A ja myślę, że coś takiego się już nie powtórzy. Nawet, jeśli znowu ktoś bezmyślnie dopuści do głosu ks Małkowskiego (bo już wiem, że to on jest tym światłym kapłanem o tak szerokich horyzontach i przenikliwym umyśle :bigrazz: ), to motocykliści po tegorocznym szoku w przyszłości będą już wiedzieli, jak się zachować i zwyczajnie zagłuszą ten bełkot. Natomiast plus tego wyjazdu jest taki, jak napisała Igraszka, a wcześniej Custom. Kilkaset kilometrów jazdy to duża frajda, a jak jeszcze droga jest całkowicie zdominowana przez motocykle - to sama przyjemność. Na tym polega właśnie wyjątkowość tego konkretnego wyjazdu. I dołączam się do gratulacji dla vanDyka, jak również szczere uznanie dla wszystkich, którzy śmigali Simsonkami, MZ-kami czy nawet SHL-kami. :clap: