Skocz do zawartości

Na pocieszenie-cala prawda o glebach


kacper_84
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Cóż... Ja moto jeszcze nie mam, ale już pierwszą glebę tak :)

Akcja miała miejsce na kursie na placyku gdy spokojnie robiłem nawrót do slalomiku. Muszę wspomnieć, że była to moja 2 lub 3 godzina na kursie a nie siedziałem nigdy wcześniej (samodzielnie prowadząc) na moto. Jazda była na etz251 czy jakoś tak. Generalnie nie wiem do końca co się stało, ale wyglądało to tak jakby nagle ni z gruchy ni z pietruchy na wolnej jedyneczce maszynka weszła na jakieś kosmiczne obroty w trakcie nawrotu i... prrr!! Stój! Szalony... Moto w krzaki a ja na asfalt. W efekcie poturbowałem się troszku (oczywiście sprzęt PanzerJager nic mu nie było) co niestety przekuło się na przerwanie kursu (potłuczone nadgarstki dość mocno i stłuczona stopa przygnieciona przez maszynę). Po całej akcji podniosłem moto i dalej jazda. Pierwszy ból poczułem dopiero późnym wieczorem, bo tak mi się podobała ta cała zabawa. Ale nie wspominam tego źle, ale bardziej jako naukę lądowania na cztery łapy :)

Niestety po wszystkim musiałem zawiesić działalność na jakiś czas.

Mam nadzieję, że troszkę cieplej zrobi się już w marcu bo nie mogę się doczekać dalszych jazd.

Trza być tfardym nie mientkim :twisted: !!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż... Ja moto jeszcze nie mam, ale już pierwszą glebę tak :buttrock:

Akcja miała miejsce na kursie na placyku gdy spokojnie robiłem nawrót do slalomiku. Muszę wspomnieć, że była to moja 2 lub 3 godzina na kursie a nie siedziałem nigdy wcześniej (samodzielnie prowadząc) na moto.

luz totalny, ja też miałem trudne początki. poza krótką przygodą z niezbyt sprawną wsk, to właściwie można powiedzieć, że kurs był moim pierwszym kontaktem z moto i też miałem okazję zejść do parteru. właściwie, to takie gleby to nic strasznego, choć są chyba najbardziej obciachowe :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Wyjeżdżałem z betonowej drogi osiedlowej na ulicę asfaltową. Był przymrozek i tak dziwnie się złożyło, że na betonie było ok. a na asfalcie lód. No i w momencie wyjazdu na asfalt (od razu ze skrętem w prawo) przednie koło uciekło w lewo a ja na prawy bok. Właściwie bardziej się zdziwiłem niż wystraszyłem - za szybko się to odbyło.

2. Na zlocie w Złocieńcu dałem się przejechać mojej lubej ale ta uparła się, żebym siedział z tyłu. Jechaliśmy po trawie. Zatrzymaliśmy się w jakimś kramie z gadżetami :buttrock:

3. To już klasyczny szlif przez własną głupotę. Jechałem za kolesiem na łuku w lewo. Trzymaliśmy ok. 80 km/h. Luzik. No i nagle koleś stwierdził, że jednak jedzie za szybko i przyhamował. Ja zgodnie z regułami sztuki bardziej obserwowałem koniec zakrętu niż jego, więc zauważyłem ten manewr za późno. Wybór był taki: albo wjadę w niego (na zacieśnienie zakrętu było już za mało czasu) albo pobocze (słaba alternatywa, ponieważ za poboczem była dość pokaźna skarpa z drzewami, a co :( ). Zdecydowałem się połączyć pobocze z hamowaniem. Niestety akurat w tym miejscu wyrósł krawężnik i się zaczęło... BIG to jednak fantastyczna maszyna. Plastiki są niezniszczalne w przeciwieństwie do lewego stawu skokowego, który bolał mnie przez dwa miesiące. TRZYMAJCIE ODSTĘPY jak jeździcie w grupie. I zero zaufania do tego z przodu i z tyłu.

PS. Kaskiem zdrowo przywaliłem w krawężnik, więc jednak jest to przydatna rzecz.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja napisze o mojej pierwszej glebie, calkowicie z mojej winy, ku przestrodze dla innych, równie mądrych i takich 'co to nie oni'.

 

Jechalem na kurs prawka (!) w ostatnie lato. Jade sobie spokojnie trasa Ł. - to dosc spora arteria, 3 pasy w kazdym kierunku - zawsze tlok, bo to przelotoowka, ja sam jezdze tam samochodem ponad 100 normalnie. Wjezdzam pod wiadukt przy GUS, a tam jak zawsze koreczek. Chcialem zmienic pas na prawy, bo koles przede mna zaczal hamowac.

Samochodem bym sie zmiescil, ale na motorze brak wprawy zdecydowal o glebie. Predkosc byla minimalna, ale bylem tak przerazony, jak rzadko kiedy. Brak prawka, to po pierwsze i natychmiast wyobrazilem sobie tych wszystki puszkarzy, ktorzy tylko czekaja zeby mnie rozjechac. Zaczalem szarpac motor ,zeby go podniesc i w panice podszedlem od zlej strony wiec ni jak nie dalo sie go podniesc, bo 1100 , jakby nie bylo waży swoje. Dopiero pomoogl mi jakis kierowca. Wsialem na sprzeta i jak w transie wyjechalem na gore. I tu druga sqcha, to zabraklo mi paliwa ... :buttrock:

Na qrs tego dnia juz nie poszedlem, a Tomek Kulik nieszczedzil mi jak sie domyslacie cieplych słów...

Wiecej rozwagi w tym sezonie, szczególnie dla początkujących.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wszyscy opisują to i ja też (wg. stopnia zagrożenia):

- pierwsza gleba 2004 r, pod szpitalem, z pełną widownia - parking był lekko pochyły, ja nie do końca rozłozyłem nóżkę, no i obciach pełen. :oops:

- druga gleba 2005, 7,30 rano podjeżdżam pod firmę, prędkość ok 15 km/h, mokra od rosy kostka brukowa + przedni hebel.... Na szczescie bez widowni...

- trzecia gleba 2004, źle i zbyt brawurowo przygotowany manewr wyprzedzania kolumny TIR'ów zakończył sie koniecznością podjęcia decyzji: albo idę na czołówkę z pojazdem z przeciwka (a był to TIR)- szanse żadne, albo spier***** do lewego rowu (na budziku 120, brak lewego pobocza...)- szanse w sumie też żadne. Większe szanse przeżycia dawał minmo wszystko rów....... Co ciekawe, skończyło sie bez strat na zdrowiu i w sprzęcie. W sumie do dzisiaj nie wiem jak to mozliwe, bo powinni mnie łyżeczką zbierać. Chyba cud.

 

Wnioski I: głupota zabija. Bezwzględnie.

Wnioski II: czasem ktoś (coś?) daje druga szansę na życie.

Wnioski III: drugiej szansy być nie powinno, wiec trzeciej nie będzie na pewno.

Myslcie.

Pozrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hehe w sumie to ciekawy temacik sie zrobił, człowiek moze sie podbudować, że nie tylko on zaliczył jakiś idiotyzm i jak to czesto tez bywa wyszedł bez szwanku :buttrock:

 

Pozdrawiam i życze bezpiecznego nadchodzacego sezonu!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyjechała mi baba z drzew kaszlakiem , jedzie środkiem wąskiej drogi to ja odbijam w prawo . Ułamki sekundu i leże w potoku razem moim Ogarkiem , brzeg miał z 1,5m a baba pojechała sobie dalej . Ogarkowi nic się nie stało mi też . Po wyciągnięciu go zapalił od kopa :buttrock:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja miała miejsce na kursie na placyku gdy spokojnie robiłem nawrót do slalomiku.

(...)

Generalnie nie wiem do końca co się stało, ale wyglądało to tak jakby nagle ni z gruchy ni z pietruchy na wolnej jedyneczce maszynka weszła na jakieś kosmiczne obroty w trakcie nawrotu i... prrr!! Stój! Szalony... Moto w krzaki a ja na asfalt.

Najprawdopodobniej był to skutek źle poprowadzonej linki gazu, lub zbyt małego luzu na lince. Chyba raczej to pierwsze.

Pierwsze koty za płoty.

kulikowisko.pl www.facebook.com/KULIKOWISKO

Uwaga!!! Nowa lokalizacja kursów prawa jazdy:

  • teoria: Mokotów-Służew
  • praktyka: Ursus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sumie koło 5 gleb. Najpoważniejsza na polnej drodze, przy predkosci ok. 80km/h. Moto nic sie nie stalo. Dzielna maszyna. Ja przez 2 tygodnie nie moglem sie z lozka podniesc, mimo, ze jechalem w pelnym stroju.UWAZAJCIE NA SIEBIE!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

witka ja naszczescie nie zaliczylem zadnej gleby jak do tej pory znaczy jesli chodzi o gsxr600.kilka razy bylo naprawde blisko!!nawet otarlem sie o samochud pozostawilo to skaze na sradzie w postaci wgiecia na wydechu :) niestety wszystko bylo z mojej winy troszke przegiolem!!. jednak po tym zdazeniu uspokoilem sie troche i zanim zaczne szalec to upewniam sie kilkakrotnie czy miejsce jest odpowiednie i czy w poblizu niema zadnego katamaranu!!!!.pozdrawiam i uwazajcie na siebie:-))) :mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

taz sie pochwale;]

1. 2tyg. po zakupie moto, jade sobie, patrze w lustreko- pusto no to sobie zawroce, pyk hebel uslizg i lecac na glebe widze zwirek na drodze. straty kilka otarc, luterka (oba co dziwne) podnozek.

2. z blokada na tarczy, teraz w miara mozliwosci zostawiam moto tak zebym najpierw musial cofnac:P

3. na rondzie (w sumie na wlasne zyczenie;]) opone zamykam:] pierwsze kolko spoko, drugie... o samochody nie jada to przyspieszam, skladam sie, ooo tre butem, wiecej ognia>> skladam glebiej... OOO tre czyms (centralka jak sie pozniej okazalo:P) iiii... po glebszym zlozeniu tylne kolo traci przyczepnosc czego efektem jest szlif tuz pod kraweznik. nic mi sie nie stalo, kiera pogieta,lusterko, lampa, plastik; najlepsza akcja jednak byla chwile pozniej. stawiam moto na chodniku czekam na znajomego i podchodzi do mnie chlopczyk (ok 5-7 lat) i mowi:

-"ladny motor!"

-"dziekuje, wlasnie sie wywalilem!"

-"ooo to nie umie pan jezdzic" :buttrock: :banghead:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wydzidowalem raz na MZ Scinalem zakret jadac srednia predkoscia jak dla 251 Pech chcial ze z przeciwka jechal mlody chlopaczek na Simsonku (nie widzialem go wchodzac w zakret bo przy drodze jakies krzaki rosly) Nawet nie zdazylismy zareagowac jak sie zobaczylismy i bylo BOOM!! Sami powazniejszych obrazen nie mielismy ale nasze sprzety nie byly juz w stanie jechac dalej:( Od tamtej pory dobrze wiem gdzie jest moje miejsce w zakrecie... Poza tym zadnych innych przykrych przygod nie mialem i bede sie staral aby tak juz pozostalo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Wjazd MZ-ą do rowu podczas zawracania na szutrowej drodze 50 m od domu. Powodem był kask zawieszony po lewej stronie kierownicy -> za dużo gazu -> za mały skręt kiery (kask przyblokowal) -> rów. Świadek: kierowca kombajna jadącego z naprzeciwka. :lol: :lol: :lol:

2. Gleba Yamaha Tw 125 na ósemce. Dzień wczesniej zacząłem robić "8" za pomocą gazu i sprzegła. Troche za bardzo mi sie to spodobalo (składanie do granic przyczepności, przynajmniej takie miałem odczucie). Pech chcial ze tego dnia było mokro, najechałem tylnym kołem na linie i bylo bum. Stojący 30 m dalej instruktor podobno powiedzial wtedy "o patrzcie, wyje*** sie" i dalej palił papierosa :twisted:

3. Wjechaliśmy w "8" w dwa motocykle. Ja na Tw 125, kumpel na gn 250. On prowadził, ja za nim i tak coraz szybciej. W pewnej chwili w lewym zakrecie zorientowałem sie ze jade za szybko ,a on na dodatek zwalnia, co grozi zderzeniem. Zamiast wyjechac poza "8" zrobiłem co mi instynkt podpowiedział -> czyli zaciągnałem lekko przedni hamulec :P ;)

Yamaha "da panca maszyna" zniosla wszystko bez szwanku. Straty własne: dziura w kombi przeciwdeszczowym, dziura w spodniach + lekki lęk przed głębokim składaniem sie w zakret - będę z tym walczył w nowym sezonie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...