Skocz do zawartości

Kolejny tchórz.


shuy
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

:) I to jest ukoronowanie tej całej dyskusji o wydechach.Dodam tylko jeszcze że głośny wydech może i pomaga w byciu zauważonym , ale też odwraca uwagę uczestników ruchu przemieszczających się innymi jezdniami (efekt identyczny jak przy wypatrywaniu karetki pogotowia na gwizdkach -skąd  nadjedzie- ) ,a poza tym jest to wybitnie irytujące

ernestZL

Idąc za twoim tropem auta i motocykle powinny jeździć na sygnale i okręcać się lampkami z choinki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ehh miałem nie pisać , ale muszę ... Niestety są ludzie którzy zawsze muszą jakieś swoje 3 grosze wtrącić , bez składu i ładu , ale muszą. Shuy opisał to co mu się przytrafiło , na pewno chłopak jest wkurzony. Wyraźnie ma pretensje do kierowców puszek ( i raczej słusznie) , można sobie jego przykład wziąć do serca i samemu uważać .

Ale są wśród nas MegaSpeceOdWszystkiego , co to komentarze mają w jednym palcu. I zaraz piszą "abs jakby miała, klakson, srakson to by coś tam" Panowie po co takie teksty? Po szkodzie to każdy jest mądry, Shuy opisał problem znikających aut po kolizji i na tym można się skupiać. A Hondzia to już w swojej wypowiedzi wzniósł się na wyżyny - szkoda że nie mądrości. Jak możesz ocenić po kilku zdaniach jak kto jeżdzi? NIKT nie jeżdzi zgodnie z przepisami !! Jedni częściej , drudzy rzadziej , ale nie da się . Zresztą nie o tym jest ten temat. A czy komarkiem czy rowerem czy supersportem to już W OGÓLE nie ma znaczenia. Po prostu szanuj drugiego człowieka Hondzia...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) A Hondzia to już w swojej wypowiedzi wzniósł się na wyżyny - szkoda że nie mądrości. Jak możesz ocenić po kilku zdaniach jak kto jeżdzi? NIKT nie jeżdzi zgodnie z przepisami !! Jedni częściej , drudzy rzadziej , ale nie da się . Zresztą nie o tym jest ten temat. A czy komarkiem czy rowerem czy supersportem to już W OGÓLE nie ma znaczenia. Po prostu szanuj drugiego człowieka Hondzia...

Swiruxx, daj spokój. Spójrz na wiek Hondzi - zrozumiesz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hondzia jak zwykle czyta co drugie zdanie :icon_biggrin:

 

Nie chodzi mi o sam wypadek - ten był niegroźny i dostarczył mojej małżonce dużo radości i zainteresowania ze strony kolegów, ponadto będzie mogła teraz przez długie godziny kupować nowy kask, przymierzając podziwiając i wybierając.

 

Dla mnie bardziej poruszające jest podejście kierowców do odpowiedzialności. Kiedy kilka lat temu robiłem prawo jazdy czytałem na tym forum płacz i narzekania na nieżyczliwość na drodze. Puszkarzy zajeżdżających drogę, blokujących przejazd w korkach itp. Parę miesięcy później okazało się, że narzekania były grubo przesadzone. Owszem zdarza się, że ktoś nie spojrzy w lusterko, ale takie jest życie. W korkach samochody rozstępują się jak Morze Czerwone chociaż napletek mam na swoim miejscu. Może w innych miastach jest inaczej, ale nie sądzę - gorszych buców niż na warszawskich drogach nie ma na świecie.

 

Zaskoczenie przyszło z drugiej strony. W końcu znana jest ułańska fantazja naszych kierowców. Nikt nie boi się prędkości a najdłuższy wątek na forum (może poza "laskami") to "opisz największy speed". Okazało się bowiem, że wszyscy są odważni dopóki nie ma się czego bać, a podejrzewani o nieżyczliwość "puszkarze" mają większe serca niż jaja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przesadzasz, Shuy. Warszawskich kierowców uważam za raczej przyzwoitych i raczej życzliwych. Przyzwyczajeni do motocyki - o wiele częściej się rozjeżdząją, niż blokują. Prawdziwych buców spotkasz dopiero wtedy, gdy na warszawskich blachach wbijasz się w korek w jakimś obcym mieście;)

Jednak co do poczucia odpowiedzialności i odwagi masz rację. W gębie każdy jest mocny i pokazywać, jacy to my jesteśmy twardzi, gdy życie nie wymaga od nas dowodów - to potrafimy koncertowo.

Niestety, nie każdy jest Clintem Eastwoodem i mało kto ma tyle klasy, żeby zaachować się jak facet wtedy, gdy tak właśnie się trzeba zachować. Wtedy już kundelki chowają ogon pod siebie i w nogi. Staszek_s ujął to chyba najlepiej - jak co do czego przychodzi, to szybkie nerwowe rozglądanie, czy ktoś widział - i chodu! Ot i całą prawda o ułanach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że przesadzam, ale wtedy przyjemniej się czyta. :wink:

Warszawiacy są niecierpliwi i niezbyt grzeczni - cóż miasto duże, zakorkowane, więc brutalna i chamska jazda przynosi efekty. Kiedy jeżdżę po Puławach zwisa mi czy zdążę na zielone światło czy nie, bo mam do przejechania 2 kilometry i mogę zyskać minutę, w Warszawie mogę zyskać dużo więcej bo mam do przejechania kilkanaście kilometrów i ze 30 skrzyżowań.

Na obronę stolicy dodam, że według moich obserwacji kierowcy jeżdżą tu wyjątkowo dobrze. Dotyczy to techniki jazdy i przewidywania sytuacji na drodze. Chodzi oczywiście o ogół, bo poszczególne jednostki są jak w każdym innym mieście. Chyba dlatego, że w Warszawie na drogach było tłoczno już w latach 70-80 więc kierowcy musieli kombinować odkąd pamiętam.

 

Na bycie Clintem Eastwoodem nie potrzeba kasy - od tego jest OC. Jeżeli kogoś nie stać na podwyższenie składki to znaczy, że ma za duży pojazd. Natomiast ucieczka z parkingu to nie jest kwestia kasy. Większość uszkodzeń powodowanych przed supermarketami da się naprawić za równowartość 1-3 tankowań (proszę zwrócić uwagę na słówko "większość" i nie podawać mi cen lusterek do Jaguara). Kiedyś nadziałem na hak piękną czarną Hondę Civic rocznik 95 (wtedy była dość nowa). Chociaż była 4 rano i nikt nie widział wcisnąłem we wgniecenie świstek z numerem telefonu i na własny koszt naprawiłem sąsiadowi uszkodzenie. W tym przypadku strata zniżek byłaby dla mnie bardziej kosztowna. Już nie pamiętam czy było to wtedy dla mnie dużo czy mało pieniędzy, ale gdyby to nadwyrężyło domowy budżet to po prostu przez miesiąc albo dłużej jeździłbym autobusem. To są konsekwencje, których ludzie starają się uniknąć na parkingu, a nie widmo głodującej rodziny.

 

Odnośnie klaksonu - pewnie by pomógł. Trudno jednak to stwierdzić. Większość ludzi reaguje na klakson zatrzymaniem się w miejscu, bądź innymi dziwnymi i trudnymi do przewidzenia manewrami. Poza tym nie wiem czy moja żona miała czas na wciśnięcie trąbki. Ona też nie pamięta - ma prawo - w końcu upadła na głowę :biggrin:

 

A na koniec sprostuję pomyłkę. Na ulicy Wrzeciono, gdzie żona miała wypadek jest ograniczenie do 50 a nie 40. Wg mnie za dużo - wszędzie parkingi, co chwila wyjazdy z blokowiska a na dodatek droga idzie łukiem więc widoczność bardzo ograniczona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż, to ja mam więcej szczęscia do kierowców w Warszawie, bo owszem - jak wszędzie w Polsce chamstwa i cwaniakowania nie da się uniknąć, ale w Warszawie mam wrażenie, że ludzie zauważyli już, że kiedy współpracują na drodze, a nie walczą, to jeździ się sprawniej. No, ale to temat na inną bajkę.

Co do Clinta Eastwooda - nie pisałem o kasie, ale o klasie :). Właśnie tej klasy ludziom brakuje, żeby zwyczajnie, po ludzu i uczciwie ponieść odpowiedzialność za swoją głupotę czy nieostrożność (co często idzie w parze). W sytaucji, którą opisałeś (przygoda z Hondą Civic) Tobie tej klasy po prostu wystarczyło i zachowałeś się jak facet. Przeciętny Polak jednak (chwała Bogu, że są wyjątki) jak ma stracić 5 zł, to kombinuje, jakby tego uniknąć. A najchętniej jeszcze wmówiłby, że to wina tego drugiego. Taki mamy "spsiały" naród (nie miejsce teraz na dyskusję o przyczynach), więc dla uniknięcia rozczarowań lepiej sobie po innych zbyt wiele nie obiecywać. Przykre, ale "This is Spar...! Przepraszam, "Polska!"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często bywa tak że zachowanie ludzi nie jest kwestią klasy ale odporności psychicznej i opanowania, ponieważ świadomość że stało się coś złego i że jest się przyczyną tej sytuacji powoduje panikę i chęć ucieczki gdziekolwiek, byle dalej. Instynkt ucieczki przez setki tysięcy lat ratował nam życie a teraz często utrudnia je innym...

 

 

 

download.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłą środę z podporządkowanej najpierw wyjechał mi motocyklista a tuż za nim jego kolega autkiem (swoją droga jak się potem okazało tez motocyklista). Przeżyłem krótki lot przez auto, przód moto do wymiany, ja na szczęście tylko siniaki... Kolega na motorze czmychnął tak szybko, że nie wiedziałem że czopery tak zapier...ją po szutrach :) Pewnie moją africą bym go nie dogonił :) Nie wyobrażam sobie sytuacji że, widząc zderzenie puchy z motorem nie zatrzymałbym się... To coś tak oczywistego, że przyznam że "zszokowała" mnie lekko ta sytuacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zeszłą środę z podporządkowanej najpierw wyjechał mi motocyklista a tuż za nim jego kolega autkiem (swoją droga jak się potem okazało tez motocyklista). Przeżyłem krótki lot przez auto, przód moto do wymiany, ja na szczęście tylko siniaki... Kolega na motorze czmychnął tak szybko, że nie wiedziałem że czopery tak zapier...ją po szutrach :) Pewnie moją africą bym go nie dogonił :) Nie wyobrażam sobie sytuacji że, widząc zderzenie puchy z motorem nie zatrzymałbym się... To coś tak oczywistego, że przyznam że "zszokowała" mnie lekko ta sytuacja.

A autko zostało w miejscu czy wrzucił wsteczny i zwiał?

Skoro piszesz domyślam się, że nie wrzucił jedynki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

 Udostępnij

×
×
  • Dodaj nową pozycję...