Skocz do zawartości

Gdy moto padnie na trasie.........


bohen
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

 

Jak narazie wielkie dzięki za odpowiedzi, wiadomo że lepiej jest zapobiegać niż leczyć.

Podpisuje sie pod pytaniem Raio odnośnie assistance

 

Pozdro

Stare motocyklowe przysłowie mówi: jak się nie wywrócisz.....to se nie poleżysz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja z zapasowych czesci to wożę ze sobą drut satlowy, klej kropelkę, izolację, kilka śrub i nakrętek oraz opaski zaciskowe. We współczesnym motocyklu raczej nie ma prawa wydarzyc się akcja w stylu "dziura w tłoku". Podstawa to przygotowanie sprzetu do wyjazdu i generalnei eksploatacja z głową. A i tak czesto łatwiej przywieżć uszkodzony motocykl na przyczepce niż go naprawiac w rowie.

 

Jeszcze parę lat temu nie było komórek i ludzie jakoś jeździli motocyklami i to bardziej awaryjnymi niż obecnie spotykane :wink:

W weteranie woze obecnie na zapas tylko kilka elementow typu bezpieczniki, zarowki, przegob gumowy do napedu i komplet narzedzi. W japoncu wlasciwie nie mam nic na zapas. Biore ze soba tylko scyzoryk i klucz imbusowy do odkrecenia boczku aby sprawdzic poziom oleju. Z takim zestawem objezdzilem spory kawalek europy" Chorwacja, Grecja, Rumunia, Czechy Slowacja, Wegry i wystarczylo ;) Najwazniejsze to dopiescic sprzeta przed wyjazdem.

 

Czy mógłby ktoś kto posiada assistance napisać coś więcej na ten temat? Czy to tylko ściągniecie sprzęta pod dom lub do warsztatu czy też jakieś naprawy na miejscu się zdarzają jeżeli chodzi o moto?

Asistance jest dla mieczakow :crossy: :biggrin: A tu nie ma miekkiej gy, "trza byc twardym a nie mietkim jak kaczusia" Na dalekie podroze wykupuje tylko ubezpieczenie od kosztow leczenia za granica.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ile ja sie nanaprawiałem zepsutych motorków w trasie......W Romecie i jawce standardowo nagminnie strajkowac lubiały zapłon i gaznik ale jakos sie dawało z reguły odpalic. Najpowazniejsza awaria to jak pękłą ośka podczas wyskoku w kadecie ale tam wahacz dąło sie naproscic gołymi rekami wiec skoinczyło sie na pchaniu.Ale jezdzac motorkami praktycznie zawsze woziłem jakies czesci ze sobą a szczytem był pewnien dalszy wyjazd (ok 80km na romecie) gdzie wsród czesci zamiennych był nawet wał, elementy skrzyni i zmieniacz biegów ,wałek napędu zebatki i inne podobne :biggrin:

Na GSce na razie nie miałem dalekiej trasy i malo jezdze wiec nic takiego sie nie przytrafiło (i oby nigdy sie to nie stało)

Edytowane przez Arni GS
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siema awarie w moim ex simaku konczyly sie najczesciej pchaniem go do domu raz nawet musialem to robic tylem bo szczeki sie posypaly w tylnik kole i do przodu nie chcial isc wiec do tylu go przez miasto pchalem mega wiocha i tyle. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

więć ja na moi komarze miałem jedną awarię, ale na szczęscie śmigałem w tedy z kuzynem. Było to lato i cholował mnie na sznurku od krótkich spodenek, który wyprułem :-)

 

Innych awarii nie pamiętam, bo zawsze jak coś zaczynalo się dziać to oddawałem komarka do dziadka, który mi go wyszykował.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem sowjego czasu Jawe 350 TwinSzrot

 

Dobra nazwa :icon_mrgreen:

 

Pamiętam moje początki z CZ350. Nawet na kilkunastokilometrowe wycieczki brałem zapasowy aku 6V.

 

Teraz obowiązkowym wyposażeniem jest sterta kluczy. Taśma klejąca, poksylina. Drut & rozum. Jak wracałem ze Pielgrzymki Motocykolwej z Góry Św Anny to urwała sie mi likna sprzęgła :banghead: Do domu 100 km. Odkręciłem śrube od błotnika i śrubozgniotem skręciłem linke.

 

 

Na pad motocykla w trasie jestem przygotowany psychicznie. Ma prawo. Wiekowa konstrukcja. Jak padnie doszczętnie 2500 km od domu to będę w plecy kilkaset pln :lalag:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podczas wyjazdu na ryby w 2 osoby na ETZ 150 mialem mala przygode- 150 km od domu strzelila mi linka gazu, troszke grzebania i wracalismy do domu z linka gazu przyczepiona do prawej reki i tak jakos dalo sie jechac. Wiedzialem gdzie jest sklep i mozn bylo kupic linke, tylko ze byla to niedziela :crossy: . ETZ 251 sie wysypala na zeszlorocznej inauguracji sezonu w Bydgoszczy, kumpla ojciec jechal Iveco na impreze, wypatrzyl mnie na poboczu i sie zapakowalo MZ do dostawczego. Ale nie bylem sam z awaria, po drodze zebalismy jeszcze Bandita i Simsona :). Swoja droga nie wiem co 251 bylo, wyschla ( strasznie lalo) i smigala dalej. Na GS w Bydgoszczy uszkodzil mi sie impulsator i do domu wracalem na 1 garze, ale bylo blisko- 27 km.

 

Znajomi zazwyczaj jak nie mieli narzedzi, to podchodzili do pierwszego lepszego zabudowania i mieli co trzeba lacznie z jakas grubsza pomoca :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja jak jeździłem na MZ to nie zdazyło się nigdy żeby padła a trasy nie były takie krótkie-pierwsza rzecz to tak jak ktoś już wcześniej napisał należy przygotować moto na trasę i jak się wszystko sprawdzi to moto musi dojechać.

Teraz mam F2 i zobaczymy jak z tym bęzie ale mam nadzieję że również mnie nie zawiedzie :icon_rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi jak zerwała się linka od gazu w MZ to podkreciłem wolne obroty na 4 tys i tak pomału pykałem, gdy dojechałem tam gdzie chciałem wytargałem linke z pancerza zawinęłem o noge i ogień do domu :) Tylko na kolano schodzic nie można było :) :flesje:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja miałem kiedyś problem z ładowaniem w mojej Shadowce 800, były to pierwsze moje wakacje z moja obecna narzeczona na motocyklu, wyruszylismy z domu tesciow w okolichach piotrkowa w strone poznania, 20 km od Obry, miejsca docelowego, motocykl zgasł, okazało sie ze prad sie skonczyl, na szczescie bylo to w jakiesjs miescinie na skrzyzowaniu, zapchalem zaladowany motocykl do pobliskiego mechanika, podladowalem troche aku i dotarlem do celu, motocykla tydzien nie ruszlaem, a potem aku pod reke i do braciszkow Oblatow ladowac, naladowal sie w stajni przez noc, ja szybko ograniczylem zuzycie pradu wykrecajac niepotrzebne zarowki, np. w tylenj lampie byly dwie, starczyla jedna, postoj w przedniej i tak wrocilem 400km do domu. Poniewaz byl to srodek sezonu, nie chcialem rozstawac sie z moto na tydzien, wiec wozilem ze soba prostownik :icon_razz: Potem moj elektryk wszystko naprawił. Teraz w Shadowce woze w wałku przednim, latke w spreyu, komplet kluczy oczkowych, tyrtytki, imbusy, multi tool'a, srubokret z wymienna koncowka, noz do tapet i tasme izolacyjna. Wiadomo że Shadowki sie nie psuja, to do pomocy jak kogos spotkam po drodze z klopotami ;)

 

p.s. w dalsze wyjazdy, gdzie nie znam terenu zabieram 1,5 litra paliwa :eek:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja miałem kiedyś problem z ładowaniem w mojej Shadowce 800, były to pierwsze moje wakacje z moja obecna narzeczona na motocyklu, wyruszylismy z domu tesciow w okolichach piotrkowa w strone poznania, 20 km od Obry, miejsca docelowego, motocykl zgasł, okazało sie ze prad sie skonczyl, na szczescie bylo to w jakiesjs miescinie na skrzyzowaniu, zapchalem zaladowany motocykl do pobliskiego mechanika, podladowalem troche aku i dotarlem do celu, motocykla tydzien nie ruszlaem, a potem aku pod reke i do braciszkow Oblatow ladowac, naladowal sie w stajni przez noc, ja szybko ograniczylem zuzycie pradu wykrecajac niepotrzebne zarowki, np. w tylenj lampie byly dwie, starczyla jedna, postoj w przedniej i tak wrocilem 400km do domu. Poniewaz byl to srodek sezonu, nie chcialem rozstawac sie z moto na tydzien, wiec wozilem ze soba prostownik ;) Potem moj elektryk wszystko naprawił. Teraz w Shadowce woze w wałku przednim, latke w spreyu, komplet kluczy oczkowych, tyrtytki, imbusy, multi tool'a, srubokret z wymienna koncowka, noz do tapet i tasme izolacyjna. Wiadomo że Shadowki sie nie psuja, to do pomocy jak kogos spotkam po drodze z klopotami :eek:

 

p.s. w dalsze wyjazdy, gdzie nie znam terenu zabieram 1,5 litra paliwa :eek:

Daj jeszcze namiary, jaką trasą zazwyczaj jeździsz, możesz się przydać po drodze jakby co :icon_razz:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daj jeszcze namiary, jaką trasą zazwyczaj jeździsz, możesz się przydać po drodze jakby co :icon_razz:

 

 

jak by co to dzwoń, moze akurat bede gdzies niedaleko 660 69 11 06 ;)

 

A co powiecie o stwozeniu takiego banku telefonow i miejscowosci, gdzie sa ludzie z forum i jak sie cos wydazy nie milego w tej okolicy, to mozna do tej osoby zadzwonic i poprosic o pomoc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh kiedys za mlodu posmigalem prawie do bydzi na motorynce a ze gazior był zle ustawiony to jak ciagle prykalem na 1 biegu po wale(przy wisle) to wkoncu swieca sie okopcila i koniec jazdy, klucza nie mialem ludzi nie ma ....... i 12 km pchalem do domu a ja k datarlem do jakiego czleka to pchalem dalej :icon_razz: bo zostal moze 1 km ;) ..... w domu dostalem taki opierdal ze nie powiedzialem gdzie jade i za na tak dlugo :eek: ..... obecnie po za imbusami i kluczem do swiec nie woze nic no i tel :eek: ..............

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...