Skocz do zawartości

Jaka jest prawda o wypadkach motocyklowych?


Pit_R6
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Tak sobie czytam forum i zastanawiam się jakie jest prawdopodobieństwo wypadku na motocyklu... Jeżdżę od 11-tego roku życia - oczywiście pierwszy "sprzęt" motorynka, potem Simsony, MZ, Jawa TS, wreszcie CBR 600, na którym to miałem niezły szlif ale z mojej własnej głupoty (na szczęście nikt inny nie ucierpiał). Potem dłuższa przerwa, którą sam nie wiem jak liczyć. Przestraszyłem się, to prawda, ale już po dwóch latach znowu myślałem o dwóch kółkach, jednak sytuacje życiowe zmuszały mnie co roku do przełożenia decyzji na następny sezon. Teraz mam wymarzoną R6, nad którą rozpływam się każdego dnia :biggrin:

Powrót na moto potraktowałem inaczej niż pierwszą przejażdżkę CBR 8 lat temu, człowiek staje się chyba rozsądniejszy (albo po prostu się starzeje). Przez te wszystkie lata bez moto jeździłem puszką średnio 60 tys. km rocznie w większości na trasach. Zauważyłem, że styl jazdy przeniosłem na moto, czyli brak zaufania do pewnych sytuacji, które z reguły generują tragiczne w skutkach wypadki. Obserwuję bacznie jazdę puszek, wybieram "niepewne" i na nie szczególnie uważam. Jak dotąd nie miałem żadnych sytaucji podbramkowych, no może za wyjątkiem pierwszej jazdy na R6 gdzie zbyt szybko wszedłem w zakręt i zaczęło mnie wynosić, ale na szczęście zadziałał nawyk z poprzednich lat (niemniej spociłem się troszkę).

I niechcąc Was zamęczać - jestem ciekaw, czy np. któremuś z Was udało przejeździć np. kilka sezonów bez żadnej gleby? Przy sprzyjających okolicznościach wydaje się to możliwe :) Aczkolwiek jazda na moto kusi i wciąga jak narkotyk, czasem mam wrażenie, że przestają działać bodźce mózgowe a zaczynają instynkty :D

Jednego jestem pewien - już nigdy nie zrezygnuję z motocykla. Dla mnie ten rok jest najszczęśliwszy ;)

 

Pozdrawiam

Piotrek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja przez trzy lata, odkąd mam simsona, miałem tylko (odpukać) jedną glebe. była ona ewidentnie z mojej winy :) pasażer z tyłu, wysokie obroty, szybko puszczone sprzęgło... kolega wylądował dupskiem na asfalcie, a ja biegłem za motocyklem kilka dobrych metrów :biggrin: Straty na szczęście również nie były duże... Wymiana podnóżek pasażera i wszystko jak dawniej :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ciekawe...

Ja strasznie żałuję, że nie miałem okazji przejść takiej drogi (motorynka -> simson -> Junkers.... itd) Jakoś się nie udawało, nie kleiło i tak 16 lat myślałem nad kupnem moto. Teraz, kiedy już go mam, czuję przed nim coś więcej niż respekt, rzekłbym, że trochę się boję nawet. Mam nadzieję, że 14 lat puszką bez stłuczki coś znaczy i podobnie będzie na moto, ale mimo wszystko zawsze mam jakieś obawy...

 

pozdr

Edytowane przez jurjuszi

"Łudududududududududuuuu... Łudududududududduddddd" - Theodor (Zegrze 2010)

"Hondy mają taki dziwny dźwięk..." - Autor nieznany (Udrzyn 2010)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka jest prawda??????

Uważam, że odpowiedż jest jedna:

Najczęstszą przyczyną przyczyną wypadków jest przerost wyobrażni nad rzeczywistością.

Do tego dochodzą problemy nieprzewidywalne i podejmowanie niewłaściwych decyzji w celu ich rozwiązania.

Ja osobiście w wieku 17 lat mało nie doprowadziłem do sytuacji gdzie bliska mi osoba mogła stracić

życie, to uczy pokory i braku zaufania do innych użytkowników drogi.

Starczyło do dzisiaj i oby starczyło na zawsze...... :biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mialem kilka szlifow - wszystkie niestety z wlasnej gupoty - scenariusz ten sam - na zlocie lub imprezie, wypite, promil odpowiedni, wyglupy i gleba... po ostatniej 3 miesace wydlubywalem asfalt spod skory i ... przeszla jazda po pijaku (2 lata temu),

A na drodze jedno jest pewne - nie ufaj nikomu, lepiej 2 razy zwolnic niz raz pechowo przyspieszyc ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najczęstszą przyczyną przyczyną wypadków jest przerost wyobrażni nad rzeczywistością.

Do tego dochodzą problemy nieprzewidywalne i podejmowanie niewłaściwych decyzji w celu ich rozwiązania.

 

I to jest chyba sedno tematu. Jazda na motocyklu jest szlifogenna :biggrin: i pewnie wielu (większości?) z nas szlif się przydarzył lub przydarzy, ale poważny wypadek niekoniecznie. Jasne, są sytuacje w których nie można już nic poradzić (choć to w dużej mierze kwestia umiejętności), ale takich jest stosunkowo niewiele. Podstawą przeżycia jest kontrola, panowanie nad sytuacją, pewna doza doświadczenia i dojrzałości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi w tym roku zdarzył się konkretny szlif na GPZ po 5 latach jeżdżenia na wcześniejszzych piździkach. U mnie zawarzyła własna głupota i brak doświadczenia. Przyznaje się do tego. Teraz jednak odczuwam spory respekt do motocykla. I to jest ważne

Edytowane przez kris02
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi w tym roku zdarzył się konkretny szlif na GPZ po 5 latach jeżdżenia na wcześniejszzych piździkach. U mnie zawarzyła własna głupota i brak doświadczenia. Przyznaje się do tego. Teraz jednak odczuwam spory respekt do motocykla. I to jest ważne

 

I to jest cała prawda- życie uczy pokory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mając 11 letni kontakt z motocyklami, do tego sezonu udało mi się nie mieć szlifów czy jakiś grożnych gleb.Są jednak sytuacje których się nie ustrzeżesz jeżdząc na moto- np.stoisz na światłach a tu nagle w tył wjedzie ci auto.Wylatujesz przed siebie i uderzasz o stojące przed tobą auto...Albo jedziesz spokojnie główną drogą a tu z bocznej drogi prosto w ciebie cos uderzy...

 

Dlaczego o tym pisze?

Bo w tym sezonie jadąc z żoną zostałem w taki sposób zmieciony przez goscia co się zagapił. Na nic to, że jego wina i będzie miał wyrok, że za połamane gnaty dostaniemy jakieś pieniądze z odszkodowania.Przez te lata rodzina j€ż przywykła do mojego hobby, nawet uwierzyli, że może to nie jest tak niebezpieczne, a tu dostają informacje, że "cudem przeżyliśmy" i leżymy w szpitalu. Na nic mówienie że nie z twojej winy, patrzą na ciebie jakby chcieli powiedzieć: a nie mówiłem itp. Zaraz zaczyna się temat sprzedaży motocykla, bo to przecież przez ten motocykl ten wypadek, żeby już nie jezdzić nigdy itp.

Mam w tej chwili taki nóż na gardle, najlepsze jest to, że żonka, która na nieszczęście w wypadku ucierpiała bardziej ode mnie mówi że już by nie mogła żyć bez naszego wspólnego jeżdzenia.

Czekamy więc z niecierpliwością na następny sezon i zapewne wbrew otoczeniu ( i być może logice ) myślimy o dalszej jeżdzie.

Tak więc jazda bez wypadku jak najbardziej jest możliwa, pytanie tylko czy aby nie do czasu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mając 11 letni kontakt z motocyklami, do tego sezonu udało mi się nie mieć szlifów czy jakiś grożnych gleb.Są jednak sytuacje których się nie ustrzeżesz jeżdząc na moto- np.stoisz na światłach a tu nagle w tył wjedzie ci auto.Wylatujesz przed siebie i uderzasz o stojące przed tobą auto...Albo jedziesz spokojnie główną drogą a tu z bocznej drogi prosto w ciebie cos uderzy...

 

Dlaczego o tym pisze?

Bo w tym sezonie jadąc z żoną zostałem w taki sposób zmieciony przez goscia co się zagapił. Na nic to, że jego wina i będzie miał wyrok, że za połamane gnaty dostaniemy jakieś pieniądze z odszkodowania.Przez te lata rodzina j€ż przywykła do mojego hobby, nawet uwierzyli, że może to nie jest tak niebezpieczne, a tu dostają informacje, że "cudem przeżyliśmy" i leżymy w szpitalu. Na nic mówienie że nie z twojej winy, patrzą na ciebie jakby chcieli powiedzieć: a nie mówiłem itp. Zaraz zaczyna się temat sprzedaży motocykla, bo to przecież przez ten motocykl ten wypadek, żeby już nie jezdzić nigdy itp.

Mam w tej chwili taki nóż na gardle, najlepsze jest to, że żonka, która na nieszczęście w wypadku ucierpiała bardziej ode mnie mówi że już by nie mogła żyć bez naszego wspólnego jeżdzenia.

Czekamy więc z niecierpliwością na następny sezon i zapewne wbrew otoczeniu ( i być może logice ) myślimy o dalszej jeżdzie.

Tak więc jazda bez wypadku jak najbardziej jest możliwa, pytanie tylko czy aby nie do czasu?

 

 

Dobrze że o tym napisałeś bo wiele osób uważa iż wypadek może być spowodowany wyłącznie własnym podkreślam własnym brakiem umiejętności. A wcale tak nie jest. Ja jeżdżac zauwazam coraz więcej niebezpieczeństw , zaczynam myśleć za innch przykład: Moge wyprzedzić mam długa prosta ale widze że stoi auto na mostku które chce się włączyc do ruchu. powinno ustąpić pierszeństwa jednak.... niekoniecznie ja odpuszczam nie wyprzedzam. jest wiele przykładów to był jeden dosyć banalny. Tak jak kolega wspomniał najgorsze jest to że możesz niezawinić możesz jeździć 15 lat bez wypadku a w tym 16 ktoś cię rozjedzie, nie ma na to reguły. A co mi z tego odszkodowania jak np nigdy nie bede chodził?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ta niedziele bylem na motoszkole Suzuki i instruktor powiedzial dosc ciekawa rzecz. Statystyki pokazuje ze grupa najbardziej narazona na wypadki sa osoby naprawde duzo jezdzace na motocyklu, majace duze umiejetnosci i duzo doswiadczenia. Wynika to z rachunku prawdopodobientwa, tego typu osoby prawdopodobienstwo wypadku pryz jednokrotnej probie maja zdecydowanie mniejsze niz inne grupy, za to zdecydowanie czesciej niz inne grupy "losuja" czyli wyjezdzaja na droge i stad sa najbardziej narazeni na wypadki. Dopiero druga grupa jest grupa 17-20 czyli osoby mlode bez doswiadczenia, pierwsze moto i duzo fantazji (w samochodach to zjawisko nie wystepuje, najbardziej narazona grupa na wypadki sa wlasnie kierowcy 17-20)

 

CIekawe nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat bardzo ciekawy :lalag:

Ja rowniez nie mialem okazji smigac drogą PIta lecz poszedlem rzucilem sie na gleboka wode CBR 600 na poczatek lecz z wielka rezerwa do mocy, osiagow i moich umiejetnosci. Smigam od pazdziernika zeszlego roku, przejechalem ok 8 tys km i na razie bez szlifow i dzwonow. Ale mam obawy wlasnie co bedzie za rok, dwa... Kiedys instruktor od prawka powiedzial mi ze pierwszego szlifa lapie sie gdy pomyslisz ze sie umiesz swietnie jezdzic

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak sobie czytam wasze wypowiedzi i troche sie martwie (choć podobają mi sie wasze wypowiedzi), jestem młody nie chciałbym skonczyć źle...

ale pasja była silniejsza, kupiłem motocykl, przejechałem pierwsze kilometry... czasami zastanawiam sie czy cos we mnie nie wjedzie czy nie uslizgnie mi sie koło...ale coż, wierze ze Bóg czuwa nade mna, wkoncu to dzieki niemu mamy to co kochamy a to ze wypadki sie zdarzają to tylko słabość i ograniczenie ludzkie... pewnie dopiero w niebie bedziemy bezpiecznie smigac na swoich wymarzonych sprzetach :lalag:

zycze wszystkim bezpiecznej drogi, oby nie stała wam sie krzywda, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...