Skocz do zawartości

Z Hayabusy na enduro do 15 k


Rekomendowane odpowiedzi

Bandzioch, szukasz motocykla którego nie ma. Nawet nowa Afryka reklamowana "że w teren i w podróże" nadaje się... po zmianie opon. Aby czymkolwiek ogarniać teren, to opona musi być kostka. A pojechać kilka tysięcy drogami asfaltowymi na kostce... wielka tragedia i ryzyko konieczności zmiany gumy w tzw. międzyczasie. Co innego lekkie szutry - dojechać do pola namiotowego. :) Ale to nie jest teren i tu możesz i hayką dać radę..

Edytowane przez maniek_7

Mózg elektroniczny będzie za nas tak myślał, jak krzesło elektryczne za nas umiera... (S.J. Lec)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, wiec może sprecyzuje to bardziej.

Dam rade zrobić dalszą trasę jak kilkudniowe wakacje na moto.

Jak zmienie opony to wjade w szutry i lekki teren A i przy wielkiej ochocie w zime, przy dobrej kostce posmigam też po śniegu :ohmy:

Nie zamierzam wjechać w błoto po pas/ bagna wielkie górki i skakać po torze motocrossowym :laugh:

Największym problemem jest to że lubię się gubić na motocyklu, szukać dróg którymi wcześniej nie jechałem, a w Polsce każda wioska kończy się szutrem i lasem :biggrin:

Edytowane przez Bandzioch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak.

 

1. Podróże kilki kilometrowe, lekkie tereny - AT

2. Ciężki teren - cała inna, Hondy, KTMy, Suzuki etc

 

AT to już zabytek. Nie twierdzę, że to zły motocykl, tylko nie można go porównywać do współczesnych konstrukcji pod żadnym względem. Oczywiście jazda AT, jak jazda każdym zabytkiem może dać sporo przyjemności, ale trzeba być świadomym, że w pakiecie dostaje się rachityczny silnik, gumowe zawieszenie i pozostawiające sporo do życzenia hamulce, a to wszystko w cenie nowoczesnego motocykla. Żeby nie było, to sam jeżdżę lc4, którego nie zamieniłbym na nic innego, a jest to już leciwa konstrukcja, jednak lata lecą i przesiadając się na nowsze sprzęty CZUĆ różnicę, szczególnie w zawieszeniu

 

 

Zawsze można mieć jakiegoś enduraka i dwa komplety kół do niego.

Zmiana kółek to kilka chwil a dzięki temu mamy dwa motocykle w jednym

A robiłeś tak kiedyś? Ja próbowałem i powiem tak...to wcale nie jest taka chwilka.

 

Pierwsza sprawa to hamulce. O ile tył można olać, to przód musi być z kompletu tarcza-klocki, inaczej skuteczność hamowania przez pierwsze kilometry pozostawia sporo do życzenia. Mamy więc opcję wymieniać koło z tarczą, a wtedy zmieniać klocki w zacisku, albo przekręcać tarczę na drugie koło, a gwinty m6 w aluminiowej piaście wprost kochają takie operacje :D

 

Do tego jeszcze fajnie mieć inne przełożenia na szosę i teren, więc kiedy uwijałem się w godzinkę uznawałem to za sukces :D Drugie koła sprzedałem po miesiącu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...