie spinal jakas kase bedziesz musial wybulic)

jesli chodzi o kabarety lepszy by byl ten pod dusigroszem bo dla mnie facet dla ktorego 900 to "porzadna" inwestycja moze sobie kupic co najwyzej rower

jesli zas chodzi o pojemnosc to zgadles ze nie uznaje jakichs gowien o poj 125 i mam o nich podobne zdanie jak kierowcy puszek o maluchach(choc i na 125 gina "doswiadczeni"kierowcy, co prawda nie tak doswiadczeni jak ty)

p.s odezwij sie jak juz zrobisz prawo jazdy kat a i jak juz kupisz sobie motor-duzy scigacz o poj 125 tak zebys nikomu nie musial zazdroscic 1000

 

 

 

Pawelmoto, zgadzam się z Tobą w wielu wątkach (co myślę już Zauważyłeś), ale w tym przypadku nie ma co się oszukiwać. Szkoły jazdy kat. A, w większości przypadków to tylko dodatek do innych kategorii. Być może w Twoim przypadku było inaczej i instruktor potrafił przekazać Ci wystarczającą wiedzę teoretyczną i praktyczną. Niestety nie zawsze tak jest.

Pozdrawiam

 

oczywiscie ale poki co i tak tego sie nie zmieni i chcac nie chcac trzeba na ten kurs chodzic w cenie promocyjnej lub zwyklej, nie wiem jak duzo nauczyl mnie instruktor ale przed kursem tylko raz jechale(jak to gornolotnie powiedziane) na swoje wtedy kawie zxr750 a wczesniej stycznosci z motongami nie mialem wiec moge powiedziec ze instruktor nauczyl mnie wszystkiego, po kursie juz tylko z kazda jazda podnosilem swoje umiejetnosci i poki co jazda wychodzi mi calkiem niezle i czesto jade z predkosciami o ktorych posiadacze 125 moga pomarzyc i jakos zyje a co roku nawet wsrod moich kumpli zdarzaja sie gleby, ktorych przy jakichs umiejetnosciach mozna bylo uniknac

 

 

 

Maciek

 

 

PS. Ciekawe co na to powiedziałby Olsen? Z tego co pamiętam to prawko przeleżało w szufladzie 4 lata.

 

 

co do olsena to wiadomo ze dla niego prawo jazdy to wymysl naszej cywilizacji i najchetniej wszedzie jezdzil by komunikacja miejska hihi i nam tez by tak kazal ale nigdy nie przechwala sie jak to sam w piwnicy opanowal tajne sposoby poruszania sie motorem w tym hamowanie na zamarznietym stawie, poslizg kontrolowany w czasie pozaru, i przeciwskret podczas jazdy na kole do sklepu nocnego po piwo

 

 

pozdrowienia dla supr kierowcow, ktorzy od 2 lat posiadaj prawo jazdy kategorii b- tez bym kiedys chcial miec prawko 2 lata ale coz moze za pare lat

Edytowane przez pawelmoto2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS. Ciekawe co na to powiedziałby Olsen? Z tego co pamiętam to prawko przeleżało w szufladzie 4 lata.

Dobrze pamiętasz. :bigrazz: Z perspektywy kilku(nastu) lat mogę powiedzieć tyle: na pewno lepiej najpierw zrobić prawko i w momencie zakupu motocykla mieć je już w kieszeni, niż robić je w nerwach i pośpiechu dopiero po kupnie jednośladu. Ja miałem ten komfort psychiczny, że gdy byłem na kursie, nigdzie mi się nie spieszyło, nie złościłem się na długi czas oczekiwania na prawko, nie stresowałem się po oblaniu egzaminu za pierwszym razem tak, jak bym się zapewne stresował mając już motocykl pod domem i chcąc móc jak najszybciej zacząć jeździć na nim legalnie. Uważam jednak, że lepiej by było, gdybym był wcześniej kupił/dostał chociażby najskromniejszy motocykl, żeby jak najwcześniej zacząć zbierać doświadczenie. Tyle że w czasach licealnych (prawko kat. AB zrobiłem na jesieni w trzeciej klasie; ostatni motorower - Ogara 205 - sprzedałem pod koniec pierwszej klasy), gdy do szkoły miałem 5 km i wzdłuż całej trasy biegła ścieżka rowerowa, pojazd wyposażony w silnik nie był mi aż tak niezbędny, nie drążyłem więc tematu. Oczywiście czynnik finansowy też nie był bez znaczenia.

Dopiero po dostaniu się na studia, gdy moja codzienna trasa dojazdowa wydłużyła się ponad dwukrotnie i gdy zacząłem prowadzić bujniejsze życie towarzyskie, parcie na własny pojazd szybszy i o większym zasięgu niż rower wzrosło. Pierwszego motocykla (poczciwej ETZ-etki 251) dochrapałem się dopiero pod koniec drugiego roku studiów.

Myślę, że idealnie by było, gdybym był pomiędzy klasą maturalną a pierwszym rokiem studiów zaczął jeździć jakąś "125"/"250" (MZ-etką albo może nawet GN-kiem), potem (np. po dwóch latach - wtedy gdy kupowałem MZ-etkę) przesiadł się np. na GS-a 500, a dopiero po jakimś czasie spędzonym w siodle pięćsetki sprawił sobie Bandita 600. Bardzo brakowało mi tego etapu przejściowego.

 

Cytat:

"co do olsena to wiadomo ze dla niego prawo jazdy to wymysl naszej cywilizacji i najchetniej wszedzie jezdzil by komunikacja miejska hihi i nam tez by tak kazal"

 

Może nie tyle komunikacją miejską, co jednym z jej środków - metrem (oraz ewentualnie Szybką Koleją Miejską). :biggrin:

 

"ale nigdy nie przechwala sie jak to sam w piwnicy opanowal tajne sposoby poruszania sie motorem w tym hamowanie na zamarznietym stawie, poslizg kontrolowany w czasie pozaru, i przeciwskret podczas jazdy na kole do sklepu nocnego po piwo"

 

W piwnicy to ja trenuję tajne sposoby poruszania się deskorolką (i czasem nartosankami) z włączeniem poślizgów kontrolowanych i awaryjnego hamowania przed boksem sąsiadów. Dziadu może potwierdzić. :biggrin: :biggrin:

Romet Pony > Romet Ogar 205 > MZ ETZ 251 > Suzuki GSF 600 S Bandit i Peugeot SV 50 > Yamaha YP 250 R X-Max > Merida Freeway 9300

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech... To były czasy, gdybyśmy nie byli tak nawaleni to moglibyśmy pojechac z tymi dupami zamiast do piwnicy ;) Aczkolwiek nie wiadomo, czy nie był to lepszy wybór, one mogły chcieć nas wykorzystać :D

Tylko głupiec ma na wszystko gotową odpowiedź :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pieprzycie o tym prawojazdy przez 3strony;] ja jezdze bez 5 lat;] i zyje, nauczyłem sie wszystkiego sam. A co do szkoły to jest jak gra w totka... ja wylosujesz dobrego instruktora to nauczy cie bardzo wiele, a jak nie to nie nauczy cie nic. To jest zycie! Zawsze mozesz trafic na kiepskie rozdanie kart

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość pawelmoto2

pieprzycie o tym prawojazdy przez 3strony;] ja jezdze bez 5 lat;] i zyje, nauczyłem sie wszystkiego sam. A co do szkoły to jest jak gra w totka... ja wylosujesz dobrego instruktora to nauczy cie bardzo wiele, a jak nie to nie nauczy cie nic. To jest zycie! Zawsze mozesz trafic na kiepskie rozdanie kart

 

ale to co, znaczy ze mamy cie podziwiac?????????

 

p.s w wielu szkolach jazdy szkolenie na motocyklu prowadzi jeden instruktor wiec teoria o losowaniu odpada heeheh

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"p.s w wielu szkolach jazdy szkolenie na motocyklu prowadzi jeden instruktor wiec teoria o losowaniu odpada heeheh"

 

:-)

Dorzucę jeszcze, że w pięknej większości szkół instruktor ten nie ma o niczym pojęcia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...