Skocz do zawartości

Dzieciak i motocykl


tomchojna
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

A ty już od razu o wymiary córki... Ona jest dla ciebie za młoda YUBY!!!

 

YUBY jest dżentelmenem o nie pyta kobiet o wiek :biggrin:

 

a co do tematu to mysle ze na poczatek motorynka bedzie ok jesli ma tylko tyle cm wzrostu, albo jakies małe enduro 50ccm

Edytowane przez Szynka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

news na motogenie jak na zawołanie

 

http://www.motogen.pl/aktualnosci/zkraju/m...nke,art408.html

 

:)

 

 

Producent cofnął się w rozwoju o 150 lat i wyjął silnik z pojazdu. :biggrin: :banghead:

 

Jak chcesz mini-chinola to mam na stanie w sklepie 2 sprzęty - Crossik srebrno-niebieski i Ścigacz malowany a`la Spiderman. Ceny ok.500-600PLN. Później wrzucę foty.

 

 

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziweczyna chce jeźdźić... Czyż nie uważasz, że troche za wcześnie? Spełniasz każde zachcianki dziecka?

Nie często bywam na forum,ale teraz mogę odpowiedzieć.We Francji,czy Włoszech biorą udział siedmiolatki(tu pozdro dla Justi) i tam ścigają się na mini motorkach.Nie chcę na siłę robić z córki zawodniczki,po prostu uważam,że 9 lat to dobry wiek na naukę jazdy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Witam wszystkich.

Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie nauczenie dziecka jazdy motorkiem, ale cały czas mam obawy żeby go nie zniechęcić. Nie chciałbym żeby miał jakieś złe wspomnienia z pierwszą jazdą.

Jak myślicie w jakim wieku dziecka można by było spróbować jazdy :crossy: ? I ewentualnie jaki bzyczek mógłby być najlepszy.

W tej chwili uważam że kasztan ( synek :) ) jest jeszcze za mały ale jak czasami go przewiozę na jakimś krótkim odcinku drogi, placu ,parkingu to banan mu z buzi nie schodzi

Z góry dziękuje i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Od dłuższego czasu chodzi mi po głowie nauczenie dziecka jazdy motorkiem, ale cały czas mam obawy żeby go nie zniechęcić. Nie chciałbym żeby miał jakieś złe wspomnienia z pierwszą jazdą.

Jak myślicie w jakim wieku dziecka można by było spróbować jazdy :crossy: ? I ewentualnie jaki bzyczek mógłby być najlepszy.

W tej chwili uważam że kasztan ( synek :) ) jest jeszcze za mały ale jak czasami go przewiozę na jakimś krótkim odcinku drogi, placu ,parkingu to banan mu z buzi nie schodzi

Z góry dziękuje i pozdrawiam.

Uważam, że nie ma się co spieszyć. Jazda na jakimkolwiek silnikowym jednośladzie wymaga skupienia, przewidywania oraz nierozłącznie jest związana z zagrożeniem. Istotne jest również kojarzenie związku przyczynowo-skutkowego, czyli świadomość konsekwencji swoich działań i decyzji, co u dzieci nawet do 15-16 lat nie funkcjonuje na odpowiednio wysokim poziomie.

Też mam syna (10 lat), który aż się trzęsie żeby siadać ze mną na moto, ale mam opory zabierając go nawet jako pasażera. Nigdy nie jestem pewien, czy ruszając nie zgubię młodego, który mógł się na coś zagapić itp.. To dla mnie jazda w stresie.

Dzieciaki mają rowery. I to na razie powinno wystarczyć. Może jestem przewrażliwiony, ale ja widzę dla swojego taką kolejność nabywania doświadczeń (i uprawnień) w ruchu ulicznym): rower -> samochód -> skuter/motocykl. Jak coś zawali podczas jazdy samochodem, wróci z otartym zderzakiem lub zagięta blachą, ale za to w jednym kawałku - przynajmniej jest na to zdecydowanie większa szansa niż w przypadku błędu na skuterze/motocyklu. Poza tym celowo wkładam skuter i moto do jednego wora, bo w razie "W" przy 50 km/h można się tak samo brzydko urządzić niezależnie od tego czym się te 50 km/h uzyskało.

 

Taki jest mój punkt widzenia.

Edytowane przez Bloodhound

Dyplomata - ktoś, kto potrafi powiedzieć ci "spier...aj", w taki sposób, że czujesz narastające podniecenie przed zbliżającą się podróżą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne obawy ale patrząc z perspektywy czasu na swoje młodzieńcze życie i jazdy po polnych ,leśnych dróżkach motodrynką .......... Te wspomnienia pozostaną chyba już na zawsze w pamięci :icon_biggrin:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobne obawy ale patrząc z perspektywy czasu na swoje młodzieńcze życie i jazdy po polnych ,leśnych dróżkach motodrynką .......... Te wspomnienia pozostaną chyba już na zawsze w pamięci :icon_biggrin:

Weź jednak pod uwagę, że lat temu kilkanaście lub kilkadziesiąt (oooops, trochę to szybko zasuwa) najszybciej groziła Ci kolizja z listonoszem na komarku lub na rowerze. Teraz ta sama przestrzeń jest bardziej zapełniona zwykle szybszymi i większymi sprzętami wszelkiej maści. Nawet się dzieciakom już quady na komunię sprawia.

Te obawy są oczywiście na wyrost, ale inaczej sobie tego nie wyobrażam. Jest tyle innych ciekawych rzeczy do robienia, które są co najmniej tak samo ekscytujące jak dosiadanie jakiejś maszyny. My nie mieliśmy takich możliwości, ale za to radochę czerpaliśmy z życia - gdy na nie spojrzeć z dzisiejszej perspektywy - trochę jak na dzikim zachodzie. :icon_mrgreen:

Teraz już nie ma takiego spontonu, a na dzieciaki trzeba wykupować OC, bo nuż zgredziały sąsiad za zdeptany trawnik zechce obciążyć. :wink:

Dyplomata - ktoś, kto potrafi powiedzieć ci "spier...aj", w taki sposób, że czujesz narastające podniecenie przed zbliżającą się podróżą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no nie wiem ...dla jednych 30lat i posiadanie motorynki jest na wskroś za wcześnie .....innym 10 lat wystarczy ...ja syna posadziłem na motorynke jak mi pokazał ze umie na rowerze jechać bez trzymania kierownicy ...miał 7 lat ....zaraz sie odezwią politycznie poprawni fundamentaliści nowoczesnego wychowania .....to jest tak samo jak z nauką pływania ...podobno w wieku 7 lat juz jest za późno.....drugi syn natomiast bał sie motorynki ... wlazł na nią w wieku 11lat ...nie ma reguły ..... obaj zaliczyli kursy na karte motorowerową i w wieku 14latzaczeli przygode z motocyklami ...całą roddziną jeździmy po górach i wpajam im nawyki ....wiecej nic nie zrobie ...starszy syn nim poszedł na prawo jazdy kat A .... miał prawie 10tys km za sobą ...młodszy własnie zdaje na A1 przejechał 14 tys ........cza być tylko cierpliwym i ''wlec'' sie np 250km z predkością oscylującą wokół 50/km/h....w zeszym roku ZIPPEM ...oryginalny chińcki motorek 50ccm...... 2 dni z Katowic do Darłowa z darłowa do Szczecina dzień .....i Szczecin Katowice 3 dni ...wiec mozna ....wszystko zgodnie z przepisami .......ciekaw jestemn czy mi sie oberwie ...mym zdaniem i poczynaniem zrobiłem dobrze ...cała rodzina zadowolona ....pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nauka jazdy rowerem powinna się odbywać w wieku 3-4 lat, pojazdem silnikowym 5-7 lat. To są idealne lata, pod warunkiem że dzieciak jest kumaty. Kumaty w sensie że ma "zmysł" do obsługi urządzeń, bo jedne dzieci ogarniają lepiej, inne gorzej. Tak jak to jest z pilotem TV, komputerem czy Playstation.

 

Ja w wieku 10 lat śmigałem Rometem, ledwo sięgałem nogami do ziemi. Kolega jeździł na Motorynce od 6 roku życia, potem małe crossy i śmigał w zawodach off-road itd. Inni w wieku 20 lat nie potrafią ogarnąć zwykłego roweru. Zależy od osobnika.

 

Mój syn ma 7 lat i dopiero nauczył się jazdy rowerem bez bocznych kółek. Rok czy dwa lata temu uczyłem go jeździć z kijem w ramie ale jestem nerwowym człowiekiem a do dziecka cierpliwość potrzeba, więc nie ogarnąłem tematu. :banghead: Ostatnio zdjąłem mu boczne kółka z tego Bobika małego i powiedziałem że jak chce żebym go woził Harrym to musi się nauczyć jeździć. Minęło 20 minut i dzieciak śmiga rowerem i nawet sam pedałuje. :clap: Czemu piszę o rowerach? Bo dzieciak jakiś taki "delikatny" jest i jak raz się sparzy to potem lipa jest. A jazdy rowerem go uczyłem aby przygotować "podłoże" pod jazdę moto później. Też się martwiłem czy się nie zrazi itp. Młody pozdzierał sobie kolana, wrócił do domu brudy od stóp do głowy, matka oczywiście musiała skomentować stan czystości ciuchów. :icon_mrgreen: No ale dzieciak się nie zraził. Jest git.

 

Moim zdaniem nie należy się martwić za bardzo o dziecko. Sami zapomnieliście już jak to było gdy rodzice panikowali gdy wychodziliście z domu na rower czy na motorower? Ano panikowali, a co Wy wtedy robiliście? Byliście w jakimś ogromnym zagrożeniu? Mnie ojciec monitorował podczas pierwszych jazd motorowerem. Było na na uboczy, polne drogi za osiedlem. Siadał sobie i obserwował jak śmigam. Na drogę później też nie bał się mnie puścić bo widział że zmysł do pojazdów mechanicznych mam po nim (z zawodu kierowca ale większość życia pracuje jako maszynista pociągów pospiesznych). Natomiast mama zawsze panikowała. Do dziś panikuje chociaż nie mieszkam już z rodzicami a na koncie mam setki tys km na moto.

 

 

Jeśli w dniu dzisiejszym miałbym jakąś Motorynkę to na pewno dzieciaka bym posadził na to i kazał mu jechać. Ale nie mam takiego sprzętu, niestety.

MotorcycleStorehouse Dealer.

Wszystko do Twojego amerykańskiego motocykla!

 

Kiedy umrę pochowajcie mnie twarzą do dołu aby cały świat mógł pocałować mnie w dupę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jyndrek, Za nic Ci się nie oberwie. Oczywiście to kwestia indywidualna oraz związana z gotowością do poświęceń, ale także z dostępnym czasem. Podziwiam za wytrwałość i odwagę.

Mimo wszystko, ja nie chciałbym zaszczepiać synom zbyt wcześnie motocyklowego bakcyla. Zobaczymy co wyjdzie w praniu, ale inicjatywy w tym obszarze nie będę wykazywał. Jeśli nie będzie wyjścia, to na siłę zabraniał nie będę, tylko rękawy zakasać i zaczynamy pracę u podstaw. Mnie sen z powiek spędza właśnie pamięć o własnej młodości - nie było bata aby utrzymać stabilne połączenie mózgu z nadgarstkiem lub prawą stopą. Nawet teraz jeszcze zdarza się chwilowe "connection has been lost" i wtedy MOCY PRZYBYWAJ ... - na szczęście to tylko krótkie epizody w raczej kontrolowanych warunkach. Ale jeśli ten genetyczny faul został przekazany moim synom, to ... motocykl niech będzie na samym końcu. :bigrazz:

 

@qurim, Tudno się z Tobą nie zgodzić. Ja jednak chyba mam zbyt zajęcze serducho jeśli chodzi o dzieciaki. Jakoś nie ufam temu nowoczesnemu pokoleniu wychowanemu na grach typu Need For Speed gdzie po rozwałce widzą komunikat "Try again".

Edytowane przez Bloodhound

Dyplomata - ktoś, kto potrafi powiedzieć ci "spier...aj", w taki sposób, że czujesz narastające podniecenie przed zbliżającą się podróżą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...