Skocz do zawartości

Moje wrażenia z jazdy po torze.


MatMax78
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

no ja tam nie wiem co takiego drogiego jest w motocyklu crossowym ... ale widocznie się nie znam

ale z tego co gadałem z tymi co się znają to koszta znikome przy sporcie

 

napedy napedy napedy, klocki klocki klocki , opony (tanie bo 240zl-270zl tyl) idzie ich od cholery, glowica wymiana zaworow ssacych w YZ (tytanowe) w moim przypadku to bylo raz na sezon, wydechow polamanych od cholery :( , tylnich stelazy tez :( , tloki , korby , cylinder .... no jak naprawde cisniesz crossowka to naprawde sie tego zbiera. wyjazdy do Rumunii = powrot prawie ze szrotem :D ... ale wszystko zalezy jak kto sie bawi :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Odgrzeję temat, bo chciałem się podzielić kilkoma uwagami po wczorajszym treningu. Po całej zimie katowania motorynki na okolicznych torach postanowiłem się wybrać na tor z prawdziwego zdarzenia. Pojechaliśmy pod Kielce, tam do wyboru (w promieniu 30 km) są 3 zajebiste homologowane tory, na których odbywają się mistrzostwa. Do wyboru nawierzchnia piaskowa (tor Kowala), nawierzchnia nieco twardsza (Ostrowiec Świętokrzyski) i tor dość twardy (Dębska Wola). Wybór padł na ten ostatni, bo to piękny, duży obiekt z dużymi przewyższeniami i mega hopami (największe "trumny" mają ponad 20 metrów).

Cały dzień treningów na torze kosztuje 30 zł/osoby. Nowy komplet opon wystarcza na jakieś 5-6 dni trenowania. Koszt paliwa na cały dzień to około 30-40 zł.

 

Zaczęliśmy od 10:00. Pierwsze kółko po torze to totalne przerażenie, bo są np. 2 zjazdy, na których strach spojrzeć w dół, a które lepsi zawodnicy zeskakują prawie w całości. Podjazdy to czasem wielkie ściany, a skoki wymagają wiele odwagi... No nic, przyjechało się, to trzeba jeździć. Jedna, dwie, trzy sesje i zaczynam się pewniej czuć. Zaczynam przelatywać pierwsze hopy, dość przyczepna nawierzchnia pozwala na długie drifty na dobrze rozkręconym 4. biegu. W dwóch miejsca tor ma wysoki podjazd, przed którym jest rampa do skoku - jak się dobrze napędzić, to wskakuje się od razu na "wyższy taras". Jak się nie doleci, to cóż... także albo wolno i na "dwa razy", ale pełne kotły i "na raz" ;) Po kilkunastu sesjach przełamuję się i podejmuję decyzję, że próbuje skakać: wyjście z winkla na pełnym gazie, przepięcie na 4. bieg i pełny ogień ze świadomością, że musi się udać... wyjście z progu na rozkręconym gazie, lot, lot, korekta pochylenia maszyny, lot i wreszcie... udało się dolecieć!!! Totalna radocha i momentalnie ogień na następne kółko, bo teraz może być już tylko lepiej i szybciej :)

Straty tego dnia: zajechany napęd (zębatki i łańcuch - wyłamałem wszystkie zęby w zębatce napędowej) i jakiś koleś złamał rękę na zeskoku z hopy.

Wrzucam kilka fotek i zachęcam wszystkich, którzy chcą się pościgać za dużo mniejsze pieniądze, niż po asfalcie. Naprawdę warto! Za tydzień znów lecimy - może pod Kielce, może na północ, bo praktycznie w każdym miejscu są zajebiste tory o dowolnej nawierzchni. Do wyboru do koloru :)

 

Jac_02.jpg

 

skok.jpgRob_02.jpg

 

Ekipa_01.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już mówię wszystko: mam Kawę KX250F, czyli 4-suwa. Koszt rocznika 2010 to około 10 kzł. Tyle samo kosztują inne japończyki, jedynie KTM-y troszkę droższe. Eksploatacyjnie nie ma co porównywać do ścigaczy, bo tam trzeba było ciągle coś modyfikować, a tu nikt się nie bawi w "tuningi", tylko jeździ.

 

Koszt całego napędu to 280 zł, jutro wymieniam, żeby mieć na środowy trening. Koszt kompletu opon (Dunlop) z wymianą to 450 zł - na piasku jeździsz baaardzo długo, na twardym torze i przy dużym "driftowaniu" około 5-6 pełnych dni. Wymiany oleju i filtra robię co 7 motogodzin, ale do crossa wchodzi tylko 1 litr oleju, więc koszt śmieszny. Dość dużo zabawy w czynności konserwacyjne typu smarowanie łożysk kół, kołyski, kontrole zaworów, mycie itd. Wymiana oleju w lagach co 15 motogodzin robię, ale to jest koszt 70 zł.

Koszt ciuchów i ochraniaczy, bez których NIE WOLNO wyjeżdżać: ortezy na kolana minimum 2000 zł, lekki kask od 800 zł, buty od 500. Także sumarycznie też taniej niż asfalt.

 

Małe porównanie asfalt/cross

Przez 4 miesiące treningów na crossie zrobiłem więcej motogodzin, niż na ścigaczu przez 2 sezony. Dodatkowo jazda po asfalcie to jeżdżenie na pamięć jak małpa, bo jak się nauczysz linii czy punktów hamowań, to potem jeździsz tam samo albo przesuwasz te punkty pomału aż do wyjebki ;). W crossie sytuacja zmienia się cały czas, tor wygląda inaczej nawet po godzinie treningów, bo robią się koleiny, hopki i dziury, także wciąż trzeba kombinować. Dodatkowo cross nie wybaczy Ci złego trzymania motocykla nogami i złego balansu ciałem. W piasku po prostu nie pojedziesz bez tego, także uczysz się dobrych odruchów. Kondycyjnie bez porównania - pracujesz więcej ciałem, szybciej się męczysz, musisz naprawdę dbać o formę. Zrobienie 20-minutowej sesji na piaszczystym torze to mordęga, szczególnie dla amatora :) Dodatkowo praktycznie non stop robisz to, co daje mega satysfakcję na asfalcie, czyli jazda w uślizgu - praktycznie cały czas latach bokami, w zakręty wbijasz się na kontrze, uczysz się precyzyjnie wyczuwać uślizg przodu (!!!) i tyłu.

 

Pod względem psychiki powiedział bym, że porównywalnie z asfaltem: przyspieszenia są takie same, wrażenie prędkości podobne, bo lecisz wolniej, za to często po dziurach. Natomiast adrenalinę wynikającą z jazdy na kolanie zastępują mega długie drifty i... skoki, które na początku przerażają.

 

Kontuzje i wypadki: wydaje mi się, że podobnie. Możesz zaliczyć mega wysiadkę w postaci high-side'a tak samo na ścigaczu, jak i na crossie. W crossie mniejsze prędkości, ale za to sporo latania i łatwo o błąd.

 

Miejscówki? Z asfaltem wiadomo: Poznań i Biała Podlaska i koniec. W Crossie full torów mniejszych i większych za darmo albo symboliczne 30 zł/dzień (SKRÓCONA LISTA). Za granicą ceny torów podobne, najczęściej 10 euro/dzień obojętnie czy Włochy, Belgia czy Hiszpania. 10 dni siedzenia we Włoszech i trenowanie "do upadłego" to koszt rzędu 3000 zł - tyle, ile 2-dniowy track day na torze asfaltowym np. na Słowacji.

 

Trenować można cały rok, chociaż jazda przy temperaturze poniżej 0 stopni w sumie nie jest za fajna. Ja jeździłem w zimie pod mostem, bo nie było śniegu i to tak dla podtrzymania formy. Optymalna temperatura to od +5 w górę :)

 

Żeby nie pozostać gołosłownym, wrzucam jeszcze link do klipu z naszych zimowych treningów, który skręciłem kilka dni temu. Pozdro!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Sherman :)

Dobrze rozjasniles temat.

A Ty jezdziles jakims crossem wczesniej czy odrazy ta kawa? Zmierzam do tego czy na poczatek (zupelny czyli jedyne co mialem do czynienia z czyms atakim to to ze sobie usiadlem na jakims KTM) taka 250 4t nie bedzie zbyt mocna? Wiadomo, odwijac do.spodu.nie trzeba odrazu ale chpdzi tez o to zeby zbyt duza moc/ moment nie zniechecily :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powinno być ok, bo to ma bardzo fajną charakterystykę. Rozkminialiśmy temat dla dziewczyny i wychodzi, że w sumie nie ma mniejszych pojemności w 4-suwie, bo możesz kupić 125 cm3, ale w 2T a to wymaga lepszego ogarniania. Także kupujesz 250 4T i masz święty spokój, a "idzie bokiem" na każdym biegu ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Sherman :)

Super to wszystko opisales :)

Chyba sie bede zastanawial nad drugim moto, bo nie ukrywam ze na asfalcie tez mi sie bardzo podoba a jakiejs toroqej kariery tez nie zamierzam robic wiec te koszty mnie nie zjedza :)

Pozdrawiam :) dzieki jeszcze raz :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najbardziej to bym sie bał o kolana, ja jeździłem w pseudoortezach i nigdy nie mialem zadnych problemów. Powiem tak, kontuzjogenna jak każda pseudoekstremalna dyscyplina bo różne rzeczy się zdarzają, im bardziej przekraczasz pewne granice tym robi sie nie bezpieczniej. W moim przypadku to chyba nie było wyjazdu bez chociaż małej wywrotki. Choć znam przypadki i chociażby mojego ojca który wylądował za bardzo na przód, moto go nakryło, żebra połamane, odma i te sprawy .. ale jest zabawa, jest i ryzyko, jak wszędzie. Mi osobiście mocno brakuje jazdy w terenie, ale cuż narazie nie moge sobie pozwolić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

CHociaz kiedys przy piwku gadalismy z Macikiem Zdunkiem i pamietm jak opowiadal jak bardzo kontuzjogenna (co to za slowo ?!) jest ta zabawa i jakos ....

Akurat dziś na treningu opowiadał mi znajomy o Zdunkach - ponoć ojciec złamał obydwie ręce za jednym razem, młodszy syn ma stały niedowład ręki (wyjebał tak, że oderwało nerwy od kręgosłupa), pozostał najmłodszy... Ale tak jak pisałem, te kontuzje w dużej mierze wynikają z ilości przejechanych motogodzin. Większość wywrotek nie powoduje problemów, bo prędkość mniejsza i nawierzchnia zazwyczaj łaskawa... Kolejna grupa kontuzji i wypadków to debilne latanie po lasach i upalanie "weekendowe", bez odpowiedniego treningu i umiejętności. Wsiąść na 450-tkę i wybrać się polatać z kumplami po poligonie? Życzę powodzenia :)

 

Ale kontuzje przecież na asfalcie tak samo się mnożą. Praktycznie na każdym SD albo rundzie WMMP ktoś trafia do szpitala :(

 

Ale tu nie ma co pisać, że to czy tamto lepsze... asfalt czy cross, zabawa jest po prostu mega fajna i w idealnym układzie latał bym naprzemiennie jedno i drugie :flesje: W każdym razie wybieram się kibicować forumowej reprezentacji w Poznaniu, bo po 3 latach kasztanienia wypadało by się z niektórymi wreszcie zobaczyć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...